[magdalenka_w_86]

My wracając znad morza musieliśmy wjechać do Gdańska i trułam TŻ głowę, że musimy, bo przecież muszę tam lizaki kupić i cukierki

Napisane przez moooniaaaa

Prosto- to nie było to i nic się nie dzieje bez przyczyny, ja sobie zawsze to powtarzam. I radzę chociaż na początek całkowicie uciąć kontakt i unikać wspominania, wspólnych miejsc itp. Życie bywa zaskakujące i nie raz wywinie nam jakiś numer. Niczego nie można być pewnym. Ale ja wierzę, że to wszystko co się w naszym życiu dzieje ma sens A na jakim etapie koleżanka była i dlaczego się rozstali? Bo to też ma duże znaczenie. Aktualnie moja przyjaciółka rozstała się z narzeczonym, ślub miał być we wrześniu. Ale dobrze sobie radzi


Kilka dni temu to sprawdzałam i my obydwoje jesteśmy trójkami


Problem jakiś mogą mieć

U nas był okres, że codziennie wypijaliśmy dwie butelki wina,a jak było więcej to i więcej szło. Jak zamieszkaliśmy razem to sama potrafiłam obalić butelkę w wieczór. Rozwalenie czteropaka też nie było problemem Ale przystopowaliśmy bo mnóstwo kasy na to szło i nie było problemu, żeby z dnia na dzień się przestawić,a to chyba najważniejsze. Aaaale niestety jak mam wino w lodówce to długo nie wytrzyma i góra dwa dni i je rozpracowuję :P


Moi rodzice byli w Kołobrzegu, w sanatorium I miejscowość sobie chwalili

My jesteśmy chyba jakąś nietypową parą, bo coś do alkoholu nas nie ciągnie. TŻ nadostawał mnóstwo alkoholi a to na imieniny a to od kogoś, ode mnie likierek i to wszystko stoi. Jak otworzyliśmy wino czerwone w październiku to do dzisiaj jeszcze na dnie w lodówce stoi. Malibu piliśmy chyba na 4 razy przez miesiąc albo dłużej. Kupiliśmy soki barmańskie w 8 smakach i stoją i czekają. Ja przyznam szczerze, że dla mnie alkohol mógłby nie istnieć