Przebadali, okazało się że wszystko ok (chyba?), zrobili profil hormonalny i usg. Kciuki się przydały.
Z doświadczenia powiem, że małe dziecko i szczeniak to najgorsze z możliwych połączeń. Pies sika i sra w domu (no wiadomo, jak to szczeniak), dziecko zaczyna chodzić, raczkować po podłodze. Poza tym szczeniak, tak jak i dziecko, sam się nie wychowa i naprawdę trzeba poświęcić trochę czasu, żeby szczeniaka wychować. Niekoniecznie przy małym dziecku ten czas się ma. W ciąży też nigdy nic nie wiadomo. Oczywiście dobrze by było, żeby wszystkie przebiegały prawidłowo, ale wszystkie wiemy jak to jest.
Wszyscy lekarzy zgodnie twierdzą, że leczenie/diagnostykę rozpoczyna się po roku starań. Dowiedziałam się tez, że wg nich starania o dziecko powinny wyglądać tak, że współżyjemy regularnie min. co 2-3 dzień, bez obliczania dni płodnych, przez cały cykl. I dopiero po roku takich starań powinno się wg lekarzy rozpocząć leczenie.
Tak więc zrobili mi usg. W 12dc miałam pęcherzyk w prawym jajniku o wielkości 19 mm - co podobno jest odpowiednim wzrostem - także intensywnie rozpoczynamy starania , bo pewnie może pęknąć lada dzień
Mam jakąś torbiel 18 mm na lewym jajniku, ale póki co nie trzeba nic z tym robić.
Poza tym, jestem pozytywnie nastawiona w tym cyklu. Owulacja chyba będzie. Jak się przez kolejne 3 m-ce nie uda to mam się pokazać znów.