2013-05-09, 18:20
|
#4589
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 5 459
|
Dot.: Wkrótce wyzionę ducha, jak nie wyjdziesz z mego brzucha. Mamy V-VI 2013 cz.15
to znów ja
dziewczyny z tymi ciuchami na 56 to właśnie od firmy zależy, bo np niby na długość się zgadza a jak się założy to wychodzi że się nóżki nie mieszczą.
Postaram się opisać mój poród.
cz1
O 12:30 dostałam pierwszych skurczy. W sumie to taki ból jak na @. Regularnie co 5 min ale ból ciągle ten sam. Koło 15 trochę się nasiliły i w sumie to się zastanawialiśmy z TŻtem czy jechać na ip. No ale na wszelki wypadek dopakowałam torbę i wzięłam prysznic. No i czekałam aż mi się aukcja skończy na all Następna kończyła się za godz więc już odpuściłam
Tak więc pojechaliśmy na ip przed 17. Tam wypełnienie papierków i zabrali mnie na trakt porodowy. Zrobili ktg i stwierdzili że do porodu daleko ale urodzę na dniach. I tak się męczyłam do 22. Od 22 do 23 już chodziłam po ścianach bo mnie tak bolało. O 23 wzięła mnie położna na badanie (ręczne) i stwierdziła że to nie żadne skurcze tylko mi się wydaje a to takie zwykle bóle nie dość że mnie na wztępie udrapała pazurem i w ogóle koszmarne badanie, zwijałam się z bólu.
O 23:30 przyszła po mnie inna położna że chce mi zrobić ktg, tam skurcze 100% i rozwarcie na 4 cm. Czyli jednak sobie nie wymyśliłam 
No i stwierdziły że będę rodzić. Od jakiejś 24 już umierałam z bólu, jeszcze ta pierwsza położna zawsze miała ochotę badać mnie na największym skurczu więc na sam jej widok już mi się coś robiło. Tak niedelikatnej baby to w życiu nie widziałam. Tamta druga była ok, jakoś jak mnie badała to delikatnie. W końcu dostałam kroplówkę, po 2 skurczach błagałam o znieczulenie, ale rozwarcie 8 cm. Myślałam że umrę z bólu. Koło 3 już zaczęłam mieć parte, w sumie od razu po tej kroplówce. Może z 5 min minęło. Kurcze coraz częstsze i dłuższe.
Parte już tak nie bolą, tylko wysiłek duży. Jeszcze się pytam tej pierwszej położnej w którym dokładnie momencie mam przeć a ta do mnie "to jak to nie czytała pani jak się rodzi" 
W końcu urodziłam o 4:25, ale ciężko mi to szło. Mała od razu zapłakała, ale widziałam tylko jej włoski, nie pokazali mi jej. Słyszałam tylko że płacze i że ją mierzą. Później ją wywieźli, pytałam z 20 razy co jest grane a oni że zaraz przyjdzie lekarz ze mną porozmawiać i tak przez 2 godz
łożysko urodziłam już na luzie. AAA jeszcze położne chciały mnie rozciąć ale lekarz się nie zgodził i dobrze bo mało pękłam. Zszywał mnie już lekarz. A na koniec jeszcze przyszła do mnie położna żeby mi powiedzieć że z moimi warunkami to oni sądzili że urodzę raz dwa a ja cyrki odprawiam miałam ochotę jej przywalić.
O 6:30 przewieźli mnie na salę i wtedy od salowej która mnie zwoziła dowiedziałam się że mała miała problemy z oddychaniem i jest w inkubatorze ale tylko się wygrzewa. A lekarza dalej u mnei nie było.
|
|
|