Tak mi przykro, dziewczynki, ze nie jestem na biezaco z Wami, wisze tylko na pasku i ledwo mam czas rzucic okiem czasami, ale juz cytowac i odpisywac to w ogole marzenie

a tyle sie u Was dzieje teraz... jakos wiecej duzo piszecie, lobuzice, na dodatek... my sie uczymy rytmu nowego, a tu nie ma w sumie zadnego rytmu i zadnej prawidlowosci, plus teraz jeszcze Lala i maz w domu... Nawal pokarmu przeminal, Lilo po cycaniu spi gora pol godzinki, po flaszeczce od 3 do 5h, a ja sie uwijam wtedy z normalnymi obowiazkami - choc maz pomaga i dziewczyny sa swietne, to jednak wciaz mam takie poczucie nieuporzadkowania i tymczasowosci, ze glowa mala. Plus dzialam w jakims letargu jakby, na granicy snu - raz z niewiary, ze to sie DZIEJE, dwa ze zwyklego prozaicznego niewyspania.
Na pocieszenie zamowilam zakupki wlasnie, truskawy i czeresnie, nektaryny, i szarlotke, i lody waniliowe Grycan plus Manhattan Mojito, duuuzo warzyw, ciemny chlebek, dobre sery i wedliny... no po prostu

.
Ehh, jeszcze do Was wroce w starym stylu, obiecuje!...