Joasiu,
a czy to nie wynika trochę z tego, że w ostatnim czasie po prostu więcej przebywasz z sobą (bądź z mężem), a kontakty z innymi są rzadsze?
Sama kilka lat temu miałam do czynienia z dużą ilością osób: na studiach, w grupie studenckiej, w pracy, miałam więcej znajomych. To była moja codzienność i nie czułam, że się blokuje. A teraz jest praca, w której przebywam z niewielką ilością osób, jest TŻ i ja. Mam wrażenie, że ciągle jestem wyłącznie w swoim otoczeniu, taka wycofana w stosunku do ludzi. Podejrzewam, że gdybym jeszcze chodziła na jakiś kurs, studiowała kolejną podyplomówkę to naturalnie moja blokada zmniejszyłaby się.
Może Joasiu masz podobnie? Sporo przebywasz w domu, zajmujesz się swoimi sprawami, ludzie są w oddali, więc może wtedy traci się jakieś naturalne przystosowanie do znajomych czy obcych?
Gdyby zamknąć człowieka na 2 tygodnie w domu, to później nawet wyjście po bułki do sklepu wydawałoby mu się trudne.
Takie same problemy mają osoby, które przez kilka lat są bez pracy, bądź przez lata wychowują dzieci w domu.
Myślę, że radą jest przełamywanie się i odrobinę na siłę organizacja sobie czasu ze znajomymi. Naturalnie bez jakiegoś przymusu, jesteśmy wolnymi ludźmi, jak wolimy zostać w domu z książką to działajmy w zgodzie ze sobą. Ale warto starać się pozytywnie przekonywać siebie samego, że kontakty ze znajomymi, zacieśnianie więzi jest fajne, dobre dla naszego zdrowia psychicznego i rozwija nas
