Napisane przez nieoswiecony
Otóż ostatnio pisałem o tym, że mam stres przed pracą, teraz mam inny problem..
Dzisiaj miałem okropny dzień, pewna czara goryczy się przelała, takie odnoszę wrażenie.
Pracuje w pewnej firmie już ok. 3 tyg, umowe mam na całe wakacje, bo potem szkoła. Nigdy wcześniej nie miałem doświadczenia związanego z tą robotą, więc wychodzi mi to wszystko różnie. Najgorsze jest to, że na samym początku skompromitowałem się kilka razy, w różny sposób (nie chodzi o to, że źle robiłem coś). Potem zwaliłem parę rzeczy w pracy, ale mogę powiedzieć, że większość nie z mojej winy.. Podaj dwa przykłady..
1. Kazali mi zrobić pewną rzecz. Pierwszego dnia ją robiłem, było ok. Przychodzę drugiego dnia, to podchodzi do mnie jeden z "kolegów" z pracy i mówi, że tamto było do bani i mam robić jeszcze raz i mi pokazuje jak. No to robię tak jak mi pokazuje, to przychodzi inny i mówi, że beznadziejnie to zrobiłem.. No mętlik miałem okropny. Oczywiście połowa była na mnie wkurzona, jak nie wszyscy, połowa teraz już nie daje mi żadnej roboty, nie ma do mnie zaufania, sympatii, nic..
2. Pewien pan kazał mi coś ciąć.. Oczywiście nie dostałem żadnej "linijki" tylko pewien przedmiot, który był krzywy, a od niego miałem odmierzać.. Ciąłem z godzine w słońcu, po to bym dostał porządnego z☠☠☠a, że wszystko jest złe i spieprzyłem. No ostro się przejąłem, w głębi duszy wiedziałem, że to nie moja wina (nie, nie wybielam sie), lecz niestety, kto mnie by tam słuchał, młody gówniarz.
Od tamtej pory traktowali mnie po prostu normalnie, nieszczególnie, dali mi jedną prace, która zajęła mi prawie cały tydzień w odosobnieniu, jeszcze będę ją miał prawdopodobnie na dwa dni, bardzo ciężka fizycznie, ale daje rade.. Problem jest tak, że dzisiaj, przy tej pracy w dość kuriozalny sposób zrobiłem sobie krzwyde, lekką, ale jednak. Oczywiście jeden z pracowników cholernie się na mnie wkurzył, mimo, że poza moim lekkim uszczerbku na zdrowiu nic się nie stało. Zaczął się ze mnie naśmiewać przy wszystkich, jakieś szydercze komentarze, cokolwiek bym nie zrobił.. Znowu się po prostu skompromitowałem, tyle, że dziś to naprawdę uwziął się na mnie typ. Ogólnie wszyscy zaczeli patrzeć na mnie jak na kaleke, która się nie nadaje do tej pracy. Staram się, różnie mi to wychodzi, zwłaszcza jak mi dziesięc osób każe robić coś na inny sposób.
Dzisiaj cholernie mi się zrobiło przykro, powiem szczerze, że jak wracałem to mi łzy pociekły. Nie wiem co mam robić, zrezgynować z tej roboty? Mam umowe na 2 miesiące, do pierwszej wypłąty został mi jakiś tydzień, może półtorej, ale nie wiem czy dam radę. Wcześniej myślałem, że jak nie podołam to w skutek fizycznej pracy, teraz obawiam się o psychikę. Stałem się poniekąd taką ofiarą, z mojej winy, lecz nei tylko. Najgorsze jest to, że bardzo potrzebuje kasy, ale nie wiem czy podołam. Strasznie ubolewam, że nie jestem wystarczająco silny psychicznie.. Cóż, zawsze byłęm zbyt wrażliwy. Nie wiem, czemu to tutaj pisze, może chce sie wygadać.. Gdybym powiedział np. matce to od razu by mi kazałą nie chodzić tam, mimo, że mamy ciężką sytuacje finansową, od razu by mi zakazła, bo jej synek cierpi.. Całe życie stara sie bym unikał jakiegokolwiek cierpienia, więc wole z nią o tym nie gadać..
Prosze o rady, sugestie.. Walczyć, czy się poddać.. Naprawde, nie jest mi lekko.,
Pozdrawiam.
|