2014-07-25, 20:51
|
#142
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Małopolskie
Wiadomości: 4 666
|
Dot.: Mamy styczniowo - lutowe2013 ( XVIII )
Tatus sie nawrócił.
koniec ogłoszen prafialnych.
Jak usłyszałam w słuchawce (na stacjonarny dzwonił, bez wyswietlania numeru) jego błagalno-proszący ton to szczene zbierałam z podłogi.
Czy moze do małego przyjechac, bo bardzo by chciał, czy zgode wyraze. Był wczoraj, był znowu dzisiaj, na niedziele sie pytał czy bedzie mógł. Szokensa zaliczyłam.
I w ogole kaja sie jak pątnik, ze załuje, ze odwagi nie mial, ze wypisywał wszystko po wpływem alko czesto, bo sobie nie radził i takie w tym guscie. Czy dam mu nadzieje, szanse, czy moze jeszcze da sie poukładac.
No tak, w poniedziałek sie przeprowadzam. Juz sie naszykowałam. Sie zobaczy, czy w ogole zalezy mu na dziecku, a co do mnie to....... Moze kiedys w odległej przyszłosci, jesli zobacze ze naprawde sie zmienił to zastanowie sie nad tym.....
Ale jedna rzecz mną wstrzasneła, którą powiedział: jego kuzynka (bardzo ją lubię), lat 25 ma raka..... Rok temu slub brała, potem wyszło ze chora, jajniki. Chemia, poprawa, teraz przerzut do kosci..... W Polsce wyczerpali praktycznie mozliwosci leczenia.... Jezusie, po tym to juz nie byłam w stanie sarkastycznie komentowac ani odpoiwadac mu na cokolwiek. Po prostu do konca jego wizyty siedziałam i tylko siedziałam. Wbiło mnie w krzesło.......
Kolejny raz sie pytam, czemu tyle zła spotyka dobrych ludzi.... a s☠☠☠☠ysyny chodzą po ulicach i dobrze sie mają...... Jezu....
|
|
|