Cześć Dziewczyny!
Jak tytuł wskazuje, mam problem z koleżanką. Otóż w tym roku znów poszłam na studia (zmieniłam kierunek ehh, ale to nie o tym) i wszystko byłoby dobrze gdyby.. nie ona

Dziewczyna ta po prostu śmierdzi. Wiem, że to brzmi źle ale.. nie mogę powiedzieć że
brzytko pachnie, bo capie od niej tak, że cholery można dostać (czymś.. jak pot ale z czymś innym..?). No wiecie, gdyby się nie myła, to byłoby wiadome - ale ona zawsze jest czysta, ma świeże ubrania.. tylko ten smród.. Nie wygląda też zbyt kobieco - ubiera się bardziej jak chłopak, niż dziewczyna, ma krótkie włosy itd. I najgorsze jest to, że chyba mnie wypatrzyła pośród tłumu jako jakąś ofiarę - siada koło mnie (stoi pod salą i na moje wejście pyta się gdzie siedzę albo wypatruje mnie na auli i leci..

). A jak już usiądzie to mam odruchy wymiotne. I na nic moje dość 'bitch'owate' odzywki do niej, unikanie, nie odbieranie telefonu (wzięła sobie mój numer od innej laski, bo przecież musi do mnie pisać

) Zakochana we mnie czy jak? Kórczę, nie chcę jej zranić, ale nie chcę mieć z nią nic wspólnego, bo capie jak wół przy drodze (choć może to dlatego że jest chora? smutne.. ale jednak upierdliwe). Tak więc doradźcie mi, co mogę zrobić, żeby ostudzić jej zapał i żeby się odczepiła? Oczywiście, jeśli to nie zadziała, dojdzie do szczerej,bolesnej rozmowy - ale wolałabym tego uniknąć narazie.. więc co mogę przed tym zrobić? Help!
