Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-11-18, 15:18   #2108
eSowa
Raczkowanie
 
Avatar eSowa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 150
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Dziewczyny, wczoraj się poddałam. Obżarłam się i zasnęłam. A już tak dobrze było, nie mówię, że nie grzeszyłam, ale było to zawsze pod kontrolą. Wczoraj było to totalnie poza kontrolą, do tego znowu ogarnęło mnie uczucie, że nie żyję swoim życiem, jakbym była obok tego. Chyba znowu jakiś atak depresji. Myślę, że to jest mój największy problem, bo nie jestem raczej z osób użalających się nad sobą. Uważam, że jak się ma na co narzekać, to trzeba działać, żeby coś zmienić w swoim życiu, żeby być z niego zadowolonym. Ja działam, nie mam w sumie sobie nic do zarzucenia. Studiuję, pracuję, trenuję, odżywiam się zdrowo, utrzymuję kontakty ze znajomymi. Nad wszystkim, co mi przeszkadzało, ciężko pracowałam i uważam, że dużo wypracowałam. Niby wszystko tak jak być powinno, ale.. to wszystko jest takie bez sensu. Każdego dnia sobie powtarzam, że warto, ale ja naprawdę nie widzę w tym sensu. Nie cieszy mnie tak naprawdę nic, nawet kiedy powinnam być z siebie dumna, zawsze czuję jakiś niedosyt, że to nie to. Nie wiem, czego od życia oczekuję. Dlaczego ciągle mi czegoś brakuje? Chciałabym umieć cieszyć się życiem nie tylko dlatego, bo tak sobie wmówiłam, chciałabym to poczuć... zachwycić się czymś. Tymczasem nic nie ma sensu..
Dobrze jest, kiedy faktycznie żyję aktywnie i nie mam czasu się nad tym zastanawiać, czy to co robię naprawdę ma sens. Po prostu to robię. Także walczę i działam każdego dnia. Nie poddaję się, tylko.. chciałabym to wszystko poczuć..

Dzisiaj ledwo zwlekłam się z łóżka o 11.30. Nie chciałam mieć ze sobą samą do czynienia, ale jakoś się pozbierałam i chociaż taki smutek mnie ogarnia, to wierzę, że będzie dobrze. Bo ja naprawdę bardzo wierzę, że życie jest piękne i że wszystko ma sens, tylko czasami jakoś tego.. nie czuję..

Jedynie kiedy żyję na 110% to nie załamuję się, ale to niezdrowe. Powinnam nauczyć się być zadowoloną zawsze, a nie tylko kiedy daję z siebie wszystko. Muszę nauczyć sobie odpuszczać czasem, odpocząć..

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
Neska,
Ja sama zastanawiam się co to znaczy normalnie, ale dla mnie (może się mylę) dla osoby która chce schudnąć normalnie to znaczy bez głodzenia się no i jedzenie zdrowych i lekkich rzeczy, jedzenie w odpowiednich ilościach węglowodanów, białek i tłuszczy bez eliminowania produktów z którejś z tych grup no i ćwiczenia fizyczne - regularne, ale bez katowania się. Uważam, że dieta 1500=1600 kcal, jeżeli je się dużo warzyw i owoców i innych zdrowych rzeczy jest długoterminowo bardzo dobra. Rewelacją jest też zachowywanie odstępów 3 godz między posiłkami i 12h między kolacją a śniadaniem. Dla mnie to jest ideał. Jeżeli coś tu trąci chorobowo, to było niechcący
No ja dokładnie tak jem, mając na myśli "normalnie". Jedzenie regularnie, bez głodzenia się, w dobrych proporcjach jeżeli chodzi o białko, węgle i tłuszcze. Dla mnie tradycyjny panierowany schabowy z ziemniakami to już nie jest "normalne jedzenie". Już się od tego odzwyczaiłam
Ja jem w sumie codziennie tak samo. Mam już swoje produkty, które znam. Wiem ile czego mają i wiem w sumie w ciągu dnia ile kalorii zjadłam, mimo że ich nie liczę, ale jakiś czas liczyłam i się uczyłam ile czego w jakiej porze dnia i jakoś mi to w nawyk weszło. Polecam aplikację FatSecret. Można tam sobie wpisać co chcemy osiągnąć, ile kalorii chcemy jeść i do tego liczyć białko, węgle i tłuszcze, a jest to dość wygodne, bo aplikacja skanuje też kody kreskowe, więc się to w miarę szybko obsługuje.

Co do wyzwania Bez słodyczy do świąt. Ja w sumie nie jem słodyczy, jeżeli nie mam napadu. Problem jest taki, że napady miewałam często. Eh. ale może sobie tak powiedzieć, że nie kupować NIC słodkiego do świąt. Może jest to jakieś rozwiązanie, chociaż.. chyba nie chcę. Póki co się nie odchudzam, więc lepiej jak zjem czasem coś słodkiego niż będę kusić kompulsy. Może lepiej sobie zrobię wyzwanie bez kompulsu do świąt, a do tego właśnie jeść słodycze częściej, ale z umiarem? Nauczyć się sobie odpuszczać, a nie chorobliwie trzymać dietę i się stresować każdym innym jedzeniem, które jest z poza mojej diety. W sumie teraz dokładnie tak próbuję i póki co zaobserwowałam dużo mniej kompulsów. Myślicie, że dam radę?

Pomysł z wypisaniem zalet i wad też mi się podoba. Usiądę do tego w wolnej chwili.


Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki żebyśmy nie dały się tej jesiennej chandrze.

Cieszę się, że tu jestem
__________________
Nie będzie łatwo, ale będzie warto!
eSowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując