Związek się rozpadł, co mam robić...
Witam, wszystkich.
Byłam dwa lata z facetem, nawet się zaręczyliśmy, kochaliśmy się oboje, nasz związek nie był idealny ale udany. Jednak ja mam skłonność do wybuchów złości i wiele razy naprzeklinałam na mojego faceta, zawsze tego później żałowałam i przepraszałam. On natomiast był strasznie zazdrosny, musiałam mu mówić kiedy, gdzie, z kim wychodzę, kiedy wrócę, po co idę i dodatkowo podczas spotkania odbierać jego telefony i odpisywać na smsy. Kłóciliśmy się też dosyć często jednak zawsze się godziliśmy i było między nami dobrze. Jednak w tym roku wyjechałam na studia 500km do mojego miasta. On od poczatku wiedział że pójdę na studia i planował w przyszłym roku przyjechać do mnie i zamieszkać razem. Jednak im dłużej mnie nie było tym bardziej zaczynało sie miedzy nami psuć, widzieliśmy się tylko co dwa tygodnie w weekendy, bo on ma pracę a ja nie mam kiedy jechać do domu. Przez ostatnie dwa tygodnie sytuacja była bardzo napięta, strasznie się kłóciliśmy i wyzywaliśmy i on podjął decyzję o rozstaniu. Zawalczyłam o nasz związek i udało mi się przez chwilę do podtrzymać, ale dzisiaj mój niedoszły mąż ogłosił kategoryczny koniec. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, kocham go jak głupia i w ogień bym za nim skoczyła. Mimo że raniłam go wiele razy moimi wyzwiskami to zawsze przepraszałam i kiedy obiecałam mu że nigdy więcej tego nie zrobie i nie zrobiłam on i tak zakończył nasz związek. Podobno głównym powodem było to że tak dużo go wyzywałam i to ja zawsze byłam górą w tym związku, bo on po prostu nie potrafił rządzić. Nagle się zbuntował i zamiast normalnie pogadać on mnie potraktował ja ścierwo. Teraz nawet nie chce się ze mną spotkać i powiedzieć mi tego w cztery oczy, bo dopiero w sobote przyjeżdżam do domu. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, jestem załamana, kocham go całym sercem i nie mogę przestać rozpaczać. Doskonale wiem że to nie tylko moja wina ale najgorsze jest to że on swojej winy w tym nie widzi. Chciałabym go odzyskać za wszelką cenę, jestem nawet gotowa rzucić studia ale on nie chce tego słuchać, powiedział że dał mi już tyle szans że na więcej nie zasługuję. Powiedział mi że już mnie nie kocha i że na niego nie zasługuję, nie wiem jak można się tak szybko odkochać... Ulżyło mi trochę jak to napisałam, bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać. Pomóżcie mi proszę i poradźcie co zrobić i czy uda mi się go odzyskać, bo nie potrafię bez niego żyć... A jak nie to jak sobie poradzić z tą stratą, chociaż sobie chyba nie poradzę...
|