Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamy styczniowo - lutowe 2013, część XX !
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-01-09, 06:06   #3397
Ifwka
Zakorzenienie
 
Avatar Ifwka
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 4 190
Dot.: Mamy styczniowo - lutowe 2013, część XX !

Cytat:
Napisane przez neti1 Pokaż wiadomość
Przyszło mi....

może to nie podróba co??
Wygląda ok.
Cytat:
Napisane przez pstryczek84 Pokaż wiadomość

a wlasnie - odnosnie schodow - wasze dzieciaczki same wchodza i schodza po schodach, bez zadnej waszej eskorty? ja tam ciagle z Kuba, ze.sralabym sie jakby Kuba mial schodzic po schodach u nas. wchodzic juz mu sie zdarzalo zupelnie samemu, (poprostu myslalam ze sie bawicicho gdzies na dole a ten skurczysynek juz na pietrze buszuje-myslalam ze padne za zawalca) ale schodzic nie - mamy bramke. Boje sie ze spadnie z tych schodow przesadzam? puszczacie luz-pas dzieciaki na schody?
Moja umie wejść bo zdarzyło się że sama weszła jak mnie w łaziece na gorzes łysząła ale normalnie to zawsze z kimś, za rączką, na czworakach, trzymając się ściany, żadko na rekach. Schodzic samej ne pozwalam.
Cytat:
Napisane przez mikakrolikowa Pokaż wiadomość
Brawa za nocnikowe sukcesy , my dalej w lesie
Dzis byliśmy na bilansie waga 10 kg 3 centyl, wzrost 86 97 centyl według pediatry nie wiem jak sprawdxila bo ja patrzę w książeczkę i 50 widzę poza tym wy sluchala szmery nad sercem mamy kardiologa 27 stycznia mi ala byc rytunowa wizyta echo serca bo ostatnio mielismy 1,5 roku temu w szpitalu i zalecenie zeby po roku powtórzyć i tak zeszło nznwizyta ze teraz mamy , ale po dzisiejszym mam zle przeczucia rozbila mnie ta wiadomość
Kciuki że by wszystko było ok
Cytat:
Napisane przez nafiyqa Pokaż wiadomość
Juz Wam pisze, co ja wczoraj przezylam.
Uwaga dlugie!

Wszystko dzialo sie wczoraj ok 22-23.

Generalnie z tata mam dobry kontakt, mimo duzej odleglosci czesto do siebie dzwonimy.
Aktualnie mieszka sam (zeszly rok nie byl dla nas zbyt laskawy - babcia zmarla, rodzice sie rozwiedli, siostra mieszka teraz z mama, wiec tata jest w sumie w domu sam). Po swietach jakos mniej gadalismy, ja poszlam do pracy, wiec czasu mniej, Kuba chorowal, potem to moje oko i jakos tak nie na wszystko wystarczylo czasu, bo wieczorami chodzilam spac z Kuba.

Dzwonilam do taty 2 dni temu, nie odebral, a co wiecej do wczorajszego wieczoru nie oddzwonil (a przeciez widzial polaczenie nieodebrane na telefonie). W sumie nie oddzwanial przez 24h, niby nic, ale...
Na fb tez go nie bylo od 2 dni (moj tata jest maniakiem fb dodaje posty, komentuje, lajkuje, itp), co juz wydalo mi sie dziwne. Na smsy tez nie odpowiadal...

Zadzwonilam do cioci, ktora mieszka blisko niego. Powiedziala, ze tez nie miala z nim kontaktu, ale w sumie oni nie widuja sie jakos wybitnie czesto. Powiedziala, ze bedzie jechac akurat w okolice naszego domu, wiec zajrzy przy okazji.

Dzwoni do mnie za kilkanascie minut i mowi, ze u nas w domu pali sie swiatlo, ale nikt nie odpowiada - ani domofon, ani nikt nie otwiera jak puka/dzwoni do drzwi...
Nogi sie pode mna ujely, juz mialam najgorsze mysli w glowie, ale przeciez paniki siać nie chcialam...

Za chwile kolejny telefon od niej - chodzi po sasiadach (zeby zapytac czy go widzieli dzis/wczoraj), nikt nie otwiera drzwi, wszyscy spia, a ci co otworzyli nie maja pojecia. Ja juz coraz wiekszy stres...
Mowi, ze krzyczy, wola tate przez drzwi, slychac, ze telefon dzwoni w srodku, a on nadal cisza.

Takze wyobrazcie sobie co czulam...

Weszlam na fb, przejrzalam liste znajomych, napisalam do wszystkich (!!), ktorych kojarzylam, ze z nim pracuja z prosba o kontakt jak tylko beda. Musialam sie dowiedziec, czy w pracy go widzieli. Oczywiscie nikogo akurat nie bylo na fb :/

Znalazlam w necie nr tel do pracy (nigdy tam nie dzwonilam, nie mialam numeru, bo w sumie tam nie wpuszcza sie nikogo z zewnatrz), myslalam, ze to tel do biura, wiec raczej nie bylby czynny o 22, ale na szczescie ktos z portierni odebral i mnie polaczyl z jakas szefowa zmiany.
I co sie dowiedzialam?
Mojego taty nie ma w pracy od 2 dni........ A powinien byc. Nie wiedza o co chodzi.

Powiem tylko tyle: moj tata to osoba, ktora przez wszystkie swoje lata pracy byla na L4 RAZ (potlukl sobie twarz po wypadku na rowerze), a tak zawsze obowiazkowy, zawsze mimo choroby chodzil do pracy....

Takze no - ryknelam placzem kobiecie do sluchawki, rece mi sie trzesly, no nie umialam sie pozbierac, rozkleilam sie totalnie.
Dziewczyny ja bylam w 100000% przekonana, ze stalo sie cos zlego! Ja juz to wiedzialam!!
Obca kobieta mnie pocieszala, ze na pewno wszystko ok, ze to nie moze byc prawda i ze ona (!) bardzo prosi o telefon jak cos sie wyjasni, bo tez sie martwi.
Noooo to jak kolezanka z pracy sie o niego martwi i mowi, ze cos jej nie gra to tylko utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze nic sobie nie wkrecam tylko serio cos jest na rzeczy!
Dodajcie jeszcze do tego te moje wyrzuty sumienia, ze malo sie do niego odzywalam w ostatnim czasie...

Za chwile dzwoni ta kobieta i mowi, ze tata zglaszal komus, ze BYC MOZE wezmie L4, bo zle sie czuje.
To sobie wyobrazcie co mialam w glowie po takich newsach... Ze zemdlal, zaczadzil sie, czy co i nikt mu nie pomogl....

Ciocia tez co chwile do mnie dzwonila - ze nadal stoi pod tymi drzwiami, puka, wali, a on nie otwiera.
Nie wie czy wzywac policje, dzwonic po kogos, by wyważyl drzwi czy co robic...

I w koncu po jakims czasie telefon: otworzyl, nic mu nie jest - SPAL (!) po lekach, nie slyszal co sie dzieje.... Faktycznie chory, ledwo mowil podobno, tak go wzielo.... Generalnie ciocia mowi, ze kiepsko wygladal.

I zaskoczony - co my robimy...
Jak go ochrzanilam z gory na dol to zrozumial jak sie czulam.
Nie oddzwanial, bo wczesniej ja bylam w pracy i nie chcial przeszkadzac, a reszte dnia przespal i generalnie nie byl w stanie gadac, bo go ciagle na sen bralo.

Moze sobie pomyslicie, ze spanikowalam, ze rozpetalam taka akcje z niczego, ale kurcze, kazdy kolejny moj ruch, kazdy sprawdzoony trop pokazywal mi, ze cos jest nie tak. Im wiecej chcialam sie dowiedziec, tym wiecej zagadek bylo

Pogadalam z nim jeszcze chwile.
A potem jak sie zryczalam to tylko TZ widzial. Nie wiem, jakby jakies hamulce mi puscily, zszedl stres. No taka ulge odczulam, ze nic mu nie jest, musialam wyplakac caly nagromadzony strach, a i tak do 1 nie moglam zasnac.
Masakra, też bym sie zdenerowawała, ja jak nie oddzwania mama czy siostra tego samego dnia to się stresuję już.
Cytat:
Napisane przez nafiyqa Pokaż wiadomość
A tak z ciekawosci - wpisuja Wam cos jeszcze w ksiazeczke? (oprocz szczepien)
Bo u nas owszem - na poczatku troszke bylo, a teraz... Nawet lekarka nie prosi o nia.
Inna sprawa, ze malo lekarza odwiedzamy. Ale jak juz jestesmy to nigdy nie chca ksiazeczki.
Oprócz szczepień nic nie wpisują ale u mnie i lekarze i cała przychodnia to pożal się Boże.
Cytat:
Napisane przez Debrah Pokaż wiadomość
Little Tata mi mówił jak skręcił ze.doopy nie urywaja, wypadają gorzej niż np meble mojej mamy które Tata robił sam (kupował płyty ). Ale wygladaja ładnie i mi się wydaje że cena spoko. Na razie nie widzę niedoróbek. Do nich mamy drewniany blat, wpadajacy troszkę w szary. Mogę spróbować zdjęcia juyto jakieś zrobić chociaż.remont jeszcze trochę w toku
Pokaż koniecznie bo strasznie ciekawa jestm jak wyszlo wszystko.
Cytat:
Napisane przez treselle0 Pokaż wiadomość
Jak u Was po świetach z tz-ami? U Nas coraz gorzej, równia pochyła

---------- 55 ----------

no to sama siebie żegnam, - paa Tress, - pa, dobrej nocy
Nawet nie jest źle z Tż ale żadko sie widujemy więc to pewnie dlatego. Są jakieś spięcia i to oczywiście głónie przez Młodą. On wogóle nie mam do niej podejścia: wydziera się, kawry wymyśla by po kilku dniach odpuścić wszystko. Ona o tym doskonale wie i wszytsko ma doopie.

Ale wczoraj miałam kiepski dzień. Wróciłąm do domu z dreszczami, zjadłam rosołek i położyłam się z Oliwką bo jeszcze spała. Jak wstała to wogóle nie miała humoru, nie chciałą na ręce do mnei, poplakiwała, doła złapałam jak nie wiem. W rezultacie ona siedział u teściowej a ja taka zdołowana lezalm na kanpie, przychodziłą co chwilę ale podejść nie chciała, w końcu się przemogłam ja i ona i zavczęłyśmy sie porządnie bawić i jakoś poszło. Tylko cholera Mała wogóle usnąć ne chciała, męczyłyśmy się jak nigdy do 21:30. W pewnej chwili mówię że idę i żeby sama zanęła, wracam po chwili, ciuchutko ale leży z otwartymi oczkami, dałą mi jeszcze buziaka i w końcu zasnęła.
__________________
http://www.suwaczki.com/tickers/bl9cdf9hyjkcm7lm.png
22.05.2008
14.08.2011
19.02.2013 - Oliwka
Ifwka jest offline Zgłoś do moderatora