Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamusie Kwietniowe 2015! cz. XVIII
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-05-08, 09:29   #3757
m girl
Raczkowanie
 
Avatar m girl
 
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: leszno
Wiadomości: 112
Dot.: Mamusie Kwietniowe 2015! cz. XVIII

Cześć,

A co mi tam, napiszę jak wyglądał mój poród. A więc 10 kwietnia w dzień terminu poczułam skurcz. Następny był po 15 minutach i następny też, więc raczej rzadko. Nie przejęłam się aż tak. Była piękna pogoda więc po śniadaniu wyszłam z moim latkiem na spacer. Ale wcześniej odszedł mi czop z krwią. Zadzwoniłam do TŻ że się coś ruszyło, a on się mnie pyta co będzie na obiad. Na spacerze było super, skurcze były, ale cały czas tak samo. Przyjechał TŻ, zjedliśmy obiad, chciałam się położyć spać, ale TŻ chciał pojechać szukać małemu butów. To pojechaliśmy, wróciliśmy, zjedliśmy kolację, TŻ kąpał synka a ja się położyłam na kanapie. Zasnęłam, przyszedł TŹ i powiedział, żebym się wykąpała i położyła do łóżka. Poszłam pod prysznic i uwaga, pod prysznicem skurcze. Wyszłam i zaczęłam ogarniać kosmetyki do szpitala. Skurcze były równo co 5 minut. Kazałam TŻ dzwonić do teściowej, żęby przynajmniej torbę przygotowała, jeśli sytuacja się utrzyma. Dzwonię do położnej a ona nie odbiera. TŻ się trochę przejął, poszedł do położnej bo mieszka niedaleko. Była 23,30 - obudził ją Wrócił i mówi żebysmy jechali do szpitala. Zadzwoniliśmy do teściowej żeby jechała. Umalowałam się, uczesałam, ubrałam, przyjechała teściowa, zjadłam czekoladkę - generalnie uważałm że długa droga przede mną. Czułam się dobrze. Na IP byliśmy koło 1 w nocy. Poszliśmy na salę, babka pitu pitu i bada. 8 cm, zaraz Pani będzie rodzić. No i problem. Mam kupę do zrobienia. Na lewatywę za późńo i na czopek też. Masakra W ogóle jak położyły mnie na to łożko to już nie pozwolili zejść. Jak ona dała to łóżko do góry to ja myślałam że spadnę. No i ona mi karze przeć tą kupę. Nic a nic nie idzie. Strasznie się męczyłam W ogóle nie czułam skurczy partych. Ona mi kazała nogi do góry, a ja chciałam się pochylić na dół. Jak poszła to kupa - w końcu- to ona mi nogi do góry i każe przeć. A ja nie czułam nic. Babka krzyczy - Pani nie oddycha tylko prze. Później przy następnym skurczu to ja prę a ona krzyczy - oddychaj, TŻ krzyczy oddychaj, a mi te nogi do góry przeszkadzały. No i w ogóle nie czułam partych bóli. A wiem przecież co to jest. No i przy 3 skurczu kiedy kazały przeć a ja parłam na siłę, to się mała urodziła. Była 2,30, więc to wszystko krótko trwało. Małą to mi dali tylko na sekundę i jestem o to zła. Ogólnie to między tymi skurczami to ja się czułam całkiem jakbym nie rodziła i miałam ochotę zejść z tego łóżka i pójść do domu.

Ogólnie drugi poród był o niebo lżejszy niż pierwszy. Ale w domu był lepszy niż w szpitalu. Mało pękłam i trochę tylko mnie szyła. A szew mnie prawie nic nie bolał. TŻ mi nic nie pomógł, tylko przypomniał o gazie, ale zdążyłam wziąć wdechy i już kazły mi przeć. Tak to było
m girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując