2015-07-26, 03:05
|
#163
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Seksualność a wiara ..jak to wygląda z perspektywy katolików ?
Cytat:
Napisane przez tyene
Prawda, ale nie są zbyt doktrynalnie koszerni, że tak powiem. Nie da się na gruncie nauczania KK stwierdzić, że NPR jest niemoralny. Że może być, użyty z niecną intencją - toż prędzej. Aczkolwiek nam na naukach przedmałżeńskich w USA powiedziano, że nie da się używać NPR antykoncepcyjnie.
|
oni dla odmiany zarzucają braki w doktrynie tym łże-katolikom od npr. Mniej od rozstrzygania sporów doktrynalnych interesuje mnie tu sam fakt istnienia takiej dyskusji - bo to znaczy mniej więcej tyle, że jak nie jesteś wystarczająco intelektualnie przygotowana do rozstrzygnięcia wątpliwości doktrynalnych oraz wystarczająco pewna swoich moralnych intuicji, żeby przyjąć owo rozstrzygnięcie, to masz przekichane. A większość owieczek nie jest przygotowana na oba sposoby.
---------- Dopisano o 03:05 ---------- Poprzedni post napisano o 02:55 ----------
Cytat:
Napisane przez anna87
Do wielu osób (również niewierzących) przemawia ta filozofia nie ingerowania w naturalne procesy kobiecego ciała, współpracy parnerów itd, ale ja bym to zaliczyła do ogólnego trendu ku naturze, może nawet ma to jakiś feministyczny rys. Fajnie, że się NPR trochę rehabilituje, bo przez lata ta metoda była traktowana jak ze średniowiecza, ale "otwartym" można być i stosując cokolwiek innego.
|
muszę zeznać, że do mnie przemawia całkiem mocno, bo jednak wymaga nawiązania i pielęgnowania kontaktu z własnym ciałem, co bywa sporym problemem (to by był ten feministyczny rys dla mnie - świadomość ciała, odzyskanie kontroli nad ciałem przez kobiety). Niemniej, jak sobie pomyślę, że zanim zaczęłabym stosować, musiałabym, dla spokoju ducha, zażyć konsultacji z jakim specjalistą, to sobie przypominam wizytę u pewnej ginekolożki. Ginekolożka owa przeprowadziła szczegółowy wywiad, naprawdę fachowo i szczegółowo, w trakcie niestety mnie pouczyła, że leków hormonalnych nie wolno brać nigdy i z żadnym wskazaniem (podważając tym samym diagnozę innego lekarza), a następnie podczas badania zaczęła mnie pouczać, że muszę się nauczyć rozpoznawania płodności, bo wtedy będę panią swojego życia. No jakoś mnie nie przekonała do siebie, co stwierdziłam ze smutkiem, bo poza zgoła nieprofesjonalną szajbą, była całkiem fachowa.
No i kiedy myślę sobie, że npr to mogłabym sobie skonsultować z kimś takim, to jakoś prezerwatywy zyskują na atrakcyjności.
|
|
|