Dot.: Koty - część XI
Cytat:
Napisane przez nitka0208
Ja tylko na jednym mieszkaniu mialam zakaz zwierzakow...moj kocur mial wtedy rok i z pokoju z wyjsciem na ogrod musial sie przestawic na mieszkanie na 1 pietrze...sasiedzi upierdliwi poinformowali agencje ze mamy kota ...dostalismy list z agencji ze przyjda konkretnego dnia o konkretnej godzinie Tori pojechal na wycieczke do mojej kolezanki agencja sprawdzila i sie okazalo ze kota nie mamy. Poniej przeprowadzilam sie na domek od razu poinformowalam goscia ze mam kota ! Malo tego powiedzialam ze zrobie dziure w drzwiach zeby umiescic klapke aby kot mogl wychodzic. Facet nie mial zadnych przeciwskazan (gdzie w UK to malo spotykane) po 2 miesiacach przynieslismy drugiego kotka  niestety okazalo sie ze facet sprzedaje domek po 1.5roku mieszkania i musielismy znalezl cos innego. I udalo sie ! Mamy domek zaplacilismy wyzszy depozyt o 200 funtow ale koty chodza legalnie nie musze nic ukrywac  malo tego jeszcze o psie mysle ;P
W zyciu nie pozbylabym sie moich milusinskich  kto by mnie budzil do pracy codziennie o 8 rano 
|
ja tak zrobilam jak psa zabralam do londynu na kilka miesiecy. Sasiedzi i tak donosili na mnie caly czas i co jakies 3-4 tygodnie mialam kontrole....
strasznie mnie irytuje, zwlaszcza w polnocnych krajach (skandynawia) ich stosunek do zwierzat w mieszkaniu. W Polsce pod tym wzgledem jest doslownie raj.
znajoma ktora pracowala w norwegii mogla zapomniec o tym zeby zabrac ze soba z polski swojego owczarka niemieckiego. Na szczescie miala w PL znajomych ktorzy sie nim zajeli, ale strasznie to przezywala. A pies bardzo chorowity, zreszta miedzy innymi po to wyjechala z kraju- zeby na niego zarobic bo koszty leczenia wynosily blisko 800 zl miesiecznie.
__________________
Bohemian like you
Edytowane przez phony
Czas edycji: 2015-09-04 o 21:33
|