Napisane przez Tajpan
Witajcie mam pewien problem z dziewczyną. Jakoś przez ostatie pół roku dosyć często się sprzeczaliśmy, kłótnie były coraz bardziej zawzięte, aż do 1 października kiedy naprawdę mocno się pokłóciliśmy. Nie spotykaliśmy się przez około 2 tyg. Potem kiedy do niej pojechałem pogadaliśmy, ale mimo wszystko nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego do konća, postanowiliśmy pusićić tą klotnie w niepamiec i tyle. Po tej rozmowie widzielismy się 3 razy, ale cały czas było tak ,,obojętnie'' jestem uczuciowym chłopakiem i strasznie mnie taka atmosfera bolala aż na tym 3 spotkaniu postanowilem z dziewczyna porozmawiac. Poszlismy na górę i od słowa do słowa doszlismy do tego, ze spytalem ja czy widzi sens to naprawiac bo ja widzę i chciałbym, ona powiedziała, ze nie wie.. zabolalo mnie to strasznie. W tamtej chwili po prostu odlecialem.. Nigdy tak zle sie nie czulem. Powiedzialem jej, ze jade do domu i, ze jak sobie to przemysli zeby dala mi znac. Zajechalem do domu, napisalem jej, ze jestem i potem jeszcze chwile pisalismy. Powiedziala, ze potrzebuje przerwy, napisałem, ze ok rozumiem i od wczoraj wieczora nie piszemy. Strasznie sie z tym wszxystkim zle czuje, bardzo mi na niej zalezy, przeciez w zwiazku czasami sa gorsze chwile i to nie powod, zeby sie rozstawac. Wiem, że kłótnie oddalaja, a w ostatnim czasie było ich sporo, ale nie rozumiem dlaczego zwatpila w sens naprawiania naszego zwiazku, Nie wiem co mam myslec o tym wszystkim, kocham ją i chce to naprawić. Pomóżcie bo zwariuje... Siedzę sam w swoim pokoju, na domowników nie za bardzo moge liczyc, nie mam blizszych znajomych z ktorymi moglbym o tym pogadac wiec jestem z tym sam, mysle o tym cały dzien :/
|