ja zaliczyłam mózg do bebechów
z Anabelki jestem zadowolona (dzięki za polecanie

), chyba, bo jednak są jakieś ale

. Np. żeby osiągnąć akceptowany przeze mnie poziom krycia, muszę się nieźle namachać

, a to trwa i trwa, no i użyć bazy (zielony bb krem). Kolor dobrałam dobry, ale całość jest odrobinę sztuczna i dość mocno pudrowa, jak spryskałam hydrolatem piekło jak jasna cho...lipa, no cały czas piecze/szczypie/swędzi mnie w okolicach skrzydełek nosa, tam gdzie mam najtłuściej na twarzy

Trzyma się nawet nieźle, tak na poziomie dermablendu, czyli po ok. 6 godzinach złazi z nosa i brody, a czołem mogę oślepiać rozmówców. Zaś zmyć to cudo no to osobna bajka, znów się trzeba namachać i natrzeć a moja cera tego nie lubi. Ogólnie zbyt dużo czasu mi zabiera ta cała mineralna zabawa, ale to pewnie kwestia treningu. Z plusów to jeszcze to, że kolorami mniej trafionymi można fajnie wykonturować paszczę.
CB solo jeszcze nie próbowałam, bo nie moje odcienie, ale jak nie będę wychodzić z domu to położę i porównam efekt z AM
a i najważniejsze, dla mnie te anabelki są dużo bardziej wyczuwalne na paszczy niż tona podkładów kryjących, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia i oczywiście tego, że owego proszku muszę sporo nałożyć