Parabelko kochana

, przepraszam, ale mówisz tak samo jak ci lekarze, którzy na wszystko odpowiadają "Takie są procedury"

No nie, NIE przyjmuję tego do wiadomości.
Skoro byłam w szpitalu na oddziale ginekologicznym i mam 40 coś tam lat, to takie badanie ma sens, prawda?
Obok mnie leżały panie po i przed usunięciem rożnych części układu rodnego z powodu zagrożenia bądź istnienia komórek rakowych. Babki w moim wieku, młodsze też.
Bilans rozwojowy jest procesem i wymaga szerokiego wglądu w wizyty, wyniki, potrzeba wywiadu itede - a cytologia to badanie jednorazowe, którego wynik MOŻE być czerwonym światłem - inaczej nie byłoby programu dla pań po 40stce w Centrum Onkologii, gdzie jakoś robi (robiło się?) się cyto i żadnego lekarza prowadzącego do tego nie potrzebują
Nie, no nie dam sobie wmówić, że cytologia w szpitalu nie jest możliwa - bo jeżeli tak jest, to mam w d. taki szpital razem z jego "procedurami", stwierdzeniami "nie ma prawa boleć" i faszerowaniem lekami bez diagnozy bo przecież "powinno pomóc i będzie w porządku", bo to znaczy, że dla lekarza pacjent to przypadek a nie człowiek.
A może mam się cieszyć, że zrobili mi podstawowe badania ambulatoryjne?
---------- Dopisano o 00:27 ---------- Poprzedni post napisano o 00:22 ----------
Ja np nie mam swojego gina - próbowałam paru i nie mam zaufania. Między innymi dlatego, że nie zlecają badań.
Szukam dalej - ale oczywiście prywatnie
I jeszcze - pozwólcie, że do końca wyleję swoje żale, pacjenta nie powinno w ogóle obchodzić, jakie są wewnętrzne przepisy służby zdrowia - jeśli już trafił do szpitala, to szpital powinien mu zapewnić możliwość wyzdrowienia, a nie odsyłać nie wiadomo gdzie, bo skoro do szpitala człowiek trafił, to oznacza, że lekarz prowadzący okazał się niewystarczający - nie mówię, że zły - tylko potrzebna jest opieka intensywniejsza, ratunek i nie ma siły na stanie po numerek, czekanie nie wiadomo ile na wizytę u specjalisty i inne atrakcje.
---------- Dopisano o 00:51 ---------- Poprzedni post napisano o 00:27 ----------
Jeszcze jedno - wierzę, że są lekarze prawdziwi, uwięzieni w tym systemie, że jest im trudno, szlag ich trafia, nie chcę nikogo krzywdzić...
Ale niech mi nikt nie wmawia, że tak już jest, że to słuszne itede - jeśli w tym szpitalu jest laboratorium, albo zlecają badania, to czy nie jest sensowne wykonanie nawet płatnej cytologii na życzenie, skoro już i tak się do baby do środka zagląda?