|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 11 975
|
Dot.: Wzajemnie się wspieramy - my, Aniołkowe Mamy. Zapraszamy :-)
Cytat:
Napisane przez pierwiastka
Dziękuję, wiedziałam, ze na Was można liczyć. Moje koleżanki tego nie rozumieją. A z facetami, mimo, że mam od nich ogromne wsparcie nie będę gadać o cyklach, owulacjach i prolaktynach, bo i tak nie zrozumieją. Jeszcze ta cała ustawa. Na razie przycichło, ale męczy mnie to straszne. Bo wiecie ja jestem po terminacji. I wzbraniałam się przed nia do końca. Po prenatalnych mówiłam, ze nigdy się na to nie zgodzę, po amniopunkcji też. Lekarze już wiedzieli, ze jest beznadziejnie od prenatalnych. Z resztą obraz mózgu mówił sam za siebie. Ja wierzyłam do końca. Po połówkowych nie było nadziei. W tydzień objeździliśmy neurologa, pediatrę, innych ginekologów. Powtarzałam połówkowe, po to by znowu usłyszeć jak źle jest. Do tego serduszko zaczęło nam szwankować, trafiłam do szpitala i potem było już tylko gorzej. I wierzcie mi, te wszystkie kobiety, rodziny które się terminują, nie robią tego dla wygody. ja wiedziałam, ze moje dziecko nie dotrwa do 9 miesiąca. Ale dla kogoś miałam być inkubatorem, przez miesiąc, dwa, trzy... Jeszcze miałam komplikacje w trakcie porodu, więc dla mojego zdrowia to było jedyne wyjście. Boli mnie fakt wrzucania wszystkich do jednego worka, uogólniania. Niestety choroby genetyczne to nie tylko zespół Downa, Edwardsa, Turnera. To tylko wierzchołek góry lodowej. No ale czego oczekiwacz po ludziach, którzy nigdy nie mieli do czynienia z cierpieniem. I jeszcze chcą ograniczyć badania, a to one właśnie mogą uratować życie dzieci. Nie każda amniopunkcja kończy się stwierdzeniem wady letalnej. Można wykryć chorobę, którą da się leczyć, dzięki badaniom dzieciątko będzie mogło wieść normalne życie. Boli mnie ten temat, to że zostałam postawiona przed takim właśnie wyborem. Jest mi z tym bardzo ciężko i bardzo przykro, ze moje dziecko nie mogło przeżyć i żyć normalnie. Ale żalu nie mam do nikogo i o nic. I chcę byście wiedziały, że nie żałuje decyzji. Ale własnie po raz kolejny podkreślam, ze boli mnie ona bardzo. I już zawsze będę z tym żyła. Z tym, że nie mogłam pomóc mojemu dziecku.
No to się uzewnętrzniłam.
|

Musieliscie podjac tak naprawde najgorsza decyzje w zyciu. I to zawsze juz z Wami bedzie. Dla kogos, kogo to nie dotknelo to latwo oceniac, ja sobie nawet nie wyobrazam tego. Wiec nawet nie bede udawala, ze rozumiem. Rozumiem jednak to zmartwienie o wlasne zdrowie i to calkowicie naturalne i normalne. Ja roniac w szpitalu martwilam sie juz tylko o siebie - wiedzialam, ze moje Dziecko juz nie zyje, ze nic to dla niego nie zmieni, a ja sama chcialam zyc, chociazby po to, aby pamiec o nim trwala, bo tez juz to mowilam milion razy, ale nie pozwole, aby ktos o Michalku zapomnial (swoja droga wczoraj w koncu dorwalam raport z histo-patu - mial dokladnie 31mm ..... ).
Mam nadzieje, ze znajdziesz spokoj. Wierze, ze Wasze Malenstwo gdzies tam nad Wami czuwa.
I ze kolejna ciaza zakonczy sie powodzeniem. 
---------- Dopisano o 10:49 ---------- Poprzedni post napisano o 10:46 ----------
Cytat:
Napisane przez Platanoides
Claudia witaj :róża:
muffi
ukojenie spójrz na to z innej strony, im teraz bardziej pod górke, tym później będzie piękniej! A samo zakończenie wynagrodzi cały ból teraz 
mnie tez juz dobija wszystko, szczególnie moje samopoczucie i niemoc, miałam iść dzisiaj do położnej środowiskowej podpisac deklarecje i sie umówić na wizyty domowe, ale nie dałam rady nawet wyjsc z łózka znowu. Od rana znowu mam strasznie napięty brzuch i bół w podbrzuszu  no i u mnie jeszcze z głowa są problemy, ciągłe myśli o zbliżającym się porodzie, gdzie jest dużo czarnych scenariuszy  przez ostatnie 2 tygodnie prawie codzienne ryczę wieczorem, wczoraj jak wracaliśmy z tej porodówki, to się troche uspokoiłam, oswoiłam sie też z miejscem, ale już jak się kładłam spać to znowu dostałam kołatania i ból w klacie i znowu czarne scenariusze, że coś pójdzie nie tak... Ale staram sobie powtarzać, ze będzie dobrze, wszystko pójdzie idealnie i za parę tygodni zobaczę się z córcią
pierwiastka  każda z nas ma problemy i dla niej te problemy sa najważniejsze, nie ma co umniejszać swoich. Każda jest na innym etapie, czy zycia, czy starań, czy straty, ale warto czasem sie uzewnętrznić i wylać to co nas gryzie niż dusić w sobie.
jak dobrze najwyraźniej Krzyś nie chciał się urodzić w Łodzi  w ogóle poryczałam się przez Ciebie   Brawo kobito!    klask i: Daj mi trochę tej Twojej siły!
|
A Ty robilas cyto (a raczej biocenoze) jakos ostatnio ? Wymazy czy cos..nie wiem nawet dokladnie, co to sie robi, bo sama tego tu nie mam 
Wiem, jednak ze czasem przy grzybku czy jakiejs infekcji sa takie napinania itd. Jak wszystko jest ok, to jedyne co to pozostaje wierzyc, ze taka mamy fizjologie ciulowa :/ Ja mam to samo. Jak troche w dzien sie poruszam, pozniej poloze, to wstac juz nie moge. Podbrzusze mnie boli, ciagnie i ogolnie kiszka. A ostatnio coraz wiecej i coraz bolesniejsze klucia w Bozenie mam. Maly tam juz chyba cisnie coraz mocniej. Czasem to czuje, jak glowa sie pcha az.
Moj jedyny sposob na kontrole tego, co sie u mnie dzieje, to papierki lakmusowe 
Wczoraj sprawdzalam, bo tak mi jakos mokro bylo i sie przerazilam, ze wody mi sie sacza i cala ciaze nie mialam tak niskiego ph - 5,5 wiec licze, ze wszystko ok :P
__________________
“A Mother is not defined by the number of children you see, but by the love that she holds in her heart.”
Michaś +03.07.2015 12tc.
Mikołaj <3 28.05.2016
Hania <3 28.06.2019
|