Cześć Kobiety!
Dziś mija równiutki miesiąc odkąd jestem na plaży, rozłożyłam kocyk na dobre 2 stycznia
PriVativ powiem szczerze, że jak przeczytałam twoja wypowiedź to mi się przykro zrobiło i nawet się trochę zdenerwowałam... A dlaczego? Może się trochę rozpisze, ale czuje taka potrzebę!
Nigdy nie byłam chudziutką dziewczynką, wyjechałam ze swojego rodzinnego domu i zaczęłam studia, po jakiś kilku miesiącach nowego życia po własnych przemyśleniach i kilku uwagach ludzi zaczęłam się odchudzać. Zaczęłam od kopenhaskiej, trudno było bo pierwszy raz odstawiłam słodycze i inne rzeczy, potem miała być dieta 1000 kcal, nic innego w mojej głowie sie nie mieściło tylko ile co ma kalorii, po jakimś czasie nie potrzebowałam żadnych tabelek, wszystko znałam na pamięć. Liczba kalorii malała z dnia na dzień, moja współlokatorka dołączyła do mnie, według mnie nie musiała, to byl jej kaprys, no i tak razem brnęłyśmy. jak zaczęłam widzieć efekty to chciałam jeszcze szybciej i szybciej, więc liczba kalorii zmalała do 300-400 na dzień, do tego bieganie, ćwiczenia, różniste kosmetyki, herbatki i pierdoły. Po jakimś czasie myślałam, że woda mnie tuczy, chudłam z dnia na dzień po 0,5-1 kg, warzyłam się codziennie! wpadłam w obłęd. wszystko zapisywałam w pamiętniku, znajomi nie mieli siły się ze mną spotykać, bo tylko i wyłącznie umiałam mówić o kaloriach i moim odchudzaniu, mama płakała a tata sie nie odzywał do mnie. Ja byłam oczywiście dumna, że proponują mi prace modelki i każdy obcy sie zachwyca, bo znajomi mieli mnie dosyć z moimi humorami, brakiem siły i atakami zimna w letnie dni. Zaczynało to być chorobą, skutki odchudzania bardzo długo mnie atakowały... Spotkałam na swojej drodze osobę, która zapobiegła tragedii, przecież wszystko wskazywało na początki anoreksji, a co najgorsze bulimii

Jak człowiek źle sie odżywia, je przez dłuższy czas te same bezpłciowe rzeczy to ma ochotę na wiele rzeczy i nie umie sie powstrzymać i je je i je... Dużo mogłabym pisać na ten temat... To wszystko nadal jest gdzieś we mnie!
Minęły 4 lata od tamtej pory, mój organizm już się ustabilizował, ale do tej pory tez się ustabilizowały kilogramy, ale to z mojej winy, ahhh te studenckie imprezy ^^ Jedyne co mi pozostało po tamtym odchudzaniu to brak ziemniaków, białego chleba, śmietany i majonezu w jadłospisie. No i jakoś kiedyś pomyślałam, że to piwko to trochę za duży mi brzuszek zrobiło, i zaczęłam ograniczać się co do jakości jedzenia. I tak sobie szukałam po internecie różnych rzeczy i trafiłam na Dietę South Beach. Nie wiedziałam o niej nic i myślałam, że będzie on masakrycznie skomplikowana i rygorystyczna, ale wpadłam na forum i zobaczyłam jak to normalne dziewczyny ładnie dają sobie radę, że są efekty, nie liczy sie tych durnych KALORII i je dobre a nawet rzekłabym pyszne rzeczy. Zanim zaczęłam dietę przeczytałam pamiętnik z 1 roku, załamałam sie, gdzie ja miałam głowę, jak zobaczyłam co ja jadłam... ehhh Do tego przeczytałam książkę i poradnik Agatstona i pierwszy i drugi wątek o plażach południowych na wizażu
No i sobie jestem na SB, moi przyjaciele sami mi powiedzieli, ze nawet nie odczuwają, że jestem na diecie, no może brakuje im popijania piwka, ale przecież wiedzą, że jak dojdę do idealnej wagi, to od czasu do czasu sie napijemy! Rodzicom tez opowiedziałam o tym sposobie odchudzania i dostałam pozwolenie. Nie chodzę głodna, jem ze smakiem, może dlatego nie brakuje mi niczego, nie ciągnie mnie do grzechów, nie mam problemu siedzieć w knajpie, zawsze jest sałatka grecka, woda, coca cola light, herbata lub kawa

Nie chce szybko schudnąć, ale wolno i trwale, i wiem tez, że jak będzie coraz mniej do zrzucenia to będzie szlo coraz wolniej, dlatego PriVativ i inne dziewczyny proszę pomyślcie dwa razy zanim powiecie, że macie doła, bo możecie się wpakować w niezłą chorobę. Depresja albo anoreksja to nie zabawa, a nasz organizm to nie zabawka, Moja współlokatorka (ta co się ze mną odchudzała - już nie mieszkamy razem), nadal kombinowała z dietami, raz chudła, raz tyla, i tak w kółko, a teraz ma OGROMNE problemy ze zdrowiem, a przede wszystkim hormony oszalały, i czy będzie miała dzieci? Lekarz w to wątpi. Życzę jej jak najlepiej, ale to dla mnie niezła nauczka.
Aaaa jeszcze jedno, South Beach to nie dieta odchudzająca, to styl życia, który pomaga pozbyć się nadwagi, to nie głodówka, ani dieta restrykcyjna, je się tyle ile się chce i na co sie ma ochotę, ale z dozwolonych rzeczy i według prawidłowych zasad żywienia, np. 3-4 godziny przed snem.
Przepraszam, że tyle napisałam, nie musicie czytać, ale może ktoś o czymś pomyśli zanim wpadnie w jakiś szał chorego odchudzania, które nie jest SB i zaprzepaści wszystko, bo nawet jak dojdzie do wymarzonej wagi to wyposzczony organizm, tęskniący do ulubionych smaków, upomni sie o swoje i efekt jojo wcześniej czy później nas dopadnie!
Niezdrowym dietom mówimy NIE


Dobra, bo jakimś pesymizmem powiało... chyba ta pedagogika już mi weszła w krew...