2016-12-08, 08:07
|
#16
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
Napisane przez jakztegowybrnac
Jest naprawdę świetną kobietą, piękną, inteligentną i chciałbym, aby była moją żoną i matką moich dzieci. No właśnie, MOJĄ.
Czyli myślicie, że ultimatum w stylu: "Albo ze mną się wyprowadzasz i żyjemy sobie razem, wspólnie, tylko we dwójkę, albo to koniec" to dobre rozwiązanie?
EDIT: Nie chcę jej całkowicie odrzucac od rodziny, bo to nie na tym polega, ale mieszkanie osobno i rzadkie odwiedziny w stylu raz czy dwa na miesiąc, w zupełności wystarczyłyby....
A z nimi też nie jest w porządku, bo ciągle buntują ją przeciwko matce... "Nie mogła Cię odwieźć" "ona jest beznadziejna" "ona nie potrafi wychować dziecka (brat MN)", "my byśmy lepiej go wychowali", itd, itp... wtrącać też lubią się do wszystkiego 
|
Generalnie zgodzę się z dziewczynami: masz problem bardziej z panną niż z jej rodziną, bo to ona nie umie/nie chce postawić im granic, ale pogrubione dosyć mi się nie podoba. Po pierwsze odnoszę wrażenie, że chciałbyś nią dyrygować tak jak dyryguje nią rodzina, po drugie: odwiedziny u rodziców raz na miesiąc-dwa, kiedy mieszka się w pobliżu to jest jakiś absurd. Jestem dużo starsza od Was, ale nie wyobrażam sobie, że raz na dwa miesiące spotykam się z rodzicami. Ty się widujesz ze swoimi tak rzadko? 
I jeszcze jedna rzecz: nie wyobrażam sobie, że partner przychodzi do mnie (albo ja do niego), rodzice są w domu, a my uprawiamy w tym czasie seks. Albo ten fragment, że przyjeżdżasz z własnym jedzeniem - chłopie, skoro jej ojciec i babka Cię tam nie chcą to się nie pchaj, a nie udawaj, że deszcz pada i nie ładuj się z własnym prowiantem. 
I jeszcze na koniec: mieszkanie z rodzicami i zbieranie na "wkład własny" jest idiotycznym pomysłem. Nie wiadomo jeszcze za bardzo, co będziecie robić w życiu, a chcecie się uziemiać kredytem na 30 lat. Mnóstwo ludzi normalnie wynajmuje mieszkania i żyją. Zanim się zaczniecie brać za "kupowanie obrączek" (zresztą podobno już kupione. wtf?) zamieszkajcie razem i zobaczcie jak się dogadujecie i jak się Wam żyje. Bo póki Wasz związek i jego problemy wyglądają na rodem z gimnazjum. Macie pracę?
A, na koniec powiem, że czarno to wszystko widzę. Jeśli ona nie zacznie stawiać na pierwszym miejscu Was i Waszego wspólnego dobra to powinieneś ją zostawić, bo ten związek będzie tylko wspólnym męczeniem dupy. Pozdrawiam
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|
|