![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Proszę bardzo - przeczytajcie do końca to wyznanie, bo naprawdę już nie daję rady...
![]() Witam, słowem wstępu. Jestem mężczyzną i zawitałem na kobiece forum, bo liczę, że tutaj uzyskam jakąś pomoc lub wskazówkę. W przyszłym roku mam 25 lat, a moja narzeczona 24. Jesteśmy razem od sześciu lat, tworząc mocny związek - nie możemy bez siebie żyć, planujemy wspólne życie, ale niestety jest ktoś, kto ten związek rujnuje i skutecznie doprowadza do zgrzytów między nami... Otóż, moja narzeczona mieszka z ojcem i babcią (rodzice się rozwiedli, mama mieszka osobno, ale z mamą ma bardzo dobry kontakt - matka się nie wtrąca, ale ojciec i babcia - wręcz przeciwnie)... Zacznę od tego, że jej babcia to gorliwy Świadek Jehowy, próbowała narzucać narzeczonej swój tok myślenia, na siłę ciągała ją po tych spotkaniach, ale w pewnym momencie porzuciła to, przestała tam chodzić. Z innych informacji - ojciec mojej narzeczonej, a syn od niej babci - to straszny maminsynek. Mamusia poda mu jedzonko i w ogóle, a przez jej wtrącanie rozpadły się już mu dwa małżeństwa, między innymi tą z matką mojej narzeczonej - zmusiła ja do zmiany wiary, do wychowywania dzieci wg swojej wiary. No, ale przejdźmy do sedna. Mojej narzeczonej ojciec i babcia, skutecznei się wtrącają, mielą jej w głowie i ogólnie uprzykrzają życie, przez to kłócimy się. Jakiś czas temu, uznaliśmy, że ja pomieszkam póki co ze swoimi rodzicami, a moja narzeczona (oznaczę ją dalej skrótem MN) pomieszka z nimi, bo będziemy odkłądać pieniąze na nasze mieszkanie wspólne, na kredyt. Przechodząc do sedna, jej rodzina (a szczególnie ta dwójka) znielubiła mnie już od samego początku. Po pół roku mojego związku z MN, MN zerwała ze mną.. Jak się okazało - dzięki namowom swojej babci, która odradzała jej mnie - bo ja przecież nie mam dom i w ogóle wyglądam tak i tak, ubieram się tak i tak. Co z tego, że widziała mnie przez sekundę przez okno i nic więcej. Co więćej, u siebie w pracy, POKAZYWAŁA ZDJĘCIE MN JAKIMŚ OBCYM FACETOM i chciała umówić ją na kawę z nimi. MN wszystko mi powiedziała i po zaledwie jednym dniu wróciła do mnie. Minęło trochę czasu, dałem szansę jej rodzinie. Przyjeżdzałem tam, ogólnie byli bardzo mili: "damy CI jedzenia, daj Bartkowi obiadu, nalej u zupy, daj mu drugie danie, itd" - ogólnie myślałem, że są mili, ale jak się później okazało - NIE. Dowiezdiałem się z innych źródeł, że wybuchła wielka awantura, że JA PRZYJEŻDŻAM DO MN, odwiedzam ją i mam czelność tam jeść, że oni nie będą tracić kasy, że jedzenie kosztuje i w ogóle. Wcześniej ta babcia swojej rodzinie też nagadywała jakieś pierdoły na mnie, że PIERDZĘ (?) i jestem niekulturalny. Ogólnie szkoda słów. Wybuchła awantura i zarzekłem się, że nic już nie zjem. Zacząłem wozić tam swoje jedzenie, nci nie jadłem, raz czy dwa zjadłem dwie albo trzy kromki chleba, bo mi swojego jedzenia już zabrakło, to już przez drzwi słyszałem narzekania. Ogólnie - mieli nawet pretensje o to, że zjadłem te kilka kromek chleba i myję się u nich, jak jestem u MN - szok i szczyt. Ale najgorsze, że skutecznie przez te ich wpieprzanie się w związek, psują moje relacje z MN. Ogólnie odradzają jej wszystkiego, robią ciąle z niej dziecko, jakąś nadopiekuńczość stosują - chcą decydować za nią: idź ubrana tak, a nie tak. Zrób tak, a nie tak. Nie chcieliśmy ogólnie dłużej czekać z mieszkaniem, więc chcieliśmy mieszkanie wynająć, wziąć ślub i nadal odkłądać i miezskaąć w wynajętym. Pomysł był, już nawet obrączki kupione, ale oczywiście ich słowa: "Nie poradzą sobie" "Nie utrzymacie się" "braknie wam pieniędzy" "nie będzie zadnego cichego ślubu, wypada zrobić wesele, zamawiamy salę", itp, itd - głupie pieprzenie. Poza tym, jakieś chore akcje typu MN piszę im smsa, że dojechałą do pracy, że jest, wysyła jakieś kody, że żyje - gólnie zawracanie dupy. Najgorsze jest jednak to, że czuję od mojej narzeczonej, że ja jestem gorszy - nie jestem na pierwszym miejscu dla niej, na pierwszym miejscu jest jej rodzina, jej babcia oraz ojciec. Jak coś tam dla niej ugotują, to jest zachwycona, jak to o nią dbają, jak to jej dogadzają, jacy to są super. Itd... Ja jestem na drugim miejscu, jestem za nimi w hierarchii, mimo, że to ja jestem jej mężczyzną... Najgorsze, że cierpi na tym nasz związek. Ja widzę, jacy oni są, w ogóle często powiedzą jej, że JEST BEZNADZIEJNA, itd, mają do niej pretensje, ona w ogóle nie jest na nich zła, ale mnie się potrafi o byle co czepiać. Jak zwracam jej uwagę o ich zachowanie w stosunku do mnie, to twierdzi, żę wymyślam, że przesadzam, nawet czasami powie, że może mają rację. Uwłacza to na mojej godnośći mężczyzny. Jest jakaś kwestia, to jak się mnie o coś zapyta, ODPOWIEM JEJ, to nie bierze tego za wiarygodną rzecz, i chyba nie traktuje mojej odpowiedzi poważnie, bo zaraz leci do swojego tatusia, jak w tym przypadku będzie i jak ma zrobić. Nie, nie zapyta się mnie - zapyta się swojej rodzinki, przecież to ich zdanie jest najważniejsze. Kłopoty w pracy? Zaraz trzeba lecieć do tatusia i babci - aby im wszystko wyśpiewać i powiedzieć im dosłownie o wszystkim. Nawet najmniejsze pierdnięcie - muszą wiedzieć o wszystkim. Czasami nawet o czymś oni wiedzą, a ja nie. Porada w pracy? Po co brać na poważnie moje słowa - lepiej spytać rodziny. Co z tego, żę często się po niej drą, mają do niej pretensje - i tak to oni są tymi lepszymi, niż ja. Ja jej przez 6 lat nie powiedziałem, że jest beznadziejna. Oni wiele razy - ale i tak jest po ich stronie. I wiecie co mnie najbardziej wkurza? Że wiedzą doslownie o wszystkim, niedługo nawet o naszym seksie będą wiedzieć. A co do tego, też mnie wkurza to - ilekroć u mojej narzeczonej w pokoju uparwiamy seks, to pukanie jej ojca do drzwi i teksty w stylu: "A co wy tam robicie?", itd. Ile razy zamykałem drzwi na klucz, żeby posiedzieć w spokoju, bo oni co chwilę wchodzą do pokoju, to ona OTWÓRZ TE DRZWI, NIECH WEJDĄ. Albo teksty typu: "Co ci zrobić na śniadanie, itd, chętnie ci zrobię śniadanie" - czasami mam wrażenie, że robi mu śniadanie z większą ochotą, niż mnie. I najbardziej boli mnie to.. PRzedstawiam jej wizję naszego wspólnego mieszkania, wynajmowania, podaję knkretne liczby, że starczy nam na wszystko, i jeszcze odłożymy) - jest zachwycona. "Tak, Kochanie, chcę z Tobą mieszkać. Będzie pięknie"... ALe co z tego, zaraz wypapla swojej rodzince, a oni jej natłuką pierdół do głowy i jej ochota mija... JUż nie chce mieszkać i rzuca tekstami "Szkoda kasy, nei będę wynajmować".... "Możesz się wprowadzić do mnie, będziemy z nimi mieszkać", itp, itd... Taaa, już, prędzej osiwieję, niż z nimi zameiszkam. Tak, jestem na ostatnim miejscu w tej hierarchii i boli mnie to, bo jak sie po kimś powyżywać to po mnie, a nie po nich. Oni są przecież wspaniali i wiedzą wszystko najlepiej, i to JA SIĘ ICH CZEPIAM, nie oni mnie. Litości, pomóżcie... Może w końcu postawić sprawę jasno, że ma wybrać, albo oni albo ja? Bo ja tak dłużęj nie dam rady, bo jak jej mówię, to ona twierdzi, żę ja wymyślam, i w ogóle, ale ja jasno widzę, że ja nie jestem u niej na pierwszym miejscu, tylko zasrana rodzinka. Niedługo naprawdę wybuchnę.. Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-07 o 22:01 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Dopóki się nie wyprowadzicie i ona nie będzie miała z tymi ludźmi kontaktu to marny twój los.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Caly czas do tego daze. Jak jej przedstawiam wizje wspolnego mieszkania to chce ale potem oni jej odradzaja i jej nastawienie sie zmienia i ona znow nie chce. Odradzaja jej i jej zapal i entuzjazm przemija... A wiem ze nie maja racji. Te stare babsko chcialoby sie wtracac do wszystkiego i wszystkim decydowwac. 'Musicie kupic sobie swmochod' bleblebleble
Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-07 o 22:12 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
A nie możesz postawić kawa na ławę i porozmawiać z nimi? Juz w trójkę, czyli dziewczyna, babcia i jej ojciec?
Powiedziec co myślisz? Z drugiej strony twoja dziewczyna szuka wsparcia w swojej rodzinie, mam wrażenie ze akceptacji... I to będzie trudne odseparowac się. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Ile razy juz provowalem. Jak zwroce uwage to.jest obrazona ze jak moge cos o nich mowic, ze buntuje ja, itd... Wsparcia? Przez cale zycie to ja jestem jej wsparciem. Ode mnie otrzymala go najwiecej i najwiecej w zyciu jej pomoglem ale i tak przeciez liczy sie jej rodzinka... Najgorsze ze ludzie sa falszywi a ona tego nie widzi.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Serio, nie pakowałabym się w to. Zamieszkać u nich, przenigdy. Rodzinka partnera życiowego potrafi naprawdę zamienić egzystencję w piekło.
Dziewczyna jest dużą dziewczynką, chce wyjść za mąż, to powinna skupić się na waszym związku i tylko na tym, na konstruowaniu i budowaniu waszej rzeczywistości i przyszłości a nie opadać z entuzjazmu bo tatuś powiedział, że coś mu się nie podoba. To totalnie chora sytuacja i postawiłabym sprawę jasno, a najlepiej wyprowadziłabym się na drugi koniec Polski, żeby nie mieli możliwości wtrącania się. Wóz albo przewóz, chcesz przyszłości ze mną, to pakujesz manatki i wyprowadzamy się jak najdalej, nie chcesz, to kiś się w tym toksycznym rodzinnym sosie, skoro Ci tak dobrze. Serio, tutaj nie ma nad czym się zastanawiać, mam przykład w rodzinie takiej chorej sytuacji która trwa już jakieś 40 lat i facet ma skończoną psychikę przez właśnie regularne dręczenie. UCIEKAJ, jesteś jeszcze młodziutki, caaaaałe życie przed Tobą, uciekaj z toksyku..... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 988
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
ona nie chce się od nich odciąć, dobrze jej jak jest a słowa o tym, żebyś się tam wprowadził traktowałabym na Twoim miejscu nad wyraz poważnie (czyli, że ona naprawdę i poważnie ma właśnie taki plan na wasze dalsze życie) - nic z tym nie zrobisz, nawet jak uzbieracie kasę na wkład własny na mieszkanie to się pewnie okaże, że po co kupować i że ona przecież nie będzie finansować banków... zawsze się znajdzie wymówka
gdyby ona widziała problem to już od dawna sama naciskałaby na wyprowadzkę i na pewno nie atakowałaby Ci za próby podjęcia tematu dla mnie to stracona sprawa no bo ani z nią nie możesz na ten temat pogadać (bo wychodzi, że Ty jesteś ten zły) ani jej się nie zbiera na ochłodzenie kontaktów z rodziną (nikt nie mówi, żeby się od nich odcinała ale wiadomo - całe życie konsultować a spotykać się towarzysko to dwa różne poziomy zażyłości) ani wyprowadzka jej nie w głowie ani nawet jej się nie zbiera na szukanie jakiegokolwiek kompromisowego wyjścia z tej sytuacji... Ty się męczysz, miotasz, próbujesz coś wymyślić, tłumaczysz a z jej strony NIC - cóż, do związku to potrzeba dwojga, sam wam nie zapewnisz szczęścia chyba najwyższa pora powiedzieć sobie, że związek z nią to zgoda na jej warunki bo ja tam z jej strony nie widzę miejsca na żadne kompromisy ps. to nie rodzina narzeczonej psuje wam związek - to narzeczona psuje wam związek, gdyby ona miała inne podejście do sprawy to żadne naciski rodziny nie byłyby przeszkodą dla was jako pary
__________________
... Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich. 15.02.2017 ♥
Edytowane przez eyo Czas edycji: 2016-12-08 o 00:47 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
No właśnie.. Ilekroć zwracam uwagę, jak jest, to oczywiście jestem ten zły, który się czepia, itd... A niestety stara wiedźma wtrąca się tak do każdego. Od MN mama, chyba już miała dosyć takiego związku, bo zwyczjanie odeszła i rozwiodła się ze swoim mężem...
Też mieszkali razem, a jak mieszkali osobno, to na przeciwko, że siedziała u nich, co chwilę. A wtrącala się bardzo, przykłady to jak mają robić, na wakacje jeździli wszędzie razem, jaką dziecko powinno mieć fryzurę, jakiego wyznania będą dzieci, gdzie mają mieszkać, itd... Dlatego już zapowiedziałem, że jak bęę miał przedłużoną umowę w pracy, to od marca wyprowadzka... Pieniądze nie są najważniejsze, najważniejsze jest bycie razem i święty spokój... I już kiedyś zapowiedziałem, że zakaz częstych odwiedzin, bo pewnie by chcieli przyjeżdżać co chwilę i wtrącać się do dzieci przyszłych. I kto by pomyślał, że problemem nie bęzie przyszła teściowa (ta się nie wtrąca i jakoś sama też mówi, że powinniśmy się wyprowadzić), a babcia i ojciec.. Koszmar! Tak wiem, że moja narzeczona też źle robi, słuchająć ich, ale ich taka nadopiekuńczość jest już od małego. Ona nigdzie nie jeździla nigdy, na zieloną szkołę, na wycieczki, itd, no bo jak to możliwe puśćić dziecko samemu. Jak jesteśmy razem sami, to jest po mojej stronie, a w domu po ich... Tu mnie kocha i super i w ogóle i chce się zgodzić ze mną na wszystko, a potem jej rodzinka skutecznie ją od tego obnosi. I zapowiem już niedługo tej starej wiedźmie, że MN bierze sakramenty i będziemy mieli ślub kościelny - to się dopiero wkurzy, a niech wie, niech dostaje białej gorączki. Nie lubią mnie, bo przecież gdyby było inaczej, to by nie namawiali jej do zrywania ze mną, i nie wypominali kromki chleba. Wolą wyrzucić, marnują tyle jedzenia, a jak mi MN coś by do zjedzenia zrobiła, to za plecami wielka afera. I najlepsze jest to, że za plecami wielka afera, a normalnie: "Czemu mie nie dasz nic? NIech zje nasze", itd, a później nadawanie. Z tego wszystkiego pół nocy nie spałem... I do roboty teraz idę nieprzytomny. Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-08 o 05:34 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Jak dla mnie również sprawa stracona. Twoja narzeczona nie chce zmian, poddaje się trmu wszystkiemu i to do Ciebie ma pretensje, że ośmielasz się wchodzić między nią, a rodzinę. Wiele znam historii o małżeństwach, które się rozpadły przez taką sytuację - skoro nie masz pewności, że narzeczona wybierze Ciebie a nie babcię i ojca, pomimo tego że jest dorosłą kobietą, to bardziej powinieneś postawić na siebie. Nie stawiaj siebie w roli wybawcy, który ją z tego wyciągnie - to jest dorosła osoba i ona sama powinna mieć inicjatywę, żeby budować Waszą wspólną przyszłość. A jak na razie głównie to utrudnia.
__________________
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Twoim problemem nie jest rodzina, lecz narzeczona. To ona jest duza dziewczynka, przyczepiona do tatusia i babci. Dopoki sie nie opamieta, nie bedzie normalnie.
Jak dla mnie to bez sensu. Jesli wezmiesz z nia slub, to zawsze bedziesz zyl w czworokacie z tata i babcia. Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Jest naprawdę świetną kobietą, piękną, inteligentną i chciałbym, aby była moją żoną i matką moich dzieci. No właśnie, MOJĄ.
Czyli myślicie, że ultimatum w stylu: "Albo ze mną się wyprowadzasz i żyjemy sobie razem, wspólnie, tylko we dwójkę, albo to koniec" to dobre rozwiązanie? EDIT: Nie chcę jej całkowicie odrzucac od rodziny, bo to nie na tym polega, ale mieszkanie osobno i rzadkie odwiedziny w stylu raz czy dwa na miesiąc, w zupełności wystarczyłyby.... A z nimi też nie jest w porządku, bo ciągle buntują ją przeciwko matce... "Nie mogła Cię odwieźć" "ona jest beznadziejna" "ona nie potrafi wychować dziecka (brat MN)", "my byśmy lepiej go wychowali", itd, itp... wtrącać też lubią się do wszystkiego ![]() Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-08 o 07:02 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Nie chcę jej tracić, nie chcę się z nią rozstawać, ale jeżeli to się nie zmieni, to będę musiał to zrobić, będę zmuszony zareagować i podjąć radykalną decyzję. Nie chcę jej tracić, ale nie chcę też być na drugim miejscu - jestem mężczyzną.
Kilka dni temu pokłóciliśmy się o te sprawy dosyć mocno, nie odzywałem się cały dzień, sama do mnie się odezwała, napisała sms... Mam dosyć tych ludzi. Chcę się odseparować od nich. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
![]() I jeszcze jedna rzecz: nie wyobrażam sobie, że partner przychodzi do mnie (albo ja do niego), rodzice są w domu, a my uprawiamy w tym czasie seks. Albo ten fragment, że przyjeżdżasz z własnym jedzeniem - chłopie, skoro jej ojciec i babka Cię tam nie chcą to się nie pchaj, a nie udawaj, że deszcz pada i nie ładuj się z własnym prowiantem. ![]() I jeszcze na koniec: mieszkanie z rodzicami i zbieranie na "wkład własny" jest idiotycznym pomysłem. Nie wiadomo jeszcze za bardzo, co będziecie robić w życiu, a chcecie się uziemiać kredytem na 30 lat. Mnóstwo ludzi normalnie wynajmuje mieszkania i żyją. Zanim się zaczniecie brać za "kupowanie obrączek" (zresztą podobno już kupione. wtf?) zamieszkajcie razem i zobaczcie jak się dogadujecie i jak się Wam żyje. Bo póki Wasz związek i jego problemy wyglądają na rodem z gimnazjum. Macie pracę? A, na koniec powiem, że czarno to wszystko widzę. Jeśli ona nie zacznie stawiać na pierwszym miejscu Was i Waszego wspólnego dobra to powinieneś ją zostawić, bo ten związek będzie tylko wspólnym męczeniem dupy. Pozdrawiam
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Tak, mamy pracę, oboje mamy pracę, chyba wyraźnie napisałem, że odkładamy i oszczędzamy.. Zaoszczędziliśmy już około 15 tysiące. Pracuję na etacie, a oprócz tego mam pracę dodatkową. A poza tym, nie wydaję dużo, gdyż mam typ osoby, która potrafi oszczędzać. No ja mieszkam na razie ze swoimi rodzicami, ona u siebie i odkładaliśmy po prostu kasę.
Też nie chcę dłużej tak tkwić, tylko w końcu wynająć coś i mieszkać, bo odkładając, tak czy siak, nigdy się nie doczekamy, dlatego w końcu to zaproponowałem, aby wynajmować. Chcę w końcu mieszkać z nią. Co do obrączek, ot były kupione, bo już mieliśmy mieć slub, ustalismy termin, ale jak oni się o tym dowiedzieli, chcieli organizować wielkie wesela, zapraszać nie wiadomo kogo (a my chcieliśmy tylko cichy ślub), to się wkurzyłem i w ââ☠ââ☠ââ☠ââ☠u odwołałem to wszystko, bo stwierdzłem, że nie będę tolerował włażenia z butami do czyjegoś zycia. Nie życzyłem sobie, aby ktoś tam był i tyle. Co do wizyt z rodzicami. A ile? Może co chwilę oni będą przyjeżdżać i przesiadywać po kilka godzin w naszym mieszkaniu i wtedy będzie w porządku? Oj nie, nie. Moja siostra czy reszta rodzeństwa, przyjeżdża do rodziców raz w tygodniu na kawę i jest w porządku. Nikt nie ma pretensji, bo każdy rozumie, że się ma swoje życie. Po pracy chcę odpocząć i spędzać czas z żona, a nie tolerować częste wizyty jej rodziny i przesiadywania po kilka godzin. Poza tym, nie chcę mieszkać blisko, oj nigdy. Tak, ze swoimi rodzicami, odwiedziny po kilka razy w miesiącu będą mi pasować. Więc co? Mam się spotykać z nią jedynie na dworze, w jakichś centrach handlowych, nigdy nie uprawiać seksu i w ogóle? Robiliśmy to wieczorami późnymi, gdy już wszyscy spali, ale pukanie i chęc wejścia do pokoju o 1 w nocy, chyba nie jest normalna? Tak mnie się wydaje. I określenie "problemy rodem z gimnazjum" raczej nie są wlaściw. Pozdrawiam. Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-08 o 08:20 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Autorze, czas zejść na ziemię. Nie tworzycie mocnego związku. Jesteś zakochany w narzeczonej, bardzo byś chciał wielu rzeczy, ale w obecnej sytuacji Twoja przyszłość z nią maluje się w czarnych barwach. Sorry, jeżeli ona kocha Cię równie mocno, to zgodzi się na zmianę i twarde warunki. A jeżeli nie i nie widzi problemu, bo może jednak nie jest tak świetna i inteligentna, jak sobie to wmawiasz. Bo średnio rozgarnięty człowiek rozumie, że małżeństwo = moja nowa rodzina, stawiam na 1. miejscu i pewne rzeczy zostają na drugim planie, nie daję się rodzinie mieszać do związku, decyduję o sobie.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
hej
![]() widac po twoich postach dużą nerwowość z ww. problemów. planujemy wspólne życie - ty planujesz czy wy razem? póki co widzę twoje plany, a jej jakie są? skoro udało jej się wyrwać z nacisków zmiany wiary od strony babci - to jest nadzieja ![]() jej ojciec to maminsynek - czyli to sama babcia nastawia wszystich przeciwko, czy ojciec też? czy to nie sama babcia stręczy problemów, a ojciec milczy bo mu tak wygodnie? trochę można popatrzeć na to z drugiej strony - jakby twoja MN była "maminsynkiem" a ty w roli jej matki. Jej matka nie zdołała być z jej ojcem-maminsynkiem. Czy ty dasz radę? to, że zerwała z toba tylko przez to co jej babcia mówi - to był wielki znak ostrzegawczy z kim masz do czynienia. jak często i jak długie są twoje odwiedziny u niej? siedzisz u nich tygodniami czy od czasu do czasu tylko? Szczerze mówiać, gdyby mi ktoś pożałował jedzenia w swoim domu (do czego ma prawo) to nie jadałabym tam wcale. W porze posiłków po prostu wychodź i idź do swojego domu albo razem kupcie składniki i zróbcie własne posiłki. Razem - tzn tylko ty i MN. Chociaż potem mogą zacząć się pstryknięcia, że za dużo gazu/prądu zużywacie...Ja bym tam nie jadała dla zachowania swojej godności i honoru. chcą decydować za nią, tak napisałeś - pytanie co ona z tym robi. Czy ona ma jakieś zdanie, własne decyzje podejmuje czy tylko ich słucha? To ona stawia granice ich porad i własnych działań. Oni chcą ale tak naprawdę nic nie zrobią jeśli ona ich nie posłucha - a póki co słucha się ich. na czerwono - ona sądzi że oni mają rację. to oni są dla niej autorytetem i "partnerem" życia - nie Ty. przecież to ich zdanie jest najważniejsze - a kiedy przestanie być ich zdanie najważniejsze? jak weźmiecie ślub? trzeba to uporządkowac już teraz. pytałeś ją kto jest teraz dla niej najważniejszy, z kim chce budować życie - własne? co odpowiedziała? pytałes kto jest najwazniejszy po ślubie - babcia, ojciec, czy mąż? co odpowiedziała? widać że teraz nie jesteś na 1. miejscu o czym sam wiele razy mówisz i co wzbudza nerwowość w tobie. Ona widzi jak ta sytuacja na ciebie wpływa - co zmieniła od tego czasu w swoim zachowaniu? Postawiła granice rodzinie? Dlaczego pozwala aby rodzina wypominała ci kromki chleba? Dlaczego wtedy się nie odezwie żeby pokazać im że źle mówią? Jakby moi rodzice powiedzieli chłopakowi żeby nie tykasł chleba, albo go obmawiali za to - więcej bysmy się tam na posiłku nie pojawili. Nie pozwolę aby rodzice krzywdzili moją ukochaną osobę. Ona pozwala na to aby oni cię krzywdzili, ignorowali, obmawiali przed pozostałą rodziną.. Nie stoi za tobą murem przed swoją rodziną. Może jeszcze nie wie jak to zrobić, na czym to polega i że tak powinna - najpierw musi zauważyć problem bo póki co chyba go nie widzi niestety ![]() Ja bym na bieżąco zwracała jej uwagę na takie sytuacje - radzisz jej jak coś zrobić a ona biegnie do tatusia bo on lepiej wie - zwróć jej uwagę, że przed chwilą jej coś poradziłes, co o tym mysli, czy naprawde musi do niego lecieć ze wszystkim? czy może ci zaufać? dlaczego nie traktuje cie powaznie i jako kogoś kto może mieć rację? itd. poki co to ona uważa że ty jesteś wszystkiemu winien, czepiasz się, buntujesz ją przeciwko rodzinie. Ona tak uważa. To na nią możesz być zły, nie na tą babcię. Babcia mozę sobie gadać co chce, ale to ona powinna reagowac. Powinna stać po twojej stronie. Ona widzi problem w tobie, ty widzisz problem w jej babci. Cytat:
Edytowane przez niemanicka Czas edycji: 2016-12-08 o 08:31 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Właśnie! Jestem z nią szczęśliwy, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy sami, bez nich.
Dlatego planuję postawić ultimatum - niech wybiera, albo mieszkanie ze mną i normalne relacje z rodziną, albo może sobie zostać z nimi na zawsze. I tyle. Im też swoje powiem, już raz to zrobiłem - planuję zrobić drugi raz. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Jesteś z nią już tyle lat. Po pół roku związku już potrafiła zerwać z Tobą na ich życzenie. Do tego nie zmienia się nic w jej podejściu do tych toksycznych osób. Obiektywnie patrząc, szanse na przetrwanie są nikłe, no chyba że zawsze Ci się marzyło życie w takim trójkącie
![]() Ultimatum, eh. No możesz jej postawić. Ale jak powiesz A, a ona Ci odmówi i będzie wolała nadal tkwić w 'związku' z rodziną niż z Tobą to wtedy powiedz B i faktycznie daj sobie z nią spokój. Bo jeśli to ma być tylko straszak to owszem, prawdopodobnie będzie to wyglądało tak: najpierw powie, że się nie zgadza i okej, rozstajecie się! A potem pewnie się ciut przestraszy i obieca Ci wszystko. No. I na obietnicach się skończy, bo po jakichś dwóch tygodniach wszystko wróci do 'normy'. I to fakt, problemem samym w sobie nie jest rodzina, a Twoja wybranka, pamiętaj o tym. Powodzenia.
__________________
'Uwierz w siebie! Nie w takie rzeczy ludzie wierzą.' |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 | |||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
Cytat:
A w odpowiedzi na Twoje pytanie: tak, właśnie tak. Skoro nie dojrzeliście jeszcze do tego, żeby wyprowadzić się z domu to się człowiek umawia na randki, a nie przesiaduje w domu jednych bądź drugich rodziców, zwłaszcza, jeśli oni sobie tego nie życzą. Ludzie, którzy chcą żyć jak dorośli nie czekają aż tatuś i mamusia (czy w tym wypadku: tatuś i babusia) zasną, żeby się pobzykać za ścianą tylko wyprowadzają się od starych i żyją na własny rachunek, skoro mają pracę i ich na to stać. ![]() Od laski wymagasz odcięcia pępowiny, a sam masz 25 lat, zarabiasz i też mieszkasz z rodzicami (w imię fałszywie pojętej "oszczędności". A może wygody?). Skoro jesteś dorosły to należałoby już dawno wyfrunąć z gniazda nie oglądając się na dziewczynę. ![]() Cytat:
![]() ![]()
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Niemanicka, dokładnie tak robiłem. Przynosiłem swoje jedzneie, kupowałem swoje mięso, robiłem zakupy, tak, aby nie jeść absolutnie nic od nich. Zdarzyła się raz taka sytuacja, że po prostu nad ranem zabrakło mi chleba i MN dała mi dwie kromki chleba (Do mojej wędliny, do mojej kiełbasy, do mojego wszystkiego). Nie chciałem, ale ona powiedziała, że DOKŁADA SIĘ DO ZAKUPÓW, więc mogę wziąć. Zgodziłem się na te dwie kromki.
Efekt? Wielka afera za plecami i narzekanie, bo jak mogłem wziąć dwie kromki. Od tej pory już sobie powiedziałem, że ani jednej rzeczy nie wezmę, ani soli! Tylko, że to jest fałszywość. bo mówią to za plecami, a przede mną mili i jeszcze prośby czy mógłbym przynieść węgla, czy mógłbym to, itd. Od tej pory będą słyszec tylko NIE, NIE i NIE. A ultimatum będzie - jak nie będzie chciała mieszkac ze mną, to trudno, rozstaniemy się. "Sorki, ale z boku wygląda to na jakąś grubą dziecinadę. Zaręczyliście się? Przekalkulowaliście koszty i listę gości? Zaklepaliście termin w USC/Kościele? Znaleźliście salę/restaurację? (Bo tak to w praktyce wygląda). Czy tylko "kupiliście obrączki"?" Czy Ty czytasz, że właśnie nie chcieliśmy żadnego wesela? Zarezerwowaliśmy termin w USC, i w efekcie miał być tylko cichy ślub, ja, ona, dwóch świadków i tyle. Ale wyklepała wszystko i wyszło, jak wyszło. Wszyscy chcieli się zwalić, więc ja powiedziałem, że żadnego ślubu nie będzie. Chciałem jedynie cichy ślub, bez wesela. Tak trudno to zrozumieć?| Właśnie to chcę zrobić, usamodzielnić się, zamieszkać z nią i wynajmować. I tyle. ---------- Dopisano o 09:51 ---------- Poprzedni post napisano o 09:41 ---------- Ok, decyzja podjęta. Stawiam sprawę jasno i albo decyduje się ze mną zamieszkać albo po prostu nie i kończymy zabawę. No nic, zobacyzmy. To wszystko w tym wątku, do zamknięcia, pozdrawiam Edytowane przez jakztegowybrnac Czas edycji: 2016-12-08 o 08:45 |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#24 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Ale ona nie chce wynajmować. Nie teraz. Więc albo sam wynajmij albo czekaj na nią. Pytanie czy ona nie chce wynajmować bo nie jest na to gotowa z toba, czy z pieniędzy?
Daj znać potem co z wami ![]() Edytowane przez niemanicka Czas edycji: 2016-12-08 o 08:52 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
A ja bym chyba nie chciała związku, w którym jedynie ultimatum jest w stanie zmienić. Więc wybiję się ze zdania pozostałych osób i powiem, że ja bym odeszła po prostu. Bo jak dla mnie żadne ultimatum nie zmieni do końca jej sposobu myślenia. Gdyby ona miała jakiekolwiek wątpliwości... ale nie ma żadnych, kocha tamtych ludzi i nie piszesz o żadnym sygnale świadczącym o tym, że po tym ultimatum nie zacznie np. do nich wydzwaniać co chwilę czy jeździć coraz bardziej regularnie.
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 311
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
Edytowane przez Magdaaa24 Czas edycji: 2016-12-08 o 09:47 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
![]() ![]() Zresztą, w dorosłym życiu "cichy ślub" to nie jest pójśćie od kopa do USC z dwójką świadków tylko skromna ceremonia (może być kościelna, jeśli ktoś wierzy, a mówisz sam, że ona praktykuje) i skromny obiad dla najbliższej rodziny. Tak robią to dorośli ludzie, nawet ja tak zrobię ( ![]() ![]() To jest cichy ślub. Pójście w dżinsach do urzędu bez zawiadamiania rodziców wygląda mi raczej na przejaw nastoletniego buntu niż przemyślaną decyzję dojrzałych ludzi. ![]()
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#28 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 311
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
Cytat:
Zgadzam się . Co więcej po tym co napisał Autor to wnioskuje że jego przyszła małżonka wcale nie zgadza się z tą wizją ślubu (skoro wypaplała ta wszystko rodzinie ) a Autor odwołał ślub ze strachu że pojawi się tam kilka osób a zdanie ukochanej było brane pod uwagę w ogóle w tej sytuacji ? ? Mi też nigdy nie zależało na weselu ale zatajony ślub bez ŻADNEJ rodziny tylko ja i mój partner-i jeszcze dbanie o to żeby nikt się o tym nie dowiedział brzmi dla mnie kosmicznie -Autorze ważny jest dla Ciebie element zaskoczenia bliskich? ![]() Edytowane przez Magdaaa24 Czas edycji: 2016-12-08 o 09:57 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
No dobrze... To teraz wam coś powiem... Myślicie, że oni są w porządku? Teraz zacytuję wam słowa jej babci: "Jak przyjmiesz sakramenty i wexmiesz ślub kościelny, to ja cię wyklnę z rodziny, sama sobie pójdziesz na ten ślub, ale nas nie będziesz już nigdy znała".
Uważacie, że to w porządku, że własna rodzina szantażuje ją i stawia w takiej sytuacji? Przecież to jej życie, dlaczego nie może przyjąć sakramentów i dlaczego jej babcia i rodzina straszy ją WYKLĘCIEM z rodziny? Nie ma prawa ułożyć sobie życia po swojemu? Moze jeszcze chciałaby dzieci wiarę wybierac? Nie pozwoliła MN świąt obchodzić, jak miała w pokoju choinkę ozdobną na święta, to jej ją wyrzuciła. Nie mogła obchodzić urodzin, nic. Co zrobiła w drugim małżeństwie? Ano prosto. MN ma siostrę przyrodnią, z drugiego małżeństwa jej ojca, jej babcia NIE POZWOLIŁA ochrzcić tej siostry, tego dziecka, dlatego też drugie małżeństwo też się rozpadło. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: Rodzina narzeczonej psuje nasz związek - pomocy
I Ty ją chcesz stawiać przed ultimatum? To dla mnie coraz większa katastrofa.
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:52.