Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - "Twój TŻ psuje naszą relację"
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2022-05-17, 20:18   #1
Tanma
Raczkowanie
 
Avatar Tanma
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 111

"Twój TŻ psuje naszą relację"


Cześć Dziewczyny

Normalnie rozkręcił mi się pięterkowy wątek bez pięterka. Od kilku ostatnich miesięcy robię za linię przekazową w kontakcie moja mama -> TŻ i jest to najazd jednostronny. Mianowicie moja rodzicielka obrała sobie taktykę dzwonienia do mnie i pomstowania na mojego faceta w sprawach zawodowych. Kilkukrotnie prosiliśmy ją, żeby kierowała wszystkie uwagi do niego. Jak coś mi się nie podoba w jego pracy to mu mówię, jak jemu w mojej to mi mówi i wszystko gra i buczy. Ona z kolei z nim rozmawia normalnie, jest miło, oficjalnie nic złego się nie dzieje. A średnio raz w tygodniu dzwoni do mnie i w oceniający sposób zapędza mnie do narożnika pytaniami typu:
- czemu nie zrobił?
- czemu to tyla trwa?
- a co on zamierza?
- a dlaczego nie tak i tak?
Ona nie ma pojęcia o jego obszarze pracy w tej firmie (IT) i ogólnie nie rozumie pracy przy komputerze. Dla przykładu - chce nową stronę www, mówi o tym w poniedziałek i w środę jest niezadowolona, że niegotowe.
Początkowo udawało jej się wywierać na mnie wpływ i koszmarnie się z TŻ kłóciliśmy. Potem w końcu przejrzałam na oczy, co ja właściwie robię. Teraz stosuję metodę zdartej płyty i mówię jej - dzwoń do niego. To owszem dzwoni i świergocze, żarciki itp. No i ja tego nie rozumiem - to mi można prać głowę, a z nim rozmawia całkowicie inaczej?

Jego też już zmęczyło to ciągłe pośrednie wytykanie i chociaż do tej pory próbował się z nią dogadywać, tak teraz stwierdza, że "oficjalnie wszystko jest przecież ok, do mnie bezpośrednio nic nie dotarło" i ma to gdzieś. To skutkuje tym, że ja słucham jeszcze więcej. A w zasadzie słuchałabym, gdybym nie blokowała jej za każdym razem jak zaczyna temat, niemniej emocjonalnie mnie to zawsze szarpnie.

Poza tym, ostatnio zaczęłam słuchać też uwag o naszym życiu osobistym i związku:
- nie traktuje Cię jak kobietę
- oj trudne będziesz miała życie...
- Ty się lepiej zastanów nad tym ślubem
- dorośli ludzie tak nie spędzają czasu - graliśmy z jego rodzicami w grę planszową, wpadła bez zapowiedzi i ujrzała te bezeceństwa.
I inne tego typu. A mnie cholera bierze, wiecie? Bo od ostatnich 5 lat matka robi ze mnie prywatną terapeutkę w sprawie hucznych rozwodów moich sióstr. Bo jej "pękło serce" jak jedna i druga zakończyły nieudane małżeństwa. Taki był dramat, ale mój związek można rozp***ić chwilę przed ślubem.

I teraz tak, czy uwagi mojej mamy co do pracy TŻ są zasadne - w 90% przypadków nie, bo problemem jest to, że ona zrobiłaby inaczej/ szybciej/ lepiej (chociaż nie ma pojęcia o temacie). Ja słucham tego samego. Mama jest z tego typu osób, że zrobisz tak jak ona chce, albo źle, nie ma nic pomiędzy Szefowa od 30 lat i średnio się odnajduje w roli wspólnika.

TŻ szybko to zauważył i po prostu nie daje sobie wejść na głowę, jest niereaktywny, zresztą bezpośrednio go to nie dotyka, swoje robi. Ja za to już tak spokojnie nie potrafię. Rozmawiałam z nią dwukrotnie, bardzo poważnie, że te uwagi i komentarze źle wpływają na naszą relację z TŻ, że sobie ich nie życzę, że jak tak źle jej się pracuje, to możemy to przeramować, ale trzeba rozmawiać.

W czasie ostatniej z takich rozmów padło tytułowe stwierdzenie - że to TŻ psuje moją i jej relację. Wiecie czemu? Bo jestem lojalna wobec niego i przez to się jej stawiam
Dodam, że moja mama nie jest dla mnie żadnym autorytetem w temacie związków. Całe życie miałam wzorzec toksycznej relacji w domu, w której matka robi, a ojciec zrzeka się wszystkiego. Od 30 lat gada, że jest z nim nieszczęśliwa, kłócą się i jeździ po nim w towarzystwie, ale nie chce jej się rozwodzić. I taka osoba wbija mi, mającej udany 11-letni związek, takie szpilki. Po prostu mnie to denerwuje.

Drugą według mnie istotną kwestią jest to, że z poprzednimi zięciami miała patologicznie bliskie relacje - wypłakiwanie się na żonę itp. Z moim TŻ to jest niemożliwe, specyficzny typ, zamknięty, no nie dąży do kontaktu, raczej na stopie miło, ale nie za blisko.

Jeśli chodzi o "nastawianie mnie" przeciw niej, jedyne co TŻ zrobił i za co jestem mu wdzięczna, pokazał, że próbuję pazurami wyszarpać trochę uwagi i zasłużyć na miłość, rezygnując z siebie i robiąc pod dyktando mamy. Przestałam. Wspiera mnie w tej sytuacji i powtarza, że muszę się od niej uniezależnić emocjonalnie, bo mnie to wykańcza.

Tydzień temu po kolejnej sytuacji gadania jaki jest beznadziejny, ucięłam z nią kontakt. Cisza, nie odzywamy się. Dla mnie to jest trudne, ale nie wiem co mam zrobić, bo spokój, jaki odczuwam, nie będąc na każdym kroku punktowaną, ocenianą i ostrzeganą, jest wspaniały.



Czy Wy na moim miejscu próbowałybyście to prostować? Zaraz wesele, mam zaproszenia, a nie wyobrażam sobie teraz do niej jechać we dwoje i wręczyć. Masakra.
Tanma jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując