Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mam problem - ich dwóch i ja jedna, co robić...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2024-10-08, 08:11   #2
xfrida
Zadomowienie
 
Avatar xfrida
 
Zarejestrowany: 2023-12
Wiadomości: 1 620
Dot.: Mam problem - ich dwóch i ja jedna, co robić...

Cytat:
Napisane przez bagienna_nimfa Pokaż wiadomość
Hej. W zasadzie nie wiem czemu zakładam ten wątek, bo żadna z Was nie zna facetów, o których napiszę, a poza tym takie dylematy załatwia się samemu. I wiadomo, że tak zrobię, ale chyba szukam tu gwiazdki z nieba, jakiejś porady czy spojrzenia z dystansu, zdania innej osoby, opisu czyichś doświadczeń bo trochę "trudne się wylosowało" i nie wiem co robić.

W skrócie o mnie: mam 27 lat, jestem singielką więcej niż rok i przez dłuższy czas nikogo nie szukałam, bo składałam swoje życie do kupy po różnych przejściach - terapia, ogarnianie bajzlu życiowego, pracy, mieszkania, depresji. Zresztą też wtedy nikomu się nie podobałam i nie miałam do tego głowy nawet, aby się podobać, moje życie uczuciowe nie istniało. A jak się ogarnęłam i zaczęłam gdzieś tam wychodzić do ludzi, to spadł mi na głowę dylemat - dwóch facetów naraz. Dodam, że jestem generalnie nastawiona na relacje, budowanie ich i to ważny obszar mojego życia, którym się przejmuję, ale nie mam też szczerze mówiąc wielu dobrych doświadczeń na tym polu. I tych dwóch facetów jest fajnych, i każdy mi się podoba mimo że są inni. A z drugiej strony może żaden nie jest dobrym wyborem i powinnam się wstrzymać, poczekać na jakiegoś trzeciego, licząc się z ich utratą? Od razu zaznaczę, że obaj są krótko mówiąc specyficzni, ale ja też (niestety) i chyba takich ludzi przyciągam.

Facet nr 1:
Znamy się rok, od razu mi się spodobał z wyglądu (przystojny). Poświęciłam dużo czasu na zbudowanie z nim relacji bo mnie fascynował, a był zamknięty w sobie, niezbyt pewny siebie. Nie ma dużego doświadczenia damsko-męskiego (nie jest prawiczkiem, ale nie był w poważnej relacji, zazwyczaj unikał - z powodu niskiej pewności siebie i kompleksu na tle seksualnym). Na początku był zamknięty w sobie i nasza relacja była dziwna, zdystansowana. Ale dla mnie był fajny, zaciekawił mnie - bardzo inteligentny, super pasje, dobry człowiek, ma fajne wartości, mamy część wspólnych zainteresowań i jakoś tak zaczęlismy gadać, spędzać czas, on się otwierał powoli i ja też. Jest mocno specyficzny w pewnych kwestiach, co momentami mi przeszkadza (ma kontrowersyjne podejście do ubioru - mocno swój styl i bywa, że przesadzi, do higieny - np. nie lubi miętowego smaku i mimo że myje zęby, to nie żuje gumy, co mi przeszkadza czasem, bo ja bardzo zwracam uwagę na świeży zapach z ust i guma w tym pomaga niejednokrotnie, pewnych aktywności - nie ma social mediów i nie siedzi w ogóle w tym świecie, nie jest to osoba, którą można zabrać na imprezy typu wesele, na jakieś warsztaty, na wydarzenia niektóre itd.). Jest też mało doświadczony w sprawach damsko-męskich, randkowania i przez to trochę taki nieokrzesany. Ja też czasami nie wiem, co mu się spodoba, a co nie (ze względu na te ograniczenia w preferencjach), więc spędzamy czas głównie w określony sposób - mamy pasję, która nas łączy. Mam wrażenie, że "pomagam" mu stawiać kroki w relacji, która jest głębsza niż przygodne znajomości, a to bywa trudne - on czasem sam nie wie, czego by chciał. Chciałby długotrwałej relacji i czuję, zresztą osoby, które znają go dłużej mówią mi, że on jest typem faceta, co jak się przywiąże do kogoś to na amen. A z drugiej strony czuję, że on na mnie zdobywa doświadczenie. I mimo że jest czuły, to gdzieś tam interesują go też inne opcje (choć ostatnio zasugerował jakby, że jestem główną). Poza tym, jak pisałam - to serio fajny, wartościowy chłopak i ja to podskórnie czuję, że gdyby zdobył trochę doświadczenia, to będzie dobrym partnerem. Lojalnym, dobrym, wiernym, poza tym jest inteligentny, racjonalny, spokojny i traktuje kobiety na równi, co niestety nadal nie jest takie oczywiste w dzisiejszych czasach. Mamy też podobne poczucie humoru, dość podobny status społeczny, podobne obserwacje i przemyślenia na konkretne tematy, podobne podejście do pieniędzy.

No i ja naprawdę dużo zainwestowałam w rozwijanie naszej znajomości, w dojście do punktu, w którym jesteśmy teraz.

Facet nr 2:
Mój wieloletni przyjaciel. To chyba było największe zaskoczenie, gdy powiedział, że chyba czuje coś więcej do mnie. Zwłaszcza, że ja byłam totalnie zajęta Panem nr 1 i gdzieś tam momentami frustrowałam się, że czemu Pan nr 1 nie traktuje mnie jak mój przyjaciel i wtedy nasza relacja byłaby prostsza. A z drugiej strony jest to trudniejsze, bo ja długo nie rozważałam w ogóle mojego przyjaciela - jest przystojny, ale nigdy nie podobał mi się jakoś bardzo fizycznie poza tym dobrze go znam, jego problemy (w tym te z domu rodzinnego i terapii, i z poprzednich relacji). Wiem, że pochodzi z rodziny, gdzie emocjonalnie było trudno i sam jest trudny w tej kwestii, bo nie miał najlepszych wzorców. Chodzi na terapię i się stara, ale różnie bywa. Dużo gadamy o naszych trudnościach, ale też o wszystkim innym. Możemy na siebie liczyć, super spędza nam się czas. I nie traktowałam go tak, ale nagle, po tym jak mi powiedział, zaczęłam się zastanawiać i wyłapałam sygnały, gdy miałam myśli w stylu: o, fajnie się dogadujemy, ciekawe czy bylibyśmy spoko parą, ale zawsze je tłumiłam. Poza tym tutaj jest jeszcze sporo innych zagrożeń: utrata przyjaźni i ważnej osoby oraz kwas w środowisku (wiem, komu się podoba i z kim był z naszej "paczki", a na części osób mi zależy). Także tutaj nie wykonuję żadnych ruchów, zresztą on powiedział, że jemu się nigdzie nie spieszy, bo chciałby mnie poznawać po prostu w inny sposób. Spędzamy czas. Gadamy, chodzimy na spacery, na jedzenie, sporo piszemy i w sumie ostatnio serio miałam taką myśl, że się wkręcam i że żałuję, że Pan nr 1 nie jest taki "uniwersalny" w kwestii spędzania czasu razem, że ma tyle ograniczeń i to wszystko jest takie o wiele bardziej sztywne. A tu jest dobrze, naturalnie, rodzi się jakaś dziwna bliskość.

I teraz mam problem i jest mi źle, nie wiem co robić. Być może to nie powinien być żaden z tych... A może nawet żaden nie będzie, bo życie jest przecież nieprzewidywalne. Nie wiem, czy to jesień tak na mnie działa, czy w głowie mi się poprzewracało, bo nagle mam zainteresowanie dwóch fajnych facetów, a długo nie miałam żadnego (chociaż ostatnimi czasy czułam sie spoko jako singielka i nie szukałam zbytnio relacji). Czy powinnam poczekać na trzeciego, żeby nie narobić sobie w życiu chaosu, który znów będę przerabiać na terapii. Czy boję się bliskości, czy o co chodzi. Co byście mi doradziły?
Mom zdaniem zaden ,jesli masz takie rozkminy ,wątpliwości itp to nie jest milosc ani nawet zakochanie
Pierwszy cie pociaga bo niby taki tajemniczy,tekst o przywiazaniu na amen by mnie powaznie zniechecil a ty widzisz to jako plus?
Drugi to poprostu dobry kumpel
Obydwoch ma jakies problemy mentalne i ty sam je masz wiec moze daj sobie na wstrzymanie na ta chwile z relacjami z facetami na poziomie romantycznym .
Moim zdaniem nic dobrego z zwiazkow z tymi facetami by nie wyszlo,za duzo kalkulacji w twoich rozkminach
__________________
z wizazem od 12.2004
xfrida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując