A ja byłam dzisiaj u lekarza (pisałam wyżej) i w sumie jestem zaskoczona, dwie i pół godziny..... z czego pięć minut (5 min!!!!!!!) USG, załamała mnie kobieta, ani nie słyszałam serduszka, zobaczyłam tylko jak bije.... i tyle, że dzieciątko moje spało najprawdopodobniej i sie nie ruszało za bardzo, znalazła bardzo sybko odpowiednia pozycję do zdjęcia i bach, koniec..... nawet nie wiem,jakie długie, jakie duże, nic.... ale nóżki i rączki ma na miejscu

i podobno drobniutkie maleństwo moje jest

ale jeszcze ma czas

Reszta czasu, to 10 min rozmowy z położną (wywiad środowiskowo - zdrowotny) i 5 minut na pobranie krwi, w sumie 20 minut na wizyty a czekania ponad dwie godziny..... paranoja....
I dzisiaj pobierali mi tylko cztery fiolki krwi

ufff.....
Chyba będę musiała iśc prywatnie na USG, żeby sobie Maleństwo pooglądać....
Aha i wklejam oczywiście mojego "szczurka"
