Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 17
|
Dot.: Dda
Cytat:
Napisane przez koKOro
te awantury to chyba wywalanie żalu na tych co już nie ma, albo i tak nie można do nich trafić.Wyładowujesz to co w Tobie siedzi na ukochanej osobie - przynajmniej ja tak miałam. Myślę, że nie obędzie się bez terapii - piszesz przestałam się skupiać na przeszłości, chyba to nie jest do końca rozwiązanie, trzeba przeżyć, wypowiedzieć to cierpienie, które Cię spotkało, wyrzucić je z siebie - jednym słowem oczyścić się, a nie udawać, że tego nie było. Jeśli dopuszczasz do siebie temat terapii to może zapisz się na jedno spotkanie na razie, zobaczysz wtedy czy takie rozwiązanie Ci odpowiada, czy widzisz różnice w samodzielnym zmaganiu się ze sobą, zapytaj o zdanie specjalisty. Z doświadczenia wiem, że samo nie przejdzie, trzeba wiele zrozumieć i nawet wykonywac pewne ćwiczenia, które pomagają w nauce normalnego zachowania. Jeśli zależy Ci na TŻcie to szkoda tracić czasu, bo jak widzisz już mu się wyczerpała cierpliwość, a myślę, że nie jesteśmy sobie poradzić bez specjalisty. To, że teraz Ci się udaje, bo na świeżo coś Cię do tego skłoniło, nie znaczy, że będziesz potrafiła tak już zawsze. Wiele DDA nie radzi sobie z emocjami, w tym z gniewem - czyli tą Twoją kłótliwością w stosunku do TŻ, a nie jest się w stanie tego z dnia na dzień opanować. Trochę pracy to wymaga.
Może pomyśl o jakiejś szczerej rozmowie z TŻtem. Polecam jednak żeby (jeśli zdecydujesz się na terapie) nie wiedział o czym tam rozmawiacie, raczej niech będzie uczestnikiem przemian i lepszego traktowania.
Dzielna jesteś
edit: z tymi smsami mam tak samo (oczywiście z innymi sprawami też), ale smsy to taka przyziemna sprawa, a też u mnie się zgadza <wow>
|
Dużo pracy przede mną,na pewno jeszcze nie jedno potknięcie mnie czeka,ale będę się mocno starać żeby wyjść na prostą.Muszę też znaleźć sobie jakieś zajęcie,siedzę praktycznie cały czas w domu i tylko męczę TZ i go o wszystko obwiniam,a przecież on też ma swoje życie,nie może siedzieć se mną 24h.Po przeprowadzce urwał mi się kontakt z dawnymi znajomymi,nie mam specjalnie do kogo gęby otworzyć,ale wiem ze nie mogę się wiecznie użalać nad sobą ,muszę sama się bardziej otwierać na ludzi,nie mogę przed nimi uciekać,bo w ten sposób nigdy nikogo nie poznam.I jeszcze ten problem że nawet jak kogoś poznam i ta znajomość się rozwija to później uciekam,Muszę też nad tym popracować. Choć jest coraz lepiej kiedyś bardziej bałam się ludzi,nawet głupie wyjście do sklepu sprawiało mi trudność,trzęsły mi się ręce,napady duszności tak samo przy zawieraniu nowych znajomości ale zebrałam się w sobie i zaczęłam powolutku,stopniowo wychodzić,jest malutka poprawa,mam nadzieję że będzie lepiej,wszystko zależy ode mnie.
Czytam cały ten wątek od początku,na razie jestem na 13-ej stronie ale przeczytam całość,bo widzę że mi to pomaga,w każdej wypowiedzi znajduję cząstkę mnie,dajecie cenne rady,podtrzymujecie na duchu,wiem że mnie rozumiecie i ja rozumiem Was i trzymam za Was kciuki
Aha dziś jestem spokojna,nie skupiam się na tym żeby wymyślić jakiś powód do kłótni z TZ, ale z drugiej strony czuję jakiś dziwny niepokój,zawsze tak mam jak jest przez dłuższy czas spokój,dziwnie się wtedy czuję,boję się,nie wiem jak to określić,pewnie przez to że jestem przyzwyczajona do tego że w moim życiu non stop działo się coś niedobrego,i nie potrafię się odnaleźć gdy jest spokój.Praca,praca i jeszcze raz praca nad sobą : )
Edytowane przez FrEzJa999
Czas edycji: 2008-11-04 o 17:21
|