Czy jestem przewrażliwiona ?

[joa67]

Cześć,
Być może dość nietypowy post ale piszę jako teściowa. Kilka tygodni temu syn z żoną i prawie roczną córeczką chcieli wybrać się na wesele znajomych wiec zaoferowałem się, ze pojadę z nimi dzień wcześniej i przypilnuje wnuczki w pokoju. Pojechaliśmy ale w nocy przed weselem okazało się, ze wnuczka ma temperaturę ~39 stopni. Syn z żoną pojechali na SOR i wrócili z zaleceniami, żeby podawać leki na gorączkę i jako, że nie ma innych objawów to obserwować. Na początku udało się zbić trochę ale od rana przed weselem temperatura utrzymywała się prawie 39 stopni pomimo podania jednego z leków. Nalegałam wiec, żeby wrócić do naszego miasta (500km) i mieć szpital pod ręką ale oni nie chcieli wracać bo przecież miejscowy szpital był 30 min dalej gdyby coś i żeby spróbować drugi z leków (jedno z nich nie piło i mogło prowadzić). W końcu końców postawiłam się i obydwoje wyszli z wesela (wcześniej w międzyczasie przychodzili sprawdzać temperaturę) i wróciliśmy po nocy do naszego miasta. Po drodze temperatura spadła do akceptowalnej wartości, widocznie drugi z leków zadzialal.

I ogolnie myślałam że temat zamknięty ale dziś od męża (teścia) dowiedziałam się, że syn z synową uważają mnie za zbyt panikującą i narzucającą swoją wolę i nie zamierzają mnie już nawet prosić o pomoc przy małej. Jednym z argumentów było, że powrót po północy bez wcześniejszego snu był nawet większym niebezpieczeństwem niż pozostanie i obserwowanie sytuacji.

Szczerze powiem, że mnie to trochę zabolało i wydaje mi się, że postąpiłam odpowiednio. Pomóżcie, co wy byście zrobiły ?

[Ciastko_Pomaranczowe]

Nie rozumiem czemu po nieprzespanej nocy (wesele) ciągnęłas wszystkich, łącznie z chorym dzieckiem w podróż 500km żeby mieć szpital pod ręką skoro szpital tam był 30 min od Was? Dla mnie to nie ma sensu.

PS. Może poproś o przeniesienie wątku na Intymne bo tam więcej ludzi zagląda i pewnie będzie większy odzew.

[kennedy]

zrobilas bez sensu. ~CO to znaczy szpital pod reka?

[lulka19]

Rodzina ma rację. Dziwne zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

500 km drogi z gorączkującym dzieckiem? Kosmos.

[chwast]

Jasne, 500km z gorączkującym dzieckiem. Troll.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Nocna podróż 500 km z gorączkującym dzieckiem? Najgłupszy pomysł o jakim słyszałam. Pomijam fakt że niebezpieczny bo jakby w trakcie tej wycieczki dziecko dostało drgawek od temperatury np w miejscu typu autostrada to może jednego wnuka już byś nie miała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Gwiazdeczka223]

Mieli rację, i dziwię się że ulegli i tacy wymęczeni wracaliście 500 km.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Ellen_Ripley]

Napisane przez chwast

Jasne, 500km z gorączkującym dzieckiem. Troll.

Rzeczywiście brzmi z leksza nieprawdopodobnie.

[tinpanalley]

dziecko ma swoich rodziców, którzy je kochają i dbają. A Ty uważasz, że jesteś lepszą matką dla wnuka niż jego własna? Miałaś swój czas na te sprawy a teraz rola babci to nie to samo co rodzica. Można poradzić, ale nie wymuszać. Przez takie zachowanie rodzą się konflikty między małżonkami. Synowa będzie czuła antypatię do Ciebie, syn będzie rozdarty i konflikt gotowy.

[goslawka]

Napisane przez joa67

Cześć,
Być może dość nietypowy post ale piszę jako teściowa. Kilka tygodni temu syn z żoną i prawie roczną córeczką chcieli wybrać się na wesele znajomych wiec zaoferowałem się, ze pojadę z nimi dzień wcześniej i przypilnuje wnuczki w pokoju. Pojechaliśmy ale w nocy przed weselem okazało się, ze wnuczka ma temperaturę ~39 stopni. Syn z żoną pojechali na SOR i wrócili z zaleceniami, żeby podawać leki na gorączkę i jako, że nie ma innych objawów to obserwować. Na początku udało się zbić trochę ale od rana przed weselem temperatura utrzymywała się prawie 39 stopni pomimo podania jednego z leków. Nalegałam wiec, żeby wrócić do naszego miasta (500km) i mieć szpital pod ręką ale oni nie chcieli wracać bo przecież miejscowy szpital był 30 min dalej gdyby coś i żeby spróbować drugi z leków (jedno z nich nie piło i mogło prowadzić). W końcu końców postawiłam się i obydwoje wyszli z wesela (wcześniej w międzyczasie przychodzili sprawdzać temperaturę) i wróciliśmy po nocy do naszego miasta. Po drodze temperatura spadła do akceptowalnej wartości, widocznie drugi z leków zadzialal.

I ogolnie myślałam że temat zamknięty ale dziś od męża (teścia) dowiedziałam się, że syn z synową uważają mnie za zbyt panikującą i narzucającą swoją wolę i nie zamierzają mnie już nawet prosić o pomoc przy małej. Jednym z argumentów było, że powrót po północy bez wcześniejszego snu był nawet większym niebezpieczeństwem niż pozostanie i obserwowanie sytuacji.

Szczerze powiem, że mnie to trochę zabolało i wydaje mi się, że postąpiłam odpowiednio. Pomóżcie, co wy byście zrobiły ?

Raczej postąpiłaś irracjonalnie, a nie odpowiedzialnie. Super, że zaoferowalas młodym pomoc i pojechałaś na wesele, ale jesteś babcią. To rodzice są osobami decyzyjnymi w takich sytuacjach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pugslove]

No niestety, ale musze się zgodzić. Mając szpital 30 minut od miejsca wesela wolałaś wszystkich zabrać na wycieczkę przez połowę Polski jak i nie całą w szerz lub wzdłuż? To było nie okay, zwłaszcza że jazda w stresie, dzieckiem z gorączką i bez odpoczynku jest niebezpieczna.

[Hermiona83]

Skoro tam szpital był w odległości 30 minut, to też był pod ręką. Bliżej niż 500 km

Ale nie umiem też sobie wyobrazić, że się spokojnie bawię na weselu, gdy niespełna roczne dziecko ma tak wysoką gorączkę.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hermiona83

Skoro tam szpital był w odległości 30 minut, to też był pod ręką. Bliżej niż 500 km

Ale nie umiem też sobie wyobrazić, że się spokojnie bawię na weselu, gdy niespełna roczne dziecko ma tak wysoką gorączkę.

Również nie. To jakiś drugi kosmos, aby jechać, jeżeli dziecko ma gorączkę, której nie jest w stanie zbić lek. To już jest coś nie tak i kwalifikuje się na wizytę u lekarza, a nie na jeżdżenie przez Polskę, aby się chwilę pobawić. Dlatego myślę, że wątek trollowy.

[bubastis]

Napisane przez Ellen_Ripley

Również nie. To jakiś drugi kosmos, aby jechać, jeżeli dziecko ma gorączkę, której nie jest w stanie zbić lek. To już jest coś nie tak i kwalifikuje się na wizytę u lekarza, a nie na jeżdżenie przez Polskę, aby się chwilę pobawić. Dlatego myślę, że wątek trollowy.

Ja zrozumiałam że jechali nie w dniu wesela, tylko z noclegiem jeszcze przed weselem, kiedy dziecko było zdrowe, a gorączka pojawiła się w nocy już na miejscu.

Wysłane z mojego M2103K19G przy użyciu Tapatalka

[wiekanka]

Myslę, że jesteś przewrażliwiona i mozna było zostać. Podać leki dziecku i obserwowac, czy gorączka się obniza, czy idzie do góry. Gdyby szła do góry, to pojechałabym do szpitala blizej a nie ciągnęła dziecko w podróz 500km.

U mnie była taka sytuacja, ze pasierb przyprowadził do nas już podziębione dziecko i poszedł reperować samochód. Zła byłam, dlaczego tak lekko podchodzi do choroby dziecka, bo to już nie 1szy raz. Dziecko było w ogóle chorowite ale głównie z powodu nieodpowiedniego obuwia. Kolejną zimę chodziło w ocieplonych kaloszach, zamiast miec normalne ciepłe obuwie na zime. Ale nie mozna było sie wtracać, bo on wie lepiej.
Dziecko z kazda minutą wygladało gorzej, więc sprawdziłam gorączkę. Miało 41. Uważałam, ze nie ma na co czekac, tylko trzeba dzwonić na pogotowie i tak zrobiłam. Gdy przyjechał młody lekarz dał coś na zbicie gorączki ktora podskoczyła jeszcze o 0,5 kreski i wtedy dopiero zdecydował, ze dziecko musi być zabrane do odległego o 29km. szpitala. Ojca dziecka powiedomiliśmy będąc w drodze.
Na miejscu lekarz specjalizujący się w chorobach dziecięcych wcale sie nie spieszył. Przyszedł dopiero po dobrej godzinie i stwierdził anginę. Przepisał lekarstwa. W ty czasie dojechał ojciec i dał nam taki wygawor, ze się sami ich dzieckiem bez pytania porzadzilismy, ze za karę mielismy dziecka nie widziec przez 3mies.

Chodzi mi o to, ze ta historia z lekarzem do goraczkującego dziecka nauczyła mnie, zeby nie panikować i rodzica informowac. Niech sami podejmuja decyzje.

[v-x-n]

Po co wracać w środku nocy do miasta oddalonego 500km dalej? Przecież był inny szpital, dużo bliżej - czemu akurat upierałas się na powrót do domu, a nie na przykład na zabranie dziecka jeszcze raz do tego bliższego szpitala??? Nie rozumiem jak wracanie w środku nocy miało komukolwiek pomóc?

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

to co mialo sie z tym dzieckiem stac jakby w podrozy mu sie pogorszylo? przeciez wtedy ani tego domowego szpitala byscie nie mieli, ani juz tego ktory byl 30min od wesela?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Ellen_Ripley]

Napisane przez bubastis

Ja zrozumiałam że jechali nie w dniu wesela, tylko z noclegiem jeszcze przed weselem, kiedy dziecko było zdrowe, a gorączka pojawiła się w nocy już na miejscu.

To może źle zrozumiałam i rzeczywiście dziecko dostało gorączki już na miejscu.

[Antoiineette]

Nie dziwię się, że syn i synowa się wściekli, Twoje zachowanie było po pierwsze nieracjonalne, po drugie skrajnie nieodpowiedzialne, a po trzecie zwyczajnie popsułaś im imprezę, a jako rodzice małego dziecka zapewne nieczęsto mają okazję wyjść gdzieś się pobawić.
Na ich miejscu również podziękowałabym za taką pomoc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wiekanka]

A tak w ogóle, to po co ciągnąć roczne dziecko i do tego też teściową, by ta je pilnowała w pokoju?

[Ciastko_Pomaranczowe]

Dokładnie, czemu nie zostawili dziecka z babcią tylko woleli jechać we czwórkę 500km na wesele?

Ciekawe czy autorka się w ogóle odniesie do odpowiedzi w jej wątku?

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

musze przyznac ze pomysl z jechaniem 500km spowrotem z goraczkujacym dzieckiem byl niezbyt madry
tak samo niezbyt madry byl pomysl zeby sie tluc z mlodymi te 500km zeby z dzieckiem posiedziec w nocy
w tej sytuacji powinnas ich przeprosic ,wytlumaczyc ze chcialas dobrze ale przesadzilas i miec nadzieje ze z czasem im zlosc przejdzie i dadza ci sie zajmowac wnukiem w przyszlosci

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Ciastko_Pomaranczowe

Dokładnie, czemu nie zostawili dziecka z babcią tylko woleli jechać we czwórkę 500km na wesele?

A co w tym dziwnego? Dziecko może być przy piersi chociażby.

Co do wątku - no zachowanie dziwne autorko. Szpital to szpital.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

to rodzice są decyzyjni. Nie powinnaś stawiać na swoim.
Nie mam dzieci ani wnuków, więc emocje u mnie nie graja jakieś roli.
Ale widzę w otoczeniu babcie które wiedzą lepiej. I to wkurza rodziców.

[skara]

Rozumiem to, że babcia mogła się niepokoić. Być może opieka nad chorym małym dzieckiem była dla niej zbyt dużym stresem. Ale tak długa podróż do domu moim zdaniem była bez sensu, środek nocy, ciemno, zmęczeni, wiele godzin. Jedno z rodziców mogło zostać w pokoju z babcią i dzieckiem, a drugie wrócić na wesele.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz