Wymarzony pierścionek akt VI czas zacząć :D

[L_V]

Niech ktoś mi powie gdzie ja mam kupić w stolicy buty.

[hihi]

Napisane przez L_V

Niech ktoś mi powie gdzie ja mam kupić w stolicy buty.

Nie poradzę, bo daleko od stolicy mieszkam

[ANITKA79]

Dzien Dobry kobietki

Echhh...ostatnio mam malo czasu zeby do Was zagladac, koeljny koncert przede mna. okazalo sie ze jeszcze musze sobie kupic spodnice prosta prawie do ziemi, w weekend bylam juz doslownie wszedzi i w moim miescie nie ma takich spodnica do kostek za krotka. Jak tak dalej pojdzie to bede musiala uszyc, bo za 2 tygodnie koncert

Z Tz rozmawialam tylko 10 minut wczoraj, bo kolega czekal na telefon na skype. Tak cudownie bylo slyszec glos mojego TzI wciaz nam siebie za malo.. Tesknie za nim coraz bardziej i kocham mocniej ..a do maja jeszcze tak daleko

Madzia za mame ale na pewno bedzie dobrze

gold fish...nie wiem co napisac.... Kurcze wyglada to tak jak tylko Tobie by zalezalo, jak ty bys chciala jakies zmiany a on nic

Twin.. super ze u Was jak my z Tz mowimy MIZIANKOWO

[gold-fish]

Napisane przez Madlen__18

A ja właśnie wróciłam z naszego mieszkania
Masa rzeczy do remontu, ale Tż jest tak podjarany, że jutro będziemy tam od 8 rano
I do soboty wszystko będzie wyniesione i założone folia pod malowanie.
Mamy prześwietne humory..staliśmy w pomieszczeniu przytuleni i pokazywaliśmy palcem :tu będzie stół, a tu sofa..."
Świetne!

Madlen, juz wczoraj chciałąm napisać, żebyś się nie przejmowała tymi komentarzami mamy. Wiadomo, ze są przykre (znasz moją sytuację) ale postaraj się myśleć o przyjemnych rzeczach. Za miesiąc i jeden dzień rozpoczniesz nowe życie!
Jak ja bym tak chciałą planować jak Ty! Jak WY

[Maddy84]

Hihi przyznaję się bez bicia, że ja sama bym sie nie zdecydowała na nie. Za dużo reklamacji i to po dość krótkim czasie od zakupienia.

Z jeansów o wiele lepiej sprawują się te:
http://www.promod.eu/trousers/jeans/...982N9P2Z5.html
I niejednokrotnie dużo ładniej leżą.

[Poemi]

Napisane przez rav12345

Poemi - ależ nic nie szkodzi na przeszkodzie, żebys kiedyś sobie zrobiła inny kierunek studiów. Ja uważam, że powinniśmy studiować/robić to, co nam sprawia przyjemność. Reszta się jakoś ułoży.

Widzisz. Ja urodziłam się z talentem artystycznym. Bez problemu przychodzi mi malowanie, grafika komputerowa, projektowanie wnętrz czy właśnie fotografia. I wylądowałam na informatyce - przedmiocie ścisławym. Chyba zawsze chciałam sobie udowodnić, że dam radę, i póki co zawsze nieźle mi szło. Ale też co jakiś czas zatrzymywałam się i myślałam: "Co ja robię... skoro sztuka przychodzi mi z taką łatwością? To czemu jestem na informatyce?" Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale wiem, że jak tylko mam ochotę sobie trochę potworzyć, to mam do tego warunki. A w informatyce zakochałam się gdzieś po drodze - i znalazłam sobie w niej dział gdzieś pomiędzy ścisłością a totalną abstrakcją.


PS. dostałam maila od firmy. Chcą jeszcze się ze mną spotkac w środę.

Jeśli zdecyduję się na dalsze studia to w grę wchodzi tylko jakaś prywatna szkoła projektowania... Za dobrze mi na artystycznych . Też kiedyś myślałam o informatyce, ale stwierdziłam, że jestem młoda i mogę zaszaleć . Obudziłam się w maturalnej i sama przygotowałam się do matury z historii sztuki . Hmm... Jak o tym myślę to nie mogę uwierzyć, że mi się udało... Teraz mnie tak jakoś optymistycznie naszło... Nawet jeśli nie będę miała pracy to będę miała pojęcie o sztuce i przynajmniej kiczu nie będę wieszać na ścianach, wezmę kredyt, kupię pensjonat w górach i do końca życia będę spłacać, ale jakoś to będzie

Napisane przez froggie

Jak dobrze pójdzie to można niezłe oferty wyczaić.
problem jest tylko w rozmiarówce, i to ze w większości jest żółte złoto.
TZ chciał mi tam kupic, ale na mnie nie znalazł

O, to może jednak ominie mnie cyrk

W nocy leciała mi krew z nosa, obudziłam się i stwierdziłam, że wisi mi to i poszłam spać dalej . Już 2 razy prawie bym się udusiła w ten sposób, a teraz świadomie olałam sprawę...

[dorinka30]

Napisane przez L_V

Niech ktoś mi powie gdzie ja mam kupić w stolicy buty.

Ja ostatnio zachwyciłam się marką Vagabonda, sklep w Złotych
Nie są zbyt tanie ale porównywalna cena do Bronxów, tyle że można przymierzyć na miejscu I tam sobie zakupię właśnie buty na wiosnę

[hihi]

Napisane przez Maddy84

Z jeansów o wiele lepiej sprawują się te:
http://www.promod.eu/trousers/jeans/...982N9P2Z5.html
I niejednokrotnie dużo ładniej leżą.

O co to to nie, od razu widzę, że nie są szyte na moja figurę - mam potężne nogi (więc nogawki w kolanach nie mogą być takie jak w udach) i duży, okrągły tyłek, więc spodnie musza być choć trochę dopasowane

[gold-fish]

Mam nadzieję, że mi tak szybko sie te spodnie nie rozwalą. jakby co to zwrócę. W Promodzie to na szczęście możliwe...

Wczoraj wróciłam 2 godziny później po pracy. Wiedziałam ze idzie na trening więc poszłam pochodzić po sklepach. Wracam po 19, a on śpi! Obudziłam go. Mówię: cześć. On też mówi: cześć. I nic więcej. Ani gdzie byłam, ani nic. Po 15 minutach on zaczął sie zbierać na trening. Nadal bez żadnej rozmowy. Przełamałam to i mówię: co słychać? jak w pracy?
On: w porządku. Nic się nie działo
CISZA
Zaczęłam robić sobie obiad. jak wychodził to specjalnie mówię: jakbyś był ciekawy to u mnie też wszystko dobrze. Bo może zapomniałeś się zapytać, albo się wstydziłeś... no nie wiem... ale jakby co to u mnie wszystko ok. (powiedziałam to dobitnie, ale tak jakbym go informowała)

Nie spytałem bo wychodzę. Zapytam sie jak wrócę.
(sorry ale od mojego wejścia do domu minęło ponad 20 minut....)

Spędziłąm miło wieczór, sama. On wrócił późno. Poszedł się myć, potem jadł kolację, potem internet... Przed około 1,5-2 godziny, nie gadaliśmy.

czekałam...

kładąć się do łóżka przed 0.00 on spytał się: to jak Ci minął dzień? co słychać?
Patrzę się na niego i mówię: teraz to ja idę spać... skoro jestem na ostatnim miejscu, po wszystkich innych czynnościach....

Spojrzał się na mnie i mówi: aha, jesteś na ostatnim miejscu... dobra, nie to nie...

Co Wy na to?

[dorinka30]

Gold chyba u Was nastąpiło tzw. "zmęczenie materiału", musicie jakoś odświeżyć Wasz związek

[hihi]

Napisane przez gold-fish

Co Wy na to?

Wybacz, ale mam wrażenie, że jesteście ze sobą, bo jesteście - ze strony TŻa żadnego ciepła, starania, troski...

Przykre

[L_V]

Napisane przez hihi

Wybacz, ale mam wrażenie, że jesteście ze sobą, bo jesteście - ze strony TŻa żadnego ciepła, starania, troski...

Przykre

Przykro mi to pisać, ale tak włąśnie wyglądał początek rozpadu mojego byłgo, długoletniego związku.

[kulbit]

Napisane przez hihi

Wybacz, ale mam wrażenie, że jesteście ze sobą, bo jesteście - ze strony TŻa żadnego ciepła, starania, troski...

Przykre

Napisane przez L_V

Przykro mi to pisać, ale tak włąśnie wyglądał początek rozpadu mojego byłgo, długoletniego związku.

Ja niestety mogę powtorzć za moimi przedmówczyniami..
I tak jak L_V napiszę, że mój zwiazek rozpadał się własnie tez tak..

[dorinka30]

Napisane przez kulbit

Ja niestety mogę powtorzć za moimi przedmówczyniami..
I tak jak L_V napiszę, że mój zwiazek rozpadał się własnie tez tak..

Ale zawsze mozna podjąc próbę reanimacji trupa

[hihi]

Napisane przez kulbit

Ja niestety mogę powtorzć za moimi przedmówczyniami..
I tak jak L_V napiszę, że mój zwiazek rozpadał się własnie tez tak..

Mój, ten o którym wielokrotnie pisałam - tak samo... po prostu w pewnym momencie zaczyna się byc obok siebie i mieszkac ze sobą - wiadomo - nie zawsze obydiwe strony tak mają, ale tak to właśnie wygląda...

[kulbit]

Napisane przez dorinka30

Ale zawsze mozna podjąc próbę reanimacji trupa

Pewnie, że tak! Tylko jak podejmujesz tą próbę któryś juz raz i nie widzisz rezultatów to zaczynasz watpić w jakąkolwiek chęć zmiany.. (oczywiście pisze o sobie)

[hihi]

Napisane przez kulbit

Pewnie, że tak! Tylko jak podejmujesz tą próbę któryś juz raz i nie widzisz rezultatów to zaczynasz watpić w jakąkolwiek chęć zmiany.. (oczywiście pisze o sobie)

Właśnie... zazwyczaj takie próby kończą się jeszcze większą frustracja i rozczarowaniem... i to obydwu stron.

[L_V]

Napisane przez dorinka30

Ale zawsze mozna podjąc próbę reanimacji trupa

Fakt, ja próbowałam. On nie.

Napisane przez hihi

Mój, ten o którym wielokrotnie pisałam - tak samo... po prostu w pewnym momencie zaczyna się byc obok siebie i mieszkac ze sobą - wiadomo - nie zawsze obydiwe strony tak mają, ale tak to właśnie wygląda...

Eeh. u mnie to w zasadzie stało się niezauważenie. Nie było wielkich kłótni, po porstu po 3 latach zauważyłam, ze stoimy w miejscu, nie rozwijamy sie jako para. On nie robił żadnego kroku na przód, bo mu byłowygodnie, a ja miałam dosyc skakania wokół niego.

Aż podjełam decyzję - z dnia na dzień. W miedzyczasie poznałąm obecnegop TZta i okazało sie ze zwiazek, to przede wszystkim szczescie i radość, a nie mozolna praca nad tym aby Jego zadowolic.

I z tejze decyzji jestem niezwykle zadowolona az po dziś dzień

[gold-fish]

Hihi, ja też mam takie wrażenie, ale najgorsze, że ta oschłość pojawiała się już wiele razy. A od tygodni po prostu ,,ona" z nami mieszka....

I normalnie spadają mi klapki z oczu...
w sobotę bylismy zrobić mojej mamie zakupy, bo ledwo chodziła przez kręgosłup . O.K. pomógł i przyniósł te zakupy.
Ale mimo, że w sopbotę widział jak moja mama chodzi na czworaka (tak ją bolało). Jak wróciłam od niej w niedzielę, to nawet nie spytał jka się czuje
Teraz pamiętam słowa mojej mamy jak wróciła 3 lata temu po operacji kręgosłupa do domu i po jego wizycie u mnie - trochę z wyrzutem powiedziała... że on nawet jej nie spytał czy już lepiej się czuje?
Teraz jest mi przykro i nie wiem co zrobić...

[dorinka30]

Napisane przez kulbit

Pewnie, że tak! Tylko jak podejmujesz tą próbę któryś juz raz i nie widzisz rezultatów to zaczynasz watpić w jakąkolwiek chęć zmiany.. (oczywiście pisze o sobie)

Napisane przez hihi

Właśnie... zazwyczaj takie próby kończą się jeszcze większą frustracja i rozczarowaniem... i to obydwu stron.

Jeśli kocham to walczę o związek, niezaleznie od późniejszej frustracji, jesli nic z tego nie wyjdzie Ale jeśli też mam dosyć i już nie wierzę i mam więcej wątpliwości niż pewności to wiadomo, nie ma sensu

[L_V]

Napisane przez gold-fish

Hihi, ja też mam takie wrażenie, ale najgorsze, że ta oschłość pojawiała się już wiele razy. A od tygodni po prostu ,,ona" z nami mieszka....

I normalnie spadają mi klapki z oczu...
w sobotę bylismy zrobić mojej mamie zakupy, bo ledwo chodziła przez kręgosłup . O.K. pomógł i przyniósł te zakupy.
Ale mimo, że w sopbotę widział jak moja mama chodzi na czworaka (tak ją bolało). Jak wróciłam od niej w niedzielę, to nawet nie spytał jka się czuje
Teraz pamiętam słowa mojej mamy jak wróciła 3 lata temu po operacji kręgosłupa do domu i po jego wizycie u mnie - trochę z wyrzutem powiedziała... że on nawet jej nie spytał czy już lepiej się czuje?
Teraz jest mi przykro i nie wiem co zrobić...

Oj, Rybko, Rybko. Nie wygląda to dobrze.

Ale cokolwiek postanowisz, zrób tak, żebyś była szczęśliwa. czasami trzeba być trochę egositą i pomyśleć w końcu o sobie.

Chyba powinniście odbyć poważną rozmowę.

[Madlen__18]

Wiecie, czytając Wasze posty odnośnie sytuacji Gold..w pierwszym odruchu się z Wami zgadzam, natomiast później, zapala mi się w głowie czerwona lampka.
Nie przelewajmy na Gold własnych wspomnień, frustracji, "nieszczęśliwych historii" rzekomo mniej-udanych związków.
NIE znamy sytuacji.
Nie znamy Tżta Gold.
Być może to reanimacja trupa i Gold dojdzie sama do tego wniosku, bez życzliwego " i mnie było tak samo". Nie przyśpieszajmy czegoś, co - jeśli ma nastąpić, nastąpi i tak.
A jeśli nie? Wiecie jak potężna jest siła sugestii?
Rozpędza wyobraźnię, i nagle ten Tż Gold zaczyna być w jej oczach coraz gorszy, bo nie jest jak x czy y.
A może to nie to...tylko po prostu brak dialogu?

Gold: Czy wy się rozumiecie?
Czy wy się tak zupełnie i najnormalniej w świecie - lubicie nawzajem?
Czy gdyby nie to, że razem mieszkacie..miałabyś ochotę zadzwonić do Tż, widywać się, łaknęłabyś wspólnych chwil?
Czy to jest ten ktoś, przyjaciel najbardziej potrzebny do którego dzwoniłabyś najpierw?
Nie tylko dlatego, że po prostu jest..

[hihi]

Napisane przez L_V

Eeh. u mnie to w zasadzie stało się niezauważenie. Nie było wielkich kłótni, po porstu po 3 latach zauważyłam, ze stoimy w miejscu, nie rozwijamy sie jako para. On nie robił żadnego kroku na przód, bo mu byłowygodnie, a ja miałam dosyc skakania wokół niego.

U mnie... u mnie chyba było podobnie, z tym, że żadne z nas nie walczyło, ale i żadne z nas nie ptorafiło odejść i raniliśmy się wzajemnie do czasu...

Napisane przez gold-fish

Hihi, ja też mam takie wrażenie, ale najgorsze, że ta oschłość pojawiała się już wiele razy. A od tygodni po prostu ,,ona" z nami mieszka...

Kochasz?

Napisane przez dorinka30

Jeśli kocham to walczę o związek, niezaleznie od późniejszej frustracji, jesli nic z tego nie wyjdzie Ale jeśli też mam dosyć i już nie wierzę i mam więcej wątpliwości niż pewności to wiadomo, nie ma sensu

Dorinka wiesz co? Wydaje mi się, że czasami, po latach bycia razem nie potrafimy powiedzieć sobie od razu nie kocham, do tego się dojrzewa, dochodzi... bo żyje się z kimś, przyzwyczaja do jego obecności, do jego osoby i jest ona sporym kawałkiem świata - no 3 lata mieszkac razem i tworzyc rodzinę sprawiają, że naprawdę trzeba dużo, aby te klapki spadły i aby się zrozumiało, że to tylko przyzwyczajenie... mi to zabrało dużo za dużo czxasu

Napisane przez Madlen__18

Wiecie, czytając Wasze posty odnośnie sytuacji Gold..w pierwszym odruchu się z Wami zgadzam, natomiast później, zapala mi się w głowie czerwona lampka.
Nie przelewajmy na Gold własnych wspomnień, frustracji, "nieszczęśliwych historii" rzekomo mniej-udanych związków.

Po pierwsze - nie oceniaj naszych związków - "rzekomo"?
gold pisze, pyta, więc my odpowiadamy... mamy wiecznie mowic, aby rozmawiali, skoro od kilku dobrych miesięcy właśnie to radziny, ale skutków nie przynosi to żadnych???

Napisane przez Madlen

A może to nie to...tylko po prostu brak dialogu?

Po prostu??? Dialog to podstawa wszelkich relacji międzyludzkich, więc gdy nie ma dialogu, to nie ma związku, więc jak tylko, srko oto trwa od miesięcy?


edit:
Potrzeba obecności? Wiesz co? Mojego byłego nie kochałam gdy się rozstawaliśmy i sama o tym wiedziała, ale po wspólnym mieszkaniu przez 2 lata - gdy się wyprowadził i po raz pierwszy w życiu mieszkałam sama w 50metrowym mieszkaniu to, mów co chcesz - brakowało mi czyjejkolwiek obecności, choćby i byłego...

[L_V]

Napisane przez Madlen__18

Wiecie, czytając Wasze posty odnośnie sytuacji Gold..w pierwszym odruchu się z Wami zgadzam, natomiast później, zapala mi się w głowie czerwona lampka.
Nie przelewajmy na Gold własnych wspomnień, frustracji, "nieszczęśliwych historii" rzekomo mniej-udanych związków.
NIE znamy sytuacji.
Nie znamy Tżta Gold.
Być może to reanimacja trupa i Gold dojdzie sama do tego wniosku, bez życzliwego " i mnie było tak samo". Nie przyśpieszajmy czegoś, co - jeśli ma nastąpić, nastąpi i tak.
A jeśli nie? Wiecie jak potężna jest siła sugestii?
Rozpędza wyobraźnię, i nagle ten Tż Gold zaczyna być w jej oczach coraz gorszy, bo nie jest jak x czy y.
A może to nie to...tylko po prostu brak dialogu?

Gold: Czy wy się rozumiecie?
Czy wy się tak zupełnie i najnormalniej w świecie - lubicie nawzajem?
Czy gdyby nie to, że razem mieszkacie..miałabyś ochotę zadzwonić do Tż, widywać się, łaknęłabyś wspólnych chwil?
Czy to jest ten ktoś, przyjaciel najbardziej potrzebny do którego dzwoniłabyś najpierw?
Nie tylko dlatego, że po prostu jest..

Poniekąd się z Tobą zgadzam Madlen, nie chcę żeby Rybka zerwałą z facetem, bo tak jej "doradzono".

Nie zgadzam się natomiast z zaznaczona części aTwojej wypowiedzi - po co przeciągac cos, co i tak ma się ku koncowi. Pisze tu czysto teoretycznie, nie odnosząc sie do sytuacji Gold.

[hihi]

Napisane przez L_V

Nie zgadzam się natomiast z zaznaczona części aTwojej wypowiedzi - po co przeciągac cos, co i tak ma się ku koncowi. Pisze tu czysto teoretycznie, nie odnosząc sie do sytuacji Gold.

Żeby później nie mówiła tak jak dop dzisiaj "K***, czemu byłam tak głupia i wcześniej nie odeszłam? Dlaczego zmarnowałam tyle życia... dlaczego nie poprosiłam nikogo o radę, pomoc..?"

[Madlen__18]

Hihi, po prostu mi chodziło o to, żeby Gold nie zrobiła czegoś pod wpływem wypowiedzi tutaj.
A z tym "po prostu" odnośnie dialogu to się źle wyraziła, bo dla mnie to też podstawa.
Gold: czy ty kiedykolwiek "zagroziłaś " (znowu nie wiem jakiego słowa użyć) Tżtowi rozstaniem?
Czy jest aż tak bardzo Ciebie pewien..że nie robi NIC?

[dorinka30]

Napisane przez Madlen__18

Wiecie, czytając Wasze posty odnośnie sytuacji Gold..w pierwszym odruchu się z Wami zgadzam, natomiast później, zapala mi się w głowie czerwona lampka.
Nie przelewajmy na Gold własnych wspomnień, frustracji, "nieszczęśliwych historii" rzekomo mniej-udanych związków.
NIE znamy sytuacji.
Nie znamy Tżta Gold.
Być może to reanimacja trupa i Gold dojdzie sama do tego wniosku, bez życzliwego " i mnie było tak samo". Nie przyśpieszajmy czegoś, co - jeśli ma nastąpić, nastąpi i tak.
A jeśli nie? Wiecie jak potężna jest siła sugestii?
Rozpędza wyobraźnię, i nagle ten Tż Gold zaczyna być w jej oczach coraz gorszy, bo nie jest jak x czy y.
.

Ja się zgadzam z Tobą Madlen , każda sytuacja jest inna i nie można jej rozpatrywać przez pryzmat tylko i wyłącznie własnych doświadczeń


Odnośnie tej "reanimacji trupa" to celowo tak dosadnie napisałam w odpwiedzi na katastroficzne wizje dziewczyn, w sensie że zawsze warto próbować, przynajmniej ja tak uważam

[hihi]

Napisane przez Madlen__18

Hihi, po prostu mi chodziło o to, żeby Gold nie zrobiła czegoś pod wpływem wypowiedzi tutaj.
A z tym "po prostu" odnośnie dialogu to się źle wyraziła, bo dla mnie to też podstawa.

Ja myslę, że gold to mądra dizewczyna i nie zasugeruyje się przy zrywaniu radami z forum, ale ew. przeanalizuje i rozłowy na częscie pierwsze swój związek pod ich wpływem...

Ja żałuję np. że nikt mi nie powiedział - kobieto, skoro jestes taka nieszczęśliwa, to po cholerę w to brniesz? Bo sama myslalam, że tak musi byc...

[Madlen__18]

Ja też Dorinko, i bynajmniej nie uważam tego za stracony czas, bo nie rozpatruję tego w kontekście "straconych 10 lat".
Yo, że w sytuacji Hihi czy L_V było tak czy siak, nie oznacza, ze u Gold jest tak samo. Znamy jednostronny obraz sytuacji.
Może gdyby wreszcie wykrzyczeć Tż wszystkie zarzuty, lęki i obawy,z dobitnym "nie wytrzymam tego dłużej", a potem pogadać na spokojnie, okaże się, że może on wielu z tych rzeczy nie czuł/nie wiedział/nie widział tak jak Gold.
I może jakieś jedno konkretne zdanie będzie owocniejsze niż pakowanie manatków i spisywanie na straty.
Można się dogadać, trzeba tylko wiedzieć z ktorej strony, jeśli oczywiście, jest tam jeszcze miłość.

[hihi]

Napisane przez Madlen__18

Może gdyby wreszcie wykrzyczeć Tż wszystkie zarzuty, lęki i obawy,z dobitnym "nie wytrzymam tego dłużej", a potem pogadać na spokojnie, okaże się, że może on wielu z tych rzeczy nie czuł/nie wiedział/nie widział tak jak Gold.

mi sie wydaje, czy gold juz wiele, wiele razy i na różne sposoby próbowała to robic? Z tego co pisała, to i się awanturowała i spokojnie tłumaczyła...