Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 72

[Dobranka]

Napisane przez meliandra

Też miałam taką sytuację z kolką nerkową i właśnie wtedy udałam się do szpitala, bo nie była w stanie się wyprostować. Jak coś mega boli albo coś dzieje to się wzywa pomoc, a nie rozkminia taksę za 100 zł albo brak czasu.



Dla mnie to też jest dziwne. I przez takie historie się właśnie tworzą teorie spiskowe.

Ale czy wy rozumiecie, że ja właśnie nie zadzwoniłam na pogotowie i bagatelizowałam swój lęk o życie właśnie dlatego, że się naczytałam na wizazu jak to nie można "rozkminiać" swoich objawow, jak to niepoprawnie politycznie jest o nich mówić. Jakie to "nic takiego"? Własnie dlatego prawdopodobnie nie zadzwoniłam na pogotowie, bo uwierzyłam lekarzowi, że "nic mi nie jest". że wyolbrzymiam, że jestem wariatką, że jestem jakimś oszołomem i foliarzem. I teraz, po czasie, jak zbliża się 3 dawka czuję, że nie mogę dalej tego bagatelizować. Bo te zarwania głowy były fizyczne, to na pewno pamiętam. Być może przy takiej wadze jak mam powinnam mieć jakieś dodatkowe badania.

[kasiunia788742]

Napisane przez Dobranka

Ale czy wy rozumiecie, że ja właśnie nie zadzwoniłam na pogotowie i bagatelizowałam swój lęk o życie właśnie dlatego, że się naczytałam na wizazu jak to nie można "rozkminiać" swoich objawow, jak to niepoprawnie politycznie jest o nich mówić. Jakie to "nic takiego"? Własnie dlatego prawdopodobnie nie zadzwoniłam na pogotowie, bo uwierzyłam lekarzowi, że "nic mi nie jest". że wyolbrzymiam, że jestem wariatką, że jestem jakimś oszołomem. I teraz, po czasie, jak zbliża się 3 dawka czuję, że nie mogę dalej tego bagatelizować.

Najlepiej byloby dostać od rodzinnego skierowanie do neurologa a od neurologa na rezonans? Tomografie? I oczywiście opowiedzieć mu o tych objawach.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[this_witch]

Napisane przez Dobranka

Ale czy wy rozumiecie, że ja właśnie nie zadzwoniłam na pogotowie i bagatelizowałam swój lęk o życie właśnie dlatego, że się naczytałam na wizazu jak to nie można "rozkminiać" swoich objawow, jak to niepoprawnie politycznie jest o nich mówić. Jakie to "nic takiego"? Własnie dlatego prawdopodobnie nie zadzwoniłam na pogotowie, bo uwierzyłam lekarzowi, że "nic mi nie jest". że wyolbrzymiam, że jestem wariatką, że jestem jakimś oszołomem i foliarzem. I teraz, po czasie, jak zbliża się 3 dawka czuję, że nie mogę dalej tego bagatelizować.

Jeżeli to było pół roku temu, to z tego co pamiętam wtedy na wizażu wszyscy wręcz na żywo relacjonowali swoje objawy poszczepienne. I były to raczej rzeczy typowe jak gorączka, ból ręki czy spóźniony okres. Nie wiem jak można z tego wyczytać, że ból głowy do tego stopnia że się "prawie umiera" to nic takiego.
Ja posty o "rozkminianiu" zrozumialam tak, że dotyczyły objawów typowych, spodziewanych, jak osłabienie, gorączka i bolące ramię. Dobranko, bez urazy, ale piszesz na forum różne rzeczy, które sprawiają, że czasem ciężko zaufać Twojej ocenie sytuacji.
Przy czym, mimo wszystko, warto się skonsultować z lekarzem oczywiście.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[gryx82]

Napisane przez Ingrid80

Dziwi mnie rozkminianie objawów po czszepionce na covid

Dlatego też raz tylko wypowiedziałem się we wiadomym wątku, bo dostałem z☠☠☠kę, że jakiś defetyzm szerzę i ważnym jest, by każdy swoje doświadczenia opisywał. No ok, niech będzie. Sam zakażenie przeszedłem bardzo ciężko, przez 10 dni praktycznie z łóżka nie wstawałem, a jak mnie którejś nocy ból brzucha w pół złamał (prawa strona podbrzusza, więc o wyrostku pomyślałem), to chciałem już ostatecznie po pogotowie dzwonić (ale rozważyłem wtedy, że to i tak za późno, za dużo zachodu, więc najwyżej zakład pogrzebowy moje truchło rano odbierze). No ale to ja. "Płatek śniegu", wiem, tak sobie myślicie teraz

[Dobranka]

Napisane przez this_witch

Jeżeli to było pół roku temu, to z tego co pamiętam wtedy na wizażu wszyscy wręcz na żywo relacjonowali swoje objawy poszczepienne. I były to raczej rzeczy typowe jak gorączka, ból ręki czy spóźniony okres. Nie wiem jak można z tego wyczytać, że ból głowy do tego stopnia że się "prawie umiera" to nic takiego.
Ja posty o "rozkminianiu" zrozumialam tak, że dotyczyły objawów typowych, spodziewanych, jak osłabienie, gorączka i bolące ramię. Dobranko, bez urazy, ale piszesz na forum różne rzeczy, które sprawiają, że czasem ciężko zaufać Twojej ocenie sytuacji.
Przy czym, mimo wszystko, warto się skonsultować z lekarzem oczywiście.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Ból ramienia rzeczywiście nie jest zbyt poważny. Nie czytałam uważnie wszystkich postów.

[Imperfecta]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;89058206]A mnie osobiście dziwi, że są osoby, które nie znają ciężkich przypadków covid, bo ja gdziekolwiek z kimkolwiek rozmawiam, to każdy ma takie doświadczenie w bliższym czy nieco dalszym otoczeniu. Covid jest już tak rozpowszechniony, że no dziwi mnie to, chyba, że ktoś ma mega mały krąg rodzinny czy znajomych. Porównywanie covidu do grypy mnie żenuje do głębi (na tym etapie pandemii). Te wszystkie liściki publikowane w internecie, które mają udowadniać, że covid to ściema są poniżej krytyki.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Ja też nie znam nikogo, kto by ciężko przeszedł.
Sama, na własnej skórze odczułam dotkliwie covida, ale raczej nie nazwałabym tego ciężkim przebiegiem, choć nie było kolorowo (musiałam wzywać pogotowie). Ostatecznie przechorowałam w domu.
Nie zmienia to jednak faktu, że wierzę że takowe istnieją i to że się z nimi nie spotkalam odbieram jako wielkie szczęście.

[natalia_t]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89058208]Z drugiej strony nie ma też co przeżywać pandemii, która nie ma kogoś żadnego wpływu. Umrzeć można w każdej chwili. Nie rozkminiam codziennie, czy mnie rak dopadnie, więc też nie będę rozkminiac, że mnie covid zaraz zje. Tak się nie da żyć.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Pewnie że tak, ale chodzi mi po prostu o to, że nawet jeśli ktoś absolutnie nie zna osoby, która by chorowała na covid ciężko, to nie wie, czy za tydzień, pół roku, nie pozna takich siedem na raz. U mnie w rodzinie też długo nie było covida, a w ciągu czterech tygodni przechorowałam ja z mężem, mój ojciec, siostra z rodziną, a kilka tygodni wcześniej całe rodzeństwo ojca z rodzinami. W ciągu kilku miesięcy przechorowało jakieś 80% rodziny bliższej i dalszej. Teraz wszyscy są dodatkowo zaszczepieni, co odejmuje strachu, ale wciąż jednak uważamy, żeby nie jechać do babci albo starszej cioci gdy czujemy się źle.
Tak samo nie miałam w rodzinie żadnego przypadku raka, co w pewnym stopniu daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale przecież nie powinnam przez to olewać profilaktyki i diagnostyki. Najlepiej zachować coś pomiędzy irracjonalnym lękiem a totalną olewką.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[j_fly]

Napisane przez Dobranka

To jest dziwne uczucie. Kiedy boli kogoś głowa stale (wolałabym tak) to się do tego jakoś przyzwyczaja lub obmyśla sposób działania. Ale kiedy boli ok. 1, 2 sekundy nagle, z zaskoczenia, to jest mega stresujące. Nie wiadomo, kiedy to się pojawi znowu. Zawsze jest nadzieja, że to było ostatni raz, skoro lekarz mówił, że to nic takiego. Więc się nigdzie nie dzwoni. Ale teraz znowu zaczynam się bać, kiedy się zbliża 3 szczepionka. Kiedy zrezygnowałabym ze szczepionki to też bałabym się, że zachoruję na covid.

---------- Dopisano o 01:03 ---------- Poprzedni post napisano o 00:49 ----------

A myślicie, że skoro mam zaburzenia lękowe to może być tak, że rzeczywiście wyolbrzymiam? Trochę mnie pocieszyłyście. Niemniej nadal nie wiem, skąd się biorą te zarwania w głowie (jakby coś pękło, bardzo silny, ale krótki ból, tego na pewno nie wymyśliłam, i zawsze po szczepionce. W dodatku mam bardzo słabą kondycję, waga 104 kg przy 160 cm, brak ruchu - chcę to zmienić, ale nie zdążę zbytnio, bo już jest styczeń).

Wydaje mi się, że gdybyś naprawdę myślała, że umierasz, to od razu szukałabyś jakiejkolwiek pomocy. Nie chce mi się wierzyć, że osoba, która ma wrażenie, że żegna się z tym światem, jest w danej chwili tak zajęta, że nie ma czasu zadzwonić na pogotowie. Przecież to jakieś kuriozum
Też mam zaburzenia lękowe i też miałam skłonności do wyolbrzymiania (szczególnie objawów chorobowych), ale stwierdziłam, że nie da się tak żyć i zaczęłam leczenie farmakologiczne. Robisz coś ze swoimi lękami? Jesteś pod opieką psychiatry? Jeśli nie, to dobrze by było, gdybyś się za siebie wzięła i tym samym podniosła jakość swojego życia.
I już tak abstrahując od szczepień, za swoją wagę i kondycję warto się wziąć w każdej chwili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

Napisane przez Dobranka

To jest dziwne uczucie. Kiedy boli kogoś głowa stale (wolałabym tak) to się do tego jakoś przyzwyczaja lub obmyśla sposób działania. Ale kiedy boli ok. 1, 2 sekundy nagle, z zaskoczenia, to jest mega stresujące. Nie wiadomo, kiedy to się pojawi znowu. Zawsze jest nadzieja, że to było ostatni raz, skoro lekarz mówił, że to nic takiego. Więc się nigdzie nie dzwoni. Ale teraz znowu zaczynam się bać, kiedy się zbliża 3 szczepionka. Kiedy zrezygnowałabym ze szczepionki to też bałabym się, że zachoruję na covid.

---------- Dopisano o 01:03 ---------- Poprzedni post napisano o 00:49 ----------

A myślicie, że skoro mam zaburzenia lękowe to może być tak, że rzeczywiście wyolbrzymiam? Trochę mnie pocieszyłyście. Niemniej nadal nie wiem, skąd się biorą te zarwania w głowie (jakby coś pękło, bardzo silny, ale krótki ból, tego na pewno nie wymyśliłam, i zawsze po szczepionce. W dodatku mam bardzo słabą kondycję, waga 104 kg przy 160 cm, brak ruchu - chcę to zmienić, ale nie zdążę zbytnio, bo już jest styczeń).

Jeśli ani nie zadzwoniłaś po karetkę, ani nie pojechałaś do szpitala, to raczej nie umierałaś. Tak samo Twój lekarz nie był tam na złość jak okrutne Wizażanki, tylko na podstawie opisanych przez Ciebie objawów plus być może historii leczenia był w stanie Cię uspokoić, że nie, nie umierasz. I skoro pomogło picie wody, to miał rację.
Widzisz, właśnie to, co zrobiłaś, jest bardzo krzywdzące i jest wodą na młyn dla foliarzy - napisałaś, że po szczepionce prawie umarłaś, po czym dopytując okazało się, że wcale nie umierałaś. Być może rolę odegrały tu ataki paniki, ale na pewno nie umierałaś, jeśli szkoda Ci było 100 zł na taksówkę ani nie wezwałaś karetki. Instynkt przetrwania to ogromna siła, człowiek w przypadku obawy o własne życie by zrobił wszystko, żeby się ratować, wydanie 100 zł na taksówkę albo telefon na pogotowie w tym wypadku nie miałoby żadnego znaczenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[anulus17]

Napisane przez MeredithGrey

Mnie dziwi, ze dalej osobiście nie znam nikogo kto przeszedł covida CIEZKO, albo był w szpitalu / umarł.... PRZY tych danych które teraz podają!!! czy ja jakoś się wybiórczo przyjaźnie z ludźmi albo wybiórcza mam rodzine; D? Wszyscy wprawdzie się szczepiliśmy ale na Boga, jeśli jest tak zle to powinnam kogoś znać, nie?

Jeden znajomy jest, który mi powiedział ze ona zna 30-latka który leży aktualnie pod respiratorem i to moja najbliższą styczność z potwierdzeniem tych danych jest.. (oczywiście odpukuje to, i wolałabym żeby ludzie przestali już chorować.... Ale dziwi mnie to wciąż)

A ja za to znam 5 co lezeli w szpitalu (w tym 1 osoba z rodziny) i 1 co zmarl. Na taka mala wioske ze tak powiem to bardzo duzo i moge sobie wyobrazić ze te statystyki tak wygladaja

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lightangel]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89058204]Taka historia wydaje mi się mało wiarygodna. Wszyscy zaszczepieni i wszyscy chorują, mimo że nawet nie wszyscy są ze sobą spokrewnieni. Nie kupuje takich historii.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Jak dla mnie to możesz uznać że w ogóle się nie wydarzyła, Twój wybór. Nie będę Ci tu wrzucać nekrologów żeby cokolwiek udowodnić bo nie o to mi chodziło. Ja tych ludzi osobiście nie znam, ale moja kuzynka i moja mama pracowały z jedną osobą z rodziny. Więc jak mi kuzynka pisze żebym przekazała mamie że syn X zmarł po ecmo, za dwa dni że kolejny też a wszyscy poza jedną osobą leżą pod tlenem w szpitalu to uznaję to za informację z pierwszej ręki.
Dla mnie nie ma nic dziwnego w tym że sześcioosobowa rodzina choruje, zwłaszcza teraz jak już prawie ktoś ma przyjąć 3 dawkę bo to jest właśnie dla wielu osób moment obniżenia ilości przeciwciał i nigdy nie wiadomo czy się nie zarazisz.

Napisane przez meliandra

No, ale jak coraz więcej ludzi ma nie chorować skoro nie ma praktycznie żadnych obostrzeń w tym momencie? Ludzie też mają coraz bardziej wywalone, nie noszą maseczek, nie testują się, nie izolują, łażą chorzy.

Dokładnie tak, dlatego właśnie strasznie mnie wkurzają ludzie którzy uważają się za nieśmiertelnych i olewają wszystkie zalecenia lekarzy. Gdyby szczepienia były w 100% skuteczne i byłoby wiadomo że zachorują tylko ci którzy się nie zaszczepią to bym słowa nie powiedziała. Mogliby sobie chorować i umierać na własne życzenie, ich życie ich wybór. Tylko niestety wybory antyszczepionkowców mają wpływ na resztę społeczeństwa i na cały system opieki zdrowotnej. Gdybyśmy nie mieli rządu populistów to może byłoby inaczej, a tak mamy co mamy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mimiko]

Napisane przez Dobranka

A mnie dziwi to, że kogoś dziwi "rozkminianie". Omal nie umarłam po 2 szczepionce (nie chodzi o katar), a mój lekarz, kiedy mu powiedziałam przy 2 szczepionce, że boję się, bo miałam silne uderzenia do głowy (nie gorąca), takie że tylko zdążyłam krzyknąć, powiedział, że "to nic takiego". Po drugiej dawce było zdecydowanie gorzej, uderzenia do głowy (zarwania, silne bóle, nie wiem, jak to nazwać) zdarzały się co kilkadziesiąt minut. W styczniu mam mieć 3 szczepionkę, jeszcze się nie zapisałam, ale na pewno nie pójdę na nią, zanim nie zacznę "rozkminiać" objawów. Czyli zacznę dzwonić, czytać, zbierać pieniądze ewentualnie na prywatne badania głowy, badania odnośnie jakichś zakrzepów. No i oczywiście zadzwonię do mojego rodzinnego, ale boję się, że znowu powie, że to "nic takiego".

Napisane przez Dobranka

Nie zadzwoniłam na pogotowie ani nie pojechałam do szpitala. Co kilka minut piłam małymi łyczkami wodę mineralną i po ok. dwóch godzinach przeszło (choć mógł to być przypadek).

Napisane przez Dobranka

Ale czy wy rozumiecie, że ja właśnie nie zadzwoniłam na pogotowie i bagatelizowałam swój lęk o życie właśnie dlatego, że się naczytałam na wizazu jak to nie można "rozkminiać" swoich objawow, jak to niepoprawnie politycznie jest o nich mówić. Jakie to "nic takiego"? Własnie dlatego prawdopodobnie nie zadzwoniłam na pogotowie, bo uwierzyłam lekarzowi, że "nic mi nie jest". że wyolbrzymiam, że jestem wariatką, że jestem jakimś oszołomem i foliarzem. I teraz, po czasie, jak zbliża się 3 dawka czuję, że nie mogę dalej tego bagatelizować. Bo te zarwania głowy były fizyczne, to na pewno pamiętam. Być może przy takiej wadze jak mam powinnam mieć jakieś dodatkowe badania.

Zdecyduj się czy nie dzwoniłaś po pogotowie, bo nie miałaś czasu, nie wiesz dlaczego, było za drogo czy wizażanki ci zabroniły?
Twoja historia brzmi jak mocno wyolbrzymiona. Jeśli masz jakieś niepokojące objawy neurologiczne to idź do lekarza, zbadaj się, a nie będziesz rozkminiać przed każdą dawką szczepionki czy to od tego.

[Lumimi]

Wydaje mi sie ze ten "ciezki" przebieg covida to zalezy od tego co dla kogo znaczy ciezki Znam osoby ktore mowia ze przeszly ciezko a potem mowia ze to Dlatego ze przez pare dni mialy goraczke i byly bez sil. Jak dla mnie ciezki przebieg to znaczy ze ktos byl w szpitalu albo ma jakies powiklania.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Hultaj]

Dokładnie tak, dlatego właśnie strasznie mnie wkurzają ludzie którzy uważają się za nieśmiertelnych i olewają wszystkie zalecenia lekarzy. Gdyby szczepienia były w 100% skuteczne i byłoby wiadomo że zachorują tylko ci którzy się nie zaszczepią to bym słowa nie powiedziała. Mogliby sobie chorować i umierać na własne życzenie, ich życie ich wybór. Tylko niestety wybory antyszczepionkowców mają wpływ na resztę społeczeństwa i na cały system opieki zdrowotnej. Gdybyśmy nie mieli rządu populistów to może byłoby inaczej, a tak mamy co mamy.

Jak dla mnie racja nieśmiertelnie leży po środku. Moją ciotkę (po 2 dawkach żadne foliarstwo) zarazili cowidem w szpitalu, trafiła na oddział z innych powodów. Jakbyś widziała jak się pielęgniarki i lekarki na sorze wymądrzały nad tymi co się nie szczepią, poezja. I co, i minęły 2 tyg ach och nie przekrocz progu oddziału, zero wizyt, i kowidek pyk. Groteska.

[Miss_Suze]

Napisane przez j_fly

Wydaje mi się, że gdybyś naprawdę myślała, że umierasz, to od razu szukałabyś jakiejkolwiek pomocy. Nie chce mi się wierzyć, że osoba, która ma wrażenie, że żegna się z tym światem, jest w danej chwili tak zajęta, że nie ma czasu zadzwonić na pogotowie. Przecież to jakieś kuriozum
Też mam zaburzenia lękowe i też miałam skłonności do wyolbrzymiania (szczególnie objawów chorobowych), ale stwierdziłam, że nie da się tak żyć i zaczęłam leczenie farmakologiczne. Robisz coś ze swoimi lękami? Jesteś pod opieką psychiatry? Jeśli nie, to dobrze by było, gdybyś się za siebie wzięła i tym samym podniosła jakość swojego życia.
I już tak abstrahując od szczepień, za swoją wagę i kondycję warto się wziąć w każdej chwili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Kuriozum to jest to, że ona myślała, że umiera, ale nie zadzwoniła na pogotowie, bo wizaż jej zabronił

[Dobranka]

Ja nie myślałam, że umieram. Już pisałam o tym. Ludzie, nie dopisujcie (jak zwykle) sobie. Za 5 stron okaże się, że zadzwonić na pogotowie zabronili mi kosmici ze strasznego wątku.

[invisible_01]

Napisane przez Dobranka

Ja nie myślałam, że umieram. Już pisałam o tym. Ludzie, nie dopisujcie (jak zwykle) sobie. Za 5 stron okaże się, że zadzwonić na pogotowie zabronili mi kosmici ze strasznego wątku.

No jak to nie? Przecież napisałaś, że po W szczepionce omal nie umarłaś.

Napisane przez Dobranka

A mnie dziwi to, że kogoś dziwi "rozkminianie". Omal nie umarłam po 2 szczepionce (nie chodzi o katar), a mój lekarz, kiedy mu powiedziałam przy 2 szczepionce, że boję się, bo miałam silne uderzenia do głowy (nie gorąca), takie że tylko zdążyłam krzyknąć, powiedział, że "to nic takiego". Po drugiej dawce było zdecydowanie gorzej, uderzenia do głowy (zarwania, silne bóle, nie wiem, jak to nazwać) zdarzały się co kilkadziesiąt minut. W styczniu mam mieć 3 szczepionkę, jeszcze się nie zapisałam, ale na pewno nie pójdę na nią, zanim nie zacznę "rozkminiać" objawów. Czyli zacznę dzwonić, czytać, zbierać pieniądze ewentualnie na prywatne badania głowy, badania odnośnie jakichś zakrzepów. No i oczywiście zadzwonię do mojego rodzinnego, ale boję się, że znowu powie, że to "nic takiego".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Dobranka, nie będę Cię diagnozować przez internet, ale wydaje mi się, że takie bóle głowy, o których piszesz, to mogą być tzw. Kłujące bóle głowy, jest to rodzaj bólu z pogranicza bólu migrenowego. Miałam takie ukłucia w głowie, byłam z tym u bardzo dobrego neurologa. Najczęściej takie bóle są na tle nerwowym. Aczkolwiek skonsultuj się z neurologiem, to jest tylko opis mojego doświadczenia. Podejrzewam, że byłaś tak nakręcona szczepieniem, zestresowana, dodatkowo masz te problemy psychiatryczne i tak właśnie mógł się zsomatyzować ten silny stres i lęk.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Dobranka]

Napisane przez invisible_01

No jak to nie? Przecież napisałaś, że po W szczepionce omal nie umarłaś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak. Ale nie napisałam, że wtedy myślałam, że umieram.

[invisible_01]

Napisane przez Dobranka

Tak. Ale nie napisałam, że wtedy myślałam, że umieram.

Tym gorzej. Bo "wydawało mi się, że umieram" to byłoby lepsze niż "omal nie umarłam". To drugie brzmi, jakby tak naprawdę było i jakby to był fakt, a nie tylko Twoje wrażenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez Dobranka

Tak. Ale nie napisałam, że wtedy myślałam, że umieram.

No ale to co znaczy w takim razie: omal nie umarłam? Dobranko to znaczy, że ktoś otarł się o śmierć, ale szczęśliwie udało mu się przeżyć.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Dobranka]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;89058432]Dobranka, nie będę Cię diagnozować przez internet, ale wydaje mi się, że takie bóle głowy, o których piszesz, to mogą być tzw. Kłujące bóle głowy, jest to rodzaj bólu z pogranicza bólu migrenowego. Miałam takie ukłucia w głowie, byłam z tym u bardzo dobrego neurologa. Najczęściej takie bóle są na tle nerwowym. Aczkolwiek skonsultuj się z neurologiem, to jest tylko opis mojego doświadczenia. Podejrzewam, że byłaś tak nakręcona szczepieniem, zestresowana, dodatkowo masz te problemy psychiatryczne i tak właśnie mógł się zsomatyzować ten silny stres i lęk.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

U prywatnego byłaś?

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez Dobranka

U prywatnego byłaś?

Tak, byłam prywatnie.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Dobranka]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;89058439]Tak, byłam prywatnie.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

No to chyba też pójdę. Ale skąd wiedziałaś, że jest dobry? Z opinii znajomych?

[kasiunia788742]

Napisane przez Dobranka

No to chyba też pójdę. Ale skąd wiedziałaś, że jest dobry? Z opinii znajomych?

Nie chyba a poszla bym na pewno. Nawet na nfz można znaleźć dobrego specjaliste i wtedy też badania są refundowane.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[Mimiko]

Napisane przez Dobranka

No to chyba też pójdę. Ale skąd wiedziałaś, że jest dobry? Z opinii znajomych?

Była kiedyś taka użytkowniczka, kamitumi bodajże, która bardzo podobnie pisała do ciebie. Potrafiła zakładać wątki z pytaniem po ile mandarynki albo co to znaczy, że szewc jest dobry.

[Nightmare666]

Napisane przez meliandra

Ja mam wrażenie, że kontrowersje wokół szczepień nigdy się nie skończą. Wszystko jest teraz winą szczepień. Mnie najbardziej dziwią antyszczepionkowcy, ale nawet nie to, że nie chcą szczepić. Dziwi mnie, że chce im się wypisywać po necie swoje teorie i to z taką pewnością jakby byli nieomylnie. Powiedzmy, że jestem w stanie zrozumieć, że ktoś tam się boi zaszczepić, ale nie rozumiem skąd pewność, że to jest złe i potrzeba pisania tego wszędzie gdzie się da.



Dla mnie to też jest dziwne. Przecież wiadomo, że w taki dzień będą strzelać, więc chyba można lepiej przypilnować zwierzaka, wyjść na spacer wcześniej, a jak jest jeszcze potrzeba bliżej północy to tylko blisko na siku i tyle.



Mnie też to rozwala. Ale niestety sama mam znajomych co potrafili kminić kilka dni czy mają covida zamiast zwyczajnie zrobić test i mieć z bani. Jeszcze bardziej rozwala mnie pytanie na forach o coś co można wygooglować i mieć odpowiedź w 5 sekund.

Mnie najbardziej rozwala teoria spiskowa, że szczepionka ns covid wywołuje bezpłodność, skąd oni biorą takie tezy??

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez Dobranka

No to chyba też pójdę. Ale skąd wiedziałaś, że jest dobry? Z opinii znajomych?

Z internetu wiedziałam, czytałam opinię, prześledziłam jego drogę zawodową.

Na NFZ też można, jak najbardziej, tylko niestety do neurologów zazwyczaj jest dłuuuga kolejka.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Dobranka]

Napisane przez Mimiko

Była kiedyś taka użytkowniczka, kamitumi bodajże, która bardzo podobnie pisała do ciebie. Potrafiła zakładać wątki z pytaniem po ile mandarynki albo co to znaczy, że szewc jest dobry.

Ja nie pytam, skąd wziąć opinię, że neurolog jest dobry. Nie rób ze mnie idiotki. Zapytałam, czym kierowała się PrincessMadeleine. Dobra, nie będę już Ciebie czytała, aby się nie denerwować, bo wszystko przekręcasz, dopowiadasz sobie. Jak ja to lubię.

[kasiunia788742]

Napisane przez Mimiko

Była kiedyś taka użytkowniczka, kamitumi bodajże, która bardzo podobnie pisała do ciebie. Potrafiła zakładać wątki z pytaniem po ile mandarynki albo co to znaczy, że szewc jest dobry.

Ale o lekarza normalne to jest pytanie. Co w tym zapytaniu jest nie tak?

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka