Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.79

[squirrelqa]

Napisane przez kwiaty_w_polu

tak, widzę często przy drzwiach kartki z przekreślonymi lodami, a obok przekreślony piesek

Hmmm, w sumie dziwne, że komunikacja miejska zabrania przewożenia psa. Może kazać kupować mu bilet, ale sam zakaz wydaje się dziwny. Może chodzi o nakaz założenia kagańca?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Natalie_Alex]

Napisane przez cava

SATC jest jak Przyjaciele.
I jak Beverly Hills 90210.
Miały swój czas tylko w momencie kiedy powstały.

Wrócić do nich nigdy mi się nie udało. Bardzo szybko i bardzo źle się zestarzały takie seriale.
Z perspektywy czasu są… beznadziejnie tragiczne.

Friends moim zdaniem o wiele lepiej się starzeje. Pewnie dlatego, że to sitcom. Ma za zadanie głównie śmieszyć, a scenariusz do Friends jest bardzo dobry.

SATC stary generalnie lubię, ale nie ma w nim nic feministycznego i przełomowego, a chyba taki niby miał być. Pierwsze 2 sezony (zresztą najbardziej realistyczne moim zdaniem, tez w kwestii strojów bohaterek) skupiają się na tym, jak Carrie ugania się za Bigiem, który ma ją gdzieś. Z jego perspektywy to nie jest związek, po prostu się spotykają. A Carrie stawia sobie za punkt honoru, żeby z nim być. Gdyby wtedy to w końcu zrozumiała i się z nim ostatecznie rozstała, to miałoby sens. A tak przez cały serial jej życie to Big.
Przeczytałam kiedyś książkę z latch 90-tych, na której SATC jest oparty. Książka jest niemalże brutalnie szczera. Większość facetów tam to okropne dupki. Serial byłby bardziej przełomowy, gdyby takie zachowania pokazał bez ubierania ich w komedię romantyczną.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez squirrelqa

Hmmm, w sumie dziwne, że komunikacja miejska zabrania przewożenia psa. Może kazać kupować mu bilet, ale sam zakaz wydaje się dziwny. Może chodzi o nakaz założenia kagańca?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

w pociągach na pewno można, wtedy faktycznie trzeba kupić bilet, ale w tramwajach wielokrotnie widziałam tabliczki z przekreślonym psem, chociaż jak teraz poszukałam, to nie widzę w necie zakazu, może coś się zmieniło. ale pamiętam sytuację, gdzie ktoś stał z psem dosłownie obok drzwi z taką tabliczką. a i nigdy nie widziałam psa z kagańcem w komunikacji publicznej. co do galerii handlowych to ostatnio też jakaś laska stała z psem w kolejce do maka, innym razem widziałam kogoś co jadł coś przy stoliku, a psa położył obok siebie na kanapie, pies 'luzem', nie w transporterze, bez kagańca, nawet bez smyczy, jakiś taki mały coś w kierunku szpica

[lightangel]

Napisane przez kwiaty_w_polu

w pociągach na pewno można, wtedy faktycznie trzeba kupić bilet, ale w tramwajach wielokrotnie widziałam tabliczki z przekreślonym psem, chociaż jak teraz poszukałam, to nie widzę w necie zakazu, może coś się zmieniło. ale pamiętam sytuację, gdzie ktoś stał z psem dosłownie obok drzwi z taką tabliczką. a i nigdy nie widziałam psa z kagańcem w komunikacji publicznej. co do galerii handlowych to ostatnio też jakaś laska stała z psem w kolejce do maka, innym razem widziałam kogoś co jadł coś przy stoliku, a psa położył obok siebie na kanapie, pies 'luzem', nie w transporterze, bez kagańca, nawet bez smyczy, jakiś taki mały coś w kierunku szpica

U mnie w mieście chyba wszystkie centra handlowe są "pet friendly", wręcz zachęcają do przychodzenia ze zwierzakami. Sporo restauracji też, ale szczerze mówiąc nie bardzo widzę sens. Tzn. rozumiem że ktoś może mieć psa który ma problemy behawioralne i nie da się go samego zostawić nawet na chwilę, ale raczej chodzenie po centrum handlowym czy leżenie pod stolikiem w restauracji jest średnią rozrywką dla zwierzaka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[NocnaWiedma]

Napisane przez Ava_

Mnie Seks w wielkim miescie ominal calkowicie w czasach swej swietnosci. Tak nawiasem mowiac zadziwiajace jest, ze wystarczy tylko wspomniec, ze nie ogladalo sie jakiegos filmowego czy serialowego hitu i nagle cala armia ludzi stawia sobie za misje sprawic, ze obejrzysz. Tak wiec przyjaciolki na wakacjach usadzily mnie przed laptopem, zeby ten arcy kultowy serial zobaczyc. Poziom seksizmu, gloryfikacji toksycznych zachowan i szkodliwych tresci przekroczyl moje normy po jakis 2-3 odcinkach.

Naprawde doznalam olsnienia jak to mozliwe, ze przyjaciolka wybiera tak beznadziejnych facetow do zwiazkow skoro jej idolka jest Carrie.

Jeden z tych przykladow jak serial moze sie bardzo zle zestarzec.

Ja jako nastolatka oglądałam SATC i wtedy mi się bardzo podobał i lubiłam Carrie, ale z dzisiejszej perspektywy jest to bohaterka, którą lubię najmniej, bo reszta z nich dojrzało, zmieniło się, zaczęły obchodzić je poważniejsze rzeczy. Tylko Carrie została w miejscu, reszta przechodziła przemianę, mierzyła się z życiem, opieką nad matką partnera, rakiem, trudnością z zajściem w ciążę, tylko Carrie kręciła się wokół Biga.
[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89617252]ja Friendsów ogladam do tej pory co jakis czas i uwielbiam, nadal bawi mnie tak samo, w ogole nie uwazam zeby sie ten serial zestarzal


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Friends uwielbiam, oni się dla mnie w ogóle nie starzeją i są najlepsi na zły nastrój.

Napisane przez kwiaty_w_polu

w pociągach na pewno można, wtedy faktycznie trzeba kupić bilet, ale w tramwajach wielokrotnie widziałam tabliczki z przekreślonym psem, chociaż jak teraz poszukałam, to nie widzę w necie zakazu, może coś się zmieniło. ale pamiętam sytuację, gdzie ktoś stał z psem dosłownie obok drzwi z taką tabliczką. a i nigdy nie widziałam psa z kagańcem w komunikacji publicznej. co do galerii handlowych to ostatnio też jakaś laska stała z psem w kolejce do maka, innym razem widziałam kogoś co jadł coś przy stoliku, a psa położył obok siebie na kanapie, pies 'luzem', nie w transporterze, bez kagańca, nawet bez smyczy, jakiś taki mały coś w kierunku szpica

Raczej można jeździć wszelką komunikacją tylko z biletem. Jechałam z psem autobusem.

Napisane przez lightangel

U mnie w mieście chyba wszystkie centra handlowe są "pet friendly", wręcz zachęcają do przychodzenia ze zwierzakami. Sporo restauracji też, ale szczerze mówiąc nie bardzo widzę sens. Tzn. rozumiem że ktoś może mieć psa który ma problemy behawioralne i nie da się go samego zostawić nawet na chwilę, ale raczej chodzenie po centrum handlowym czy leżenie pod stolikiem w restauracji jest średnią rozrywką dla zwierzaka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To jest super wyjście na wakacjach z tymi restauracjami.

Wysłane z mojego RMX3624 przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez cava

SATC jest jak Przyjaciele.
I jak Beverly Hills 90210.
Miały swój czas tylko w momencie kiedy powstały.

Wrócić do nich nigdy mi się nie udało. Bardzo szybko i bardzo źle się zestarzały takie seriale.
Z perspektywy czasu są… beznadziejnie tragiczne.

Ja Beverly Hills nie widziałam.


Przyjaciół nie lubię. Nie wiem, czy się zaśmiałam więcej niż parę razy przez te wszystkie 10 sezonów.


Sex lubiłam bo mi się jawił jako moje wymarzone życie jak byłam nastolatką - wiecie, lekka praca raz na jakiś czas, mieszkanie w dużym mieście, przyjaciółki aż po grób, beztroskie pląsanie po ulicy, bardzo lubię też ten typ humoru, SATC bawi się słowami, a dzięki temu, że Carrie jest pisarką to bardzo pasuje i wygląda naturalnie.


No i tak absolutnie subiektywnie - włosy. Moje włosy przypominają te SJP, więc kiedy zobaczyłam, że nie zawsze były idealnie ułożone, czasem się spuszyły, czasem dziwnie skręciły, to doznałam olśnienia. Skoro SJP może tak chodzić przed kamerą w popularnym serialu, to ja mogę tak chodzić po świecie. A włosy to był mój lekki kompleks zawsze.



Rzadko widuję tak naturalnie wyglądające fryzury jak w SATC. Większość postaci filmowych ma albo mocno kręcone 3C w górę, albo przyklapnięte druty, albo te takie fale na końcówkach.


Ulizane włosy Emmy Watson może nie są głównym powodem, ale spokojnie będą w pierwszej dziesiątce powodów, dla których nie lubię ekranizacji Harry'ego Pottera. No nie to mi obiecano.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------

Napisane przez Natalie_Alex

Friends moim zdaniem o wiele lepiej się starzeje. Pewnie dlatego, że to sitcom. Ma za zadanie głównie śmieszyć, a scenariusz do Friends jest bardzo dobry.

SATC stary generalnie lubię, ale nie ma w nim nic feministycznego i przełomowego, a chyba taki niby miał być. Pierwsze 2 sezony (zresztą najbardziej realistyczne moim zdaniem, tez w kwestii strojów bohaterek) skupiają się na tym, jak Carrie ugania się za Bigiem, który ma ją gdzieś. Z jego perspektywy to nie jest związek, po prostu się spotykają. A Carrie stawia sobie za punkt honoru, żeby z nim być. Gdyby wtedy to w końcu zrozumiała i się z nim ostatecznie rozstała, to miałoby sens. A tak przez cały serial jej życie to Big.
Przeczytałam kiedyś książkę z latch 90-tych, na której SATC jest oparty. Książka jest niemalże brutalnie szczera. Większość facetów tam to okropne dupki. Serial byłby bardziej przełomowy, gdyby takie zachowania pokazał bez ubierania ich w komedię romantyczną.

Nie będę bronić SATC, bo zestarzał się fatalnie, ale wielka miłość Rachel i tego toksycznego ziomka wcale nie była lepsza.


Carrie nie powinna wrócić do Biga w Paryżu i tak samo Rachel nie powinna wysiadać z samolotu.



Tak samo żarty z ojca Chandlera dosłownie na poziomie żartów z transów stojących na ulicy pod nowym mieszkaniem Samanthy. Patrzcie, gruba Monika tańczy, a Miranda wyjadła ciasto ze śmietnika, niech ktoś zatrzyma karuzelę śmiechu z grubych ludzi i zaburzeń odżywiania.



Oba seriale są produktami swoich czasów i oba są dla obecnego odbiorcy ciężkie do przetrawienia.

[natalia_t]

Napisane przez Limonka2738

Ja Beverly Hills nie widziałam.


Przyjaciół nie lubię. Nie wiem, czy się zaśmiałam więcej niż parę razy przez te wszystkie 10 sezonów.


Sex lubiłam bo mi się jawił jako moje wymarzone życie jak byłam nastolatką - wiecie, lekka praca raz na jakiś czas, mieszkanie w dużym mieście, przyjaciółki aż po grób, beztroskie pląsanie po ulicy, bardzo lubię też ten typ humoru, SATC bawi się słowami, a dzięki temu, że Carrie jest pisarką to bardzo pasuje i wygląda naturalnie.


No i tak absolutnie subiektywnie - włosy. Moje włosy przypominają te SJP, więc kiedy zobaczyłam, że nie zawsze były idealnie ułożone, czasem się spuszyły, czasem dziwnie skręciły, to doznałam olśnienia. Skoro SJP może tak chodzić przed kamerą w popularnym serialu, to ja mogę tak chodzić po świecie. A włosy to był mój lekki kompleks zawsze.



Rzadko widuję tak naturalnie wyglądające fryzury jak w SATC. Większość postaci filmowych ma albo mocno kręcone 3C w górę, albo przyklapnięte druty, albo te takie fale na końcówkach.


Ulizane włosy Emmy Watson może nie są głównym powodem, ale spokojnie będą w pierwszej dziesiątce powodów, dla których nie lubię ekranizacji Harry'ego Pottera. No nie to mi obiecano.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------




Nie będę bronić SATC, bo zestarzał się fatalnie, ale wielka miłość Rachel i tego toksycznego ziomka wcale nie była lepsza.


Carrie nie powinna wrócić do Biga w Paryżu i tak samo Rachel nie powinna wysiadać z samolotu.



Tak samo żarty z ojca Chandlera dosłownie na poziomie żartów z transów stojących na ulicy pod nowym mieszkaniem Samanthy. Patrzcie, gruba Monika tańczy, a Miranda wyjadła ciasto ze śmietnika, niech ktoś zatrzyma karuzelę śmiechu z grubych ludzi i zaburzeń odżywiania.



Oba seriale są produktami swoich czasów i oba są dla obecnego odbiorcy ciężkie do przetrawienia.

Byłam grubym dzieckiem i mam swoje traumy z tym związane, ale we friendsach jakoś nie zauważyłam tych żartów z grubych ludzi.
Za to wątek transseksualnego ojca Chandlera przedstawionego jako dewianta seksualnego odpowiedzialnego za wszelkie odchyły syna mierzi mnie najbardziej. Chociaż była tam też wyzwolona matka z gronem kochanków, która też miała mieć na to wpływ. Niemniej niby się wszyscy tam pojednali, byli na ślubie i w ogóle, ale czuję jakiś taki zgrzyt przy tych scenach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lightangel]

Napisane przez NocnaWiedma

Ja jako nastolatka oglądałam SATC i wtedy mi się bardzo podobał i lubiłam Carrie, ale z dzisiejszej perspektywy jest to bohaterka, którą lubię najmniej, bo reszta z nich dojrzało, zmieniło się, zaczęły obchodzić je poważniejsze rzeczy. Tylko Carrie została w miejscu, reszta przechodziła przemianę, mierzyła się z życiem, opieką nad matką partnera, rakiem, trudnością z zajściem w ciążę, tylko Carrie kręciła się wokół Biga.
Friends uwielbiam, oni się dla mnie w ogóle nie starzeją i są najlepsi na zły nastrój. Raczej można jeździć wszelką komunikacją tylko z biletem. Jechałam z psem autobusem. To jest super wyjście na wakacjach z tymi restauracjami.

Wysłane z mojego RMX3624 przy użyciu Tapatalka

Na wakacjach jak najbardziej, miałam na myśli ludzi którzy po prostu ciągną ze sobą zwierzaki gdzie popadnie. Mam znajomą która zawsze na spotkania zabiera psa, jakoś nie widzę żeby cieszyło go leżenie pod stolikiem w pubie. Często próbuje kogoś zaczepiać, zwraca na siebie uwagę - i trudno mieć do niego pretensje bo się zwyczajnie nudzi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasia2209]

Treść usunięta

[brandie]

Mnie też nigdy nie wciągnęli Przyjaciele, już wolę Jak poznałem waszą matkę.

[kasiunia788742]

Napisane przez brandie

Mnie też nigdy nie wciągnęli Przyjaciele, już wolę Jak poznałem waszą matkę.

To mnie właśnie ani jak poznałem waszą matkę ani teori wielkiego podrywu nigdy nie wciągnęli. Ani humor, ani historie.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[magbeth]

Ja to w ogole jestem rarog, bo mnie żaden ze wspomnianych tu seriali z lat 90tych nie wciągnął a próbowałam oglądać wszystkie. Jedyny, któremu się to udało, to była Ally McBeal. A i przepraszam, jeszcze wcześniej Miasteczko Twin Peaks, tylko tu jakby inny ciężar gatunkowy.

SATC odrzucał mnie swoistym "przesadyzmem" - nie znam realiów NYC, ale nawet mnie, dziewczynie z polskiej prowincji , zachowania głównych bohaterek wydawały się przerysowane. I nie bawiło mnie to, w przeciwieństwie do perypetii wyżej wspomnianej prawniczki. Choć wiem, ze ten drugi serial tez miał raczej mało wspólnego z realizmem i codziennością prawników.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Limonka2738

Carrie nie powinna wrócić do Biga w Paryżu i tak samo Rachel nie powinna wysiadać z samolotu.

Tak samo żarty z ojca Chandlera dosłownie na poziomie żartów z transów stojących na ulicy pod nowym mieszkaniem Samanthy. Patrzcie, gruba Monika tańczy, a Miranda wyjadła ciasto ze śmietnika, niech ktoś zatrzyma karuzelę śmiechu z grubych ludzi i zaburzeń odżywiania.

a dla mnie wszystkie te rzeczy sa super;
"powinna/nie powinna" jest bez sensu, bo ludzie zachowuja sie roznie, maja rozne priorytety, no i popelniaja bledy, nie zawsze zachowuja sie ksiazkowo, tyle ze kazdy co innego moze uwazac za blad.
a takiego humoru gdzie smieja sie ze wszystkiego strasznie brakuje mi w obecnych produkcjach. teraz z niczego nie mozna sie smiac, bo wszystko wszystkich obraza

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Higurashi]

Napisane przez magbeth

Ja to w ogole jestem rarog, bo mnie żaden ze wspomnianych tu seriali z lat 90tych nie wciągnął a próbowałam oglądać wszystkie. Jedyny, któremu się to udało, to była Ally McBeal. A i przepraszam, jeszcze wcześniej Miasteczko Twin Peaks, tylko tu jakby inny ciężar gatunkowy.

SATC odrzucał mnie swoistym "przesadyzmem" - nie znam realiów NYC, ale nawet mnie, dziewczynie z polskiej prowincji , zachowania głównych bohaterek wydawały się przerysowane. I nie bawiło mnie to, w przeciwieństwie do perypetii wyżej wspomnianej prawniczki. Choć wiem, ze ten drugi serial tez miał raczej mało wspólnego z realizmem i codziennością prawników.

Ja też lubię Twin Peaks, Ally nie znam. Również mnie te wszystkie wymieniane seriale nie bawiły i nie wciągnęły, jakoś po prostu nie mój humor i irytowało mnie zachowanie bohaterów. Za to w ramach guily pleasure lubiłam oglądać Sabrinę ale to też zupełnie inny gatunek

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Higurashi

Ja też lubię Twin Peaks, Ally nie znam. Również mnie te wszystkie wymieniane seriale nie bawiły i nie wciągnęły, jakoś po prostu nie mój humor i irytowało mnie zachowanie bohaterów. Za to w ramach guily pleasure lubiłam oglądać Sabrinę ale to też zupełnie inny gatunek

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

ja do tej pory uwielbiam oryginalna Sabrine
nowa obejrzalam jeden sezon i odpuscilam, nie podszedl mi charakter glownej bohaterki i za bardzo kojarzylo mi sie z Riverdale (tez jeden sezon i dalej nie ogladalam).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89618039]ja do tej pory uwielbiam oryginalna Sabrine
nowa obejrzalam jeden sezon i odpuscilam, nie podszedl mi charakter glownej bohaterki i za bardzo kojarzylo mi sie z Riverdale (tez jeden sezon i dalej nie ogladalam).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Też lubiłam Sabrinę i czarodziejki do momentu jak grała Shannen Doherty

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[cava]

Napisane przez magbeth

Ja to w ogole jestem rarog, bo mnie żaden ze wspomnianych tu seriali z lat 90tych nie wciągnął a próbowałam oglądać wszystkie. Jedyny, któremu się to udało, to była Ally McBeal. A i przepraszam, jeszcze wcześniej Miasteczko Twin Peaks, tylko tu jakby inny ciężar gatunkowy.

Ally lubiłam, ale jak próbowałam oglądać po raz kolejny to już mnie nudził.

Miasteczko to jest klasyk, nie zestarzał się w ogóle, oglądam co jakiś czas.
No ale to faktycznie, inny ciężar gatunkowy, ból dorastania w cieniu hipokryzji jest i raczej pozostanie niezmiennie ten sam.

Czasem wyrywkowo wracam do M*A*S*H Tez niby serial śmieciowy, ale tez inny ciężar gatunkowy i niestety nie starzeje się tak samo, jak książka Paragraf 22 się nie starzeje.

[Natalie_Alex]

Napisane przez Limonka2738

Ja Beverly Hills nie widziałam.


Przyjaciół nie lubię. Nie wiem, czy się zaśmiałam więcej niż parę razy przez te wszystkie 10 sezonów.


Sex lubiłam bo mi się jawił jako moje wymarzone życie jak byłam nastolatką - wiecie, lekka praca raz na jakiś czas, mieszkanie w dużym mieście, przyjaciółki aż po grób, beztroskie pląsanie po ulicy, bardzo lubię też ten typ humoru, SATC bawi się słowami, a dzięki temu, że Carrie jest pisarką to bardzo pasuje i wygląda naturalnie.


No i tak absolutnie subiektywnie - włosy. Moje włosy przypominają te SJP, więc kiedy zobaczyłam, że nie zawsze były idealnie ułożone, czasem się spuszyły, czasem dziwnie skręciły, to doznałam olśnienia. Skoro SJP może tak chodzić przed kamerą w popularnym serialu, to ja mogę tak chodzić po świecie. A włosy to był mój lekki kompleks zawsze.



Rzadko widuję tak naturalnie wyglądające fryzury jak w SATC. Większość postaci filmowych ma albo mocno kręcone 3C w górę, albo przyklapnięte druty, albo te takie fale na końcówkach.


Ulizane włosy Emmy Watson może nie są głównym powodem, ale spokojnie będą w pierwszej dziesiątce powodów, dla których nie lubię ekranizacji Harry'ego Pottera. No nie to mi obiecano.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------




Nie będę bronić SATC, bo zestarzał się fatalnie, ale wielka miłość Rachel i tego toksycznego ziomka wcale nie była lepsza.


Carrie nie powinna wrócić do Biga w Paryżu i tak samo Rachel nie powinna wysiadać z samolotu.



Tak samo żarty z ojca Chandlera dosłownie na poziomie żartów z transów stojących na ulicy pod nowym mieszkaniem Samanthy. Patrzcie, gruba Monika tańczy, a Miranda wyjadła ciasto ze śmietnika, niech ktoś zatrzyma karuzelę śmiechu z grubych ludzi i zaburzeń odżywiania.



Oba seriale są produktami swoich czasów i oba są dla obecnego odbiorcy ciężkie do przetrawienia.

Dla mnie Friends to sitcom. Oglądam go po to, by się zrelaksować i pośmiać i go nie analizuję. SATC nie jest typową komedią (chociaż ma zabawne wątki, które lubię), więc inaczej do niego podchodzę. Mi na Friends akurat zdarza się płakać ze śmiechu. i to na odcinkach, które widziałam już z 20 razy

---------- Dopisano o 13:53 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez brandie

Mnie też nigdy nie wciągnęli Przyjaciele, już wolę Jak poznałem waszą matkę.

Ja mam na odwrót Nie mogę przebrnąć przez żaden odcinek How I met your mother.

---------- Dopisano o 13:56 ---------- Poprzedni post napisano o 13:53 ----------

Napisane przez kasiunia788742

Też lubiłam Sabrinę i czarodziejki do momentu jak grała Shannen Doherty

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Też lubiłam Sabrinę z lat 90-tych. Nie wiem, dlaczego Netflix zamienił fajny sitcom w jakąś upiorną dramę.

[Higurashi]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89618039]ja do tej pory uwielbiam oryginalna Sabrine
nowa obejrzalam jeden sezon i odpuscilam, nie podszedl mi charakter glownej bohaterki i za bardzo kojarzylo mi sie z Riverdale (tez jeden sezon i dalej nie ogladalam).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Też do dzisiaj lubię, ale jest to takie trochę naiwne i urocze momentami. W sensie dla mnie to plus

Za nową się nie zabierałam, jakoś sceptycznie podchodziłam od początku, szczególnie, że trochę mam na pieńku z serialami Netfliksa od jakiegoś czasu. A jak zaczęłam oglądać drugi sezon Wieśka to już w ogóle.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[Natalie_Alex]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89617981]a dla mnie wszystkie te rzeczy sa super;
"powinna/nie powinna" jest bez sensu, bo ludzie zachowuja sie roznie, maja rozne priorytety, no i popelniaja bledy, nie zawsze zachowuja sie ksiazkowo, tyle ze kazdy co innego moze uwazac za blad.
a takiego humoru gdzie smieja sie ze wszystkiego strasznie brakuje mi w obecnych produkcjach. teraz z niczego nie mozna sie smiac, bo wszystko wszystkich obraza

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Tez mi tego brakuje. Nie rozumiem analizowania związków itd w sitcomach. To tak, jakby iść do teatru na musical i zamiast skupić się na piosenkach, to rozkładać na czynniki pierwsze decyzje bohaterów. To nie ten genre.
Mnie we Friends śmieszą nawet niektóre zbliżenia kamery Np. w odcinku z prom video zbliżenie na Rossa.
Scenariusz jest świetnie napisany. Niektóre postacie są idealnie przerysowane.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez kasiunia788742

Też lubiłam Sabrinę i czarodziejki do momentu jak grała Shannen Doherty

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

oo Czarodziejki zgadzam się, że do momentu gdy grała Shannon

Napisane przez Natalie_Alex

Tez mi tego brakuje. Nie rozumiem analizowania związków itd w sitcomach. To tak, jakby iść do teatru na musical i zamiast skupić się na piosenkach, to rozkładać na czynniki pierwsze decyzje bohaterów. To nie ten genre.
Mnie we Friends śmieszą nawet niektóre zbliżenia kamery Np. w odcinku z prom video zbliżenie na Rossa.
Scenariusz jest świetnie napisany. Niektóre postacie są idealnie przerysowane.

tak, to jest często clue sitcomów, postaci, ich zachowania, humor, itp, są przerysowane, wylobrzymione.


takie branie na serio wszystkiego strasznie mnie dziwi. jasne, kogoś może to nie bawić, ale żeby patrzeć na sitcomy przez pryzmat prawdziwego życia, to już nie ogarniam

pomijając już to ile wątków na wizażu powstaje, w których odpowiadający się dziwią jak można się zachowywać tak i tak

Napisane przez Higurashi

Też do dzisiaj lubię, ale jest to takie trochę naiwne i urocze momentami. W sensie dla mnie to plus

Za nową się nie zabierałam, jakoś sceptycznie podchodziłam od początku, szczególnie, że trochę mam na pieńku z serialami Netfliksa od jakiegoś czasu. A jak zaczęłam oglądać drugi sezon Wieśka to już w ogóle.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

ja trochę tak samo, jak coś nowego jest zapowiedziane, to od razu się zastanawiam czy nie odwalą kolejnej woke kaszany z elementami nastoletniej dramy

[Limonka2738]

Napisane przez Natalie_Alex

Dla mnie Friends to sitcom. Oglądam go po to, by się zrelaksować i pośmiać i go nie analizuję. SATC nie jest typową komedią (chociaż ma zabawne wątki, które lubię), więc inaczej do niego podchodzę. Mi na Friends akurat zdarza się płakać ze śmiechu. i to na odcinkach, które widziałam już z 20 razy

A, to dla mnie ten sam typ serialu, ale racja, w oficjalnej klasyfikacji telewizyjnej to nie będzie to samo.


Myślę, że to po prostu kwestia tego, że Friends mnie nie śmieszą. Tak po prostu, zupełnie subiektywnie. Puścili nam kiedyś odcinek na angielskim. Ten, w którym Joey próbuje się uczyć francuskiego i powtarza za Phoebe. I za każdym razem jak on mówił to swoje dfkjrhgflergfherqough zamiast Je m'appele to ja byłam co najwyżej zażenowana, a niektórzy zdychali ze śmiechu. No tak działa humor, nie da się rozbawić wszystkich.


Założę się, że żarty, które ja uwielbiam też ktoś uzna za żenujące, nie próbuję tutaj jakoś jechać po serialu.


A w Seksie nawet jak mam lekki wewnętrzy cringe, bo żart był no taki średnio przyjemny politycznie powiedzmy, to i tak się zaśmieję albo uśmiechnę.

[lightangel]

Napisane przez Natalie_Alex

Dla mnie Friends to sitcom. Oglądam go po to, by się zrelaksować i pośmiać i go nie analizuję. SATC nie jest typową komedią (chociaż ma zabawne wątki, które lubię), więc inaczej do niego podchodzę. Mi na Friends akurat zdarza się płakać ze śmiechu. i to na odcinkach, które widziałam już z 20 razy

---------- Dopisano o 13:53 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------



Ja mam na odwrót Nie mogę przebrnąć przez żaden odcinek How I met your mother.

---------- Dopisano o 13:56 ---------- Poprzedni post napisano o 13:53 ----------



Też lubiłam Sabrinę z lat 90-tych. Nie wiem, dlaczego Netflix zamienił fajny sitcom w jakąś upiorną dramę.

Też lubiłam Sabrinę w pierwszej wersji, ale szczerze mówiąc ucieszyłam się z tego że nowa wersja ma być bardziej mroczna. Tylko skończyło się tym że fajne bohaterki (bo nie tylko Sabrina ale też jej ciotki) stały się miałkie i męczące. Pomysł był ciekawy, ale jak zwykle z wykonaniem słabo, jak to w Netflixie.

Napisane przez Higurashi

Też do dzisiaj lubię, ale jest to takie trochę naiwne i urocze momentami. W sensie dla mnie to plus

Za nową się nie zabierałam, jakoś sceptycznie podchodziłam od początku, szczególnie, że trochę mam na pieńku z serialami Netfliksa od jakiegoś czasu. A jak zaczęłam oglądać drugi sezon Wieśka to już w ogóle.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

Obejrzałam ostatnio 1 odcinek 3 sezonu Wieśka i chyba więcej nie chcę. Skutecznie mi obrzydzili serial, na szczęście książek i gier nie są w stanie zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89617981]a dla mnie wszystkie te rzeczy sa super;
"powinna/nie powinna" jest bez sensu, bo ludzie zachowuja sie roznie, maja rozne priorytety, no i popelniaja bledy, nie zawsze zachowuja sie ksiazkowo, tyle ze kazdy co innego moze uwazac za blad.
a takiego humoru gdzie smieja sie ze wszystkiego strasznie brakuje mi w obecnych produkcjach. teraz z niczego nie mozna sie smiac, bo wszystko wszystkich obraza
[/QUOTE]


No przecież im nie zabronię. Powinna/nie powinna z mojej perspektywy. Na oba te związki się po prostu patrzyło źle. Chociaż Ross (tak, przygotowałam się do dyskusji ) jest w mojej ocenie najgorszą postacią telewizyjną ever i nie zasługuje na nic miłego. Nie oglądałam wielu sitcomów, bo raczej nie moje klimaty, ale takiej żenady na postać to chyba nigdy nie miałam. Mogłam postaci nienawidzić z jakiegoś powodu, ale to trochę inne uczucie.



Ja wiem, że to przerysowane, ale ziomek nie miał ani jednej fajnej cechy. Jestem zdziwiona, że w ogóle miał przyjaciół i utrzymał jakąkolwiek kobietę na dłużej.


To subiektywne odczucia, więc przepraszam wszystkie fanki Rossa, jeśli są na sali. Nie miałam na celu was urazić.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:28 ----------

Napisane przez Higurashi

Też do dzisiaj lubię, ale jest to takie trochę naiwne i urocze momentami. W sensie dla mnie to plus

Za nową się nie zabierałam, jakoś sceptycznie podchodziłam od początku, szczególnie, że trochę mam na pieńku z serialami Netfliksa od jakiegoś czasu. A jak zaczęłam oglądać drugi sezon Wieśka to już w ogóle.

No jak tak siedzę i patrzę i czekam co to będzie z One Piece.


Widziałam trailer, nie mam zdania (znaczy no dziwne, ale to dlatego, że mają trzy wymiary i mówią po angielsku, i głosy nie te itd., no ale to oczywiste w adaptacji). Fani również podzieleni od "to się może udać" do "zniszczą One Piece!!!!!!".


Wiedźmin Netflixa... Rings of Pawaaa Amazona... Halo Paramount+... No adaptacje ostatnio jakoś nie szły za dobrze, że tak to dyplomatycznie ujmę.


Życzę fanom OP jak najlepiej, bo wiem (głównie na przykładzie Halo), że to boli i serce ci krwawi jak na to patrzysz, ale suma summarum jak wyjdzie to hej, mamy więcej fajnego kontentu. Jak wyjdzie tak sobie, to trochę osób będzie miało więcej fajnego kontentu. A jak wyjdzie jak zwykle to po prostu będziemy kolektywnie udawać, że ten live-action nie istnieje. Już i tak to robimy z Avatarem (The Last Airbender, nie niebieską Pocahontas) i Dragon Ballem i całkiem sprawnie nam idzie.


Aczkolwiek jest to moim zdaniem tak bardzo nie nadająca się do live action seria, że jestem w szoku, że ktoś się podjął. Jakbym bardzo chciała przyciągnąć fanów anime, to bym wykupiła Bleacha, Berserka, JJK, Chainsaw Mana, Attack on Titan, Death Note albo FMA... No coś wdzięczniejszego do live action.


EDIT. Zaraz. Netflix zrobił Death Note. Tak bardzo kolektywnie udaję, że to nie istnieje, że zapomniałam. Teraz przepraszam, idę sobie przemyć mózg wybielaczem.

[rejczeI]

Dla mnie Satc było ok bo to były odcinki po 20pare minut i mogły sobie być przerysowane i nie za głębokie. To nie jest Coppola czy coś. Mało tam było propagandy. Kompletnie nie widzę teraz wątku miłosnego Mirandy z ta osoba co się nie identyfikuje z żadna płcią.
Ally pamiętam z kuriozalnie krótkich miniowek (w garsonkach...) i kiepskiej animacji z tym niemowlakiem.
Rossa mi było zawsze szkoda. Robiła z nim ta Rejczel co chciala. Potem to już nie wnikalam bo to nigdy nie był mój serial.
A Sabrine wole netflixowa i mroczna niż ta pierwsza. Pierwsza jakaś bardzo dziecinna.

[chimay]

Napisane przez Natalie_Alex

Tez mi tego brakuje. Nie rozumiem analizowania związków itd w sitcomach. To tak, jakby iść do teatru na musical i zamiast skupić się na piosenkach, to rozkładać na czynniki pierwsze decyzje bohaterów. To nie ten genre.
Mnie we Friends śmieszą nawet niektóre zbliżenia kamery Np. w odcinku z prom video zbliżenie na Rossa.
Scenariusz jest świetnie napisany. Niektóre postacie są idealnie przerysowane.

Jak do kogoś nie trafi humor w danym serialu i nie wciągnie go zbytnio świat przedstawiony, to mimowolnie zaczyna analizować i widzi, to na co by normalnie nie zwrócił uwagi, gdyby go dana produkcja mocno zainteresowała. Po prostu nie jest targetem.

[Limonka2738]

Napisane przez chimay

Jak do kogoś nie trafi humor w danym serialu i nie wciągnie go zbytnio świat przedstawiony, to mimowolnie zaczyna analizować i widzi, to na co by normalnie nie zwrócił uwagi, gdyby go dana produkcja mocno zainteresowała. Po prostu nie jest targetem.

Jak coś mnie wciągnie to główny bohater może wyjść i powiedzieć "1+1=5" i ja stwierdzę, że quality maths, keep going.



A jak nie no to mnie wszystko drażni i tak szukam dziury w całym. Zwłaszcza że w tej dyskusji to ja odpowiadałam na zarzuty fana Friends odnośnie związku z SATC. No to musiałam odbić piłeczkę, bo przyganiał kocioł garnkowi. Normalnie mi to nie spędza snu z powiek.

Ziomek by się zmieścił na tych drzwiach, mogę wam wykonać obliczenia, że to kłamstwo i robienie panny lekkich obyczajów z fizyki. Beznadziejny film, 3/10.

- Limonka

Jak to Gwiezdne wojny są nierealistyczne? Bo nie ma dźwięku w kosmosie? Weź się nerdzie ogarnij i przestań analizować wszystko, jak by te bitwy wyglądały, jakby nie było słychać wybuchów? To jest potrzebne, żeby były emocje!

- też Limonka

Ja ogólnie jestem raczej z tych analizujących, ale niektóre IP dostają różne ulgi. I ja wiem, że to w ogóle nie o to chodzi w tej scenie, tylko że mają być emocje, że ma nam być smutno, że ginie konkretny bohater, z którym się zaprzyjaźniliśmy, żeby nas żal wbił w fotel. Ale ponieważ Tytanic mnie nie porwał no to był to taki gwóźdź do trumny.


(Nie uważam, że film jest zły, tak obiektywnie. Po prostu jakoś tak nie czułam tego...)

[chacaos]

Napisane przez natalia_t

Byłam grubym dzieckiem i mam swoje traumy z tym związane, ale we friendsach jakoś nie zauważyłam tych żartów z grubych ludzi.
Za to wątek transseksualnego ojca Chandlera przedstawionego jako dewianta seksualnego odpowiedzialnego za wszelkie odchyły syna mierzi mnie najbardziej. Chociaż była tam też wyzwolona matka z gronem kochanków, która też miała mieć na to wpływ. Niemniej niby się wszyscy tam pojednali, byli na ślubie i w ogóle, ale czuję jakiś taki zgrzyt przy tych scenach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mam wrażenie, że Friends mimo nieco boomerskiego z dzisiejszej perspektywy humoru potrafiło się miejscami ,,rehabilitować'' i chociaż tyle, że np. była ta scena pojednania z niesławnym ojcem, Chandler został sczelendżowany za swoją fatfobię, a Ross dostawał pstryczka w nos za narcystyczne zachowania. Mnie serial bawił tam, gdzie aktorzy mogli pokazać swój talent komediowy i tchnąć trochę życia w skrypt. Rossa nie cierpiałam, ale i tak nie był dla mnie tak płaską postacią jak strasznie przerysowani Joey i Phoebe.

Często łapałam załamkę na Big Bang Theory. Gdyby było serialem ponad trzydziestoletnim jak Friends, przymknęłabym oko, ale nie jest. Humor i tematykę bardzo lubiłam, ale postaci z osobna niezbyt. A jeśli chodzi o 20/30-minutowce ogólnie, najbardziej podchodzi mi Brooklyn 9-9, jest to dla mnie przykład serialu, który umie bawić bez ,,chłop za babę się przebrał, nienooo trzymajta mnie''.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez chacaos

Często łapałam załamkę na Big Bang Theory. Gdyby było serialem ponad trzydziestoletnim jak Friends, przymknęłabym oko, ale nie jest. Humor i tematykę bardzo lubiłam, ale postaci z osobna niezbyt. A jeśli chodzi o 20/30-minutowce ogólnie, najbardziej podchodzi mi Brooklyn 9-9, jest to dla mnie przykład serialu, który umie bawić bez ,,chłop za babę się przebrał, nienooo trzymajta mnie''.

dwa moje ulubione seriale tyle ze B99 do 5 sezonu, tyle razy juz binge'owalam i zawsze sie zacinam w trakcie 6 sezonu; TBBT z kolei uwielbiam szalenczo od 1 do ostatniego odcinka


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

Też lubię TBBT, uwielbiam Sheldona
Najmniej Leonarda, im dalej w las tym był bardziej irytujący.
Wolowitz i Bernadette to moja ulubiona para, chociaż Amy też jest bardzo fajna i jej postać ożywiła serię.

Z takich kultowych lubię też The Office US, moja ulubiona postać to Angela, bo też jestem mroczną księgową