Skąpi ludzie i ich zachowania

[motyla]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;88775892]A ja myślę, że po prostu wyjęli na stół wódkę, która była lepiej schłodzona [/QUOTE]Za mało mamy niestety informacji.

[f1c0d63fc5ca1c381c342967d346813606c679f4_610b1c1cbeee7]

Napisane przez motyla

Za mało mamy niestety informacji.

To było tak, że my mieliśmy przynieść koreczki i wódkę, no i logiczne że skoro my przynosimy alkohol to ten od nas pijemy. Wyszło tak że wystawili swoją flaszkę mimo umówienia się że my przynosimy i tyle się napiliśmy swojej wódki. A pamiętam że ich wódka nie należała do jakiegoś lepszego gatunku. Po imprezie żadnej wspominki nie było na temat naszej wódki ani, że sorki zapomnieliśmy itp

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Nette]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88776001]Treść usunięta[/QUOTE]
Nie zawsze, kwestia specyfiki spotkania.
Nie wiem jak gdzie indziej, ale jeśli umawiamy się na popołudniową kawę czy wieczornego drinka, to logiczne jest, że obiadu/kolacji raczej nie serwuję, tylko przekąski. Jak się dobrze siedzi i spotkanie się robi długie, to robię coś do jedzenia, czy zamawiamy. Ale wieczorne spotkania mają to do siebie, że są umawiane po kolacji, więc przekąski są wystarczające.
Inaczej jest, jeśli np. byłam umówiona z kimś, że prosto po pracy idziemy na siłkę/basen, a potem do mnie - tu logicznym dla mnie jest, że to spotkanie z kolacją, więc gotuję.
Natomiast wyżej inna kwestia była poruszana - nawet nie takie spotkania codzienne, z kimś kto mieszka niedaleko i pewnie sobie przyszedł zaraz po swoim obiedzie, ale w kontekście "gości z daleka" przyjeżdżających na dzień. Jeśli ktoś do mnie jedzie kilkaset km (i jedzie do mnie, a nie do jakiejś atrakcji, a u mnie zalicza wizytę na godzinę), to dla mnie oczywiste, że w takie spotkanie wpisany jest obiad. Szczytem buractwa jest, jak dla mnie, siedzieć z gośćmi, którzy na takie spotkanie przyjechali, i zaserwować obiad tylko własnej rodzinie, a gości trzymać na przekąskach.

[Pani_Mada]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88776001]Treść usunięta[/QUOTE]

jak porównywać do whiskey to powiedziałam taki Johnnie Walker. średnia półka cenowa, dużo ludzi uważa to za ekskluzywny alkohol, ale w sumie to nic takiego szałowego. taki popularny, niby drogi alkohol.

Finlandia wg mnie wcale nie jest niczym specjalnym, wcale nie jest lepsza od innych wódek, a wręcz mogę powiedzieć, że jak mam pić Finlandię to wolę nie pić. w moje gusta wpada wiele tańszych, a lepszych w smaku. więc może po prostu gospodarze uznali, że ich alkohol jest lepszy więc go postawią? droższy nie znaczy smaczniejszy.

co innego jakby to była naprawdę droga wódka (mamont, absolut elyx itd). wtedy można uważać, że pewnie schowali sobie bo droga. a w tym wypadku to trochę przesada

[Pani_Mada]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88776001]Treść usunięta[/QUOTE]

zależy od charakteru spotkania i pory. jak ktoś mnie odwiedza na cały dzień, rodzice czy teściowie przyjeżdżają z daleka, koleżanki nocują itd. to zawsze w porze obiadu zapewniam obiad (robię lub gdzieś idziemy), a w porze kolacji kolację.
jak robię dłuższą posiadówę wieczorem to też robię coś do jedzenia (niekoniecznie na ciepło).

ale na takie zwykłe, 2-3 godzinne odwiedziny to nie, bez przesady

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[patusiaa23]

Dla mnie w opowieści o wódce najbardziej skąpo-burackie zachowanie to podkreślanie w kazdym poscie, ze się przyniosło F I N L A N D I E XD. No może gospodarze nie odczuli takiej podniety z w sumie normalnej wódki i postawili tą, którą mieli pod ręką/była chłodniejsza

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[amillia]

Nie rozumiem tej afery wódkowej, pewnie po prostu wyjęli swoją dobrze zmrożoną i tyle. Finlandia to nie jest jakaś ekskluzywna wódka, żeby ją kitrać po lodówkach przed gośćmi. Ja się nie znam na wódkach w ogóle i też bym postawiła na stół lepiej zmrożoną po prostu, bez zastanawiania się czy jedna przypadkiem nie kosztowała 9 zł więcej niż druga.

Sama na jakichś wielkich bucy nie trafiałam, z zachowań znajomych, które mnie rozdrażniły to głównie było pożyczanie samochodu i oddawanie z prawie pustym bakiem. Raz też w 90% sfinansowaliśmy wakacje w Azji znajomym, którzy bardzo chcieli się wybrać z nami, ale nie mieli środków, rozłożyło mnie na łopatki jak narzekali na jakość hotelu (normalny, czterogwiazdkowy hotel z basenem, kilometr od plaży, ale szczerze, nawet jakby był totalną ruderą na przedmieściach to ja bym się słowem nie odezwała wiedząc, że to nie ja płacę, no ale cóż ). Ostatni raz się wykazaliśmy hojnością w takiej sytuacji, bo się zagotowałam jak słuchałam tych narzekań.

[Nette]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88776175]Treść usunięta[/QUOTE]Przypadki wyżej opisywane były właśnie w kontekście przyjazdu gości z daleka.
I dlatego to się przewija na wątku o skąpcach - zrobienie większego obiadu nie kosztuje jakoś więcej wysiłku czy przygotowań/logistyki, ale kosztuje troszkę więcej pieniędzy, co podpada pod skrajne skąpstwo.
Rozumiałabym niechęć gospodarzy do podawania obiadu, jeśli co kilka dni wbijałaby im na krzywy ryj na obiad jakaś rodzina - to te obiady byłyby zauważalne na miesięcznych rachunkach i jakoś obciążające, jeśli ktoś żyje "od pierwszego do pierwszego". Ale w sytuacji sporadycznych wizyt... Raz zamienisz na zakupach obiadowych wołowinę czy ryby na drób lub wieprzowinę i już tego nie poczujesz wcale. Albo, jeśli krucho z kasą, to po prostu robisz pierogi, gdzie w ogóle koszt porcji jest znikomy.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Nette]

Napisane przez amillia

Raz też w 90% sfinansowaliśmy wakacje w Azji znajomym, którzy bardzo chcieli się wybrać z nami, ale nie mieli środków, rozłożyło mnie na łopatki jak narzekali na jakość hotelu (normalny, czterogwiazdkowy hotel z basenem, kilometr od plaży, ale szczerze, nawet jakby był totalną ruderą na przedmieściach to ja bym się słowem nie odezwała wiedząc, że to nie ja płacę, no ale cóż ). Ostatni raz się wykazaliśmy hojnością w takiej sytuacji, bo się zagotowałam jak słuchałam tych narzekań.

Słabi ludzie. Mnie by to drażniło nawet jeśli płaciliby za siebie pełną kwotę, w przypadku w którym wyszłyby takie uwagi od kogoś, kto nie przyłożył ręki do organizacji wyjazdu, bo już samo to jest czyjąś pracą włożoną w wyjazd.

[Pani_Mada]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88776242]Treść usunięta[/QUOTE]

strasznie czegoś takiego nie lubię. najpierw zero zaangażowania w cokolwiek i najchętniej to by przyszli na gotowe, a potem to nie tak, tamto nie tak... i w ogóle wszystko źle

[Dagunia]

Jak by ktoś mi przyniósł Finlandie to sama schowałabym do szafki i dała komuś kto ją lubi w prezencie, bo po niej tak masakrycznie głowa boli, że klękajcie narody

[DarkChocolate666]

Napisane przez amillia

Nie rozumiem tej afery wódkowej, pewnie po prostu wyjęli swoją dobrze zmrożoną i tyle. Finlandia to nie jest jakaś ekskluzywna wódka, żeby ją kitrać po lodówkach przed gośćmi. Ja się nie znam na wódkach w ogóle i też bym postawiła na stół lepiej zmrożoną po prostu, bez zastanawiania się czy jedna przypadkiem nie kosztowała 9 zł więcej niż druga.

Sama na jakichś wielkich bucy nie trafiałam, z zachowań znajomych, które mnie rozdrażniły to głównie było pożyczanie samochodu i oddawanie z prawie pustym bakiem. Raz też w 90% sfinansowaliśmy wakacje w Azji znajomym, którzy bardzo chcieli się wybrać z nami, ale nie mieli środków, rozłożyło mnie na łopatki jak narzekali na jakość hotelu (normalny, czterogwiazdkowy hotel z basenem, kilometr od plaży, ale szczerze, nawet jakby był totalną ruderą na przedmieściach to ja bym się słowem nie odezwała wiedząc, że to nie ja płacę, no ale cóż ). Ostatni raz się wykazaliśmy hojnością w takiej sytuacji, bo się zagotowałam jak słuchałam tych narzekań.

Niektorzy nie znaja przyslowia: "Darowanemu koniowi sie w zeby nie zaglada"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Napisane przez Nette

Przypadki wyżej opisywane były właśnie w kontekście przyjazdu gości z daleka.
I dlatego to się przewija na wątku o skąpcach - zrobienie większego obiadu nie kosztuje jakoś więcej wysiłku czy przygotowań/logistyki, ale kosztuje troszkę więcej pieniędzy, co podpada pod skrajne skąpstwo.
Rozumiałabym niechęć gospodarzy do podawania obiadu, jeśli co kilka dni wbijałaby im na krzywy ryj na obiad jakaś rodzina - to te obiady byłyby zauważalne na miesięcznych rachunkach i jakoś obciążające, jeśli ktoś żyje "od pierwszego do pierwszego". Ale w sytuacji sporadycznych wizyt... Raz zamienisz na zakupach obiadowych wołowinę czy ryby na drób lub wieprzowinę i już tego nie poczujesz wcale. Albo, jeśli krucho z kasą, to po prostu robisz pierogi, gdzie w ogóle koszt porcji jest znikomy.

Apropo takich sytuacji. Moja kumpela ze szkoły średniej mieszka na pobliskiej wiosce. Po studiach i pracach na wyjazdach znalazła pracę u nas i wróciła do domu mieszkać z mamą. Okazało się, że w ciągu ostatnich miesięcy jak jej nie było a nawet wcześniej to ojciec chrzestny, albo jej albo jej matki (nie pamiętam dokładnie) zaczął do jej matki właśnie tak wpadać na krzywy ryj, a to na obiad, a to na kolację a nawet jak mu wyłączyli prąd to nawet na telewizor. W dodatku za kołnierz nie wylewał. Jej mama z tych miłych co nic nie powiedzą, ale jak ona zobaczyła, że mama dokarmia wujka, który woli pieniądze przepić to go po prostu wyrzuciła. Przy kolejnym razie jak przyszedł to powiedziała żeby pomógł jej drewno porąbać to mu zapłaci. Oczywiście na propozycję jakiejś pracy odmawiał. Po jakimś czasie dowiedziała się od koleżanki, że cała wioska plotkuje o tym jaką Maryśka ma wredną córkę, co człowiekowi obiadu żałuje i jak ona wytrzymuje z nią mieszkać .



Moja babcia też miała takiego chrześniaka który nawet nie był z nami spokrewniony ale chodził po całej naszej rodzinie a to "daj 5 zł" a to na obiad. Hitem było jak w lipcu przyszedł do mojego ojca i mu "śpiewa kolędę" oczywiście odpłatnie. Też się wszyscy wzięli na sposób i szukali mu jakiejś roboty, czy układanie drewna czy zgrabienie liści i umawiali się na te 5 zł czy nawet więcej jak było więcej roboty. Tylko, że on popracował 5 - 10 min i chciał pełną zapłatę.

[agata1213]

Napisane przez naparzherbaty

koszmar nie wiem ale dla mnie to totalny brak empatii i człowieczeństwa

jak się komuś nie chce gotować to przecież zawsze można zamówić pizzę czy jakieś "lepsze" dania

niestety zostałam kiedyś potraktowana identycznie
edit: Sama zamówiłam sobie kolację

I to zapowiedziana od dawna wizyta. Ta siostra nie pracuje, więc to nawet nie można zgonić na brak czasu, że choćby głupiej sałatki nie zrobiła.

Z nimi jest jeszcze jedna komiczno - żałosna historia, której sama doświadczyłam i miałam ciary żenady

[PaulinciaKWC]

Napisane przez patusiaa23

Dla mnie w opowieści o wódce najbardziej skąpo-burackie zachowanie to podkreślanie w kazdym poscie, ze się przyniosło F I N L A N D I E XD. No może gospodarze nie odczuli takiej podniety z w sumie normalnej wódki i postawili tą, którą mieli pod ręką/była chłodniejsza

I nie rozumiem czemu są opisywani jako skąpcy skoro w sumie kupili dodatkowy alkohol i podali gosciom.

[invisible_01]

Co do skąpstwa, to koleżanka z zespołu brała ślub i padł pomysł, żeby jej wysłać z tej okazji jakiś prezent kurierem. Była osobna rozmowa na Skype bez tej koleżanki, wszyscy uzgodnili, bo ile się składamy, więc spoko, jedna z dziewczyn uznała, że od razu zamówi, bo trzeba było zamówić i prezent, i bukiet czy tam alkohol, i potem kuriera na dostarczenie tego, poda numer konta i każdy jej przeleje. Niestety na 17 osób kilka postanowiło o tym błyskawicznie zapomnieć. Koleżanka po tygodniu, dwóch, trzech i miesiącu prosiła na Skype o przelanie tych pieniędzy, na co były odpowiedzi: "o, sorki, już przelewam" albo wręcz kłamstwa, że "przelewałam niedawno, pewnie jeszcze idzie", po czym żadne pieniądze nie wpływały. Najlepsze jest to, że te same osoby potem na rozmowie na Skype, gdzie koleżanka dziękowała za prezent, mówiły, że "kochana no jakbyśmy mogli o Tobie nie pomyśleć", "super, że się podoba"
Żeby nie było - jak ktoś nie chciał, to mógł napisać, że nie będzie się składał, rzecz zresztą była o 15 zł i to była jedyna składka na jakieś prezenty pracowe od początku pandemii, więc w życiu bym nie chciała, żeby ktoś w pracy musiał się dopominać u mnie o przelanie takiej zawrotnej kwoty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

Napisane przez PaulinciaKWC

I nie rozumiem czemu są opisywani jako skąpcy skoro w sumie kupili dodatkowy alkohol i podali gosciom.

w sumie ja to zawsze mam problem z tym czy podawać swój alkohol czy przyniesiony
bo zawsze mi się wydaje, że to właśnie tak skąpo wygląda jak się stawia na stole przyniesiony alkohol, jakby się samemu nie miało żeby zapewnić swoim gościom. a że u nas picie to zawsze takie delikatne, to rzadko kiedy idzie więcej butelek niż przynieśli goście, a często to nawet jedna nie pójdzie (jeśli mowa o mocniejszych alkoholach).

[Nette]

Napisane przez Michalina83

Apropo takich sytuacji. Moja kumpela ze szkoły średniej mieszka na pobliskiej wiosce. Po studiach i pracach na wyjazdach znalazła pracę u nas i wróciła do domu mieszkać z mamą. Okazało się, że w ciągu ostatnich miesięcy jak jej nie było a nawet wcześniej to ojciec chrzestny, albo jej albo jej matki (nie pamiętam dokładnie) zaczął do jej matki właśnie tak wpadać na krzywy ryj, a to na obiad, a to na kolację a nawet jak mu wyłączyli prąd to nawet na telewizor. W dodatku za kołnierz nie wylewał. Jej mama z tych miłych co nic nie powiedzą, ale jak ona zobaczyła, że mama dokarmia wujka, który woli pieniądze przepić to go po prostu wyrzuciła. Przy kolejnym razie jak przyszedł to powiedziała żeby pomógł jej drewno porąbać to mu zapłaci. Oczywiście na propozycję jakiejś pracy odmawiał. Po jakimś czasie dowiedziała się od koleżanki, że cała wioska plotkuje o tym jaką Maryśka ma wredną córkę, co człowiekowi obiadu żałuje i jak ona wytrzymuje z nią mieszkać .



Moja babcia też miała takiego chrześniaka który nawet nie był z nami spokrewniony ale chodził po całej naszej rodzinie a to "daj 5 zł" a to na obiad. Hitem było jak w lipcu przyszedł do mojego ojca i mu "śpiewa kolędę" oczywiście odpłatnie. Też się wszyscy wzięli na sposób i szukali mu jakiejś roboty, czy układanie drewna czy zgrabienie liści i umawiali się na te 5 zł czy nawet więcej jak było więcej roboty. Tylko, że on popracował 5 - 10 min i chciał pełną zapłatę.

Wujek znalazł sobie kogoś, kto go utrzymywał. Co innego obiad sporadycznie, a co innego codzienne/niemal codzienne stołowanie się u kogoś, bez wnoszenia zapłaty (materialnej bądź niematerialnej - mieszkając na wsi to wręcz w podskokach bym komuś codziennie obiady robiła, jakby mi ten ktoś na bieżąco ogarniał trawnik latem czy odśnieżanie zimą. Bo po prostu gotowanie lubię, a koszenia nie).

---------- Dopisano o 15:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:15 ----------

Napisane przez Pani_Mada

w sumie ja to zawsze mam problem z tym czy podawać swój alkohol czy przyniesiony
bo zawsze mi się wydaje, że to właśnie tak skąpo wygląda jak się stawia na stole przyniesiony alkohol, jakby się samemu nie miało żeby zapewnić swoim gościom. a że u nas picie to zawsze takie delikatne, to rzadko kiedy idzie więcej butelek niż przynieśli goście, a często to nawet jedna nie pójdzie (jeśli mowa o mocniejszych alkoholach).

Podwaj ten schodzony.

---------- Dopisano o 15:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Napisane przez agata1213

Z nimi jest jeszcze jedna komiczno - żałosna historia, której sama doświadczyłam i miałam ciary żenady

Dawaj historię, zapowiada się dobrze.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez patusiaa23

Dla mnie w opowieści o wódce najbardziej skąpo-burackie zachowanie to podkreślanie w kazdym poscie, ze się przyniosło F I N L A N D I E XD. No może gospodarze nie odczuli takiej podniety z w sumie normalnej wódki i postawili tą, którą mieli pod ręką/była chłodniejsza

amen

---------- Dopisano o 14:24 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Napisane przez Nette

Dawaj historię, zapowiada się dobrze.

tak

[Pani_Mada]

Napisane przez Nette

Podwaj ten schodzony.

a potem ktoś mnie opisze w tym wątku, że schowałam droższy alkohol do szafy
może powinnam wg ceny podawać
tak źle i tak niedobrze

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

A no i właśnie jestem w szoku, ze ktoś nazywa Finlandię droższym alkoholem. Ile kosztuje 0,7 - ze 40 zł? No to bez przesady

[PaulinciaKWC]

[1=f1c0d63fc5ca1c381c34296 7d346813606c679f4_610b1c1 cbeee7;88775961]To było tak, że my mieliśmy przynieść koreczki i wódkę, no i logiczne że skoro my przynosimy alkohol to ten od nas pijemy. Wyszło tak że wystawili swoją flaszkę mimo umówienia się że my przynosimy i tyle się napiliśmy swojej wódki. A pamiętam że ich wódka nie należała do jakiegoś lepszego gatunku. Po imprezie żadnej wspominki nie było na temat naszej wódki ani, że sorki zapomnieliśmy itp

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
No ale czekaj. Wyjęli na stol zimną wodke, ktorą sami kupili. Waszą schowali do lodowki, zapewne na potem. Potem nie nastąpilo, bo jedna wystarczyla na calą impreze. I wg ciebie na drugi dzien bylo niesmacznie.
Jak to czytam to ciesze sie, ze moi znajomi nie robią takich kwasów.

---------- Dopisano o 15:36 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ----------

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;88776372]a no i właśnie jestem w szoku, ze ktoś nazywa finlandię droższym alkoholem. Ile kosztuje 0,7 - ze 40 zł? No to bez przesady :d[/quote]
50!

[dorotka1066]

Napisane przez invisible_01

Co do skąpstwa, to koleżanka z zespołu brała ślub i padł pomysł, żeby jej wysłać z tej okazji jakiś prezent kurierem. Była osobna rozmowa na Skype bez tej koleżanki, wszyscy uzgodnili, bo ile się składamy, więc spoko, jedna z dziewczyn uznała, że od razu zamówi, bo trzeba było zamówić i prezent, i bukiet czy tam alkohol, i potem kuriera na dostarczenie tego, poda numer konta i każdy jej przeleje. Niestety na 17 osób kilka postanowiło o tym błyskawicznie zapomnieć. Koleżanka po tygodniu, dwóch, trzech i miesiącu prosiła na Skype o przelanie tych pieniędzy, na co były odpowiedzi: "o, sorki, już przelewam" albo wręcz kłamstwa, że "przelewałam niedawno, pewnie jeszcze idzie", po czym żadne pieniądze nie wpływały. Najlepsze jest to, że te same osoby potem na rozmowie na Skype, gdzie koleżanka dziękowała za prezent, mówiły, że "kochana no jakbyśmy mogli o Tobie nie pomyśleć", "super, że się podoba"
Żeby nie było - jak ktoś nie chciał, to mógł napisać, że nie będzie się składał, rzecz zresztą była o 15 zł i to była jedyna składka na jakieś prezenty pracowe od początku pandemii, więc w życiu bym nie chciała, żeby ktoś w pracy musiał się dopominać u mnie o przelanie takiej zawrotnej kwoty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mąż był ostatnio ma wieczorze kawalerskim. Plan był taki, że najpierw chłopaki jadą na paintball w ciągu dnia, a potem wieczorem robią grilla. Zaczęły się głosy, że temu nie pasuje, ten pracuje, tamten dotrze dopiero na wieczór. No to ok, ustalili, że kto da radę to jedzie na strzelanie, a kto nie to dojedzie na grilla. Składka była rozłożona jakoś mniej więcej:100 zł na paintball, 50 zł na grilla (jedzenie+alkohol). Oczywiście pan młody za nic nie płacił. Okazało się, że kilka osób przyszło późniejszym wieczorem, kiedy reszta była już lekko podpita, chcąc uniknąć składki. Ktoś przyniósł ze sobą Amarenę, ktoś 4-pak najtańszego piwa, a oczywiście jedli i pili to co wszyscy. Po imprezie organizator musiał przez 2 tygodnie dopominać się o przelewy, bo ten nie miał gotówki, tamten zapomniał...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

Napisane przez dorotka1066

Mąż był ostatnio ma wieczorze kawalerskim. Plan był taki, że najpierw chłopaki jadą na paintball w ciągu dnia, a potem wieczorem robią grilla. Zaczęły się głosy, że temu nie pasuje, ten pracuje, tamten dotrze dopiero na wieczór. No to ok, ustalili, że kto da radę to jedzie na strzelanie, a kto nie to dojedzie na grilla. Składka była rozłożona jakoś mniej więcej:100 zł na paintball, 50 zł na grilla (jedzenie+alkohol). Oczywiście pan młody za nic nie płacił. Okazało się, że kilka osób przyszło późniejszym wieczorem, kiedy reszta była już lekko podpita, chcąc uniknąć składki. Ktoś przyniósł ze sobą Amarenę, ktoś 4-pak najtańszego piwa, a oczywiście jedli i pili to co wszyscy. Po imprezie organizator musiał przez 2 tygodnie dopominać się o przelewy, bo ten nie miał gotówki, tamten zapomniał...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie mogę sobie wyobrazić, że wbijam gdzieś na krzywy ryj i ktoś musi się mnie prosić o pieniądze. Najgorsze jest to, że z mojego doświadczenia najmniej chętni do płacenia za cokolwiek są ci, których bez problemu na to stać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

[1=f1c0d63fc5ca1c381c34296 7d346813606c679f4_610b1c1 cbeee7;88775961]To było tak, że my mieliśmy przynieść koreczki i wódkę, no i logiczne że skoro my przynosimy alkohol to ten od nas pijemy. Wyszło tak że wystawili swoją flaszkę mimo umówienia się że my przynosimy i tyle się napiliśmy swojej wódki. A pamiętam że ich wódka nie należała do jakiegoś lepszego gatunku. Po imprezie żadnej wspominki nie było na temat naszej wódki ani, że sorki zapomnieliśmy itp

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Jak dla mnie największym skąpcem to jesteś Ty, że żałujesz i wypominasz komuś jedną flaszkę mocno średniej wódy
Ja się na wódkach i gatunkach nie znam, więc też nie traciłabym czasu na obczajanie cen przy lodówce. Jestem team "wyciągamy najlepiej schłodzone", zresztą ze znajomymi mamy taki zwyczaj, że każdy mówi co konkretnego chce albo sam sobie sięga z lodówki na imprezie wedle gustu i uznania, zamiast się krygować.

[patusiaa23]

Napisane przez this_witch

Jak dla mnie największym skąpcem to jesteś Ty, że żałujesz i wypominasz komuś jedną flaszkę mocno średniej wódy
Ja się na wódkach i gatunkach nie znam, więc też nie traciłabym czasu na obczajanie cen przy lodówce. Jestem team "wyciągamy najlepiej schłodzone", zresztą ze znajomymi mamy taki zwyczaj, że każdy mówi co konkretnego chce albo sam sobie sięga z lodówki na imprezie wedle gustu i uznania, zamiast się krygować.

Nie no co ty, lepiej nic nie mówić, a potem następnego dnia się nakręcać o 10 zł na butelce xD. Serio, ja tam z byle kim wódki nie pijam, więc naprawdę dziwi mnie, że bliskiej osobie nie można było powiedzieć "ej, bardziej nam smakuje Finalndia, otwórzmy ją najpierw"