Odczuwacie kryzys gospodarczy?

[meliandra]

Z tymi miejscami parkingowymi, to jest dramat straszny. Najlepsze jest to, że np. w jednym bloku jeszcze nie wszystkie mieszkania są sprzedane, a deweloperzy sprzedają miejsce parkingowe komuś z innego bolku A miejsca dla gości na tych nowych osiedlach to w ogóle marzenie Taka patodeweloperka powinna być ukrócona. Brak miejsc do parkowania, brak zieleni i blok na bloku.

[ateris]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89581620]Niestety mieszkanie nie jest przy metrze i praca też nie. W piątek rano był wypadek i jechałam 1.5 godziny zamiast 40 minut. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w zimie.

Ogólnie myślimy wyprowadzce z Warszawy. Mam pracę przy dworcu, więc dojazd byłby dobry, lepszy niż aktualnie już sprawdzałam..A ceny o połowę niższe mieszkań.[/QUOTE]Jak masz możliwość dojazdu kolejka to pewnie, że warto. Temat wydłużenia się dojazdu do 1,5h dobrze znam..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 09:36 ---------- Poprzedni post napisano o 09:33 ----------

Napisane przez meliandra

Z tymi miejscami parkingowymi, to jest dramat straszny. Najlepsze jest to, że np. w jednym bloku jeszcze nie wszystkie mieszkania są sprzedane, a deweloperzy sprzedają miejsce parkingowe komuś z innego bolku A miejsca dla gości na tych nowych osiedlach to w ogóle marzenie Taka patodeweloperka powinna być ukrócona. Brak miejsc do parkowania, brak zieleni i blok na bloku.

Dlatego prawdopodobnie odpuszczamy sobie kupno mieszkania w nowym bloku bo te wszystkie nowe osiedla są dla mnie bez pomysłu.. Patodeweloperka to choroba naszych czasów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89581515]Wszędzie chyba w budżetówce jest marnie. W moim zawodzie proponuja 5 tys brutto, gdzie w prywatnych firmach można mieć 10 tys. Także no z czym do ludzi. Trzeba być po prostu zdesperowanym, żeby wybrać taką pracę.

Nie sądzę żeby ktoś zawyżał, bo i po co.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE] żeby Cie znajomi nie wyzywali od desperatek

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89581515]Wszędzie chyba w budżetówce jest marnie. W moim zawodzie proponuja 5 tys brutto, gdzie w prywatnych firmach można mieć 10 tys. Także no z czym do ludzi. Trzeba być po prostu zdesperowanym, żeby wybrać taką pracę.

Nie sądzę żeby ktoś zawyżał, bo i po co.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Zgadywałabym, że moi znajomi uważają, że zarabiam więcej, niż w rzeczywistości.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89581648]żeby Cie znajomi nie wyzywali od desperatek [/QUOTE]Płacą dużo poniżej jakikolwiek stawek rynkowych, także jakbyś to inaczej nazwała? Mówię o konkretnym stanowisku w konkretnym mieście, a nie o sytuacji, gdzie nie ma nigdzie pracy i to jedna z nielicznych opcji.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[evonla]

Napisane przez rejczeI

Ale jak pomyslal. Były rożne atrakcyjne rozwiązania, wykupowanie mieszkan po x% wartości, za złotówkę, albo zakup od wojskowych agencji mieszkaniowych gdzie też warunki nabycia były b. atrakcyjne. Jak z czymś takim można konkurować.

Poza tym nie kwestia obwiniania że ktoś skorzysta jeśli może tylko napisałam wyżej. Mieszkanie od rodziców powinno podnosić wyżej standard a nie że bez mieszkania od rodziców kaplica.

W dalszym ciągu ktoś pomyślał i takie mieszkanie wykupił, a nie każdemu to było potrzebne, bo skoro ktoś miał już własne mieszkanie, lokum to po co miał się dodatkowo interesować nabyciem kolejnego.. a ci co pomyśleli, to sprzedali i pomogli dzieciom. Oczywiście to tylko jedna z opcji. W każdym razie tak, to powinno tylko podnieść dodatkowo standard życia, a nie stanowić w ogóle możliwość posiadania własnego kąta bez zaciągania kredytów..

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ktoś, kto dysponuje kasą, kupi takie miejsce i później: A)sprzeda drożej B)wynajmie

[meliandra]

Napisane przez PumpkinEyes

Ogólnie jestem przeciwna dominacji samochodziarskiej w mieście, wolałabym więcej zieleni niż bloków i parkingów, ale z drugiej strony jak dana rodzina nie może sobie pozwolić w bloku na posiadania chociaż jednego auta albo wizytę gości z autem, bo nie ma gdzie go zaparkować, to przegięcie w drugą stronę.

Zgadzam się. Miasto powinno dbać o polepszenie sytuacji komunikacji miejskiej i ścieżek rowerek tak żeby ludzie chętniej wybierali takie środki transportu. Tymczasem osiedla budują się na coraz większych obrzeżach, ale nie idzie to w parze z sensownymi połączeniami z tych miejsc. Albo masz auto albo tłuczesz się 1,5h do centrum chociaż nie jest wcale tak daleko. Przykładowo moi znajomi kupili mieszkanie na nowym osiedlu w całkiem spoko miejscu, na obrzeżach fajnej dzielnicy. Autem do centrum jadą 15-20 minut, a autobusem prawie godzinę. Osiedle jest duże, trzeba spory kawałek przejść do przystanku, potem jazda z przesiadkami. I potem na jedno mieszkanie przypadają 3 auta, bo każdy członek rodziny ma swoje i jest myślenie, że auto to luksus, a jazda komunikacją miejską, to dla biedaków. A to niczemu nie służy, bo ani to ekonomiczne ani ekologiczne.


[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89581620]Niestety mieszkanie nie jest przy metrze i praca też nie. W piątek rano był wypadek i jechałam 1.5 godziny zamiast 40 minut. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w zimie.

Ogólnie myślimy wyprowadzce z Warszawy. Mam pracę przy dworcu, więc dojazd byłby dobry, lepszy niż aktualnie już sprawdzałam..A ceny o połowę niższe mieszkań.[/QUOTE]


Ale takie dojazdy też mają swoje plusy i minusy. No i pytanie czy będzie Wam pasowało mieszkanie gdzieś na obrzeżach. Ale zawsze jak nie będzie się Wam podobać możecie wrócić

Napisane przez ateris

Jak masz możliwość dojazdu kolejka to pewnie, że warto. Temat wydłużenia się dojazdu do 1,5h dobrze znam..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 09:36 ---------- Poprzedni post napisano o 09:33 ----------
Dlatego prawdopodobnie odpuszczamy sobie kupno mieszkania w nowym bloku bo te wszystkie nowe osiedla są dla mnie bez pomysłu.. Patodeweloperka to choroba naszych czasów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zgadzam się. Na pierwszy rzut okna wszystko ładnie wygląda, ale ma sporo minusów. Dla mnie najgorsza jest betenoza i tylko prowizoryczna zieleń, taka o którą zbytnio nie trzeba dbać i blok na bloku tak, że patrzysz sąsiadom w okna

---------- Dopisano o 11:09 ---------- Poprzedni post napisano o 11:06 ----------

Napisane przez evonla

Ktoś, kto dysponuje kasą, kupi takie miejsce i później: A)sprzeda drożej B)wynajmie

No tak, ale taka sytuacja nie powinna mieć miejsca jak wszystkie mieszkania nie są sprzedane. Tak samo jak z komórkami lokatorskimi. Dopiero jak wszystkie mieszkania są sprzedane i zostały jakieś miejsca parkingowe albo komórki, to powinni je odsprzedawać ludziom z innych bloków.

[rejczeI]

Nie winię nikogo że pomaga dzieciom tylko nie pasuje mi tu zwrot ''ktoś pomyślał''. Wydaje mi się tutaj bardzo dużym nadużyciem.
Nie, nie wystarczy pomyśleć. Trzeba mieć najpierw opcję. Samotnego kogoś po kim możesz przejąć mieszkanie. Albo ludzie nie wykupowali mieszkan więc mieszkali w spółdzielczych a potem kupili je za ułamek wartości. Ci co nie wiedzieli spłacali swoje normalnie. A mogli tak samo nie spłacać i mieć więcej siana na życie. Podobna sytuacja kreuje się z tymi kredytami na 2%. Fajnie, wygląda to ładnie, ale jak to ma pomóc tym co wzięli kredyty i mają grube spłaty.

---------- Dopisano o 11:58 ---------- Poprzedni post napisano o 11:53 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

nie ma czegoś takiego jak ''czyjś teren'' pod blokiem. Dokładnie tak bym parkowała - gdzie jest wolne - jakbym nie miała opcji.

[meliandra]

Napisane przez rejczeI

Podobna sytuacja kreuje się z tymi kredytami na 2%. Fajnie, wygląda to ładnie, ale jak to ma pomóc tym co wzięli kredyty i mają grube spłaty.

Ale te kredyty 2% to właśnie tylko fajnie wyglądają, a w praktyce raczej będzie kiepsko, więc nie ma się tu z czego cieszyć ani czym zachwycać. Prawdopodobnie niewiele osób załapie się na ten program, a oprócz tego mieszkania przez to zdrożeją plus inne koszty kredytu.

[evonla]

Napisane przez meliandra

No tak, ale taka sytuacja nie powinna mieć miejsca jak wszystkie mieszkania nie są sprzedane. Tak samo jak z komórkami lokatorskimi. Dopiero jak wszystkie mieszkania są sprzedane i zostały jakieś miejsca parkingowe albo komórki, to powinni je odsprzedawać ludziom z innych bloków.

Wiele sytuacji nie powinno mieć miejsca, a mają.. nikomu nie jest to na rękę z wyjątkiem tych, którzy na tym zarobią..

---------- Dopisano o 12:38 ---------- Poprzedni post napisano o 12:37 ----------

Napisane przez rejczeI

Ale jak pomyslal. Były rożne atrakcyjne rozwiązania, wykupowanie mieszkan po x% wartości, za złotówkę, albo zakup od wojskowych agencji mieszkaniowych gdzie też warunki nabycia były b. atrakcyjne. Jak z czymś takim można konkurować.

Poza tym nie kwestia obwiniania że ktoś skorzysta jeśli może tylko napisałam wyżej. Mieszkanie od rodziców powinno podnosić wyżej standard a nie że bez mieszkania od rodziców kaplica.

No właśnie tak pomyślał, albo swoje ciężko zarobione pieniądze zainwestował, kupując nieruchomości bądź inną walutę. Znam mnóstwo osób, którzy mając oszczędności, kisili pieniądze na śmiesznym oprocentowaniu, zamiast zainwestować w nieruchomości, a teraz sobie plują w brodę.. bo to, co by kupili, mogliby pomnożyć obecnie dwu lub trzykrotnie. Mądry skorzysta, głupi straci.

[rejczeI]

Napisane przez evonla

Wiele sytuacji nie powinno mieć miejsca, a mają.. nikomu nie jest to na rękę z wyjątkiem tych, którzy na tym zarobią..

---------- Dopisano o 12:38 ---------- Poprzedni post napisano o 12:37 ----------



No właśnie tak pomyślał, albo swoje ciężko zarobione pieniądze zainwestował, kupując nieruchomości bądź inną walutę. Znam mnóstwo osób, którzy mając oszczędności, kisili pieniądze na śmiesznym oprocentowaniu, zamiast zainwestować w nieruchomości, a teraz sobie plują w brodę.. bo to, co by kupili, mogliby pomnożyć obecnie dwu lub trzykrotnie. Mądry skorzysta, głupi straci.

No to się nie dogadamy, bo dla mnie ludzie którzy nie wykupowali mieszkania przez lata, bo nie mieli na to kasy, a potem kupili je za bezcen, albo za bezcen wykupili po starszej ciotce, bo umożliwiły im to jakieś nowe przepisy, to nie jest żadne ''przykład myślenia'' - tylko właśnie brak myślenia byłby wtedy gdyby dostać taką opcję jak na talerzu i z niej nie skorzystać. I dla mnie to brzmi, może nie masz takiej intencji, z wyższoscią. Jakby cała reszta która nie ma mieszkan po ciotkach dziadkach albo za grosze po rodzicach (którzy raczyli np. przeprowadzić się do dziadków a dziecku mieszkanie zostawić) - i buja się teraz z pięknymi kredytami, albo nawet nie ma zdolności, a jak ma to ledwo daje radę, lub nie daje rady - ''nie myślała''.
Ja mówię o tym, że ludzie którzy dostają kasę od rodziców w sztuczny sposób zawyżają standard społeczny bo tak naprawdę nie zawdzięczają tego własnej pracy, tylko zrzuca się im na to praca iluś osób, a Ty mam wrażenie robisz z nich bohaterów.

---------- Dopisano o 13:47 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

Znam mnóstwo osób, którzy mając oszczędności, kisili pieniądze na śmiesznym oprocentowaniu, zamiast zainwestować w nieruchomości, a teraz sobie plują w brodę.. bo to, co by kupili, mogliby pomnożyć obecnie dwu lub trzykrotnie. Mądry skorzysta, głupi straci.

Mi się nie podoba teraz mitologizowanie kredytów sprzed 3 a nawet 15 lat. Dobrze wiem jak kształtował się rynek przez ostatnich kilkanaście lat i nie było ani jednego takiego roku w którym podjęcie decyzji o kredycie mogło być łatwe miłe i przyjemne a kredysie dostępne tak o na splunięcie. (Szczególnie że zapaść i kryzys były w 2008). Tak samo ludzie się kopali odkładając te słynne 10% i nie zawsze mieli zdolność. A te całe budowania domów za 3letnią pracę za granicą to bym bardziej przełożyła na 10lat siedzenia na saksach a nie aż 3.

[evonla]

Napisane przez rejczeI

No to się nie dogadamy, bo dla mnie ludzie którzy nie wykupowali mieszkania przez lata, bo nie mieli na to kasy, a potem kupili je za bezcen, albo za bezcen wykupili po starszej ciotce, bo umożliwiły im to jakieś nowe przepisy, to nie jest żadne ''przykład myślenia'' - tylko właśnie brak myślenia byłby wtedy gdyby dostać taką opcję jak na talerzu i z niej nie skorzystać. I dla mnie to brzmi, może nie masz takiej intencji, z wyższoscią. Jakby cała reszta która nie ma mieszkan po ciotkach dziadkach albo za grosze po rodzicach (którzy raczyli np. przeprowadzić się do dziadków a dziecku mieszkanie zostawić) - i buja się teraz z pięknymi kredytami, albo nawet nie ma zdolności, a jak ma to ledwo daje radę, lub nie daje rady - ''nie myślała''.
Ja mówię o tym, że ludzie którzy dostają kasę od rodziców w sztuczny sposób zawyżają standard społeczny bo tak naprawdę nie zawdzięczają tego własnej pracy, tylko zrzuca się im na to praca iluś osób, a Ty mam wrażenie robisz z nich bohaterów.

Ty zbyt personalnie to odbierasz, bo wcale z nikogo nie robię bohaterów, ani nikogo nie poniżam z tego faktu, że nie ma mieszkania po kimś tam z rodziny. Ci, którym coś skapnęło od rodziców, ciotek, dziadków to coś złego wg Ciebie? To jest życie. Najwyraźniej, tak jak już pisałam wcześniej, ktoś wcześniej pomyślał i zabezpieczył przyszłość swoich dzieci, ot co. Przemawia przez Ciebie dziwna zazdrość..

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez rejczeI

Mi się nie podoba teraz mitologizowanie kredytów sprzed 3 a nawet 15 lat. Dobrze wiem jak kształtował się rynek przez ostatnich kilkanaście lat i nie było ani jednego takiego roku w którym podjęcie decyzji o kredycie mogło być łatwe miłe i przyjemne a kredysie dostępne tak o na splunięcie. (Szczególnie że zapaść i kryzys były w 2008). Tak samo ludzie się kopali odkładając te słynne 10% i nie zawsze mieli zdolność. A te całe budowania domów za 3letnią pracę za granicą to bym bardziej przełożyła na 10lat siedzenia na saksach a nie aż 3.

Jakie odniesienie ma Twoja wypowiedź do mojej?

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez evonla

Ty zbyt personalnie to odbierasz, bo wcale z nikogo nie robię bohaterów, ani nikogo nie poniżam z tego faktu, że nie ma mieszkania po kimś tam z rodziny. Ci, którym coś skapnęło od rodziców, ciotek, dziadków to coś złego wg Ciebie? To jest życie. Najwyraźniej, tak jak już pisałam wcześniej, ktoś wcześniej pomyślał i zabezpieczył przyszłość swoich dzieci, ot co. Przemawia przez Ciebie dziwna zazdrość..

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------



Jakie odniesienie ma Twoja wypowiedź do mojej?

What

[rejczeI]

Napisane przez evonla

Ty zbyt personalnie to odbierasz, bo wcale z nikogo nie robię bohaterów, ani nikogo nie poniżam z tego faktu, że nie ma mieszkania po kimś tam z rodziny. Ci, którym coś skapnęło od rodziców, ciotek, dziadków to coś złego wg Ciebie? To jest życie. Najwyraźniej, tak jak już pisałam wcześniej, ktoś wcześniej pomyślał i zabezpieczył przyszłość swoich dzieci, ot co. Przemawia przez Ciebie dziwna zazdrość..

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------



Jakie odniesienie ma Twoja wypowiedź do mojej?

Jak dla mnie psychologizujesz. Teraz upatrujesz się zazdrości, a wcześniej na zwykłe stwierdzenie faktu że duży udział w standardzie ma rodzina, pierwsza ruszyłaś z tekstem, że nie ma co kogo za to winić. Kto gdzie kogo winił za to, że ma z czymś łatwiej.

[meliandra]

Napisane przez rejczeI

Ja mówię o tym, że ludzie którzy dostają kasę od rodziców w sztuczny sposób zawyżają standard społeczny bo tak naprawdę nie zawdzięczają tego własnej pracy, tylko zrzuca się im na to praca iluś osób, a Ty mam wrażenie robisz z nich bohaterów.

---------- Dopisano o 13:47 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

Mi się nie podoba teraz mitologizowanie kredytów sprzed 3 a nawet 15 lat. Dobrze wiem jak kształtował się rynek przez ostatnich kilkanaście lat i nie było ani jednego takiego roku w którym podjęcie decyzji o kredycie mogło być łatwe miłe i przyjemne a kredysie dostępne tak o na splunięcie. (Szczególnie że zapaść i kryzys były w 2008). Tak samo ludzie się kopali odkładając te słynne 10% i nie zawsze mieli zdolność. A te całe budowania domów za 3letnią pracę za granicą to bym bardziej przełożyła na 10lat siedzenia na saksach a nie aż 3.

Ale z czym Ty masz problem, bo ja nie kumam? No tak już jest, że jedni mają w życiu lepiej, a inni gorzej i nic z tym nie zrobisz. Mi też rodzice pomogli z mieszkaniem i jestem im za to bardzo wdzięczna, no i może przez to zawyżam standardy społeczne, ale nie zamierzam się z tego powodu kajać. Ktoś z boku kto mnie nie zna może myśleć, że zarabiam dużo więcej niż zarabiam, bo mam mieszkanie i stać mnie na inne rzeczy, ale ja nie mam obowiązku się z tego nikomu tłumaczyć, bo nie kradnę tych pieniędzy.



A to, że przepisy się zmieniają, to też jest normalne, więc nie wiem do kogo masz pretensje. Ktoś wziął kiedyś kredyt we frankach, ktoś może teraz kupi mieszkanie z kredytem 2%, a jakie to będzie miało skutki to się okaże. To tak jakbyś powiedziała, że kiedyś ludzie nie mieli 500+, a teraz mają i to jest niesprawiedliwe.

[evonla]

Napisane przez rejczeI

Jak dla mnie psychologizujesz. Teraz upatrujesz się zazdrości, a wcześniej na zwykłe stwierdzenie faktu że duży udział w standardzie ma rodzina, pierwsza ruszyłaś z tekstem, że nie ma co kogo za to winić. Kto gdzie kogo winił za to, że ma z czymś łatwiej.

Owszem, bo wypowiadasz się w pretensjonalny sposób, jakbyś miała z tym problem, a co to ma ogólnie w odniesieniu do społeczeństwa? Coś to zmienia?

[Inka_]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89581285]
Ja mam chyba tylko 2 osoby w swoim otoczeniu, które zarabiają 7-8 k/rękę, no i one mialy super okazje, ze bylo je stac na naprawde fajne kursy i podyplomówki i dzieki temu dostali fajne propozycje awansu. Ale nigdy nie musieli płacić za czynsz, mieszkanie po jakiejś rodzinie.[/QUOTE]

To wiele zależy od otoczenia. W moim otoczeniu 3/4 ludzi zarabia powyżej 5k (żadne IT). Sama utrzymuje się od początku studiów, nie brałam ŻADNYCH pieniędzy od rodziców (więc płaciłam za czynsze, kursy etc) i w wieku 29 lat zarabiam powyżej 8k. Wiec jest to jak najbardziej do zrobienia. Ale duże miasta powiedzmy (tzn pochodzę z mniejszego natomiast studia Wrocław, później przeprowadzka do Warszawy)

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Wszystko jest do zrobienia, nawet zostanie influ i zarabianie milionów, ale chyba rozmawiamy teraz o ogóle społeczeństwa. Myślisz że nikt w moim towarzystwie nie chce zarabiać więcej ? Wszyscy chcą. Jestem w szoku że tutaj część osób myśli, że wystarczy zrobić jakiś kurs, przeprowadzić się do Wawy i pyk awans czeka

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez Inka_

To wiele zależy od otoczenia. W moim otoczeniu 3/4 ludzi zarabia powyżej 5k (żadne IT). Sama utrzymuje się od początku studiów, nie brałam ŻADNYCH pieniędzy od rodziców (więc płaciłam za czynsze, kursy etc) i w wieku 29 lat zarabiam powyżej 8k. Wiec jest to jak najbardziej do zrobienia. Ale duże miasta powiedzmy (tzn pochodzę z mniejszego natomiast studia Wrocław, później przeprowadzka do Warszawy)

Możesz napisać w jakiej branży pracujesz? Masz etat czy b2b/jdg?

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[rejczeI]

Stwierdzenie że ludzie mają majatki dzięki rodzinie nie jest ani pozytywne ani negatywne, odpowiedź na nie że to zasługa myślenia, sugeruje że ludzie którzy nie odlozyli kasy na mieszkanie dla dziecka albo nie kupili nieruchomości za bezcen nie myślą.

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

No nie każdy mógł dzieciom nazbierać na mieszkanie, już bez przesady. Dorosły człowiek powinien przede wszystkim sam potrafić zadbać o swoje lokum, a nie liczyć na "rodzice kupią". Stać ich, mają chęć? Fajnie, ale to tyczy się nikłego procenta społeczeństwa. Jakie czasy, takie starania i owoce - kiedyś ludzie składali latami na książeczkę etc., dziś składają na kredyty - ja tam się cieszę, że mam własny kąt- na kredyt, owszem - ale prawo własności jest moje, mogę sprzedać, wynająć. Czy wolałabym kredytu nie mieć? A kto by nie chciał?? Ale czasy są takie, a nie inne i tyle, nie zamierzam tego przeżywać i się zadręczać, bo za krótkie to życie

Natomiast nic mnie nie wku*wia tak jak ludzie z gatunku "ojej ja bym nie mogła mieć kredytu", którzy sobie siedzą w mieszkankach od rodziców/babci whatever. Dosłownie mnie coś trafia. Moja koleżanka z pracy, jak usłyszała na ile mamy lat kredyt to zrobiła minę jak srający kot za przeproszeniem, prawie się przeżegnała. Pani z cyklu 58 lat, mieszkanie wykupione za przysłowiową złotówkę. Mhmmm.....I fajnie, ja jej nie żałuję, ale prezentować takie odklejenie od rzeczywistości? Jak niby przeciętny człowiek ma zakupić jakieś mieszkanie za te ciężkie setki tysięcy? Ma odkładać przez 200 lat?

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89581973]Wszystko jest do zrobienia, nawet zostanie influ i zarabianie milionów, ale chyba rozmawiamy teraz o ogóle społeczeństwa. Myślisz że nikt w moim towarzystwie nie chce zarabiać więcej ? Wszyscy chcą. Jestem w szoku że tutaj część osób myśli, że wystarczy zrobić jakiś kurs, przeprowadzić się do Wawy i pyk awans czeka[/QUOTE]
Tak szczerze, to wiele nie chce. Uczysz się po godzinach? Poświęcać czas po pracy? Eee ja to nie mam czasu/ nie chce mi się/ mam dzieci/ nie będę niewolnikiem pracy etc. No niestety nie zawsze wybór że studiów jest dobry i czasami trzeba wszystko zmienić.
Ty też przypadkiem nie zmieniłaś pracy na jakąś super i dobrze płatną?
Tutaj też trzeba elastyczności, jak się w pracy człowiek nie rozwija, to iść dalej, tak jak u Ciebie.

Rok temu kupiłam świetny kurs zawodowy, ale oczywiscie że go jeszcze nie przerobiłam, chociaż codziennie o tym myślę. ;0 no nie chce mi się :/ dałby mi dużo, ale mój len wygrywa walkę. Wracam z roboty i nie mam siły znowu przerabiać zagadnienia z pracy. I tak to się kręci.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[AntoinetteEpps]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89581973]Wszystko jest do zrobienia, nawet zostanie influ i zarabianie milionów, ale chyba rozmawiamy teraz o ogóle społeczeństwa. Myślisz że nikt w moim towarzystwie nie chce zarabiać więcej ? Wszyscy chcą. Jestem w szoku że tutaj część osób myśli, że wystarczy zrobić jakiś kurs, przeprowadzić się do Wawy i pyk awans czeka[/QUOTE]
A sama wczoraj pisałaś że w Twoim otoczeniu osoby którym się udało awansować, to dlatego że mieli pieniądze na podyplomówki i że mieli super okazję bo nie musieli płacić czynszu Ja się trochę z tym nie zgadzam bo znam wiele osób które mają pokończone podyplomówki a wcale nie są jakimiś bogaczami. No i ta podyplomówka czy kurs wcale w jakiś wielki sposób się nie przyczynia do sukcesu.


Gdybym miała wskazać co warunkuje wyższe zarobki po obserwacji moich znajomych to na pewno mieszkanie w mieście wojewódzkim, niekoniecznie W-wa, elastyczność w kwestii przeprowadzek i po prostu szukanie okazji/otwartość na okazje (jak pojawia się okazja wbicia się na wyższe stanowisko), mocna znajomość angielskiego i innych języków, cechy osobowości - osoby przebojowe, "głośne", angażujące się w wiele inicjatyw mają przewagę.
Nie każdy to wszystko może mieć

[rejczeI]

Napisane przez rejczeI

Moim zdaniem dużą robotę ludziom w finansach robi rodzina. Mieszkania po dziadkach ciotkach, dosypywanie przez rodziców dzieciom. Jakby wszyscy w kraju musieli jechać na koszmarnych kredytach przy wesołych zarobkach byłaby szansa że dawno by to jakoś znormalniało.

Napisane przez evonla

Oczywiście, ale nie ma co winić kogoś za to, że ktoś z rodziny kiedyś pomyślał. Niektórzy mają lepszy start w życie i głupotą byłoby nie skorzystać z takiej pomocy..

Aaa, bo Tobie może chodziło o ten zwrot?

Miałam na myśli że tak długo jak długo wyręczasz system nie ma nadmiernej potrzeby poprawiać sytuacji ogólnie. Dopóki dorośli będą w pierwszej kolejności myśleć o kupowaniu dzieciom mieszkań, albo np. seniorzy zamiast cieszyć się emeryturą opiekować wnukami, nie ma raczej co liczyć ani na poprawę w sektorze mieszkalnictwa ani np. żłobków lub przedszkoli. Tego troszkę brakuje, przemodelowania społecznego myślenia w kierunku, że dorośli sami powinni sobie radzić i temu naprzeciw powinna wychodzić odpowiednia społeczna infrastruktura a niekoniecznie wieczne poświęcanie się rodziców. Jak ktoś ma super zarobki i mu to wisi i powiewa bo się naodkłada po korek to spoko wiadomo, ale są tacy co na emeryturze dorabiają sprzątaniem i to narzekając na zdrowie a 'zapasowe mieszkanie' musi iść dla dziecka a mogliby przecież podnieść własną stopę komfortu.

---------- Dopisano o 16:32 ---------- Poprzedni post napisano o 16:29 ----------

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89582024]Tak szczerze, to wiele nie chce. Uczysz się po godzinach? Poświęcać czas po pracy? Eee ja to nie mam czasu/ nie chce mi się/ mam dzieci/ nie będę niewolnikiem pracy etc. No niestety nie zawsze wybór że studiów jest dobry i czasami trzeba wszystko zmienić.
Ty też przypadkiem nie zmieniłaś pracy na jakąś super i dobrze płatną?
Tutaj też trzeba elastyczności, jak się w pracy człowiek nie rozwija, to iść dalej, tak jak u Ciebie.

Rok temu kupiłam świetny kurs zawodowy, ale oczywiscie że go jeszcze nie przerobiłam, chociaż codziennie o tym myślę. ;0 no nie chce mi się :/ dałby mi dużo, ale mój len wygrywa walkę. Wracam z roboty i nie mam siły znowu przerabiać zagadnienia z pracy. I tak to się kręci.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]No to Ci się nie chce czy po prostu nie chcesz w kółko siedzieć w pracy.

[evonla]

Napisane przez rejczeI

Stwierdzenie że ludzie mają majatki dzięki rodzinie nie jest ani pozytywne ani negatywne, odpowiedź na nie że to zasługa myślenia, sugeruje że ludzie którzy nie odlozyli kasy na mieszkanie dla dziecka albo nie kupili nieruchomości za bezcen nie myślą.

Wyłapałaś to, co chciałaś. To normalne, że nie każdy był w stanie odłożyć, bo są różne sytuacje w życiu. Mowa była o takich ludziach, co byli w stanie odłożyć i mieli łeb na karku by później to spieniężyć.

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89582018]No nie każdy mógł dzieciom nazbierać na mieszkanie, już bez przesady. Dorosły człowiek powinien przede wszystkim sam potrafić zadbać o swoje lokum, a nie liczyć na "rodzice kupią". Stać ich, mają chęć? Fajnie, ale to tyczy się nikłego procenta społeczeństwa. Jakie czasy, takie starania i owoce - kiedyś ludzie składali latami na książeczkę etc., dziś składają na kredyty - ja tam się cieszę, że mam własny kąt- na kredyt, owszem - ale prawo własności jest moje, mogę sprzedać, wynająć. Czy wolałabym kredytu nie mieć? A kto by nie chciał?? Ale czasy są takie, a nie inne i tyle, nie zamierzam tego przeżywać i się zadręczać, bo za krótkie to życie

Natomiast nic mnie nie wku*wia tak jak ludzie z gatunku "ojej ja bym nie mogła mieć kredytu", którzy sobie siedzą w mieszkankach od rodziców/babci whatever. Dosłownie mnie coś trafia. Moja koleżanka z pracy, jak usłyszała na ile mamy lat kredyt to zrobiła minę jak srający kot za przeproszeniem, prawie się przeżegnała. Pani z cyklu 58 lat, mieszkanie wykupione za przysłowiową złotówkę. Mhmmm.....I fajnie, ja jej nie żałuję, ale prezentować takie odklejenie od rzeczywistości? Jak niby przeciętny człowiek ma zakupić jakieś mieszkanie za te ciężkie setki tysięcy? Ma odkładać przez 200 lat?[/QUOTE]

Uważam, że to się ceni, że ktoś właśnie jest na tyle zaradny, że sam sobie ogarnie mieszkanie. Niestety z takim odklejeniem od rzeczywistości często się spotykam i to właśnie ze strony osób, które nie musiały wchodzić w kredyty.. Wynajmujesz mieszkanie? Pfff.. ja to bym dawno wziął kredyt na pół miliona zamiast płacić komuś za wynajem..

---------- Dopisano o 16:41 ---------- Poprzedni post napisano o 16:32 ----------

Napisane przez rejczeI

Miałam na myśli że tak długo jak długo wyręczasz system nie ma nadmiernej potrzeby poprawiać sytuacji ogólnie. Dopóki dorośli będą w pierwszej kolejności myśleć o kupowaniu dzieciom mieszkań, albo np. seniorzy zamiast cieszyć się emeryturą opiekować wnukami, nie ma raczej co liczyć ani na poprawę w sektorze mieszkalnictwa ani np. żłobków lub przedszkoli. Tego troszkę brakuje, przemodelowania społecznego myślenia w kierunku, że dorośli sami powinni sobie radzić i temu naprzeciw powinna wychodzić odpowiednia społeczna infrastruktura a niekoniecznie wieczne poświęcanie się rodziców. Jak ktoś ma super zarobki i mu to wisi i powiewa bo się naodkłada po korek to spoko wiadomo, ale są tacy co na emeryturze dorabiają sprzątaniem i to narzekając na zdrowie a 'zapasowe mieszkanie' musi iść dla dziecka a mogliby przecież podnieść własną stopę komfortu.

Ja to rozumiem, ale jeśli sama byłabyś rodzicem, mającym dziecko, które chce założyć rodzinę i nie ma za co kupić mieszkania, a Ty posiadasz oszczędności na tyle wysokie by móc pokryć mu wkład własny na kredyt/dać na połowę mieszkania/kupić całe, to dlaczego miałabyś nie pomóc?

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89582024]Tak szczerze, to wiele nie chce. Uczysz się po godzinach? Poświęcać czas po pracy? Eee ja to nie mam czasu/ nie chce mi się/ mam dzieci/ nie będę niewolnikiem pracy etc. No niestety nie zawsze wybór że studiów jest dobry i czasami trzeba wszystko zmienić.
Ty też przypadkiem nie zmieniłaś pracy na jakąś super i dobrze płatną?
Tutaj też trzeba elastyczności, jak się w pracy człowiek nie rozwija, to iść dalej, tak jak u Ciebie.

Rok temu kupiłam świetny kurs zawodowy, ale oczywiscie że go jeszcze nie przerobiłam, chociaż codziennie o tym myślę. ;0 no nie chce mi się :/ dałby mi dużo, ale mój len wygrywa walkę. Wracam z roboty i nie mam siły znowu przerabiać zagadnienia z pracy. I tak to się kręci.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
przewaza narzekanie i "ja to bym..."

[rejczeI]

Napisane przez evonla

Wyłapałaś to, co chciałaś. To normalne, że nie każdy był w stanie odłożyć, bo są różne sytuacje w życiu. Mowa była o takich ludziach, co byli w stanie odłożyć i mieli łeb na karku by później to spieniężyć.



Uważam, że to się ceni, że ktoś właśnie jest na tyle zaradny, że sam sobie ogarnie mieszkanie. Niestety z takim odklejeniem od rzeczywistości często się spotykam i to właśnie ze strony osób, które nie musiały wchodzić w kredyty.. Wynajmujesz mieszkanie? Pfff.. ja to bym dawno wziął kredyt na pół miliona zamiast płacić komuś za wynajem..

---------- Dopisano o 16:41 ---------- Poprzedni post napisano o 16:32 ----------



Ja to rozumiem, ale jeśli sama byłabyś rodzicem, mającym dziecko, które chce założyć rodzinę i nie ma za co kupić mieszkania, a Ty posiadasz oszczędności na tyle wysokie by móc pokryć mu wkład własny na kredyt/dać na połowę mieszkania/kupić całe, to dlaczego miałabyś nie pomóc?

bo może za 5 lat zachorujesz na coś powaznie i ta kasa mocno by ci się wówczas przydała na leczenie? albo np. na emeryturze mogłabyś sobie kupić mieszkanko w słonecznym kraju i pół roku spędzać tam a pół tu ? Szczerze mogłabym kupić dziecku mieszkanie i dać do użytku ale notarialnie najwcześniej w testamencie. Nie mówię o sytuacjach posiadania milionów monet i kiedy ci to większej różnicy nie robi.

---------- Dopisano o 16:51 ---------- Poprzedni post napisano o 16:47 ----------

Napisane przez evonla

Wyłapałaś to, co chciałaś. To normalne, że nie każdy był w stanie odłożyć, bo są różne sytuacje w życiu. Mowa była o takich ludziach, co byli w stanie odłożyć i mieli łeb na karku by później to spieniężyć.



Uważam, że to się ceni, że ktoś właśnie jest na tyle zaradny, że sam sobie ogarnie mieszkanie. Niestety z takim odklejeniem od rzeczywistości często się spotykam i to właśnie ze strony osób, które nie musiały wchodzić w kredyty.. Wynajmujesz mieszkanie? Pfff.. ja to bym dawno wziął kredyt na pół miliona zamiast płacić komuś za wynajem..

---------- Dopisano o 16:41 ---------- Poprzedni post napisano o 16:32 ----------



Ja to rozumiem, ale jeśli sama byłabyś rodzicem, mającym dziecko, które chce założyć rodzinę i nie ma za co kupić mieszkania, a Ty posiadasz oszczędności na tyle wysokie by móc pokryć mu wkład własny na kredyt/dać na połowę mieszkania/kupić całe, to dlaczego miałabyś nie pomóc?

no właśnie taka retoryka mi tu nie pasuje; kiedy mowa o inwestycjach fart miewa więcej do powiedzenia niż łeb na karku. W pandemii śmiano się z tych co kupili mieszkania na wynajem bo życie społeczne mocno się wystudziło, studęci siedzieli w domach i była nadpodaż mieszkanek, teraz o jakie to było mądre nakupić mieszkań pod inwestycję. A na obecną sytuację ma duży wpływ najpierw mało przewidywalna sytuacja pandemii jak i równie mało realnie zakładana sytuacja wojny u sąsiada.

[evonla]

Napisane przez rejczeI

bo może za 5 lat zachorujesz na coś powaznie i ta kasa mocno by ci się wówczas przydała na leczenie? albo np. na emeryturze mogłabyś sobie kupić mieszkanko w słonecznym kraju i pół roku spędzać tam a pół tu ? Szczerze mogłabym kupić dziecku mieszkanie i dać do użytku ale notarialnie najwcześniej w testamencie. Nie mówię o sytuacjach posiadania milionów monet i kiedy ci to większej różnicy nie robi.

---------- Dopisano o 16:51 ---------- Poprzedni post napisano o 16:47 ----------


no właśnie taka retoryka mi tu nie pasuje; kiedy mowa o inwestycjach fart miewa więcej do powiedzenia niż łeb na karku.

To kwestia charakteru. Osobiście nie wyobrażam sobie świadomie powołać człowieka na świat i nie zapewnić mu totalnie niczego, mając ku temu oczywiście warunki. Jako rodzic raczej nie byłabym szczęśliwa, wylegując się na kanapie w nowym domu, mając z tyłu głowy fakt, że moje dziecko nie ma własnego dachu nad głową. Zależy kto ma jakie priorytety, moim było zawsze szczęście i bezpieczeństwo najbliższych, uwaga - bezwarunkowe

Ci, którzy sami nic nigdy nie zrobili stwierdzą, że to fart..

[rejczeI]

Napisane przez evonla

To kwestia charakteru. Osobiście nie wyobrażam sobie świadomie powołać człowieka na świat i nie zapewnić mu totalnie niczego, mając ku temu oczywiście warunki. Jako rodzic raczej nie byłabym szczęśliwa, wylegując się na kanapie w nowym domu, mając z tyłu głowy fakt, że moje dziecko nie ma własnego dachu nad głową. Zależy kto ma jakie priorytety, moim było zawsze szczęście i bezpieczeństwo najbliższych, uwaga - bezwarunkowe

Ci, którzy sami nic nigdy nie zrobili stwierdzą, że to fart..

Znowu przejaskrawienie i przesada. Nic nie zrobili. Wg ciebie ludzie stratni na inwestycjach to jakiś margines czy znowu sami glupcy?

Co do 1 części mogę odwrócić to w 2 str i stwierdzić że nie wyobrażam sobie mieć dzieci jeśli miałabym je utrzymywać kilka dekad i rezygnować z własnych marzeń dla ich mieszkań.

[Krawczykowa888]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89581633]oraz liczne obietnice wyborcze - oczekiwania inflacyjne znów poszybują,a wiec jaszcząb glapa znów będzie robił podwyzki obniżek stóp %


hm... czyli teraz przy szukaniu pracy teoretycznie powinno sie podać to minimum i... liczyć MOCNO z tym, że roboty sie nie dostanie. analogicznie przy negocjowaniu podwyzek w aktualnej.



naprawdę podziwiam Twój optymizm... Polskę gospodrczo raczej czeka taki okres jak przed reformą Balcerowicza i hiperinflacja jest tuż za rogiem... jeśli Pis utrzyma się przy władzy, to będziemy miec syt. jak na Węgrzech bodajże- ze oficjalne inflacja będzie np. 20% a rzeczywista ze 150% i będzie pikować w górę, aż do drastycznych cięć i zubożenia warstw średnich i ubogich. Za te 5 lat przewiduje...
No chyba ze dojdzie jakiejś krwawej rewolucji i nowego "komunizmu"?

tak ze OBY to był ten pierwszy wariant. I chyba nie ma na to innej rady, bo nawet New Deal po kryzysie 1929r. w USA wiele im nie pomógł gospodarczo. Dopiero II wojna pozowlila się im wzbogacić niestety


albo emigracja, albo kombinatoryka finansowa czyli własna DG w godzinach pracy państwowej lub nadgodziny lub szara strefa. ewetualnie Adam Słodowy- czyli zrób to sam lub po znajomości

Jeszcze trochę i będzie w Polsce trzeba promować państwowy program króliczy jak w Wenezueli, odstrzeliwać na obiad te dziki, co do mist wchodzą (w Wenezueli zjadali dzikie osły) i prosić o segregacje co bogatszych śmieci tak, żeby biedni mogli sobie z nich wybrać coś do zjedzenia.[/QUOTE]

Pamietam taki dokument bodajze z 1995-1998 roku, o biednej rodzinie z Bieszczad, samotna matka i chyba osemka dzieci. Wlasnie lapali dzikie kroliki, obdzierali ze skory i zjadali na obiad. Cwierc wieku temu, podejrzewam, ze to perspektywa dosc realna na przyszlosc.