Ile powinno się zarabiać w dużym mieście, żeby żyć na dobrym poziomie?

[bleuclair]

Napisane przez cava

To i tak coś wam dużo prądu żre
Ciepła wodę macie z miasta na innym rachunku/w czynszu? czy jakiś boiler zasilany na prąd?


U mnie córka pracuje z domu on-line, druga miała zdalne nauczanie więc tez od ponad 2 lat jakby pracowała on-line, każdy ma swojego kompa/laptopa, pranie chodzi średnio codziennie jakieś, zmywarka codziennie, piekarnik czesto, gotujemy bardzo dużo bo obie córki na ogół gotują sobie już osobno co innego niż my jemy. TV jest oglądane.
Cos Wam ten prąd pozera nadmiernie, może dałoby sie wytropić szkodnika.

W czynszu.
No nie jest to mieszkanie urządzone nowocześnie, podejrzewam, że pralka ma dobrych kilka lat, na pewno nie jest energooszczędna. Lodówka nie wiem, też może mieć kilka,klasaA+. Zmywarki za to nie mamy w ogóle Ale dzięki temu cena najmu znowu -jest na ten moment- do zniesienia, choć dookoła słyszę od znajomych, że podniesiono im kwotę najmu nawet o połowę, więc na samą myśl mi już słabo. Współlokator ma jakieś nagrywarki, jakieś dekodery, może to jest prądożerne, nie znam się na tym. Może też lecieć TV ciągle jak mnie nie ma w pracy, a jednak to jest 55 cali, więc trochę żre prądu na pewno. Kiedyś miał nawyk, że zasypiał na kanapie, a TV w najlepsze włączony do 3:00 w nocy, ale po rozmowie dyscyplinującej problem ustał. Nie mam jednak pewności, jak to jest w dzień.

---------- Dopisano o 15:35 ---------- Poprzedni post napisano o 15:31 ----------

Napisane przez emiliais

Masakra, mój znajomy też teraz szuka pracy w stolicy i jak uda mu się znaleźć coś za 3,5k na rękę to będzie dobrze. W ogóle to znam trochę osób w stolicy i nikogo kto by najmowal mieszkanie za tak kosmiczne kwoty jakie tu niektórzy podają, nikogo nawet nie stać na to, a jednak najmują te mieszkania, tylko trzeba poszukać kogoś, kto jeszcze na głowę nie upadł.
Prąd ewidentnie coś Ci zżera, to nie musi być kuchenka, może masz inny przestarzały prądożerny sprzęt, np. lodówkę. Musisz sprawdzić ile prądu Ci zżera każdy ze sprzętów domowych.

Prawda jest taka, że przez dość długo okres czasu miałam ambicję na kawalerkę, albo na mieszkanie we dwoje,ale o wyższym standardzie trochę tzn.żeby była szafa na ubrania wnękowa w przedpokoju, czy tam gdziekolwiek, zmywarka, większa pralka, rolety w oknach itd., ale niestety- takie luksusy, abym nie musiała poświęcać na dojazd do pracy półtorej godziny w jedną stronę to jakieś 3,5 koła. No nie stać mnie, więc moje marzenia poszły się gonić i tak męczymy się razem i modlimy o to, by minął kolejny miesiąc bez podwyżki najmu...

[081ed4854e23be6738824bf7e7324809f3af476a_65822e820d4a7]

Treść usunięta

[squirrelqa]

Bleuclair ta lodówka A+ to według nowych oznaczeń prawie najgorszy poziom energooszczędności (F), więc może jej bym się przyjrzała
Jest taka przełączka, którą wkłada się do gniazdka i pokazuje, ile dokładnie zł pobiera dane urządzenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bleuclair]

Ja zdaję sobie z tego sprawę jednakże lodówki właścicielce przecież nie wymienię... I koło się zamyka.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez meliandra

Jeśli chodzi o wizaż i zarobki, to sory, ale ja ma wrażenie, że dużo osób tutaj trochę nagina rzeczywistość Mam znajomych i w dużych i w małych miastach, to nie są głupi ludzie albo ze studiami całkiem od czapy, ale jakieś kokosy to mało kto zarabia. No chyba, że ktoś ma własny biznes, ale to inna para kaloszy. Dużo ludzi zarabia najniższą albo w przedziale 3,5-5k. I to nie jest kwestia tego, że ktoś jest niezaradny albo nie szuka pracy. W Polsce zarobki po prostu się nieadekwatne do kosztów życia i tyle. Najniższa krajowa, to jest jakiś bardzo kiepski żart. To, ze ktoś pracuje na kasie w biedronce albo jest sprzątaczką nie oznacza, że ma mieszkać pod mostem i jeść guano. Każda praca jest potrzebna tak jak piszę cava i jak tak dalej pójdzie, to tych prostszych prac za chwilę nie będzie miał kto wykonywać, bo nikomu się to nie będzie opłacało.


No i śmieszy mnie trochę to gadanie, że to trzeba w mniejsze miasta celować. Po pierwsze, owszem mieszkania są tańsze, ale jednocześnie zarobki są mniejsze. Po drugie no to nie jest tak hop siup rzucić wszystko i wyjechać. Co mi po mieszkaniu w mieście gdzie nikogo nie mam. Mieszkanie pod dużym miastem i codziennie dojazdy, bo przecież to tylko 40 minut pociągiem, to już w ogóle jakiś absurd.

Nie znam ani jednej osoby która na inżynierskim stanowisku zarabia poniżej 5 k na rękę. Tylko problem w tym, że obecnie jest to niska pensja.
I

Ale fakt, polska to totalnie biedny kraj. U nas 10 k na rękę uważa się za jakieś kokosy, co też jest bzdura. To raptem 2k euro miesięcznie. Czyli wysokiej klasy specjalista zarabia podobnie jak ludzie na jakimś niskim stanowisku w zachodnich krajach Europy. A czy koszty życia mamy naprawdę tak dramatycznie mniejsze? No nie bardzo.
Ale teraz z tą inflacja jest już w ogóle dramatycznie źle. Ja serio nie wiem jak ludzie teraz żyją mając pieniądze na styk.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Lasagna_ze_szpinakiem]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89294128]Nie znam ani jednej osoby która na inżynierskim stanowisku zarabia poniżej 5 k na rękę. Tylko problem w tym, że obecnie jest to niska pensja.
I

Ale fakt, polska to totalnie biedny kraj. U nas 10 k na rękę uważa się za jakieś kokosy, co też jest bzdura. To raptem 2k euro miesięcznie. Czyli wysokiej klasy specjalista zarabia podobnie jak ludzie na jakimś niskim stanowisku w zachodnich krajach Europy. A czy koszty życia mamy naprawdę tak dramatycznie mniejsze? No nie bardzo.
Ale teraz z tą inflacja jest już w ogóle dramatycznie źle. Ja serio nie wiem jak ludzie teraz żyją mając pieniądze na styk.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]No tak, ale nie każdy jest też inżynierem. A jeść/mieszkać/żyć chce już każdy I to powinno być absolutne minimum. Zapewnienie pracującym ludziom możliwości samodzielnego utrzymania i wyżywienia. Także tym pracującym na najniższych stanowiskach. To daje ludziom zachód. Może i wynajmują pokoje, ale z jedna pensja (minimalna)są w stanie kupić jedzenie, a nawet zapewnić sobie rozrywkę. U nas przy ok 2300 na rękę i pokoju w okolicach 1200/1500 na jedzenie zostanie niewiele. Nie mówiąc już o innych życiowych wydatkach. I to jest tragiczne.
A ludzi zarabiających mało jest bardzo dużo. I to nie są osoby wyłącznie po zawodowkach. To ludzie z mniejszych miast/nauczyciele w wiejskich szkołach/pracownicy administracji. Zawody które są bardzo potrzebne. Dla mnie chore jest to, że instagramerka zarabia więcej niż ktoś, kto uczy. Odwrócone wartości.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez meliandra

Jeśli chodzi o wizaż i zarobki, to sory, ale ja ma wrażenie, że dużo osób tutaj trochę nagina rzeczywistość Mam znajomych i w dużych i w małych miastach, to nie są głupi ludzie albo ze studiami całkiem od czapy, ale jakieś kokosy to mało kto zarabia. No chyba, że ktoś ma własny biznes, ale to inna para kaloszy. Dużo ludzi zarabia najniższą albo w przedziale 3,5-5k. I to nie jest kwestia tego, że ktoś jest niezaradny albo nie szuka pracy. W Polsce zarobki po prostu się nieadekwatne do kosztów życia i tyle. Najniższa krajowa, to jest jakiś bardzo kiepski żart. To, ze ktoś pracuje na kasie w biedronce albo jest sprzątaczką nie oznacza, że ma mieszkać pod mostem i jeść guano. Każda praca jest potrzebna tak jak piszę cava i jak tak dalej pójdzie, to tych prostszych prac za chwilę nie będzie miał kto wykonywać, bo nikomu się to nie będzie opłacało.


No i śmieszy mnie trochę to gadanie, że to trzeba w mniejsze miasta celować. Po pierwsze, owszem mieszkania są tańsze, ale jednocześnie zarobki są mniejsze. Po drugie no to nie jest tak hop siup rzucić wszystko i wyjechać. Co mi po mieszkaniu w mieście gdzie nikogo nie mam. Mieszkanie pod dużym miastem i codziennie dojazdy, bo przecież to tylko 40 minut pociągiem, to już w ogóle jakiś absurd.

Nie zawsze zarobki w dużych miastach są większe a przynajmniej nie o tyle, by tej nadwyżki nie zeżarły wyższe koszta życia (czyli mieszkania).


Ja akurat w mniejszej miejscowości zawodowo nie miałabym czego szukać, bo moja branża to praca w korpo molochach. Natomiast coraz bardziej powszechne jest HO - i to już daje spore pole do popisu odnośnie miejsca zamieszkania.

[emiliais]

Napisane przez bleuclair

Ja zdaję sobie z tego sprawę jednakże lodówki właścicielce przecież nie wymienię... I koło się zamyka.

Jeśli się okaże, że jest pożeraczem prądu, to masz dobry argument, żeby pogadać z właścicielką o wymianie lodówki. Możecie się dogadać, że zapłacicie po połowie. Jeśli się by miało okazać, że rachunki Ci spadną o połowę, to i tak wyjdziesz na plus.

[meliandra]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89294128]Nie znam ani jednej osoby która na inżynierskim stanowisku zarabia poniżej 5 k na rękę. Tylko problem w tym, że obecnie jest to niska pensja.
I

Ale fakt, polska to totalnie biedny kraj. U nas 10 k na rękę uważa się za jakieś kokosy, co też jest bzdura. To raptem 2k euro miesięcznie. Czyli wysokiej klasy specjalista zarabia podobnie jak ludzie na jakimś niskim stanowisku w zachodnich krajach Europy. A czy koszty życia mamy naprawdę tak dramatycznie mniejsze? No nie bardzo.
Ale teraz z tą inflacja jest już w ogóle dramatycznie źle. Ja serio nie wiem jak ludzie teraz żyją mając pieniądze na styk.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


Tylko, że nie każdy jest inżynierem. No właśnie w tym jest problem, że u nas te koszty życia są praktycznie takie samej jak na zachodzie, a zarobki to kiepski żart. No i np. w takich Niemczech rynek najmu też inaczej wygląda. Tam nikt nie ma ciśnienia na kupno mieszkania, bo można mieszkanie wynająć w normalnej cenie, a nie od januszy biznesu.

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

No tak, ale nie każdy jest też inżynierem. A jeść/mieszkać/żyć chce już każdy I to powinno być absolutne minimum. Zapewnienie pracującym ludziom możliwości samodzielnego utrzymania i wyżywienia. Także tym pracującym na najniższych stanowiskach. To daje ludziom zachód. Może i wynajmują pokoje, ale z jedna pensja (minimalna)są w stanie kupić jedzenie, a nawet zapewnić sobie rozrywkę. U nas przy ok 2300 na rękę i pokoju w okolicach 1200/1500 na jedzenie zostanie niewiele. Nie mówiąc już o innych życiowych wydatkach. I to jest tragiczne.
A ludzi zarabiających mało jest bardzo dużo. I to nie są osoby wyłącznie po zawodowkach. To ludzie z mniejszych miast/nauczyciele w wiejskich szkołach/pracownicy administracji. Zawody które są bardzo potrzebne. Dla mnie chore jest to, że instagramerka zarabia więcej niż ktoś, kto uczy. Odwrócone wartości.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

No właśnie taki ludzi jest bardzo dużo i to jest strasznie słabe, bo wykonują zawody, które są potrzebne.


[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89294505]Nie zawsze zarobki w dużych miastach są większe a przynajmniej nie o tyle, by tej nadwyżki nie zeżarły wyższe koszta życia (czyli mieszkania).


Ja akurat w mniejszej miejscowości zawodowo nie miałabym czego szukać, bo moja branża to praca w korpo molochach. Natomiast coraz bardziej powszechne jest HO - i to już daje spore pole do popisu odnośnie miejsca zamieszkania.[/QUOTE]


No ja właśnie tak średnio widzę tą pracę w tych mniejszych miejscowościach. Przykładowo w mojej rodzinnej miejscowości jest straszna lipa z pracą, a jak coś jest to zarobki bez szału. Mieszkania tańsza, ale też ostatnio poszły w górę. Mogłabym szukać w jakimś innym mieście, ale przecież nie będę się przeprowadzać gdzieś gdzie nie mam ani rodziny ani znajomych.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez bleuclair

Ja z wielką trwogą czekam na podwyżki prądu i na pewno za chwilę podwyżkę najmu. Jeśli tak jak zapowiadają podwyżki prądu będą o kilkaset procent, a najem choćby o 30 proc. to będę musiała wrócić ze stolicy na Lubelszczyznę. I to pomimo tego, że wynajmuję mieszkanie na spółkę. Za prąd rachunki już przychodzą po 500-600 zł (mamy kuchenkę elektryczną), więc nie wyobrażam sobie skoku do 1500 zł. Tylko tam znowu normą są zarobki rzędu minimalnej krajowej, więc też nie wiem, jak sobie poradzę. Chyba zostaje mieszkanie z rodziną, w małym mieszkaniu w bloku, a od tego chciałam uciec...
Z wielkim trudem dobiłam trzema podwyżkami do pensji 4 netto. Tylko co z tego,skoro ceny rosną codziennie, a więcej już nie dostanę, bo też i nie mam już na kogo awansować(przeszłam z młodszego specjalisty do lidera)...
Zresztą nie wiem, gdzie te wysokie pensje w stolicy. U mnie w firmie więcej zarabiają tylko handlowcy. Na rekrutacjach też dostaję propozycje rzędu 4 brutto i to w maksie(mówię o bankach, firmach windykacyjnych, urzędach). Jak za to przeżyć gdziekolwiek w pojedynkę to nie wiem.

kurcze co to za branza? bo 4k netto dla lidera to jakies nieporozumienie

---------- Dopisano o 09:31 ---------- Poprzedni post napisano o 09:27 ----------

Napisane przez bleuclair

Ja zdaję sobie z tego sprawę jednakże lodówki właścicielce przecież nie wymienię... I koło się zamyka.

jak znajdziesz winowajcę to bym normalnie do włascicielki to zgłosiła, jak jest człowiekiem to wymieni felerny sprzęt. W koncu co miesiąc tracicie na tym kupe kasy

[pempek]

Napisane przez meliandra

Jeśli chodzi o wizaż i zarobki, to sory, ale ja ma wrażenie, że dużo osób tutaj trochę nagina rzeczywistość Mam znajomych i w dużych i w małych miastach, to nie są głupi ludzie albo ze studiami całkiem od czapy, ale jakieś kokosy to mało kto zarabia. No chyba, że ktoś ma własny biznes, ale to inna para kaloszy. Dużo ludzi zarabia najniższą albo w przedziale 3,5-5k. I to nie jest kwestia tego, że ktoś jest niezaradny albo nie szuka pracy. W Polsce zarobki po prostu się nieadekwatne do kosztów życia i tyle. Najniższa krajowa, to jest jakiś bardzo kiepski żart. To, ze ktoś pracuje na kasie w biedronce albo jest sprzątaczką nie oznacza, że ma mieszkać pod mostem i jeść guano. Każda praca jest potrzebna tak jak piszę cava i jak tak dalej pójdzie, to tych prostszych prac za chwilę nie będzie miał kto wykonywać, bo nikomu się to nie będzie opłacało.


No i śmieszy mnie trochę to gadanie, że to trzeba w mniejsze miasta celować. Po pierwsze, owszem mieszkania są tańsze, ale jednocześnie zarobki są mniejsze. Po drugie no to nie jest tak hop siup rzucić wszystko i wyjechać. Co mi po mieszkaniu w mieście gdzie nikogo nie mam. Mieszkanie pod dużym miastem i codziennie dojazdy, bo przecież to tylko 40 minut pociągiem, to już w ogóle jakiś absurd.

Ja właściwie od początku swojej pracy musiałam do niej dojechać, nie rozumiem co w tym dziwnego. Przecież mieszkanie poza miastem i dojeżdżanie do niego do pracy to powszechna praktyka na całym świecie🤷🏻☠♀️

Wcale tez nie uważam, ze wszyscy na wizażu ściemniają co do swoich zarobków, przecież ludzie różne maja profesje i nie wszyscy zarabiają najniższa. Ja zarabiam wielokrotność średniej krajowej, ale i tak mi ciagle mało


Jeszcze jako ciekawostkę napisze Wam ze w Centralnym Porcie Komunikacyjnym zaczęli rekrutacje, widełki na specjalistę maja od 8000 brutto, ale na pewno trzeba dojechać bo to będzie na ostrej wiosce


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez pempek

Ja właściwie od początku swojej pracy musiałam do niej dojechać, nie rozumiem co w tym dziwnego. Przecież mieszkanie poza miastem i dojeżdżanie do niego do pracy to powszechna praktyka na całym świecie

Wcale tez nie uważam, ze wszyscy na wizażu ściemniają co do swoich zarobków, przecież ludzie różne maja profesje i nie wszyscy zarabiają najniższa. Ja zarabiam wielokrotność średniej krajowej, ale i tak mi ciagle mało


Jeszcze jako ciekawostkę napisze Wam ze w Centralnym Porcie Komunikacyjnym zaczęli rekrutacje, widełki na specjalistę maja od 8000 brutto, ale na pewno trzeba dojechać bo to będzie na ostrej wiosce


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No i tutaj właśnie trzeba rozważyć i zwyczajnie policzyć co bardziej by się opłacało. Ja zrobiłam taka kalkulacje i w mieście wojewódzkim zarówno ja jak i mąż zarabialibyśmy +/- każde 1,5 tys na rękę więcej. Tak więc cała ta różnica w zarobkach poszłaby na wynajem i opłaty, pewnie mieszkania 40 metrowego. Tak więc to mi się w ogóle nie kalkuluje, mając 100 metrowy parter domu pod miastem bez kredytu. Trzeba by było naprawdę dużej różnicy w zarobkach (celowanie w lidera, heada czego nie chcemy) żeby taki interes nam się zwyczajnie opłacał A dojazd 1,5 h w jedną stronę czyli 3 w dwie, przy aktualnych 20 min to już w ogóle nie ma czego porównywać.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

No tak, ale nie każdy jest też inżynierem. A jeść/mieszkać/żyć chce już każdy I to powinno być absolutne minimum. Zapewnienie pracującym ludziom możliwości samodzielnego utrzymania i wyżywienia. Także tym pracującym na najniższych stanowiskach. To daje ludziom zachód. Może i wynajmują pokoje, ale z jedna pensja (minimalna)są w stanie kupić jedzenie, a nawet zapewnić sobie rozrywkę. U nas przy ok 2300 na rękę i pokoju w okolicach 1200/1500 na jedzenie zostanie niewiele. Nie mówiąc już o innych życiowych wydatkach. I to jest tragiczne.
A ludzi zarabiających mało jest bardzo dużo. I to nie są osoby wyłącznie po zawodowkach. To ludzie z mniejszych miast/nauczyciele w wiejskich szkołach/pracownicy administracji. Zawody które są bardzo potrzebne. Dla mnie chore jest to, że instagramerka zarabia więcej niż ktoś, kto uczy. Odwrócone wartości.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

No tak, to fajne marzenia, ale nierealne póki co. Skoro na najniższym stanowisku zarabiało by się 5 k, to na na specjalistycznych powinno być od 20 k w górę. Sytuacja kraju byłaby wtedy diametralnie inna.


Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 10:35 ---------- Poprzedni post napisano o 10:34 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Może powinnam dodać, że chodzi mi o ludzi kilka lat po studiach.
Odrazu po studiach to często się zarabia ochłapy niestety.


A emigracja za pracą to na całym świecie normalna sprawa. Jak ktoś nie może znaleźć sensownej pracy to wyjeżdża do dużego miasta, mimo że tak nie ma rodziny, czy znajomych. No życie.
Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[meliandra]

Napisane przez pempek

Ja właściwie od początku swojej pracy musiałam do niej dojechać, nie rozumiem co w tym dziwnego. Przecież mieszkanie poza miastem i dojeżdżanie do niego do pracy to powszechna praktyka na całym świecie🤷🏻☠♀️

Wcale tez nie uważam, ze wszyscy na wizażu ściemniają co do swoich zarobków, przecież ludzie różne maja profesje i nie wszyscy zarabiają najniższa. Ja zarabiam wielokrotność średniej krajowej, ale i tak mi ciagle mało


Jeszcze jako ciekawostkę napisze Wam ze w Centralnym Porcie Komunikacyjnym zaczęli rekrutacje, widełki na specjalistę maja od 8000 brutto, ale na pewno trzeba dojechać bo to będzie na ostrej wiosce


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No mi by się dojeżdżać do pracy nie wiadomo ile nie chciało, bo mi zwyczajnie szkoda czasu. Wtedy to ani w mieście nie mieszkasz ani na wsi czy tam w małym miasteczku tylko w aucie. Plus koszty dojazdy. No chyba, ze dojazd jest szybki, ale zwykle trochę to zajmuje.

[pempek]

No mi zajmuje około 40 minut, samochodem, nie odczuwam za bardzo, jedynie mój portfel. Nadal, u mnie w mieście ościennym do mojej wiochy nie ma pracy dla mnie. Poza tym szczęśliwie mam nienormowany czas pracy i najczęściej wyjeżdżam z domu koło 8, a z powrotem jestem jakoś 16:30-17:00.

Lata temu dojeżdżałam pociągiem do stolicy (godzina w pociągu) i wtedy rzeczywiście odczuwałam ten czas dojazdu, ale wtedy nie miałam rodziny wiec ten czas wykorzystywałam głównie na spanie w drodze do i czytanie w drodze z pracy


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Dojazd do godziny to bym powiedziała, że całkiem normalna i powszechna sprawa.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez pempek

No mi zajmuje około 40 minut, samochodem, nie odczuwam za bardzo, jedynie mój portfel. Nadal, u mnie w mieście ościennym do mojej wiochy nie ma pracy dla mnie. Poza tym szczęśliwie mam nienormowany czas pracy i najczęściej wyjeżdżam z domu koło 8, a z powrotem jestem jakoś 16:30-17:00.

Lata temu dojeżdżałam pociągiem do stolicy (godzina w pociągu) i wtedy rzeczywiście odczuwałam ten czas dojazdu, ale wtedy nie miałam rodziny wiec ten czas wykorzystywałam głównie na spanie w drodze do i czytanie w drodze z pracy


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Co to znaczy nienormowany czas pracy?
Większość ludzi jednak pracuje 8h dziennie czyli klasyczny etat. Wtedy to się robi 10 h z dojazdami.

Ja zarabiam powyżej 5k i sama bym się nie utrzymała na takim poziomie jaki mamy we dwoje. Ledwo by mi na mieszkanie wystarczyło. Żeby żyć jak żyje obecnie to musiałabym zarabiać minimum te 12k, a to jest raczej niemożliwe. Nie jestem żadnym mega specjalistą, a jakimś managerem czy dyrektorem nawet bym nie chciała być.


Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[pempek]

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89294932]Co to znaczy nienormowany czas pracy?
Większość ludzi jednak pracuje 8h dziennie czyli klasyczny etat. Wtedy to się robi 10 h z dojazdami.

Ja zarabiam powyżej 5k i sama bym się nie utrzymała na takim poziomie jaki mamy we dwoje. Ledwo by mi na mieszkanie wystarczyło. Żeby żyć jak żyje obecnie to musiałabym zarabiać minimum te 12k, a to jest raczej niemożliwe. Nie jestem żadnym mega specjalistą, a jakimś managerem czy dyrektorem nawet bym nie chciała być.


Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


To oznacza, ze nie muszę spędzać 8 godzin w pracy, tylko tyle ile potrzebuje żeby ogarnąć swoje zadania.
W praktyce pracuje pewnie koło 7 godzin, ale jeśli jest potrzeba żeby zostać dłużej (dłużej niż 9 godzin) to nikt mi za to nie płaci.

Pracuje na stanowisku managera.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Aha, dzięki za wyjaśnienie. U mnie nawet najwyższe szczeble pracują po 8h.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[bleuclair]

Napisane przez PaulinciaKWC

kurcze co to za branza? bo 4k netto dla lidera to jakies nieporozumienie

---------- Dopisano o 09:31 ---------- Poprzedni post napisano o 09:27 ----------



jak znajdziesz winowajcę to bym normalnie do włascicielki to zgłosiła, jak jest człowiekiem to wymieni felerny sprzęt. W koncu co miesiąc tracicie na tym kupe kasy

Pracuję w nazwijmy to małym korpo. Restrukturyzuję wierzytelności.Robię wszystko. Od telefonów i przypominajek o płątności,przez wpisy do KRD, wystawianie faktur/duplikatów/tłumaczenie płatności, po pisma do komorników i sądów. Wypowiadam też umowy i weryfikuję nowych potencjalnych Klientów 4 netto to mam z premią jak łądnie domknę wynik. Zawsze do tej pory się to udawało, ale wiadomo kiedyś może się zdarzyć, że zarobię jeszcze mniej.Niby mogę uderzyć do większych spółek, ale tam też pada stawka 4 brutto(a często 3,5 brutto),a byłam już na kilku tego typu rozmowach. W dwóch bankach zaproponowano mi 100 zł więcej niż minimalną. Dodam, że był to ostatni etap rekrutacji z dyrektorem regionalnym przy stole. 'prowadząca rozmowę napisała mu na kartce dwie stawki. Zapytała go, ile może mi zaproponować. Wskazał te 3100 brutto wówczas z komentarzem "nie szalejmy od razu". Podziękowałam i wyszłam. Kiedy wołam 4 netto śmieją się mi w twarz. I w sumie się nie dziwię. A nie dziwię się dlatego, że kiedy składam aplikacje na takim portalu typu Pracuj, czy inne, wyskakuje zazwyczaj komunikat, że 70 proc. aplikujących chce mniejszego wynagrodzenia niż to, ktore podaję ja. A podaję tak żeby to było 4,5 netto.Nie po to szukam innej pracy, by zarabiać mniej. Zresztą pracowałam już w dużej firmie windykacyjnej- kiedy były premie, to było w miarę fajnie, potem nam je zebrali i była straszna bieda,a stres z dopinaniem targetu był jednak dużo większy niż tutaj. Nie byłoby mnie wówczas stać na wynajem czegokolwiek. Mieszkałam w rodzinnym domu i dojeżdżałam do pracy codziennie po 1.5h w jedną stronę. Kolega pracujący przez 8 lat w jednej kancelarii prawnej zarabiający nadal minimalną, mieszkający z matką mimo 38 lat na karku, dostał 800 zł brutto podwyżki na wniosek bezpośredniego przełożonego. Nie spodobało się to prezesowi, więc chłopak stracił pracę. Jeden i drugi. Także taki mamy klimat.
Co do lodówki-już rozmawiałam, bo strasznie hałasuje. Odgłosy przez całą dobę jakby ktoś strzelał plastikową butelką albo robił popcorn. Wiec potrafi mnie to wybudzić nawet w środku nocy.Niestety zdanie właścicielki jest takie, że lodówka jest w miarę nowa i nie będzie jej wymieniać. Faktycznie nie wygląda na starą, ale co z tego.Zresztą prawda jest taka, że aktualnie to boimy się do niej dzwonić. Żeby zaraz nie wypłynął -niby przy okazji -temat podwyżki najmu.

[PaulinciaKWC]

A zastanawialas sie moze nad czyms pokrewnym, ale z lepszymi zarobkami? Slabo sie zderzac ze scianą przy 4k netto przy takiej pracy. Ty masz pod sobą ludzi, tak?

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez bleuclair

Pracuję w nazwijmy to małym korpo. Restrukturyzuję wierzytelności.Robię wszystko. Od telefonów i przypominajek o płątności,przez wpisy do KRD, wystawianie faktur/duplikatów/tłumaczenie płatności, po pisma do komorników i sądów. Wypowiadam też umowy i weryfikuję nowych potencjalnych Klientów 4 netto to mam z premią jak łądnie domknę wynik. Zawsze do tej pory się to udawało, ale wiadomo kiedyś może się zdarzyć, że zarobię jeszcze mniej.Niby mogę uderzyć do większych spółek, ale tam też pada stawka 4 brutto(a często 3,5 brutto),a byłam już na kilku tego typu rozmowach. W dwóch bankach zaproponowano mi 100 zł więcej niż minimalną. Dodam, że był to ostatni etap rekrutacji z dyrektorem regionalnym przy stole. 'prowadząca rozmowę napisała mu na kartce dwie stawki. Zapytała go, ile może mi zaproponować. Wskazał te 3100 brutto wówczas z komentarzem "nie szalejmy od razu". Podziękowałam i wyszłam. Kiedy wołam 4 netto śmieją się mi w twarz. I w sumie się nie dziwię. A nie dziwię się dlatego, że kiedy składam aplikacje na takim portalu typu Pracuj, czy inne, wyskakuje zazwyczaj komunikat, że 70 proc. aplikujących chce mniejszego wynagrodzenia niż to, ktore podaję ja. A podaję tak żeby to było 4,5 netto.Nie po to szukam innej pracy, by zarabiać mniej. Zresztą pracowałam już w dużej firmie windykacyjnej- kiedy były premie, to było w miarę fajnie, potem nam je zebrali i była straszna bieda,a stres z dopinaniem targetu był jednak dużo większy niż tutaj. Nie byłoby mnie wówczas stać na wynajem czegokolwiek. Mieszkałam w rodzinnym domu i dojeżdżałam do pracy codziennie po 1.5h w jedną stronę. Kolega pracujący przez 8 lat w jednej kancelarii prawnej zarabiający nadal minimalną, mieszkający z matką mimo 38 lat na karku, dostał 800 zł brutto podwyżki na wniosek bezpośredniego przełożonego. Nie spodobało się to prezesowi, więc chłopak stracił pracę. Jeden i drugi. Także taki mamy klimat.
Co do lodówki-już rozmawiałam, bo strasznie hałasuje. Odgłosy przez całą dobę jakby ktoś strzelał plastikową butelką albo robił popcorn. Wiec potrafi mnie to wybudzić nawet w środku nocy.Niestety zdanie właścicielki jest takie, że lodówka jest w miarę nowa i nie będzie jej wymieniać. Faktycznie nie wygląda na starą, ale co z tego.Zresztą prawda jest taka, że aktualnie to boimy się do niej dzwonić. Żeby zaraz nie wypłynął -niby przy okazji -temat podwyżki najmu.

Bez obrazy, ale kto normalny siedzi 8 lat w pracy za minimalna bez żadnej podwyżki? Nigdy nie uwierzę, że nie mógł znaleźć lepszej pracy. Pewnie w ogóle efektywnie nie szukał.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89295391]Bez obrazy, ale kto normalny siedzi 8 lat w pracy za minimalna bez żadnej podwyżki? Nigdy nie uwierzę, że nie mógł znaleźć lepszej pracy. Pewnie w ogóle efektywnie nie szukał.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]No wiesz.... nie wszyscy dobrze znoszą zmiany. Duża większość ludzi narzeka na pracę, ale jej nie zmieni. Zmiana pracy wymaga własnej inicjatywy i stawienia czoło "nowemu wyzwaniu", plus stres wynikający z nowego otoczenia, zmiana drogi do pracy, itd....

Sent from my SM-G973F using Tapatalk

[Monia284]

Napisane przez bleuclair

Ja z wielką trwogą czekam na podwyżki prądu i na pewno za chwilę podwyżkę najmu. Jeśli tak jak zapowiadają podwyżki prądu będą o kilkaset procent, a najem choćby o 30 proc. to będę musiała wrócić ze stolicy na Lubelszczyznę. I to pomimo tego, że wynajmuję mieszkanie na spółkę. Za prąd rachunki już przychodzą po 500-600 zł (mamy kuchenkę elektryczną), więc nie wyobrażam sobie skoku do 1500 zł. Tylko tam znowu normą są zarobki rzędu minimalnej krajowej, więc też nie wiem, jak sobie poradzę. Chyba zostaje mieszkanie z rodziną, w małym mieszkaniu w bloku, a od tego chciałam uciec...
Z wielkim trudem dobiłam trzema podwyżkami do pensji 4 netto. Tylko co z tego,skoro ceny rosną codziennie, a więcej już nie dostanę, bo też i nie mam już na kogo awansować(przeszłam z młodszego specjalisty do lidera)...
Zresztą nie wiem, gdzie te wysokie pensje w stolicy. U mnie w firmie więcej zarabiają tylko handlowcy. Na rekrutacjach też dostaję propozycje rzędu 4 brutto i to w maksie(mówię o bankach, firmach windykacyjnych, urzędach). Jak za to przeżyć gdziekolwiek w pojedynkę to nie wiem.

Dokładnie. Niektórzy myśląc o stolicy myślą chyba że te 4 tysiące to takie minimum No i że zarabia się często dużo więcej. No a tak naprawdę często wynagrodzenia są niezbyt wysokie zwłaszcza patrząc na koszty życia. W ogóle patrząc na to że jest się liderem w Warszawie więc stanowisko już wyższe to i 4 tysiące to moim zdaniem nie jest tak dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89295417]No wiesz.... nie wszyscy dobrze znoszą zmiany. Duża większość ludzi narzeka na pracę, ale jej nie zmieni. Zmiana pracy wymaga własnej inicjatywy i stawienia czoło "nowemu wyzwaniu", plus stres wynikający z nowego otoczenia, zmiana drogi do pracy, itd....

Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]No to na co liczy taka osoba? Jak ktoś wykazuje zerowa inicjatywę, to co tu się dziwić.
No przykro mi, ale jeśli się nie jest rozchwytywanym specjalista, to pracodawca sam z siebie nic nie da, bo i po co.

W ogóle moim zdaniem jak ktoś parę lat po studiach zarabia minimalna, to jest nieogarnięty życiowo, a nie że nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89295463]No to na co liczy taka osoba? Jak ktoś wykazuje zerowa inicjatywę, to co tu się dziwić.
No przykro mi, ale jeśli się nie jest rozchwytywanym specjalista, to pracodawca sam z siebie nic nie da, bo i po co.

W ogóle moim zdaniem jak ktoś parę lat po studiach zarabia minimalna, to jest nieogarnięty życiowo, a nie że nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Rozchwytywany specjalista też musi uświadomić szefostwo pisemnie i werbalnie, że jest tym specjalista
Zapomniałam dodac- ile osób skończyło studia, żeby mieć papier, bo tak trzeba? A talent i ochota do pracy w zawodzie =0

Sent from my SM-G973F using Tapatalk

[gryx82]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89294128]...
Ale fakt, Polska to totalnie biedny kraj. U nas 10 k na rękę uważa się za jakieś kokosy, co też jest bzdura. To raptem 2k euro miesięcznie[/QUOTE]
Polska to nienormalność. Sorry, ale prawda jaka jest, każdy widzi. Mam znajomych (i "znajomych znajomych") w całym przekroju społeczeństwa i najlepiej zarabiają ci w spółkach skarbu państwa (~40 tys. w NBP do ~90 tys. miesięcznie w radzie nadzorczej firmy nawozowej). Także ten

[motylek_na_ramieniu]

Ja nie wiem, kto przy zdrowych zmysłach zatrudnia się teraz albo ciągle siedzi w budżetówce mieszkając w dużym mieście wojewódzkim. Chyba trzeba być ostatnim nieudacznikiem, frajerem albo totalnie nie mieć nic do zaoferowania na rynku pracy. Jak słyszę od znajomych znajomych, że gdzieś np. w administracji na uniwersytecie zarabia się koło 3k brutto i ze przez to rezygnują z wakacji albo że naukowiec na filologii ma 4k, to ja sie pytam: po co tam są? Z językami można na dzień dobry znaleźć pracę w sensownym korpo i wiecej dadzą na sam początek. Dla mnie to przejaw takiej umyslowej bezwolnosci, a niby to elita akademicka... No chyba że ktoś ma bogatego partnera.
Wg mnie w takim Krakowie czy Wroclawiu nie da sie zyc na sensownym poziomie bez 8k dla singla, 5-6k od osoby w parze. Tylko ze to nie jest poziom nieosiągalny. Nawet juniorzy mają czasem tyle na dzień dobry.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[andra]

Wg ciebie praca w jakimś centrum usług wspólnych na juniorze jest tak bardzo rozwijająca?
Odnośnie uczelni, odpowiedź jest bardzo prosta. Może taki doktor chce się spełniać naukowo. Jeżeli nasz kraj to montownia i nie ma gdzie pójść pracować i zarabiać sensownie pieniądze (szansę na to ma zaledwie wybrany ułamek), to pozostaje mu jedynie wyjechać za granicę. Nie każdy chce.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz