Ile na komunię?

[kaledonia]

Napisane przez Ingrid80

To u was rodzeństwo także dostaje prezenty gdy jedno z nich ma komunie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie

[Hultaj]

Napisane przez Ingrid80

To u was rodzeństwo także dostaje prezenty gdy jedno z nich ma komunie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

coś drobnego czy małego tak.

---------- Dopisano o 22:01 ---------- Poprzedni post napisano o 21:44 ----------

jest podyktowany względami praktycznymi. Wszystkie dzieci mają full zabawek, więc kupienie kolejnej daje im 5 minut zadowolenia.

Ja mieszam praktyczność z elementem sprawienia przyjemności. Nie daję ksiązki jak wiem że nie lubi czytać. Nie mam parcia na zabawkę jak wiem że ma ich dużo. Jak zabawka jest używana ale w bardzo dobrym, zadbanym stanie, to dlaczego nie. Tak jest ekologicznie i nie nabija niepotrzebnych kosztów a można pięknie zapakować. (Ale to raczej jako prezent bez okazji, ale niekoniecznie). Jak się lubi hand made to można podarować coś ręcznie robionego, np. jakieś wesołe kolczyki dla dziewczynki która niedawno przekłuła uszy i już jest bardziej małą panienką niż dzieckiem. Jak ma 10 lat to wiem że lepszym prezentem może być fajny ciuch, torebeczka czy słoneczne okulary niż coś innego.

[Limonka2738]

Bez sensu.

Kto ma Komunię, ten dostaje prezent.

Bo gdzie ustawić granicę? A jak ma bliską kuzynkę w podobnym wieku, to też musi dać?

Każde dziecko ma jeden raz w życiu Komunię (w jednej rodzinie) i na nią dostaje prezent.

Jak jest młodsze rodzeństwo, to pojedzie w przyszłym roku. Albo za dwa lata. I wtedy to nie pojedzie.

Miałam Komunię bliskich mi kuzynów w rocznych odstępstwach. W ogóle mi do głowy nie przyszło, żeby się źle czuć. Wiedziałam, że jak będzie moja kolej, to ja dostanę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Miałam Komunię bliskich mi kuzynów w rocznych odstępstwach. W ogóle mi do głowy nie przyszło, żeby się źle czuć.

Bardziej myslałam o dzieciach które na co dzien ze sobą mieszkają i wychowują się w 1 domu. Wtedy relacje między nimi są jednak trochę inne niż kiedy spotyka się kuzyna raz na jakiś czas.
Poza tym nie twierdzę że wszystko ma być na buk wie jakim wypasie tylko uważam że jak się jednemu dziecku kupuje coś wystawnego (akurat z tym kojarzy się Komunia) to kupienie drugiemu jakiejś ksiązeczki układanki czy czekolady w cenach 10-30 zł to raczej nie jest już wtedy nie wiadomo jakie wyrzeczenie. Chociaż też nie jest wg mnie jakies wybitnie dziwne podarowanie każdemu z dzieci (kuzynostwa itp) chociażby po czekoladzie.

A co do samego Disneylandu to nie kupiłabym takie prezentu jednemu dziecku wiedząc że w domu jest drugie i tyle. Jeśli jedno dziecko dostaje rower to zakładam że drugie też jakiś ma. Jeśli rodzice są mniej zamożni to kupią uzywkę czy wykorzystają po rodzinie. Jest to zresztą ekologiczne i sensowne.
Ale wysłanie jednego dziecka do ekstra parku rozrywki podczas gdy drugie ma w tym czasie kisić się w domu jest wg mnie słabe. Tak samo jak jednemu wykupić kolonie nad morzem a drugiemu kazać siedzieć we wakacje w blokach. Co kto woli dla mnie byłoby to chamskie na maksa.
To tyle w temacie luźnych rozważań na temat zagranicznych wyjazdów do parków zabaw, bo czy babcia podarowała mądry prezent czy nie to nie wiadomo.

[Limonka2738]

Dlatego napisałam bliskich. Jedno mieszkało ze mną, drugie naprzeciwko.

Nie wiedziałam, że kuzyni nie mogą razem mieszkać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Tylko że kuzynka to nie jest twoje rodzenstwo i twoja matka miała prawo bardziej kochać ciebie niż twoją kuzynkę a matka kuzynki ją a nie ciebie. Dla ciebie mogła być miła ale to nie samo bo to dalej nie byłaby twoja matka. I nawet jeśli mieszkaliście w 1 domu stanowiliście 2 odrębne rodziny z 2 kompletami rodziców i trudno żeby jedna rodzina miała się tłumaczyć przed drugą gdzie się wybiera w niedzielne popołudnie. I trudno żebys sobie nie pojechała do Disneylandu i trudno też żeby tak twoja rodzina miała zbiednieć jakby się wykosztowała na 1 prezent i np. ze 2 czekolady. Natomiast wątpię by ktokolwiek zwyczajnie pomyslał o pozostałych dzieciach stąd i olewka w temacie choćby głupiej czekolady.



Ale jakbyś tak miała rodzoną siostrę i ciebie rodzice by obwozili po galeriach za super ciuszkami i po lodziarniach na deserki a ona miała siedzieć w domu z babcią i szukać sobie zajęcia byłoby to bardzo bardzo słabe.
Ale tak też można o czym świadczą od czasu do czasu pełne żalu wątki rodzeństwa gdzie jedno było na piedestale a drugie jak kopciuch z łaską i zawsze gorsze.

---------- Dopisano o 22:59 ---------- Poprzedni post napisano o 22:56 ----------

I tak widocznie jestem dziwna bo uważam że jak np. za pieniądze z Komunii dwoje dzieci pojedzie na wakacje w 1 roku a przy następnej Komunii np. jedno z dzieci dostaje np. telefon a drugie np. nowe meble do pokoju to tragedia się nie dzieje.



Ale nie, w koncu ''to Komunia'', swięto singla, najlepiej dać dziecku kasę na słodycze i niech sobie wykupi ze spożywczaka ile da radę i skitra u siebie w pokoju a drugiemu może czasem coś odpali ale raczej może nie. No święto miłości jak w mordę strzelił.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

U nas na urodziny druga od gości dostaje z reguły kinder jajo.

[Hultaj]

U nas na urodziny druga od gości dostaje z reguły kinder jajo.

No i ok ale przynajmniej coś i jest to jakieś miłe pomyślenie o drugim dziecku.

W ogóle co za absurd. Teraz komputery praktycznie każdy jakiś w domu ma, nawet więcej niż 1, więc dziecko zawsze może doginać starego laptopa taty więc w temacie elektroniki z wyższej pólki zluzowało. No to się pojawiły po drodze quady, wynajęcie limuzyny, nowe laptopy z parametrami jakby dziecko było stypendystą polibudy, smartfony tablety i och. Smartfona szczęsliwie dobrego też już się kupi za parę stów a nie za tysiaka z górką i lepiej.
Na 18tki również kasa. Czekać tylko na modę na 15tki, lub inne święto '' pierwszej miesiączki'' czy wąsika pod nosem i kolejnego pretekstu do prezentów w postaci kasy.
A no i najpierwsze są chrzciny, wyskok numer 1. Potem ''roczek''.



I potem dylemat w wątku ile. Tyle ile się uważa że chcesz dać i że cię na to stać. Może być i 20 tyś. I może łańcuszek za 80zł.

[Limonka2738]

Ale, Hultaj, po kiego grzyba mi ta czekolada?

Nie rozumiem i nie zrozumiem oczekiwania prezentu, byle był.

Dla mnie problem z dupy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

Napisane przez Limonka2738

Ale, Hultaj, po kiego grzyba mi ta czekolada?

Nie rozumiem i nie zrozumiem oczekiwania prezentu, byle był.

Dla mnie problem z dupy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie też. Brat miał komunię, ja nic nie dostałam, no i spoko, nie moje święto. Ja miałam komunie, brat nic nie dostał, no i luzik. Wiadomo - te niedobre komunijne bombonierki oboje jedliśmy bez jakiegoś dzielenia na moje i twoje. Ja za hajsy kupilam basen i brat korzystał ze mną z niego. Luzik.

Idąc na przyjęcie do kuzynki też kupiliśmy tylko prezent dla tej, która ma komunię, bez prezentu dla młodszej siostry. Prezent i tak to był bukiet kwiatów, słodkie i srebrne kolczyki z zawieszką. Nie był to najlepszy okres w życiu, dlatego tylko srebro, gdyby wtedy lepiej się powiedziło, pewnie srebro zamieniłabym na złoto, ale też bez szału.

Ogólnie nie uważam, że przyjecia typu komunia, wesele ma się dla kogokolwiek zwrócić dlatego sama nie szastam hajsami jak gdzieś ide, bo nie zarabiam nie wiadomo jak dużo, ale kiedy będę brała własny ślub to też nie będę liczyć na zwrot

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[Hultaj]

Ale, Hultaj, po kiego grzyba mi ta czekolada?

Nie rozumiem i nie zrozumiem oczekiwania prezentu, byle był.

Dla mnie problem z dupy.

Problem z dupy to jest dla ciebie zawsze ale to zawsze kiedy ktoś inaczej coś robi niż ty. Jakaś ambicja udowadniania czegoś całemu światu.
Dzieci jak dzieci, jedno oleje inne będzie bardziej zazdrosne.
Byłam kiedyś na Komunii gdzie rodzenstwo dzieliło rok i to młodsze chociaż wiedziało w czym rzecz i w końcu takie małe nie było, pod koniec dnia zwyczajnie się rozpłakało że tylko to starsze i starsze jest w centrum uwagi i dostaje tyle różnych rzeczy. Za rok miało swoją ale po co było maluchowi dodać stresu to nie wiem.
Poza tym nie lubię wprowadzania takich sztucznych podziałów, pamiętam z dziecinstwa jak żałosne były przepychanki wśród niektórych dzieciaków między rodzenstwem gdy jedno miało jakąś zabawkę czy np. rower a drugiemu ją łaskawie wydzielało.
Dla mnie to jest po prostu dość chamskie przyjść do jednego dziecka a olać drugie.
Tak samo jak umawiać się żonatym przyjacielem. Oczywiście że jak umawiam się z nim to mogę mieć serdecznie w dupie plany małżonki na dany dzien, ale olanie jej byłoby dla mnie zwyczajnie lamerskie. Ty możesz mieć na to wylane. Dla mnie to bez kultury. I fajnie.

---------- Dopisano o 11:36 ---------- Poprzedni post napisano o 11:28 ----------

Idąc na przyjęcie do kuzynki też kupiliśmy tylko prezent dla tej, która ma komunię, bez prezentu dla młodszej siostry.

dla mnie to po prostu zwykłe sępienie i sknerusowanie. Nie ma się kasy to ok, obowiązku nie ma, tylko nie dorabiałabym do jakiejś głębszej życiowej filozofii, bo nie jestem od tego aby wychowywać czyjeś dziecko i tłumaczyć mu dlaczego rodzenstwo dostaje prezenty a drugiemu figę z makiem. I w 2 stronę jeśli się dzieciakowi zrobi przykro że wszyscy skaczą nad siostrą a jego olewają to przecież nie musi cię to jako kuzynki czy ciotki obchodzić. Ale nie jestem dzieckiem (nie uznaję też bycia chrzestnym na siłę i obowiązku wyskakiwania z tej okazji kasy -- proszenia kogoś na chrzestnego a potem dla takiej osoby to kłopot bo wiąże to się z jakimiś oczekiwaniami prezentowymi) więc nie zachowałabym się w stosunku do dzieci kuzynki np. wybiórczo.

[Limonka2738]

Hultaj. To ty się przyczepiłaś randomowej ciotki w necie, że nie kupiła wszystkim wokół wyjazdu.

Określam to czepianie się jako problem z dupy, a nie samo robienie inaczej niż ja.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[motyla]

Jak dla mnie to sytuacja, w której tylko komunista dostaje prezenty, bo to jego dzień, a reszta rodzeństwa nie, bo to nie ich dzień, jest ważna życiową lekcją i to niezależnie od tego, jak przykro takim dzieciom będzie, że nie dostały nic.

[lightangel]

Napisane przez Hultaj

Dla mnie to jest po prostu dość chamskie przyjść do jednego dziecka a olać drugie.

Owszem, olanie jednego dziecka jest chamskie. Tyle że dla mnie równie chamskie jest przyjście w gości z prezentami choćby i dla wszystkich dzieci a potem posadzenie tyłka przy stole i olewanie ich przez resztę wieczoru.
U nas po prostu jak są urodziny, to wszyscy spędzają czas z dziećmi, choćby i 10 osób naraz miało grać w jakąś planszówkę, układać puzzle czy lepić coś z ciastoliny. Dzięki temu żadne dziecko nie jest pomijane.
I nie, nie żałuję kasy na czekoladę. Po prostu zarówno ja, jak i rodzice tych dzieci uważają brak prezentu za ważną lekcję która sprawiła że dzieci są mniej roszczeniowe.

Napisane przez motyla

Jak dla mnie to sytuacja, w której tylko komunista dostaje prezenty, bo to jego dzień, a reszta rodzeństwa nie, bo to nie ich dzień, jest ważna życiową lekcją i to niezależnie od tego, jak przykro takim dzieciom będzie, że nie dostały nic.

Też tak sądzę. Raz czy dwa dzieciak sobie popłacze w cudze urodziny, a potem zrozumie że nie ma co rwać włosów z głowy bo on też będzie mieć urodziny. Jak dla mnie taka sytuacja dobrze uczy dzieci jak radzić sobie z własnymi emocjami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Elfir]

Nie przypominam sobie bym za dziecka dostawała prezent w dniu urodzin/imienin/komunii mojego brata i vice versa.
Nawet by mi to do głowy nie przyszło.

Moim zdaniem takie dawanie prezentu bez okazji uczy dziecko interesowności i egoizmu.

[Hultaj]

To ty się przyczepiłaś randomowej ciotki w necie, że nie kupiła wszystkim wokół wyjazdu.

zapytałam jedynie jak to zorganizowała. Wybacz kupowanie iluś dzieciakom i dorosłym wyjazdu do parku w Danii to już jest jakiś koszt i byłoby to absurdalne.

Jak dla mnie to sytuacja, w której tylko komunista dostaje prezenty, bo to jego dzień, a reszta rodzeństwa nie, bo to nie ich dzień, jest ważna życiową lekcją i to niezależnie od tego, jak przykro takim dzieciom będzie, że nie dostały nic.

w temacie lekcji to również komunia nie powinna być związana z kasą i prezentami jak już, co najwyżej symboliczny medalik i różaniec. W ogóle idea obsypywania dzieciaków kasą i gadżetami jest co najmniej idiotyczna.

Owszem, olanie jednego dziecka jest chamskie. Tyle że dla mnie równie chamskie jest przyjście w gości z prezentami choćby i dla wszystkich dzieci a potem posadzenie tyłka przy stole i olewanie ich przez resztę wieczoru.
U nas po prostu jak są urodziny, to wszyscy spędzają czas z dziećmi, choćby i 10 osób naraz miało grać w jakąś planszówkę, układać puzzle czy lepić coś z ciastoliny. Dzięki temu żadne dziecko nie jest pomijane.
I nie, nie żałuję kasy na czekoladę. Po prostu zarówno ja, jak i rodzice tych dzieci uważają brak prezentu za ważną lekcję która sprawiła że dzieci są mniej roszczeniowe.

Wypowiedziałam się głównie o tym że nie wykupiłabym wycieczki do Disneylandu 8-9latkowi wiedząc że drugi kilkulatek będzie w tym czasie siedział w domu i oglądał nikolodion. Wolałabym już kupić 2 bilety do Energylandii.
Dlatego także że nie potrzebuję stawiać rodziców w sytuacji by musieli coś tłumaczyć dzieciom.
Dla Limonki byłby to super prezent, dla mnie buracki. Takie lekcje sobkostwa uważam za zbędne.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:08 ----------

Moim zdaniem takie dawanie prezentu bez okazji uczy dziecko interesowności i egoizmu.

Moim zdaniem nie uczy niczego szczególnego, jeśli czegokolwiek to że przyjdzie jego kolej i wtedy też wszyscy będą meli wylane na brata a on będzie gwiazdą wieczoru - także wystarczy poczekać żeby brata zepchnąć z piedestału i samemu się umościć wygodnie.

[motyla]

Napisane przez Elfir

Nie przypominam sobie bym za dziecka dostawała prezent w dniu urodzin/imienin/komunii mojego brata i vice versa.
Nawet by mi to do głowy nie przyszło.

Moim zdaniem takie dawanie prezentu bez okazji uczy dziecko interesowności i egoizmu.

Yup. Mam w rodzinie kilka takich przypadków, że za każdym razem jak ludzie szli do nich w gości to zawsze coś przynosili dzieciakom, nawet jak przychodzili ot tak na kawę. Potem jak komuś zdarzyło się nie przynieść dzieciom nic, to był płacz i rozczarowanie, bo gość zawsze = prezencik dla dziecka.

Ja w sumie też z tych, którzy nie lubią dawać kase z okazji komunii, bo nie od tego komunia jest, ale skoro już się utarł taki zwyczaj to nie będę robić szopki dla zasady. Na pewno nie dawalabym więcej niż 150zl, bo bez jaj, to nie ślub i nie ma spłacania talerzyków. W moich rodzinnych stronach robią dzieciom jeszcze druga komunię czy tam rocznicę, różnie na to mówią, więc już w ogóle dzieciakom się w głowach przewraca.

[Hultaj]

Yup. Mam w rodzinie kilka takich przypadków, że za każdym razem jak ludzie szli do nich w gości to zawsze coś przynosili dzieciakom, nawet jak przychodzili ot tak na kawę. Potem jak komuś zdarzyło się nie przynieść dzieciom nic, to był płacz i rozczarowanie, bo gość zawsze = prezencik dla dziecka.

jak się uczy że się za każdym razem musi coś przynieść to potem się nie dziwię że dziecko ciotkę traktuje jak prezentomat i mu smutno jak się zatnie.

Zresztą nie wiem co się dzieciom tłumaczy przy okazji takich częstych prezentów, bo u mnie w rodzinie nikt nie traktuje tego jako takie super oczywiste tylko miły gest a ten jest nieobowiązkowy, także jeśliby jakieś dziecko zrobiło scenę bo wujek przyszedł i śmiał nie przynieść czekolady to by chyba zostało uznane za kosmitę.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

to wina rodziców - którzy młodszym dzieckiem tak powinni się zaopiekować i tak je przygotować żeby nie czuło się odrzucone.

[Hultaj]

to wina rodziców - którzy młodszym dzieckiem tak powinni się zaopiekować i tak je przygotować żeby nie czuło się odrzucone.

czy ja wiem. przy roku różnicy dzieci troche wychowują się jak bliźniaki. Dużo rzeczy dzielą, wszystko jest podwójne, spędzają ze sobą czas. Co jeszcze może zrobić rodzic poza przygotowaniem dziecka i wytłumaczeniem mu, na czym sprawa polega, emocje to emocje, to w końcu dalej dziecko.



I nie, nie wierzę że jesli w domu np. jest 7 i 9 latek i to starsze w jakimś terminie pojedzie na wycieczkę do Disney czy innego Legolandu to temu drugiemu nie będzie trochę przykro. To w koncu nie jest wycieczka klasowa tylko wyjazd albo z tą ciotką, babcią czy rodzicem.

a na ślub to prócz prezentu dla Państwa Młodych prezenty dla ich rodzeństwa

są dorośli zazwyczaj, raczej rozumieją takie sprawy.

Nie wiem czemu jedynym słusznym założeniem miałoby być że należałoby jako słuszne i cudowne obdarować tylko określone dziecko a drugie musowo ma być potraktowane jakoś, gorzej. Uważam że od wychowywania są rodzice i wychowywanie na co dzien, a nie tresura prezentowa i trening silnej woli. Dorośli miewają z tym problem ale dziecko to można ćwiczyć.

Tak samo jak za normalne uważam że np. dzieci jak się wspólnie bawią to np. podzielisz między nie tabliczkę czekolady a nie że mamusia swojemu szkrabkowi da paseczek a resztę oleje. A przecież też może, w koncu nie jej dzieci.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:15 ----------

Tak tak, czekolady na komunię!

a twoim zdaniem jeśli ktoś kupuje np. aparat fotograficzny za 300 zł (wymyślam) to i układanka za 30 to jest takie wielkie wow? Bo wg mnie wynika ogólnie z pragmatyzmu podyktowanego oszczędnością ale nosi już znamiona sępienia.
Jeszcze pół biedy jak jesteś chrzestnym, dziecko olewasz, i czujesz się zobowiązany. Zresztą może też chodzi o podejście czy określone dzieci się lubi czy nie.
Jeszcze co innego jak prezent daje np. student i liczy się z każdym groszem, albo rzeczywiście ktoś nie ma kasy i kazda złotówka się liczy, ale tak, dla mnie to śmieszne żeby dorabiać teorie do specjalnego niepodarowania czegokolwiek drugiemu dziecku. I nie to nie musi być czekolada, to może być koszulka z jednorożcem z Pepco za 19 zł.

[invisible_01]

Hultaj, mogę zadać intymne pytanie, dlaczego zawsze cytujesz bez nicku?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Hultaj

czy ja wiem. przy roku różnicy dzieci troche wychowują się jak bliźniaki. Dużo rzeczy dzielą, wszystko jest podwójne, spędzają ze sobą czas. Co jeszcze może zrobić rodzic poza przygotowaniem dziecka i wytłumaczeniem mu, na czym sprawa polega, emocje to emocje, to w końcu dalej dziecko.
I nie, nie wierzę że jesli w domu np. jest 7 i 9 latek i to starsze w jakimś terminie pojedzie na wycieczkę do Disney czy innego Legolandu to temu drugiemu nie będzie trochę przykro. To w koncu nie jest wycieczka klasowa tylko wyjazd albo z tą ciotką, babcią czy rodzicem.
są dorośli zazwyczaj, raczej rozumieją takie sprawy.
Nie wiem czemu jedynym słusznym założeniem miałoby być że należałoby jako słuszne i cudowne obdarować tylko określone dziecko a drugie musowo ma być potraktowane jakoś, gorzej. Uważam że od wychowywania są rodzice i wychowywanie na co dzien, a nie tresura prezentowa i trening silnej woli. Dorośli miewają z tym problem ale dziecko to można ćwiczyć.
Tak samo jak za normalne uważam że np. dzieci jak się wspólnie bawią to np. podzielisz między nie tabliczkę czekolady a nie że mamusia swojemu szkrabkowi da paseczek a resztę oleje. A przecież też może, w koncu nie jej dzieci.
a twoim zdaniem jeśli ktoś kupuje np. aparat fotograficzny za 300 zł (wymyślam) to i układanka za 30 to jest takie wielkie wow? Bo wg mnie wynika ogólnie z pragmatyzmu podyktowanego oszczędnością ale nosi już znamiona sępienia.
Jeszcze pół biedy jak jesteś chrzestnym, dziecko olewasz, i czujesz się zobowiązany. Zresztą może też chodzi o podejście czy określone dzieci się lubi czy nie.
Jeszcze co innego jak prezent daje np. student i liczy się z każdym groszem, albo rzeczywiście ktoś nie ma kasy i kazda złotówka się liczy, ale tak, dla mnie to śmieszne żeby dorabiać teorie do specjalnego niepodarowania czegokolwiek drugiemu dziecku. I nie to nie musi być czekolada, to może być koszulka z jednorożcem z Pepco za 19 zł.

a jak sądzisz, kiedy dorośli uczą się że ze jak ktoś inny dostaje podwyżkę to jemu niekoniecznie się należy? po 25 roku życia czy w dzieciństwie?

Jeżeli miałabym opcję że na chrzest czy komunie siostrzenicy mam przynieść prezenty dla wszystkich obecnych dzieci - to przepraszam ale chyba nie pójdę. Bo jeżeli przyniosę prezent dla jubilatki i jej rodzeństwa to i powinnam coś przynieść pozostałym dzieciom.

Mają stać i się oblizywać patrząc jak ONI coś tam dostali?

[Finlora]

Jak idę do chrześniaka na urodziny to przynoszę jakiś drobiazg jego siostrze. Ale tylko dlatego, że wiem, że jej chrzestna ma ją w tyłku i na jej urodziny nie przychodzi.

Kiedy mój brat miał komunię, prezenty dostawał tylko on. Kiedy ja miałam komunię - ja. Tak samo z urodzinami, imieninami itd. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przychodząc do dziecka na urodziny dawał też prezent jego rodzeństwu. Skoro temu drugiemu dziecku może być przykro, że np jego brat dostał prezent a on nie, to temu, które ma urodziny, też może być przykro, że to przecież jest jego święto, jego dzień, więc dlaczego jego brat też dostaje prezent, przecież on nie ma w tym dniu urodzin.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Finlora

Jak idę do chrześniaka na urodziny to przynoszę jakiś drobiazg jego siostrze. Ale tylko dlatego, że wiem, że jej chrzestna ma ją w tyłku i na jej urodziny nie przychodzi.

Kiedy mój brat miał komunię, prezenty dostawał tylko on. Kiedy ja miałam komunię - ja. Tak samo z urodzinami, imieninami itd. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przychodząc do dziecka na urodziny dawał też prezent jego rodzeństwu. Skoro temu drugiemu dziecku może być przykro, że np jego brat dostał prezent a on nie, to temu, które ma urodziny, też może być przykro, że to przecież jest jego święto, jego dzień, więc dlaczego jego brat też dostaje prezent, przecież on nie ma w tym dniu urodzin.

dokładnie.

[Limonka2738]

Z tym, że to takie szkodliwe też się nie zgodzę.

Mi też rodzice kupowali prezenty z różnych nie moich okazji. Konkretniej tata. Dostawałam prezent na urodziny mamy, na imieniny babci i na rocznicę ślubu rodziców.

Bo właśnie nie chcieli, żeby mi było przykro.

Ale jakoś to nie sprawiło, że miałam poczucie, że mi się coś należy.

Raczej byłam uczona od małego, że prezent to miły gest od kogoś i nawet w swoje urodziny nie oczekiwałam niczego.

I do dzisiaj tak mam, że prezent, fajnie, ale jeśli zaprosze kogoś na urodziny, a on zjawi się bez to nie jest mi przykro.

I nie jestem wyjątkowa, sądzę, że to tak naprawdę nie ma znaczenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Limonka2738

Z tym, że to takie szkodliwe też się nie zgodzę.Mi też rodzice kupowali prezenty z różnych nie moich okazji. Konkretniej tata. Dostawałam prezent na urodziny mamy, na imieniny babci i na rocznicę ślubu rodziców.
Bo właśnie nie chcieli, żeby mi było przykro.
Ale jakoś to nie sprawiło, że miałam poczucie, że mi się coś należy.
Raczej byłam uczona od małego, że prezent to miły gest od kogoś i nawet w swoje urodziny nie oczekiwałam niczego.
I do dzisiaj tak mam, że prezent, fajnie, ale jeśli zaprosze kogoś na urodziny, a on zjawi się bez to nie jest mi przykro.
I nie jestem wyjątkowa, sądzę, że to tak naprawdę nie ma znaczenia. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

bardzo miłe ze strony Twojego taty.

czy od cioć, wujków i innych osób zaangażowanych w obchodzenie tych świąt tez dostawałaś prezenty czy tylko od taty?

[motyla]

Napisane przez Limonka2738

Z tym, że to takie szkodliwe też się nie zgodzę.

Mi też rodzice kupowali prezenty z różnych nie moich okazji. Konkretniej tata. Dostawałam prezent na urodziny mamy, na imieniny babci i na rocznicę ślubu rodziców.

Bo właśnie nie chcieli, żeby mi było przykro.

Ale jakoś to nie sprawiło, że miałam poczucie, że mi się coś należy.

Raczej byłam uczona od małego, że prezent to miły gest od kogoś i nawet w swoje urodziny nie oczekiwałam niczego.

I do dzisiaj tak mam, że prezent, fajnie, ale jeśli zaprosze kogoś na urodziny, a on zjawi się bez to nie jest mi przykro.

I nie jestem wyjątkowa, sądzę, że to tak naprawdę nie ma znaczenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie wiem, czy jesteś wyjątkowa, ale ja w swojej rodzinie mam wyraźne przykłady na to, że takie zachowania szkodzą dziecku. To jest oczywiście połączone z wychowaniem dziecka - jeśli rodzice dobrze wychowują swoje dzieci, to takie coś ich nie zepsuje. W mojej rodzinie moim zdaniem nie potrafią dzieci wychowywać, przez co jest jak jest. Dla mojej siostry np. jej własny chrzestny był przez całe jej dzieciństwo zwykłym bankomatem, bo zawsze jak przychodził, to dawał jej kasę. A jak czasem przychodził np. na imieniny mamy i nie dawał jej pieniędzy, to siostra nie ukrywała swojego niezadowolenia, jemu robiło się głupio i w końcu i tak wyciągał portfel.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez motyla

Nie wiem, czy jesteś wyjątkowa, ale ja w swojej rodzinie mam wyraźne przykłady na to, że takie zachowania szkodzą dziecku. To jest oczywiście połączone z wychowaniem dziecka - jeśli rodzice dobrze wychowują swoje dzieci, to takie coś ich nie zepsuje. W mojej rodzinie moim zdaniem nie potrafią dzieci wychowywać, przez co jest jak jest. Dla mojej siostry np. jej własny chrzestny był przez całe jej dzieciństwo zwykłym bankomatem, bo zawsze jak przychodził, to dawał jej kasę. A jak czasem przychodził np. na imieniny mamy i nie dawał jej pieniędzy, to siostra nie ukrywała swojego niezadowolenia, jemu robiło się głupio i w końcu i tak wyciągał portfel.

w takich chwilach cieszę się że nie jestem niczyją chrzestną.

Co mówili jej rodzice? nie dyscyplinowali jej? Udawali że nie słyszą?

[Limonka2738]

Napisane przez motyla

Nie wiem, czy jesteś wyjątkowa, ale ja w swojej rodzinie mam wyraźne przykłady na to, że takie zachowania szkodzą dziecku. To jest oczywiście połączone z wychowaniem dziecka - jeśli rodzice dobrze wychowują swoje dzieci, to takie coś ich nie zepsuje. W mojej rodzinie moim zdaniem nie potrafią dzieci wychowywać, przez co jest jak jest. Dla mojej siostry np. jej własny chrzestny był przez całe jej dzieciństwo zwykłym bankomatem, bo zawsze jak przychodził, to dawał jej kasę. A jak czasem przychodził np. na imieniny mamy i nie dawał jej pieniędzy, to siostra nie ukrywała swojego niezadowolenia, jemu robiło się głupio i w końcu i tak wyciągał portfel.

Ale masakra.

Przestałabym przychodzić chyba.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz