Mamy Grudniowe 2019 ❤️- część 5 - Strona 133 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2019-12-17, 21:47   #3961
midusia86
Zakorzenienie
 
Avatar midusia86
 
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: kk
Wiadomości: 4 863
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez Alicjazkrainyczaroww Pokaż wiadomość
Chwale się! Udało mi się nakarmić mała z prawej piersi dzięki kapturkowi! Jadła ponad 20min, a po tym zrobiła wielką kupę przyszła do mnie super dziewczyna z oddziału noworodkowego i mi pokazała co i jak... Mam nadzieję, ze teraz będzie z górki i dzięki temu wyjdziemy jutro do domu. Dzisiaj mam karmić co 2 h, żeby poziom bilirubiny był w normie. Jak będzie, to wychodzimy

Wysłane z mojego F8331 przy użyciu Tapatalka
Cudownie


Wypróbowałam jednak już dzisiaj laktator. Maaatko, jaki on cichy w porównaniu do Medeli
__________________
You are so much stronger than you think
midusia86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-17, 23:10   #3962
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Super Alicja 🤩


Midusia, no wlasnie wszystko z nim super ale czemu mi nie ściąga pokarmu? 15ml na pierś i ani ml więcej. Ja wracam do pracy za 6tyg. :/ i musze mieć na porcję dla męża. Ale skąd

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-17, 23:46   #3963
midusia86
Zakorzenienie
 
Avatar midusia86
 
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: kk
Wiadomości: 4 863
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez PatiPee Pokaż wiadomość
Super Alicja


Midusia, no wlasnie wszystko z nim super ale czemu mi nie ściąga pokarmu? 15ml na pierś i ani ml więcej. Ja wracam do pracy za 6tyg. :/ i musze mieć na porcję dla męża. Ale skąd

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz


Pati a Medela z Leo udawało się ściągnąć? Ja bym na spokojnie spróbował regularnie ściągać bez stresu, żeby piersi trochę „obyć” z laktatorem. Pamietam ze jak regularnie ściągałam to mleka było dużo więcej i łatwiej się ściągało niż po nawet kilkudniowej przerwie. Spróbuj tak może z tydzień i zobacz, czy (.)(.) polubią się bardziej z laktatorem
__________________
You are so much stronger than you think
midusia86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 00:12   #3964
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Dzieki Midusia. Medela dobrze sciągał , ale co ja wtedy karmiłam..... Ten ma słabą moc chyba :/ w porównaniu do tego jak Tymek zassie...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 04:32   #3965
voice_of_silence
Zakorzenienie
 
Avatar voice_of_silence
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 378
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Będzie długo. Traktuję ten post trochę terapeutycznie, bo mam co do swojego porodu dość mieszane uczucia i chcę zrozumieć, a nawet zaakceptować to co zaszło. Dziewczyny w dwupaku, może być dość dosadnie, więc jeśli się mega boicie lub stresujecie, wróćcie do tego posta później

Zaczęło się całkiem obiecująco. W noc poprzedzającą dzień, kiedy miałam się stawić do szpitala wstawałam częściej niż zwykle i ciężej niż zwykle. Brzuch miałam napięty do granic możliwości, wydawało się że zaraz pęknie na pół.

Przed godziną siódmą zauważyłam krwisty śluz, co dało mi nadzieję na uniknięcie indukcji. Wstałam, wykąpałam się, zjedliśmy z mężem potężne i pyszne śniadanie i o 10 ruszyliśmy do szpitala.

Na oddział położniczy wpadliśmy jak do Kauflandu. "Dzień dobry, chcielibyśmyy urodzić" powiedział mąż, czym wzbudził ogólną radość i skierowano mnie do położnej na ktg. Skurcze pisały się obiecujące, chociaż nic jeszcze nie czułam. Zbadano mnie na fotelu, zrobiono masaż szyjki, ku mojemu zdziwieniu bez pytania, ale machnęłam ręką bo personel był uprzejmy i szalenie sympatyczny, robili wszystko żebym czuła się fajnie. Potem usg i zakwaterowałam się w sali, gdzie dosłownie po chwili dostałam obiad.☠ Odczuwałam już wtedy regularne skurcze co 15 minut. Nim skończyłam jeść, były już co 3 minuty. Wtedy wpadła położna żeby zabrać mnie na test oksytocyną. Plan był taki ze obserwujemy jak reaguje szyjka, a wywołujemy w środę. Nie powiódł się, bo jak tylko wdrapałam się na fotel na badanie, odeszły mi wody. Mąż więc zaczął moją przeprowadzkę do sali poporodowej a ja się przygotowywałam.

Początek skurczów był nawet znośny. Kiedy zaczęły się pogłębiać klęczałam na fotelu a tż masował mi plecy. Później przesiadłam się na piłkę i dostałam gaz, ale nie był jakoś szczególnie pomocny. Kiedy przyszedł czas na badanie, wdrapałam się na fotel i tak już zostałam.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że przy każdym badaniu przez położną miałam masowaną szyjkę. Bez uprzedzenia i na skurczach. Było to bardzo bolesne i nieprzyjemne, a gdy skurcze osiągały już swój maksymalny zasięg wręcz wyłam z bólu jak dzikie zwierzę. Było mi wtedy jednak nie tyle wszystko jedno, co czułam że ma to jakiś sens i mimo tego całego cierpienia działa i szybko posuwa akcję do przodu. Od czasu do czasu mąż razem z położną próbowali mnie namówić na zejście na piłkę, ale ucisk główki na szyjkę był w tej pozycji dla mnie tak okropnie nieznośny, że złapałam się rączek fotela i za żadne skarby nie chciałam zejść. Odpływałam między skurczami, ale w pewnym momencie stały się tak intensywne, że jestem pewna że wyszłoby z tego gotowe nagranie do dokumentu o egzorcyzmach.

Kiedy akcja już w linii prostej zmierzała do partych, położna kilkukrotnie naciskała na przyjęcie pozycji na lewym boku z nogą w górze. Było to owszem, bardzo skuteczne, bo czułam jak mały zmierza do wyjścia, ale tak paraliżujące że płakałam i błagałam żeby mnie dobili.

Wiedziałam że jestem już blisko końca kiedy zleciało się mnóstwo osób, w☠ tym lekarz gotowy żeby mnie naciąć. Cierpiałam okropnie, dlatego nie zapomnę tego uczucia ulgi jakie poczułam gdy praktycznie na jednym parciu wypłynęła ze mnie cała główka i ciałko.

Nie spodziewałam się, że to aż tak boli. Byłam przekonana że mam wysoki próg bólu, a z każdym skurczem myślałam że umieram. I na ten moment nie potrafię myśleć że mogłabym mieć więcej dzieci. A chciałam - dużo więcej.

I teraz najlepsze. Pomimo tego, że wiele punktów z mojego planu porodu zdaje się, że nie było zrealizowanych, wiele standardów zostało pominiętych, jestem bardzo wdzięczna swojej położnej. Jest to przecudowna, ciepła kobieta, która miała swój plan na to jak skrócić to okropne doświadczenie (do całych 5 godzin). Która zwracała się do mnie bardzo serdecznie i dodawała mi wiary we własne siły powtarzając nieustannie jak wspaniale mi idzie, jak cudownie oddycham i jak już jesteśmy blisko.

Dzisiaj po 12h przerwy zajrzała do mnie i pomogła mi dostawić małego do prawej piersi, której nie chciał przez cały dzień zaakceptować, przez co był nerwowy i płaczliwy. Wytłumaczyła serdecznie i rzeczowo na czym to polega, dzięki czemu jest nakarmiony i szczęśliwie śpi od kilku godzin.

Mimo wszystko psychicznie czuję się dobrze. Tulę mojego małego człowieczka, rozczulam się jaki jest śliczny i cudowny i uważam że jest wart tego wszystkiego co przeszłam.

Na koniec się poryczałam


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kocham luksus. A luksus polega nie na bogactwie i ornamentach, ale na braku wulgarności.

Coco Chanel

Wyzwanie czytelnicze 2019
voice_of_silence jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 04:56   #3966
sevenofnine
Rozeznanie
 
Avatar sevenofnine
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: łdz
Wiadomości: 631
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Nierozpakowane, możecie spokojnie czytać

Voice, to normalne, że masz mindfucka po porodzie. Co by się w jego trakcie nie wydarzyło i niezależnie od przebiegu, jest to ogromnie stresujące wydarzenie, które wjeżdża na psychikę i człowiek musi je w pewien sposób przepracować. Ja byłam i jestem zachwycona swoim porodem, a w noc po nie zmrużyłam oka, tylko przeżywałam całość jeszcze 10 razy. Przespałam może z godzinę mimo skrajnego wyczerpania organizmu. To, jak bardzo rozwalona się czujesz, jest w pełni normalne. Potrzebujesz kilku dni lub tygodni, żeby to poukładać w głowie

A ad większej ilości dzieci, na tym wątku chyba tylko BR ma bardziej dokuczliwą ciążę. Jadąc na blok, przeklinałam siebie i swoich przodków za durny pomysł rozmnażania się. Dziś mijają 2 tygodnie, odkąd urodziłam. Jestem głupią babą i myślę sobie z perspektywy wygodnego fotela, leków dla dorosłych i bronka w lodówce, że w sumie to było do zniesienia i za dwa lata pasowałoby zorganizować rodzeństwo...

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez sevenofnine
Czas edycji: 2019-12-18 o 05:00
sevenofnine jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 05:23   #3967
Ivi56
Rozeznanie
 
Avatar Ivi56
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 636
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez voice_of_silence Pokaż wiadomość
Będzie długo. Traktuję ten post trochę terapeutycznie, bo mam co do swojego porodu dość mieszane uczucia i chcę zrozumieć, a nawet zaakceptować to co zaszło. Dziewczyny w dwupaku, może być dość dosadnie, więc jeśli się mega boicie lub stresujecie, wróćcie do tego posta później

Zaczęło się całkiem obiecująco. W noc poprzedzającą dzień, kiedy miałam się stawić do szpitala wstawałam częściej niż zwykle i ciężej niż zwykle. Brzuch miałam napięty do granic możliwości, wydawało się że zaraz pęknie na pół.

Przed godziną siódmą zauważyłam krwisty śluz, co dało mi nadzieję na uniknięcie indukcji. Wstałam, wykąpałam się, zjedliśmy z mężem potężne i pyszne śniadanie i o 10 ruszyliśmy do szpitala.

Na oddział położniczy wpadliśmy jak do Kauflandu. "Dzień dobry, chcielibyśmyy urodzić" powiedział mąż, czym wzbudził ogólną radość i skierowano mnie do położnej na ktg. Skurcze pisały się obiecujące, chociaż nic jeszcze nie czułam. Zbadano mnie na fotelu, zrobiono masaż szyjki, ku mojemu zdziwieniu bez pytania, ale machnęłam ręką bo personel był uprzejmy i szalenie sympatyczny, robili wszystko żebym czuła się fajnie. Potem usg i zakwaterowałam się w sali, gdzie dosłownie po chwili dostałam obiad. Odczuwałam już wtedy regularne skurcze co 15 minut. Nim skończyłam jeść, były już co 3 minuty. Wtedy wpadła położna żeby zabrać mnie na test oksytocyną. Plan był taki ze obserwujemy jak reaguje szyjka, a wywołujemy w środę. Nie powiódł się, bo jak tylko wdrapałam się na fotel na badanie, odeszły mi wody. Mąż więc zaczął moją przeprowadzkę do sali poporodowej a ja się przygotowywałam.

Początek skurczów był nawet znośny. Kiedy zaczęły się pogłębiać klęczałam na fotelu a tż masował mi plecy. Później przesiadłam się na piłkę i dostałam gaz, ale nie był jakoś szczególnie pomocny. Kiedy przyszedł czas na badanie, wdrapałam się na fotel i tak już zostałam.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że przy każdym badaniu przez położną miałam masowaną szyjkę. Bez uprzedzenia i na skurczach. Było to bardzo bolesne i nieprzyjemne, a gdy skurcze osiągały już swój maksymalny zasięg wręcz wyłam z bólu jak dzikie zwierzę. Było mi wtedy jednak nie tyle wszystko jedno, co czułam że ma to jakiś sens i mimo tego całego cierpienia działa i szybko posuwa akcję do przodu. Od czasu do czasu mąż razem z położną próbowali mnie namówić na zejście na piłkę, ale ucisk główki na szyjkę był w tej pozycji dla mnie tak okropnie nieznośny, że złapałam się rączek fotela i za żadne skarby nie chciałam zejść. Odpływałam między skurczami, ale w pewnym momencie stały się tak intensywne, że jestem pewna że wyszłoby z tego gotowe nagranie do dokumentu o egzorcyzmach.

Kiedy akcja już w linii prostej zmierzała do partych, położna kilkukrotnie naciskała na przyjęcie pozycji na lewym boku z nogą w górze. Było to owszem, bardzo skuteczne, bo czułam jak mały zmierza do wyjścia, ale tak paraliżujące że płakałam i błagałam żeby mnie dobili.

Wiedziałam że jestem już blisko końca kiedy zleciało się mnóstwo osób, w tym lekarz gotowy żeby mnie naciąć. Cierpiałam okropnie, dlatego nie zapomnę tego uczucia ulgi jakie poczułam gdy praktycznie na jednym parciu wypłynęła ze mnie cała główka i ciałko.

Nie spodziewałam się, że to aż tak boli. Byłam przekonana że mam wysoki próg bólu, a z każdym skurczem myślałam że umieram. I na ten moment nie potrafię myśleć że mogłabym mieć więcej dzieci. A chciałam - dużo więcej.

I teraz najlepsze. Pomimo tego, że wiele punktów z mojego planu porodu zdaje się, że nie było zrealizowanych, wiele standardów zostało pominiętych, jestem bardzo wdzięczna swojej położnej. Jest to przecudowna, ciepła kobieta, która miała swój plan na to jak skrócić to okropne doświadczenie (do całych 5 godzin). Która zwracała się do mnie bardzo serdecznie i dodawała mi wiary we własne siły powtarzając nieustannie jak wspaniale mi idzie, jak cudownie oddycham i jak już jesteśmy blisko.

Dzisiaj po 12h przerwy zajrzała do mnie i pomogła mi dostawić małego do prawej piersi, której nie chciał przez cały dzień zaakceptować, przez co był nerwowy i płaczliwy. Wytłumaczyła serdecznie i rzeczowo na czym to polega, dzięki czemu jest nakarmiony i szczęśliwie śpi od kilku godzin.

Mimo wszystko psychicznie czuję się dobrze. Tulę mojego małego człowieczka, rozczulam się jaki jest śliczny i cudowny i uważam że jest wart tego wszystkiego co przeszłam.

Na koniec się poryczałam


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz


Doskonale Cię rozumiem, ja się na chwile zamknęłam w sobie po mojej przygodzie porodowej. Chyba musiałam to wszystko jakoś zaakceptować głęboko w środku. Wcześniej myśląc o porodzie miałam nadzieje, ze mimo bólu będę chciała pamiętać te chwile, a teraz 10 h męki o niecałe 2 cm rozwarcia zepchnęłam na tył podświadomości.

Uważam, ze takie odczucia są w zupełności normalne i mamy do nich prawo. Dobrze, ze trafiłaś na fajna Polozna.

Byłaś bardzo dzielna i chyba Ci jeszcze nie gratulowałam wiec gratuluje wydania tego cudownego stworzonka na ten świat


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Ivi56 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-12-18, 05:27   #3968
voice_of_silence
Zakorzenienie
 
Avatar voice_of_silence
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 378
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez sevenofnine Pokaż wiadomość
Nierozpakowane, możecie spokojnie czytać

Voice, to normalne, że masz mindfucka po porodzie. Co by się w jego trakcie nie wydarzyło i niezależnie od przebiegu, jest to ogromnie stresujące wydarzenie, które wjeżdża na psychikę i człowiek musi je w pewien sposób przepracować. Ja byłam i jestem zachwycona swoim porodem, a w noc po nie zmrużyłam oka, tylko przeżywałam całość jeszcze 10 razy. Przespałam może z godzinę mimo skrajnego wyczerpania organizmu. To, jak bardzo rozwalona się czujesz, jest w pełni normalne. Potrzebujesz kilku dni lub tygodni, żeby to poukładać w głowie

A ad większej ilości dzieci, na tym wątku chyba tylko BR ma bardziej dokuczliwą ciążę. Jadąc na blok, przeklinałam siebie i swoich przodków za durny pomysł rozmnażania się. Dziś mijają 2 tygodnie, odkąd urodziłam. Jestem głupią babą i myślę sobie z perspektywy wygodnego fotela, leków dla dorosłych i bronka w lodówce, że w sumie to było do zniesienia i za dwa lata pasowałoby zorganizować rodzeństwo...

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka
Cytat:
Napisane przez Ivi56 Pokaż wiadomość
Doskonale Cię rozumiem, ja się na chwile zamknęłam w sobie po mojej przygodzie porodowej. Chyba musiałam to wszystko jakoś zaakceptować głęboko w środku. Wcześniej myśląc o porodzie miałam nadzieje, ze mimo bólu będę chciała pamiętać te chwile, a teraz 10 h męki o niecałe 2 cm rozwarcia zepchnęłam na tył podświadomości.

Uważam, ze takie odczucia są w zupełności normalne i mamy do nich prawo. Dobrze, ze trafiłaś na fajna Polozna.

Byłaś bardzo dzielna i chyba Ci jeszcze nie gratulowałam wiec gratuluje wydania tego cudownego stworzonka na ten świat


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Dziękuję wam za te słowa. Na poziomie racjonalnym ja to wszystko wiem. Tylko teraz w amoku i zalana hormonami staram się sobie to poukładać bo łapię się na tym, że w półśnie, między karmieniami, nie do końca świadomie, przeżywam te wszystkie sceny jeszcze raz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kocham luksus. A luksus polega nie na bogactwie i ornamentach, ale na braku wulgarności.

Coco Chanel

Wyzwanie czytelnicze 2019

Edytowane przez voice_of_silence
Czas edycji: 2019-12-18 o 07:07
voice_of_silence jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 05:32   #3969
gosiulam185
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 3 003
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Ja do tej pory rozpamiętuje jak to było. Pierwsze myśli po porodzie też nie były za wesołe. Przy pozycji na lewym boku też miałam w głowie żeby mnie dobili. Fakt, mały ładnie wtedy schodził ale ból był przeogromny. Teraz codziennie odtwarzam w głowie cały ten poród, ale nie rozpamiętuje i nie roztsrzasam co mogło być lepiej a co gorzej. Uważam, że fajnie było jak było i położne zrobiły wszystko co w ich mocy żebym nie miała urazu.

A co do wpadnięcia na porodówkę jak do Kauflandu. My wpadamy na sor, nikogo nie ma. Podchodzimy do rejestracji i siedzi miły pan, więc mówię, że my na porodówkę. A pan pyta: ale to dziś będzie pani rodzić? Oczywiście TŻ z wyczuciem chwili "nie, o 3 w nocy przyjechaliśmy pozwiedzać oddział" pan się zaczął śmiać sam z siebie i wziął się za papierki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
gosiulam185 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 06:08   #3970
Ola0731
Wtajemniczenie
 
Avatar Ola0731
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiadomości: 2 818
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez voice_of_silence Pokaż wiadomość
Będzie długo. Traktuję ten post trochę terapeutycznie, bo mam co do swojego porodu dość mieszane uczucia i chcę zrozumieć, a nawet zaakceptować to co zaszło. Dziewczyny w dwupaku, może być dość dosadnie, więc jeśli się mega boicie lub stresujecie, wróćcie do tego posta później

Zaczęło się całkiem obiecująco. W noc poprzedzającą dzień, kiedy miałam się stawić do szpitala wstawałam częściej niż zwykle i ciężej niż zwykle. Brzuch miałam napięty do granic możliwości, wydawało się że zaraz pęknie na pół.

Przed godziną siódmą zauważyłam krwisty śluz, co dało mi nadzieję na uniknięcie indukcji. Wstałam, wykąpałam się, zjedliśmy z mężem potężne i pyszne śniadanie i o 10 ruszyliśmy do szpitala.

Na oddział położniczy wpadliśmy jak do Kauflandu. "Dzień dobry, chcielibyśmyy urodzić" powiedział mąż, czym wzbudził ogólną radość i skierowano mnie do położnej na ktg. Skurcze pisały się obiecujące, chociaż nic jeszcze nie czułam. Zbadano mnie na fotelu, zrobiono masaż szyjki, ku mojemu zdziwieniu bez pytania, ale machnęłam ręką bo personel był uprzejmy i szalenie sympatyczny, robili wszystko żebym czuła się fajnie. Potem usg i zakwaterowałam się w sali, gdzie dosłownie po chwili dostałam obiad. Odczuwałam już wtedy regularne skurcze co 15 minut. Nim skończyłam jeść, były już co 3 minuty. Wtedy wpadła położna żeby zabrać mnie na test oksytocyną. Plan był taki ze obserwujemy jak reaguje szyjka, a wywołujemy w środę. Nie powiódł się, bo jak tylko wdrapałam się na fotel na badanie, odeszły mi wody. Mąż więc zaczął moją przeprowadzkę do sali poporodowej a ja się przygotowywałam.

Początek skurczów był nawet znośny. Kiedy zaczęły się pogłębiać klęczałam na fotelu a tż masował mi plecy. Później przesiadłam się na piłkę i dostałam gaz, ale nie był jakoś szczególnie pomocny. Kiedy przyszedł czas na badanie, wdrapałam się na fotel i tak już zostałam.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że przy każdym badaniu przez położną miałam masowaną szyjkę. Bez uprzedzenia i na skurczach. Było to bardzo bolesne i nieprzyjemne, a gdy skurcze osiągały już swój maksymalny zasięg wręcz wyłam z bólu jak dzikie zwierzę. Było mi wtedy jednak nie tyle wszystko jedno, co czułam że ma to jakiś sens i mimo tego całego cierpienia działa i szybko posuwa akcję do przodu. Od czasu do czasu mąż razem z położną próbowali mnie namówić na zejście na piłkę, ale ucisk główki na szyjkę był w tej pozycji dla mnie tak okropnie nieznośny, że złapałam się rączek fotela i za żadne skarby nie chciałam zejść. Odpływałam między skurczami, ale w pewnym momencie stały się tak intensywne, że jestem pewna że wyszłoby z tego gotowe nagranie do dokumentu o egzorcyzmach.

Kiedy akcja już w linii prostej zmierzała do partych, położna kilkukrotnie naciskała na przyjęcie pozycji na lewym boku z nogą w górze. Było to owszem, bardzo skuteczne, bo czułam jak mały zmierza do wyjścia, ale tak paraliżujące że płakałam i błagałam żeby mnie dobili.

Wiedziałam że jestem już blisko końca kiedy zleciało się mnóstwo osób, w tym lekarz gotowy żeby mnie naciąć. Cierpiałam okropnie, dlatego nie zapomnę tego uczucia ulgi jakie poczułam gdy praktycznie na jednym parciu wypłynęła ze mnie cała główka i ciałko.

Nie spodziewałam się, że to aż tak boli. Byłam przekonana że mam wysoki próg bólu, a z każdym skurczem myślałam że umieram. I na ten moment nie potrafię myśleć że mogłabym mieć więcej dzieci. A chciałam - dużo więcej.

I teraz najlepsze. Pomimo tego, że wiele punktów z mojego planu porodu zdaje się, że nie było zrealizowanych, wiele standardów zostało pominiętych, jestem bardzo wdzięczna swojej położnej. Jest to przecudowna, ciepła kobieta, która miała swój plan na to jak skrócić to okropne doświadczenie (do całych 5 godzin). Która zwracała się do mnie bardzo serdecznie i dodawała mi wiary we własne siły powtarzając nieustannie jak wspaniale mi idzie, jak cudownie oddycham i jak już jesteśmy blisko.

Dzisiaj po 12h przerwy zajrzała do mnie i pomogła mi dostawić małego do prawej piersi, której nie chciał przez cały dzień zaakceptować, przez co był nerwowy i płaczliwy. Wytłumaczyła serdecznie i rzeczowo na czym to polega, dzięki czemu jest nakarmiony i szczęśliwie śpi od kilku godzin.

Mimo wszystko psychicznie czuję się dobrze. Tulę mojego małego człowieczka, rozczulam się jaki jest śliczny i cudowny i uważam że jest wart tego wszystkiego co przeszłam.

Na koniec się poryczałam


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Voice byłaś bardzo dzielna, musisz sobotę teraz wszystko poukładac w głowie, ale będzie dobrze

Nam został równy tydzień do ptp. Skończyłam chyba już przeżywać to że mogę do świąt nie urodzić i musiałam zaakceptować fakt że te święta spędzę inaczej niż do tej pory, bo to moje przeżywanie kończyło się tylko bezsennymi nocami jedyne co mnie na chwilę obecną martwi to mąż, którego chyba złapało przeziębienie i obawiam się że jak go bardziej rozłoży to go nie wpuszczą na porodówkę



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ola0731 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 06:55   #3971
maddd
Wtajemniczenie
 
Avatar maddd
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 027
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Voice, o kurczę, ale jesteś dzielna!!! Jeszcze raz gratuluję !!! Najważniejsze że już jesteś po !!!
Czasami jak tak czytam o porodach, to się Chyba cieszę że miałam cc...:/ podziwiam te z Was które rodziły naturalnie!

Ola, to faszeruj męża lekami, na pewno mu minie zanim trakcie na porodówke

U nas nocka dzis lepiej, chociaż było od 3 do 4.30 dużo płaczu i jak zwykle niewiadomo o co chodzilo ale nawet się wyspalam....
Miłego dnia wszystkim!!!
maddd jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-12-18, 07:06   #3972
black___raven
Raczkowanie
 
Avatar black___raven
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 278
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Voice, można czytać. Jak piszą dziewczyny - daj sobie czas na poukładanie wszystkiego. Myślę, że najważniejszą naszą "nagrodą" jest mała istotka i co by się nie działo w trakcie to matka wszystko przetrzyma.

Jak już jesteśmy przy postach terapeutycznych to ja s*am w gacie przed sobotnią indukcją i liczę trochę na to, że mała trollująca wszystkich księżniczka jednak postanowi nam trochę pomóc, albo skończy się po prostu CC, bo mam jakieś takie obawy co do długiego porodu, że moja wada wzroku niekoniecznie sobie z tym poradzi, choć teoretycznie przeciwwskazań do SN nie mam...
Przestałam się nastawiać, latać na spacery jak po*eb, skakać godzinę na piłce itd., bo jak na razie efekty są żadne, a tylko mi to gorzej robi na głowę, bo przecież działam a tu NIC. Więc postanowiłam robić tylko to, co muszę, ogarniam chatę i psy na bieżąco, a tak siedzę sobie na dupie i czytam książki albo coś oglądam, bo tylko tego nie robiłam przez ostatni miesiąc. Może przy najnudniejszej imprezie świata moja gwiazda uzna, że czas wypełzać. Dzisiaj nie rodzę na pewno, bo na porodówce jest lekarka, a ja się boję kobiet ginekologów
Cytat:
Napisane przez sevenofnine Pokaż wiadomość
Nierozpakowane, możecie spokojnie czytać

Voice, to normalne, że masz mindfucka po porodzie. Co by się w jego trakcie nie wydarzyło i niezależnie od przebiegu, jest to ogromnie stresujące wydarzenie, które wjeżdża na psychikę i człowiek musi je w pewien sposób przepracować. Ja byłam i jestem zachwycona swoim porodem, a w noc po nie zmrużyłam oka, tylko przeżywałam całość jeszcze 10 razy. Przespałam może z godzinę mimo skrajnego wyczerpania organizmu. To, jak bardzo rozwalona się czujesz, jest w pełni normalne. Potrzebujesz kilku dni lub tygodni, żeby to poukładać w głowie

A ad większej ilości dzieci, na tym wątku chyba tylko BR ma bardziej dokuczliwą ciążę. Jadąc na blok, przeklinałam siebie i swoich przodków za durny pomysł rozmnażania się. Dziś mijają 2 tygodnie, odkąd urodziłam. Jestem głupią babą i myślę sobie z perspektywy wygodnego fotela, leków dla dorosłych i bronka w lodówce, że w sumie to było do zniesienia i za dwa lata pasowałoby zorganizować rodzeństwo...

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka
Ja się bardzo zastanawiam jak to będzie u mnie, bo zawsze chciałam mieć dwoje dzieci, ale teraz uczucia mam bardzo mieszane, bo wiadomo jak jest Niemniej jednak, pewnie te wszystkie złe wspomnienia się jakoś pozacierają i jeśli będziemy się w ogóle decydować to za jakiś rok-półtora trzeba będzie pomyśleć o kolejnym bombelku, bo ja jestem już za stara, żeby potem w pieluchach siedzieć tyle lat. Podziwiam, jak tu któraś pisała, że już na jesień zamierzają majstrować rodzeństwo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
black___raven jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 07:19   #3973
Ola0731
Wtajemniczenie
 
Avatar Ola0731
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiadomości: 2 818
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez maddd Pokaż wiadomość
Voice, o kurczę, ale jesteś dzielna!!! Jeszcze raz gratuluję !!! Najważniejsze że już jesteś po !!!
Czasami jak tak czytam o porodach, to się Chyba cieszę że miałam cc...:/ podziwiam te z Was które rodziły naturalnie!

Ola, to faszeruj męża lekami, na pewno mu minie zanim trakcie na porodówke

U nas nocka dzis lepiej, chociaż było od 3 do 4.30 dużo płaczu i jak zwykle niewiadomo o co chodzilo ale nawet się wyspalam....
Miłego dnia wszystkim!!!
Mąż niech się sam leczy ja się do tego nie mieszam, tym bardziej że na chwilę obecną ma tylko katar. Będzie lepiej dla mnie już i tak kolejny raz słyszę że to wina tego że jak byli moi rodzice w weekend to przywieźli mojego siostrzeńca i od niego się zaraził (a Mały był zdrowy) więc trochę słabe są te teksty tym bardziej że się pojawiaja nie pierwszy raz
Cytat:
Napisane przez black___raven Pokaż wiadomość
Voice, można czytać. Jak piszą dziewczyny - daj sobie czas na poukładanie wszystkiego. Myślę, że najważniejszą naszą "nagrodą" jest mała istotka i co by się nie działo w trakcie to matka wszystko przetrzyma.

Jak już jesteśmy przy postach terapeutycznych to ja s*am w gacie przed sobotnią indukcją i liczę trochę na to, że mała trollująca wszystkich księżniczka jednak postanowi nam trochę pomóc, albo skończy się po prostu CC, bo mam jakieś takie obawy co do długiego porodu, że moja wada wzroku niekoniecznie sobie z tym poradzi, choć teoretycznie przeciwwskazań do SN nie mam...
Przestałam się nastawiać, latać na spacery jak po*eb, skakać godzinę na piłce itd., bo jak na razie efekty są żadne, a tylko mi to gorzej robi na głowę, bo przecież działam a tu NIC. Więc postanowiłam robić tylko to, co muszę, ogarniam chatę i psy na bieżąco, a tak siedzę sobie na dupie i czytam książki albo coś oglądam, bo tylko tego nie robiłam przez ostatni miesiąc. Może przy najnudniejszej imprezie świata moja gwiazda uzna, że czas wypełzać. Dzisiaj nie rodzę na pewno, bo na porodówce jest lekarka, a ja się boję kobiet ginekologów Ja się bardzo zastanawiam jak to będzie u mnie, bo zawsze chciałam mieć dwoje dzieci, ale teraz uczucia mam bardzo mieszane, bo wiadomo jak jest Niemniej jednak, pewnie te wszystkie złe wspomnienia się jakoś pozacierają i jeśli będziemy się w ogóle decydować to za jakiś rok-półtora trzeba będzie pomyśleć o kolejnym bombelku, bo ja jestem już za stara, żeby potem w pieluchach siedzieć tyle lat. Podziwiam, jak tu któraś pisała, że już na jesień zamierzają majstrować rodzeństwo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Black moze księżniczka wyjdzie jak w końcu odpuscilas widocznie nie jest jeszcze gotowa na to żeby opuścić ciepłe lokum

Ja jadę dziś ogarnąć ostatnie prezenty, bo mi dwóch brakuje i też już zamierzam nie robić nic do świąt. Ewentualnie tylko jeszcze ogarnę w weekend jakieś zakupy na te 3 dni świąteczne żeby było co jeść i to tyle

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ola0731 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 07:40   #3974
nillka88
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 3 045
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Black nie pamiętam, ktora mowila o jesieni Alicja? Ale napewno ktoras rozpakowana, ja jeszcze przed a też mysle o jesieni 🤣 takze modle się zeby ten poród byl mimo wszystko pozytywny i ja sie staram nastawiac też pozytywnie, mozliwe, ze to nie pomoze ale to mnie uspokaja

Voice da sie to czytac, myslalam, ze cos o wiele gorszego napiszesz, to niestety bardzo częste, ze ten ból nas paralizuje ale wazne jest to, ze czulas sie zaaopiekiwana, ze mialas super polozna, ktora Cie wspierała!!

Ja nadal chora, chyba jednak nie obedzie sie bez antybiotyku dzisiaj udalo mi sie zasnac od 4.30 do 7.30 i chyba to bylo moje nakrecanie, ze TZ nie ma az do dzisiaj do 12 to mnie chyba przez to bolal brzuch jakby macica miala sie oderwac od reszty, nie moglam kompletnie znalesc pozycji bo w kazdej uciskalo a teeaz wszystko ok

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Powiedzieć Ci coś słodkiego?.....czekolada
nillka88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 08:05   #3975
gosiulam185
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 3 003
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez nillka88 Pokaż wiadomość
Black nie pamiętam, ktora mowila o jesieni Alicja? Ale napewno ktoras rozpakowana, ja jeszcze przed a też mysle o jesieni 🤣 takze modle się zeby ten poród byl mimo wszystko pozytywny i ja sie staram nastawiac też pozytywnie, mozliwe, ze to nie pomoze ale to mnie uspokaja

Voice da sie to czytac, myslalam, ze cos o wiele gorszego napiszesz, to niestety bardzo częste, ze ten ból nas paralizuje ale wazne jest to, ze czulas sie zaaopiekiwana, ze mialas super polozna, ktora Cie wspierała!!

Ja nadal chora, chyba jednak nie obedzie sie bez antybiotyku dzisiaj udalo mi sie zasnac od 4.30 do 7.30 i chyba to bylo moje nakrecanie, ze TZ nie ma az do dzisiaj do 12 to mnie chyba przez to bolal brzuch jakby macica miala sie oderwac od reszty, nie moglam kompletnie znalesc pozycji bo w kazdej uciskalo a teeaz wszystko ok

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja pisałam o jesieni. Chcemy mieć trójkę. Drugie dosyć szybko, później bym chciała iść do pracy zrobić kilka lat przerwy i później trzecie od początku mieliśmy takie założenie, ale czekaliśmy na to żeby ocenić rzeczywistą sytuację jak nam w tym wszystkim pójdzie. Dobrze się odnajdujemy to czemu nie mam w domu przykład jak fajnie dogadują się dziećmi między którymi jest półtora roku różnicy i też bym chciała mieć taki fajny (choć upierdliwy i denerwujący) zestaw

Wszystko jeszcze się okaże jak że staraniami. Teraz staraliśmy się prawie rok, więc też nie chcemy zwlekać żeby się nie okazało, że starania znowu będą się wydłużać

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
gosiulam185 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 08:42   #3976
misiaq002
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 466
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez voice_of_silence Pokaż wiadomość
Będzie długo. Traktuję ten post trochę terapeutycznie, bo mam co do swojego porodu dość mieszane uczucia i chcę zrozumieć, a nawet zaakceptować to co zaszło. Dziewczyny w dwupaku, może być dość dosadnie, więc jeśli się mega boicie lub stresujecie, wróćcie do tego posta później

Zaczęło się całkiem obiecująco. W noc poprzedzającą dzień, kiedy miałam się stawić do szpitala wstawałam częściej niż zwykle i ciężej niż zwykle. Brzuch miałam napięty do granic możliwości, wydawało się że zaraz pęknie na pół.

Przed godziną siódmą zauważyłam krwisty śluz, co dało mi nadzieję na uniknięcie indukcji. Wstałam, wykąpałam się, zjedliśmy z mężem potężne i pyszne śniadanie i o 10 ruszyliśmy do szpitala.

Na oddział położniczy wpadliśmy jak do Kauflandu. "Dzień dobry, chcielibyśmyy urodzić" powiedział mąż, czym wzbudził ogólną radość i skierowano mnie do położnej na ktg. Skurcze pisały się obiecujące, chociaż nic jeszcze nie czułam. Zbadano mnie na fotelu, zrobiono masaż szyjki, ku mojemu zdziwieniu bez pytania, ale machnęłam ręką bo personel był uprzejmy i szalenie sympatyczny, robili wszystko żebym czuła się fajnie. Potem usg i zakwaterowałam się w sali, gdzie dosłownie po chwili dostałam obiad. Odczuwałam już wtedy regularne skurcze co 15 minut. Nim skończyłam jeść, były już co 3 minuty. Wtedy wpadła położna żeby zabrać mnie na test oksytocyną. Plan był taki ze obserwujemy jak reaguje szyjka, a wywołujemy w środę. Nie powiódł się, bo jak tylko wdrapałam się na fotel na badanie, odeszły mi wody. Mąż więc zaczął moją przeprowadzkę do sali poporodowej a ja się przygotowywałam.

Początek skurczów był nawet znośny. Kiedy zaczęły się pogłębiać klęczałam na fotelu a tż masował mi plecy. Później przesiadłam się na piłkę i dostałam gaz, ale nie był jakoś szczególnie pomocny. Kiedy przyszedł czas na badanie, wdrapałam się na fotel i tak już zostałam.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że przy każdym badaniu przez położną miałam masowaną szyjkę. Bez uprzedzenia i na skurczach. Było to bardzo bolesne i nieprzyjemne, a gdy skurcze osiągały już swój maksymalny zasięg wręcz wyłam z bólu jak dzikie zwierzę. Było mi wtedy jednak nie tyle wszystko jedno, co czułam że ma to jakiś sens i mimo tego całego cierpienia działa i szybko posuwa akcję do przodu. Od czasu do czasu mąż razem z położną próbowali mnie namówić na zejście na piłkę, ale ucisk główki na szyjkę był w tej pozycji dla mnie tak okropnie nieznośny, że złapałam się rączek fotela i za żadne skarby nie chciałam zejść. Odpływałam między skurczami, ale w pewnym momencie stały się tak intensywne, że jestem pewna że wyszłoby z tego gotowe nagranie do dokumentu o egzorcyzmach.

Kiedy akcja już w linii prostej zmierzała do partych, położna kilkukrotnie naciskała na przyjęcie pozycji na lewym boku z nogą w górze. Było to owszem, bardzo skuteczne, bo czułam jak mały zmierza do wyjścia, ale tak paraliżujące że płakałam i błagałam żeby mnie dobili.

Wiedziałam że jestem już blisko końca kiedy zleciało się mnóstwo osób, w tym lekarz gotowy żeby mnie naciąć. Cierpiałam okropnie, dlatego nie zapomnę tego uczucia ulgi jakie poczułam gdy praktycznie na jednym parciu wypłynęła ze mnie cała główka i ciałko.

Nie spodziewałam się, że to aż tak boli. Byłam przekonana że mam wysoki próg bólu, a z każdym skurczem myślałam że umieram. I na ten moment nie potrafię myśleć że mogłabym mieć więcej dzieci. A chciałam - dużo więcej.

I teraz najlepsze. Pomimo tego, że wiele punktów z mojego planu porodu zdaje się, że nie było zrealizowanych, wiele standardów zostało pominiętych, jestem bardzo wdzięczna swojej położnej. Jest to przecudowna, ciepła kobieta, która miała swój plan na to jak skrócić to okropne doświadczenie (do całych 5 godzin). Która zwracała się do mnie bardzo serdecznie i dodawała mi wiary we własne siły powtarzając nieustannie jak wspaniale mi idzie, jak cudownie oddycham i jak już jesteśmy blisko.

Dzisiaj po 12h przerwy zajrzała do mnie i pomogła mi dostawić małego do prawej piersi, której nie chciał przez cały dzień zaakceptować, przez co był nerwowy i płaczliwy. Wytłumaczyła serdecznie i rzeczowo na czym to polega, dzięki czemu jest nakarmiony i szczęśliwie śpi od kilku godzin.

Mimo wszystko psychicznie czuję się dobrze. Tulę mojego małego człowieczka, rozczulam się jaki jest śliczny i cudowny i uważam że jest wart tego wszystkiego co przeszłam.

Na koniec się poryczałam


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Zupełnie normalny opis zupełnie normalnego porodu

Ja jak wróciłam do domu ze szpitala to wszyscy szaleli, babcie chwaliły się sąsiadkom, obdzwaniały rodzinę i wszyscy do mnie pisali jaka to ja dzielna i jak cudownie a ja się miałam ochotę zastrzelić. Nawet nie byłam w stanie rozmawiać o porodzie ani o nim myśleć. Czułam się jak po jakiejś traumie, najgorszym w życiu przeżyciu. Jak mąż opowiadał teściom poród w skrócie to zamknęłam drzwi, żeby nie słyszeć.

Ale teraz tak nie uważam, nie uważam, że miałam traumatyczny poród, nie pamiętam już wcale bólu a ostatnie 2 parte kiedy wyszła głowa i ciałko wspominam ze wzruszeniem. Tak samo jak położyli mi małą na brzuchu to nigdy nie zapomnę jej ciałka, bardzo specyficzne w dotyku, ciepłe.


Teraz jestem dumna. Urodziłam dziecko Mam z czego być dumna

A Ty voice daj sobie czas... Jak każda z nas tyle ile potrzebujesz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
misiaq002 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 09:11   #3977
arya09
Zakorzenienie
 
Avatar arya09
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 4 290
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Ja porodu w ogóle nie odczuwam jako traumy, ale chyba nie chciałabym tego powtarzać. Nie wiem czy ten ból z 1 fazy jestem w stanie zapomnieć po stwierdzam, że w ogóle nie byłam świadoma jak wygląda poród, że będę się tak darła na partych jak To Voice napisała jak dzikie zwierzę. Teraz stwierdzam, że to lepiej dla mnie
Śmiejemy się tylko z tego jak pomiędzy skurczami na partych uspokajałam męża bo tak się stresował moim bólem, ciagle do niego mówiłam „nie martw się to aż tak strasznie nie boli” w sumie parte na końcówce były dla mnie dość przyjemne bo czułam, że Jasiek wychodzi coraz bardziej , jakkolwiek dziwnie to brzmi

Dziewczyny polecicie jakieś śpiworki do spania ? Cieńsze niż 2,5 tog i rozsuwane na suwak po całości ? U nas w mieszkaniu jest za ciepło na ten 2,5 tog


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
arya09 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 09:18   #3978
Alicjazkrainyczaroww
Rozeznanie
 
Avatar Alicjazkrainyczaroww
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 864
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

My chyba będziemy musiały jeszcze zostać w szpitalu, co prawda czekamy jeszcze na wyniki z krwi ale poziom bilirubiny był podwyższony, więc chyba wypisu nie będzie. Z dobrych wieści, mała przybrała od wczoraj na wadze wczoraj było chyba 2890, a dzisiaj 2925

Wysłane z mojego F8331 przy użyciu Tapatalka
Alicjazkrainyczaroww jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 10:07   #3979
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Czesc dziewczyny.
Voice przykro mi, że musiałaś tyle wycierpiec.
Jak czytam Twój opis porodu to chwilami jakbym wspominała swoj...

Ja sądzę ,ze gdybym miala taki ciężki porod z L. mógłby zostać jedynakiem. A że tamten poród wspominam wspaniale to od razu chciałam drugie dziecko....

Teraz juz mamy dwoje i jestem przeszczesliwa ,ze mam to za sobą...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-12-18, 11:00   #3980
MagaLena84
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 281
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Dzień dobry.
Ciekawe jak mycha?
U nas bilirubina ładnie spada, z 6na 4. I waga w ciągu doby wzrosła 40g . No ale mamy być do piątku ale nie wiem czy wyjedziemy bo dla mnie jest zamówiona wizyta neurologa na piątek a jak nie przyjdzie to nie przyjdzie to nie wypiszą mnie, zresztą zależy co jeszcze powie
Ale dziecko mam wspaniale, jestem zakochana

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MagaLena84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 11:38   #3981
misiaq002
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 466
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Kurna mój dzidziuś coś się zablokował z kupą i nie było wczoraj ani dziś.. W dodatku cały czas kupy są zielone.. Hmm...


Nockę miałyśmy średnia. Przespałyśmy razem bo maruda nieziemska i płaczka. Na cycu całą noc i nie dojadała bo zasypiała. Dałam jej 3 kropelki dicofloru rano może troszkę ten brzuszek ulży. A ja też nie miałam siły wstawać bo jak się karmimy na siedząco to jest lepiej. Ale to trwa nawet ponad godzinę i spasowałam w nocy Mam teorię, że ona wymusza tak noszenie przez ojca. Bo jak tylko zapłacze to tatuś już na ręce. A wczoraj był na piwie i nie mogła się dokrzyczeć go

No i kąpać się nie lubi wybitnie. W ogóle rozbierać. U pediatry bez ubrania darła się ile sił a jak tylko ubrałam pajaca to anioł nie dziecko.

Halo gdzie jest jakaś instrukcja obsługi takiego klusia?



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
misiaq002 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:20   #3982
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

O nocy sie nie wypowiadam. Od 12 do 4:30 co odlozylam to placz. W koncu skapitulowałam i dałam go mężowi bo mi leciał z rąk. Mąż go tulił do 5:30 , spal na rekach, odlozyl i placz. Niestety maz musial isc do pracy wiec od 5:30 do 9 na piersi wisial, raz jednej raz drugiej albo smoczek , koniecznie przytylony. O 11 sie obudził Leon . Spalam wiec dzis 3 godziny i nawet jestem wyspana.

Leon ma życie, kuzwa , żelki czekolada... wszystko co chce dostaje bo nie mam sily z nim walczyć, a nie mam minuty by sie nim zająć. :/ czekam, odliczam az maz wróci do domu. Przejmie dzieci, musze zapakowac prezenty dla Dzieci. W sensie dla mojego rodzeństwa. A nie mam jak, brat za godzine wyjezdza do Polski. I dupa. Kisnę, chętnie bym sie wysikała w spokoju.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:20 ---------- Poprzedni post napisano o 14:18 ----------

Cytat:
Napisane przez misiaq002 Pokaż wiadomość
Kurna mój dzidziuś coś się zablokował z kupą i nie było wczoraj ani dziś.. W dodatku cały czas kupy są zielone.. Hmm...


Nockę miałyśmy średnia. Przespałyśmy razem bo maruda nieziemska i płaczka. Na cycu całą noc i nie dojadała bo zasypiała. Dałam jej 3 kropelki dicofloru rano może troszkę ten brzuszek ulży. A ja też nie miałam siły wstawać bo jak się karmimy na siedząco to jest lepiej. Ale to trwa nawet ponad godzinę i spasowałam w nocy Mam teorię, że ona wymusza tak noszenie przez ojca. Bo jak tylko zapłacze to tatuś już na ręce. A wczoraj był na piwie i nie mogła się dokrzyczeć go

No i kąpać się nie lubi wybitnie. W ogóle rozbierać. U pediatry bez ubrania darła się ile sił a jak tylko ubrałam pajaca to anioł nie dziecko.

Halo gdzie jest jakaś instrukcja obsługi takiego klusia?



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Instrukcja? Tulić nosic, kochać

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:26   #3983
misiaq002
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 466
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

To robię Pati ale mój instynkt jeszcze się "budzi". Jeszcze nie jestem mamuśka na medal. Chociaż jak dziś wymyłam pozostałość po pępku to czułam się jak bym dokonała przeszczepu serca

Ile nas zostało w dwupaku? Nie sądziłam, że to powiem ale w nocy w chwili kryzysu zatęskniłam za brzuchem Ola jakoś szczególnie czekam na Twój poród nie wiem czemu

Dziewczyny a wy krwawicie jeszcze? Kurde u mnie już się sączyło ledwo co a od wczoraj mnie zalewa krwią i tkankami w dużej ilości (przepraszam za opis). Ale nie boli mnie brzuch..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
misiaq002 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:32   #3984
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Haha ja tez nie jestem na medal, nawet brązowy.

U nas pępuszek zagojony pieknie. Przedwczoraj wymylam ostatniego strupka i juz jest piękny. tez się z Leo tym pępkiem stresowalam a teraz jestem jakas bardziej taka chyba wyluzowana.

W sobote mamy sesję noworodkową 🤩

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:32   #3985
gosiulam185
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 3 003
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez misiaq002 Pokaż wiadomość
To robię Pati ale mój instynkt jeszcze się "budzi". Jeszcze nie jestem mamuśka na medal. Chociaż jak dziś wymyłam pozostałość po pępku to czułam się jak bym dokonała przeszczepu serca

Ile nas zostało w dwupaku? Nie sądziłam, że to powiem ale w nocy w chwili kryzysu zatęskniłam za brzuchem Ola jakoś szczególnie czekam na Twój poród nie wiem czemu

Dziewczyny a wy krwawicie jeszcze? Kurde u mnie już się sączyło ledwo co a od wczoraj mnie zalewa krwią i tkankami w dużej ilości (przepraszam za opis). Ale nie boli mnie brzuch..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
U mnie ostatnio tak było, że 3 dni spokój i nagle taka krew że skrzepami, śluzem i tkankami. A od wczoraj ledwie kawowo mleczne plamienie, że zwykła wkładka by wystarczyła.

U nas za to noc piękna (tfu tfu żeby nie zapeszyc ) chyba odsypiał wczorajszą nockę. Dzisiaj popakowalismy spokojnie wszystkie prezenty świąteczne i ten temat mamy zakończony.

Rozmawiałam z położną o tej witaminie d. Mówi że lekarka nam nie wypisze devikapu bo on ma większą dawkę i bez konkretnej przyczyny nam nie da recepty. Mam kupić juvit bo podobno dzieci dobrze reagują na niego, a jakby dalej były problemy to wtedy postara się załatwić receptę na ten devikap.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
gosiulam185 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:34   #3986
PatiPee
Zakorzenienie
 
Avatar PatiPee
 
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: dziewczyna znad morza...
Wiadomości: 6 802
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Co do vit D.
Ja właśnie chce zeby mama mi załatwiła receptę i mam nadzieje dawac go Tymkowi. Leon tez na niej byl od początku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy mogę to czytam, a kiedy nie mogę - też czytam...
PatiPee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:39   #3987
sevenofnine
Rozeznanie
 
Avatar sevenofnine
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: łdz
Wiadomości: 631
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Ja mam strzała z krwawieniem co jakiś czas. Cały dzień nic, potem poleci, potem znowu nic. Za to wyraźnie zmniejsza mi się obrzęk, a szwy ciągną tylko w miejscu wycięcia torbieli.

Panienka minioną noc miała super -- oby dlatego, że wyciągnęliśmy jej z tyłka gigantycznego kupiksa z salwą armatnią i spała z termoforkiem na brzuszku -- oby, bo jesteśmy to w stanie powtórzyć ;p. Dziewczynę męczą nam gazy. W piątek poproszę pediatrę o jakiś Espumisan dla skrzatów i powinno jej ulżyć na stałe

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka
sevenofnine jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:40   #3988
Ola0731
Wtajemniczenie
 
Avatar Ola0731
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiadomości: 2 818
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez misiaq002 Pokaż wiadomość
To robię Pati ale mój instynkt jeszcze się "budzi". Jeszcze nie jestem mamuśka na medal. Chociaż jak dziś wymyłam pozostałość po pępku to czułam się jak bym dokonała przeszczepu serca

Ile nas zostało w dwupaku? Nie sądziłam, że to powiem ale w nocy w chwili kryzysu zatęskniłam za brzuchem Ola jakoś szczególnie czekam na Twój poród nie wiem czemu

Dziewczyny a wy krwawicie jeszcze? Kurde u mnie już się sączyło ledwo co a od wczoraj mnie zalewa krwią i tkankami w dużej ilości (przepraszam za opis). Ale nie boli mnie brzuch..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Zostało nas 5

Ja wiem czemu tak czekasz na mój poród, bo Wam przestanę marudzić że będę ostatnia

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ola0731 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:46   #3989
arya09
Zakorzenienie
 
Avatar arya09
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 4 290
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Cytat:
Napisane przez gosiulam185 Pokaż wiadomość
U mnie ostatnio tak było, że 3 dni spokój i nagle taka krew że skrzepami, śluzem i tkankami. A od wczoraj ledwie kawowo mleczne plamienie, że zwykła wkładka by wystarczyła.

U nas za to noc piękna (tfu tfu żeby nie zapeszyc ) chyba odsypiał wczorajszą nockę. Dzisiaj popakowalismy spokojnie wszystkie prezenty świąteczne i ten temat mamy zakończony.

Rozmawiałam z położną o tej witaminie d. Mówi że lekarka nam nie wypisze devikapu bo on ma większą dawkę i bez konkretnej przyczyny nam nie da recepty. Mam kupić juvit bo podobno dzieci dobrze reagują na niego, a jakby dalej były problemy to wtedy postara się załatwić receptę na ten devikap.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz


My po wizycie u pediatry i też nie chciała przepisać, kazała brać ten Juvit.

Mamy małego klopsika dzisiejsza waga 4150g czyli od wyjścia ze szpitala przybraliśmy 490g w 10 dni
Kikut się nie zapowiada na odpadniecie i to mnie martwi pępowina była grubsza i dłużej to może trwać, ale już mam wizję chirurgicznego usuwania wszyscy każą go psiukać octaniseptem w jaki sposób wy pielęgnujecie pępek ?

Opowiadała o szczepieniach i jak nic nie kumałam tak dalej nie kumam może jakaś doświadczona mama poradzi ? Chcemy raczej 6w1. A co z menigokokami ? Bo nam powiedziała, żeby to zacząć dopiero koło 7 mca życia i teraz nie wiem ?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

---------- Dopisano o 13:46 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------

Jasiek tylko przy rozebraniu do ważenia i badania darł się w niebogłosy, a potem przespał cała wizytę i podróż w wózku jak go ubieramy do wyjścia na zewnątrz to odrazu usypia


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
arya09 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-12-18, 12:58   #3990
milawo
Wtajemniczenie
 
Avatar milawo
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 2 073
Dot.: Mamy Grudniowe 2019 ️- część 5

Hej dziewczyny

Czytam Was na biezaco ale cos nie moge sie wbic ostatnio.
Bylismy wczoraj u cdl. Niby wszystko jest ok, dziecko super cycki super,mleko jest. Prawdopodobnie utrzymajac sie jeszcze zoltaczka fizjologiczna powoduje ze mala nie chce ssac. Oczywiscie tam nie bylo ryku jak w domu tylko zasnela przy piersi. Walcze wiec z laktatorem zeby jednak wiecej dawac swojego niz mm. Poza tym w prawej piersi zrobil mi sie juz zastoj. Jutro znowu tam pojedziemy. Obiecano mi ze bede karmic nornalnie, zobaczymy

Mala wspaniale sobie spi w dzien, za to w nocy dzis od 12 do 2 na rekach. A ja mam odciagac tez w nocy takze troche chodze jak zombie.
Co do pologu, to ja nawet nie wykorzystalam wszystkich podkladow z canpola co kupilam. Ale pewnie po cc inaczej to wyglada. Uzywam juz podpasek i nie jest to jakies super krwawienie.
Na wadze juz -10kg w dol
Mielismy isc dzis na 1 spacer, ale tz zeszlo z zalatwianiem roznych spraw, wiec pewnie jutro ruszymy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
milawo jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-12-30 18:22:36


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:13.