Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[201604181004]

Co za bzdura. A co z kursem pierwszej pomocy? Chore, takie szkoły jazdy nie powinni istnieć a osoby które się cieszą z braku takiego przygotowania i nie mają wykształcenia medycznego (tj fachowo nie zajmują się pomocom innym) są poniżej krytyki mam nadzieję że takiego szczęśliwego kierowce, jak już coś puknie na trasie, będą ratować właśnie osoby które sobie kurs olały. Bo test to jedno, jak się go zdaje wszyscy wiedzą, ale kurs pierwszej pomocy z ratownikiem i tak dalej to inna sprawa.

[Beczka Soli]

Napisane przez alkaxy

No to w takim razie to była słaba szkoła. Dużo jest to przekazania kursantowi poza tym co potrzebne do testów. I powtórzę się z wątku, gdzie ten temat padł - jeżeli pewnych rzeczy nie wytłumaczy się na teori to później traci się na nie czas na jazdach. Czyli na tym co jest ważniejsza dla kursanta. Może 30h teori to faktycznie dużo, ale też wszystko zależy od kursanta, pewnie będą i tacy dla których jest to za mało.

Bez zaliczenia wpierw teorii [znowu testy - i tu nie chodzi o konkretną dobrą/złą szkołę, tylko o ogół, po prostu żyjemy w czasach, gdzie wszystko i wszędzie weryfikowane jest testami (i to mnie dziwi )] nikt (a przynajmniej każdy szanujący się instruktor) nie przepuści kursanta na jazdy.
Otóż to

[Selfish Girl]

Z tego co tutaj widze to trochę rzeczy mnie ominęło...

Jak ja poszłam na prawo jazdy (sama zapytałam się o godziny z teorii) :
- Mam tyle kursantów, że nie wyrabiam z godzinami więc teoria jest serwowana w czasie jazdy każdemu kursantowi

Okey ...
Moja siostra tez mi opowiadała, że ona musiała zdawać testy własnie na instruktora komputerze zanim on ją dopuścił do egzaminu.

Też tego nie miałam ...

Chyba w ogóle miałam jakiś przyśpieszony kurs ...

[201604181004]

No chyba jakiś wybitnie kijowy kurs bo jak zdawałam prawko kilka lat temu to nie było opcji by 30 godzin teorii się nie odbyło, bo po prostu tak było to narzucone z góry, prawnie i tyle... I nie był to wybór żadnej szkoły.

[WhiteCherry]

Napisane przez Beczka Soli

Bez zaliczenia wpierw teorii [znowu testy - i tu nie chodzi o konkretną dobrą/złą szkołę, tylko o ogół, po prostu żyjemy w czasach, gdzie wszystko i wszędzie weryfikowane jest testami (i to mnie dziwi )] nikt (a przynajmniej każdy szanujący się instruktor) nie przepuści kursanta na jazdy.
Otóż to

to oczywiste, że (teoretycznie) najpierw jest teoria, dopiero po jej zakończeniu można rozpocząć jazdy. Ale to też zależy od szkoły, ja miałam 30h teorii, inni z tego co czytam mieli mniej. Ale obecność na wykładach nie jest obowiązkowa (ja akurat chodziłam ale byli ludzie, którzy pojawili się tylko na pierwszych zajęciach a potem w ogóle).

a jeśli chodzi o to zaliczenie teorii, to chyba piszesz o egzaminie wewnętrznym, który może być albo przed samymi jazdami, albo po wszystkich jazdach (tak jak wewnętrzny praktyczny, ale też nie wszyscy go mają).

[201604181004]

Odchodząc od tematu prawa jazdy dzisiaj spotkało mnie coś sympatycznego na przystanku rzadko jeżdżę autobusami, siedziałam na ławce z siatami po zakupach tak koło 21:30, sama, nagle na przystanek podeszła elegancka starsza pani, powiedziała mi dobry wieczór po czym dopiero wtedy się do mnie dosiadła. To było miłe z jej strony, takie sympatyczne, może powinnam to praktykować sama ale boję się że ludzie by się na mnie dziwnie patrzeli

[Beczka Soli]

Napisane przez WhiteCherry

to oczywiste, że (teoretycznie) najpierw jest teoria, dopiero po jej zakończeniu można rozpocząć jazdy. Ale to też zależy od szkoły, ja miałam 30h teorii, inni z tego co czytam mieli mniej. Ale obecność na wykładach nie jest obowiązkowa (ja akurat chodziłam ale byli ludzie, którzy pojawili się tylko na pierwszych zajęciach a potem w ogóle).

a jeśli chodzi o to zaliczenie teorii, to chyba piszesz o egzaminie wewnętrznym, który może być albo przed samymi jazdami, albo po wszystkich jazdach (tak jak wewnętrzny praktyczny, ale też nie wszyscy go mają).

Tak, tylko pisząc tą wypowiedź odniosłam się konkretnie do zdania alkaxy "jeżeli pewnych rzeczy nie wytłumaczy się na teori to później traci się na nie czas na jazdach" (co wg mnie nie do końca się sprawdza, bo bez ogarnięcia teorii nie dopuszczą w szkole do praktyki), a nie do ogółu.
mea culpa żem koloru nie dała w swojej wypowiedzi.

[WhiteCherry]

Napisane przez Beczka Soli

Tak, tylko pisząc tą wypowiedź odniosłam się konkretnie do zdania alkaxy "jeżeli pewnych rzeczy nie wytłumaczy się na teori to później traci się na nie czas na jazdach" (co wg mnie nie do końca się sprawdza, bo bez ogarnięcia teorii nie dopuszczą w szkole do praktyki), a nie do ogółu.
mea culpa żem koloru nie dała w swojej wypowiedzi.

no tak, ale ja odniosłam się do zdania, że bez zaliczenia teorii (nie trzeba mieć egzaminu wewnętrznego przed jazdami, nie trzeba nawet chodzić na teorię ) niby nie można pójść na jazdy, a można obecności na teorii nie sprawdzają

[201604181004]

U mnie sprawdzali i ominięte godziny należało nadrobić a na koniec podpisywałam jakby umowę czy nie wiem jak to nazwać, podpisywałam papiery w sekretariacie że odbyłam 30 dniowy kurs teoretyczny zakończony zdanym egzaminem, wydano mi zaświadczenie z numerem telefonu do wybranego instruktora i dopiero wtedy się na jazdy umawiałam...

[alkaxy]

Napisane przez Beczka Soli

Tak, tylko pisząc tą wypowiedź odniosłam się konkretnie do zdania alkaxy "jeżeli pewnych rzeczy nie wytłumaczy się na teori to później traci się na nie czas na jazdach" (co wg mnie nie do końca się sprawdza, bo bez ogarnięcia teorii nie dopuszczą w szkole do praktyki), a nie do ogółu.
mea culpa żem koloru nie dała w swojej wypowiedzi.

Hm, teoretycznie tak, ale znowu nie wszystki szkoły tak robią.
A mnie akurat chodziło o kwestie spoza testów - np. ustawienie samochodu na skrzyżowaniu(jak czekamy na środku skrzyżowania), kiedy orientacyjnie zmienia się biegi, co zrobić na tzw. "przełączkach". Jeżeli to wytłumaczone jest na teori na mniej czasu traci się na to na jazdach i można je wykorzystać na inne rzeczy.

[Beczka Soli]

Napisane przez WhiteCherry

no tak, ale ja odniosłam się do zdania, że bez zaliczenia teorii (nie trzeba mieć egzaminu wewnętrznego przed jazdami, nie trzeba nawet chodzić na teorię ) niby nie można pójść na jazdy, a można obecności na teorii nie sprawdzają

U mnie było podobnie jak u drabineczki, z tym, że nie wiem czy trzeba było nadrabiać opuszczone godziny teorii, bo dopuszczalne było ominięcie 2 zajęć, a obecność była podpisywana na każdych.

[alkaxy]

Napisane przez drabineczka

U mnie sprawdzali i ominięte godziny należało nadrobić a na koniec podpisywałam jakby umowę czy nie wiem jak to nazwać, podpisywałam papiery w sekretariacie że odbyłam 30 dniowy kurs teoretyczny zakończony zdanym egzaminem, wydano mi zaświadczenie z numerem telefonu do wybranego instruktora i dopiero wtedy się na jazdy umawiałam...

Te papiery musisz podpisać nawet jak nie byłaś na zajęciach. Szkoła je potrzebuje do dokumentacji. W szkołach gdzie nie robią teori też dają je do podpisania
Jeżeli jeszze wszystkie te godziny były sensowne dla brawa dla szkoły za podejście do tematu.

[WhiteCherry]

Napisane przez alkaxy

Hm, teoretycznie tak, ale znowu nie wszystki szkoły tak robią.
A mnie akurat chodziło o kwestie spoza testów - np. ustawienie samochodu na skrzyżowaniu(jak czekamy na środku skrzyżowania), kiedy orientacyjnie zmienia się biegi, co zrobić na tzw. "przełączkach". Jeżeli to wytłumaczone jest na teori na mniej czasu traci się na to na jazdach i można je wykorzystać na inne rzeczy.

wg mnie i tak wszystko wychodzi dopiero w praniu. Ja niby teorię miałam opanowaną bardzo dobrze, ale i tak jak przyszło mi to wszystko ogarnąć na jakimś wielkim skrzyżowaniu/rondzie, to był zawias co innego klepać suchą teorię siedząc w ławce, a co innego stresować się w aucie i mieć oczy dookoła głowy

Napisane przez Beczka Soli

U mnie było podobnie jak u drabineczki, z tym, że nie wiem czy trzeba było nadrabiać opuszczone godziny teorii, bo dopuszczalne było ominięcie 2 zajęć, a obecność była podpisywana na każdych.

tak więc co szkoła to obyczaj u mnie teoria nie była obowiązkowa, tzn. teoretycznie najpierw trzeba było odbyć 30h teorii by dopiero zacząć jazdy, ale samej obecności na wykładach nikt nie sprawdzał.

[Beczka Soli]

Napisane przez alkaxy

Hm, teoretycznie tak, ale znowu nie wszystki szkoły tak robią.
A mnie akurat chodziło o kwestie spoza testów - np. ustawienie samochodu na skrzyżowaniu(jak czekamy na środku skrzyżowania), kiedy orientacyjnie zmienia się biegi, co zrobić na tzw. "przełączkach". Jeżeli to wytłumaczone jest na teori na mniej czasu traci się na to na jazdach i można je wykorzystać na inne rzeczy.

Niby tak
Ale kojarzę pytanie odnośnie możliwości wjechania/zjechania na/ze skrzyżowania w takich-a-takich-sytuacjach, było też coś podobnego o przejazdach kolejowych, a nawet o długości hamowania i zasięgu świateł.
Moim zdaniem uczenie się w teorii jak się wrzuca biegi mija się z celem, bo wsteczny wchodzi różnie w różnych samochodach.

Pamiętam jak na egzaminie miałam polecenie włączyć jakąś opcję (coś ze światłami?). W książce było opisane po łebkach, instruktor pokazywał na swoim samochodzie, a w aucie egzaminacyjnym było to zupełnie gdzie indziej.

---------- Dopisano o 23:22 ---------- Poprzedni post napisano o 23:20 ----------

Napisane przez WhiteCherry

tak więc co szkoła to obyczaj u mnie teoria nie była obowiązkowa, tzn. teoretycznie najpierw trzeba było odbyć 30h teorii by dopiero zacząć jazdy, ale samej obecności na wykładach nikt nie sprawdzał.

dokładnie. i można być na wszystkich zajęciach i guzik umieć, a i można olać teorię i zdać egzamin za pierwszym razem.

[alkaxy]

Napisane przez WhiteCherry

wg mnie i tak wszystko wychodzi dopiero w praniu. Ja niby teorię miałam opanowaną bardzo dobrze, ale i tak jak przyszło mi to wszystko ogarnąć na jakimś wielkim skrzyżowaniu/rondzie, to był zawias co innego klepać suchą teorię siedząc w ławce, a co innego stresować się w aucie i mieć oczy dookoła głowy .

Wiadmo trochę zależy od predyspozycji, ale mogę Ci powiedzieć, że to serio widać kto przyszedł na łyso na jazdy, a kto miał teorię. Troszkę się śmieliśmy z ludzi, którzy uważali, że szkoła poszła im na rękę, bo nie musili chodzić na teorię.

[201604181004]

No były sensowne imo nie nudziłam się, też możliwe że kwestia tego że poszłam na kurs wakacyjny - 30 godzin w 5 dni, codziennie po 6 godzin więc łatwo było zorganizować, jeden dzień poświęcony podstawowym zasadom, budowie samochodu, bezpieczeństwu, jeden dzień kursu pomocy itp

W szkołach gdzie nie robią teori też dają je do podpisania

Lekkie przegięcie, dziwne że ludzie to podpisują. Przecież płacą za to, za tą teorię.

[Beczka Soli]

Napisane przez alkaxy

Wiadmo trochę zależy od predyspozycji, ale mogę Ci powiedzieć, że to serio widać kto przyszedł na łyso na jazdy, a kto miał teorię. Troszkę się śmieliśmy z ludzi, którzy uważali, że szkoła poszła im na rękę, bo nie musili chodzić na teorię.

czyli nawet bez zaliczenia egzaminu 'wewnętrznego'?

[agniesikk]

Ja mieszkam w małej miejscowości, więc do WORDu miałam ze 100km, teorii też nie miałam. Tylko taka podstawa o skrzyżowaniach itp., facet uczył szybkiej reakcji, no wiadomo takie tam pierdoły kierunkowskazy, biegi, sprzęgło itp. Także przyszłam od razu na pierwszą jazdę na początku kursu. Bo dojazdy do WORDu wliczane były jako godziny praktyczne. Z jednej strony mnie to wsio ryba, bo zdałam za drugim razem (za pierwszym oblałam na łuku, nie smiać się :P), ale mam ukończone dwa kursy pierwszej pomocy i szczerze nie wyobrażam sobie jak ktoś, kto wsiada za kółko nie ma pojęcia co zrobić, gdy mija wypadek, a u mnie w mieście właśnie brak tego typu teorii to norma.

[201604181004]

To ja się nie dziwię czemu te Lki jeżdżą jak kaleki. Mam koło domu taką ulicę, jak jedzie przede mną Lka to już wiem że się spóźnię na zajęcia (przez długi czas nie mam po prostu możliwości wyprzedzić). Jedzie krótką trasę 6 minut prędkością 20km/h, potem przez godzinę wjeżdża na główną ulicę - czeka aż wszystkie cztery pasy zwolnią się specjalnie dla niej, nie mówiac o dynamice jazdy podczas skrętu w lewo i zajmowaniu pięknych miejsc tak że zmieściły by się na rondzie jeszcze cztery auta... tak to takie moje pochlipywanka. I nie mówice mi że trzeba być wyrozumiałym bo się uczą, instruktorzy debile trafiają się bardzo często co widać z resztą na wizażu, a jak ktoś po mieście jeździ 20km/h to powinien też sobie trochę darować i oswoić się z tym na placu ewentualnie na obrzeżach spokojnych...

[agniesikk]

Napisane przez drabineczka

To ja się nie dziwię czemu te Lki jeżdżą jak kaleki. Mam koło domu taką ulicę, jak jedzie przede mną Lka to już wiem że się spóźnię na zajęcia (przez długi czas nie mam po prostu możliwości wyprzedzić). Jedzie krótką trasę 6 minut prędkością 20km/h, potem przez godzinę wjeżdża na główną ulicę - czeka aż wszystkie cztery pasy zwolnią się specjalnie dla niej, nie mówiac o dynamice jazdy podczas skrętu w lewo i zajmowaniu pięknych miejsc tak że zmieściły by się na rondzie jeszcze cztery auta... tak to takie moje pochlipywanka. I nie mówice mi że trzeba być wyrozumiałym bo się uczą, instruktorzy debile trafiają się bardzo często co widać z resztą na wizażu, a jak ktoś po mieście jeździ 20km/h to powinien też sobie trochę darować i oswoić się z tym na placu ewentualnie na obrzeżach spokojnych...

Też tak uważam, w pewnych momentach dynamika jest wskazana. Nikt nie mowi, ze na rondzie trzeba dac rure i wjechac piątką, ale przy zmianie pasa faktycznie kursanci się pierdzielą. Moj instruktor na pierwsze jazdy zabiera zawsze pod wieczor, jak juz jest malo aut. Moim zdaniem to nalezy sie bac na drodze raczej instruktora, a nie kursanta, bo po to ten koles siedzi, zeby w pore zareagowac. Tez juz widzialam takie kwiatki, ze ktos np. wjechal na skrzyzowanie i mu samochod zgasl, to instruktor zamiast pomoc puscic sprzeglo, zeby juz zjechac z tego skrzyzowania, to siedzial i czekal az kursant sam ruszy.

[WhiteCherry]

Napisane przez drabineczka

To ja się nie dziwię czemu te Lki jeżdżą jak kaleki. Mam koło domu taką ulicę, jak jedzie przede mną Lka to już wiem że się spóźnię na zajęcia. Jedzie krótką trasę 6 minut prędkością 20km/h, potem przez godzinę wjeżdża na główną ulicę - czeka aż wszystkie cztery pasy zwolnią się specjalnie dla niej, nie mówiac o dynamice jazdy podczas skrętu w lewo i zajmowaniu pięknych miejsc tak że zmieściły by się na rondzie jeszcze cztery auta... tak to takie moje pochlipywanka. I nie mówice mi że trzeba być wyrozumiałym bo się uczą, instruktorzy debile trafiają się bardzo często co widać z resztą na wizażu, a jak ktoś po mieście jeździ 20km/h to powinien też sobie trochę darować i oswoić się z tym na placu ewentualnie na obrzeżach spokojnych...

ja z kolei z prędkością mam problem, bo jadę zazwyczaj więcej niż ograniczenie i trudno mi się trzymać tej bezpiecznej prędkości, czyli jechać np. 38/40km jeśli ograniczenie do 40 zawsze przekraczam. jakoś tak zawsze mi się wydaje, że za wolno jadę i wszyscy mnie wyprzedzają a z kolei na egzaminie niestety trzeba się trzymać tych ograniczeń i już wiem, że będę mieć z tym problem.

[201604181004]

No, ja miałam jazdy też wieczorami, w lato więc jasno było... A niestety w mojej okolicy elek jest jak mrówek. Jak widzę cudowne trio, trzech elek przede mną których zbyt prędko nie wyprzedzę to wolę zawrócić i jechać na około by dojechać do drogi szybkiego ruchu.

---------- Dopisano o 23:39 ---------- Poprzedni post napisano o 23:38 ----------

Aj tam to nie jest tak że przekroczenie prędkosci do 5km/h jest tolerowane? Nie wie, nie pamiętam ale coś tam mi się obiło o uszy.

[agniesikk]

Ja mialam zimą, także ciemno jak w d. Ale przynajmniej od razu rzucono mnie na gleboka wode i nie straszne mi byly sniegi i lody :P Raz wpadlam w poslizg na rondzie.

Tak do 5km/h jest dopuszczalne przekroczenie na egzaminie.

[alkaxy]

Napisane przez Beczka Soli

czyli nawet bez zaliczenia egzaminu 'wewnętrznego'?

I takie szkoły są. A jak ktoś nie zajrzał ani do testów ani do ksiązki to masakra, bo choćby jeździł jako pasażer czy kierowca to np. nie będzie wiedział, że trzeba zatrzymać się na warunkowym świetle. Masa nie wiem zupełnie jakie są zasady na skrzyżowaniach - więc tu też ucieka czas. Później prędkości - też mówienie co i jak, wracanie na prawy pas- też nie wiedzą, że trzeba. Naprawdę szkoda czasu na takie gadanie.
A jak ktoś tylko testy robił to też może być różnie, bo nie każdy rozumie odpowiedzi - niektórzy uczą się na pamięć - taki obrazek to taka i taka odpwiedź.
Żeby nie było, ja już dawno nie bawie się w to, ale zostało mi masę znajomych i lubię posłuchać co tam słuchać, bo praca baaaaaaaaaardzo ciekawa.

[Beczka Soli]

Napisane przez drabineczka

Aj tam to nie jest tak że przekroczenie prędkosci do 5km/h jest tolerowane? Nie wie, nie pamiętam ale coś tam mi się obiło o uszy.

Niby tak, ale w razie kolizji może paść magiczne "trzeba było jechać wolniej"
Nawet jeśli to było 30km/h.
Poza tym prędkościomierze lekko zawyżają wyniki.

---------- Dopisano o 23:42 ---------- Poprzedni post napisano o 23:41 ----------

Napisane przez alkaxy

I takie szkoły są. A jak ktoś nie zajrzał ani do testów ani do ksiązki to masakra, bo choćby jeździł jako pasażer czy kierowca to np. nie będzie wiedział, że trzeba zatrzymać się na warunkowym świetle. Masa nie wiem zupełnie jakie są zasady na skrzyżowaniach - więc tu też ucieka czas. Później prędkości - też mówienie co i jak, wracanie na prawy pas- też nie wiedzą, że trzeba. Naprawdę szkoda czasu na takie gadanie.
A jak ktoś tylko testy robił to też może być różnie, bo nie każdy rozumie odpowiedzi - niektórzy uczą się na pamięć - taki obrazek to taka i taka odpwiedź.
Żeby nie było, ja już dawno nie bawie się w to, ale zostało mi masę znajomych i lubię posłuchać co tam słuchać, bo praca baaaaaaaaaardzo ciekawa.

W takim razie to mnie dziwi.

[WhiteCherry]

Napisane przez drabineczka

---------- Dopisano o 23:39 ---------- Poprzedni post napisano o 23:38 ----------

Aj tam to nie jest tak że przekroczenie prędkosci do 5km/h jest tolerowane? Nie wie, nie pamiętam ale coś tam mi się obiło o uszy.

to ja tak zwykle o 10-15km przekraczam

poza tym coś czuję, że mam ciągoty do szybkiej jazdy, może lepiej żebym tego prawka nie robiła

[nielubiegrzybow]

Napisane przez alkaxy

Wiadmo trochę zależy od predyspozycji, ale mogę Ci powiedzieć, że to serio widać kto przyszedł na łyso na jazdy, a kto miał teorię. Troszkę się śmieliśmy z ludzi, którzy uważali, że szkoła poszła im na rękę, bo nie musili chodzić na teorię.

Właśnie w tym miejscu kluczowy jest element samokrytyki i uczciwe przyznanie się przed sobą czy rozbudowana teoria jest konieczna czy nie. W ciągu moich w sumie 10 godzin nacisk położony był na pierwszą pomoc, zasady pierwszeństwa i właśnie uświadomienie, czym kończy się brawura (drastyczne zdjęcia, zajęcia z policjantem itd). Za to uważam, że prawdziwym śmiechem na sali jest 30 godzin praktyki. Owszem, można się nauczyć zdać egzamin ale obycie z samochodem zajmuje dużo więcej czasu, i moim zdaniem dobrze byłoby poświęcić połowę teorii (zakładając, że wielu rzeczy kursanci mogą nauczyć się z książki bez szkody dla poziomu) i dołożyć maksymalną ilość godzin praktyki. Tak jak ktoś napisał, ciężko nauczyć się zasad zmieniania biegów przy tablicy

[alkaxy]

Napisane przez WhiteCherry

to ja tak zwykle o 10-15km przekraczam

poza tym coś czuję, że mam ciągoty do szybkiej jazdy, może lepiej żebym tego prawka nie robiła

Jeżeli nic się nie zmieniło to powyżej 20 przekroczenie to koniec egzaminu. Jeżeli mniej to błąd - czyli 2 błędy i po egzaminie.

[WhiteCherry]

Napisane przez nielubiegrzybow

Właśnie w tym miejscu kluczowy jest element samokrytyki i uczciwe przyznanie się przed sobą czy rozbudowana teoria jest konieczna czy nie. W ciągu moich w sumie 10 godzin nacisk położony był na pierwszą pomoc, zasady pierwszeństwa i właśnie uświadomienie, czym kończy się brawura (drastyczne zdjęcia, zajęcia z policjantem itd). Za to uważam, że prawdziwym śmiechem na sali jest 30 godzin praktyki. Owszem, można się nauczyć zdać egzamin ale obycie z samochodem zajmuje dużo więcej czasu, i moim zdaniem dobrze byłoby poświęcić połowę teorii (zakładając, że wielu rzeczy kursanci mogą nauczyć się z książki bez szkody dla poziomu) i dołożyć maksymalną ilość godzin praktyki. Tak jak ktoś napisał, ciężko nauczyć się zasad zmieniania biegów przy tablicy

też uważam, że 30h to nie jest wcale dużo, zwłaszcza jeśli ktoś wcześniej kompletnie nic nie ogarniał/nie próbował na aucie rodziców itp., a wsiada do auta nie wiedząc nawet, gdzie jest sprzęgło.
wg mnie lepiej zminimalizować ilość godzin teorii, a w zamian dodać praktykę.


alkaxy - właśnie wiem o tym, instruktor sprowadza mnie na ziemię ale i tak zawsze wydaje mi się, że jadę albo wolniej niż reszta, albo porównywalnie. a potem patrzę na licznik i zonk

[alkaxy]

Napisane przez nielubiegrzybow

Właśnie w tym miejscu kluczowy jest element samokrytyki i uczciwe przyznanie się przed sobą czy rozbudowana teoria jest konieczna czy nie. W ciągu moich w sumie 10 godzin nacisk położony był na pierwszą pomoc, zasady pierwszeństwa i właśnie uświadomienie, czym kończy się brawura (drastyczne zdjęcia, zajęcia z policjantem itd). Za to uważam, że prawdziwym śmiechem na sali jest 30 godzin praktyki. Owszem, można się nauczyć zdać egzamin ale obycie z samochodem zajmuje dużo więcej czasu, i moim zdaniem dobrze byłoby poświęcić połowę teorii (zakładając, że wielu rzeczy kursanci mogą nauczyć się z książki bez szkody dla poziomu) i dołożyć maksymalną ilość godzin praktyki. Tak jak ktoś napisał, ciężko nauczyć się zasad zmieniania biegów przy tablicy

Co do teori trudno mi polemizować, bo 30 h to faktycznie dla większości dużo, chociaż i zdarzają się jednostki dla których to za mało, żeby zrozumieć zasady na skrzyżowaniu.
Godzin praktyki mogłby być więcej, ale cena kursów by była wyższa. Niestety, ale teoria nie kosztuje prawie nic, więc zmiejszenie godzin t. nie zwiększyłoby godzin jazd.