Spotykam się z facetem czekającym na rozwód

[alittlebit]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88101338]Jak rozwód jest bez orzekania o winie i wszystko jest jasne i dogadane, to pełnomocnik jest całkowicie zbędny. Takie sprawy trwają 15 minut i adieu papa.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk[/QUOTE]

Teoretycznie tak. Ale raczej nie w tym przypadku, kiedy termin rozprawy zmienia się z marca na kwiecień.

Chciałam tylko autorce pokazać, że w rzeczywistości rzeczy wcale nie muszą być takie proste jakby się wydawało, a ona o niczym nie ma pojęcia.

[Misia452]

Napisane przez Moon_in_moro

Marzec/kwiecień jakoś tak. Czy odstęp dwóch tygodni naprawde jest taki ważny w tym przypadku?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 03:57 ---------- Poprzedni post napisano o 03:56 ----------

Marzec/kwiecień jakoś tak.Czy odstęp dwóch tygodni naprawde jest taki ważny w tym przypadku?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To nawet nie znałaś dokładnie daty? To słabo, że nawet o tym ci nie powiedział.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

dokładnie, tak jak ktoś wyżej napisał - można nawet nie dzwonić do sądu, wystarczy znać sygnaturę i założyć konto na portalu informacyjnym. a sygnaturę sprawa na pewno ma, skoro była rozprawa wyznaczona


ale ogólnie, to takie baju, baju, sprawa rozwodu póki co śmierdzi na kilometr ściemą

[Monika828282]

Napisane przez alittlebit

Nie to, że się czepiam, ale wcześniej pisałaś, że rozwód miał być w marcu.

Może to troll i już nie pamięta co pisala wcześniej.

[Hultaj]

też mnie dziwi że ''nie dostal pisma'' w moim otoczeniu jak ktoś ma jakieś terminy to nie tylko ma/miał wyznaczone ale nawet jak pisał pismo o przeniesienie terminów po odmrożeniu to już i te przyszły. I to z różnych w kraju. Także te 5-6 mscy bez odzewu to raczej jednak zdaje się być mniej prawdopodobne.

Może być też tak że facet nie przywiązuje uwagi i okaże się że zua niedobra żona go mamiła pierdołami o zawaleniu robotą bo odsuwa w czasie.

Ale jak na kogoś kto twierdził, że ''bardzo potrzebował dostać rozwód by ruszyć dalej i czuć się w porzadku i mieć sprawy poukładane'' to centralnie jest to jeszcze dziwniejsze że facet taki niby niefrasobliwy miś.

[invisible_01]

Autorko, rozwód to nie jest coś, co dotyczy jednej osoby i że skoro żona złożyła pozew, to pan o niczym nie wie. Przecież to jest tak samo jego sprawa jak jej. Jeśli chcesz wiedzieć na czym stoisz to spytaj, kiedy dokładnie była data rozprawy, poproś o zobaczenie pisma albo telefon do sądu na głośnomówiącym. Tylko wtedy będziesz pewna, że Cię nie okłamuje, bo niestety to, co piszesz póki co wskazuje na to, że facet ściemnia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez invisible_01

Autorko, rozwód to nie jest coś, co dotyczy jednej osoby i że skoro żona złożyła pozew, to pan o niczym nie wie. Przecież to jest tak samo jego sprawa jak jej. Jeśli chcesz wiedzieć na czym stoisz to spytaj, kiedy dokładnie była data rozprawy, poproś o zobaczenie pisma albo telefon do sądu na głośnomówiącym. Tylko wtedy będziesz pewna, że Cię nie okłamuje, bo niestety to, co piszesz póki co wskazuje na to, że facet ściemnia.

To jest "oczywista oczywistość". Autorka może sobie wmawiać ile chce, że jest silna, zdecydowana i asertywna, ale prawda jest zgoła inna: jawi się jako ktoś osłabiony i zaślepiony zakochaniem i pełen strachu, że gdy tylko zacznie mieć jakiekolwiek wymagania, to wybranek kopnie w d... Stąd to jej udawanie, że nie rozumie rzeczywistości i nie wie np. tego, że wszelkie terminy już są ustalone (o ile są) i pan pismo powinien był dostać (lub sygnaturę akt).

Te całe gadki o żonie-karierowiczce to mi przypominają faceta, z którym się krótko kiedyś spotykałam. Tak się rozwodzili (mieszkali osobno, separacja wielomiesięczna), że skończyło się na zejściu się i niemowlęciu w wózku. A wcześniej to w jego narracji żona to była materialistka, wyniosła, oziębła w łóżku i wszystkie plagi egipskie.

[alittlebit]

Napisane przez Monika828282

Może to troll i już nie pamięta co pisala wcześniej.

Chyba życzyłabym autorce żeby sobie zmyślała. Natomiast obawiam się, że historia jest prawdziwa. Od początku nie zaiskrzyło, facet wciąż kręci i zwodzi, a autorka wciąż w to brnie jakby miłość można było sobie "wychodzić". Misiaczek się ustawił, nic jej nie musi mówić ani odpowiadać na (niewygodne) pytania, pobzyka bez zobowiązań, bo gra toczy się według jego reguł. A ona jeszcze wszystko przekłada sobie z polskiego na swoje żeby przypadkiem nie wyszło, że tu jest faktycznie coś nie tak Zgadzam się z Ellen_Ripley i co więcej, wydaje mi się, że autorka jest w stanie nagiąć rzeczywistość do granic absurdu byleby tylko pana przy sobie zatrzymać.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Skoro termin był wyznaczony ma marzec czy tam kwiecień to powinien mieć pismo chociaż z tym terminem. CHOCIAŻ to. Ale jak już pisałam, telefon do sądu i będzie wszystko jasne. Zadziwiają mnie takie kobiety, które na własne życzenie dają się robić w bambuko i boja się wychylić, bo jeszcze stracą porty. Lepiej czekać na niewiadomo co i potem płakać jak pan kopnie w pupę, bo ona nie wiedziała. No łatwo jest to zweryfikować, bardzo łatwo. To jest zwykle zaniechanie z własnej woli.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

---------- Dopisano o 13:01 ---------- Poprzedni post napisano o 13:00 ----------

I autorko wczoraj miałaś go pytać o jakiś dowód. Zapytałaś w końcu? I jeśli tak, to co Ci powiedział?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Hultaj]

Napisane przez Ellen_Ripley

To jest "oczywista oczywistość". Autorka może sobie wmawiać ile chce, że jest silna, zdecydowana i asertywna, ale prawda jest zgoła inna: jawi się jako ktoś osłabiony i zaślepiony zakochaniem i pełen strachu, że gdy tylko zacznie mieć jakiekolwiek wymagania, to wybranek kopnie w d... Stąd to jej udawanie, że nie rozumie rzeczywistości i nie wie np. tego, że wszelkie terminy już są ustalone (o ile są) i pan pismo powinien był dostać (lub sygnaturę akt).

Te całe gadki o żonie-karierowiczce to mi przypominają faceta, z którym się krótko kiedyś spotykałam. Tak się rozwodzili (mieszkali osobno, separacja wielomiesięczna), że skończyło się na zejściu się i niemowlęciu w wózku. A wcześniej to w jego narracji żona to była materialistka, wyniosła, oziębła w łóżku i wszystkie plagi egipskie.

Dokładnie tak.

Po 1 skoro jest rozwód w toku to nie na żadnym marsie i terminy i jakieś informacje o nim na pewno są. Chyba że oczywiście w toku nie jest ale do tego to trzeba było o rozwód naprawdę wystąpić.

I po 2. Co z tego że ''separacja''. Jakby właśnie mało było przykładów siedzenia w najlepsze z kochanką a potem zmiana frontu i come back do małzonki. Po rozwodzie też można ale tu już przynajmniej ten rozwód jest.

Mam nadzieję że jak z tym zwlekaniem wcześniej a co teraz jest niby tak oki, są tam jakieś dziwne okoliczności z dupy a cała historia jednak jest pozytywna i autorka zbuduje z nim swoje szczęście. Niemniej wygląda to beznadziejnie.

[alittlebit]

Napisane przez Hultaj

Dokładnie tak.

Po 1 skoro jest rozwód w toku to nie na żadnym marsie i terminy i jakieś informacje o nim na pewno są. Chyba że oczywiście w toku nie jest ale do tego to trzeba było o rozwód naprawdę wystąpić.

I po 2. Co z tego że ''separacja''. Jakby właśnie mało było przykładów siedzenia w najlepsze z kochanką a potem zmiana frontu i come back do małzonki. Po rozwodzie też można ale tu już przynajmniej ten rozwód jest.

Mam nadzieję że jak z tym zwlekaniem wcześniej a co teraz jest niby tak oki, są tam jakieś dziwne okoliczności z dupy a cała historia jednak jest pozytywna i autorka zbuduje z nim swoje szczęście. Niemniej wygląda to beznadziejnie.

A co jest pozytywnego w tej historii?

Ja bym jednak na happy end nie liczyła.

[Dziubka]

Jeśli żona złożyła pozew to on jako pozwany MUSIAL otrzymać pismo z kopią tego pozwu i terminem pierwszej rozprawy. Jeśli nie otrzymał pisma o przesunięciu terminu to jak się o tym dowiedział? Od żony? A ona skąd wiedziała? I co to za argument, że żona jest bardziej zorientowana, bo jest prawnikiem. W ogóle nie widzę związku. Do niej informacje z sądu docierają tak samo jak do niego. Zorientowany jest ten, kto się tematem interesuje, a on się najwyraźniej nie interesuje.

[ManillaLatte]

Opowiem jak to wyglądało w moim przypadku. Fakt, że wszystko działo się w Szkocji, na pewno różnic w prawie dotyczącym rozwodów jest sporo (przyznaję, że nie wiem jak wyglądają rozwody w Polsce ), ale mam nadzieję, że Autorka przejrzy na oczy i zrozumie, że jej relacja z jej partnerem powinna wyglądać nieco inaczej.

Ponad rok temu poznałam faceta będącego z żoną w separacji od pół roku. Decyzja o rozwodzie została podjęta, postanowili rozstać się bez orzekania o winie i najszybciej jak się da. W Szkocji aby wystąpić o rozwód trzeba jednak wykazać, że nastąpił pełny rozpad pożycia np. minimum rok w separacji. My dość szybko zostaliśmy oficjalnie parą, poznałam jego przyjaciół i rodzinę, udostępniał wspólne zdjęcia na kontach społecznościowych. Zupełnie normalny związek, z tą różnicą, że oficjalnie mój chłopak miał żonę (tak, wiem, brzmi to okropnie i wcale nienormalnie).

Wreszcie okres separacji zaczął zbliżać się do końca, więc mój TŻ zaczął działać, dowiadywać się dokładnie jakie dokumenty są potrzebne do złożenia wniosku, gdyż jego ex nie kwapiła sie specjalnie do działania. Złożenie wniosku zbiegło się z pandemią, więc wszystko się poprzesuwało w czasie. Jednak TŻ zawsze informował mnie co się dzieje, jak wygląda sprawa, informował mnie o datach, dzwonił do biura szeryfa (zajmuje się rozwodami w Szkocji). Ogólnie byłam informowana częściej, niż tego chciałam . W końcu jakaś miła pani z biura szeryfa zlitowała się i potwierdziła, że rozwód jest już podpisany i leży gdześ z setkami innych na kupce i czeka na wysyłkę. Widać było, że TŻ-owi zależy, żeby dostał ten rozwód jak najszybciej, że zależy mu, bym wiedziała, że nie ma nic do ukrycia, i żebym czuła się bezpiecznie w tym związku. Na szczęście rozwód przyszedł dość szybko (były chyba 2 miesiące opóźnienia).

Autorko - chciałam Ci pokazać, że to, w jaki sposób Twój partner traktuje Cię w tej całej (niełatwej również dla Ciebie) sytuacji pozostawia wiele do życzenia. Według mnie, gdyby traktował Cię poważnie to informowałby Cię o wszelkich zmianach, datach i dokumentach. Ja widziałam każde jedno pismo z biura szeryfa dotyczące sprawy. Dziewczyny dobrze mówią, że sprawa śmierdzi na kilometr i powinnaś tego pana wziąć pod włos i wprost poprosić go o jakiś dowód. Masz do tego całkowite prawo, w końcu inwestujesz swój czas i uczucia w coś, czego nawet nie jesteś pewna. Dla mnie cała ta sytuacja z żoną prawniczką, która jest zazdrosna po takim czasie, pracoholiczką, której przeszkadza, że on poświęca się pracy jest co najmniej mocno naciągana i założę się, że małżeństwo nie rozpadło się wyłącznie z jej winy, tylko pan też mocno przeskrobał, tylko Ci się przyznać nie chce. Wstrzymywanie się z seksem bo on Cię tak "szanuje" to już w ogóle komedia. Jakby tak Cię szanował, to byłby z Tobą szczery i pokazał Ci, że naprawdę się rozwodzi, choćby po to, żebyś nie machnęła ręką i go nie zostawiła. Całowanie Cię w czółko nie ma nic wspólnego z okazywaniem Ci szacunku. A już ta sytuacja z wakacjami, w czasie których już nie musiał Cię "szanować" jest po prostu rozbrajająca i dziwię się, że nie zapaliła Ci się czerwona lampka (mnie po tych wszystkich dziwactwach z jego strony i po tym czym Cię karmi to wszystkie latarnie w mieście płonełyby mi na czerwono przed oczami). Facet ewidentnie robi Cię w konia.
Dziewczyno, przejrzyj na oczy, sytuacja w jakiej się znalazłaś wcale nie jest normalna. Rozumeim, że patrzysz na tego faceta przez różowe okulary, ale pamiętaj, że to TY jesteś tu najważniejsza i musisz myśleć też o sobie, o własnym komforcie.

[Hultaj]

Napisane przez alittlebit

A co jest pozytywnego w tej historii?

Ja bym jednak na happy end nie liczyła.

Po prostu jej życzę aby jednak ta historia miała szczęśliwy finał, wszystko jakieś swoje wyjaśnienie. I by nie miała złamanego serca.

[Lloyd]

Kochanka, która myśli, że nie jest tylko kochanką.
Najlepsze to "szanowanie".

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Ciekawe czy autorka przycisnęła misiaczka...


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[ROZ-ter-KA]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88102179]Skoro termin był wyznaczony ma marzec czy tam kwiecień to powinien mieć pismo chociaż z tym terminem. CHOCIAŻ to. Ale jak już pisałam, telefon do sądu i będzie wszystko jasne. Zadziwiają mnie takie kobiety, które na własne życzenie dają się robić w bambuko i boja się wychylić, bo jeszcze stracą porty. Lepiej czekać na niewiadomo co i potem płakać jak pan kopnie w pupę, bo ona nie wiedziała. No łatwo jest to zweryfikować, bardzo łatwo. To jest zwykle zaniechanie z własnej woli.
[/QUOTE]

Osoba postronna przecież nie uzyska żadnej informacja .

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez ROZ-ter-KA

Osoba postronna przecież nie uzyska żadnej informacja .

No przecież to on ma zadzwonić, w jej obecności. Jaki problem? Żaden, wystarczy mu zakomunikować. A jak nie będzie chciał tego zrobić to właściwie wszystko jasne.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[I am Rock]

A gdy wrócimy do początku...

Napisane przez Moon_in_moro

W końcówce lutego poznałam przez internet faceta, pisaliśmy około 3 miesiąca i postanowiliśmy się spotkać. Nie wiedziałam jak wygląda , to była prawdziwa randka w ciemno dla mnie.

Spotykają się jakieś 3 miesiące i raczej nie ma się co dziwić, że facet nie jest zaangażowany aż tak, by latać z każdym sądowym papierem do autorki. Jak widać z miłości nie oszalał, co w jakiś sposób tłumaczy jego powściągliwość, co jednak nie zmienia faktu, że ogólnie jest dziwnie.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez I am Rock

A gdy wrócimy do początku...





Spotykają się jakieś 3 miesiące i raczej nie ma się co dziwić, że facet nie jest zaangażowany aż tak, by latać z każdym sądowym papierem do autorki. Jak widać z miłości nie oszalał, co w jakiś sposób tłumaczy jego powściągliwość, co jednak nie zmienia faktu, że ogólnie jest dziwnie.

No to już jak jej pasuje. Ja bym się mogła spotykać z żonatym wyłącznie jakbym wiedziała, ze to miłość i ze gość chce rozwodu i działa w tym kierunku. Na co są dowody, które mi przedstawia. W innym przypadku to dla mnie bycie potajemną kochanką na chwile, żadna miłość. Jak komuś pasuje, to ok ale trzeba mieć twardy tyłek, bo wiadomo jak to się zazwyczaj kończy. Nie umówiłabym się z żonatym, który tak tylko bredzi, a nic nie potrafi udowodnić. Sorry, ale jak ktoś ma bagaż w postaci żony to powinien potrafić wytłumaczyć co jest grane. Albo się rozwodzę albo nie i akceptuj bycie ta druga. Dziwie się, ze kobiety same nie dociekają jak jest tylko biorą za pewnik wiedząc przecież jak to zazwyczaj bywa z żonatymi. To jest sytuacja, w której powinno się wyjątkowo uważać, oczy szeroko otwarte i nie ma rozmowy na ładne oczy i słodkie słówka. Konkret.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[patusiaa23]

Jop, zgadzam się z Hultajem, z tym, że trzymiesięczna znajomość była trzy miesiące temu. Teraz spotykają się od pół roku, a stan wiedzy autorki nie zmienił się, poza tym, że szanowana żona przemieniła się w toksyczną zazdrośnice.

[AshaN_]

Napisane przez patusiaa23

Jop, zgadzam się z Hultajem, z tym, że trzymiesięczna znajomość była trzy miesiące temu. Teraz spotykają się od pół roku, a stan wiedzy autorki nie zmienił się, poza tym, że szanowana żona przemieniła się w toksyczną zazdrośnice.

Ale przy tym jak pomocną skoro udziela mu informacji o ich rozwodzie facet jakiś nieogarnięty skoro byłą żonę woli pytać zamiast zadzwonić do sądu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[alittlebit]

Napisane przez patusiaa23

Jop, zgadzam się z Hultajem, z tym, że trzymiesięczna znajomość była trzy miesiące temu. Teraz spotykają się od pół roku, a stan wiedzy autorki nie zmienił się, poza tym, że szanowana żona przemieniła się w toksyczną zazdrośnice.

I szanowana autorka całowana jedynie w czółko, została przeleciana Tyle się zmieniło.

Natomiast po pół roku nie ma żadnych deklaracji, żadnych zapewnień. Naprawdę autorka chyba baaardzo nie chce widzieć, że coś jest tu mocno nie tak

[Lloyd]

Na co ona niby mogłaby liczyć?
Skończy się tak, że facet wróci do żony albo ją kopnie w 4 litery jak zacznie mu "robić problemy".

[AshaN_]

Napisane przez alittlebit

I szanowana autorka całowana jedynie w czółko, została przeleciana Tyle się zmieniło.

Natomiast po pół roku nie ma żadnych deklaracji, żadnych zapewnień. Naprawdę autorka chyba baaardzo nie chce widzieć, że coś jest tu mocno nie tak

No przecież on jest taaaaaaaakim dobrym czlowiekiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Trzepotka]

Treść usunięta

[I am Rock]

Napisane przez Lloyd

Na co ona niby mogłaby liczyć?
Skończy się tak, że facet wróci do żony albo ją kopnie w 4 litery jak zacznie mu "robić problemy".

Tak po prawdzie to nie wiadomo, czy ta żona w ogóle istnieje, tak jak nie wiadomo, czy facet faktycznie się od niej wyprowadził, bo autorka u niego nigdy nie była. Chyba że mi coś umknęło.

[alittlebit]

Napisane przez AshaN_

No przecież on jest taaaaaaaakim dobrym czlowiekiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Napisane przez I am Rock

Tak po prawdzie to nie wiadomo, czy ta żona w ogóle istnieje, tak jak nie wiadomo, czy facet faktycznie się od niej wyprowadził, bo autorka u niego nigdy nie była. Chyba że mi coś umknęło.

Wiadomo, że nic nie wiadomo

[Ellen_Ripley]

Napisane przez I am Rock

Tak po prawdzie to nie wiadomo, czy ta żona w ogóle istnieje, tak jak nie wiadomo, czy facet faktycznie się od niej wyprowadził, bo autorka u niego nigdy nie była. Chyba że mi coś umknęło.

Jasne, że i tak może być.

[invisible_01]

Przykro po prostu czytać takie historie, bo jest to kolejna z tych, gdzie facet od siebie nie daje zupełnie nic, a dostaje wszystko bez pytań i konieczności składania jakichkolwiek deklaracji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz