Doctor Who?

[firaen]

Napisane przez Personal_Jesus

Właśnie oglądałam na BBC program o Doktorze. Eh, mój David tyle mówił, w zasadzie dużo więcej niż Matt. Pokazali jak kręcą serial, jak wygląda Tardis na żywo, i poprzednich Doktorów można było posłuchać

jaki to miało tytuł? ewentualnie - czy jest gdzieś na necie?

[newmoongirl]

https://www.youtube.com/watch?featur...&v=zi7K22QRaUM

David i Matt u Grahama Nortona

[Personal_Jesus]

Napisane przez firaen

jaki to miało tytuł? ewentualnie - czy jest gdzieś na necie?

Tajemnice Doctora Who, Doctor Who jakiego nie znacie, albo może sam Doctor Who. Niezbyt zwróciłam uwagę na tytuł niestety

[bonjourdisko]

O mój boże jaram się tak bardzo po tym odcinku,że nie wiem gdzie mam spamować fmdklfjdklfjdkljflkdsjfkl dsjfkldsjf
fgjdfklgjkldfjgkldj
dfjkgljklg
gallifrey stands.

[niusuance]

Ja właśnie skończyłam oglądać Fantastyczny odcinek- zero rozczarowań, no może tylko Rose było trochę za mało jak dla mnie. Warto bylo czekać, i teraz w sumie trochę żałuję, że nie zdecydowałam się iść do kina żeby to zobaczyć w 3D... Najlepsze jest to że wieczorem w TV będzie powtórka (premiera była tutaj o 9.00 rano- w tym samym czasie co w UK) więc sonie obejrzę ponownie za niecałe 11 godzin

[newmoongirl]

A ja jeszcze nie widziałam ...

[33Claudie33]

Tyle emocji
Nic sensownego o odcinku nie napiszę, bo nie mogę teraz ogólnie większość mi się podobała (chociaż jeszcze nie wiem, czy podoba mi się uratowanie Gallifrey bo nie lubię zbyt dużo mieszania w kanonie, ale z drugiej strony to może być fajny wątek z tego, ale na razie jeszcze moje myśli są wibbly wobbly.
3 Doctorzy razem byli genialni i jak rozmawiali o zniszczeniu Gallifrey, uwielbiam takie momenty, zwłaszcza, że to jeden z tych seriali (a nie jest ich wiele), które potrafią mnie wzruszyć. No i 'I don't want to go', moje biedne serce pękło.
Tylko stream musiał mi się zaciąć na końcówce chociaż i tak się cieszę, że prawie całe obejrzałam bez żadnego zacinania.

wybieliłam, żeby na wszelki wypadek nie spoilerować.

Wyszło, jak zawsze, zbyt długie, zbyt emocjonalne i bez ładu

[Personal_Jesus]

Ja oglądałam elegancko na BBC Entertaimment, jeszcze przed dali kolejny odcinek tego programu o Doktorze- już wiem, nazywa się to bardzo oryginalnie- Wszystko o Doktorze Who
Odcinek ciekawy, jak zwykle lekko pokręcony

[bonjourdisko]

ja oglądałam na streamie :p

UWAGA SPOILERY

okej, ochłonęłam, ale po odcinku przez następną godzinę do każdego dzwoniłam i opowiadałam!

ale z tego co wyniknęło, chyba war doctor nie pamięta nic (w kogo on się zregenerował? w 9 prawda?) a 10 będzie to pamiętał? zrozumiałam, że właśnie tamta dwójka zapomni o wszystkim a tylko 11 będzie pamiętał...

czyli 11 umrze szukając gallifrey w święta?!

i jeszcze baker + capalldi, umieram!
tylko niech ktoś mi wytłumaczy (bo miałam po ang i niektórych zdań nie dosłyszałam/nie zrozumiałam, wole jednak czytać angielskie napisy niż ze słuchu) - to wychodzi na to,że 4 doktor co, żyje nadal i jest kustoszem muzeum? hmhmhmh?

[newmoongirl]

O mój Boże, skończyłam właśnie oglądać. To było cudowne .
Nie jestem przekonana, czy odpowiada mi takie zamieszanie z Gallifrey (Moffat nie byłby sobą, jakby nie namieszał ), ale teraz to nieistotne, grunt, że mogłam zobaczyć trzech Doktorów na raz, w tym jednego ulubionego. Nie mogli tak zostać na zawsze ?

[Gerrani]

Odcinek był przecudny jeśli chodzi o wykonanie, ale nie jestem do końca w 100% pewna co do scenariusza. Choć wiele rzeczy mnie urzekło, np. pierwsze "pojawienie się" Capaldiego.

Nie podobało mi się że Rose było tak mało, 10 o wspomnieniu o niej mało się nie zachłysnął, a potem nic w temacie.
I czy tylko ja przy zdaniu "I don't want to go" poczułam się jakby mi ktoś nóż w serce wbił?

Ale ogólnie wrażenia bardzo mocne, nie mogłam spać długo bo myślałam o tym odcinku, wzajemna interakcja Doktorów po prostu mistrzowska! Po zobaczeniu występu Smitha nie wiem jak zniosę odcinek Świąteczny... Tennant jest moim Doktorem i nadal chodzę po nim w żałobie, ale Smith tak wiele zyskał w moich oczach, że to będzie naprawdę straszne...

A co do Bakera (czwartego Doktora), to do końca nie zrozumiałam tego dialogu i tego co on miał sugerować, ktoś ma jakieś pomysły?

[newmoongirl]

Oj, tak, pojawienie się Capaldiego było wspaniałe, z jednej strony nie mogę się doczekać, bo jestem strasznie ciekawa jego Doktora, ale z drugiej strony trochę mi smutno na myśl o odcinku świątecznym i o odejściu Matta. Zwłaszcza, że Jedenasty zyskał nowy cel, skoro Gallifrey istnieje. Znowu będę wyła.

Gerrani, określenie"wbijac nóż w serce doskonale pasuje do moich odczuc. Przy "I don't want to go", zastanawiałam się, jak mogą mi to znowu robić

Nie ogarnęłam o co chodziło z Bakerem , ani jak Doktor i Clara wydostali się z Trenzalore, szkoda, że tak to urwali .

Ogólnie odcinek mnie urzekł, ale przyznaję, że trochę liczę na koniec rządów Moffata. Facet najlepsze scenariusze pisze, zdecydowanie wtedy, gdy ma kogoś nad sobą.

Ze śmiesznych rzeczy: wiecie jak na BBC Entertainment przetłumaczyli timey-wimey? Jako czaso-maso

[33Claudie33]

War Doctor zregenerował się w 9, 9 i 10 mają nic nie pamiętać

Końcówkę muszę powtórzyć sobie koniecznie, bo zaciął się stream i też nie wiem, o co chodziło.

I tylko ta Gallifrey nie daje mi spokoju, gdyby nie to, to odcinek bardziej by mi się podobał. Tu znowu okazuje się, że ja jednocześnie uwielbiam i nienawidzę Moffata bo z jednej strony rozumiem aspekt dydaktyczny, w końcu serial kierowany również do dzieci i ukazanie, że żadne ofiary nie są konieczne, zabójstwo dwóch ras nie jest dobre, mimo ocalenia reszty wszechświata (chociaż to było podkreślane już wcześniej i wydaje mi się, że nie było konieczne ocalenie Gallifrey, żeby to pokazać)Ale z drugiej strony znowu kompletne pomieszanie wszystkiego, ciągłe zmiany poprzednich wydarzeń z serialu u Moffata mnie zaczynają denerwować I ja lubiłam to, że Doctor jest taki samotny, musiał zniszczyć praktycznie wszystkich Władców Czasu, żeby ocalić świat i to, jak to wpłynęło na jego charakter. Okrutna jestem ale to była moja ulubiona część jego charakteru (Time Lord Victorious )

A wytłumaczenie, czemu Doctorzy byli coraz młodsi i teraz starszy 12 genialne

[firaen]

Czy ja wiem, tak wiele to się znowu nie zmieniło - Gallifrey nie ma fizycznie, Daleki miały się zniszczyć więc.. po prostu mała wersja alternatywna czy tzw "zmiana procedury" nastąpiło Ja tam na Moffata nie narzekam

Natomiast albo mi się coś pokręciło albo w którymś odcinku władcy czasu nie byli wcale tacy niewinni i biali chcąc zniszczyć wszechświat.... pamiętam, że to też uzasadniało ich unicestwienie. A teraz? Bałagan.... Coś mi nie gra i już.

Co do odcinka to był przyjemny, trochę mógł być bardziej dynamiczny no i nie wspomnę, że liczyłam na więcej po zwiastunie, który kompletnie wyprowadził w pole... Ale z Rose im się udało. Bo dziewczę powinno być historią zamkniętą dla Doktora i jej pojawienie się w tej a nie innej formie mi osobiście pasowało
Doktorowe trio podobało mi się najbardziej

[zuz123]

Napisane przez firaen

Czy ja wiem, tak wiele to się znowu nie zmieniło - Gallifrey nie ma fizycznie, Daleki miały się zniszczyć więc.. po prostu mała wersja alternatywna czy tzw "zmiana procedury" nastąpiło Ja tam na Moffata nie narzekam

Natomiast albo mi się coś pokręciło albo w którymś odcinku władcy czasu nie byli wcale tacy niewinni i biali chcąc zniszczyć wszechświat.... pamiętam, że to też uzasadniało ich unicestwienie. A teraz? Bałagan.... Coś mi nie gra i już.

Co do odcinka to był przyjemny, trochę mógł być bardziej dynamiczny no i nie wspomnę, że liczyłam na więcej po zwiastunie, który kompletnie wyprowadził w pole... Ale z Rose im się udało. Bo dziewczę powinno być historią zamkniętą dla Doktora i jej pojawienie się w tej a nie innej formie mi osobiście pasowało
Doktorowe trio podobało mi się najbardziej

Mi się wydaje, że Gallifrey jak najbardziej jest- tylko Doktor musi ją odnaleźć. W końcu tytuł obrazu to "Galifrey falls no more". No właśnie, Dalekowie się wzajemnie zniszczyli, a przecież właśnie tego nie chciał Dziesiąty w finale 4 sezonu, miał o to pretensje do Human Doctora. Moffat kompletnie przepisał historię, zobaczymy co z tego wyjdzie. Doktor nie jest już ostatnim ze swojej rasy i spędził 400 lat z poczuciem winy za coś czego nie zrobił.
Ja nie szaleję za sezonami Moffata, jakoś mniej się angażuje emocjonalnie.

[Gerrani]

No właśnie, dla mnie straszne jest to co Moffat teraz zrobił, tak jak mówi zuz123.
Doktor żył z poczuciem winy i dręczony tym, czego nie zrobił, przy swojej śmierci 10 odesłał Time Lordów z powrotem gdy chcieli uciec z Time Locka i zniszczenia Gallifrey, a teraz nagle okazuje się, że zniszczenia nie było. Nie ma to żadnego logicznego sensu jeśli chodzi o ciągłość fabuły.

Nie podoba mi się to również, że bardzo ważne dla rozwoju postaci momenty on wyrzuca "pomiędzy" odcinki. Clara wspomniała ostatnio o tym, co Doktor zawsze wspomina w rozmowach, a ani jedna taka rozmowa nie została przeprowadzona na ekranie. Podobnie było wiele takich sytuacji z River. Ciężko mi wtedy w ogóle zrozumieć więź między tymi postaciami, przez co one tracą wiele na znaczeniu dla mnie.

[bonjourdisko]

dziewczyny, ale on nie będzie pamiętać, że Gallifrey jest ocalona [tj. 9 i 10] więc dalej poczucie winy jest, tylko 11 jest uwolniony od niego.

http://www.buzzfeed.com/paulaersly/g...o-50th-anniver

[newmoongirl]

Napisane przez bonjourdisko

dziewczyny, ale on nie będzie pamiętać, że Gallifrey jest ocalona [tj. 9 i 10] więc dalej poczucie winy jest, tylko 11 jest uwolniony od niego.

http://www.buzzfeed.com/paulaersly/g...o-50th-anniver

Nie zmienia to faktu, że teraz dziwnie będzie mi się oglądało te odcinki, wiedząc to, co już wiem

[Gerrani]

Napisane przez bonjourdisko

dziewczyny, ale on nie będzie pamiętać, że Gallifrey jest ocalona [tj. 9 i 10] więc dalej poczucie winy jest, tylko 11 jest uwolniony od niego.

http://www.buzzfeed.com/paulaersly/g...o-50th-anniver

A nie uważacie, że to jeszcze gorzej? Cała postać budowana przez te sezony częściowo nie ma sensu, bo ten zwrot z którego jego charakter bierze najwięcej, jest nieistotny - nigdy się nie wydarzył. Zadręczał się i czuł się winny czemuś, czego nawet nie zrobił.

[_PeggyBrown_]

Napisane przez Gerrani

A nie uważacie, że to jeszcze gorzej? Cała postać budowana przez te sezony częściowo nie ma sensu, bo ten zwrot z którego jego charakter bierze najwięcej, jest nieistotny - nigdy się nie wydarzył. Zadręczał się i czuł się winny czemuś, czego nawet nie zrobił.

no właśnie najbardziej lubiłam w Doktorze ten jego mrok wewnętrzny i miałam nadzieję, że Doktor grany przez Capaldiego poradzi sobie z oddaniem tego mroku równie dobrze, co Tennant, bo on to zrobił mistrzowsko. A w takim wypadku, ten mrok może być bezpodstawny, przynajmniej częściowo.
W ogóle, czumy tu taka cisza jest? Na wątkach Supernatural, wszelkich wampirzych serialach it. dyskusja się toczy, a tutaj tak niemrawo?
Nie wierze, że na Wizażu nie ma Whomaniaków

[Personal_Jesus]

Napisane przez _PeggyBrown_

no właśnie najbardziej lubiłam w Doktorze ten jego mrok wewnętrzny i miałam nadzieję, że Doktor grany przez Capaldiego poradzi sobie z oddaniem tego mroku równie dobrze, co Tennant, bo on to zrobił mistrzowsko. A w takim wypadku, ten mrok może być bezpodstawny, przynajmniej częściowo.
W ogóle, czumy tu taka cisza jest? Na wątkach Supernatural, wszelkich wampirzych serialach it. dyskusja się toczy, a tutaj tak niemrawo?
Nie wierze, że na Wizażu nie ma Whomaniaków

Są , są. Tylko cierpią na samą myśl o końcu grania doktora przez Smitha

[niusuance]

Napisane przez Personal_Jesus

Są , są. Tylko cierpią na samą myśl o końcu grania doktora przez Smitha

Albo po prostu nie mogą się doczekac na nowego Doktora

[Personal_Jesus]

Napisane przez niusuance

Albo po prostu nie mogą się doczekac na nowego Doktora

Pewnie i takie są. Ja jestem ta w depresji.

[newmoongirl]

Ja póki co nie dołuję się perspektywą odejścia Matta, ale wiem, że będę wyła jak bóbr, morze łez wyleję, płytsze niż po Davidzie, ale jednak. Będę tęsknic za tą żyrafą . Szkoda, jak go polubiłam i przywykłam to znowu czas na zmianę.

Z drugiej strony jak zobaczyłam Capaldiego w odcinku rocznicowym, to wyrwał mi się pisk radości .

[Personal_Jesus]

Napisane przez newmoongirl

Ja póki co nie dołuję się perspektywą odejścia Matta, ale wiem, że będę wyła jak bóbr, morze łez wyleję, płytsze niż po Davidzie, ale jednak. Będę tęsknic za tą żyrafą . Szkoda, jak go polubiłam i przywykłam to znowu czas na zmianę.

Z drugiej strony jak zobaczyłam Capaldiego w odcinku rocznicowym, to wyrwał mi się pisk radości .

Po Davidzie byłam w głębokiej żałobie, ale Matt zapełnił pustkę-wiedziałam od pierwszego wejrzenia,że będzie super doktorem. Nowego nie chcę

[33Claudie33]

Ja uroniłam kilka łezek, ale za to nie mogłam zasnąć z emocji

i teraz z jednej strony smutno, a z drugiej czekam na Capaldiego. W ogóle co za pomysł, żeby zabijać Doctora w święta. Tak bardzo w stylu BBC

[Personal_Jesus]

Chcą nam zepsuć święta....
W zeszłym roku w Downton Abbey w świątecznym odcinku zabili Matthew, dziewczyny z Wielkiej Brytanii pisały,że już nigdy nie zasiądą do świątecznej kolacji, bo to dla nich dzień żałoby.

[bonjourdisko]

Napisane przez personal_jesus

chcą nam zepsuć święta....
W zeszłym roku w downton abbey w świątecznym odcinku zabili matthew, dziewczyny z wielkiej brytanii pisały,że już nigdy nie zasiądą do świątecznej kolacji, bo to dla nich dzień żałoby.

dzięki za spoiler :|

[_PeggyBrown_]

w życiu tak nie ryczałam, jak wtedy kiedy David odchodził w ostatnim odcinku 4 serii ryczałam też prawie tak samo w odcinkach, gdzie Doktor zapomniał, że jest Doktorem i był Johnem Smithem To był chyba jeden z najciekawszych wątków życia doktora. Zobaczyć go takiego... zwyczajnego Generalnie to ja dużo przy tym serialu rycze
No ale Matt od pierwszego odcinka zdobył moje serce i kocham 11 doktora na równi z 10 i 9 też, a za starsze sezony mam się zamiar zabrać po maturze
I Capaldiego też pokocham. Bo to wszystko jest Doktor

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Napisane przez 33Claudie33

Ja uroniłam kilka łezek, ale za to nie mogłam zasnąć z emocji

i teraz z jednej strony smutno, a z drugiej czekam na Capaldiego. W ogóle co za pomysł, żeby zabijać Doctora w święta. Tak bardzo w stylu BBC

Oni go nie zabijają. Nie wiem jak to ująć inaczej, ale to nie jest zabijanie. On nie umiera. On odchodzi Ale to wciąż Doktor. I już w momencie, kiedy po regeneracji zaczyna sprawdzać czy ma nos, czy jest rudy i czy przypadkiem nie jest dziewczyną, to nawet chociażbym rozpaczała po odejściu wcześniejszego, nie mogę się nie cieszyć z nowego wcielenia

[Personal_Jesus]

Napisane przez _PeggyBrown_

w życiu tak nie ryczałam, jak wtedy kiedy David odchodził w ostatnim odcinku 4 serii ryczałam też prawie tak samo w odcinkach, gdzie Doktor zapomniał, że jest Doktorem i był Johnem Smithem To był chyba jeden z najciekawszych wątków życia doktora. Zobaczyć go takiego... zwyczajnego Generalnie to ja dużo przy tym serialu rycze
No ale Matt od pierwszego odcinka zdobył moje serce i kocham 11 doktora na równi z 10 i 9 też, a za starsze sezony mam się zamiar zabrać po maturze
I Capaldiego też pokocham. Bo to wszystko jest Doktor
Oni go nie zabijają. Nie wiem jak to ująć inaczej, ale to nie jest zabijanie. On nie umiera. On odchodzi Ale to wciąż Doktor. I już w momencie, kiedy po regeneracji zaczyna sprawdzać czy ma nos, czy jest rudy i czy przypadkiem nie jest dziewczyną, to nawet chociażbym rozpaczała po odejściu wcześniejszego, nie mogę się nie cieszyć z nowego wcielenia

Spróbowali by go zabić na amen.... Aczkolwiek mnie to przeobrażenie zawsz e wzrusza. Szczególnie Davida, to było bolesne doświadcznie, aczkolwiek Matt ujął mnie od początku tymi paluszkami z budyniem-jak tu go nie kochać
A fankom Davida polecam Broadchurch-co prawda nie ma tam sonicznego śrubokrętu, ale nosi płaszcz i jest nieziemsko przystojnym policjantem