Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.79

[lightangel]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89571776]Czy grupy o diecie keto to jakieś sekty? :0
Przeczytałam że pomagają na migrenę ( tonący brzytwy się chwyta)i weszłam na te grupy na Fejsie i jakiś dramat. Lekarze to zło i nie mają interesu w tym, żebyś był zdrowy, dieta jest idealna dla wszystkich, nawet małych dzieci, wszystko to zmowa koncernów farmaceutycznych i pełno tego typu kwiatków. O co tu chodzi? :0 już mi się odechciało i nawet nie czytam, czy to ma jakikolwiek sens.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Powiedziałabym że prawie każda grupa na fejsie prędzej czy później tak się zradykalizuje że nie będzie co zbierać
Czy dieta keto pomaga na migreny to niestety nie wiem, ale biorąc pod uwagę to że przy odstawianiu cukru miałam mega bóle głowy to nie polecam.

Napisane przez pempek

Z doświadczenia mojej córki wiem, że dla dzieci, które mają problem z nauką mają organizowane są zajęcia wyrównawcze, gorzej dla tych, którzy się wybijają w drugą stronę do tego w Pl jest obowiązek szkolny, a raczej nikt nie będzie cię trzymał w podstawówce do 18tki.
Za moich czasów () dzieci, które uczuły się słabo były przenoszone do szkół specjalnych (czasem w dość dramatycznych okolicznościach), teraz odchodzi się od takich szkół i kładzie nacisk na kształcenie dzieci w tych samych warunkach. Niestety są jednostki, które nie ogarniają podstaw, ale nie uważam, że powinniśmy do nich dostosowywać system szkolnictwa, tym bardziej, ze zdecydowana większość ogarnia pole prostokąta czy inne podstawowe obliczenia.
Moi pracownicy (fizyczni) zadziwiająco dobrze orientują się w swoim pasku wynagrodzenia i zawsze wiedzą jak coś mają policzone nie na swoją korzyść i potrafią się kłócić nawet o 3,50 zł

Mam w rodzinie dziecko które po ciężkiej chorobie potrzebowało dodatkowej pomocy w nauce. Zajęcia dodatkowe w szkole nie tylko w niczym nie pomagały ale jeszcze pogarszały sytuację, bo dziecko zmęczone po zwykłych lekcjach (na których mocno odstawało od reszty i było za to wyszydzane) już nie było w stanie niczego się nauczyć. A dziecko zdecydowanie zbyt inteligentne i ogarnięte na szkołę specjalną, potrzebowało tylko trochę indywidualnego podejścia o którym w zwykłej szkole można tylko pomarzyć. I to niezależnie od tego czy ktoś ma kłopoty czy wyróżnia się na plus, bo szkoły są dopasowane do większości dzieci które są przeciętne.
Pomysł z likwidacją kształcenia specjalnego i wrzuceniem wszystkich do jednego systemu jest tak głupi, że nawet nie wiem jak go opisać. Będzie krzywdzący dla wszystkich dzieci.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[avocado77]

Napisane przez Norluka

U mnie był jeden stary profesor, który czytał wykłady z mocno pożółkłych kartek, które sam zapisał pewnie jeszcze w PRLu.

Ale źle wykładał? Mylił się? Jego wiedza była przestarzała?

Bo argument, że stary i że wykładał z pożółkłych kartek to ageism i mówi tyle, co powiedzenie, że baba wykładała przedmiot i w dodatku miała na sobie krótką sukienkę z podtekstem, że jak tak można.

Już nawet nie wspominając, że większość nauk ewoluuje bardzo wolno. Bardzo rzadko zdarza się przewrót kopernikarski, coś, co sprawia, że zupełnie zmienia się pogląd na podstawowe aspekty większości nauk.

[chacaos]

Napisane przez avocado77

Ale źle wykładał?

Jeśli czytał, to tak, źle wykładał, o ile w ogóle można coś takiego nazwać wykładaniem, a nie leceniem w kulki za pieniądze nas wszystkich.

[Olkaaaa_s]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89571776]Czy grupy o diecie keto to jakieś sekty? :0
Przeczytałam że pomagają na migrenę ( tonący brzytwy się chwyta)i weszłam na te grupy na Fejsie i jakiś dramat. Lekarze to zło i nie mają interesu w tym, żebyś był zdrowy, dieta jest idealna dla wszystkich, nawet małych dzieci, wszystko to zmowa koncernów farmaceutycznych i pełno tego typu kwiatków. O co tu chodzi? :0 już mi się odechciało i nawet nie czytam, czy to ma jakikolwiek sens.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Tak. Jestem na fb na paru grupach dot. siłowni. Co jakiś czas pojawiają się tam pytania o diety, jadłospisy czy posiłki (np. ktoś nie ma pomysłu na kolację, a cały czas je to samo i szuka szybkich przepisów) i ZAWSZE musi pojawić się jakiś ketosekciarz (a najczęściej kilku), który zaczyna przekonywać, że tYLko kEto. Wg nich keto jest na wszystko-na odchudzanie, na masę, na zdrowie. Chleb i biały ryż zabijają, posiłki białkowo-tłuszczowe są jedyną istniejącą zdrową opcją.

Wszelkie merytoryczne argumenty są traktowane jako atak na boskość keto i albo radzą doedukować się i/lub zajrzeć na kanały yt innych sekciarzy bądź jest klasyczny foch popierany przez innych ketoświrów xd

Zauważyłam też, że niekiedy ketokomentarze są już ignorowane przez większość uczestników grupy xd

I niestety, ale dieta keto jako lek na wszystkie bolączki jakoś nie chce zniknąć niestety.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lumimi]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89571627]Z perspektywy czasu, jako osoba konczaca liceum- z checia przygarnelabym wiecej praktycznej wiedzy dotyczacej pisania CV, listu motywacyjnego, rozmowy o prace itd... co to jest PIT i jakie sa jego podstawowe rodzaje, jak planowac budzet, wynajac mieszkanie, itd...

co do pogrubionego- uwazam, ze ludzie nie potrafia szukac, bo nie wiedza CO maja szukac[/QUOTE]

A moim zdaniem takie rzeczy w szkole sa bez sensu. Znaczy na logikę tak przydały by się, ale w praktyce nie wiem czy nauczyciele byli by na bieżąco z aktualnym rynkiem pracy aby pokazać to dobrze.

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

[meliandra]

Napisane przez staska_stasia

Nie na temat trochę, ale pamiętam jakiś film sprzed lat (kryminał lub thriller), gdzie policjant pouczal babkę, że powinna swoje śmieci wystawiać z domu rano, tuż przed przyjazdem śmieciarki, a nie wieczór przed, bo np. taki gwałciciel może w nocy przyjść i sobie sprawdzić czy wyrzuca podpaski i na tej podstawie określić jej cykl Plot twist był taki, że na koniec to właśnie ten policjant ją zaatakował.

Śledzenie mleka, skarpetek czy spodni to pikuś, ale np. takich leków to już trochę śliski temat. Zresztą na upartego- jak ktoś mieszka na co dzień np. w jakiejś Bydgoszczy, Toruniu, Warszawie czy Lublinie, a zaczyna robić zakupy w Ustrzykach Górnych, to dla potencjalnego włamywacza (zakładając, że miałby dostęp do historii zakupów i płatności kartą) jest to informacja o tym, że dom stoi pusty. Przy czym wydaje mi się, że takie śledzenie i obserwowanie to wciąż więcej zachodu niż to tego warte.

Ja kiedyś czytałam taką książkę No właśnie, ktoś musiałby mieć dostęp do takich rzeczy. A raczej moja osoba nikogo aż tak nie interesuje Nie widzę więc sensu żeby być aż tak ostrożnym, bo może ktoś chce mnie zgwałcić albo okraść moje mieszkanie. Tzn. ostrożność jak najbardziej, ale to jest już dla mnie przesada.



[1=695d786c3492781c3fd020c 39a3abf990173eddf_6577a2b 887a02;89571632]Oglądałam kiedyś film na faktach, gdzie lidera Świetlistego Szlaku wyśledzono analizując śmieci.


A dbanie o swoją prywatność akurat nie jest takie głupie. Tak samo nie chciałabym zniknięcia gotówki.[/QUOTE]


Ale ja nie jestem mordercą, więc nikt mnie śledzić nie będzie pod tym kątem

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Mnie też zawsze dziwi, że luzie zadają jakieś banalne pytania zamiast to wygooglować

[lightangel]

Napisane przez avocado77

Ale źle wykładał? Mylił się? Jego wiedza była przestarzała?

Bo argument, że stary i że wykładał z pożółkłych kartek to ageism i mówi tyle, co powiedzenie, że baba wykładała przedmiot i w dodatku miała na sobie krótką sukienkę z podtekstem, że jak tak można.

Już nawet nie wspominając, że większość nauk ewoluuje bardzo wolno. Bardzo rzadko zdarza się przewrót kopernikarski, coś, co sprawia, że zupełnie zmienia się pogląd na podstawowe aspekty większości nauk.

Jeśli czytał ciągle z kartek to raczej nie wykładał. Też miałam takich profesorów którzy mieli albo swoje notatki albo własne książki i zamiast wykładać to po prostu z nich czytali. Dla mnie to kompletna porażka i brak szacunku do studentów, książkę to ja sobie mogę sama przeczytać w domu. Plus jak ktoś tak czyta powiedzmy od 20 lat to samo (bo tak jak piszesz niewiele się zmieniło) to już chyba powinien zapamiętać wszystko doskonale. I zaznaczam że nie mam na myśli podpierania się książką czy notatkami podczas wykładów, każdy może czasem zgubić wątek czy sobie czymś pomóc. Ale jednak czytanie przez cały wykład przygotowanego materiału jest bardzo słabe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez meliandra

Ale ja nie jestem mordercą, więc nikt mnie śledzić nie będzie pod tym kątem

Jak się ma pecha, to bardzo łatwo można zostać niesłusznie oskarżonym, a wtedy różne informacje mogą być użyte na niekorzyść takiej osoby. Wystarczy być w nieodpowiednim miejscu w złym czasie albo wpaść w oko nieodpowiedniej osobie.
Oczywiście pewne informacje mogą być użyte też na korzyść, ale raczej chodzi mi o to, że ludzie są okropnie naiwni sądząc, że skoro w ich mniemaniu niczego nielegalnego nie robią, to nie mogą zostać o coś oskarżeni.

[meliandra]

Napisane przez chimay

Jak się ma pecha, to bardzo łatwo można zostać niesłusznie oskarżonym, a wtedy różne informacje mogą być użyte na niekorzyść takiej osoby. Wystarczy być w nieodpowiednim miejscu w złym czasie albo wpaść w oko nieodpowiedniej osobie.
Oczywiście pewne informacje mogą być użyte też na korzyść, ale raczej chodzi mi o to, że ludzie są okropnie naiwni sądząc, że skoro w ich mniemaniu niczego nielegalnego nie robią, to nie mogą zostać o coś oskarżeni.

Z jednej strony tak, a z drugiej ja nie znam nikogo, kto zostałby niesłusznie o coś oskarżony i nigdy o takim przypadku nie słyszałam w swoim otoczeniu.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Norluka]

Napisane przez meliandra

Z jednej strony tak, a z drugiej ja nie znam nikogo, kto zostałby niesłusznie o coś oskarżony i nigdy o takim przypadku nie słyszałam w swoim otoczeniu.

Ja znam taki przypadek, tylko w nim osoba oskarżająca nie była na tyle sprytna, żeby wcześniej zbierać informacje.

[olabambola]

Napisane przez staska_stasia

Nie na temat trochę, ale pamiętam jakiś film sprzed lat (kryminał lub thriller), gdzie policjant pouczal babkę, że powinna swoje śmieci wystawiać z domu rano, tuż przed przyjazdem śmieciarki, a nie wieczór przed, bo np. taki gwałciciel może w nocy przyjść i sobie sprawdzić czy wyrzuca podpaski i na tej podstawie określić jej cykl Plot twist był taki, że na koniec to właśnie ten policjant ją zaatakował.

Śledzenie mleka, skarpetek czy spodni to pikuś, ale np. takich leków to już trochę śliski temat. Zresztą na upartego- jak ktoś mieszka na co dzień np. w jakiejś Bydgoszczy, Toruniu, Warszawie czy Lublinie, a zaczyna robić zakupy w Ustrzykach Górnych, to dla potencjalnego włamywacza (zakładając, że miałby dostęp do historii zakupów i płatności kartą) jest to informacja o tym, że dom stoi pusty. Przy czym wydaje mi się, że takie śledzenie i obserwowanie to wciąż więcej zachodu niż to tego warte.

ja z kolei z filmów pamietam, żeby pilnować śmieci po sobie na komisariatach nie zostawiać próbek biologicznych ani odcisków palców, gdyby kiedykolwiek zdarzyło mi się być na policji

[meliandra]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Tzn., ja nie twierdzę, że takie rzeczy w ogóle nie istnieją, bo istnieją, ale jednak na tyle rzadko, że nie widzę sensu żeby popadać w obsesje i nie korzystać z internetu na telefonie albo nie płacić kartą.

[Higurashi]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

To jest bardzo zły pomysł moim zdaniem. Miałam w klasie chłopca, który powinien był chodzić do szkoły specjalnej. Założenie, że normalna szkoła pomoże w stygmatyzacji to jest jakieś nieporozumienie, bo on był wytykany przez inne dzieciaki, które się z niego śmiały, zmuszały do robienia jakichś głupot, które on ku uciesze rówieśników robił. Ja dołączyłam w czwartej klasie, ponoć wcześniej było jeszcze gorzej, włącznie z tym, że chłopak swoje naodwalał. Nauczycielki nie były przystosowane do pracy z nim, o integracji z dzieciakami nie było mowy.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[kasia2209]

Treść usunięta

[cava]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Moja córka chodziła z uczniem ze spektrum aspergera do podstawówki.
bardzo neidobry pomysł. To nie była klasa integracyjna.


dzieci wymagajace specjalnego toku wychowywania i uczenia bardzo xle wpływają na resztę klasy + ich rodzice nie mają odpowiedniego wsparcia (a często w ogóle ciężko im do głów wbić ze ich dziecko i oni sami takowego POTRZEBUJA).


Ogólnei skutek był taki,
ze on bardzo szybko zainteresował się seksem i zaczął rozpowszechniać po kolegach i spamowac koleżanki ostrą pornografią.
Był bardzo uzdolniony pod wzgledem rozumienia kodów, więc i zabezpieczenia jakie zakłdali mu rodzice łamał bez problemu.
Do tego jak się okazało duzo póxniej (dzieci bardzo wielu rzeczy nie mówią, lub zakłamaują wydarzenia!) napastował koleżanki.
Dziewczynki latami chodziły do toalety tylko minimum parami.
Mówimy o dzieciach mających wtedy około 12 lat!!!!



Zniszczył lekcje angielskiego, coś mu nie pasowało w nauczycielce lub samych lekcjach, zaczynał wrzeszczeć na poczatku lekcji i wrzeszczał do końca.




Po czasie dopiero widzę, jak bardzo wszyscy zostaliśmy tą sytuacją skrzywdzeni i jakiej utajonej przemocy podlegaliśmy. Nasze dzieci bezpośredniej a my mentalnej.

Bo jak tylko rodzice zaczynali wywlekać problemy to szkoła w kółko:
ale on biedny, specjalnej troski, trzeba zrozumieć, on biedny.
I takie wbijanie w poczucie winy.



Fajnie, a reszta dzieci to nie była biedna.

[Nightmare666]

Napisane przez cava

Moja córka chodziła z uczniem ze spektrum aspergera do podstawówki.
bardzo neidobry pomysł. To nie była klasa integracyjna.


dzieci wymagajace specjalnego toku wychowywania i uczenia bardzo xle wpływają na resztę klasy + ich rodzice nie mają odpowiedniego wsparcia (a często w ogóle ciężko im do głów wbić ze ich dziecko i oni sami takowego POTRZEBUJA).


Ogólnei skutek był taki,
ze on bardzo szybko zainteresował się seksem i zaczął rozpowszechniać po kolegach i spamowac koleżanki ostrą pornografią.
Był bardzo uzdolniony pod wzgledem rozumienia kodów, więc i zabezpieczenia jakie zakłdali mu rodzice łamał bez problemu.
Do tego jak się okazało duzo póxniej (dzieci bardzo wielu rzeczy nie mówią, lub zakłamaują wydarzenia!) napastował koleżanki.
Dziewczynki latami chodziły do toalety tylko minimum parami.
Mówimy o dzieciach mających wtedy około 12 lat!!!!



Zniszczył lekcje angielskiego, coś mu nie pasowało w nauczycielce lub samych lekcjach, zaczynał wrzeszczeć na poczatku lekcji i wrzeszczał do końca.




Po czasie dopiero widzę, jak bardzo wszyscy zostaliśmy tą sytuacją skrzywdzeni i jakiej utajonej przemocy podlegaliśmy. Nasze dzieci bezpośredniej a my mentalnej.

Bo jak tylko rodzice zaczynali wywlekać problemy to szkoła w kółko:
ale on biedny, specjalnej troski, trzeba zrozumieć, on biedny.
I takie wbijanie w poczucie winy.



Fajnie, a reszta dzieci to nie była biedna.

Jak jego rodzice reagowali na jego napastliwość i pornografię względem innych? Starali się nie słuchać czy nie było żadnych rozmów?

[cava]

Napisane przez Nightmare666

Jak jego rodzice reagowali na jego napastliwość i pornografię względem innych? Starali się nie słuchać czy nie było żadnych rozmów?

Długo to w ogóle było dość ukrywane przez szkołę, jak zaczęły się pierwsze skargi rodziców innych dzieci.
Potem wygaszane jak się da.

I ja serio wierze w dobrą wolę szkoły a zwłaszcza wychowawczyni klasy bo była naprawdę zaangażowana i starała się radzić jak mogła.

Ale przypominam: to nie była nawet klasa integracyjna! Skąd ta kobieta miała mieć narzędzia do radzenia sobie z taką sytuacją?



Rodzice tego chłopca byli dość oporni i cały czas walczyli że on ma prawo uczyć się w normalnej szkole, skoro daje rade programowo. Straszyli szkołę prawnikami, gazetami.

A dawał rade programowi, był zdolny. Problemem było jego nieprzystosowanie do norm społecznych.


+ jego rodzice sami mieli duże problemy małżeńskie i z samymi sobą. A chłopiec hojnie opowiadał wszystkim co u nich w rodzinie. A się tam działo ostro czasami.

[Nightmare666]

Napisane przez cava

Długo to w ogóle było dość ukrywane przez szkołę, jak zaczęły się pierwsze skargi rodziców innych dzieci.
Potem wygaszane jak się da.

I ja serio wierze w dobrą wolę szkoły a zwłaszcza wychowawczyni klasy bo była naprawdę zaangażowana i starała się radzić jak mogła.

Ale przypominam: to nie była nawet klasa integracyjna! Skąd ta kobieta miała mieć narzędzia do radzenia sobie z taką sytuacją?



Rodzice tego chłopca byli dość oporni i cały czas walczyli że on ma prawo uczyć się w normalnej szkole, skoro daje rade programowo. Straszyli szkołę prawnikami, gazetami.

A dawał rade programowi, był zdolny. Problemem było jego nieprzystosowanie do norm społecznych.


+ jego rodzice sami mieli duże problemy małżeńskie i z samymi sobą. A chłopiec hojnie opowiadał wszystkim co u nich w rodzinie. A się tam działo ostro czasami.

Strasznie kiepsko to brzmi, sytuacja w sumie bez wyjścia

[pempek]

No teraz chyba wygląda to trochę inaczej niż kilka-kilkanaście lat temu, takie dzieciaki ze specjalnymi potrzebami mają (lub powinni mieć) nauczycieli wspomagających i oni odpowiedzialni są za to, żeby dzieciak był skupiony na lekcji czy zachowywał się odpowiednio.

Moja koleżanka jest nauczycielem wspomagającym, dla dziecka w spektrum i ona jest odpowiedzialna za jego zachowanie w szkole, siedzi z nim na lekcjach i na przerwach.

Polecam książkę "Niegrzeczne" Jacka Hołuba, jest tam sporo o problemach dzieci ze spektrum w edukacji, wypowiada się również nauczyciel wspomagający takie dzieci.

Nie zgadzam się z wami, że to jest zły pomysł, żeby dzieci ze specjalnymi potrzebami kształcenia nie chodziły do normalnej szkoły, a powinno się je zamykać w odosobnionych enklawach, w mojej opinii powinny się uczyć ze wszystkimi, ale mieć dodatkowe pomoce, właśnie takie jak ten nauczyciel wspomagający, lub zajęcia dodatkowe, inny rodzaj sprawdzianów itp. W pracy, w dorosłym życiu też możemy trafić na osoby w spektrum, albo z ZD, które ogarną podstawową lub skomplikowaną pracę, a przy tym mogą mieć różne specyficzne zachowania - czemu zatem mamy ich dyskryminować?

[agnyska81]

Napisane przez pempek

No teraz chyba wygląda to trochę inaczej niż kilka-kilkanaście lat temu, takie dzieciaki ze specjalnymi potrzebami mają (lub powinni mieć) nauczycieli wspomagających i oni odpowiedzialni są za to, żeby dzieciak był skupiony na lekcji czy zachowywał się odpowiednio.

Tylko to nie dzieje się z automatu i szkoła nie jest w stanie tego załatwić, bo to leży w gestii rodziców.
Dajmy na to może to iść takim trybem:
1. szkoła zgłasza rodzicom, że z dzieckiem może być coś na rzeczy, nie zachowuje się w sposób standardowy, ma szczególne problemy
2. rodzic udaje się z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej na testy i diagnozę (dodatkowo może zostać skierowane na wizytę do psychiatry na przykład, zależy co jest podejrzewane)
3. poradnia wystawia orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego i na tej podstawie dopiero szkoła zapewnia co tam wskazane, np. nauczyciela wspomagającego
ALE jak rodzic nie zechce, jak się "nie zgadza" z diagnozą lub cokolwiek innego to nikt go nie zmusi do zaniesienia papieru do szkoły. Może też się postawić na etapie wizyt w poradni, nie przyjmować do wiadomości i po prostu przerwać diagnostykę. I szkoła wtedy nic nawet nie wie, że coś jest na rzeczy, takie jest prawo rodzica, że on decyduje czy chce tej pomocy dla swojego dziecka, czy udziela szkole informacji czy nie.

Z tego co pamiętam to i w latach 80-90 potrzebna była zgoda rodzica na przeniesienie do szkoły specjalnej dla dziecka, bo taki jeden chłopaczek męczył się kilka lat z nami w klasie zanim rodzice dali się przekonać, że szkoła specjalna będzie lepszym dla niego wyborem.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez pempek

No teraz chyba wygląda to trochę inaczej niż kilka-kilkanaście lat temu, takie dzieciaki ze specjalnymi potrzebami mają (lub powinni mieć) nauczycieli wspomagających i oni odpowiedzialni są za to, żeby dzieciak był skupiony na lekcji czy zachowywał się odpowiednio.

Moja koleżanka jest nauczycielem wspomagającym, dla dziecka w spektrum i ona jest odpowiedzialna za jego zachowanie w szkole, siedzi z nim na lekcjach i na przerwach.

Polecam książkę "Niegrzeczne" Jacka Hołuba, jest tam sporo o problemach dzieci ze spektrum w edukacji, wypowiada się również nauczyciel wspomagający takie dzieci.

Nie zgadzam się z wami, że to jest zły pomysł, żeby dzieci ze specjalnymi potrzebami kształcenia nie chodziły do normalnej szkoły, a powinno się je zamykać w odosobnionych enklawach, w mojej opinii powinny się uczyć ze wszystkimi, ale mieć dodatkowe pomoce, właśnie takie jak ten nauczyciel wspomagający, lub zajęcia dodatkowe, inny rodzaj sprawdzianów itp. W pracy, w dorosłym życiu też możemy trafić na osoby w spektrum, albo z ZD, które ogarną podstawową lub skomplikowaną pracę, a przy tym mogą mieć różne specyficzne zachowania - czemu zatem mamy ich dyskryminować?

U dziecka siostry był taki mały " łobuziak", ale opóźniony, więc trzeba wybaczyć. W ubiegłym roku brał kija od miotły i bił dzieci. Co robi pani nauczycielka? On ma problemy natury psychicznej i trzeba ignorować. Bił inne dzieci z całej siły kijem... Przecież to mogłoby skończyć się tragicznie. Do tego zalał celowo dziecku siostry plecak, ale co tam... Inne dzieci mają być mądrzejsze. Jakoś nikt nie kwapił się do odkupienia zeszytów i przyborów. Dzieci 4 klasa. Rodzice rozkładają ręce, nauczyciele tak samo. Więc niech cierpi reszta klasy.

[meliandra]

Napisane przez cava

Moja córka chodziła z uczniem ze spektrum aspergera do podstawówki.
bardzo neidobry pomysł. To nie była klasa integracyjna.


dzieci wymagajace specjalnego toku wychowywania i uczenia bardzo xle wpływają na resztę klasy + ich rodzice nie mają odpowiedniego wsparcia (a często w ogóle ciężko im do głów wbić ze ich dziecko i oni sami takowego POTRZEBUJA).


Ogólnei skutek był taki,
ze on bardzo szybko zainteresował się seksem i zaczął rozpowszechniać po kolegach i spamowac koleżanki ostrą pornografią.
Był bardzo uzdolniony pod wzgledem rozumienia kodów, więc i zabezpieczenia jakie zakłdali mu rodzice łamał bez problemu.
Do tego jak się okazało duzo póxniej (dzieci bardzo wielu rzeczy nie mówią, lub zakłamaują wydarzenia!) napastował koleżanki.
Dziewczynki latami chodziły do toalety tylko minimum parami.
Mówimy o dzieciach mających wtedy około 12 lat!!!!



Zniszczył lekcje angielskiego, coś mu nie pasowało w nauczycielce lub samych lekcjach, zaczynał wrzeszczeć na poczatku lekcji i wrzeszczał do końca.




Po czasie dopiero widzę, jak bardzo wszyscy zostaliśmy tą sytuacją skrzywdzeni i jakiej utajonej przemocy podlegaliśmy. Nasze dzieci bezpośredniej a my mentalnej.

Bo jak tylko rodzice zaczynali wywlekać problemy to szkoła w kółko:
ale on biedny, specjalnej troski, trzeba zrozumieć, on biedny.
I takie wbijanie w poczucie winy.



Fajnie, a reszta dzieci to nie była biedna.

No właśnie i to są podstawowe problemy. Po pierwszy ani inne dzieci ani ich rodzice nie mają odpowiedniego wsparcia plus inne dzieci nie mają żadnego obowiązku integracji z dziećmi w spektrum. Po drugie właśnie jak zwróci się uwagę, to zaraz będą teksty o nietolerancji i prośbę o zrozumienie, bo przecież on jest inny.

Napisane przez pempek

No teraz chyba wygląda to trochę inaczej niż kilka-kilkanaście lat temu, takie dzieciaki ze specjalnymi potrzebami mają (lub powinni mieć) nauczycieli wspomagających i oni odpowiedzialni są za to, żeby dzieciak był skupiony na lekcji czy zachowywał się odpowiednio.

Moja koleżanka jest nauczycielem wspomagającym, dla dziecka w spektrum i ona jest odpowiedzialna za jego zachowanie w szkole, siedzi z nim na lekcjach i na przerwach.

Polecam książkę "Niegrzeczne" Jacka Hołuba, jest tam sporo o problemach dzieci ze spektrum w edukacji, wypowiada się również nauczyciel wspomagający takie dzieci.

Nie zgadzam się z wami, że to jest zły pomysł, żeby dzieci ze specjalnymi potrzebami kształcenia nie chodziły do normalnej szkoły, a powinno się je zamykać w odosobnionych enklawach, w mojej opinii powinny się uczyć ze wszystkimi, ale mieć dodatkowe pomoce, właśnie takie jak ten nauczyciel wspomagający, lub zajęcia dodatkowe, inny rodzaj sprawdzianów itp. W pracy, w dorosłym życiu też możemy trafić na osoby w spektrum, albo z ZD, które ogarną podstawową lub skomplikowaną pracę, a przy tym mogą mieć różne specyficzne zachowania - czemu zatem mamy ich dyskryminować?

Ale taka pomoc nie zawsze zdaje egzamin. Przede wszystkim to wszystko zależy od tego jak taki asperger czy zd są zaawansowane. Bo przypadki mogą być różne. I tu jest właśnie rola rodziców żeby zadbać o ocenę jego stanu i umieścić go w takiej placówce, która będzie dla niego najlepsza. Ale rodzice nie zawsze chcą dziecko zdiagnozować, bo wstyd dać dziecko do szkoły specjalnej albo chodzić z nim na terapię. Lepiej udawać, że wszystko ok. Ja mam w rodzinie dziecko z aspergerem. Rodzice po rozwodzie, przerzucają się opieką nad nim i mają gdzieś jego potrzeby. Bardzo zaniedbali pewne aspekty i jest gorzej niż było. Szkoda, bo wg mnie jego zaburzenie jest delikatne i przy odpowiedniej terapii funkcjonowałby praktycznie normalnie.



Oczywiście, że w dorosłym życiu też możemy, ale to są jednak osoby, które do pracy się nadają. No jakby facet molestował koleżanki z pracy, bo ona jest w spektrum, to ja bym nie miała tolerancji dla czegoś takiego. No i pamiętaj, że dorosły będzie się inaczej zachowywał w stosunku do takiej osoby, a dziecko inaczej.

[pempek]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89572513]U dziecka siostry był taki mały " łobuziak", ale opóźniony, więc trzeba wybaczyć. W ubiegłym roku brał kija od miotły i bił dzieci. Co robi pani nauczycielka? On ma problemy natury psychicznej i trzeba ignorować. Bił inne dzieci z całej siły kijem... Przecież to mogłoby skończyć się tragicznie. Do tego zalał celowo dziecku siostry plecak, ale co tam... Inne dzieci mają być mądrzejsze. Jakoś nikt nie kwapił się do odkupienia zeszytów i przyborów. Dzieci 4 klasa. Rodzice rozkładają ręce, nauczyciele tak samo. Więc niech cierpi reszta klasy.[/QUOTE]

Ja rozumiem, że tak jest, przedstawiłam oczywiście happy flow tego problemu. No ale to tak jak ze wszystkim, ludzie są rożni, zarówno ci mali jak i dorośli, jedni podejdą na poważnie i postarają się pomóc, inni będą ignorować.
U mojej córki w klasie jest chłopiec z indywidualnym tokiem nauczania, ma inne sprawdziany chociażby, ale nie ma nauczyciela wspomagającego, czasem zachowuje się "inaczej", ale nie jest agresywny, rozumie zasady w klasie itp.
W klasie niżej jest chłopiec z cięższym zaburzeniem, jakimś spektrum, zachowuje się czasem agresywnie i dziwnie, ale ma nauczyciela wspomagającego, no i ta pani umie nad nim zapanować, wie jak go spacyfikować, jak go skupić - tylko tu raczej rodzice współpracują.

Zamknięcie takich dzieci jak powyżej w szkole specjalnej nie za wiele da, bo tam też jeden czy dwóch nauczycieli na klasę i nie dość, że się zapanować nie da, to te dzieci nic z tego nie wynoszą, nie potrafią się dostosować do zasad, nie wiedzą jak funkcjonować między "zdrowymi" ludźmi. Tym bardziej, że inteligencja tych dzieci jest zazwyczaj przeciętna, lub powyżej przeciętnej, a w szkole specjalnej uczą się tylko jakichś podstawowych czynności, nie pogłębiają wiedzy, pomimo tego, że w większości te dzieci mają potencjał to zaliczenia szkoły na "normalnym" poziomie.


Ogólnie uważam że tylko po***ani rodzice mają poj**ane dzieci, a reszta to kwestia chęci, pracy oraz współpracy.

[agnyska81]

Napisane przez pempek

Nie zgadzam się z wami, że to jest zły pomysł, żeby dzieci ze specjalnymi potrzebami kształcenia nie chodziły do normalnej szkoły, a powinno się je zamykać w odosobnionych enklawach, w mojej opinii powinny się uczyć ze wszystkimi, ale mieć dodatkowe pomoce, właśnie takie jak ten nauczyciel wspomagający, lub zajęcia dodatkowe, inny rodzaj sprawdzianów itp. W pracy, w dorosłym życiu też możemy trafić na osoby w spektrum, albo z ZD, które ogarną podstawową lub skomplikowaną pracę, a przy tym mogą mieć różne specyficzne zachowania - czemu zatem mamy ich dyskryminować?

W sumie to mnie dotyczy, bo mój syn jest ze spektrum, cała procedura z orzeczeniem jeszcze w toku, a on już w piątej klasie. Nie jest to więc coś, co uniemożliwiało mu funkcjonowanie na tyle, żeby zainterweniować wcześniej. On nie jest problemem dla innych, bardziej dla samego siebie, bo się rozkojarza, załamuje, odpuszcza, ucieka od trudnych dla niego rzeczy. To jest w ogóle ciężki temat, bo on bardzo nie chce, żeby ktoś zauważył jego inność, nie chce mieć nauczyciela wspomagającego. Gdybym go miała przenieść do szkoły specjalnej tylko dlatego, bo ma diagnozę, to chyba by się załamał i mnie znienawidził. Oprócz tego, że jest ze spektrum jest ok uczniem z zafiksowaniem na geografii, czego by miał szukać w szkole specjalnej? Po tej w moim mieście można iść do specjalnej zawodówki, gdzie uczą bycia pomocą kuchenną

Istnieje też spoko opcja, jaką jest nauka w szkole publicznej, ale w formie nauczania indywidualnego - uczeń przez większość lekcji jest sam na sam z nauczycielem, a podczas przedmiotów luźniejszych czy wyjść ze swoją klasą.

---------- Dopisano o 13:41 ---------- Poprzedni post napisano o 13:29 ----------

Napisane przez meliandra

Ja mam w rodzinie dziecko z aspergerem. (...) Szkoda, bo wg mnie jego zaburzenie jest delikatne i przy odpowiedniej terapii funkcjonowałby praktycznie normalnie.

Tylko tak chciałam rozwiać pewne złudzenie - taka osoba nigdy nie będzie funkcjonować jak osoba neurotypowa. Może nauczyć się żyć w społeczeństwie, w których neurotypowe wzorce zachowania są powszechnie przyjęte, ale dalej będzie myśleć i czuć w ten sam sposób, mieć swoje trudności, fiksacje itp. Też jestem taką osobą, świadomość i wytłumaczenie swoich problemów zyskałam dopiero po 40stce, chodzę na psychoterapię, ale uczę się tam nie przystosowania do świata, a funkcjonowania w świecie, tak by mnie to nie niszczyło.

[pempek]

Napisane przez agnyska81

W sumie to mnie dotyczy, bo mój syn jest ze spektrum, cała procedura z orzeczeniem jeszcze w toku, a on już w piątej klasie. Nie jest to więc coś, co uniemożliwiało mu funkcjonowanie na tyle, żeby zainterweniować wcześniej. On nie jest problemem dla innych, bardziej dla samego siebie, bo się rozkojarza, załamuje, odpuszcza, ucieka od trudnych dla niego rzeczy. To jest w ogóle ciężki temat, bo on bardzo nie chce, żeby ktoś zauważył jego inność, nie chce mieć nauczyciela wspomagającego. Gdybym go miała przenieść do szkoły specjalnej tylko dlatego, bo ma diagnozę, to chyba by się załamał i mnie znienawidził. Oprócz tego, że jest ze spektrum jest ok uczniem z zafiksowaniem na geografii, czego by miał szukać w szkole specjalnej? Po tej w moim mieście można iść do specjalnej zawodówki, gdzie uczą bycia pomocą kuchenną

Istnieje też spoko opcja, jaką jest nauka w szkole publicznej, ale w formie nauczania indywidualnego - uczeń przez większość lekcji jest sam na sam z nauczycielem, a podczas przedmiotów luźniejszych czy wyjść ze swoją klasą.

---------- Dopisano o 13:41 ---------- Poprzedni post napisano o 13:29 ----------


Tylko tak chciałam rozwiać pewne złudzenie - taka osoba nigdy nie będzie funkcjonować jak osoba neurotypowa. Może nauczyć się żyć w społeczeństwie, w których neurotypowe wzorce zachowania są powszechnie przyjęte, ale dalej będzie myśleć i czuć w ten sam sposób, mieć swoje trudności, fiksacje itp. Też jestem taką osobą, świadomość i wytłumaczenie swoich problemów zyskałam dopiero po 40stce, chodzę na psychoterapię, ale uczę się tam nie przystosowania do świata, a funkcjonowania w świecie, tak by mnie to nie niszczyło.

Bardzo ci dziękuję za ten wpis.

Mnie osobiście problem nie dotyczy, (albo może dotyczy w jakimś małym stopniu, bo sama u siebie widzę jakieś takie klimaty ze spektrum, niediagnozowane i nieutrudniające mi życia), ale interesuje się tematami dotyczącymi ludzkiego umysłu i dużo czytam różnych reportaży, książek na ten temat i właśnie książka Jacka Hołuba mega otworzyła mi oczy.
Razi mnie brak tolerancji dla takich dzieci, określanie ich właśnie mianem niegrzecznych, niegodnych funkcjonowania w "normalnym" społeczeństwie.
Dodatkowo jest to swego rodzaju choroba cywilizacyjna i mam sporo koleżanek, których dzieci są w spektrum i wiem jak to wpływa na życie twoje i twojego dziecka, a tu jeszcze taka stygmatyzacja w społeczeństwie, co widać tu na forum również.

[Olkaaaa_s]

Napisane przez cava

(..)

dzieci wymagajace specjalnego toku wychowywania i uczenia bardzo xle wpływają na resztę klasy + ich rodzice nie mają odpowiedniego wsparcia (a często w ogóle ciężko im do głów wbić ze ich dziecko i oni sami takowego POTRZEBUJA).

(...)

Pełna zgoda. Mam identyczne zdanie na podstawie wspomnień i doświadczenia chodzenia do jednej klasy przez trzy lata z chłopcem mającym ewidentnie jakieś zaburzenie. Rozwalone lekcje kosztem uczniów, a nauczyciele udawali, że nie widzą, nie słyszą, nic nie wiedzą. Koszmar, zwłaszcza dla zdolnych uczniów, którzy chcą się uczyć i lekcje są dla nich ważne. Patusy i słabi uczniowie mieli to gdzieś, bo w sumie im było na rękę, że nauczyciel nie jest w stanie przeprowadzić normalnej lekcji.

[Sodalite]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

pytanie czy to jest wykonalne biorąc pod uwagę stan polskich szkół i stan kadr. w teorii powinno byc wszystko, a w praktyce, to jest?

[agnyska81]

Napisane przez Sodalite

teraz chyba to inaczej działa. przynajmniej w teorii, ale nie wiem czy braki kadrowe nie powodują, że nie ma nauczycieli wspomagających i asystentów nawet gdy powinni być

Hmm, pewnie zdarzają się szkoły, gdzie może taki problem występować, ale nie słyszałam o takich przypadkach (znam mnóstwo osób z branży, sama pracowałam w szkole ponad 10 lat), mam nadzieję, że nie jest powszechny.
W mojej wiejskiej szkółce są nauczyciele wspomagający, funkcjonuje to ok.