Zaradność życiowa u mężczyzn

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89651919]Moj partner dbał o mnie na etapie spotykania się.
Mial wodę, kanapkę jak byłam spragniona i głodna.
Wynajmowałam mieszkanie, zobaczył ze w szafce drzwiczki opadają, następnym razem przyniósł śrubokręt i je podkręcił.
Dbał o mnie, i nadal dba. Patrzy i widzi. Jak w środę mam popołudniowy kurs to mi przypomni żebym wzięła butelkę z wodą i kanapkę.[/QUOTE]

Pomiędzy dbaniem o partnera, a marnowaniem jest coś pomiędzy.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89652091]Pomiędzy dbaniem o partnera, a marnowaniem jest coś pomiędzy.[/QUOTE]

Co masz na myśli?

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89652107]Co masz na myśli?[/QUOTE]

Matkowaniem*

Słownik.

[dawoj]

Zaradny życiowo mężczyzna to po prostu taki, który jest w stanie zapewnić utrzymanie swojej kobiecie i dzieciom na poziomie jakiego ona oczekuje, a także jest w stanie zapewnić tyle swojego czasu i uwagi ile ona potrzebuje.
W Polsce niestety zaradnych mężczyzn jest dość mało, gdy tymczasem nie są to Himalaje oczekiwań.

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[dawoj]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

To singiel albo mężczyzna bez dzieci już zaradny nie będzie?

Zależy od punktu widzenia danej kobiety. Dla jednej zaradnym będzie, a dla innej nie. Bo mają inne oczekiwania od mężczyzny.

---------- Dopisano o 11:48 ---------- Poprzedni post napisano o 11:46 ----------

Szczegółową definicję zaradności dla mężczyzny ustala kobieta. Nie spotkałem się z terminem zaradności mężczyzny z ust innego mężczyzny. Nie spotkałem się też z definicją zaradności kobiety.

[herbata_z_miodem]

Napisane przez dawoj

Zależy od punktu widzenia danej kobiety. Dla jednej zaradnym będzie, a dla innej nie.

Szczegółową definicję zaradności dla mężczyzny ustala kobieta.

A jaka jest Twoja definicja zaradności mężczyzny?

[Trzepotka]

Treść usunięta

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

ja bym nie chciala zeby maz mi udzielal lekcji pt. 'jak sobie poscielisz tak sie wyspisz', jakbym zapomniala lub kupila niewystarczajaco wody lub jedzenia, to by sie ze mna podzielil

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89652126]Matkowaniem*
Słownik.[/QUOTE]
A ok.
Jakie to ważne żeby mówić tym samym językiem miłości, zaskoczyło mnie ze dla części osób, troska mojego partnera byłaby przytlaczajaca czy sugerująca brak zaufania. Ciekawe jak zupełnie inaczej postrzegamy rzeczywistość.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89652363]ja bym nie chciala zeby maz mi udzielal lekcji pt. 'jak sobie poscielisz tak sie wyspisz', jakbym zapomniala lub kupila niewystarczajaco wody lub jedzenia, to by sie ze mna podzielil[/QUOTE]

dokładnie.

[dawoj]

Napisane przez herbata_z_miodem

A jaka jest Twoja definicja zaradności mężczyzny?

Wg mnie mężczyzna powinien być w razie czego zdolny do utrzymania kobiety, dzieci bez pogorszenia standardu życia gdyby tylko kobieta zdecydowała się nie pracować, a do tego zawsze winien mieć czas dla nich w takiej ilości ile ona uzna za stosowne.
To jest poziom zaradnego mężczyzny, bo w takim układzie kobieta w 100% czuje się bezpieczna i ma do tego zaangażowanego w relację partnera.

[herbata_z_miodem]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89652365]Jakie to ważne żeby mówić tym samym językiem miłości, zaskoczyło mnie ze dla części osób, troska mojego partnera byłaby przytlaczajaca czy sugerująca brak zaufania. Ciekawe jak zupełnie inaczej postrzegamy rzeczywistość.[/QUOTE]

Zgadzam się, bardzo ciekawe. Czytałam kiedyś o tym i była cenna rada, że nie trzeba mówić tym samym językiem, tylko trzeba mówić językiem miłości tej drugiej osoby i to ma działać w obie strony. Ponoć to też czasem działa, nie wiem, u mnie nie działało.

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:36 ----------

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89652363]ja bym nie chciala zeby maz mi udzielal lekcji pt. 'jak sobie poscielisz tak sie wyspisz', jakbym zapomniala lub kupila niewystarczajaco wody lub jedzenia, to by sie ze mna podzielil[/QUOTE]

Heh, ja już w ten sytuacji poczułabym się jak dziecko. Bo to właśnie rodzic mógłby w ten sposób mnie "ukarać", żebym chodziła głodna i spragniona, a zatem mam ponieść konsekwencje swojego "niemyślenia", bo w ten sposób dosadnie nauczyłabym się i wyciągnęła wniosek. Dziecko ma prawo jeszcze nie umieć planować, analizować sytuacji czy zwracać uwagę na pewne rzeczy.

W przypadku dorosłego zakładam, że nawet jeśli nie poczuje "konsekwencji" i nie będzie chodził głodny, to i tak zobaczyłby przecież, że wypił czy zjadł część porcji swojej towarzyszki. Gdyby problem się powtarzał, to spokojna rozmowa czy zwrócenie uwagi moim zdaniem powinna wystarczyć.

U mnie rozmowy nie wystarczały. No to się wycofałam i zakończyłam związek.

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Wg mnie mężczyzna powinien być w razie czego zdolny do utrzymania kobiety, dzieci bez pogorszenia standardu życia gdyby tylko kobieta zdecydowała się nie pracować, a do tego zawsze winien mieć czas dla nich w takiej ilości ile ona uzna za stosowne.
To jest poziom zaradnego mężczyzny, bo w takim układzie kobieta w 100% czuje się bezpieczna i ma do tego zaangażowanego w relację partnera.

Dla mnie to nie jest zaradność u faceta, tylko brak asertywności, naiwność i dawanie sobie wchodzić na głowę. Druga osoba mu dyktuje życie i poziom zarobków, a on ma się bez gadania dostosować - kpina.

Taka kobieta też musi mieć coś nie po kolei w głowie jeśli czuje się bezpieczna będąc w pełni uzależniona od faceta finansowo.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[dawoj]

Napisane przez road_rage

Dla mnie to nie jest zaradność u faceta, tylko brak asertywności, naiwność i dawanie sobie wchodzić na głowę. Druga osoba mu dyktuje życie i poziom zarobków, a on ma się bez gadania dostosować - kpina.

Taka kobieta też musi mieć coś nie po kolei w głowie jeśli czuje się bezpieczna będąc w pełni uzależniona od faceta finansowo.

Nie napisałem, że mężczyzna nie może się nie zgodzić. On ma mieć po prostu w razie czego takie możliwości.

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Nie napisałem, że mężczyzna nie może się nie zgodzić. On ma mieć po prostu w razie czego takie możliwości.

Możliwość spełnienia każdej zachcianki kobiety po prostu nie istnieje, bo zachcianka ma to do siebie, że może być zupełnie z tyłka i nierealistyczna. Może mu taka powiedzieć, że chce willę z basenem i nagle z puli zaradnych wypada ponad 99% społeczeństwa. Także radzę przewartościować swoją definicję zaradności.

[herbata_z_miodem]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

To prawda. Doszłam do wniosku, że skoro rozmowy nie pomagały, to najwyraźniej mamy inne priorytety i inne wyobrażenie tego, jak ma wyglądać związek i nasze relacje.

[dawoj]

Napisane przez road_rage

Możliwość spełnienia każdej zachcianki kobiety po prostu nie istnieje, bo zachcianka ma to do siebie, że może być zupełnie z tyłka i nierealistyczna. Może mu taka powiedzieć, że chce willę z basenem i nagle z puli zaradnych wypada ponad 99% społeczeństwa. Także radzę przewartościować swoją definicję zaradności.

Nie pisałem o spełnianiu każdej zachcianki. Napisałem o niepogorszeniu standardu życia gdyby taka zdecydowała, że nie chce pracować.
Możesz to traktować w taki sposób, że kobieta w relacji z zaradnym facetem może traktować swoją pracę jako hobby a nie jako źródło finansów

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Nie pisałem o spełnianiu każdej zachcianki. Napisałem o niepogorszeniu standardu życia gdyby taka zdecydowała, że nie chce pracować.
Możesz to traktować w taki sposób, że kobieta w relacji z zaradnym facetem może traktować swoją pracę jako hobby a nie jako źródło finansów

Wersja ci się zmienia w zależności od sytuacji w wątku widzę. Na początku pisałeś "jest w stanie zapewnić utrzymanie swojej kobiecie i dzieciom na poziomie jakiego ona oczekuje", a nie o niepogarszaniu standardu życia.

[dawoj]

Napisane przez road_rage

Wersja ci się zmienia w zależności od sytuacji w wątku widzę. Na początku pisałeś "jest w stanie zapewnić utrzymanie swojej kobiecie i dzieciom na poziomie jakiego ona oczekuje", a nie o niepogarszaniu standardu życia.

Miałem na myśli poziom życia, do którego jest przyzwyczajona. Nie mam na myśli relacji sponsora z utrzymanką.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Ja bym jeszcze spytała, czy jesteś tylko teoretykiem, czy również praktykiem mądrości, które wygłaszasz.

To nie jest temat o mnie.

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Miałem na myśli poziom życia, do którego jest przyzwyczajona. Nie mam na myśli relacji sponsora z utrzymanką.

No to może pisz od razu co masz na myśli, bo w tej chwili twoje wynurzenia brzmią jak 1:1 opis relacji sponsora z utrzymanką.
dodam jeszcze - sponsora frajera z księżniczką bez instynktu samozachowawczego.

[dawoj]

Napisane przez road_rage

No to może pisz od razu co masz na myśli, bo w tej chwili twoje wynurzenia brzmią jak 1:1 opis relacji sponsora z utrzymanką.
dodam jeszcze - sponsora frajera z księżniczką bez instynktu samozachowawczego.

Domyślnie pomijam jednak relacje patologiczne. Jeśli bym miał takie myśli, to bym o tym wspomniał.
Trochę przydługie jest pisanie, o które patologie mi nie chodzi. Np. nie chodzi mi o spełnianie zachcianek, że ona lubi jak jej partner solidnie przywali. Równie dobrze to mogłabyś podciągnąć pod moją definicję zaradnego mężczyzny. No, nie o to mi chodzi.

[Monia284]

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89652051]Mnie by przytlaczalo coś takiego, i sama tego nie robię

Sent from my FP4 using Tapatalk[/QUOTE]U mnie zależy. Przykład kanapki do pracy. Myślę że ze w pokoleniu rodziców czeste było ze kobieta mężczyźnie robiła kanapki do pracy. Nie tylko obiady ale tez kanapki. Teraz też się tak dzieje ale już może na mniejsza skalę. Osobiście nie chciałabym facetowi za każdym razem robić kanapek do pracy kosztem swojego czasu, zmęczenia. Zwłaszcza gdy to działa w jedną stronę. Jednak rozwiązanie ze np raz zrobię jemu, a raz on mi jest w porządku. Akurat my częściej sobie coś kupujemy na mieście ale dla przykładu. No albo miał ciężki dzień, bardzo zmęczony a potrzebuje to wiadomo że zrobię. Tylko żeby to nie bylo ze ktoś oczekuje ze druga osoba musi bo tak nie jest. Troska tak ale wszystko w granicach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Domyślnie pomijam jednak relacje patologiczne. Jeśli bym miał takie myśli, to bym o tym wspomniał.
Trochę przydługie jest pisanie, o które patologie mi nie chodzi. Np. nie chodzi mi o spełnianie zachcianek, że ona lubi jak jej partner solidnie przywali. Równie dobrze to mogłabyś podciągnąć pod moją definicję zaradnego mężczyzny. No, nie o to mi chodzi.

No ale opisałeś sytuację patologiczną, w której jedna osoba (facet) ma być w pełni odpowiedzialna za byt co najmniej 3 osób (on sam, kobieta i co najmniej jedno dziecko) tylko na podstawie widzimisię kobiety, która faktycznie jest za utrzymanie rodziny odpowiedzialna dokładnie tak samo jak facet.

[dawoj]

Napisane przez road_rage

No ale opisałeś sytuację patologiczną, w której jedna osoba (facet) ma być w pełni odpowiedzialna za byt co najmniej 3 osób (on sam, kobieta i co najmniej jedno dziecko) tylko na podstawie widzimisię kobiety, która faktycznie jest za utrzymanie rodziny odpowiedzialna dokładnie tak samo jak facet.

Jeśli kobieta o pewnym statusie lub pochodząca z pewnego statusu wchodzi w relację z mężczyzną, to moim zdaniem ma prawo oczekiwać, że relacja z nim a także w razie jakiejś czarnej godziny podczas relacji, nie pogorszy jej poziomu życia jeśli oczekuje zaradnego mężczyzny.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez herbata_z_miodem

Zgadzam się, bardzo ciekawe. Czytałam kiedyś o tym i była cenna rada, że nie trzeba mówić tym samym językiem, tylko trzeba mówić językiem miłości tej drugiej osoby i to ma działać w obie strony. Ponoć to też czasem działa, nie wiem, u mnie nie działało.

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:36 ----------



Heh, ja już w ten sytuacji poczułabym się jak dziecko. Bo to właśnie rodzic mógłby w ten sposób mnie "ukarać", żebym chodziła głodna i spragniona, a zatem mam ponieść konsekwencje swojego "niemyślenia", bo w ten sposób dosadnie nauczyłabym się i wyciągnęła wniosek. Dziecko ma prawo jeszcze nie umieć planować, analizować sytuacji czy zwracać uwagę na pewne rzeczy.

W przypadku dorosłego zakładam, że nawet jeśli nie poczuje "konsekwencji" i nie będzie chodził głodny, to i tak zobaczyłby przecież, że wypił czy zjadł część porcji swojej towarzyszki. Gdyby problem się powtarzał, to spokojna rozmowa czy zwrócenie uwagi moim zdaniem powinna wystarczyć.

U mnie rozmowy nie wystarczały. No to się wycofałam i zakończyłam związek.

Jakim językiem miłości mówi Twój ex?

---------- Dopisano o 13:39 ---------- Poprzedni post napisano o 13:36 ----------

Napisane przez dawoj

Miałem na myśli poziom życia, do którego jest przyzwyczajona. Nie mam na myśli relacji sponsora z utrzymanką.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------



To nie jest temat o mnie.

Przeciez sama może sobie zapewnić poziom życia do jakiego jest przyzwyczajona.

[road_rage]

Napisane przez dawoj

Jeśli kobieta o pewnym statusie lub pochodząca z pewnego statusu wchodzi w relację z mężczyzną, to moim zdaniem ma prawo oczekiwać, że relacja z nim a także w razie jakiejś czarnej godziny podczas relacji, nie pogorszy jej poziomu życia jeśli oczekuje zaradnego mężczyzny.

a moim zdaniem to jest nierealistyczna i roszczeniowa postawa, bo są rzeczy niezależne od jednostki, a mogące gwałtownie pogorszyć sytuację finansową.

No ale prawo do oczekiwania nawet najgłupszych rzeczy ma każdy niezależnie od statusu