Czy jecie zdrowo? Część 2.

[Linka25]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86909546]Koło 30-tki zmarszczki tak jeszcze nie wychodzą. Buzie są jeszcze z reguły jędrne i młodziutkie. Ale to się może odbić później, np. w okolicach 40-tki. Zależy też od częstotliwości i długości ekspozycji na słońcu. Wiedza o filtrach aktualnie mocno wchodzi do Polski - niedawno nawet o tym czytałam artykuł; coraz więcej Polek po nie sięga.

Moja mama też się ładnie starzała, długo młodo wyglądała, ale ona akurat słońca unikała całe życie, bo jej się słabo robiło od wylegiwania na słońcu. Jako nastolatka zasłabła opalając się, w dodatku podczas okresu, i później całe życie miała uraz.

Kiedyś wspólnie z mamą oglądałyśmy bardzo stare zdjęcia rodzinne, z tyłu na nich zapisanymi datami. Naprawdę, zdziwił mnie poważny wygląd 20-parolatek na nich, już nie wspominając o tych 30+. Pytam mamy o to, a ona mówi, że tak wtedy kobiety wyglądały. Jej pokolenie już wyglądało młodziej w tym wieku, a moje wydaje mi sie, ze jeszcze młodziej - zapewne wiele się na to składa - dobrobyt, wiedza, inna moda i panujące trendy.

Ludzie też zyją coraz dłużej, srednia dlugosc zycia ludzi na swiecie wzrasta. Nie wiem jak te dane jednak mają się akurat do Polski.[/QUOTE]W Polsce wlasnie nie wzrasta ostatnimi czasy. Prognozy byly optymistyczne, ale nie sprawdzily się. Srednia dlugosc zycia mezczyzn to okolo 74 lat jedynie (2017 r.)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez kasztanka3

Polecam koreanskie kremy z filtrem, przewaznie maja lekka konsystencje i sa super do twarzy.

[1=0235a76bf37a0c9e786a33d 682e03cfb1aa33c8b_653ef22 455ebf;86909641] od lat używam koreańskich, są świetne [/QUOTE]

Dla mnie nawet azjatyckie są w dalszym ciągu nie do używania na co dzień przez cały rok. Przede wszystkim z powodu ilości, jaką trzeba nałożyć, żeby uzyskać właściwą ochronę. To jest o wiele więcej okluzji niż moja cera jest w stanie znieść. Dlatego po latach zmagań z filtrami i szukaniem lepszych formuł poddałam się i obecnie używam tylko latem, kiedy wiem, że spędzę ponad 30 minut na słońcu. Poza tym używam parasolki - dla mnie łatwiejsze rozwiązanie, bo mogę ją po dotarciu do pracy zostawić w szafce, a w kremie musiałabym kisić twarz 8 godzin, a potem przed wyjściem z pracy jeszcze najlepiej dołożyć następna warstwę.

[Linka25]

Napisane przez kasztanka3

Polecam koreanskie kremy z filtrem, przewaznie maja lekka konsystencje i sa super do twarzy.

Tyle ze pewnie to szkodliwe filtry przenikające.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[c091e8898908a1b264e2bb88ceb2cf7cf162daf4_5d967d9baaf5e]

Napisane przez kasztanka3

Polecam koreanskie kremy z filtrem, przewaznie maja lekka konsystencje i sa super do twarzy.

Chodzi o kremy konkretnie do opalania, czy zwykłe nawilżające z filtrem? Mogłabys może jakiś polecić do tłustej skóry? Jakiś o najbardziej naturalnym składzie? Kompetnie się na kremach nie znam bo od lat jadę na olejkach
A ostatnio oglądałam wyniki badań dot. przyczyn starzenia - pono w 99% za ztarzenie odpowiadają promienie UVA, to może warto sie zacząc zabezpieczać

[stotek]

Napisane przez chimay

Dla mnie nawet azjatyckie są w dalszym ciągu nie do używania na co dzień przez cały rok. Przede wszystkim z powodu ilości, jaką trzeba nałożyć, żeby uzyskać właściwą ochronę. To jest o wiele więcej okluzji niż moja cera jest w stanie znieść. Dlatego po latach zmagań z filtrami i szukaniem lepszych formuł poddałam się i obecnie używam tylko latem, kiedy wiem, że spędzę ponad 30 minut na słońcu. Poza tym używam parasolki - dla mnie łatwiejsze rozwiązanie, bo mogę ją po dotarciu do pracy zostawić w szafce, a w kremie musiałabym kisić twarz 8 godzin, a potem przed wyjściem z pracy jeszcze najlepiej dołożyć następna warstwę.

Ja uważam, że nawet połowa przepisowej porcji jest lepsza, niż zupełnie nic. Smaruje się co rano, teraz jeszcze dochodzi do tego ciało (ręce i dekolt), bo pracuje w terenie. Przydałoby się dokładać po 4 h, ale nie mam możliwości (musiałabym się albo umyć, albo wcierać w siebie mix filtra i pyłu &#129314, a i tak, mimo to, brak opalenizny. Czyli coś tam zawsze działa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez Linka25

Tyle ze pewnie to szkodliwe filtry przenikające.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No w większości Ethylhexyl Methoxycinnamate gra pierwsze skrzypce. Do tego jeszcze często problematycznie wysoka zawartość alkoholu - to są formuły na parne, wilgotne lato, u nas niekoniecznie się sprawdzą. Chociaż komfort używania i tak lepszy od europejskich filtrów, choć jakość zastosowanych filtrów już niekoniecznie. O ile w ogóle przy filtrach można mówić o komforcie stosowania - zaznaczam, że mówię o prawidłowej aplikacji.

[kasztanka3]

Jesli chodzi o filtr, to mam wlasnie tlusta cere i od paru lat uzywam tego mleczka do twarzy:
https://www.amazon.com/Rire-Silky-Mi.../dp/B014KLP4R8
Jest bardzo lekkie i szybko wchlania sie do matu.
Do ciala uzywam tego kremu: https://beautynetkorea.com/product/e...ight-66g/4933/
Co do skladow to sie nie wypowiem, bo najbardziej zalezalo mi na czyms co nie zapycha porow.
Jesli chodzi o ochrone, to daja rade w najbardziej sloneczne dni australijskiego lata.

[chimay]

[1=c091e8898908a1b264e2bb8 8ceb2cf7cf162daf4_5d967d9 baaf5e;86909673]Chodzi o kremy konkretnie do opalania, czy zwykłe nawilżające z filtrem? Mogłabys może jakiś polecić do tłustej skóry? Jakiś o najbardziej naturalnym składzie? Kompetnie się na kremach nie znam bo od lat jadę na olejkach
A ostatnio oglądałam wyniki badań dot. przyczyn starzenia - pono w 99% za ztarzenie odpowiadają promienie UVA, to może warto sie zacząc zabezpieczać[/QUOTE]

Pogrubione wymagania raczej się będą wykluczać, bo najskuteczniejszy faktor ochrony przed UVA/PPD/PA zapewniają filtry chemiczne stosowane w Europie, na część których ma patent L'oreal (w USA niedopuszczone do użytku, w azjatyckich filtrach nie pojawiają się aż tak często jak w produktach La Roche Posay i Vichy).

[Hultaj]

A Twoja babcia jest z pokolenia urodzonego przed wojną, w latach 1910-1930? Bo ja o babciach z tego pokolenia piszę. Bieda i niedojadanie były wystarczającym powodem, dla którego nadmiar tłuszczu można uważać za atrakcyjny, albo być zafiksowanym na punkcie jedzenia i gromadzenia zapasów na trudne czasy.

przecież bieda i niedojadanie to były tak samo jeszcze problemy wojenne i powojenne, dopiero z biegiem lat a właściwie dekad sytuacja ludziom zaczęła się poprawiać do obecnej. dlaczego znowu sztywno podajesz jakiś zakres 20 lat.

Są zarówno naturopaci, jak i lekarze naturopaci. Tu artykul o różnicy:

https://www.verywellhealth.com/natur...rences-2614941

Czy nawet tutaj strona kliniki, jest napisane: "Nasz gabinet holistyczny, to miejsce w którym lekarz Naturopata lub Naturopata przeprowadzi z Tobą dokładny wywiad oraz analizę stanu organizmu. " - https://www.ensoel.pl/gabinet-medycy...j/nasi-lekarze

proszę cię, tam możesz skonczyć kurs po którym nazywa się że jesteś doktorem ''medycyny środowiskowej'' (nie będąc po uczelni medycznej) i leczyć ludzi dziwną aparaturą która właściwie nie wiadomo co robi poza tym że oczywiście zbiera lub nadaje promieniowanie z komosu. Swego czasu byłam pod wrażeniem oglądając cykl programów o ludziach zapadających na schorzenia uznawane za nietypowe w znaczeniu fikcyjne wobec których klasyczna medycyna rozkłada ręce i twierdzi że te osoby są zdrowe. Hitów było wiele w tym laska która płaciła setki dolarów za telefoniczne sesje w czasie których jakaś baba opowiadała jej do słuchawki afirmacje w stylu jesteś taka wyciszona i spokojna. Spoko, ale nie za taką kasę, a jak widzisz chętni po obu stronach byli.

Co do oceny po wyglądzie tego co komu służy z jedzenia, a co nie, to to wcale takie głupie nie jest. Dosc znana lekarz naturopata, Nigma Talib, napisała o tym książkę, którą tez czytalam. Wyszczególniła 4 typy twarzy: wine face, sugar face, dairy face i gluten face. Po wielu latach badan i leczenia setek ludzi, twierdzi, ze patrzac jedynie na twarz czlowieka, od razu rozpoznaje to czym sie na co dzien "podtruwa". Nie robie z tej ksiazki wyroczni, ale jest bardzo ciekawa. Ona rowniez w niej demonizuje makaron - dlaczego, poczytajcie i sami wyciagnijcie wnioski. Ksiazka o nazwie "Younger skin starts in the gut", czyli w wolnym tlumaczeniu: "Mlodsza skora zaczyna sie w jelicie". Dobrze jest zestawiac rozne informacje ze soba, niezaleznie czy sie z nimi zgadzamy czy tez nie.

przejrzałam pobieżnie. ta kobita ma sporo racji ale żadnej ameryki nie odkrywa. kojarzy mi się dokładnie z tymi lekarzami z programu powyżej.

po pierwsze w mojej ocenie współpracuje z gwiazdami za zapewne niezłe stawki więc musi umieć zadbać o odpowiedni pr i być wiarygodna. tylko widzisz umiar czy specyfika odzywiania i wpływów stylu życia nie są żadnym odkryciem, szacun dla kobiety że potrafi znaleźć fanów na taką skalę. wyglądanie kilka lat młodziej kiedy się nie jest umordowanym wyeksploatowanym to nie jest nic rzadkiego. fajny ma zresztą dupochron, nie gwarantuje nikomu wyglądu 20 lat młodszego tylko uczy o godnym starzeniu się z opóźnieniem i utrzymywaniu formy i witalności na różnych etapach życia.

a dlaczego jestem odrobinę sceptyczna w stosunku to powtarzanych przez ciebie za nią teorii? bo zauważ że kiedy ktoś odstawia mąkę to odstawia nie tylko mąkę bo rzadko kto piecze od a do z tylko gotowe produkty pełne polepszaczy. od kilku tyg jem pieczywo w tostach jako bazę pod pastę z suszonych pomidorów , nie mam worków pod oczami, wyprysków też niezbyt, nie jakoś więcej niż w okresach kiedy w ogóle nie jadłam węgli i nie wierzę że potrafiłabyś odróżnić czy zjadłam sałatkę owocową czy tosta z pomidorami. za to po bilansie kalorycznym już jak najbardziej, na pajdach chleba łatwiej i szybciej przybrać niż posiekanych owockach.

[cava]

Napisane przez chimay

Pogrubione wymagania raczej się będą wykluczać, bo najskuteczniejszy faktor ochrony przed UVA/PPD/PA zapewniają filtry chemiczne stosowane w Europie, na część których ma patent L'oreal (w USA niedopuszczone do użytku, w azjatyckich filtrach nie pojawiają się aż tak często jak w produktach La Roche Posay i Vichy).

Mnie lekarka powiedziała żeby kupować właśnie LRP lub Vichy bo one ochronią a inne różnie.
Ja nie wnikalam.

W użytkowaniu nie widzę między nimi różnicy.

Do Koreańskich/azjatyckich jakoś nie mam zaufania. Nie wiem jakie tam są normy, boję się podrob, uczuleń, albo ze mi sprzedawca wciśnie jakiś najgorszy chłam robiony w jakiejś oborze bez nadzoru, oklejony etykieta z tłumaczeniem nie faktycznego składu tylko tego co Europejczyk by chciał żeby tam było.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;86909630]Zmarszczki to jedno, ja się bardziej boję przebarwień - widzę, że tak jak mama ja też mam do nich tendencję. Juz mam zaczerwienienie w górnej części nosa i drugie dziwne na policzku. Także wole dmuchać na zimne niż się dowiadywać czy da się pozbyć juz powstałych przebarwień.[/QUOTE]

Też, niestety, mam do nich tendencje. A plamy wychodzą z wiekiem, zaczyna sie jakoś po 30-tce. Często w ten sposób 'odbija' sie młodzieńcze, nadmierne opalanie skóry, bez żadnej ochrony. Jako nastolatka, wylegiwałam się na dachu domu, bardzo mocno opalając, na raka wręcz, bez zadnej ochrony... Jakie to było niezdrowe Zabrakło wiedzy, którą teraz już mam.

Filtry również, niestety, stosuje dopiero od niedawna. Skóre mam ładną, gładką, jędrną, ale dużo małych pieprzyków (w szczególności na czole) i na czubku czoła mam lekkie plamy pigmentacyjne, które powoli zaczynają wyglądać jakbym tam troszke wręcz brudna była. Niefajnie.

[c091e8898908a1b264e2bb88ceb2cf7cf162daf4_5d967d9baaf5e]

Napisane przez chimay

Pogrubione wymagania raczej się będą wykluczać, bo najskuteczniejszy faktor ochrony przed UVA/PPD/PA zapewniają filtry chemiczne stosowane w Europie, na część których ma patent L'oreal (w USA niedopuszczone do użytku, w azjatyckich filtrach nie pojawiają się aż tak często jak w produktach La Roche Posay i Vichy).

Właśnie z tym mam problem, bo skóra nienawidzi chemii, a znaturalnych blokerów tylko olejek z pestek malin znalazłam, ale to się nie umywa do chemicznych filtrów.

[chimay]

Napisane przez Hultaj

przecież bieda i niedojadanie to były tak samo jeszcze problemy wojenne i powojenne, dopiero z biegiem lat a właściwie dekad sytuacja ludziom zaczęła się poprawiać do obecnej. dlaczego znowu sztywno podajesz jakiś zakres 20 lat.

Bo z tego pokolenia pochodziła babcia mojej przyjaciółki. I nie, bieda z czasów wojennych nie była tym samym, co brak towarów w PRL-u. Miałam znajomą, babkę po 40, z nadwagą tak minimum 10 kg, która była zafiksowana na punkcie jedzenia, gotowania, robienia zakupów żywnościowych, no całe jej życie kręciło się wokół tych tematów. Kiedyś nawet zerwała z facetem, bo zaproponował jej, że on będzie opłacał rachunki, a ona jedzenie - a na jedzenie to ona kupę kasy wydawała nawet na samą siebie. Kiedyś opowiadała, z czego jej się to wzięło. Otóż w dużej mierze wychowywała ją babcia, która przeżyła wojnę w którymś z większych polskich miast. I najgorszym wspomnieniem tej babci było właśnie niedojadanie i problem ze zdobyciem jedzenia w czasie wojny oraz strach z jakim wiązała się konieczność wyjścia z domu, żeby zdobyć skądś cokolwiek jadalnego. Ten strach przed brakiem żywności i głodowaniem w pewnym stopniu wpoiła mojej koleżance. I nie, tego się nie porównać ze staniem w kolejkach w PRL-u.

[cava]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86909716]
Filtry również, niestety, stosuje dopiero od niedawna. Skóre mam ładną, gładką, jędrną, ale dużo małych pieprzyków (w szczególności na czole) i na czubku czoła mam lekkie plamy pigmentacyjne, które powoli zaczynają wyglądać jakbym tam troszke wręcz brudna była. Niefajnie.[/QUOTE]

Przemyśl składy kosmetyków które stosujesz. Czy np. Nie mają alkoholu w skladzie lub nie są za bardzo wysuszające.
W jednak młodym wieku przebarwienia bardziej powstają od nieodpowiednich kosmetyków/ pielęgnacji lub są odhormonalne, niż od opalania się 10 lat temu.
Tamta skóra, wtedy opalona, dawno ta warstwę złuszczyla.

Swoją droga, kiedyś dorobiłam się okropnych przebarwień od nadmiernego złuszczania kwasem migdałowym - do tej pory mam plamkę na nosie a latami mi się tam odnawialna ranka.

I po radzie wielce mądrego dermatologa, żeby na trądzik stosować maść- nie pamietam nazwy dokładnie , chyba Benzacne.
To był syf dopiero. 2 lata po tym walczyłam z mega przebarwieniami.

[Hultaj]

Tyje się od nadmiary kalori.
Natomiast faktycznie jakość ciała zalezy od ruchu, ogólnego trybu życia i jakości pokarmu.
Ale jeśli człowiek się rusza, to ma spory margines pozwalający zjeść i makaron i chleb i ciasto i loda z cukrem.

Ale kluczowy jest umiar i myślenie. No i w dzisiejszych czasach jeszcze wiedz ajednak, żeby nie dawać sobie wciskać i umieć wybierać.
Trochę to smutne w sumie. Ze musimy sporo wiedzieć, żeby się bronić przed dostatkiem.

dokładnie.

[Hultaj]

I nie, bieda z czasów wojennych nie była tym samym, co brak towarów w PRL-u.

no pewnie że nie bo wojna się skonczyła w 45 a kryzysy na półkach to z tego co wiem to lata 80. Masz 40 lat rozrzutu a pytałaś o zakres dat urodzenia 10-30 uw. Twoim zdaniem jak ktos się urodził w 40 albo 49 tym to nikt nie głodował? No hellou.

[cava]

Napisane przez chimay

Bo z tego pokolenia pochodziła babcia mojej przyjaciółki. I nie, bieda z czasów wojennych nie była tym samym, co brak towarów w PRL-u. Miałam znajomą, babkę po 40, z nadwagą tak minimum 10 kg, która była zafiksowana na punkcie jedzenia, gotowania, robienia zakupów żywnościowych, no całe jej życie kręciło się wokół tych tematów. Kiedyś nawet zerwała z facetem, bo zaproponował jej, że on będzie opłacał rachunki, a ona jedzenie - a na jedzenie to ona kupę kasy wydawała nawet na samą siebie. Kiedyś opowiadała, z czego jej się to wzięło. Otóż w dużej mierze wychowywała ją babcia, która przeżyła wojnę w którymś z większych polskich miast. I najgorszym wspomnieniem tej babci było właśnie niedojadanie i problem ze zdobyciem jedzenia w czasie wojny oraz strach z jakim wiązała się konieczność wyjścia z domu, żeby zdobyć skądś cokolwiek jadalnego. Ten strach przed brakiem żywności i głodowaniem w pewnym stopniu wpoiła mojej koleżance. I nie, tego się nie porównać ze staniem w kolejkach w PRL-u.

Jedna znajgorszych awantur z moja mama zaczęłam w sklepie.
Pożarlysmy się na temat zgrzewki cukru w promocji. Ona się uparła żeby brać, a ja ze po co mi?

Długo potem myślałam o co była afera, i w końcu do mnie dotarło, ze o jej najgłębsze strach, ze w domu zawsze musi być spory zapas maki, cukru, makaronu, jakieś puszki.
Nawet wtedy do mnie krzyknęła, ze po to mi zapasy w piwnicy bo może być wojna i jak to tak ze ja nie mam nic, a tego cukru nie chce wziąć.
No i wtedy do mnie dotarło, w jakim luksusie się urodziłam i żyje.
I tego nie da się zrozumieć, można tylko nauczyć się na doświadczeniu i obyśmy nigdy tego nie dożyły.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez cava

Przemyśl składy kosmetyków które stosujesz. Czy np. Nie mają alkoholu w skladzie lub nie są za bardzo wysuszające.
W jednak młodym wieku przebarwienia bardziej powstają od nieodpowiednich kosmetyków/ pielęgnacji lub są odhormonalne, niż od opalania się 10 lat temu.
Tamta skóra, wtedy opalona, dawno ta warstwę złuszczyla.

Swoją droga, kiedyś dorobiłam się okropnych przebarwień od nadmiernego złuszczania kwasem migdałowym - do tej pory mam plamkę na nosie a latami mi się tam odnawialna ranka.

I po radzie mądrego dermatologa, żeby na trądzik stosować maść- nie pamietam nazwy dokładnie , chyba Benzacne.
To był syf dopiero. 2 lata po tym walczyłam z mega przebarwieniami.

Myślę, że masz racje Dziękuje za informacje. Fakt, że skóra przez tyle lat, z pewnością naturalnie się złuszczyła. Co do kremów lub toników z alkoholem, to faktycznie mam produkty z nim w składzie.

W zimie również stosowałam tonik migdałowy złuszczający od Norel. Również retinol z witaminą C, też od Norel. Jak tak myśle, to faktycznie te plamki zaczęły się pojawiać po wprowadzeniu tych kosmetyków do pielęgnacji. Już ich jednak nie używam. Mam cichą nadzieje, ze skóra w końcu się złuszczy w tym miejscu i odnowi.

W jaki sposób przez te dwa lata walczyłaś z tymi przebarwieniami?

[cava]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86909748]Myślę, że masz racje Dziękuje za informacje. Fakt, że skóra przez tyle lat, z pewnością naturalnie się złuszczyła. Co do kremów lub toników z alkoholem, to faktycznie mam produkty z nim w składzie.

W zimie również stosowałam tonik migdałowy złuszczający od Norel. Również retinol z witaminą C, też od Norel. Jak tak myśle, to faktycznie te plamki zaczęły się pojawiać po wprowadzeniu tych kosmetyków do pielęgnacji. Już ich jednak nie używam. Mam cichą nadzieje, ze skóra w końcu się złuszczy w tym miejscu i odnowi.

W jaki sposób przez te dwa lata walczyłaś z tymi przebarwieniami?[/QUOTE]

Stosowałam 2 razy w tygodniu maseczkę aspirynową. Czyli domowym sposobem.
Na kwasy nie pójdę po przebojach z migdałowym, retinol mnie uczula, laseru się boję bo mam bliznowce wiec wolę nie ryzykować..

[chimay]

Napisane przez Hultaj

no pewnie że nie bo wojna się skonczyła w 45 a kryzysy na półkach to z tego co wiem to lata 80. Masz 40 lat rozrzutu a pytałaś o zakres dat urodzenia 10-30 uw. Twoim zdaniem jak ktos się urodził w 40 albo 49 tym to nikt nie głodował? No hellou.

Jeśli ktoś głodował w trakcie wojny, bał się wyjść z domu, a musiał, żeby zdobyć jakieś pożywienie, to chyba oczywiste jest, że dla takiej osoby potem ktoś z nadwagą mógł wyglądać dobrze, bo to znaczyło, że dobrze mu się żyje i ma co jeść, skoro stać go nabranie tych dodatkowych kilogramów. O to chodziło w przykładzie z moją przyjaciółką, którą babcia komplementowała za nadwagę. Babcia, która urodziła się przed wojną i ją dobrze pamiętała.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez Hultaj

a dlaczego jestem odrobinę sceptyczna w stosunku to powtarzanych przez ciebie za nią teorii? bo zauważ że kiedy ktoś odstawia mąkę to odstawia nie tylko mąkę bo rzadko kto piecze od a do z tylko gotowe produkty pełne polepszaczy. od kilku tyg jem pieczywo w tostach jako bazę pod pastę z suszonych pomidorów , nie mam worków pod oczami, wyprysków też niezbyt, nie jakoś więcej niż w okresach kiedy w ogóle nie jadłam węgli i nie wierzę że potrafiłabyś odróżnić czy zjadłam sałatkę owocową czy tosta z pomidorami. za to po bilansie kalorycznym już jak najbardziej, na pajdach chleba łatwiej i szybciej przybrać niż posiekanych owockach.

Napisałam w moim poście bardzo wyraźnie, że nie robie z tej książki wyroczni, ale uważam, że jest pomimo wszystko ciekawa, i, że fajnie jest zestawiać ze sobą różne fakty.

Oczywiście, że Ci chleb tostowy nie zaszkodzi (pisałam tu już pare razy, że również jem niewielkie ilości makaronu i chleba, za to mąki jednak do niczego sama nie dodaje), sęk w tym, że ludzie przejadają się makaronami, chlebami i mącznymi potrawami, a wtedy może to mieć taki skutek jaki opisała ta kobieta w książce.

Kiedyś, w pracy, mieliśmy szkolenie ze znaną dietetyczką z SA. Powiedziała nam, że jeżeli chodzi o węglowowany proste w każdym posiłku, nie powinny być większe niż wielkość naszej zacisnietej pięści. Reszta talerza to ma byc kopa warzyw i (o ile ktoś je) mięso (ilościowo wielkości rozłożonej dłoni). Na taką informacje ludzie reagują zazwyczaj szokiem i nie mogą sobie wyobrazic, że tak mało, bo jak już ktos je, to tych węgli prostych jest ilościowo 3, albo więcej, pięści. Umiar jest najważniejszy.

Jednak mąką i chlebami i makaronami nie mam zamiaru się opychać. Zjeść zjem, ale niedużo i 2x w tygodniu, nie są one bazą moich posiłków, a większość ludzi jednak nie wyobraża sobie dnia bez chleba czy miski z makaronem i jedzą ich ilościowo dużo więcej niż ich organizm potrzebuje.

[kasztanka3]

Napisane przez cava

Jedna znajgorszych awantur z moja mama zaczęłam w sklepie.
Pożarlysmy się na temat zgrzewki cukru w promocji. Ona się uparła żeby brać, a ja ze po co mi?

Długo potem myślałam o co była afera, i w końcu do mnie dotarło, ze o jej najgłębsze strach, ze w domu zawsze musi być spory zapas maki, cukru, makaronu, jakieś puszki.
Nawet wtedy do mnie krzyknęła, ze po to mi zapasy w piwnicy bo może być wojna i jak to tak ze ja nie mam nic, a tego cukru nie chce wziąć.
No i wtedy do mnie dotarło, w jakim luksusie się urodziłam i żyje.
I tego nie da się zrozumieć, można tylko nauczyć się na doświadczeniu i obyśmy nigdy tego nie dożyły.

Niesamowicie takie zderzenie pogladow daje do myslenia.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez cava

Stosowałam 2 razy w tygodniu maseczkę aspirynową. Czyli domowym sposobem.

Dzięki - będę próbować. A na laser dobrze, ze nie chcesz isc - daje szybkie, piękne efekty - fakt, ale w dłuższej perspektywie powoduje, że skóra robi się coraz ciensza, delikatniejsza, i nie ma jak się naturalnie bronić przed słońcem lub zanieczyszczeniami, co powoduje jej szybsze starzenie.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez kasztanka3

Polecam koreanskie kremy z filtrem, przewaznie maja lekka konsystencje i sa super do twarzy.

Podasz linka, gdzie można kupić przez internet?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:25 ---------- Poprzedni post napisano o 14:24 ----------

Napisane przez kasztanka3

Jesli chodzi o filtr, to mam wlasnie tlusta cere i od paru lat uzywam tego mleczka do twarzy:
https://www.amazon.com/Rire-Silky-Mi.../dp/B014KLP4R8
Jest bardzo lekkie i szybko wchlania sie do matu.
Do ciala uzywam tego kremu: https://beautynetkorea.com/product/e...ight-66g/4933/
Co do skladow to sie nie wypowiem, bo najbardziej zalezalo mi na czyms co nie zapycha porow.
Jesli chodzi o ochrone, to daja rade w najbardziej sloneczne dni australijskiego lata.

Ok, widzę, że już podałas, dzięki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;86909813]Podasz linka, gdzie można kupić przez internet?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Beautynetkorea.com albo Ebay, od biedy tez Amazon (tam zamawiam wklejany wyzej filtr RiRe, bo nie moge go znalezc nigdzie indziej, a do twarzy to moj ulubiony).

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez kasztanka3

Beautynetkorea.com albo Ebay, od biedy tez Amazon (tam zamawiam wklejany wyzej filtr RiRe, bo nie moge go znalezc nigdzie indziej, a do twarzy to moj ulubiony).

Dziękuję

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Chodzi chyba o to, ze naturopatą, to i mozna byc po jakichs kursach, a lekarz naturopata ukonczyl studia medyczne i posiada tytuł lekarza specjalisty, specjalizujacego sie w dziedzinie naturopatii. I tak jest z autorka tej ksiazki - ona jest lekarzem med. ktora specjalizuje sie w naturopatii, stąd też lekarz naturopata.

no właśnie możesz skonczyć medycynę, być neurologiem a po latach porzucić medycynę konwencjonalną na rzecz niekon. ale to jeszcze nie sprawia że ta osoba staje się tym samym autorytarna tylko dlatego że za jej aktualnymi przekonaniami stoi wykształcenie które kiedyś zdobyła (więc w które wierzyła). To tak poza konkursem.

Z pewnoscia nie tylko kwestia mody. Ubrania i fryzury, to jedno, ale bardziej chodzilo mi o budowe ciala, rysy twarzy, etc. Juz nasze matki z reguly wygladaly mlodziej niz ich wlasne matki w ich wieku, a we wspolczesnym pokoleniu 20-40-latek ta sytuacja sie znowu powtarza.

to akurat prawda, za to moda na niemąkę jest stosunkowo świeża.

To, ze nastolatki chca byc dorosle sie chyba nigdy nie zmieni, ale 20- i 30-latki w dzisiejszych czasach w wiekszosci nie wygladaja staro, nie postarzaja sie fryzurami i ciuchami wygladajacymi jak ukradzione starszej ciotce.

no nie wiem
https://www.pudelek.pl/artykul/14764...za_10_tysiecy/

jak dla mnie za długa, za bardzo zabudowana i koncowo efekt jak u cioci kloci hiacynta bukiet.

A glownie do tego sie odwolywalam, bo pamietam sprzed 25 lat kuzynki studentki czy swiezo po studiach popylajace w garsonkach czy marynarkach z wielkimi poduszkami na ramionach, a do tego trwale na wlosach, spokojnie wygladaly na 35-40 przez te stylizacje. Mocny makijaz (zwlaszcza kolorowe cienie na powiekach i nieumiejetnie robione kreski) tez swoje robil.

to prawda czasem jak się ogląda film z lat 80 czy wczesnych 90 to normalnie szkoda tych ludzi. co ciekawe lata 70te tego nie miały. tyle w temacie moda i jej uleganie.

Kiedyś dorosłe kobiety w życiu nie robiłyby się na młodsze, to młodsze chciały jak najszybciej nosić dorosłe ciuchy.

sadzę że to nieprawda i każda chciała wyglądać młodo. tyle tylko że brakuje obecnie etapu podlotka, nastolatki wskakują w look studencki, więc trudno aby niegdysiejsze kobiety chciały kojarzyć się z typowo ugrzecznionym wizerunkiem dzieciaka uczennicy.

Stąd zwiększony bilans kaloryczny. Poza tym potrawy mączne wchodzą łatwiej i jak wspomniała Hultaj, o wiele łatwiej przychodzi zjedzenie dodatkowo ciasta, naleśnika, dokładki makaronu niż kolejnych 2 jajek czy kolejnego kawałka mięsa.

ale to już właśnie kwestia dycscypliny bo można nie jeść mąki ani ciast ale codziennie mieć potrzebę wszamać lody i czekoladę i bilans się robi.

Ja myśle, że za to odpowiada głównie odpowiednie dbanie o siebie i wiedza na ten temat, która z każdym rokiem jest coraz większa (przykład: wiele współczesnych kobiet w Polsce nakłada filtry na co dzien, bo wie, ze to podstawa, o czym naszym babkom nawet sie nie snilo, nasze matki tez tego nie robily - to tylko przyklad, ale mozna mnozyc).

czy wiele to nie wiem. wg mnie wiele pań raczej się nie smaruje, oraz za to dalej mało która skrywa się pod kapeluszem lub parasolem, praktycznie 98% dziewczyn lata z w pełni odsłoniętą twarzą.

Myśle, że bardziej rozbija się o panujące trendy. Teraz jest moda na bycie fit, zdrowe odżywianie, ćwiczenia... Za czasów naszych babć w ogóle czegoś takiego nie było. Zacznijmy od tego, że w tamtych czasach nawet siłowni w Polsce nie było. Po prostu nie było na to mody, to i ludzie poza zajęciami dookoła domu, nie ćwiczyli. Moja babcia akurat nie miała pracy fizycznej w ciągu dnia, sily duzo, a i tak nie ćwiczyła. Wolala siedziec na kanapie, ksiazki czytac. Nikomu wtedy do glowy nie przyszlo by za jakies cwiczenia sie zabrac. Jej koleżankom również. Jakis spacer jedynie i tyle.

było tylko nie na taką skalę i stawiało się na lekkoatletykę i sporty typowo terenowe typu rower albo przysiady w domu. . dorwałam się kiedyś do starych gazet z lat ok 70, praktycznie te same tematy co w dzisiejszej prasie dla pań. Aerobiki i vhs-y to już lata 80 i dalej i magnetowidy. ale raczej też chyba rzadko która odpalała kasetę vhs i ćwiczyła jak teraz niektóre z Chodą.

Inna sprawa, ze moja mama może i nie wyglądała w wieku lat 20 jak dzisiejsze 20 to latki, ale to głównie kwestia panującej mody i opatrzenia się z nią a nie wygladania „ staro”.
Podoba się to, z czym się jest opatrzonym.

Rysy byly dojrzalsze.

na zdjęciach swojej rodziny czy innych osób widzę normalnie młodość (np. u mojej mamy która dziewczęca wydawała się bardzo długo, taki ma zresztą typ urody i dalej mi się taka wydaje) tylko z kolei stylówy były różne (chociaż moja mam akurat zawsze preferowała klasykę więc ubierała się kobieco bez typowych dla zmieniających się mód udziwnien, coś jak Pani Grażyna Torbicka).
więc z tymi rysami wg mnie kwestia indywidualna, na fotkach widywałam młodych ludzi tylko nieraz w nieźle obciachowej fryzurce i wdziankach ;p za to nikt nie wyglądał starzej.

Nie sądzę, aby krem z filtrem był tak straszliwie popularny.
Regularna aktywność fizyczna też uprawia chyba z 60% Polaków. Czy to dużo? Wg mnie nie.

dlatego właśnie ludzie wymyślają fiksację na pkt starzenia się bardziej niż jest to warte.

Oczywiście bez przesady, było to bardzo delikatne, bo ciężko, żeby 18-latka miała jakieś oznaki starzenia, no ale tak to wyglądało, bardzo drobne zmarszczki ktore sprawiały, że dałabym jej raczej 25 lat.

wg mnie przesadzasz i to bardzo bo współczesne pokolenia nie rodzą się z większymi ilościami kolagenu niż wcześniej. powiedziałabym że to sprawa typu urody, ty już masz inną urodę niż mama bo nie jesteś jej kopią tylko masz połowę jej cech.

, ja jednak jako nastolatka miałam już jakieś tam kremy czy pierwsze podkłady z filtrami.

dodaj sobie jeszcze do tego marketing który cię skłonił że po nie sięgnęłaś. daj spokój.

To powszechne używanie filtrów to chyba tylko na Wizażu. Poznałam niedawno jedną dziewczynę, która stosuje na co dzień. Normalnie to żadna znana mi bliżej kobieta nie używa filtrów poza okresami mocnego słońca latem i urlopu.

też tak uważam.

A i tak jest to męka pańska, bo kremy z filtrem nawet te najnowocześniejsze mają okropna tępa konsystencje, a położone pod makijaż powodują ze świece się szybko.

lubię bardzo ziaję. owszem, bieli (tlenek cynku) ale dość szybko się wchłania. z tym że nie używam żadnych podkładów ani mazideł tylko biały sypki puder w kamieniu więc jakąś tam chwilę potem tylko sobie zmatowię buzię i dla mnie git.

Tyle ze pewnie to szkodliwe filtry przenikające.

Nie wiem jakie tam są normy, boję się podrob, uczuleń, albo ze mi sprzedawca wciśnie jakiś najgorszy chłam robiony w jakiejś oborze bez nadzoru, oklejony etykieta z tłumaczeniem nie faktycznego składu tylko tego co Europejczyk by chciał żeby tam było.

też się tego bym obawiała.

Jeśli ktoś głodował w trakcie wojny, bał się wyjść z domu, a musiał, żeby zdobyć jakieś pożywienie, to chyba oczywiste jest, że dla takiej osoby potem ktoś z nadwagą mógł wyglądać dobrze, bo to znaczyło, że dobrze mu się żyje i ma co jeść, skoro stać go nabranie tych dodatkowych kilogramów. O to chodziło w przykładzie z moją przyjaciółką, którą babcia komplementowała za nadwagę. Babcia, która urodziła się przed wojną i ją dobrze pamiętała.

mnie jedynie chodziło o to że nie jedynie dla osób urodzonych jak podałaś pulchność mogła być oznaką urody.

Jednak mąką i chlebami i makaronami nie mam zamiaru się opychać.

wcale do tego nie namawiam.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86909775]
Kiedyś, w pracy, mieliśmy szkolenie ze znaną dietetyczką z SA. Powiedziała nam, że jeżeli chodzi o węglowowany proste w każdym posiłku, nie powinny być większe niż wielkość naszej zacisnietej pięści. Reszta talerza to ma byc kopa warzyw i (o ile ktoś je) mięso (ilościowo wielkości rozłożonej dłoni). Na taką informacje ludzie reagują zazwyczaj szokiem i nie mogą sobie wyobrazic, że tak mało, bo jak już ktos je, to tych węgli prostych jest ilościowo 3, albo więcej, pięści. Umiar jest najważniejszy.
[/QUOTE]
Na pewno chodzi o cukry proste ?

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;86909858]Na pewno chodzi o cukry proste ?[/QUOTE]

Powiem Ci, ze na polskim nazewnictwie średnio się znam. Szkolenie również było w j. angielskim. Pamiętam, że jako przykłady podawała makaron, biały chleb, ryż, itp. Po angielsku nazywają się one "simple carbs", czyli miałoby to sens.

[742bd6bdde1307502cba7e126292911bf766cf73_61f3325774e32]

Napisane przez chimay

Dla mnie nawet azjatyckie są w dalszym ciągu nie do używania na co dzień przez cały rok. Przede wszystkim z powodu ilości, jaką trzeba nałożyć, żeby uzyskać właściwą ochronę. To jest o wiele więcej okluzji niż moja cera jest w stanie znieść. Dlatego po latach zmagań z filtrami i szukaniem lepszych formuł poddałam się i obecnie używam tylko latem, kiedy wiem, że spędzę ponad 30 minut na słońcu. Poza tym używam parasolki - dla mnie łatwiejsze rozwiązanie, bo mogę ją po dotarciu do pracy zostawić w szafce, a w kremie musiałabym kisić twarz 8 godzin, a potem przed wyjściem z pracy jeszcze najlepiej dołożyć następna warstwę.

A co sadzisz o olejku z pestek malin? Tez zapewnia ochrone UV, nadaje skorze ladny koloryt i ladnie sie wchlania.


Interesujace, jakiego slownictwa uzywamy. "Kiedys kobiety szybciej sie starzaly bo nie uzywaly kremow z filtrem itd."
Mysle, ze kiedys sie starzaly... naturalnie. To teraz starzejemy sie pozniej (a nie wtedy starzelismy sie szybciej). Takie sformulowanie troche uwlacza naturze czlowieka moim zdaniem. Ale co sie dziwic, mamy kult mlodosci i wiele kobiet traktuje zmarszczki jak zlo piekielne. Co widac po ilosci osob wstrzykujacych sobie tyle mazi pod skore, ze wygladaja komicznie.
+ kiedys zycie bylo na tyle trudne, o czym pisala cava, ze naprawde ciezko to sobie wybrazic. Kiedys na studiach przez rok nie mialam pralki i musialam prac w reku... to bylo tak okropne, ze szkoda slow.
Tak samo jesli ktos ma prace naprawde fizyczna, to co innego niz "wiecej sie ruszac". Mam znajoma ktora sprzata. To jest praca na akord. W pietnascie minut sprzata tyle co ja przez godzine i tak 8 godzin dziennie...