Rodzice próbują na mnie wymusić kredyt

[januszpolak]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87432463]W sumie... to po co robiłaś i robisz to, co robisz, skoro wiedziałaś od razu że będzie lipa i praca za najniższą krajową (kasjerka w Biedronce więcej zarobi). Pisałaś że wolisz być żoną bogacza i siedzieć w domu. To czemu nie siedzisz w domu, tym bardziej że nienawidzisz wstawać do swojej pracy?[/QUOTE]

Bo TŻ mówi że będę się nudzić w domu. Poza tym coś muszę robić, taka prawda. Nie będę "zajmować się domem" dla 2 zdrowych, dorosłych osób skoro mogę niewielkim kosztem (nie powiem, nie urabiam się po łokcie w pracy - mało co robię, to lekka praca) dorobić te dodatkowe pieniądze i mieć jakieś zajęcie. Gdybym w wieku 20 paru lat została bez pracy i bez perspektyw na pracę to kiepska wizja. Poza tym "szkoda" tych lat i jak raz się wyjdzie z zawodu to raczej na zawsze. W pracy w biedronce może i nieco więcej się zarobi (to też zależy) ale to jest poważna praca a ja takiej nie mam. Pracowałam w sklepie więc wiem. Ta praca nie jest nawet w 1/100 tak męcząca jak praca w sklepie.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez januszpolak

Bo TŻ mówi że będę się nudzić w domu. Poza tym coś muszę robić, taka prawda. Nie będę "zajmować się domem" dla 2 zdrowych, dorosłych osób skoro mogę niewielkim kosztem (nie powiem, nie urabiam się po łokcie w pracy - mało co robię, to lekka praca) dorobić te dodatkowe pieniądze i mieć jakieś zajęcie. Gdybym w wieku 20 paru lat została bez pracy i bez perspektyw na pracę to kiepska wizja. Poza tym "szkoda" tych lat i jak raz się wyjdzie z zawodu to raczej na zawsze. W pracy w biedronce może i nieco więcej się zarobi (to też zależy) ale to jest poważna praca a ja takiej nie mam. Pracowałam w sklepie więc wiem. Ta praca nie jest nawet w 1/100 tak męcząca jak praca w sklepie.

Ja rozumiem, też bym w domu się zanudził (cóż, nawet w pracy nie lubię nic nie robić, nie po to tam chodzę), ale nie lepiej zająć się czymś, co sprawia przyjemność? A tak się zmuszasz do pracy której wręcz nienawidzisz, byle nie siedzieć w domu. Zarabiać więcej i tak nie chcesz, więc praktyka Ci niepotrzebna. To już lepiej jakieś hobby znaleźć i sobie dorabiać na tym.

[edan84]

Napisane przez januszpolak

Bo TŻ mówi że będę się nudzić w domu. Poza tym coś muszę robić, taka prawda. Nie będę "zajmować się domem" dla 2 zdrowych, dorosłych osób skoro mogę niewielkim kosztem (nie powiem, nie urabiam się po łokcie w pracy - mało co robię, to lekka praca) dorobić te dodatkowe pieniądze i mieć jakieś zajęcie. Gdybym w wieku 20 paru lat została bez pracy i bez perspektyw na pracę to kiepska wizja. Poza tym "szkoda" tych lat i jak raz się wyjdzie z zawodu to raczej na zawsze. W pracy w biedronce może i nieco więcej się zarobi (to też zależy) ale to jest poważna praca a ja takiej nie mam. Pracowałam w sklepie więc wiem. Ta praca nie jest nawet w 1/100 tak męcząca jak praca w sklepie.

Pfff, no to jak masz robić coś tylko dlatego by robić i się nie nudzić to idź na jakieś kursy z malarstwa, gry na jakimś instrumencie, pisz wiersze, romanse i staraj się wydać.
Gdybym ja miał takie ambicje bycia żona bogatego męża i pracować tylko dlatego bo w domu nuda, to bym wybrał pracę artysty właśnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87432480]Ja rozumiem, też bym w domu się zanudził (cóż, nawet w pracy nie lubię nic nie robić, nie po to tam chodzę), ale nie lepiej zająć się czymś, co sprawia przyjemność? A tak się zmuszasz do pracy której wręcz nienawidzisz, byle nie siedzieć w domu. Zarabiać więcej i tak nie chcesz, więc praktyka Ci niepotrzebna. To już lepiej jakieś hobby znaleźć i sobie dorabiać na tym.[/QUOTE]

Hobby nie wytrzasnę z księżyca jak studia zabrały mi całą młodość i siedziałam w tym i na tym się znam. Szkoda tego. A praca jest lekka, chociaż przysypiam w niej. Nie mam póki co żadnej odpowiedzialności, tylko towarzyszę innym i pomagam jakieś drobne rzeczy. Myślę że za rok to się zmieni, pojawi się odpowiedzialność i narośnie praca. O ile ją będę miała. Wtedy być może nie wytrzymam i odejdę. Póki co to trochę "darmowy" pieniądz chociaż mały. Ale i bezsens tej pracy. Poza tym to jest oczywiste, że po specjalizacji stawki są ogromne i można pracować gdzie się chce, ile się chce (np. 4 godziny dziennie), taki jest mój cel. Nie znajdę takiego hobby, na którym po 5 latach będę mieć gwarantowaną taką pracę jak tu po 5 latach. Poza tym może się przekonam po latach? Poza tym, może nikt nie lubi swojej pracy. Takie jest życie. A coś trzeba robić

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:10 ----------

Napisane przez edan84

Pfff, no to jak masz robić coś tylko dlatego by robić i się nie nudzić to idź na jakieś kursy z malarstwa, gry na jakimś instrumencie, pisz wiersze, romanse i staraj się wydać.
Gdybym ja miał takie ambicje bycia żona bogatego męża i pracować tylko dlatego bo w domu nuda, to bym wybrał pracę artysty właśnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Chyba bym oszalała, jakbym miała malować czy grać na instrumencie Niestety, mam taki charakter że lubię robić coś z sensem, i przebywać z ludźmi. W domu zamieniam się w zombie. A na kolejne studia nie pójdę, bo moje skutecznie obrzydziły mi studiowanie. Never, ever again. Myślę, że jak się tak zastanowię to chciałabym pomagać innym, robić coś z sensem. Tylko nie widzę póki co dla siebie w tym miejsca, bo ta praca ma niewiele z tym wspólnego.

[Limonka2738]

Napisane przez januszpolak

Ale ty masz satysfakcję jeśli noga mi się powinie. To nieprawda, bo wiedziałam że będę tyle zarabiać ta ustawa jest od lat i wszystkie zmiany znałam na bieżąco. Więc nie zaskoczyło mnie to. Praca też mnie nie zaskoczyła. Nie lubiłam studiów nie lubię i pracy, a zarobki są jak w ustawie. Nie czuję się "utemperowana" bo nigdy nie pisałam, że będę bóg wie ile zarabiać. Wiem jak można dużo zarabiać, wiem jak niektórzy lekarze to robią, ale generalnie coś za coś (konkretnie, trzeba zrezygnować z czasu wolnego). Ja od zawsze chciałam mało pracować, bo nie mam takiej potrzeby. Ale jak jesteś taka mądra to znajdź post w którym pisałam, że będę dużo zarabiać.

Nie pamiętasz naszej rozmowy o płaszczu za 3 tysiące?

Nieistotne. Ja Ci życzę kupę hajsu, bo czemu nie.

Ale zawsze miałam Cię za osobę, która jest... entitled (po polsku żadne słowo ze słownika mi nie pasuje) i po prostu dobrze, jeśli docenisz, że dobre zarobki nie należą ci się z automatu i nie ocenia się ludzi po cenie ich płaszcza.

I kończę ten offtop, bo nie ma co. Nie życzę ci źle, wręcz przeciwnie, i na tym poprzestańmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:22 ---------- Poprzedni post napisano o 22:19 ----------

Napisane przez edan84

Pfff, no to jak masz robić coś tylko dlatego by robić i się nie nudzić to idź na jakieś kursy z malarstwa, gry na jakimś instrumencie, pisz wiersze, romanse i staraj się wydać.
Gdybym ja miał takie ambicje bycia żona bogatego męża i pracować tylko dlatego bo w domu nuda, to bym wybrał pracę artysty właśnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja bym nauczyła się wszystkich języków na świecie i chodziła na dzienne studia jedne po drugich.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez Limonka2738

Nie pamiętasz naszej rozmowy o płaszczu za 3 tysiące?

Nieistotne. Ja Ci życzę kupę hajsu, bo czemu nie.

Ale zawsze miałam Cię za osobę, która jest... entitled (po polsku żadne słowo ze słownika mi nie pasuje) i po prostu dobrze, jeśli docenisz, że dobre zarobki nie należą ci się z automatu i nie ocenia się ludzi po cenie ich płaszcza.

I kończę ten offtop, bo nie ma co. Nie życzę ci źle, wręcz przeciwnie, i na tym poprzestańmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hajs nie jest dla mnie najważniejszy a może moja pewność siebie to dla ciebie entitlement. Nic nie uważam, że mi się należy, nie jestem komunistką. Wtedy po prostu pisałam, że ubiór może być na korzyść przy prowadzeniu swojego biznesu i nadal tak uważam. Popatrz co osiągnęła Elisabeth Holmes tylko poprzez wygląd, ubrania i barwę głosu.

---------- Dopisano o 22:26 ---------- Poprzedni post napisano o 22:22 ----------

Napisane przez Limonka2738

Ja bym nauczyła się wszystkich języków na świecie i chodziła na dzienne studia jedne po drugich.

Studia fuuu To miejsce, gdzie traktują cię jak dziecko, tracisz czas słuchając ludzi którzy trzymali nowy podręcznik chyba ostatnio w 94' w salach z minionej epoki, gdzie pani sprzątaczka krzyczy na ciebie jak źle powiesisz płaszczyk Ooo i te cudowne "żarciki" starych profesorów, którzy jak nie molestują cię wzrokiem, to słownie, jak nie seksistowski dowcip, to ponadczasowe sentencje odnośnie roli kobiety przy praniu czy zmywaniu, czy ciąży. Och nie zapomnę pewnego wiekowego profesora, który powiedział że jest korelacja między długością i jakością włosów, a inteligencją Oczywiście im ładniejsze włosy, tym głupsza posiadaczka.

W ogóle czuję, że zatoczyliśmy koło i wracając do tematu wątku, w Polsce jest generalnie źle, nie stać nas na wynajem, kredyt czy dobre życie, chyba że pracuje się w kilku wybranych branżach, ma się znajomości, bogatą rodzinę albo masę szczęścia w pakiecie z inteligencją i samozaparciem. Przetrwają najsilniejsi. Reszta musi wegetować. I nie ma co się wymądrzać, że kto ma większą ambicję ten ma lepiej, że z pracy są efekty. To tak nie działa.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez januszpolak

Studia fuuu To miejsce, gdzie traktują cię jak dziecko, tracisz czas słuchając ludzi którzy trzymali nowy podręcznik chyba ostatnio w 94' w salach z minionej epoki, gdzie pani sprzątaczka krzyczy na ciebie jak źle powiesisz płaszczyk Ooo i te cudowne "żarciki" starych profesorów, którzy jak nie molestują cię wzrokiem, to słownie, jak nie seksistowski dowcip, to ponadczasowe sentencje odnośnie roli kobiety przy praniu czy zmywaniu, czy ciąży. Och nie zapomnę pewnego wiekowego profesora, który powiedział że jest korelacja między długością i jakością włosów, a inteligencją Oczywiście im ładniejsze włosy, tym głupsza posiadaczka.

Współczuję uczelni.

[Hultaj]

Co to jest definicja ogarniętego człowieka bo pomijając ignorowanie danych GUSu (może powinno to się wreszcie zacząć nazywać WUS od wizażowy) wygląda na to że każdy kto zarabia poniżej 10 to przegryw.

[januszpolak]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87432544]Współczuję uczelni.[/QUOTE]

To gdzieś jest inaczej?

[flyingcrows]

Napisane przez januszpolak

To gdzieś jest inaczej?

Ja takich rzeczy nie doświadczyłam xd

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez januszpolak

To gdzieś jest inaczej?

No raczej.

[Limonka2738]

Napisane przez januszpolak

Studia fuuu To miejsce, gdzie traktują cię jak dziecko, tracisz czas słuchając ludzi którzy trzymali nowy podręcznik chyba ostatnio w 94' w salach z minionej epoki, gdzie pani sprzątaczka krzyczy na ciebie jak źle powiesisz płaszczyk Ooo i te cudowne "żarciki" starych profesorów, którzy jak nie molestują cię wzrokiem, to słownie, jak nie seksistowski dowcip, to ponadczasowe sentencje odnośnie roli kobiety przy praniu czy zmywaniu, czy ciąży. Och nie zapomnę pewnego wiekowego profesora, który powiedział że jest korelacja między długością i jakością włosów, a inteligencją Oczywiście im ładniejsze włosy, tym głupsza posiadaczka.

Byłam na 4 kierunkach na 3 różnych uniwerkach i nie kojarzę takich zachowań. Wręcz przeciwnie, panie z szatni zawsze były super, panie laborantki to w ogóle kosmos (piłyśmy razem colę z lodem z kostkarki z zaplecza, bo miałam z nimi układy), profesorowie pozwolili mi jeździć na krześle obrotowym po labie, inni zrobili mi sesję RPG, żebym mogła zaliczyć rok kiedy złamałam nogę, inni zabierają mnie na wspólne gotowanie, a panie z dziekanatu to w ogóle anioły i jeśli kiedyś dostanę Nobla, to im podziękuję w pierwszej kolejności. A promotorce z licencjatu to kupię chyba Porsche, jeśli się kiedyś dorobię. Ostatnio pozdrowił mnie jeden z profesorów sprzed 5 lat (wykładał matmę), bo pracuje z mamą mojej koleżanki.

Spotkałam prawie samych wspaniałych ludzi, uczyć się uwielbiam, chodzić na zajęcia też, no po prostu studia są super.

[januszpolak]

Napisane przez Limonka2738

Byłam na 4 kierunkach na 3 różnych uniwerkach i nie kojarzę takich zachowań. Wręcz przeciwnie, panie z szatni zawsze były super, panie laborantki to w ogóle kosmos (piłyśmy razem colę z lodem z kostkarki z zaplecza, bo miałam z nimi układy), profesorowie pozwolili mi jeździć na krześle obrotowym po labie, inni zrobili mi sesję RPG, żebym mogła zaliczyć rok kiedy złamałam nogę, inni zabierają mnie na wspólne gotowanie, a panie z dziekanatu to w ogóle anioły i jeśli kiedyś dostanę Nobla, to im podziękuję w pierwszej kolejności. A promotorce z licencjatu to kupię chyba Porsche, jeśli się kiedyś dorobię. Ostatnio pozdrowił mnie jeden z profesorów sprzed 5 lat (wykładał matmę), bo pracuje z mamą mojej koleżanki.

Spotkałam prawie samych wspaniałych ludzi, uczyć się uwielbiam, chodzić na zajęcia też, no po prostu studia są super.

Ja np. oglądałam filmy, takie na kasecie, nie wiem ale chyba z lat 60'. To, ile razy byłam obrażona, zwyzywana czy upokorzona to nawet nie zliczę Ale i tak nie było najgorzej, znałam osoby które przeżyły molestowanie (fizyczne też), wiadomo było, kto konkretnie, bardzo ciężki mobbing, czy dużo gorsze wyżywanie się psychiczne (z powodu poprawek np.) aż musiały lądować w szpitalu z powodu pogorszenia się zdrowia. No i oczywiście wieczne czekanie, podpieranie ścian, nie robienie niczego a następnie bycie odpytywanym ze wszystkiego, zastraszanie, do tej pory potrafię spokojnie czekać na kogoś 1-2 godziny bo wydaje mi się to oczywiste. Czekanie 2 godziny na kogoś, kto poświęci ci 15 minut czasu. Ingerencja zajęć we wszystko, zmiany terminów egzaminów w ostatniej chwili, zero planów na wakacje, kolizja ze wszystkim. Praca przy tym to sielanka, przynajmniej jak ktoś zaczyna krzyczeć na mnie to mogę wyjść, złożyć wypowiedzenie czy zgłosić mobbing bez ryzyka, że stracę x lat i zostanę z niczym.

[Nuova]

Napisane przez januszpolak

Ja np. oglądałam filmy, takie na kasecie, nie wiem ale chyba z lat 60'. To, ile razy byłam obrażona, zwyzywana czy upokorzona to nawet nie zliczę Ale i tak nie było najgorzej, znałam osoby które przeżyły molestowanie (fizyczne też), wiadomo było, kto konkretnie, bardzo ciężki mobbing, czy dużo gorsze wyżywanie się psychiczne (z powodu poprawek np.) aż musiały lądować w szpitalu z powodu pogorszenia się zdrowia. No i oczywiście wieczne czekanie, podpieranie ścian, nie robienie niczego a następnie bycie odpytywanym ze wszystkiego, zastraszanie, do tej pory potrafię spokojnie czekać na kogoś 1-2 godziny bo wydaje mi się to oczywiste. Czekanie 2 godziny na kogoś, kto poświęci ci 15 minut czasu. Ingerencja zajęć we wszystko, zmiany terminów egzaminów w ostatniej chwili, zero planów na wakacje, kolizja ze wszystkim. Praca przy tym to sielanka, przynajmniej jak ktoś zaczyna krzyczeć na mnie to mogę wyjść, złożyć wypowiedzenie czy zgłosić mobbing bez ryzyka, że stracę x lat i zostanę z niczym.

Oj tak bardzo się zgadzam. Czyżby PUM? Bo u mnie na stomatologii w Szczecinie tak było. Skończyłam u psychiatry z nerwicą.

Moim zdaniem medycyna/stomatologia to na chwilę obecną słabe kierunki i wszystkim odradzam :P


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c]

Napisane przez flyingcrows

Dwie rzeczy: może do programowania stronek internetowych nie potrzeba studiów, ale już widzę jak dzieciak po maturze ogarnia jakąś bardziej skomplikowaną matmę, czy chociażby algorytmikę.

A Ty co, backendową programistką jesteś, że się tak wywyższasz nad pisanie "stronek" ?

[flyingcrows]

[1=9a6d0e95fbc4407ed947e2e f8cea0fb12942fdf4_5e19100 28c83c;87432633]A Ty co, backendową programistką jesteś, że się tak wywyższasz nad pisanie "stronek" ?[/QUOTE]Nie wywyższam SIĘ nad nikim ani niczym, takie są fakty, że do niektórych ścieżek programistycznych nie jest potrzebna żadna głębsza wiedza poza samym językiem, a do innych już tak. Skłamałam?

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez flyingcrows

Nie wywyższam SIĘ nad nikim ani niczym, takie są fakty, że do niektórych ścieżek programistycznych nie jest potrzebna żadna głębsza wiedza poza samym językiem, a do innych już tak. Skłamałam?

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Ale bez przesady. Wiedzy nie trzeba zdobywać tylko na studiach.

[flyingcrows]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87432659]Ale bez przesady. Wiedzy nie trzeba zdobywać tylko na studiach. [/QUOTE]To prawda, ale jednak na studiach jest zdecydowanie łatwiej zdobywać wiedzę na akademickim poziomie imo. Już pomijając potrzebną ogromną samodyscyplinę potrzebną do nauczenia się na własną rękę często nudnych, ciężkich rzeczy, to jeszcze brak osoby, która ci to wszystko wytłumaczy? Ja bym na pewno nie podołała. Po co latami się samemu męczyć, skoro można się latami pomęczyć z czyjąś pomocą?
No bo niestety, zanim się przejdzie do ciekawych rzeczy, trzeba zdobyć "podstawy", co naprawdę jest czasem... żmudne.

Oczywiście są szkoły programowania, które obiecują, że zrobią z ciebie programistę w dwa miesiące, ale to właśnie taka płytka wiedza

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Limonka2738

Byłam na 4 kierunkach na 3 różnych uniwerkach i nie kojarzę takich zachowań. Wręcz przeciwnie, panie z szatni zawsze były super, panie laborantki to w ogóle kosmos (piłyśmy razem colę z lodem z kostkarki z zaplecza, bo miałam z nimi układy), profesorowie pozwolili mi jeździć na krześle obrotowym po labie, inni zrobili mi sesję RPG, żebym mogła zaliczyć rok kiedy złamałam nogę, inni zabierają mnie na wspólne gotowanie, a panie z dziekanatu to w ogóle anioły i jeśli kiedyś dostanę Nobla, to im podziękuję w pierwszej kolejności. A promotorce z licencjatu to kupię chyba Porsche, jeśli się kiedyś dorobię. Ostatnio pozdrowił mnie jeden z profesorów sprzed 5 lat (wykładał matmę), bo pracuje z mamą mojej koleżanki.

Spotkałam prawie samych wspaniałych ludzi, uczyć się uwielbiam, chodzić na zajęcia też, no po prostu studia są super.

Miałaś w takim razie spore szczęście. Studiowałam na dwóch uczelniach jeden kierunek, bo rok byłam na wymianie studenckiej i też trafiłam na rożnych ludzi. Im wcześniejszy rok studiów, tym gorzej. U nas nawet było takie stopniowanie podejścia. Pierwszy rok - g.wno, drugi rok - pan g.wno, trzeci - student, czwarty - pan student, piąty i szósty- ziomal po fachu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

Napisane przez januszpolak

Hajs nie jest dla mnie najważniejszy a może moja pewność siebie to dla ciebie entitlement. Nic nie uważam, że mi się należy, nie jestem komunistką

Ciekawe, bo sprawiasz inne wrażenie

Poza tym, może nikt nie lubi swojej pracy. Takie jest życie.

Ja swoją pracę uwielbiam, więc niekoniecznie. Generalnie smutne jest to co piszesz, studia wspominam świetnie, a studiowałam 3 kierunki na 2 różnych uczelniach, mam swoją ulubioną alma mater, ale obie trzymały poziom, a studenci traktowani byli jak partnerzy. Na pracę psioczę jak jest duży do roboty, ale tak naprawdę daje mi ogromną satysfakcję i jest po prostu przyjemna i rozwijająca. Mając opcję siedzieć w domu, a chodzić do mojej pracy zawsze wybiorę drugą.

Także według mnie Twoje odczucia nie są do końca normalne i może trochę się wkopałaś z tym wyborem studiów i zawodu, którego tak nienawidzisz. Mi by było szkoda życia na takie frustracje i zniechęcenie szczerze mówiąc.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez flyingcrows

To prawda, ale jednak na studiach jest zdecydowanie łatwiej zdobywać wiedzę na akademickim poziomie imo. Już pomijając potrzebną ogromną samodyscyplinę potrzebną do nauczenia się na własną rękę często nudnych, ciężkich rzeczy, to jeszcze brak osoby, która ci to wszystko wytłumaczy? Ja bym na pewno nie podołała. Po co latami się samemu męczyć, skoro można się latami pomęczyć z czyjąś pomocą?
No bo niestety, zanim się przejdzie do ciekawych rzeczy, trzeba zdobyć "podstawy", co naprawdę jest czasem... żmudne.

Oczywiście są szkoły programowania, które obiecują, że zrobią z ciebie programistę w dwa miesiące, ale to właśnie taka płytka wiedza

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Na studiach też nie zawsze Ci wytłumaczą, jedne drugim nierówne. Niektórzy lecą z materiałem i na tym się kończy, reszty uczysz się sama w domu, z innymi lub z korepetytorem. Może jest łatwiej pod tym względem, że na dziennych masz kupę czasu wolnego.


Co do pracy. Niedawno zmieniłem i przyznam że chce mi się wstawać. Pierwszego dnia aż się zasiedziałem, nie ogarnąłem że już mogę iść do domu

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Januszpolak - serio opierasz swoją przyszłość na zarobkach TŻ? Dla mnie to niepojete w dzisiejszych czasach. Myslalam, ze kobiety dawno się już przekonały, że bycie uzaleznioną od kogos w sprawach ekonomii to nikomu niepotrzebna głupota. Czy robisz sobie jaja i tego nie wyłapałam?

[9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c]

Napisane przez flyingcrows

Nie wywyższam SIĘ nad nikim ani niczym, takie są fakty, że do niektórych ścieżek programistycznych nie jest potrzebna żadna głębsza wiedza poza samym językiem, a do innych już tak. Skłamałam?

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

No nie skłamałaś ale to nie wiem po co ten jad zawarty w "stronce".

---------- Dopisano o 09:48 ---------- Poprzedni post napisano o 09:31 ----------

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;87432899]Januszpolak - serio opierasz swoją przyszłość na zarobkach TŻ? Dla mnie to niepojete w dzisiejszych czasach. Myslalam, ze kobiety dawno się już przekonały, że bycie uzaleznioną od kogos w sprawach ekonomii to nikomu niepotrzebna głupota. Czy robisz sobie jaja i tego nie wyłapałam?[/QUOTE]
Ja akurat nie chciałabym być zależną od faceta finansowo i siedzieć w domu, natomiast zastanawia mnie ten brak otwartości umysłowej i tolerancji, jechanie po każdym, kto nie jest 'nowoczesny' i nie chce żyć, tak jak jest to obecnie lansowane. Może nie każda kobieta marzy o karierze i chodzeniu do pracy, ja znam jedną taką, która jest mega introwertyczką, męczy ją niesamowicie użeranie się z obcymi ludźmi w pracy, nie ukrywa, że najchętniej siedziałaby w domu i wychowywała dzieci - ewentualnie pracowała zdalnie z domu cały czas. Może sobie na to pozwolić, bo jej mąż zarabia grube kokosy. I ma do tego prawo, ale szkoda, że te wszystkie 'nowoczesne' kobiety rodem z XXI wieku tego nie pojmują. Wiadomo, że teoretycznie nawet, jeśli się nie rozwiodą, to mąż może zginąć albo doznać uszczerbku na zdrowiu, przez który nie będzie mógł pracować i wtedy byłaby w czarnej d*pie, ale każdy raczej zdaje sobie sprawę z takich rzeczy, podejmując decyzję i się na to godzi. Nie rozumiem tego wciskania na siłę każdemu, że ma żyć po nowoczesnemu, a jak nie to jest głupia i zacofana. Najlepsze, że twierdzą tak osoby, które się uważają za takie otwarte, tolerancyjne, a jednak wychodzi na to, że takie otwarte nie są. Hipokryzja. Szkoda, że niektórym tak ciężko zrozumieć, iż niektóre kobiety naprawdę wolą siedzieć w domu i wychowywać dzieci, zamiast chodzić do pracy i mają do tego prawo.

[Ninanina88]

Napisane przez LadyChatterbox

A umiesz liczyć? To teraz przelicz sobie ze kredyt splacony w 5 zamiast 25 lat odejmuje ci jakieś 70% odsetek. I ryzyko ze za kilka-kilkanaście lat stopy procentowe skocza wysoko.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Sorry ale jak ktoś jest w stanie tak zaciskać pasa i tyle zarabiać żeby spłacić kredyt 25 letni w 5 lat to nie bierze kredytu na 15 lat tylko na 10 a przykład. To chyba Ty masz problem z liczeniem. Jeśli masz kredyt na 25 to przy maksymalnym zaciskaniu pasa raczej spļacisz go w 15 nie w 5. I każdy żyje tak jak lubi, ja wzieļam kredyt plus minus w wieku 30 i dla mnie zmarnowanie jednych z potencjalnie najfajniejszych 10 lat mojego życia na maksymalne biedowanie żeby spļacić 10 lat wczesniej kredyt nie jara. Pewnie jak ktoś ma możliwość oszczędzić, wpłynie jakaś dodatkowa kasa to można wiecej, ale 1p lat nue być na wakacjach, oglądać każdą złotówke 15 razy, jak kto lubi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[edan84]

Napisane przez Ninanina88

Sorry ale jak ktoś jest w stanie tak zaciskać pasa i tyle zarabiać żeby spłacić kredyt 25 letni w 5 lat to nie bierze kredytu na 15 lat tylko na 10 a przykład. To chyba Ty masz problem z liczeniem. Jeśli masz kredyt na 25 to przy maksymalnym zaciskaniu pasa raczej spļacisz go w 15 nie w 5. I każdy żyje tak jak lubi, ja wzieļam kredyt plus minus w wieku 30 i dla mnie zmarnowanie jednych z potencjalnie najfajniejszych 10 lat mojego życia na maksymalne biedowanie żeby spļacić 10 lat wczesniej kredyt nie jara. Pewnie jak ktoś ma możliwość oszczędzić, wpłynie jakaś dodatkowa kasa to można wiecej, ale 1p lat nue być na wakacjach, oglądać każdą złotówke 15 razy, jak kto lubi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I tak pewnie będziesz oglądać złotówkę z 15 stron kiedy stopy procentowe w naszym bantustanie skoczą jak w Turcji. A Turcja to kilka razy bardziej stabilny i cywilizowany kraj niż my.
Przypominam że tam doszły do 20-kilku %.
Czy to takie nierealne aby u nas poszły z obecnych 1,5% do tych 25%? Nie. Nikogo by to nie zdziwiło. Zresztą tego typu stopy mieliśmy jeszcze parę lat temu.
A wtedy przyjdzie czas żniw, kupna tych wszystkich mieszkań branych na 25 lat za poldarmo, których właściciele nie będą w stanie zapłacić następnej raty

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Oczywiście, że każdy ma żyć prawo jak chce. Tylko mało to przemocy ekonomicznej, mało małżeństw, które trwaja, bo kobieta nie ma jak odejść? Po prostu mnie to dziwi. Znam wiele kobiet, której mniej lub bardziej są zależne od kogoś. To po prostu mocno ogranicza wolność, która jest dla mnie bardzo ważna.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;87433727]Oczywiście, że każdy ma żyć prawo jak chce. Tylko mało to przemocy ekonomicznej, mało małżeństw, które trwaja, bo kobieta nie ma jak odejść? Po prostu mnie to dziwi. Znam wiele kobiet, której mniej lub bardziej są zależne od kogoś. To po prostu mocno ogranicza wolność, która jest dla mnie bardzo ważna.[/QUOTE]

A ja znowu nie chciałabym wywierać presji na partnerze, że dobrobyt rodziny zależy w całości od niego. Poza tym w takim układzie na pewno nie zdecydowałabym się na dzieci. Ja mogę podjąć ryzyko, że w razie jakiejś tragicznej sytuacji spadnie mi standard życia, ale dziecku bym nie mogła tego zrobić.

[9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87433750]A ja znowu nie chciałabym wywierać presji na partnerze, że dobrobyt rodziny zależy w całości od niego. Poza tym w takim układzie na pewno nie zdecydowałabym się na dzieci. Ja mogę podjąć ryzyko, że w razie jakiejś tragicznej sytuacji spadnie mi standard życia, ale dziecku bym nie mogła tego zrobić.[/QUOTE]
Ale u moich znajomych nikt na nikogo nie wywierał presji, razem doszli do takiego wniosku i jest git.
A to, że są patologiczne związki, gdzie kobieta nawet nie ma jak odejść bo jej na życie nie byłoby stać, to inny wątek. Ja się odnosiłam do zdrowych związków, gdzie ludzie się kochają, szanują i podejmują decyzje wspólnie. Również sobie cenię wolność, ale widać niektórym to zwisa

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=9a6d0e95fbc4407ed947e2e f8cea0fb12942fdf4_5e19100 28c83c;87433921]Ale u moich znajomych nikt na nikogo nie wywierał presji, razem doszli do takiego wniosku i jest git.
A to, że są patologiczne związki, gdzie kobieta nawet nie ma jak odejść bo jej na życie nie byłoby stać, to inny wątek. Ja się odnosiłam do zdrowych związków, gdzie ludzie się kochają, szanują i podejmują decyzje wspólnie.[/QUOTE]


Nie chodzi o presję, że ktoś komuś każe pracować, a ja sobie posiedzę w domu. Dla mnie to zawsze będzie presje jeśli tylko jedna osoba zarabia, a jesteście przyzwyczajeni do jakiegoś standardu życia. Jeżeli dwie osoby dobrze zarabiają to w momencie, kiedy jedna straci pracę lub sama będzie chciała odejść np. przez mobbing żadna tragedia się nie dzieje.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;87432899]Januszpolak - serio opierasz swoją przyszłość na zarobkach TŻ? Dla mnie to niepojete w dzisiejszych czasach. Myslalam, ze kobiety dawno się już przekonały, że bycie uzaleznioną od kogos w sprawach ekonomii to nikomu niepotrzebna głupota. Czy robisz sobie jaja i tego nie wyłapałam?[/QUOTE]

Niektóre tak lubią i niektórzy też tak lubią (w sensie kury domowe). Wszystko pięknie dopóki są razem, ja na jej miejscu obawiałbym się co będzie gdy zostanę sam zarabiając najniższą krajową.