Związek wykładowcy i studentki.

[Odette7]

ja jeszcze nawet nie jestem na poziomie znajomi... czemu faceci sa tak malo domyslni??

[mysza007]

Ten "mój" to sądzę ze sie domyślił, ale się tego boi

[Odette7]

boi sie ogolnie zwiazku czy konsekwencji zwiazku ze studentka?

[mysza007]

Napisane przez Odette7

boi sie ogolnie zwiazku czy konsekwencji zwiazku ze studentka?

Odette jak pisałam wyżej, on ogólnie obawia się kobiet, to mi powiedział...ale czy związku...to tego nie wiem
nie chodzi tu o "studentkę", tylko o kobietę, czyli płeć przeciwną

[Odette7]

"moj" chyba ma problemy z nasza relacja... moze bylby smielszy gdyby nie to ze on jest wykladowca a ja studentka na jednym wydziale... ale rozumiem to, boi sie o etat

[mysza007]

Napisane przez Odette7

"moj" chyba ma problemy z nasza relacja... moze bylby smielszy gdyby nie to ze on jest wykladowca a ja studentka na jednym wydziale... ale rozumiem to, boi sie o etat

no ja tez to rozumiem, gdybym ja u "mojego" zaczela studiować teraz to on byłby w niezłej kropie, choć dla mnie, chocby na uczelni z przejściem na "pan dr" nie było by zadnego problemu

[wiktoria824]

właśnie

[mysza007]

Za kilka dni znów się z nim zobaczę

[Odette7]

Ja sie z moim dzis widzialam... Ale nie bylo szansy zagadac, bo stalam z kims a wolalabym by sprawa zostala miedzy nami.
Chociaz ludzie i tak juz dziwnie patrza na nasza wymiane usmiechow

[NaturalWomen]

Od pewnego czasu cały czas myślę pewnym facecie z dr przed nazwiskiem, miałam z min wykłady. Zdaję sobie sprawę, że trudno nazwać to miłością, bo tak naprawę nie znam człowieka. Imponuje mi swoją wiedzą; skończył 2 fakultety, napisał kilka książek, liczne artykuły, biegła znajomość dwóch języków... itd. Sympatyczny, inteligentny facet. Co zrobić żeby przestać o Nim myśleć?

[Odette7]

Latwo nie bedzie, zwlaszcza jesli go widujesz na uni....

[mysza007]

ech...widzialam sie z nim ostatnio, pogadałam... jestem totalnie przybita

[niebieskookaaaa]

No wlasnie, po czym poznac, ze faktycznie cos jest na rzeczy i ze nie jest to tylko forma uprzejmosci ze strony dr?

[Odette7]

Jesli on zaczyna byc bardziej mily niz to konieczne....

[Veredise]

Napisane przez Odette7

Jesli on zaczyna byc bardziej mily niz to konieczne....

Moim zdaniem nie. Może być milszy dla Ciebie, bo Cię po prostu lubi. I to chyba da się odróżnić, kiedy facet jest po prostu miły, pomocny i dobrze dziewczynie życzy, jako studentce, a kiedy flirtuje i dziewczyna mu się podoba.
Wg mnie coś będzie na rzeczy dopiero wtedy, gdy będzie próbował kontaktować się nie na "płaszczyźnie uczelnianej", ale innej - przykładowo, piszesz u niego pracę, to Ci mówi, że pożyczy książkę i że nie przyniesie jej na uczelnię, ale np. możecie się spotkać "na mieście", albo w ogóle w jakiejś konkretnej kawiarni.

[Selene _]

Też miałam taką dwuznaczną sytuację na studiach z jednym panem doktorem. Co prawda, nie byłam w nim zakochana ani nawet zauroczona, ale trzeba przyznać, że był przystojny: brunet po 30-stce, modnie się ubierał, no i bardzo inteligentny. Zajmował się interesującymi mnie dziedzinami, zdawałam u niego egzamin z filozofii - oczywiście dostałam 5, choć nie powiem, żebym dużo się uczyła
W każdym razie nie miałam z nim nigdy ćwiczeń, jedynie wykłady, więc nigdy nie byliśmy w bliższych relacjach, a tu po jakichś 2 latach od tamtego egzaminu on zaczął mi ni stąd, ni zowąd mówić pierwszy "dzień dobry" i szeroko się uśmiechać na mój widok. Hm, ciekawe, czy tylko mnie dostąpił taki zaszczyt czy zdarzało mu się to częściej - pewnie tak, bo trochę wyglądał na kobieciarza. Niemniej wtedy nie wiedziałam, co o tym myśleć.
Po skończeniu studiów nie spotkałam go, ale ostatnio coraz częściej myślę nad doktoratem, ciekawe, jak by się zachowywał, gdybyśmy znaleźli się po tej samej stronie barykady

Generalnie rozumiem fascynację dziewczyn wykładowcami - nie dość, że przystojni, to często niesamowicie inteligentni, z pasją, którą potrafią zarazić innych, cieszą się prestiżem społecznym itp. Choć z zarobkami pewnie nie zawsze tak u nich różowo, przynajmniej na uniwerku

[mysza007]

Uparłam się... kurde, ja go oswoję i koniec

[Odette7]

U mnie stanelo w miejscu ;/
No tak... nie wiem czy to typowa relacja wykladowca-studentka, gdy on czestuje mnie ciastem (?) ale wyczuwam za duze zainteresowanie u jednego, za to spadek zainteresowania u drugiego, ktory z kolei interesuje mnie

[niebieskookaaaa]

U nas gosciu proponuje kawe, herbate, jakies slodkosci, takze tym bym sie nei sugerowala, bo to chyba tylko z uprzejmosci.

mysza007 Ja tez sie uparlam i nie ma bata, nie odpuszcze Tylko mam problem z interpretacja jego zachowania...

veredise Tylko ze ja nie wiem wlasnie czy to flirt, czy raczej taki styl bycia...

[whitechocolateraspberry]

A nie pomyslalyscie, ze jak podrywa was duzo starszy wykladowca, to raczej nie dlatego, ze chce stworzyc zwiazek, tylko dlatego ze chce 'zaliczyc'?
Historia stara jak swiat... ze wykladowcy uprawiaja seks ze studentkami, ale raczej malo ktory mysli o powaznym zwiazku ze swoja studentka, mlodsza o kilkanascie albo nawet wiecej lat.

[Odette7]

No i co w zwiazku z tym? Zawsze mozna zadowolic sie romansem
A potem moze wywiaze sie z tego cos wiecej, jesli komus bardzo na tym zalezy...

[whitechocolateraspberry]

No to jak zadowala cie romans to spoko ale na nic więcej bym nie liczyła. Raczej dorosły facet będący w wieku twojego ojca nie mysli powaznie o związku z tobą, pewnie go sobie nawet nie wyobraża. Może tobie będzie zależeć bo ja jestem przekonana ze nie jemu. Kilka moich kolezanek miało takie historie, kazda zle skończyła. Zakochana po uszy a facetowi chodziło tylko o flirt albo o seks. I wprost mówił, że sobie nie wyobraża związku ze studentką i bycia parą.
Jeśli facet by się zakochał to ok. Ale jesli wykladowca czy ktos podobny patrzy sie na ciebie usmiecha proponuje ci randki a nawet cie dobrze nie zna to jest oczywiste ze nie mysli o związku z tobą tylko o przygodzie.

[wiktoria824]

masz racje whitechocolateraspberry
jak robiłam licencjat i teraz na mgr ciągle słyszę o takich historiach. I jak tego można się spodziewać żaden z tych panów dr nie zostawił żony. chodziło im tylko o numerek. Przeżywają kryzys wieku średniego i tyle)

[BajaderkowaBaba]

Hahaha, jak tak czytam ten wątek, to buźka mi się śmieje.

Nie jestem z wykładowcą, ale z asystentem na uczelni i wydziale, na którym studiuję nie podrywała go w pracy, lecz zanim ją w ogóle dostał kiedy był na studiach, a z racji różnicy wieku - ja nadal studiuję, a uczy studentów
Śmieszne sytuacje z tego wynikają - jego pracodawca wie, że jesteśmy w związku (przecież ślubu nie odwołam z tego powodu:P) do tego były zamiany asystentów, żebyśmy nie mieli ze sobą kontaktu na zajęciach - na moją prośbę, choć starsi wykładowcy mówili, żebym się nie przejmowała.

Ale jak tak sobie pomyślę, czy miałabym odwagę mojego Tż-ta zaatakować jako mojego nauczyciela? nie, zdecydowanie nie. On zresztą też bardzo lojalnie podchodzi do pracy.

[Odette7]

Mnie w zupelnosci zadowala romans. Facet jest wolny, nie jest doktorem i jest duzo mlodszy niz moj ojciec Czemu nie?
Aczkolwiek znam przypadek "zakochania" w wykladowcy, nawet niejeden. Na naszej uczelni to podstawa - mamy zbyt fajnych wykladowcow

[Juliette88]

Napisane przez Selene _

W każdym razie nie miałam z nim nigdy ćwiczeń, jedynie wykłady, więc nigdy nie byliśmy w bliższych relacjach, a tu po jakichś 2 latach od tamtego egzaminu on zaczął mi ni stąd, ni zowąd mówić pierwszy "dzień dobry" i szeroko się uśmiechać na mój widok.

Nie ma to jak upatrywać głębszego sensu w słowach "Dzień dobry"
Na stopie prywatnej (nie jest już Twoim wykładowcą, pracodawcą itp.), to mężczyzna pierwszy kłania się kobiecie. Normalna sytuacja i oznaka kultury.

[whitechocolateraspberry]

Napisane przez wiktoria824

masz racje whitechocolateraspberry
jak robiłam licencjat i teraz na mgr ciągle słyszę o takich historiach. I jak tego można się spodziewać żaden z tych panów dr nie zostawił żony. chodziło im tylko o numerek. Przeżywają kryzys wieku średniego i tyle)

To prawda, ale swoją drogą współczuję ich żonom i studentkom i nie rozumiem jak mogą miec taki tupet do okladmywania i swoich żon, że są wierni i tych studentek, że się rozwiodą. Naprawdę, trzeba nie mieć sumienia... i to wydawałoby się inteligentni ludzie.

[mysza007]

Ja mam jakieś załamanie...pod koniec tygodnia mam mieć pewne spotkanie, na którym będzie również on i wcale nie mam ochoty tam iść Czuje złość i smutek, że to bez sensu i nic tego przecież nie będzie, więc po co ja tak kombinuje

[BajaderkowaBaba]

Napisane przez mysza007

Ja mam jakieś załamanie...pod koniec tygodnia mam mieć pewne spotkanie, na którym będzie również on i wcale nie mam ochoty tam iść Czuje złość i smutek, że to bez sensu i nic tego przecież nie będzie, więc po co ja tak kombinuje

Najprawdopodobniej masz rację. Sama zauważyłam, że mam/miałam tendencję do nadinterpretowania wielu gestów.

[mysza007]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Najprawdopodobniej masz rację. Sama zauważyłam, że mam/miałam tendencję do nadinterpretowania wielu gestów.

BajaderkowaBaba ja raczej nie nadinterpetuje, bo już go trochę znam i wiem z czym on ma problem...ale co z tego...jeśli on nic nie chce, bądź nie będzie chciał z tym zrobić, to ja się tylko namęczę nie potrzebnie
tylko...ech...tak mi go szkoda