Siostra męża

[Ellen_Ripley]

Napisane przez stussy

OTÓŻ TO


Serio, nie wkurilibyście się, jakby ktoś wam coś jawnie obiecywał, a potem udawał głuchego i głupiego? Naprawdę? Ja bym się wściekła.
Co innego, jakby nic nie było ustalone i nagle autorka sobie wymyśliła "ok, to teraz trzeba twoją siostrę stąd wygnać bo mi nie pasuje". Ale kurde, mieli obiecane, to fajnie tej obietnicy dotrzymać, czy nie?

Oczywiście, że bym się wkurzyła... i poszła na swoje, bogatsza o doświadczenie, że to, co mówią rodzice mojego lubego jest guzik warte. Wkurzenie należy oddzielić od faktu, że tu nie ma na co czekać i się ewakuować z tej niekomfortowej sytuacji.

[Nimve]

Napisane przez Aaneczkaa86

Oczywiście, że jak ktoś coś komuś obiecał to powinien się z takie umowy wywiązać. Tylko czy w tych obietnicach uwzględnili córkę. Mogli w stosunku do niej robić też jakieś założenia że opuści pokój, przeniesie się do partnera, a tu wyszło inaczej. Nimve gdzie jest napisane, że rodzice ustalili z córką że do czasu jak młodzi się wprowadzają ona ma iść mieszkać do partnera.
Nie wiemy czy takie wytykanie tu rodziców jest w porządku.
Nie wiemy jakie tam bagienko między rodzeństwem jest. Jeśli by potrafili normalnie porozmawiać to by i tego tematu pewnie nie było. Tam muszą być inne zaszłości a do tego jeszcze się wtrąciła autorka i wszystko wybuchło.
Siostra może im teraz robić jawne złośliwości albo odpłacać za wcześniejsze zachowanie brata.

W pierwszym poście. Autorka napisała, że siostra miała się wyprowadzić po ich ślubie, jeśli będzie miała gdzie mieszkać. I ma gdzie mieszkać, bo kupiła wspólnie z narzeczonym własne mieszkanie, za 3 miesiące się pobierają. A mimo to, zaszantażowała matkę, że jej nie odwiedzi nigdy więcej, jeśli jej pokój nie będzie na nią czekał.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ana909]

Napisane przez Nimve

W pierwszym poście. Autorka napisała, że siostra miała się wyprowadzić po ich ślubie, jeśli będzie miała gdzie mieszkać. I ma gdzie mieszkać, bo kupiła wspólnie z narzeczonym własne mieszkanie, za 3 miesiące się pobierają. A mimo to, zaszantażowała matkę, że jej nie odwiedzi nigdy więcej, jeśli jej pokój nie będzie na nią czekał.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wszystko ok tylko roszczenie sobie praw do majątku jeszcze żyjących rodziców jest generalnie nieodpowiedzialne. Bo póki żyją mogą zmieniać zdanie co tydzień i nikt im tego nie zabroni. Kwestie sumienia i prawa się tutaj nie pokrywają niestety. Mi dziadek obiecywał mieszkanie, mimo że mial 10cioro wnuków, i podobno nie tylko mi. A suma summarum kiedy umarł poszło normalne dziedziczenie ustawowe i część ma babcia a część jej dzieci.
Czy powinnam teraz robić komuś wyrzuty, bo dziadek mi obiecywał? No nie.

Dom póki co jest rodzicow i nikomu się nic nie należy, póki żyją.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez tinkerver2

Też znowu bez przesady, ja bym się nikomu nie chciała tłumaczyć dlaczego chcę, żeby mój pokój został "awaryjnie" nie ruszony. Wg mnie córka rodziców ma do tego pełne prawo.
Laska przychodzi tak naprawdę z ulicy, bierze z narzeczonym górę domu, a ty dziewczyno spadaj, bo my chcemy rodzinę zakładać i nam zawadzasz.
Córka i syn mają dokładnie takie same prawa do domu rodzinnego. Tym bardziej, że córka ma "dom po dziadku", a syn ma dostać działkę. Nie wiadomo w jakim stanie ten dom, i czy nie jest on niedźwiedzia przysługa jak np. U mnie.
Wg mnie to rodzice powinni zapisać dom już teraz na dwoje dzieci, i wtedy jedna strona powinna spłacić druga. Ewentualnie zapisać w zamian za dożywotnią opiekę, i wtedy siostra nie jest angażowana w żadne sprawy dotyczące rodziców, żadnych opłat itd.
Poza tym to nadal będzie na szkodę siostry - ok, ona dostała dom po dziadku, a syn dostaje działkę, piętro domu, i jeszcze darmowa opiekę nad dzieckiem w przyszłości.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Nie wiem, co tyle tutaj o "obcej babie". Dziwi mnie trochę; moi rodzice zawsze serdecznie podchodzili do moich partnerów (no dobra, nie wszystkich) - i na pewno będą pozytywnie podchodzić do męża. Oczywiście gdyby się coś nie układało, to będą po mojej stronie, ale nie wiem, co to za porównywanie, że "obca baba sobie wzięła i zamieszkała". Może mają dobre relacje i dla nich to żadna "obca baba", tylko żona ich syna i mogą ją uznawać za rodzinę, choć nie łączą ich więzy krwi.

Nie należy się im nic po równo i nikt nie musi nikogo spłacać z samego tego tytułu, że są dziećmi; rodzice mogą mieć fantazję przepisać tylko synowi swój dom, a syn tylko płaci np. zachowek (o czym na razie nie ma po co rozmawiać, bo halo, oni żyją). Pomijam że nie chciałabym mieszkać z rodzicami, ale ludzie mają różne wizje, pragnienia i tutaj niekonsekwencja rodziców zawiodła, bo skoro tak się umawiali, to niefajnie, że jest inaczej.

Tyle że na miejscu tej pary po prostu bym się wyprowadziła i miała w czterech literach te zabawy, a nie dywagowała, czy jest sprawiedliwie, czy nie. Tak samo się dziwię obcej kobiecie, że nadal przyjeżdża do rodziców nocować pięterku, no chyba że Autorka przekłamała jej wiek i ma tych lat, nie wiem, 20, a nie 40.

[Hultaj]

Wybijali nam z głowy kredyty i zawsze mówili że jak Cię na coś nie stać aby to kupić to znaczy że tego nie potrzebujesz.

jak cię nie stać na mieszkanie to go nie potrzebujesz. Aha.

I nic tu nie jest moje i nigdy nie będzie.

Najprawdopodobniej będzie tylko za xy lat, taki psikus.

Szczerze mówiąc to niewiele wiemy.

napisała że były ustalenia a te z reguły z czegoś wynikają, nie ma sensu tworzyć teorii spiskowych.
Może i dom dziadka zapisany ''nie jest'' ale skoro siostra jest taka asertywna rządzalska i wymagająca nie zdziwiłabym się gdyby dawno już zadbała o to by dom dziadka notarialnie był na nią. To 1. Po 2 nie zdziwiłabym się gdyby wcale nie chodziło o żadne ''dziadka obietnice'' i ''ukochana wnusia czymś tam sobie zasłużyła'' tylko dom odziedziczyło któreś z rodziców i zdecydowali że będzie dla córki, działka dla syna. Po 3 autorka: ''siostra dostała'', ''my mieliśmy (działkę) dostać''. Może ja się nie znam ale chyba różni się tryb dokonany od niedokonanego ale planeta wizaż swoje.

Też znowu bez przesady, ja bym się nikomu nie chciała tłumaczyć dlaczego chcę, żeby mój pokój został "awaryjnie" nie ruszony. Wg mnie córka rodziców ma do tego pełne prawo.
Laska przychodzi tak naprawdę z ulicy, bierze z narzeczonym górę domu, a ty dziewczyno spadaj, bo my chcemy rodzinę zakładać i nam zawadzasz.
Córka i syn mają dokładnie takie same prawa do domu rodzinnego. Tym bardziej, że córka ma "dom po dziadku", a syn ma dostać działkę. Nie wiadomo w jakim stanie ten dom, i czy nie jest on niedźwiedzia przysługa jak np. U mnie.

tylko że tam były określone ustalenia pomiędzy młodymi i rodzicami.
Gdyby Twoje mieszkanie było niedźwiedzią przysługą byś tam nie mieszkała. Po prostu i tak taniej wychodzi Ci zrobić tą elektrykę niż najmować od obcych. A tak naprawdę o smutek przyprawia to że twój mąż nie dostał go zapisem, gdyby tak było i jak ma jego siostra ze swoimi mieszkaniami nie zastanawialibyście się nawet 10 minut.

[Aaneczkaa86]

Napisane przez Nimve

W pierwszym poście. Autorka napisała, że siostra miała się wyprowadzić po ich ślubie, jeśli będzie miała gdzie mieszkać. I ma gdzie mieszkać, bo kupiła wspólnie z narzeczonym własne mieszkanie, za 3 miesiące się pobierają. A mimo to, zaszantażowała matkę, że jej nie odwiedzi nigdy więcej, jeśli jej pokój nie będzie na nią czekał.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oki to widziałam ale Autorka nie pisze czy ta umowa była ustalona tylko z rodzicami czy w swoich założeniach wzięli tez pod uwagę siostrę
Mogli sobie ustalić ze skoro siostra za 3 miesiące ma się pobrać to się wyprowadzi. Jeśli nie wzięli siostry na te ustalenia tylko postawili przed faktem dokonanym to dlaczego miała nie poczuć się pomijana. Nikt nie lubi być rozstawiany po kątach.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Napisane przez Hultaj

jak cię nie stać na mieszkanie to go nie potrzebujesz. Aha.
Najprawdopodobniej będzie tylko za xy lat, taki psikus.
napisała że były ustalenia a te z reguły z czegoś wynikają, nie ma sensu tworzyć teorii spiskowych.
Może i dom dziadka zapisany ''nie jest'' ale skoro siostra jest taka asertywna rządzalska i wymagająca nie zdziwiłabym się gdyby dawno już zadbała o to by dom dziadka notarialnie był na nią. To 1. Po 2 nie zdziwiłabym się gdyby wcale nie chodziło o żadne ''dziadka obietnice'' i ''ukochana wnusia czymś tam sobie zasłużyła'' tylko dom odziedziczyło któreś z rodziców i zdecydowali że będzie dla córki, działka dla syna. Po 3 autorka: ''siostra dostała'', ''my mieliśmy (działkę) dostać''. Może ja się nie znam ale chyba różni się tryb dokonany od niedokonanego ale planeta wizaż swoje.

tylko że tam były określone ustalenia pomiędzy młodymi i rodzicami.
Gdyby Twoje mieszkanie było niedźwiedzią przysługą byś tam nie mieszkała. Po prostu i tak taniej wychodzi Ci zrobić tą elektrykę niż najmować od obcych. A tak naprawdę o smutek przyprawia to że twój mąż nie dostał go zapisem, gdyby tak było i jak ma jego siostra ze swoimi mieszkaniami nie zastanawialibyście się nawet 10 minut.

Pisałam o domu, nie mieszkaniu.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Mijanou]

Napisane przez stussy

OTÓŻ TO


Serio, nie wkurilibyście się, jakby ktoś wam coś jawnie obiecywał, a potem udawał głuchego i głupiego? Naprawdę? Ja bym się wściekła.
Co innego, jakby nic nie było ustalone i nagle autorka sobie wymyśliła "ok, to teraz trzeba twoją siostrę stąd wygnać bo mi nie pasuje". Ale kurde, mieli obiecane, to fajnie tej obietnicy dotrzymać, czy nie?

Pewnie, że bym się wkurzyła. Ludzka rzecz i zrozumiała reakcja. Ale jeśli miałabym do wyboru gryźć się na niesprawiedliwość i zatruwać sobie tym życie lub wziąć sprawy we własne ręce i wyprowadzić się nawet na wynajem żeby odciąć się od sytuacji, która zatruwa mi życie to bez wahania wybrałabym opcję numer 2.

[Aaneczkaa86]

Napisane przez Hultaj

jak cię nie stać na mieszkanie to go nie potrzebujesz. Aha.
Najprawdopodobniej będzie tylko za xy lat, taki psikus.
napisała że były ustalenia a te z reguły z czegoś wynikają, nie ma sensu tworzyć teorii spiskowych.
Może i dom dziadka zapisany ''nie jest'' ale skoro siostra jest taka asertywna rządzalska i wymagająca nie zdziwiłabym się gdyby dawno już zadbała o to by dom dziadka notarialnie był na nią. To 1. Po 2 nie zdziwiłabym się gdyby wcale nie chodziło o żadne ''dziadka obietnice'' i ''ukochana wnusia czymś tam sobie zasłużyła'' tylko dom odziedziczyło któreś z rodziców i zdecydowali że będzie dla córki, działka dla syna. Po 3 autorka: ''siostra dostała'', ''my mieliśmy (działkę) dostać''. Może ja się nie znam ale chyba różni się tryb dokonany od niedokonanego ale planeta wizaż swoje.

tylko że tam były określone ustalenia pomiędzy młodymi i rodzicami.
Gdyby Twoje mieszkanie było niedźwiedzią przysługą byś tam nie mieszkała. Po prostu i tak taniej wychodzi Ci zrobić tą elektrykę niż najmować od obcych. A tak naprawdę o smutek przyprawia to że twój mąż nie dostał go zapisem, gdyby tak było i jak ma jego siostra ze swoimi mieszkaniami nie zastanawialibyście się nawet 10 minut.

Jak Cię nie stać aby kupić mieszkanie to masz opcje wynajmu. Jak chcesz kupić mieszkanie to możesz na nie odkładać. Nie musisz koniecznie się bawić w kredyty.
To nie teorie spiskowe tylko napisanie lakonicznie ze były jakieś ustalenia. Kto brał udział w tych ustaleniach
Nawet jeśli były jakieś ustalenia to obecne realia bardzo się od nich różnią
Wiec nasze dywagania o tym co jest słusznie moralne albo jak powinno być nic nie dadzą.
Autorka z mężem mają takie realia ze albo siedzą w bagnie jakie sobie zrobili, mogą się wyprowadzić, mogą starać się spokojnie porozmawiać ze wszystkimi stronami o tym jak ma wyglądać ich dalsze wspólne mieszkanie
Ta ostatnia opcja jakoś chyba mało prawdopodobna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Myślę, że łatwo tak spokojnie podchodzić do niesprawiedliwego obdarowywania dzieci, kiedy to nie własną dupa się pali.

W przypadku, kiedy samemu byłoby się poszkodowanym i dostało figę a brat dwa mieszkania, to punkt widzenia pewnie nagle by się co niektórym zmienił.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez Aaneczkaa86

Jak Cię nie stać aby kupić mieszkanie to masz opcje wynajmu. Jak chcesz kupić mieszkanie to możesz na nie odkładać. Nie musisz koniecznie się bawić w kredyty.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

genialna porada. zwłaszcza w czasach, gdy mieszkania drożeją na potęgę, będę mieszkać na wynajmie i odkładać pieniądze, które będzie zżerać inflacja.
ale to tylko mogła wymyślić osoba, której dach nad głową zabezpieczyli rodzice

[Mijanou]

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;88669592]Myślę, że łatwo tak spokojnie podchodzić do niesprawiedliwego obdarowywania dzieci, kiedy to nie własną dupa się pali.

W przypadku, kiedy samemu byłoby się poszkodowanym i dostało figę a brat dwa mieszkania, to punkt widzenia pewnie nagle by się co niektórym zmienił.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Wiesz, obiektywnie to mój brat zawsze dostawał od rodziców więcej. Nie chcę tu wymieniać przykładów. Matka na punkcie syna zawsze miała bzika. Ojciec też. Nie znaczy, że ja nic nie dostałam od rodziców, bo dostałam wiele w stosunku do innych młodych ludzi i dostałam też miłość i troskę. A efekt był taki, że jak ojciec leżał obłożnie chory to synek brzydził się go dotknąć. Do matki wciąż po coś przychodzi.

I co mam zrobić, Spielmitmir? Gryźć się tym, że mama mu swoje daje? To już wolę sama zarabiać i nie oglądać się wstecz i nie denerwować tym, że ciągle jakąś kasę od mamy dostaje. Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że nic od nikogo nie potrzebuję. A jeśli bym zaczęła rozpamiętywać to, co brat dostał a ja nie to samą by mnie to zeżarło i samej sobie robiłabym krzywdę. Nie trzeba się koncentrować na problemie. Raczej na sposobach jego rozwiązania o własnych siłach.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;88669592]Myślę, że łatwo tak spokojnie podchodzić do niesprawiedliwego obdarowywania dzieci, kiedy to nie własną dupa się pali.

W przypadku, kiedy samemu byłoby się poszkodowanym i dostało figę a brat dwa mieszkania, to punkt widzenia pewnie nagle by się co niektórym zmienił.

[/QUOTE]


Można się na to oczywiście powściekać. Tylko co z tego ?
Przecież policji na teściów i szwagierke nie naślą, bo nawet nie mają do tego podstaw. Żadnych. Poza: bo oni nam kiedyś obiecali.
To jest tak trudno zrozumieć, że życie trzeba brać jakie jest, a nie jakie by się chciało Z pobożnych życzeń jeszcze nikt niczego nie stworzył.

[sublips]

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;88669592]Myślę, że łatwo tak spokojnie podchodzić do niesprawiedliwego obdarowywania dzieci, kiedy to nie własną dupa się pali.

W przypadku, kiedy samemu byłoby się poszkodowanym i dostało figę a brat dwa mieszkania, to punkt widzenia pewnie nagle by się co niektórym zmienił.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

No poglądy kształtujemy też na bazie własnych przeżyć; ja niestety bardziej znam przypadki dużej roszczeniowości, gdzie rodzice nie otrzymali np. od dziecka kompletnie nic (zainteresowania, wsparcia, pomocy), a te dzieci marnotrawne były pierwsze do podziału ich majątku za życia. Nie znam raczej takich przykładów, kiedy rodzic dla własnego widzimisię obdarował jedno dziecko bardziej, ale pewnie i takie się w przyrodzie zdarzają.

[tinkerver2]

Napisane przez Mijanou

Wiesz, obiektywnie to mój brat zawsze dostawał od rodziców więcej. Nie chcę tu wymieniać przykładów. Matka na punkcie syna zawsze miała bzika. Ojciec też. Nie znaczy, że ja nic nie dostałam od rodziców, bo dostałam wiele w stosunku do innych młodych ludzi i dostałam też miłość i troskę. A efekt był taki, że jak ojciec leżał obłożnie chory to synek brzydził się go dotknąć. Do matki wciąż po coś przychodzi.



I co mam zrobić, Spielmitmir? Gryźć się tym, że mama mu swoje daje? To już wolę sama zarabiać i nie oglądać się wstecz i nie denerwować tym, że ciągle jakąś kasę od mamy dostaje. Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że nic od nikogo nie potrzebuję. A jeśli bym zaczęła rozpamiętywać to, co brat dostał a ja nie to samą by mnie to zeżarło i samej sobie robiłabym krzywdę. Nie trzeba się koncentrować na problemie. Raczej na sposobach jego rozwiązania o własnych siłach.

I naprawdę nie boli cię to? Bo ja widzę, że mojego męża to zjada, mnie też to boli.
Oczywiście on nie chodzi na skarge, nie wylicza, że siostra dostała to czy tamto, a on nie, mówi, że się przyzwyczaił do takiego traktowania, ale nadal widzę, że gdzieś w środku czuje się pokrzywdzony.
Tak jak pisałam - siostra dostała dwa mieszkania + generalny remont + pełne wyposażenie w zabudowie. Jemu rodzice nie dolozyli nawet do wymiany elektryki w ICH mieszkaniu, które stanowi realne zagrożenie pożarowe. Musielismy odkładać z pensji a i tak musielismy dobrać kredyt.
Więc z jednej strony to mówi, że jemu to zwisa, że jest dumny, że wszystko zrobiliśmy i zarobiliśmy sami, ale widzę, że jest rozgoryczony i zazdrosny.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Też dostałam na start wielkie gie, a mąż do związku 'wniósł' jeszcze (poza równie wielkim gie) swoją roszczeniową matkę - nieroba, na którą całe życie zasuwa. No i ?
Jest niewesoło i co z tego ?
Trzeba zakasać rękawy i do roboty. Sad but true.

[meliandra]

Napisane przez rewelka111

W moim i męża domu "nasze" pokoje zostały z ogólną funkcją gościnnych. Więc gdy nas nie ma nocują też tam inne osoby. Ale się o to nie prosiliśmy. W obu sytuacjach są to jednak spore domy i nikomu ten dodatkowy pokój nie robi wielkiej różnicy na co dzień, a jestem przekonana, ze w głowie rodziców urodziła się myśl "jeśli zostawimy im pokój to będą częściej i na dłużej przyjeżdżać". I trochę tak jest. Wiedząc, że mamy możliwość odpoczynku w zamkniętym, niezależnym pomieszczeniu to zostajemy na kilka dni. Myślę, że taki komfort dla odwiedzających dzieci jest szczególnie ważny gdy pojawiają się wnuki, bo nie wyobrażam sobie rozkładania z całym majdanem typu łóżeczko wycieczkowe, przewijak itp w salonie. Prawdopodobnie w większości przypadków kończy się to tak, że wizyty dzieci z wnukami bez zapewnionego pokoju ograniczają się do kilkugodzinnego obiadu, albo wizyty bardzo rzadko.

Zakładam, że dla wielu rodziców możliwość ugoszczenia swoich dzieci jest 100 razy ważniejsza niż większa garderoba stąd tak częste te wolne pokoje

Mało tego, znam człowieka (dość majętnego), który gdy dzieci dorosły wybudował całkiem nowy dom z kilkoma niezależnymi skrzydłami (po jednym na dziecko), aby wszyscy mogli do niego przyjechać i rodzinnie spędzać czas, ale na tyle komfortowo, że każda rodzina ma swoje mikro mieszkanko z łazienką pokojem i aneksem. No ale kto bogatemu zabroni...

Zgadzam się w zupełności. U mnie jest dokładnie tak samo. Rodzice mieszkają w domu, więc mój pokój stoi nieruszony. Rodziców odwiedzam dość często i chętnie zostaję tam na noc, bo wciąż czuję się jak u siebie. Gdybym miała koczować w salonie pewnie byłoby inaczej. Rodzice też się cieszą, że przyjeżdżam i się spotykamy, a przy okazji nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Jak przyjeżdżałam z partnerem to tym bardziej było komfortowo. Dla mnie to jest logiczne, że rodzice chcą żeby ich dzieci się czuły w ich domu zawsze jak u siebie.

Napisane przez Lumimi

Tylko ze takie zachowanie nalezy potepiac, a nie bronic.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Ale jak chcesz potępiać? Każdy ma prawo faworyzować kogo chce. Czy to jest sprawiedliwe w przypadku własnych dzieci? Oczywiście, że nie, ale poza ochłodzeniem kontaktów z rodzicami nic nie można zrobić. Nie rodziców żeby traktowali Cię jak pozostałe dzieci.

Napisane przez Nimve

Sytuacja byłaby analogiczna, gdyby przykładowo maturzystce rodzice mówili, zdawaj na studia na ten wymarzony kierunek który jest tylko jeden i tylko w Warszawie, spoko loko, kupimy ci mieszkanie nic się nie martw, więc się ucz pod tym kątem. Laska się uczy, składa papiery, dostaje się i ☠☠☠☠, w październiku jak walizy spakowane, rodzice mówią, że jednak sorka, ale mieszkanie dają bratu. Mogą? Mogą, w końcu to ich majątek Ale chociaż trzeba było nie obiecywać czegoś, przez co ktoś poszedł taka ścieżką życiową, a nie inną. Bo to o to chodzi. Dziewczyna by sobie wyobrała w moim przykładzie spokojnie inny kierunek np w miejscu zamieszkania, bądź wykorzystała wakacje na pracę dorywczą, i miałaby szansę się ogarnąć po swojemu. Ale nie.

Tak samo tutaj, para miała obiecane i to było ustalone, żeby brali ślub, bo wtedy dostają piętro do pomieszkania, siostra robi out do tego czasu i idzie do swojego faceta do swojego mieszkania. Gdyby wiedzieli, że ich tak wysiudają, pewnie inaczej by sobie zaplanowali życie, może wstrzymali by się ze ślubem, może kasę na wesele przeznaczyli by na wkład własny, cokolwiek. Zostali perfidnie oszukani i mają prawo się burzyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wg mnie rodzice myśleli, że siostra sama się wyprowadzi i nie będzie problemu i dlatego pochopnie obiecali pięterko synowi i jego żonie. Nie spodziewali się pewnie, że wyniknie z tego taka chryja. Siostra postanowiła zostać i są w kropce, bo z jednej strony obiecali coś jednemu dziecku, a z drugiej nie chcą wyrzucać z domu drugiego.

Napisane przez sublips

Nie wiem, co tyle tutaj o "obcej babie". Dziwi mnie trochę; moi rodzice zawsze serdecznie podchodzili do moich partnerów (no dobra, nie wszystkich) - i na pewno będą pozytywnie podchodzić do męża. Oczywiście gdyby się coś nie układało, to będą po mojej stronie, ale nie wiem, co to za porównywanie, że "obca baba sobie wzięła i zamieszkała". Może mają dobre relacje i dla nich to żadna "obca baba", tylko żona ich syna i mogą ją uznawać za rodzinę, choć nie łączą ich więzy krwi.

Nie należy się im nic po równo i nikt nie musi nikogo spłacać z samego tego tytułu, że są dziećmi; rodzice mogą mieć fantazję przepisać tylko synowi swój dom, a syn tylko płaci np. zachowek (o czym na razie nie ma po co rozmawiać, bo halo, oni żyją). Pomijam że nie chciałabym mieszkać z rodzicami, ale ludzie mają różne wizje, pragnienia i tutaj niekonsekwencja rodziców zawiodła, bo skoro tak się umawiali, to niefajnie, że jest inaczej.

Tyle że na miejscu tej pary po prostu bym się wyprowadziła i miała w czterech literach te zabawy, a nie dywagowała, czy jest sprawiedliwie, czy nie. Tak samo się dziwię obcej kobiecie, że nadal przyjeżdża do rodziców nocować pięterku, no chyba że Autorka przekłamała jej wiek i ma tych lat, nie wiem, 20, a nie 40.

Myślę, że chodzi o to, że bez względu na to jak bardzo lubi się partnera dziecka, to własne dziecko zawsze będzie własnym dzieckiem, które się kocha i w obliczy tego żona syna jest właśnie obca. Rozumiem rodziców męża partnerki, że w tej sytuacji nie wiedzą co zrobić.

[sublips]

Napisane przez Mijanou

Wiesz, obiektywnie to mój brat zawsze dostawał od rodziców więcej. Nie chcę tu wymieniać przykładów. Matka na punkcie syna zawsze miała bzika. Ojciec też. Nie znaczy, że ja nic nie dostałam od rodziców, bo dostałam wiele w stosunku do innych młodych ludzi i dostałam też miłość i troskę. A efekt był taki, że jak ojciec leżał obłożnie chory to synek brzydził się go dotknąć. Do matki wciąż po coś przychodzi.

I co mam zrobić, Spielmitmir? Gryźć się tym, że mama mu swoje daje? To już wolę sama zarabiać i nie oglądać się wstecz i nie denerwować tym, że ciągle jakąś kasę od mamy dostaje. Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że nic od nikogo nie potrzebuję. A jeśli bym zaczęła rozpamiętywać to, co brat dostał a ja nie to samą by mnie to zeżarło i samej sobie robiłabym krzywdę. Nie trzeba się koncentrować na problemie. Raczej na sposobach jego rozwiązania o własnych siłach.

Doczytałam; to jest bardzo przykre i ja uważam - ktoś zapewnia opiekę, to powinien dostać wszystko. Koniec kropka. Ale na to wygląda, że Twój brat dostaje też więcej, bo nie do końca radzi sobie w życiu.

I ogólnie nie wiem też, co takie rozpamiętywanie, kłócenie się miałoby mieć na celu; naprawdę, nie przyniesie nic poza negatywnymi emocjami. To nie jest też moim zdaniem zdrowe, jeśli dorośli ludzie są zatrzymani w przeszłości i przeżywają ciągle nierówne traktowanie.

[Mijanou]

Napisane przez tinkerver2

I naprawdę nie boli cię to? Bo ja widzę, że mojego męża to zjada, mnie też to boli.
Oczywiście on nie chodzi na skarge, nie wylicza, że siostra dostała to czy tamto, a on nie, mówi, że się przyzwyczaił do takiego traktowania, ale nadal widzę, że gdzieś w środku czuje się pokrzywdzony.


Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Nie, kochana. Jak byłam nastolatką to mnie bolało (jestem późnym dzieckiem, między mną a bratem jest sporo lat różnicy). Ale nauczyłam się z tym żyć, póżniej już tylko machnęłam na to ręką i teraz tylko macham dalej. Serio.

Natomiast to, czego się obawiam to komu przypadnie opieka nad mamą, gdy przestanie być samodzielna. To znaczy, wiem, że to będziemoje zadanie, tylko nie wiem, jak to zorganizuję,bo nie wiem, czy mama wyrazi chęć przyjazdu do UK. A znając ją to nie wyrazi.

[Aaneczkaa86]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;88669728]genialna porada. zwłaszcza w czasach, gdy mieszkania drożeją na potęgę, będę mieszkać na wynajmie i odkładać pieniądze, które będzie zżerać inflacja.
ale to tylko mogła wymyślić osoba, której dach nad głową zabezpieczyli rodzice[/QUOTE]

Na obecne mieszkanie odkładaliśmy z partnerem i kupiliśmy sami, sami zrobiliśmy remont i nie prosiliśmy rodziców o pomoc.Więc tak da się obejść bez kredytów.
A kto im mówi żeby w tym momencie kupowali dom, mieszkanie czy gdzie tam chcą sobie żyć.
Autorka sprawę przedstawiła tak, że w ich obecnym domu z powodu napiętych relacji rodzinnych nie da się żyć.
Jakie masz inne wyjście jak wyprowadzka, pogodzenie się z taką sytuacja i jakoś ją znosić lub próba dogadania się z siostrą/rodzicami to może się podzielisz

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez Aaneczkaa86

Na obecne mieszkanie odkładaliśmy z partnerem i kupiliśmy sami, sami zrobiliśmy remont i nie prosiliśmy rodziców o pomoc.Więc tak da się obejść bez kredytów.

i co z tego? może medal z ziemniaka Ci się należy

no nie musiałaś prosić, bo dzięki rodzicom miałaś gdzie mieszkać i miałaś możliwość odkładać na kolejne mieszkanie - powodzenia w szybkim odkładaniu pieniędzy przy jednoczesnym mieszkaniu na wynajmie.

[maddzia007]

Napisane przez tinkerver2

I naprawdę nie boli cię to? Bo ja widzę, że mojego męża to zjada, mnie też to boli.
Oczywiście on nie chodzi na skarge, nie wylicza, że siostra dostała to czy tamto, a on nie, mówi, że się przyzwyczaił do takiego traktowania, ale nadal widzę, że gdzieś w środku czuje się pokrzywdzony.
Tak jak pisałam - siostra dostała dwa mieszkania + generalny remont + pełne wyposażenie w zabudowie. Jemu rodzice nie dolozyli nawet do wymiany elektryki w ICH mieszkaniu, które stanowi realne zagrożenie pożarowe. Musielismy odkładać z pensji a i tak musielismy dobrać kredyt.
Więc z jednej strony to mówi, że jemu to zwisa, że jest dumny, że wszystko zrobiliśmy i zarobiliśmy sami, ale widzę, że jest rozgoryczony i zazdrosny.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Tinker wybacz, bo może niedokładnie przeczytałam Twoje posty.
Ale czy dobrze rozumiem, że rodzice męża udostępnili Wam mieszkanie, w którym możecie za darmo mieszkać, a jedynym warunkiem było to żebyście je sobie wyremontowali?
I macie pretensje o to, że musieliście sami na ten remont zarobić, a nie mogliście wejść na gotowe?
To czemu w takim razie nie poszliście na wynajem, skoro tak bardzo Wam ten remont nie pasował?

[meliandra]

Napisane przez maddzia007

Tinker wybacz, bo może niedokładnie przeczytałam Twoje posty.
Ale czy dobrze rozumiem, że rodzice męża udostępnili Wam mieszkanie, w którym możecie za darmo mieszkać, a jedynym warunkiem było to żebyście je sobie wyremontowali?
I macie pretensje o to, że musieliście sami na ten remont zarobić, a nie mogliście wejść na gotowe?
To czemu w takim razie nie poszliście na wynajem, skoro tak bardzo Wam ten remont nie pasował?

Ja zrozumiałam, że siostra męża dostała dwa mieszkania plus na remont, a oni mieszkali z rodzicami w mieszkaniu rodziców i sami musieli zapłacić za instalację chociaż to nie ich mieszkanie.

[Aaneczkaa86]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;88669860]i co z tego? może medal z ziemniaka Ci się należy

no nie musiałaś prosić, bo dzięki rodzicom miałaś gdzie mieszkać i miałaś możliwość odkładać na kolejne mieszkanie - powodzenia w szybkim odkładaniu pieniędzy przy jednoczesnym mieszkaniu na wynajmie.[/QUOTE]

Nie oczekuję medalu. Na głowę upadłaś. Wytykasz wszystko innym a do problemu autorki zero odniesienia.
Taa bo jak się mieszka w kupionym mieszkaniu to nie ponosi się za nie żadnych opłat i tylko można zbierać kasę odkładać na konto bo żyć nie musisz, jeść nie musisz, siedzisz tylko w tym mieszkaniu i oddychasz powietrzem.

[maddzia007]

Napisane przez meliandra

Ja zrozumiałam, że siostra męża dostała dwa mieszkania plus na remont, a oni mieszkali z rodzicami w mieszkaniu rodziców i sami musieli zapłacić za instalację chociaż to nie ich mieszkanie.

No dobra, ale ja uważam że udostępnienie komuś mieszkania to i tak sporo.

A skoro rodzice męża podjęli taką a nie inną decyzję, to znaczy że jakieś powody mieli.

Ja chyba totalnie inaczej pojmuje niektóre sprawy

[rewelka111]

Napisane przez Aaneczkaa86

Nie oczekuję medalu. Na głowę upadłaś. Wytykasz wszystko innym a do problemu autorki zero odniesienia.
Taa bo jak się mieszka w kupionym mieszkaniu to nie ponosi się za nie żadnych opłat i tylko można zbierać kasę odkładać na konto bo żyć nie musisz, jeść nie musisz, siedzisz tylko w tym mieszkaniu i oddychasz powietrzem.

No tak, ale osoba która wynajmuje płaci za to samo + jeszcze jakieś 2000 zł odstępnego. A to przy przeciętnych zarobkach w Polsce bardzo dużo. I realnie ciężko jeszcze oszczędzać na mieszkanie. No chyba, że ma to trwać 40 lat. Ale czy to wtedy ma sens?
Wg mnie, jeśli ktoś ma poukładane życie w jednym miejscu i wie, że "to tu" chcę spędzić lata to o wiele lepiej kupić mieszkanie i płacić 2000 raty do banku niż te 2000 zł spłacać innemu właścicielowi mieszkania.

Ale wątek nie o tym

Dla autorki są 2 wyjścia, albo podkulenie ogona i dogadanie się z siostrą, albo wynajem. Innej opcji nie ma.

[1ce31337bafe4ce50f62519e721d2985132c01a5_6111b3a307338]

Napisane przez sublips

Doczytałam; to jest bardzo przykre i ja uważam - ktoś zapewnia opiekę, to powinien dostać wszystko. Koniec kropka. Ale na to wygląda, że Twój brat dostaje też więcej, bo nie do końca radzi sobie w życiu.

To jest chyba częsty fenomen, który też obserwowałam w swojej rodzinie. Np oboje moich rodziców jest ze wsi, wyjechali za pracą do miasta, dorobili się, i żyją o wiele lepiej od swojego rodzeństwa, które zostało w domu u rodziców. Niby ciotki i wujek mieli lżej, bo nie musieli pracować na swój dom/mieszkanie, ich dzieci były dość mocno dofinansowane przez mieszkających razem babcie i dziadków -a finalnie po latach oni są w gorszej sytuacji materialnej od rodzeństwa, które wyjechało do miasta z niczym, i dorobiło się wszystkiego samemu.

[cava]

Napisane przez meliandra

Wg mnie rodzice myśleli, że siostra sama się wyprowadzi i nie będzie problemu i dlatego pochopnie obiecali pięterko synowi i jego żonie. Nie spodziewali się pewnie, że wyniknie z tego taka chryja. Siostra postanowiła zostać i są w kropce, bo z jednej strony obiecali coś jednemu dziecku, a z drugiej nie chcą wyrzucać z domu drugiego.

Ale chryja wynikła i oni jako władza naczelna w tej nieruchomosci,

powinni to szybko ukrócić.


Mnie w ogóle nie interesuje, co kto sobie uważa za sprawiedliwe, bo miedzy rodzeństwem to od urodzenia słyszy się jak tylko gadać się nauczą, że "to niesprawiedliwe!".



Zmiana planu zagospodarowania pomieszczeń, to nie jest wyrzucanie z domu , tylko po prostu, dostosowanie warunków mieszkaniowych do aktualnej sytuacji. A ta sie moze zmieniać pierdyliard razy.




A jakby mi któreś _dorosłe_ dziecko wyskoczyło: rób jak ja chce, albo ja się obrażę i Cię nie odwiedzę... no to droga wolna.

Siedź samo póki nie ochłoniesz i do rozumu nie dojdziesz jakiegoś.
Co się toleruje u dzieci w wieku lat kilku to jedno, ale tolerowanie takich zachowań u nawet już wczesnych nastolatków to jakis horror, a u dorosłej baby... kabaret.







ja sobie serio nie wyobrażam, ze jacykolwiek domownicy mnie szantażują, że "to oni sobie pójdom i nie wrócom, póki ja nie zrobię jak oni chcom.


No porażka wychowawcza taka, ze az wstyd.

[meliandra]

Napisane przez maddzia007

No dobra, ale ja uważam że udostępnienie komuś mieszkania to i tak sporo.

A skoro rodzice męża podjęli taką a nie inną decyzję, to znaczy że jakieś powody mieli.

Ja chyba totalnie inaczej pojmuje niektóre sprawy

Nie wiem jak tam dokładnie było, najlepiej jak sama Tinker się wypowie




Ja ogólnie widzę, że jak jest rodzeństwo to najlepiej jak jest bieda i nikt nikomu nic nie daje. Jak są pieniądze to niestety często zaraz robią się problemy. Bo ten dostał za dużo, bo ten za mało, bo ten dostał lepsze. Oczywiście słabe jest bardzo jak rodzice faworyzują któreś z dzieci i rozumiem rozgoryczenie kiedy rodzice traktują pozostałe rodzeństwo lepiej. No i często jest tak, że ja komuś jest dobrze to się nie odzywa, a jak mu się noga powinie to zaraz wypominki, co kto komu dał, a na co kto sam musiał zapracować i nagle roszczenia do czegoś na czym nigdy mu nie zależało.

---------- Dopisano o 09:51 ---------- Poprzedni post napisano o 09:47 ----------

Napisane przez cava

Ale chryja wynikła i oni jako władza naczelna w tej nieruchomosci,

powinni to szybko ukrócić.


Mnie w ogóle nie interesuje, co kto sobie uważa za sprawiedliwe, bo miedzy rodzeństwem to od urodzenia słyszy się jak tylko gadać się nauczą, że "to niesprawiedliwe!".



Zmiana planu zagospodarowania pomieszczeń, to nie jest wyrzucanie z domu , tylko po prostu, dostosowanie warunków mieszkaniowych do aktualnej sytuacji. A ta sie moze zmieniać pierdyliard razy.




A jakby mi któreś _dorosłe_ dziecko wyskoczyło: rób jak ja chce, albo ja się obrażę i Cię nie odwiedzę... no to droga wolna.

Siedź samo póki nie ochłoniesz i do rozumu nie dojdziesz jakiegoś.
Co się toleruje u dzieci w wieku lat kilku to jedno, ale tolerowanie takich zachowań u nawet już wczesnych nastolatków to jakis horror, a u dorosłej baby... kabaret.







ja sobie serio nie wyobrażam, ze jacykolwiek domownicy mnie szantażują, że "to oni sobie pójdom i nie wrócom, póki ja nie zrobię jak oni chcom.


No porażka wychowawcza taka, ze az wstyd.

Wydaje mi się, że oni jako władza naczelna mają to gdzieś i autorka z mężem powinni to zaakceptować. Oni nie chcą wywalać córki i mają do tego pełne prawo. A im jak się nie podoba, że całe pięterko nie jest dla nich to niech się wyprowadzą i tyle. Mi jakby dorosłe dzieci takie afery pod dachem urządzały to bym pogoniła oboje

[ana909]

Napisane przez meliandra

Nie wiem jak tam dokładnie było, najlepiej jak sama Tinker się wypowie




Ja ogólnie widzę, że jak jest rodzeństwo to najlepiej jak jest bieda i nikt nikomu nic nie daje. Jak są pieniądze to niestety często zaraz robią się problemy. Bo ten dostał za dużo, bo ten za mało, bo ten dostał lepsze. Oczywiście słabe jest bardzo jak rodzice faworyzują któreś z dzieci i rozumiem rozgoryczenie kiedy rodzice traktują pozostałe rodzeństwo lepiej. No i często jest tak, że ja komuś jest dobrze to się nie odzywa, a jak mu się noga powinie to zaraz wypominki, co kto komu dał, a na co kto sam musiał zapracować i nagle roszczenia do czegoś na czym nigdy mu nie zależało.

---------- Dopisano o 09:51 ---------- Poprzedni post napisano o 09:47 ----------




Wydaje mi się, że oni jako władza naczelna mają to gdzieś i autorka z mężem powinni to zaakceptować. Oni nie chcą wywalać córki i mają do tego pełne prawo. A im jak się nie podoba, że całe pięterko nie jest dla nich to niech się wyprowadzą i tyle. Mi jakby dorosłe dzieci takie afery pod dachem urządzały to bym pogoniła oboje

Dlatego ja babci powtarzam, kiedy jej dzieci się kloca o majątek po babci (tyle że ona jeszcze żyje ), że jak chce sprawiedliwie podzielić, to żeby w testamencie wpisała sprzedaż i podział kasy po równo. A nie że oni już za jej życia się dzielą i kłócą co jest czyje. Sami do niczego nie doszli a do cudzego ręce wyciągają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz