Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 70.

[Hultaj]

Dzieciom czy nastolatkom nie przysługuje palarnia w szkole, nie powinny też mimo wszystko włóczyć się po nocach bo dorośli mogą. Wiadomo że jak się dorasta to i na koncert się pójdzie itp. ale bez przesady z tą pajdokracją.

Dziwi mnie wałkowanie tematu butów na zmianę.
Przede wszystkim chodzi o czystość.
Po 1 nauczycieli w stosunku do setek uczniów jest nieporównywalnie mniej.
Po 2 uogólniając dorosły bardziej zwraca uwagę na to by nie mieć zabłoconych butów.
Po 3 większe prawdopodobienstwo że wszędzie porusza się samochodem niż dziecko czy nastolatek więc co by nie mówić mniej mu się do tych podeszw przykleja.
Biorąc pod uwagę że korytarze są z reguły wypolerowane i śliskie wręcz sugerowane by były to buty na gumowych spodach, tenisówki jak najbardziej, nie pantofle znakomite do spontanicznych piruetów.
Rodzice mają problem z tym że trzeba przynieść ryzę papieru, już to widze jak mieliby ochotę zrzucać się na dodatkowe sprzątaczki. Teraz to jeszcze są różne maszyny ale kiedyś sprzątacze jeździli wyłącznie na szmacie, powodzenia, musieliby nie odklejać się od czyszczenia podłóg.
No i skąd pewność że nauczyciel butów nie zmieni. Akurat sporo osób chyba praktykuje trzymanie lżejszych butów w miejscu pracy żeby nie musieć chodzić w botkach czy kozakach.

Co do makijażu i ciuchów powinno się zwracać uwagę głównie na przesadę w stylu stroje plażowe by nie powiedzieć lafiryndy. U mnie laska na wyniki matur przyszła w bluzce bez pleców, no trochę słabe to było. Natomiast wg mnie to jest najfajnieszy w życiu człowieka etap eksperymentowania z wyglądem i 'wyrażania siebie' poprzez różne stylizacje i szkoła nie powinna do tego się wtrącać. Tak samo zresztą nie lubię np. ubierania pracowników banku w jednakowe poliestrowe marynarki. Drama a nie ''profeska''. To już wolę urzędniczki w ładnych sukienkach czy spódnicach i bluzkach.

Z tym stosownie tez nie zawsze bym sie zgadzila U mnie w szkole byla jedna nauczycielka ktora przychodzila w szpilkach na platformie, mini i glebokich dekoltach, obwieszona bizuteria jakby jubilera okradla. Druga znowu codziennie nosila makijaz smoke plus czerwone usta.

To już raczej dyrekcja powinna zwrócić uwagę pracownicy żeby nieco stonowała swój dyskotekowy image ale też dlatego że powinna uczniom kojarzyć się z autorytetem a nie z cizią spod monopolu bo jej zawód jest zawodem zaufania publicznego, jej rolą jest też wychowywać, czy tak jakoś. Jak dla mnie narzucanie dress codu to przerost formy nad treścią i przypieprzanie się.

[Nightmare666]

Napisane przez kasztanka3

Nigdy nie przestanie dziwic mnie to, ze w XXI wieku dla naprawde duzej czesci spoleczenstwa (w tym dla mlodych ludzi) dziecko to oczywista oczywistosc i jak to nie chcesz miec dzieci? Nie znasz sie, jeszcze ci sie odmieni, a tak w ogole to co z ciebie za kobieta? Przeciez dzieciaczki to najwieksze szczescie

Twoje poglądy na temat macierzyństwa są najbardziej zbliżone do moich ze wszystkich tutaj przeczytanych

[Hultaj]

U mnie w szkole poniżając rysowanie parkietów był też argument

No i ja się nie spotykałam z tym żeby nauczyciel pchał się wf-istom w szpilach na salę, jak coś potrzebował to z reguły wywoływał współpracownika. Wyjątkiem akademie kiedy praktycznie każdy przychodził jakoś tam na galowo, albo jakieś studniówki itp. ale te są zdarzenia stosunkowo rzadkie w skali roku więc trudno aby robić dramę z tego że na jakąś uroczystość ludzie nie wkładają ''kapci''.
Szczerze mówiąc to dla mnie kulturalny człowiek przychodząc do kogoś do domu powinien zwrócić uwagę jakie gospodarz ma podłogi i jak widzisz deski czy parkiety to nie robić łaski i zdjąć obcasy.

[Overcooked]

Sublips no wielkie xD Dokładnie opisałam etap szkoły a wyskakujesz z podstawówką. Dokładnie opisałam lekki makijaż a opisujesz różnicę w ubraniach między uczniami. Opisujemy grube akcje co do błahych spraw które uważasz za naganne, ale w każdym poście musisz podkreślać ważność istnienia jakiś reguł i jakieś ekstremum (niewymienione w przykładach) przed którym ma chronić. I nawet po kilku postach potwierdzających że u nich też tak było i tak musisz napomknąć że trudno ci uwierzyć i podkreślasz ważność istnienia reguł.



Szczególnie że zasad nie zapisano wprost w regulaminie bo doskonale wiedziano że nie można tego pod nic podpiąć. I sorry ale full wymalowana kolorówką babka wytykająca słownie/robiąca aferę na całą klasę z publicznym zmywaniem pod bezpodstawną groźbą wyrzucenia z obowiązkowej lekcji bez możliwości usprawiedliwienia bo jakaś 16 z jasną karnacją użyła tuszu do rzęs/pomadki nivea z kolorem/ma pomalowane bezbarwnym lakierem paznokcie to pokaz wyższości i władzy a nie dbanie o schludność wyglądu uczniów.

[kasztanka3]

Napisane przez Hultaj

Tak samo zresztą nie lubię np. ubierania pracowników banku w jednakowe poliestrowe marynarki. Drama a nie ''profeska''. To już wolę urzędniczki w ładnych sukienkach czy spódnicach i bluzkach.

Tez sie zgadzam, takie tanio wygladajace "mundurki" w pracy sa straszne, zdecydowanie wole konkretnie okreslony dress code typu "biala koszula z dlugim rekawem i olowkowa spodnica" - przynajmniej mozna isc i kupic sobie taka koszule jaka nam sie podoba z takiego materialu jaki lubimy zamiast nosic budzetowa wersje

[Lumimi]

Napisane przez sublips

No nie, to powinny być buty na zmianę po prostu, ale u dzieci jestem w stanie zrozumieć próbę ujednolicenia (niestety, czasami tak jest, że pojawia się rywalizacja, patrzenie na marki itd.), ale może po prostu na konkretny model (tenisówki chociażby). Ale ja w swojej karierze i jako prawie nauczycielka, i uczennica nie spotkałam się z nakazem noszenia kapci. Może jak chodziłam do przedszkola, ale tego nie pamiętam, tak to był obowiązek butów na zmianę, szczególnie w zimie, i się wcale temu nie dziwię.



Dziewczyny w liceum, które uczyłam na praktykach, w ogóle malowały się bardzo wyraziście, nosiły nawet crop topy i paznokcie przedłużane na żel i nikt nie zwracał na to uwagi. Mnie przez usta nie przeszłaby uwaga względem cudzego wyglądu, pamiętam, jak raz jedyny nauczycielka powiedziała mi, że mam duży dekolt, a ja miałam zwykłą białą bluzkę, tylko spory biust jak na swój wiek, nie chciałabym, żeby ktoś się poczuł tak jak ja w tamtym momencie.







Raczej to działa odgórnie, jak goni się za makijaż, albo jakaś kobieta jest nadgorliwa, zgorzkniała i zazdrosna względem młodych dziewczyn, inaczej tego nie widzę. Natomiast tutaj rodzice powinni zorientować się w zasadach panujących w szkole i czy to akceptują, czy nie, pilnować respektowania tego.

Trudno mi uwierzyć, że ktoś kogoś gonił za tusz do rzęs czy podkład, bo szczególnie ten drugi kosmetyk może być całkowicie niewidoczny i chyba z lupą trzeba byłoby chodzić. Tusz na rzęsach też nie tak łatwo dostrzec.



Co do wyzywającego stroju nauczycielki, to już dyrekcja powinna interweniować, natomiast nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby gonić dorosłą kobietę za makijaż. Jak jest dobrze wykonany, to ok, a jak nie, to sama wzbudzi śmiech u uczniów. U nastolatki ja bym nie zwracała uwagi, gdyby to nie było moje dziecko, ale uważam, że szkoła to nie miejsce na wieczorowy make up i to już rodzice powinni mieć rękę na pulsie.

Ja osobiscie dostalam ochrzan za arbuzowa pomadke Nivea Tusz na do rzes tez latwo dostrzec jak sie chce.

Szkoda to nie miejsce na wieczorowy makijaz tak samo dla uczennicy jak i nauczycielki. Skoro nauczycielka nosi bardzo mocny makijaz na codzien a dyrekcja tego "nie widzi" A zamiast tego obniza zachowanie uczennica za lekki makijaz to jest to hipokryzja. Przyklad idzie z gory. Tak samo chyba dyrekcja nie miala problemu ze stojem nauczycielki skoro sobie tak przez lata chodzila.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[sublips]

Napisane przez Overcooked

Sublips no wielkie xD Dokładnie opisałam etap szkoły a wyskakujesz z podstawówką. Dokładnie opisałam lekki makijaż a opisujesz różnicę w ubraniach między uczniami. Opisujemy grube akcje co do błahych spraw które uważasz za naganne, ale w każdym poście musisz podkreślać ważność istnienia jakiś reguł i jakieś ekstremum (niewymienione w przykładach) przed którym ma chronić. I nawet po kilku postach potwierdzających że u nich też tak było i tak musisz napomknąć że trudno ci uwierzyć i podkreślasz ważność istnienia reguł.



Szczególnie że zasad nie zapisano wprost w regulaminie bo doskonale wiedziano że nie można tego pod nic podpiąć. I sorry ale full wymalowana kolorówką babka wytykająca słownie/robiąca aferę na całą klasę z publicznym zmywaniem pod bezpodstawną groźbą wyrzucenia z obowiązkowej lekcji bez możliwości usprawiedliwienia bo jakaś 16 z jasną karnacją użyła tuszu do rzęs/pomadki nivea z kolorem/ma pomalowane bezbarwnym lakierem paznokcie to pokaz wyższości i władzy a nie dbanie o schludność wyglądu uczniów.

No nie, to Ty opisałaś to - cytuję - "Oooo to jednak istnieje szkoła w której nauczyciele muszą przestrzegać zasad których wymagają." Zasady są dla uczniów, które zresztą trafnie opisała w poście wyżej Hultaj, i nauczyciele nie muszą się do nich stosować. Tak jak rodzice chcą, żeby ośmioletnie dziecko chodziło spać o danej godzinie, to nie oznacza, że oni się muszą kłaść po dobranocce.

[brandie]

W technikum malowałam oczy bardzo mocno, jakieś ciemne cienie i tym podobne. Nieumiejętnie oczywiście Nie przypominam sobie, żeby ktoś mi zwracał uwagę. Koleżanka z klasy zrobiła sobie spory tatuaż na ramieniu, nikt nie kazał jej go zakrywać.
W gimnazjum ganiali mnie trochę za zbyt krótkie spódnice i dekolty, nawet rodziców wezwano na rozmowę.
Buty zmieniałam przez całą swoją szkolną karierę.

W ogóle temat szkoły przyprawia mnie o dreszcz, bardzo się cieszę, że mam to za sobą. Czasem mam koszmary, że znów muszę chodzić do liceum, jestem tam pierwszy dzień, szukam na planie w której sali mam lekcję, nikogo nie znam... Brrrr. Nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły i mam dużo złych wspomnień z nią związanych.

[Overcooked]

Napisane przez sublips

No nie, to Ty opisałaś to - cytuję - "Oooo to jednak istnieje szkoła w której nauczyciele muszą przestrzegać zasad których wymagają." Zasady są dla uczniów, które zresztą trafnie opisała w poście wyżej Hultaj, i nauczyciele nie muszą się do nich stosować. Tak jak rodzice chcą, żeby ośmioletnie dziecko chodziło spać o danej godzinie, to nie oznacza, że oni się muszą kłaść po dobranocce.

No tak wyskocz jeszcze z tym że nauczyciele nie muszą pisać klasówek razem z uczniami z innych przedmiotów Cytowany przeze mnie post odnosił się do wymagań wyglądu i ubioru - logiczne że chodziło mi o takie zasady. I jak argumentacja danych reguł jest przedstawiona jako prawda objawiona (makijaż=brak schludności) (niezmienianie butów=brudne/niszczące parkiet buty) a dorośli swoją postawą pokazują że mają podwójne standardy i oni już nie są niechlujni mając podkład, oni już mogą obcasem rysować parkiet są słabi.

[Hultaj]

Szczególnie że zasad nie zapisano wprost w regulaminie bo doskonale wiedziano że nie można tego pod nic podpiąć. I sorry ale full wymalowana kolorówką babka wytykająca słownie/robiąca aferę na całą klasę z publicznym zmywaniem pod bezpodstawną groźbą wyrzucenia z obowiązkowej lekcji bez możliwości usprawiedliwienia bo jakaś 16 z jasną karnacją użyła tuszu do rzęs/pomadki nivea z kolorem/ma pomalowane bezbarwnym lakierem paznokcie to pokaz wyższości i władzy a nie dbanie o schludność wyglądu uczniów.

Ale to jest odrębny problem, braku kultury nauczyciela i jego przekonania że zachowuje się wychowawczo robiąc komuś siarę przy klasie. Nikt nie chciałby czuć się upokorzony tym że ktoś paluchem pokazuje go jako negatywny wzorzec. Powinno się takie tematy poruszać bez adresowania do konkretnych osób na godzinach wychowawczych a jeśli jakaś dziewczyna czy ktokolwiek przesadza wziąć go na stronę i porozmawiać z nim tak by go nie obrażać żeby trochę stonował.



Ale fakt nauczyciele chyba lubią tworzyć zasady z dupy, np. zakaz ciuchów z cekinowymi naszywkami, i potem się dziwić że ludzie traktują ich wrogo.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 13:02 ----------

(niezmienianie butów=brudne/niszczące parkiet buty) a dorośli swoją postawą pokazują że mają podwójne standardy i oni już nie są niechlujni mając podkład, oni już mogą obcasem rysować parkiet są słabi.

straszny masz ból tyłka o to że dzieci nie mogą we wszystko co dorośli, . No taka uroda dorosłości że możesz więcej.
Jasne dawajmy 13-latkom karnety na urodziny do kosmetyczki niech robią sztuczne rzęsy i hybrydy. Ale powiedz 13latkowi że skoro już jest taki dorosły to może niech ruszy dupę do roboty i się dołoży do utrzymania i swoich zachcianek to by było co ty bredzisz, ''przecież to dziecko''.

[theali]

Napisane przez sublips

Trudno mi uwierzyć, że ktoś kogoś gonił za tusz do rzęs czy podkład, bo szczególnie ten drugi kosmetyk może być całkowicie niewidoczny i chyba z lupą trzeba byłoby chodzić. Tusz na rzęsach też nie tak łatwo dostrzec.

W skrajnym przypadku spotkałam się z tym, że do zmycia "makijażu" goniona była dziewczyna, która po prostu miała naturalnie ciemne brwi i rzęsy. Bo one na pewno nie są naturalne, tylko pomalowane 🤦

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Czarna2000]

Ja pamiętam tylko jedną nawiedzoną nauczycielkę w gimnazjum, która wypatrywała śladowych ilość tuszu i kazała to zmywać. Z tym że ona na wielu polach była mocno oderwana od rzeczywistości. Inny sytuacji odnośnie makijażu czy ubioru sobie nie przypominam, ale ja też raczej nie byłam problematyczna.

Za to cyrk butowy w gimnazjum xD śmiać mi się chce jak to sobie przypominam. Ogólnie uważano, że nie przebieramy butów, wchodzimy w paskudnych, brudnych i syfimy w szkole. Często przed lekcjami na schodach z szatni stało dwóch woźnych do kontroli. Ludzie szli, a oni wyłapywali podejrzanych, czasem kazali pokazywać podeszwy. Co jakiś czas szła niezapowiedziana kontrola woźnych w czasie lekcji. I to samo, dokładny przegląd butów. Ocena tego czy przebrane czy nie należała do woźnych. Buty mogły być czyste, ale jak uznali że nieprzebrane to były uwagi.
Uważam, że jeśli tak prujemy się o czystość to powinno to dotyczyć wszystkich. Nauczycielki w zimie chodziły w botkach i kozakach. Ich podeszwy się nie brudzą?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Napisane przez Hultaj

Ale to jest odrębny problem, braku kultury nauczyciela i jego przekonania że zachowuje się wychowawczo robiąc komuś siarę przy klasie. Nikt nie chciałby czuć się upokorzony tym że ktoś paluchem pokazuje go jako negatywny wzorzec. Powinno się takie tematy poruszać bez adresowania do konkretnych osób na godzinach wychowawczych a jeśli jakaś dziewczyna czy ktokolwiek przesadza wziąć go na stronę i porozmawiać z nim tak by go nie obrażać żeby trochę stonował.



Ale fakt nauczyciele chyba lubią tworzyć zasady z dupy, np. zakaz ciuchów z cekinowymi naszywkami, i potem się dziwić że ludzie traktują ich wrogo.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 13:02 ----------

straszny masz ból tyłka o to że dzieci nie mogą we wszystko co dorośli, . No taka uroda dorosłości że możesz więcej.
Jasne dawajmy 13-latkom karnety na urodziny do kosmetyczki niech robią sztuczne rzęsy i hybrydy. Ale powiedz 13latkowi że skoro już jest taki dorosły to może niech ruszy dupę do roboty i się dołoży do utrzymania i swoich zachcianek to by było co ty bredzisz, ''przecież to dziecko''.

Nie, nie powinien go brać na stronę bo sam zarzut jest bezpodstawny, uczeń z pomalowanymi rzęsami NIE jest niechlujny, a gorszy jedynie ego nauczyciela a nie uczniów wokół.
Wy za to macie problem z wiekiem 15-16- mają być podporządkowane jak w podstawówce bez słowa wyjaśnień (te ciągłe odnoszenia a to do 8 a to do 13 roku życia) a najwyraźniej tylko pracą zarobkową zasłużą na bycie partnerem do rozmowy. Bo jak 20latka widzi że jasne rzęsy są odbierane gorzej i wygląda lepiej w ciemniejszych to ma moralne prawo sobie je przyciemnić, nikt nie spojrzy krzywo. 15 latka która widzi to samo ma cierpliwie czekać kilka lat na wyprowadzkę z domu bo będzie brana na stronę że jest rozpieszczoną gówniarą. Co z tego że dziecko stać na fanaberię w postaci tuszu np. ze stypendium czy drobnych prac dla sąsiadów - nie płaci rachunków więc jest smrodem któremu po prostu nie wolno

[Finlora]

Gorszy ego nauczyciela

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Overcooked

Nie, nie powinien go brać na stronę bo sam zarzut jest bezpodstawny, uczeń z pomalowanymi rzęsami NIE jest niechlujny, a gorszy jedynie ego nauczyciela a nie uczniów wokół.
Wy za to macie problem z wiekiem 15-16- mają być podporządkowane jak w podstawówce bez słowa wyjaśnień (te ciągłe odnoszenia a to do 8 a to do 13 roku życia) a najwyraźniej tylko pracą zarobkową zasłużą na bycie partnerem do rozmowy. Bo jak 20latka widzi że jasne rzęsy są odbierane gorzej i wygląda lepiej w ciemniejszych to ma moralne prawo sobie je przyciemnić, nikt nie spojrzy krzywo. 15 latka która widzi to samo ma cierpliwie czekać kilka lat na wyprowadzkę z domu bo będzie brana na stronę że jest rozpieszczoną gówniarą. Co z tego że dziecko stać na fanaberię w postaci tuszu np. ze stypendium czy drobnych prac dla sąsiadów - nie płaci rachunków więc jest smrodem któremu po prostu nie wolno

Tak bardzo się zgadzam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez Overcooked

No tak wyskocz jeszcze z tym że nauczyciele nie muszą pisać klasówek razem z uczniami z innych przedmiotów Cytowany przeze mnie post odnosił się do wymagań wyglądu i ubioru - logiczne że chodziło mi o takie zasady. I jak argumentacja danych reguł jest przedstawiona jako prawda objawiona (makijaż=brak schludności) (niezmienianie butów=brudne/niszczące parkiet buty) a dorośli swoją postawą pokazują że mają podwójne standardy i oni już nie są niechlujni mając podkład, oni już mogą obcasem rysować parkiet są słabi.

Nie wiem, czy całe Twoje grono pedagogiczne chodziło w ubłoconych buciorach, że taka jesteś pewna, że w tych samych butach chodzili w środku i na zewnątrz, ale moi nauczyciele albo sobie te buty wycierali, albo zmieniali (tylko nie przy uczniach, co byłoby średnio eleganckie). To Twój post jest prześmiewczy i powiedziałabym, że trochę pogardliwy w stronę nauczycieli, a taka jest prawda, że nauczyciela i ucznia obowiązują inne zasady, bo jedna osoba jest pracownikiem, a druga jest właśnie uczniem. Ogólnie nie powinno się poniżać, zawstydzać uczniów, zwracać im uwagi przy kolegach/ koleżankach, ale nadal, tak naprawdę uczniowi nic do tego, jak się nauczyciel ubiera (chyba że jest to naprawdę gorszący strój).

Co więcej, nauczyciel idzie pracować do danej szkoły tak jak każdy inny pracownik i nie ma za wiele do powiedzenia o zasadach, to ustala z reguły dyrektor, ministerstwo może mieć odgórne regulacje. Nikt też nie mówi, że uczeń nie jest partnerem do dyskusji, ale to nie uczeń decyduje o zasadach w szkole. Na etapie podstawówki niewiele można zrobić, ale już jak nastolatek idzie do liceum, to może zapoznać się z regulaminem szkoły, poczytać opinie i wybrać taką, gdzie można się ubierać dowolnie i malować. Ja np. nie pójdę pracować do miejsca, gdzie wiem, że trzeba nosić ubranie, które mi nie odpowiada.
Brak tuszu do rzęs to nonsens, ale już zakaz używania komórek - może chodzić o cyberprzemoc, nagrywanie - czy mundurek - o nienaśmiewanie się z biedniejszych dzieci, brak krótkich spódnic ledwo zakrywających pośladki - należy dopasować ubiór do miejsca, okoliczności - i warto byłoby wtedy te zasady objaśnić z naciskiem na "dlaczego". Nastolatek jest partnerem do dyskusji, ale z wielu powodów nie osiągnął jeszcze dojrzałości emocjonalnej - i nauczyciele powinni stanowić mądry przykład. Inna sprawa, że jest to bardzo rzadkie i że w szkołach naprawdę bardzo wiele rzeczy jest nie tak.

[Overcooked]

Napisane przez sublips

Nie wiem, czy całe Twoje grono pedagogiczne chodziło w ubłoconych buciorach, że taka jesteś pewna, że w tych samych butach chodzili w środku i na zewnątrz, ale moi nauczyciele albo sobie te buty wycierali, albo zmieniali (tylko nie przy uczniach, co byłoby średnio eleganckie). To Twój post jest prześmiewczy i powiedziałabym, że trochę pogardliwy w stronę nauczycieli, a taka jest prawda, że nauczyciela i ucznia obowiązują inne zasady, bo jedna osoba jest pracownikiem, a druga jest właśnie uczniem. Ogólnie nie powinno się poniżać, zawstydzać uczniów, zwracać im uwagi przy kolegach/ koleżankach, ale nadal, tak naprawdę uczniowi nic do tego, jak się nauczyciel ubiera (chyba że jest to naprawdę gorszący strój).

Co więcej, nauczyciel idzie pracować do danej szkoły tak jak każdy inny pracownik i nie ma za wiele do powiedzenia o zasadach, to ustala z reguły dyrektor, ministerstwo może mieć odgórne regulacje. Nikt też nie mówi, że uczeń nie jest partnerem do dyskusji, ale to nie uczeń decyduje o zasadach w szkole. Na etapie podstawówki niewiele można zrobić, ale już jak nastolatek idzie do liceum, to może zapoznać się z regulaminem szkoły, poczytać opinie i wybrać taką, gdzie można się ubierać dowolnie i malować. Ja np. nie pójdę pracować do miejsca, gdzie wiem, że trzeba nosić ubranie, które mi nie odpowiada.
Brak tuszu do rzęs to nonsens, ale już zakaz używania komórek - może chodzić o cyberprzemoc, nagrywanie - czy mundurek - o nienaśmiewanie się z biedniejszych dzieci, brak krótkich spódnic ledwo zakrywających pośladki - należy dopasować ubiór do miejsca, okoliczności - i warto byłoby wtedy te zasady objaśnić z naciskiem na "dlaczego". Nastolatek jest partnerem do dyskusji, ale z wielu powodów nie osiągnął jeszcze dojrzałości emocjonalnej - i nauczyciele powinni stanowić mądry przykład. Inna sprawa, że jest to bardzo rzadkie i że w szkołach naprawdę bardzo wiele rzeczy jest nie tak.

Wybór pracy jest dobrowolny - wybór szkoły jest obwarowany obowiązkiem chodzenia do szkoły, majątkiem rodziców i ich decyzjami co do miejsca zamieszkania więc nie, uczeń nie może sobie powybierać jak ty wybierasz pracę. Nie ma tego nawet w broszurach czy dniu otwartym więc nie ma nawet dostępu do informacji na równi z tobą idącą na rozmowę kwalifikacyjną. W jednym zdaniu przedstawiasz że naganne zachowanie nauczycieli to margines żeby umniejszyć to co piszę by kilka zdań później użyć w WIELU szkołach WIELE rzeczy jest nie tak. Ale wracamy do wcześniejszego twojego poglądu że generalnie nawet jak nauczyciel nie wywiązuje się z tego co powinien to nic nie można zrobić bo to dyrektor odpowiada. No i argument o równi pochyłej - formalne pozwolenie na makijaż i kolor podeszwy obuwia u uczniów doprowadzi do tego że szkoła zmieni się w remizę pełną odkrytych tyłków i cyberprzemocy

[sublips]

Napisane przez Overcooked

Wybór pracy jest dobrowolny - wybór szkoły jest obwarowany obowiązkiem chodzenia do szkoły, majątkiem rodziców i ich decyzjami co do miejsca zamieszkania więc nie, uczeń nie może sobie powybierać jak ty wybierasz pracę. Nie ma tego nawet w broszurach czy dniu otwartym więc nie ma nawet dostępu do informacji na równi z tobą idącą na rozmowę kwalifikacyjną. W jednym zdaniu przedstawiasz że naganne zachowanie nauczycieli to margines żeby umniejszyć to co piszę by kilka zdań później użyć w WIELU szkołach WIELE rzeczy jest nie tak. Ale wracamy do wcześniejszego twojego poglądu że generalnie nawet jak nauczyciel nie wywiązuje się z tego co powinien to nic nie można zrobić bo to dyrektor odpowiada. No i argument o równi pochyłej - formalne pozwolenie na makijaż i kolor podeszwy obuwia u uczniów doprowadzi do tego że szkoła zmieni się w remizę pełną odkrytych tyłków i cyberprzemocy

Odpuszczam sobie tę dyskusję, bo ani to przekręcanie moich wypowiedzi, ani ironiczne emotki to nie mój poziom. Warto natomiast na dane zjawiska patrzeć wielowymiarowo - nie "źli nauczyciele".

[natalia_t]

W szkole często obowiązują prawa dżungli i dotyczy to również nauczycieli. Dzieciaki nie są głupie, nie będą traktować poważnie osoby, która zwraca uwagę na zbyt mocny makijaż, a sama ma kreski do uszu. I uważam, że oczywiście, jeśli dyrektor wprowadza zasady, że uczniowie nie mogą mieć mocnego makijażu, kolorowych włosów, tatuaży, kolczyków na twarzy, odkrytego ciała itp. to według tych samych zasad powinien dobierać pracowników. U mnie w liceum były absurdalne zasady, bo dyrektorka potrafiła ścigać nawet za rozpuszczone włosy, ale nauczyciele też nie chodzili cali w brokacie, w przykrótkich spódniczkach, itp. Być może to były czasy początku wzajemnego szacunku w relacjach uczeń-nauczyciel. Na pewno nie chciałabym, żeby moje dziecko musiało się stosować do bardzo ścisłych zasad, podczas gdy wśród nauczycieli panuje kompletna samowolka.
I tak, nauczyciele zmieniali buty. Może nie na trampki i kapcie, ale nikt nie chodził zimą ani jesienią w botkach i kozakach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lightangel]

Napisane przez invisible_01

U mnie był całkowity zakaz makijażu, nie można było nawet mieć pomalowanych rzęs. Dochodziło do takiego absurdu, że nauczycielka wywołująca Cię do odpowiedzi w liceum najpierw kazała Ci się przysunąć, czy nie masz pomalowanych oczu i oglądała paznokcie. Absurd, serio, ale z rozmów ze znajomymi wiem, że moja szkoła pod tym względem nie była jedyna w kraju.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie była nauczycielka która jak tylko zauważyła że ktoś ma makijaż, nową fryzurę, pomalowane paznokcie czy nawet ubrał się nie tak jak pani sobie życzyła to był pewniakiem do odpytywania. Na zasadzie "jak miałaś / miałeś czas żeby się umalować, wystroić czy cokolwiek to miałeś czas się nauczyć na lekcję. Miała taką schizę że jak kolega który zawsze nosił dresy raz przyszedł w "wyjściowych" spodniach i koszuli to od razu go wzięła do odpowiedzi bo uznała że się wystroił. A on po szkole po prostu szedł na pogrzeb.
Mi za to dyrektorka kazała iść do domu się przebrać bo w upalny dzień miałam na sobie bluzkę bez rękawów i lekko odkryte ramiona. Najlepsze było to że ona miała na sobie identyczną bluzkę tylko założyła do niej jakiś sweterek na wierzch. Niektórzy po prostu lubią się czepiać dla zasady.

Napisane przez kasztanka3

Nigdy nie przestanie dziwic mnie to, ze w XXI wieku dla naprawde duzej czesci spoleczenstwa (w tym dla mlodych ludzi) dziecko to oczywista oczywistosc i jak to nie chcesz miec dzieci? Nie znasz sie, jeszcze ci sie odmieni, a tak w ogole to co z ciebie za kobieta? Przeciez dzieciaczki to najwieksze szczescie

Dla niektórych dzieci są największym szczęściem i osiągnięciem w życiu w sumie fajnie, dobrze że ktoś się dzięki temu czuje spełniony ale nie musi tego szczęścia wpychać innym na siłę.
Mnie takie gadanie najbardziej irytuje przez to że ja nikomu pod kołdrę nie zaglądam i nie życzę sobie żeby ktoś zaglądał mi. Zresztą nigdy nie wiadomo czemu ktoś nie ma dzieci, jeden dlatego że nie chce i takie gadanie go wkurzy a drugi dlatego że nie może i zrobi mu się ogromną przykrość. A nikt nie ma obowiązku tłumaczyć się na prawo i lewo z każdego aspektu swojego życia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Napisane przez Overcooked

Nie, nie powinien go brać na stronę bo sam zarzut jest bezpodstawny, uczeń z pomalowanymi rzęsami NIE jest niechlujny, a gorszy jedynie ego nauczyciela a nie uczniów wokół.
Wy za to macie problem z wiekiem 15-16- mają być podporządkowane jak w podstawówce bez słowa wyjaśnień (te ciągłe odnoszenia a to do 8 a to do 13 roku życia) a najwyraźniej tylko pracą zarobkową zasłużą na bycie partnerem do rozmowy. Bo jak 20latka widzi że jasne rzęsy są odbierane gorzej i wygląda lepiej w ciemniejszych to ma moralne prawo sobie je przyciemnić, nikt nie spojrzy krzywo. 15 latka która widzi to samo ma cierpliwie czekać kilka lat na wyprowadzkę z domu bo będzie brana na stronę że jest rozpieszczoną gówniarą. Co z tego że dziecko stać na fanaberię w postaci tuszu np. ze stypendium czy drobnych prac dla sąsiadów - nie płaci rachunków więc jest smrodem któremu po prostu nie wolno

Nie wiem po co stosujesz jakieś własne przeniesienie i wszystim zarzucasz że mają problem z czyimkolwiek tuszem do rzęs i uczepiłaś się jakiegoś błahego błyszczyka czy pudru.
Przypuszczam że szkoły nie pozwalają na makijaż ponieważ trudno wyznaczyć granicę jakiejś sensowności w stosowaniu (bo niby kto miałby ją określać) i pewnie nikomu nie chce się analizować gównoburzy że Kasia ma tylko tusz, Krysia jeszcze kreskę a Sabina takie coś bo takiego ma stajla.
https://i.4mmp.pl/OeGWLAFMGGQ2YieWxM..._5cb0c6a2.jpeg
Nie wydaje mi się by to ostatnie było super niezbędną rzeczą w szkole. Bo rozmawiamy o samej szkole nie o tym, że ''po 14'' dziecko jak chce niech się maluje jak Joker o ile rodzice uważają że to spoczi.

Weź poprawkę na to że nauczyciele też są tylko ludźmi, mocne formy mogą ich dekoncentrować w pracy. Nie tyle jakaś konkretna szkoła jest obowiązkowa co nauka jest gwarantowana - szkoły między sobą rywalizują, są rankingi i to rodzicom głównie zależy by ich dzieci uczyły się w najlepszych placówkach. W dorosłym życiu to też nie jest takie hop siup ze mozesz zmienić pracę bo po 1 ludzie mają różne ograniczenia, a po 2 jak chcesz być lekarzem bo właśnie takie masz powołanie to też do pewnego dress codu jesteś zobowiązana (jak fartuchy czy brak szponiastych paznokci). I jak się nie podoba i cyrkoniowe pazury są najważniejsze to zmien zawód.

Dodaj do tego że obecnie w szkołach masz braki kadrowe i szczerze mówiąc jeśli zeszmacisz nauczyciela że ''przecież ma robić wszystko wedle Twojego i dziecka widzimisię'' to też pieprznie drzwiami a wtedy Ty będziesz musiała zrezygnować z pracki i nauczać bejbika w domu. Także to nie jest do konca tak że nauczyciele gunwo mogą bo jak każdy mogą się wypiąć i ciekawe co zrobią rodzice. Wystarczyła pandemia i siedzenie po domach dzieci by był ogólnonarodowy jęk że kto tymi dziećmi ma się zajmować, no kto, no kto. Także bym nieco stonowała z tymi postulatami że w szkole powinno być jak w cyrku.

Zostawiając powyższe pomijasz najistotniejszą kwestię.
Dorosłego od dziecka odróżnia posiadanie dowodu osobistego który dostajesz mając nie mniej 18 lat. Smuteczek lub nie. Jak wcześniej to osobna procedura. Magiczny ten kawałek plastiku determinuje że sprzedadzą ci wódkę w sklepie a tydzien wcześniej np. nie chcieli (nie mogli). Do 18 za dzieci odpowiadają dorośli, a w czasie szkoły - nauczyciele. Frustracja dorastającej panienki bo mama ograniczyła instagram wydaje się łatwa do zrozumienia, no ale cóż, taka uroda bycia dzieciakiem. Zawsze możesz napisać ustawę by dorosłośc była od 14.
Mnie tam śmieszy ten powyższy nomen omen dziecinny foch że można dzieciom odmawiać wszystkich przywilejów bycia dorosłym.

[kasiunia788742]

Napisane przez natalia_t

I tak, nauczyciele zmieniali buty. Może nie na trampki i kapcie, ale nikt nie chodził zimą ani jesienią w botkach i kozakach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To u mnie różnie, raczej mniejszość zmieniała - wiele nauczycieli miało botki, kozaki, adidasy co po dworze chodzili.

Zmiana obuwia może miałaby sens jeśli byłoby naprawdę miejsce na te buty. W podstawówce każda klasa miała swój boks i tam odwieszano kurtki i zmieniano buty ale to tak wyglądało, że dzisiaj bym nie zostawiła swoich butów tam w gimnazjum i liceum nie byłoby miejsca nawet.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hultaj]

Dzieciaki nie są głupie, nie będą traktować poważnie osoby, która zwraca uwagę na zbyt mocny makijaż, a sama ma kreski do uszu.

Nauczyciel może po pracy w pełni legalnie wypić sobie drinka, dziecko nie. Serio macie jakiś dziwny problem z postrzeganiem kto jest od narzucania czy wydawania poleceń a kto od realizacji. Prawdę mówiąc totalnie by mnie nie obchodziło co myśli podopieczny na temat mojego makijażu bo to dorosły odpowiada za dziecko a nie odwrotnie.

[kasztanka3]

Napisane przez Hultaj

Nauczyciel może po pracy w pełni legalnie wypić sobie drinka, dziecko nie. Serio macie jakiś dziwny problem z postrzeganiem kto jest od narzucania czy wydawania poleceń a kto od realizacji. Prawdę mówiąc totalnie by mnie nie obchodziło co myśli podopieczny na temat mojego makijażu bo to dorosły odpowiada za dziecko a nie odwrotnie.

[Hultaj]

Nauczycziele byli w końcu od tego żeby dawać nam przykład, a podwójne standardy w postaci gdy nauczycielka przychodzi w smokey z czerwonymi ustami a uczennicy każe się zmywać błyszczyk i tusz działają daja efekt odwrotny od zamierzonego i niczego wartościowego nie uczą. Tak samo gdyby od wszystkich wymagać klapek bo parkiet a panie nauczycielki chodziłyby w stilettos. To dopiero komiczne.

to tylko dowód na to że granice poluzowały się do tego stopnia że dzieci są od kwestionowania zachowań dorosłych. Nie nawiązując do patologii bo od tego jest cały wychowawczy proces żeby dzieci uświadamiać że pewne zachowania ale względem nich, dzieci, samych, są niedopuszczalne - nie wyobrażam sobie żeby matka miała gie do powiedzenia własnemu dziecku bo mamusia to chodzi w butach na obcasach nosi dekolt i czerwoną szminkę a córce kupiła podkolanówki i wstążki do włosów. Albo starszej dżinsy czy mniej obcisłą sukienkę zamiast kabaretek. Parodia.

Dorośli mają infantylizować własną modę żeby dzieci czuły się odpowiednio poważne traktowane? Retoryczne.

[Pani_Mada]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88876847]Treść usunięta[/QUOTE]

czyli idąc tym tropem matka tez nie może nosić czerwonych ust i mocno pomalowanych oczu do pracy, jeśli jednocześnie zabrania córce chodzić do szkoły w makijażu?
albo matka nie może na wesele założyć szpilek i obcisłej sukienki, jeśli na to samo wesele zabrania 14-letniej córce iść w 10 cm szpilach?

rodzice też są od dawania przykładu

[Finlora]

Zgadzam się chyba ze wszystkimi wypowiedziami Hultaja w tym temacie

[kasztanka3]

Napisane przez Finlora

Zgadzam się chyba ze wszystkimi wypowiedziami Hultaja w tym temacie

Ja tak samo.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta