2014-04-14, 22:06 | #241 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 205
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Cytat:
kurczę, myślałam, że takie zbiórki są wiarygodne! co za chamstwo naprawdę :/ ---------- Dopisano o 23:06 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ---------- Cytat:
|
||
2014-04-14, 22:07 | #242 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 5 809
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
nie daje pieniędzy ludziom na ulicy. uważam, że przez takie działanie zawodowym żebrakom wciąż opłaca się ta forma aktywności zarobkowej.
__________________
Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las. |
2014-04-14, 22:25 | #243 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 890
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
niestety ale nie pomagam, ponieważ w 90% niestety ta kasa idzie na %% albo na zawodowe żebractwo (np przypadek słynnego "niewidomego" z Poznania).. mam dobre serducho ale zycie mnie nauczyło ze nie warto.. żal mi strasznie jedynie tych wszytskich dzieci wykorzystywanych ale wiem ze jak sie pomoze to tylko sie wzmocni ich "biznes" ... ;/
P.S. czytałyście to? jak nie to warto.. przerażajace, ale warto to wiedzieć.. " Przeklejone z FB. Może warto żeby tym tematem zajeli się dziennikarze. Obok stacji metra siedzi kobieta w nieokreślonym wieku. Jej włosy są poplątane i brudne, jej głowa pochylona w smutku. Kobieta siedzi na brudnej podłodze, obok niej leży torba. Do torby ludzie wrzucają pieniądze. W rękach kobiety śpi dwuletnie dziecko. Jest w brudnej czapce i brudnych ubraniach. „Madonna z dzieckiem” – jakaś liczba przechodniów podaruje pieniądze. Ludzie naszego pokroju – zawsze czujemy współczucie dla tych, którym gorzej się powodzi. Jesteśmy gotowi oddać im ostatnią koszulkę, ostatniego grosza z własnej kieszeni i nigdy nie myślimy o innej stronie medalu. Pomaganie jest jak „wykonałeś dobrą robotę.” Mijałem żebraków miesiącami. Nie dawałem im pieniędzy wiedząc, że to sprawka gangu i pieniądze zebrane przez żebraków zostaną przekazane osobie kontrolującej ich w tej okolicy. Ci ludzie posiadają po kilka luksusowych nieruchomości i samochodów. Och, żebracy też coś oczywiście dostaną, butelkę wódki wieczorem i doner kebab. Miesiąc później, minąwszy żebraczkę, nagle mnie to uderzyło. Stoję na ruchliwym skrzyżowaniu gapiąc się na dziecko ubrane jak zwykle – brudne ubrania. Uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak z dzieckiem przebywającym na brudnej stacji metra od rana do wieczora… To dziecko spało. Nigdy nie łkało ani nie krzyczało, zawsze spało chowając swoją twarzyczkę w kolanach kobiety, która była jego MATKĄ. Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy, posiada dzieci? Przypomnijcie sobie jak często one śpią w wieku 1-2-3 lat? Godzinę, dwie, maximum trzy (rzadko bez przerwy) popołudniowej drzemki i ponownie – poruszenie. Przez cały miesiąc, każdego dnia kiedy przechodziłem metrem, nigdy nie widziałem tego dziecka nie śpiącego! Spojrzałem na tego maleńkiego chłopca z buzią schowaną między kolanami matki, później na żebraczkę i moja podejrzliwość przybrała na sile. -Dlaczego on ciągle śpi? Zapytałem jej, gapiąc się na dziecko. Żebraczka udała, że mnie nie słyszy. Spuściła oczy i ukryła twarz w kołnierzu nędznego płaszcza. Powtórzyłem pytanie. Kobieta spojrzała ponownie. Spojrzała gdzieś za moimi plecami, zmęczona I zupełnie zirytowana. Wyglądała jak kreatura z innej planety. - Odpieprz się… wymamrotała. -Dlaczego on śpi?! Prawie krzyknąłem (lub: prawie się rozpłakałem) Ktoś za mną położył mi ręke na ramieniu. Spojrzałem do tyłu. Jakiś starszy mężczyzna patrzył na mnie z dezaprobatą: - Czego od niej chcesz? Nie widzisz jak ciężko ma w życiu? Ech… Wyciągnął z kieszeni kilka monet i wrzucił je do troby żebraczki. Żebraczka wykonała ręką znak krzyża w powietrzu, przybierając twarz upokorzenia I przejmującego smutku. Mężczyzna zabrał rękę z mojego ramienia i oddalił się ze stacji metra. Założę się, że w domu będzie opowiadał jak obronił biedną, zrozpaczoną kobietę od bezdusznego mężczyzny na stacji metra. Następnego dnia zadzwoniłem do przyjaciela. To zabawny facet z oczami jak oliwki, Rumun. Udało mu się ukończyć zaledwie 3,5 roku edukacji. Kompletny brak edukacji nie sprawił, że nie przemieszcza się on ulicami miasta bardzo drogimi zagranicznymi autami oraz że nie mieszka w wielkim domu z niepoliczalną ilością okien i balkonów. Od mojego przyjaciela dowiedziałem się, że ten biznes, pozornie „spontaniczny”, jest dobrze zorganizowany. Jest nadzorowany przez zorganizowane gangi żebraków. Dzieci są wypożyczane z rodzin alkoholików lub zwyczajnie porwane. Potrzebowałem odpowiedzi na pytanie dlaczego dziecko śpi? I otrzymałem ją. Mój przyjaciel cygan wypowiedział zdanie zupełnie zwyczajnym, spokojnym głosem, które wprawiło mnie w zdumienie, tak jakby opowiadał o pogodzie: - są na heroinie albo wódce. Zgłupiałem. „Kto jest na heroinie? Kto na wódce?!" Odpowiedział: - dziecko, żeby nie krzyczało. Kobieta będzie siedziała z nim tam cały dzień, wyobrażasz sobie jak mogłoby się nudzić? Aby dziecko spało cały dzień, faszerowane jest wódką lub narkotykami. Oczywiście ciałko małego dziecka nie jest w stanie znieść takiego szoku. Dzieci często umierają. Najbardziej przerażające jest to, że dzieci czasami umierają w czasie „dnia pracy”. A kobieta udająca matkę musi trzymać martwe dziecko na rękach do samego wieczora. Takie są zasady. A przechodnie będą wrzucać pieniądze do torby i wierzyć, że ich zachowanie jest moralne. Pomagają samotnej matce. Następnego dnia przechodziłem obok tej samej stacji metra. Przybrałem maskę dziennikarza i byłem gotowy na poważną rozmowę. Ale rozmowa nie wypaliła, stało się to co następuje: Kobieta siedziała na podłodze, a w rękach trzymała dziecko. Zapytałem jej o dokumenty dziecka i, co najważniejsze, gdzie jest dziecko z wczoraj, co ona po prostu zignorowała. Moje pytanie nie zostało jednak zignorowane przez przechodniów. Powiedziano mi, że zwariowałem, bo krzyczę na biedną żebraczkę z dzieckiem. Koniec końców, zostałem odeskortowany ze stacji metra w poniżeniu. Jedyna rzecz która mi pozostała to zadzwonić na policję. Kiedy policja przybyła, kobieta z dzieckiem zniknęła. Zostałem z poczuciem „walczę z wiatrakami”. Jeśli zobaczysz w metrze, na ulicy lub gdziekolwiek kobietę z dzieckiem, żebrujących, pomyśl zanim twoja ręka sięgnie po pieniądze. Pomyśl o tym, gdyby tysiące ludzi nie wyciągało do nich rąk, ten biznes by nie istniał. Umarłby biznes, a nie dzieci napompowane wódką lub narkotykami. Nie patrz na śpiące dziecko ze współczuciem. Zobacz horror… Jeśli czytasz ten artykuł to wiesz już dlaczego dziecko w rękach żebraka śpi. P.S. Jeśli skopiujesz ten artykuł na swoją tablicę lub choćby klikniesz “udostępnij”, Twoi przyjaciele również go przeczytają. A kiedy kolejny raz zdecydujesz się otworzyć swój portfel aby wrzucić żebrakowi monetę, przypomnij sobie, że ta dobroczynność może kosztować kolejne dziecko życie. " |
2014-04-14, 22:27 | #244 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 332
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Nigdy nikomu nie daję pieniędzy. Są jadłodajnie i noclegownie dla bezdomnych, więc niech się tam udają. A jeśli część z nich woli wódę od ciepłego posiłku, to już ich sprawa, nie jest mi ich ani trochę szkoda Chciałabym w najbliższym czasie wspomóc schronisko, ale raczej poprzez zakup misek, kocy, karmy a nie dawanie pieniędzy do ręki.
Dodatkowo wypełniłam dokumenty, potrzebne, by zostać dawcą szpiku, planuję też zacząć oddawać krew.
__________________
Ta sygnaturka jest zgodna z normami UE i spełnia warunki na przyznanie dopłaty. |
2014-04-14, 22:41 | #245 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 019
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Oddawanie krwi to dobry pomysł. Sama oddawałam, dopóki nie schudłam, a przez nowe przepisy nie mogę oddać 250 ml tylko całe 450 ml i nie mogę już krwi oddawać w ogóle, mimo, że zdrowa jestem jak koń, tylko drobna
Z innymi rodzajami pomocy (także wolontariatu) trzeba moim zdaniem bardzo, ale to bardzo uważać, aby nie zostać perfidnie wykorzystanym przez ludzi dorabiających się na cudzych dobrych serduszkach. Żebrakom pieniędzy nie daję, m.in. z tych powodów, które opisała tyene i olenkasz. Często to zwykłe oszustwo, aż dziwi mnie, że wiele wrzucających do puszki osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że nasze państwo zapewnia pomoc tym nieporadnym i tym z problemami. Są darmowe noclegownie, jadłodajnie, pralnie i instytucje, dzięki którym można sobie poradzic, nawet, jeśli się nie ma domu. Co więcej, zanim ktoś wyląduje na ulicy, bardzo długo może mieszkac w mieszkaniu komunalnym, w ogóle za nie nie płacąc. Nawet, jeśli taka osoba, powiedzmy pijak, narobi miastu wielotysięcznych długów (nie płacąc latami za czynsz i rachunki), to nadal może np. złożyć wniosek o rozłożenie długu na raty i nie wyrzucą go, jeśli zacznie płacić. Naprawdę trzeba się postarac, by zostać wyrzuconym na bruk, to nie jest takie hop siup, jak się niektórym wydaje. Mając więc na uwadze to, że gdyby chcieli, mogliby poradzić sobie bez żebrania, nie daję żebrakom pieniędzy i już. A już szczególnie wnerwiają mnie ludzie proszący o pomoc ze względu na to, że np. mają 5. dzieci! W domu mojej mamy było 9. dzieci i sobie jakoś radzili własnymi siłami, nawet bez brania jakichkolwiek zasiłków, notabene im przysługujących, a ktoś mi tu będzie gadał, że mu ciężko, bo ma 4. dzieci mniej do wychowania niż moi dziadkowie? Poza tym, sorry resory, to ja mam sponsorować kogoś, kto nie wiedział, że jeśli zamiast pójśc do pracy będzie się gził z partnerem bez zabezpieczenia to skończy się to gromadką dzieci i brakiem środków na ich utrzymanie? Wnerwiają mnie też ludzie łażący po blokach, żądający otwierania im drzwi i zaproszenia do mieszkania! Z doświadczenia wiem, że takie typy często chcą w ten sposób obczaić, czy ktoś trzyma w domu pieniądze i wartościowe rzeczy, a później taka dobra dusza przeżywa zdziwko, że włamanie do lokalu jest. Wyjątek robię, jeśli ktoś z ulicy zamiast o pieniądze prosi mnie, by mu kupić jedzenie. Kupuję bez zastanowienia i zawsze otrzymuję wylewne podziękowanie. Grajkom i innym ulicznym artystom też czasem daję, w końcu coś robią, by na te pieniądze zarobić, zamiast wołać, by po prostu im dać, za to, że stoją z puszką zamiast pójść do pracy czy chociażby do urzędu po zasiłek. |
2014-04-15, 00:06 | #246 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Obywatel Świata ;)
Wiadomości: 3 016
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Na pewno na swój sposób pomagam - oddam narządy, jestem potencjalnym dawcą szpiku, udzielałem się w wolontariacie, za czasów gdy byłem w harcerstwie często brałem/liśmy udział w zbieraninie na domy dziecka, na jakieś paczki.
Pomagam wysyłając smsy, groszowe sprawy za pity osób które rozliczam itp. Nie daję ludziom na ulicy bo jakoś mnie to nie przekonuje no i nie jestem bogaczem żeby codziennie wydawać po 1, 2 czy 5 złotych 3 napotkanym osobom bo "jemu dałeś to tamtemu też daj..." bo się z tego pewna kwota uzbierze. No i wychodzę z założenia że jeżeli ktoś potrzebuje doraźnej pomocy to są odpowiednie instytucje - PCK, kościoły, mopsy, schroniska dla bezdomnych gdzie mają zapewniony ciepły posiłek i ciepły kąt. A i tak co mi się wydarzyło ostatnio - nie daję nigdy żadnej osobie co to chodzi po blokach i że niby zbiera na chorą babcię/ dziecko/ na leki i jakie to on nie ma zaświadczenia zdjęcia itp. Ot wole dać to jakiejś organizacji i mieć pewność że pójdzie faktycznie niż dać komuś 10 zł i ktoś miał picie na 2 dni. I to wielkie oburzenie że nic nie daje
__________________
And we danced And we cried And we laughed And had a really, really, really good time Take my hand, let's have a blast And remember this moment for the rest of our lives Edytowane przez maacieek Czas edycji: 2014-04-15 o 00:09 |
2014-04-15, 08:47 | #247 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Cytat:
skoro jesteś chora i nie mozesz oddawać krwi, to chyba jednak los pamięta o Tobie Ale dobrze ze ymyślisz o innych. Ja bym temu facetowi czasem coś rzuciła. Ja paczek nie robie, ale czasem daje jakąś swoją rzecz na licytacje z której dochód idzie na leczenie dzieci. |
|
2014-04-15, 10:24 | #248 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 923
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
A ja nie rozumiem nagonki na żebraków. To nie tak, że daję każdemu pieniądze, nie mam takiej możliwości. Nie daję monet dzieciom, nie daję ludziom z dziećmi.
Ale jeżeli pod sklepem pan żebrak prosi mnie o bułkę, to ja mu tę bułkę kupię, jeżeli tylko mogę. Nie mam żadnej pewności, czy zje. Nie mam żadnej pewności, czy zapach, który taki pan żebrak wydziela, jest wynikiem spożycia, czy głodu. Mam bardzo czuły węch, ale nie podejmuję się takiej oceny. Wiem, że ten brudny człowiek to jest też człowiek. Nieraz zamienię z taką osobą parę słów, kiedy jeszcze paliłam, częstowałam papierosem. Bo czemu nie? Byłoby ze mną coś nie tak, gdybym potraktowała inaczej żebraka, a inaczej gościa w garniturze i z teczuszką. A uliczni artyści to nie są żebracy, na litość. Nieraz wrzucam coś do kapelusza w dowód mojego uznania. Bez nich miasta by nie miały takiego klimatu. |
2014-04-15, 19:15 | #249 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 5 809
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
hm nagonka na żebraków?
myślę, że po prostu ludziom się zwyczajnie przykro robi, jak kupią/podarują jedzenie i na ich oczach jest ono wyrzucane. no, może dla ciebie to obojętne, ale ja nie będę marnotrawić swoich pieniędzy, żeby ktoś mógł sobie za nie jedzenie wyrzucać a tym bardziej alkohol kupować. zawsze dziwią mnie ludzie, co to się podniecają, że ktoś wprost im powie, że na wino zbiera, wiec dają też mi powód do zachwytu, że się czyjś alkoholizm wspiera. łał, naprawdę super uczynek
__________________
Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las. |
2014-04-16, 00:39 | #250 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 019
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Cytat:
Nie jestem niczyim sponsorem, zwłaszcza dla kogoś, kto woli stać na ulicy i prosić o litość zamiast zrobić cokolwiek konstruktywnego ze swoim życiem. I wiem co mówię, bo jednego bezdomnego poznałam w... bibliotece. Można? Można. |
|
2014-04-16, 09:40 | #251 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
|
Dot.: "Im więcej dajesz tym większy się stajesz" a Ty?
Ja pomagam, ale u mnie jest cala masa takich zebrzacych i po prostu wiekszosc kojarze i doskonale wiem czy zbieraja bo lenie czy sa glodni. Nie daje dzieciom i ludziom z dziecmi. Z reszta Nie tylko o kase chodzi kilka razy w miesiacu jak uda spotakc mi sie takiego jednego na wozku to zawsze zawoze go pod kosciol bo jest ciezki przejazd i samemu byloby mu ciezko. Kupujemy z tz jedzenie jakies kielbasy bulki pasztety picie maslanki i nie spotkalismy sie by ktos to wywalil. Po prostu wiemy widzac tego kogos o co mu chodzi.
Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2 Edytowane przez chwast Czas edycji: 2014-04-16 o 09:41 |
2014-04-16, 10:08 | #252 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Daję na ulicy: ładnie grającym grajkom / chórkom, dzieciakom zbierającym na wakacje, ludziom którzy wprost mówią, że "pani, piątkowy wieczór, wina bym się napił". Jasne, że nie zawsze, bo bym chyba musiała mieć na to osobny fundusz. Czasami wysyłam SMS-y na różne fundacje. 1% z podatku również w ten sposób pożytkuję (chociaż do najczęściej na zwierzaki).
Nie daję: ludziom, którzy do żebrania wykorzystują dzieci, Cyganom (sorry, skoro nie chcą się integrować ze społeczeństwem, to niech im pomaga ich społeczność), ludziom łażących po domach i przeszkadzających człowiekowi np. w sobotę rano, obojętnie jak dramatyczna jest ich historia (wyjątek: jeżeli to dziecko/nastolatek, które od razu pyta o jedzenie, buty - kojarzę takiego chłopca z okolicy, duża rodzina, od czasu do czasu robi małą zbiórkę). Stałam się mniej współczująca odkąd mieszkam znowu na parterze i średnio co 4-5 dni przychodzi mi jakiś chopek-roztropek, albo pani "pani pomóż" i wszyscy to by chcieli najlepiej (jak już mówię, że kasy nie daję) świeży bochen chleba, a do tego najlepszą kiełbasę, a może ma pani coś słodkiego. Mistrzem świata ostatnio był facet w kwiecie wieku (na oko 22 lata), który podsunął mi pod nos strzęp zdjęcia jakiegoś dziecka (wyglądającego na mocno przechodzone i wiekowe - w sensie zdjęcie, nie dziecko) i gadka, że on zbiera na operację tegoż dziecka, bo to jego i w ogóle umrze i w ogóle to on jest taki załamany. Zanim zdążył klęknąć (lubią to robić, pewnie wtedy wyłudzają więcej), zamknęłam drzwi. Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2014-04-16 o 10:11 |
2014-04-16, 17:45 | #253 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Pomagać innym można naprawdę na wiele sposobów. Wbrew pozorom jest wiele osób potrzebujących pomocy i każdy, kto zapragnie choć sekundę poświęcić dziennie dla innych znajdzie satysfakcjonującą go formę. Niektórzy chcą działać w fundacjach na rzecz innych, inni organizują mniejsze bądź większe akcje pomocy (np. pomagają zrobić zakupy starszej sąsiadce i wbrew pozorom nie jest to odosobniony przypadek).
Można zrobić paczkę dla znanej nam biedniejszej pomocy rodzicom. Można pomóc starszej Pani zrobić zakupy. Można pomóc uczyć się dziecku. Ale można równie dobrze nie odwrócić wzroku od osoby siedzącej w autobusie z chusteczką na głowie, ze smutną miną. Można też uśmiechać się codziennie do napotykanych po drodze osób (z żalem czytam te słowa, że Polacy dziwnie się patrzą na uśmiech innej osoby - mi się to nie zdarza!). Można także wysłać wiadomość do przypadkowej osoby wśród znajomych i Wizażu i złożyć jej życzenia miłego dnia. Można robić milion rzeczy. Żebracy na ulicy to nie jest jedyny "obiekt" pomocy. Trzeba chcieć. Pomoc nie musi mieć konkretnego wymiaru - to my kreujemy wymiar, w jakim chcemy pomagać. To, że ktoś akurat na nas dziwnie spojrzy czy stwierdzi, że nie potrzebuje pomocy to nic nie znaczy. Bo na świecie są miliony potrzebujących - i w wymiarze materialnym, 'towarzyskim', jak i duchowym. |
2014-08-25, 17:04 | #254 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 4 166
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
ja od kilku miesięcy wspieram ludzi na siepomaga i niedawno aż humor na cały tydzień mi się poprawił jak przeczytałem że dziecko które wsparłem przeszło drogą operację i niedługo wyjdzie do domu.
Doris1981-> z takim zdjęciem chorego dziecka to z miesiąc temu widziałem jak pod Biedronką cygan z dzieciakiem zbierał na operację dziecka, podeszła kobieta i urządziła mu przesłuchanie na ten temat, mina kolesia bezcenna nawet nie wiedział co odpowiedzieć na jej pytania a kilka dni później bardzo podobne zdjęcie widziałem u cyganki pod kościołem, a jeszcze innym razem na starówce kobieta z identycznym zdjęciem stała i zbierała, pewnie rodzina |
2014-08-25, 19:46 | #255 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 55
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Hmm... jeśli chodzi o wrzucanie drobnych ludziom, którzy poowijani w stare szmaty żebrzą na ulicy, pod marketami- niekoniecznie. Ja bardzo lubię pomagać, ale jakoś mi lepiej, jak wiem, że na pewno pomogłam, a nie dałam się wzbogacić naciągaczom.
Pamiętam, że zawsze chętnie uczestniczyłam w zbiórkach żywności, bo miałam pewność, że to trafi do instytucji, która rozdzieli towar wg potrzeb. A aktualnie jestem wolontariuszką w Domu Pomocy Społecznej dla niepełnosprawnych i polecam każdemu. Mimo, że pomagam głównie przy osobach z głęboką niepełnosprawnością, to widać tę radość, miłość i wdzięczność w ich oczkach; za poświęcony czas, za bycie przy nich. Właściwie większość ludzi przychodząc tam nastawia się `dawanie`, ale z czasem okazuje się ile dają nam te dzieciaki... Polecam, naprawdę.
__________________
`Tylko błagam nie załamuj rąk, chroni nas Bóg...` |
2014-08-25, 19:58 | #256 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 8 575
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Cytat:
Pamiętam sytuację z dzieciństwa. Na podwórku był taki łobuz. Zresztą wyrósł na typowego agresywnego dresa. Na osiedlu był bezdomny który pod jakimiś schodami zabudowanymi od dołu miał swój ''dom''. Miał tam ziemniaki, zupę itp. A ten dzieciak - łobuz lubił się tam zakradać pod jego nieobecność i mu to wszystko wyrzucać na ziemię, na trawę. Jak teraz o tym myślę to strasznie przykro mi się robi na myśl o tym człowieku, który był tak traktowany przez smarkatego gówniarza-łobuza. To było tak dawno temu. Edytowane przez 201605161006 Czas edycji: 2014-08-25 o 20:02 |
|
2014-08-29, 00:27 | #257 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
|
Dot.: Pomagać innym czy nie? Dać grosz żebrzącemu?
Nigdy nie daję osobom, które mnie zagadują o kilka złotych, nieważne, jaka jest ich sytuacja życiowa. Dzięki zawodom moich rodziców wiem tyle, że w tym państwie nikt dorosły z głodu nie umrze, są mopsy, caritasy i inne instytucje. Zwykle wszelkie prośby ucinam mówiąc, że sama jestem studentką, nie mam dochodów i tyle. Raz kupiłam bilet dziewczynie, która zapomniała z domu portfela i nie miała jak się dostać z Gliwic do Zawiercia, obiektywnie każdemu może się zdarzyć.
Z rodzicami zwykle pomagamy jakiejś jednej, dwóm osobom, które przychodzą regularnie np. w pierwszy wtorek. Kupujemy chemię gospodarczą, jakieś suche produkty, konserwy, dajemy nasze ubrania (używane, ale czyste i dobrze wyglądające, tylko np. już niemodne), pościel, ręczniki itp. Jedna pani przychodziła 10 lat, niestety chyba już nie żyje, bo od dawna jej nie widziałam. Kupuję jedzenie. Zawsze, ale też nie kupuję frykasów typu polędwica sopocka albo camembert, raczej pieczywo, jakieś serki, konserwy. Moja mama raz miała dość trudną sytuację, podeszła do niej narkomanka z małym dzieckiem, prosząc o pieniądze na jedzenie dla dziecka. Mama zapytała się, czy serio dla dziecka, czy na działkę. Dziewczyna przyznała, że na działkę, bo musi wziąć, a jak nie dostanie pieniędzy w ten sposób to będzie się musiała puścić. Mama dała jej kilka złotych, ja nie wiem, czy bym dała. Biorąc pod uwagę, że w Polsce leczenie uzależnień obejmuje także osoby nieubezpieczone... Dawczynią szpiku z powodu choroby być nie mogę, to samo tyczy się krwi i narządów, czego żałuję. W tym widzę ogromny sens, pod warunkiem, że ktoś zapisuje się by być dawcą szpiku z pełną świadomością, że jeśli ktoś do niego zadzwoni to nie ma, że jutro lecę na malediwy czy mam ślub siostry. Zwykle, gdy w bazie ktoś wyświetla się jako bliźniak genetyczny od razu zaczyna się pacjenta przygotowywać do przeszczepu, niszcząc jego układ immunologiczny, by nie walczył z przeszczepem. Rezygnując (np. z powodów wyżej wymienionych albo strachu przed pobraniem szpiku z talerza kości biodrowej) narażamy tę osobę na śmierć z powodu zakażenia, o zabraniu nadziei nie mówiąc. U mnie na uczelni była straszna nagonka, żeby się wszyscy zapisywali, pomijam, że te osoby nawet się nie badały, czy nie mają np. HCV (z wymazu w policzku wirus nie wyjdzie), ciekawe, ile zrobiło to z chęci pomagania, a ile pod presją. + NIGDY, jeśli umówicie się z kimś na taką regularną pomoc, nie dawajcie się złamać np. przychodzeniem częściej. Moja ciocia miała taką historię, około 12 lat temu przyszły do niej dwie dziewczynki z prośbą o jedzenie, że mają niby 8oro rodzeństwa itd. Ciocia oczywiście jedzenie dała, nawet im po batoniku, powiedziała, żeby przyszły za tydzień to dostaną ubrania, środki czystości itd. I tak było wiele lat, czasami dziewczyny przychodziły z mamą. I wszystko było fajnie, dopóki ciocia raz się nie dała złamać - kobieta przyszła tydzień przed czasem, że niby nie mają co jeść. I ciocia, która sama miała akurat pustą lodówkę, dała jej jakieś 40 zł. Wtedy się zaczęło, kobieta zrobiła się coraz bardziej namolna, próbowała ciocię brać na opowieści, jak to jej synek jest chory i ona nie ma na leki (BZDURA. Osoby, które korzystają z MOPSu mają konkretną kwotę na leki co miesiąc i zaręczam Wam, że naprawdę biedne albo wielodzietne rodziny mają taką pomoc). Aż w końcu posunęła się do tego, że ,,uśmierciła" jedną ze swoich córek, niby że Ola zadławiła się gumą w szkole i ona nie ma na nagrobek. Poprosiła o 200 zł. Akurat tak się składało (o czym ta kobieta nie wiedziała) że tę dziewczynkę kojarzyłam, bo chodziłyśmy do jednej szkoły (miała bardzo charakterystyczny plecak, ze zjazdu medycznego, który wcześniej był mój). Ciocia zadzwoniła do mnie -> ja do pani dyrektor. Oczywiście, że takiego zdarzenia nie było wówczas w całym mieście... Edytowane przez 201605300922 Czas edycji: 2014-08-29 o 00:45 |
2014-10-04, 17:40 | #258 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 574
|
Dot.: "Im więcej dajesz tym większy się stajesz" a Ty?
Cytat:
Rzucam czasami tylko jak widzę , że ktoś nie ma ręki albo nogi. |
|
2014-10-04, 17:44 | #259 | |
Buc
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 915
|
Dot.: "Im więcej dajesz tym większy się stajesz" a Ty?
Cytat:
pieniędzy nie daję ale jedzenie kupuję.
__________________
|
|
2014-10-04, 17:49 | #260 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 574
|
Dot.: "Im więcej dajesz tym większy się stajesz" a Ty?
|
2014-10-04, 19:12 | #261 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
|
Dot.: "Im więcej dajesz tym większy się stajesz" a Ty?
Nigdy nie daje pieniędzy na ulicy. Co więcej, powiem szczerze, żebracy mnie irytują. Wiem, że są różne powody, dla których znaleźli się na ulicy, ale kurcze, ja też teraz nie mam pracy, albo miałam za gówniane pieniądze i nie szłam na ulicę prosić. Nie wiem, w jakiej sytuacji musiałabym być, żeby to zrobić.
Poza tym myśl, że może wspomagałabym czyjś alkoholizm, budzi moje jeszcze większe rozdrażnienie. Tak jak było napisane, są miejsca, gdzie mogą się udać, żeby dostać posiłek czy nocleg. Owszem, mogłabym konkretnie kupić komuś posiłek, jakby mnie było stać, ale o dziwo wszyscy wolą pieniądze. Może mi się dostanie, ale jak tak czuję i trudno
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie Edytowane przez phideaux Czas edycji: 2014-10-04 o 19:14 |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:31.