Ile wydajecie na jedzenie?

[Candy_lips]

nie wiem ile wydajemy na jedzenie, ale na tym to pewnie duzo, bo w domu same łasuchy Rodzice kupują, więc kwoty nie podam, ale u nas w kuchni raczej zawsze jest:
-mleko [bardzo często na śniadanie jem płatki na mleku], a skoro i mleko to i płatki, a jakie to różne, czasem Chocapic, czasem Nesquic, czasem tańsze zamienniki.
-żółty ser na wagę albo paczkowany, to różnie
-wędliny
-kiełbasy, ile dokładnie ciężko powiedzieć, ale dłuuugie kawały, czasem ja potrafię taki duży wszamać
-jajka [czasem zamiast płatków jem na śniadanie jajecznicę czy jajka na twardo]
-jogurty pitne czy zwykłe
-czasem jakieś desery
-owoce ->i tu różnie, czasem mandarynki, czasem jabłka, czasem pomarańcze
a schodzi dużo np : jem 5 mandarynek na dzień lub więcej, rodzice mniej
jabłka jak są to z 2 na dzień zjem, bo aż tak nie lubię jabłek
pomarańcza to z jednego, bo czasem są tak duże, że nie ma ochoty na więcej
ale zazwyczaj jest jeden rodzaj i to się je
- pomidory
-ser biały czasem
-no i mięso na obiad, np ryż, kasza, ziemniaki
zazwyczaj jednak na obiad jem ziemniaki, kotleta i jakąś surówkę, więc zazwyczaj to jest
-czasem jest coś bardziej oryginalnego np tortellini czy inne danie, ale to różnie
-chleb biały, bułki, chleb razowy [mama często je i ja też, tylko, że dla mnie te kromki są tak małe, że zjem z minimum cztery i zaraz chleba może nie być]
-herbaty zwykłe i jakieś owocowe [mama uwielbia, choć ja też[
-wody jakieś
-czasem soki
-wiadomo czasem jakieś słodycze, czipsy, ale wiadomo, że nie na co dzień i to nie wlicza się do jadłospiu, to taka przekąska, którą się zje z raz na tydzień czy rzadziej, czy częściej, zależy jak ochota najdzie


no i chyba wymieniłam te najważniejsze
jest tego dużo, bo jednak u nas dużo tego zazwyczaj i jest w czym przebierać
bogaci nie ejsteśmy, ale jedzonka mamy akurat dużo
oczywiście czasem jest pewnie mniej, zależy od okresu, ale wiadomo głodem nie przymeiramy

ktoś pisał o naleśnikach
u nas tez nie ma ich często
ja też nie potrafię najeść się naleśnikami i za godzinę, dwie jestem głodna
owszem, na pewno jakbym mieszkała w akademiku , miała jakieś drobne kwoty, to nie miałabym wyboru, musiałabym niewiele jeść, bo nie miałabym więcej pieniędzy, ale tak to nie
u nas tak w ogóle, jesteśmy w domu troje, razem ze mną.

[tiramisu_]

Napisane przez Candy_lips

nie wiem ile wydajemy na jedzenie, ale na tym to pewnie duzo, bo w domu same łasuchy Rodzice kupują, więc kwoty nie podam, ale u nas w kuchni raczej zawsze jest:
-mleko [bardzo często na śniadanie jem płatki na mleku], a skoro i mleko to i płatki, a jakie to różne, czasem Chocapic, czasem Nesquic, czasem tańsze zamienniki.
-żółty ser na wagę albo paczkowany, to różnie
-wędliny
-kiełbasy, ile dokładnie ciężko powiedzieć, ale dłuuugie kawały, czasem ja potrafię taki duży wszamać
-jajka [czasem zamiast płatków jem na śniadanie jajecznicę czy jajka na twardo]
-jogurty pitne czy zwykłe
-czasem jakieś desery
-owoce ->i tu różnie, czasem mandarynki, czasem jabłka, czasem pomarańcze
a schodzi dużo np : jem 5 mandarynek na dzień lub więcej, rodzice mniej
jabłka jak są to z 2 na dzień zjem, bo aż tak nie lubię jabłek
pomarańcza to z jednego, bo czasem są tak duże, że nie ma ochoty na więcej
ale zazwyczaj jest jeden rodzaj i to się je
- pomidory
-ser biały czasem
-no i mięso na obiad, np ryż, kasza, ziemniaki
zazwyczaj jednak na obiad jem ziemniaki, kotleta i jakąś surówkę, więc zazwyczaj to jest
-czasem jest coś bardziej oryginalnego np tortellini czy inne danie, ale to różnie
-chleb biały, bułki, chleb razowy [mama często je i ja też, tylko, że dla mnie te kromki są tak małe, że zjem z minimum cztery i zaraz chleba może nie być]
-herbaty zwykłe i jakieś owocowe [mama uwielbia, choć ja też[
-wody jakieś
-czasem soki
-wiadomo czasem jakieś słodycze, czipsy, ale wiadomo, że nie na co dzień i to nie wlicza się do jadłospiu, to taka przekąska, którą się zje z raz na tydzień czy rzadziej, czy częściej, zależy jak ochota najdzie


no i chyba wymieniłam te najważniejsze
jest tego dużo, bo jednak u nas dużo tego zazwyczaj i jest w czym przebierać
bogaci nie ejsteśmy, ale jedzonka mamy akurat dużo
oczywiście czasem jest pewnie mniej, zależy od okresu, ale wiadomo głodem nie przymeiramy

ktoś pisał o naleśnikach
u nas tez nie ma ich często
ja też nie potrafię najeść się naleśnikami i za godzinę, dwie jestem głodna
owszem, na pewno jakbym mieszkała w akademiku , miała jakieś drobne kwoty, to nie miałabym wyboru, musiałabym niewiele jeść, bo nie miałabym więcej pieniędzy, ale tak to nie
u nas tak w ogóle, jesteśmy w domu troje, razem ze mną.

Nie wiem czy to co wymieniasz to jakiś super duży wybór.. Standardowa zawartość lodówki.

[suszarka]

Napisane przez tiramisu_

Nie wiem czy to co wymieniasz to jakiś super duży wybór.. Standardowa zawartość lodówki.

dla mnie to jest duży wybór porównując do mojego zaopartrzenia lodówki.

światło, jajko, koper, sałata, majonez, ketchup, anchois, nadgniły pomidor - to mój stan na dziś.

[201803290936]

A co ze świętami? Jesteś ciekawa (tak, przyznaję się ) co macie na liście zakupów na święta.

[passionfruit]

U nas na święta jest praktycznie tak samo jak normalnie. Chodzimy na gotowe

[Wredonisia]

Napisane przez Doris1981

A co ze świętami? Jesteś ciekawa (tak, przyznaję się ) co macie na liście zakupów na święta.

Ciekawy wątek
My również jedziemy "na gotowe", ale przygotowujemy ciasta i sałatki, a i po powrocie coś jeść, więc zakupić trzeba było:
-mąkę (z Biedry, a co tam, tania jest!)
-śledzie
-warzywa
-majonezy, musztarda (again z B- oszczędność 40 gr w porównaniu z Piotr i Paweł)
-żurawina, sezam, migdały, polewy do ciasta
-brzoskwinie
-sery (w Biedronce bardzo dobre, ser Delicate 3,29, a to TEN sam wyrób co Capresi:P ale on kosztuje 3,99... 70 gr na opakowaniu )
-pasta kanapkowa z łososia (tańsza o 80 gr niż markowy Lisner, a producent ten sam)
-margaryna (50 gr oszczędności)
-twaróg na ciasto
- pierś z indyka do pieczenia

Więc ziarnko do ziarnka, a więcej kasy na prezenty będzie

[semantique]

A ja wyjeżdżam na tydzień, więc miałam okazję zjeść wszystko i rozmrozić lodówkę

[uparta Marti]

ja w te święta zdecydowałam z mamą,że nie wpadniemy w szał wypchanej po brzegi lodówki. co roku ledwo się domyka, jedzenia jak na 15 osób a w rodzinie tylko 4, wszystko później leży do sylwestra bo tyle tego jest. poza tym na świąteczne dania mam tylko ochotę w czasie świąt, 27 grudnia wracam do stałego jadłospisu. w tym roku wyjeżdzamy więc robimy kilka dań i zabieramy ze sobą wszytsko, zostawiając lodówkę w takim stanie jaka jest na codzień.
co roku na zakupy świąteczne szła mega duza kwota ok 1000zł. w tym roku nie wydamy nawet połowy tego.

[Candy_lips]

Napisane przez tiramisu_

Nie wiem czy to co wymieniasz to jakiś super duży wybór.. Standardowa zawartość lodówki.

Tak, ale często mam nawet więcej. Myślę, że to jest duży wybór, bo jednym starsza ledwo, żeby codziennie na kolację zjeść jedną kanapkę, a ja np spokojnie mogę zjeść 4 z normalnego chleba. Oczywiście czegoś mogłam nie wymienić, ja pisałam tak mniej więcej. Wiadomo, że nie mamy jakiś zagranicznych drogich rarytasów, ale ogólnie jedzenia jest dużo i duży wybór w sensie, że czasem nie wiem co wziąć na kanapki
my na święta idziemy do babci, 12 potraw raczej nie ma, ale wszystkiego i tak jest dużo. Ja zazwyczaj wcinam jajka w majonezie, w święta zjem ich nawet z 5, jeszcze doprawię pierogami, łasuch .
Oczywiście też barszczyk, karpia trochę, ale za karpiem tak nie przepadam. No i inne dania

[201803290936]

Ja w te święta zaszalałam, a co tam - odbijam sobie w ten sposób ten trudny, trochę popaprany rok.

Będę miała 4 rodzaje śledzia - kupiłam w rybnym po pudełeczku: śledź w śmietanie, śledź w sosie musztardowym, śledź po staropolsku (w oleju) i ekskluzywne rolmopsy ze śliwką. W Wigilię filety z dorsza i z soli, do tego ziemniaczki i dwa rodzaje surówek. Barszczyk. Na inne dni kupiłam frankfurterki, do tego wybór musztard, będzie sałatka z jajkiem (chyba zrobię moją ulubioną pastę jajeczno-kukurydzianą), lepsze, niż zazwyczaj herbaty. Sernik i makowiec - ale kupne, po kawałeczku. Winko, słodkości etc.

Ogólnie kilka stówek poszło w świat.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Doris1981

Ja w te święta zaszalałam, a co tam - odbijam sobie w ten sposób ten trudny, trochę popaprany rok.

Będę miała 4 rodzaje śledzia - kupiłam w rybnym po pudełeczku: śledź w śmietanie, śledź w sosie musztardowym, śledź po staropolsku (w oleju) i ekskluzywne rolmopsy ze śliwką. W Wigilię filety z dorsza i z soli, do tego ziemniaczki i dwa rodzaje surówek. Barszczyk. Na inne dni kupiłam frankfurterki, do tego wybór musztard, będzie sałatka z jajkiem (chyba zrobię moją ulubioną pastę jajeczno-kukurydzianą), lepsze, niż zazwyczaj herbaty. Sernik i makowiec - ale kupne, po kawałeczku. Winko, słodkości etc.

Ogólnie kilka stówek poszło w świat.

ja wole sledzie wlasnorecznie robione kupuje takie w oleju w folii, myje z oleju, kroje w paski. do tego dodaje smietane, duuuuuuze ilosci ogorkow kiszonych, duuze ilosci jablek i cebule. te 3 rzeczy ciacham w maszynce do miesa, wiec nie ma duzo roboty. jak to postoi przez noc to jest....

[201803290936]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja wole sledzie wlasnorecznie robione kupuje takie w oleju w folii, myje z oleju, kroje w paski. do tego dodaje smietane, duuuuuuze ilosci ogorkow kiszonych, duuze ilosci jablek i cebule. te 3 rzeczy ciacham w maszynce do miesa, wiec nie ma duzo roboty. jak to postoi przez noc to jest....

Niestety chwilowo (chociaż to "chwilowo" trwa już kilka miesięcy ) nie mam kuchni, a przygotowywanie tych śledzi w warunkach, jakie mam, to byłaby męka. Poza tym tak szczerze to nie miałam pomysłu. Dla dwóch osób kupowanie tych wszystkich składników na śledzie i samych śledzi nie wiem, czy nie wyszłoby drożej, niż dałam w rybnym.

[suszarka]

mi dziś też niezła kwota poszła na żarło, ale głownie dlatego że uroiłam sobie dawanie każdemu do prezentu domowych pralinek, więc na same składniki do nich poszło co najmniej ze 100 zł.


pomijam fakt, że zamiast je robić to siedzę radośnie w szlafroku i nie mogę się zebrać.

do tego kilka rodzajów mięs na bigos, szynka do upieczenia, plus rzeczy bieżące i to co się pokończyło.

350 zł poszło lekką ręką.

[fankapsychiatrii]

Jak to dobrze ze ja nie lubię jeść (niestety jestem głodna co 3 godziny i wtedy jem ale tak to nic mi nie smakuje więc nie cierpie świątecznego gotowania i tych zapachów...)

[travis]

a ja wydalam dokladnie 3 funty na marcepan, jade na majorke w sama wigilie i nie robie zadnych zapasow

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Napisane przez travis

a ja wydalam dokladnie 3 funty na marcepan, jade na majorke w sama wigilie i nie robie zadnych zapasow

Jade z Toba

[Lynn]

U mnie w święta wydaje mi się, że jest skromnie. Kolacja wigilijna od lat wygląda tak samo: grzybowa z łazankami, a na drugie danie kapusta z grzybami i grochem + karp ( a dla mnie dorsz, bo nie lubię karpia). I tak wygląda kolacja. W tym roku (o dziwo) mamy aż 4 rodzaje ciast i ze 2 czekolady. Z alkoholi jest wódka, której osobiście nie tknę, bo nie gustuję w tym. Może dokupię jakieś wino lub likier jutro. Z napojów jedynie butelka coli i woda mineralna. Na śniadania i kolacje w czasie świąt są 2 rodzaje żółtego sera, szynka, schab pieczony, kiełbasa. Z warzyw ogórki i pomidorki. Z owoców pomarańcze.
Nie odmawialiśmy sobie niczego. Po prostu od lat jakoś kupujemy zgodnie z możliwościami naszych brzuchów

[agniesikk]

U mnie się robi jedzenie, a potem dojadamy to długi czas po świętach Także my mamy na Wigilię uszka, barszcz, pierogi, smażonego dorsza, rybę po grecku, śledzie, ciasta (makowiec, sernik i chyba jabłecznik), kompot, pewnie sałatka jarzynowa. Na pierwszy dzień świąt nie wiem, bo i tak mnie nie będzie w domu, ale z tego co widziałam, to karkówka, schab ze śliwkami, pewnie kurczak, jakieś sałatki i Bóg wie jeszcze co- a do lodówki palca się już nie da wcisnąć.

[invisible_01]

Szczerze, to nie rozumiem przygotowywania na Święta jedzenia jak dla pułku wojska. U mnie na Wigilii będzie ryba, pierogi, babeczki czekoladowe, jajka z majonezem, sałatka jarzynowa i to wszystko. I to zostaje na ogół również na następne dwa dni Świąt. Dużo kasy nie wydaliśmy, nie wyobrażam sobie mieć zapchanej całej lodówki i potem dojadać to na siłę dwa tygodnie po Świętach.

[agniesikk]

Napisane przez invisible_01

Szczerze, to nie rozumiem przygotowywania na Święta jedzenia jak dla pułku wojska. U mnie na Wigilii będzie ryba, pierogi, babeczki czekoladowe, jajka z majonezem, sałatka jarzynowa i to wszystko. I to zostaje na ogół również na następne dwa dni Świąt. Dużo kasy nie wydaliśmy, nie wyobrażam sobie mieć zapchanej całej lodówki i potem dojadać to na siłę dwa tygodnie po Świętach.

Też tego nigdy nie rozumiałam, ale nie ingeruję w to- jeśli moja mama tak strasznie chce robić tyle jedzenia, to ok. Mi samej by się nie chciało, zresztą jestem kulinarnym ułomem, więc pewnie na "moje" święta będzie więcej jedzenia kupnego Na szczęście jedno dobre, że nie wyrzucamy tego jedzenia, bo to jest dopiero bezsens. Moja mama przynajmniej jakoś umie to zagospodarować.

[Candy_lips]

Napisane przez invisible_01

Szczerze, to nie rozumiem przygotowywania na Święta jedzenia jak dla pułku wojska. U mnie na Wigilii będzie ryba, pierogi, babeczki czekoladowe, jajka z majonezem, sałatka jarzynowa i to wszystko. I to zostaje na ogół również na następne dwa dni Świąt. Dużo kasy nie wydaliśmy, nie wyobrażam sobie mieć zapchanej całej lodówki i potem dojadać to na siłę dwa tygodnie po Świętach.

No wiesz, zależy ile kto je
My jemy dużo, więc mimo że będzie tylko kilka osób, to i jedzenia będzie duzo :P
Przecież jak ja np zjem 5 jajek w majonezie i jeszcze ileś pierogów i coś tam, to widać, że dużo schodzi
gorzej jak faktycznie ktoś się narobi, a to nie schodzi
i tu jest Ok, bo babcia uwielbia gotować, więc to jest dla niej fajne akurat

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Lynn

U mnie w święta wydaje mi się, że jest skromnie. Kolacja wigilijna od lat wygląda tak samo: grzybowa z łazankami, a na drugie danie kapusta z grzybami i grochem + karp ( a dla mnie dorsz, bo nie lubię karpia). I tak wygląda kolacja. W tym roku (o dziwo) mamy aż 4 rodzaje ciast i ze 2 czekolady. Z alkoholi jest wódka, której osobiście nie tknę, bo nie gustuję w tym. Może dokupię jakieś wino lub likier jutro. Z napojów jedynie butelka coli i woda mineralna. Na śniadania i kolacje w czasie świąt są 2 rodzaje żółtego sera, szynka, schab pieczony, kiełbasa. Z warzyw ogórki i pomidorki. Z owoców pomarańcze.
Nie odmawialiśmy sobie niczego. Po prostu od lat jakoś kupujemy zgodnie z możliwościami naszych brzuchów

Nie wyobrazam sobie swiat bez pierogów. Pierogi to tak naturalna rzecz, jak choinka.

Napisane przez invisible_01

Szczerze, to nie rozumiem przygotowywania na Święta jedzenia jak dla pułku wojska. U mnie na Wigilii będzie ryba, pierogi, babeczki czekoladowe, jajka z majonezem, sałatka jarzynowa i to wszystko. I to zostaje na ogół również na następne dwa dni Świąt. Dużo kasy nie wydaliśmy, nie wyobrażam sobie mieć zapchanej całej lodówki i potem dojadać to na siłę dwa tygodnie po Świętach.

Widzisz, a ja nie rozumiem jak moze byc tak malo jedzenia na Wigilię. U mnie nikt by sie tym nie najadł. Ja np. jem głównie pierogi i barszcz z uszkami, tata z kolei pierogów nie lubi i je 4 rodzaje ryb, a moja siostra jeszcze co innego. Na pierwszy i drugi dzien swiat dochodzą jeszcze sałatki i pieczone mięso na kanapki. Plus jakis obiad świateczny w pierwszy i drugi dzien swiat, najczesciej sa to zrazy.

[invisible_01]

Napisane przez Candy_lips

No wiesz, zależy ile kto je
My jemy dużo, więc mimo że będzie tylko kilka osób, to i jedzenia będzie duzo :P
Przecież jak ja np zjem 5 jajek w majonezie i jeszcze ileś pierogów i coś tam, to widać, że dużo schodzi

No ja np. zjem dwa kawałki ryby i jestem pełna I ledwo wcisnę ciasto, więc w sumie może dlatego mnie to dziwi.

[Candy_lips]

Napisane przez invisible_01

No ja np. zjem dwa kawałki ryby i jestem pełna I ledwo wcisnę ciasto, więc w sumie może dlatego mnie to dziwi.

Pewnie tak, ale Ty to Ty. Jeden zje więcej, inny zje mniej. Dlatego tu właściwie nie ma co się dziwić . No chociaż w pewnym sensie może dziwić np "jeeej, jak to pomieścić".. albo "jej, jak Ty tym wszystkim się najdasz"
No, ale generalnie każdy ma inne potrzeby
Pewnie po prostu myślałas invisible, że wszyscy którzy mają tak dużo jedzenia, to po prostu mają, by stało, a potem się marnuję-= i wtedy przyznam rację : marnotrawienie jedzenia

[invisible_01]

Napisane przez Candy_lips

Pewnie tak, ale Ty to Ty. Jeden zje więcej, inny zje mniej. Dlatego tu właściwie nie ma co się dziwić . No chociaż w pewnym sensie może dziwić np "jeeej, jak to pomieścić".. albo "jej, jak Ty tym wszystkim się najdasz"
No, ale generalnie każdy ma inne potrzeby
Pewnie po prostu myślałas invisible, że wszyscy którzy mają tak dużo jedzenia, to po prostu mają, by stało, a potem się marnuję-= i wtedy przyznam rację : marnotrawienie jedzenia

Ale np. u mojej koleżanki Wigilia jest na 5 osób, a zrobiła z mamą 500 pierogów, ok. 40 kawałków ryby, 7 misek sałatki jarzynowej (takich wielkich), 50 jajek z majonezem i inne takie na samą Wigilię, na Boże Narodzenie chcą jeszcze gotować... No to to jest przesada. Co roku tak robią, a potem mama pakuje jej te pierogi zamrożone i ona je je codziennie przez następny miesiąc

[parapluie89]

Napisane przez invisible_01

Ale np. u mojej koleżanki Wigilia jest na 5 osób, a zrobiła z mamą 500 pierogów, ok. 40 kawałków ryby, 7 misek sałatki jarzynowej (takich wielkich), 50 jajek z majonezem i inne takie na samą Wigilię, na Boże Narodzenie chcą jeszcze gotować... No to to jest przesada. Co roku tak robią, a potem mama pakuje jej te pierogi zamrożone i ona je je codziennie przez następny miesiąc

Umarłam
Czuje się dziwnie, u mnie na cztery osoby jest tylko jedna duża miska sałatki (w zasadzie to garnek...) a i tak starczy na parę dni.
Ogólnie to jestem łakomczuch, jem raczej sporo, ale jednak w życiu by mi się nie chciało przyrządzać takiej ilości jedzenia, to co zazwyczaj mamy zdecydowanie nam wystarcza a i tak jesteśmy naprawdę najedzeni. No chyba, że to takie celowe robienie na zapas...

[Lynn]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;31207607]Nie wyobrazam sobie swiat bez pierogów. Pierogi to tak naturalna rzecz, jak choinka.

[/QUOTE]
U mnie nigdy nie było pierogów na wigilię

[fankapsychiatrii]

Ja się nawąchałam jak w domu dziś i (wczoraj też) gotowali moi rodzice i nie chce mi sie jeść od śniadania Tzn ja i tak nie jem Wigilii choć bym mogła ale zapachy działaja na mnie tak że czyje jakbym juz to zjadła

[Candy_lips]

No i Wigilia u mnie minęła. Ilośc dziś nie była wielka, bo byłam tylko ja, mama, babcia, tata. Ale ja zjadłam najwięcej Pochłonęłam 2 kawałki ryby, kawałek ryby po grecku, 7 dużych pierogów z kapustą, barszczyk, no i kilka mandarynek, bo też lubię . Tata wcinał raczej karpia, bo lubi, mama tę rybę co ja i babcia też.
Pozdrawiam!

[BajaderkowaBaba]

Napisane przez invisible_01

Szczerze, to nie rozumiem przygotowywania na Święta jedzenia jak dla pułku wojska. U mnie na Wigilii będzie ryba, pierogi, babeczki czekoladowe, jajka z majonezem, sałatka jarzynowa i to wszystko. I to zostaje na ogół również na następne dwa dni Świąt. Dużo kasy nie wydaliśmy, nie wyobrażam sobie mieć zapchanej całej lodówki i potem dojadać to na siłę dwa tygodnie po Świętach.

Ja też nie rozumiem robienia nadmiaru jedzenia i często po świętach... wyrzucania. Moja mama miała tendencje do przesady, trochę jeszcze jej zostało z tych przyzwyczajeń, ale zaczęłyśmy bardzo ograniczać ilość oraz wielkość potraw, do tego mamy od kilku lat dodatkowe osoby na święta... choć zawsze coś zostanie.