Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 74.

[Didalia]

Napisane przez chwast

Zajmowałam się kiedyś dzieckiem, które miało podobnie. Ono po prostu przez jakiś czas jedlo jedną ulubioną rzecz, matka coś tam mu się starała przemycać, ale przeważnie nie wychodziło. Nikt go jednak do jedzenia nie zmuszał, później mu przeszło.

Ja np jako dziecko nie chciałam jeść w domu, bo moja matka źle gotowała. W przedszkolu zjadalam wszystko.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Dlatego wcale nie potepiam rodzicow uciekajacych sie do podstepu. Tez przerabialam targowanie sie o pusty talerz, zreszta co ja mowie, pare kesow to juz byl sukces. Przez to wszystkie wycieczki, wizytacje u rodziny, spanie u kolegi albo calonocna opiekunka stresuja mnie. Wiekszosc ludzi tak wlasnie sobie pomysli, a co tam przeciez z glodu nie umrze i olewaja jak dzieciak nie zje. Potem przykro patrzec jak to sie meczy.

[chwast]

Napisane przez Didalia

Dlatego wcale nie potepiam rodzicow uciekajacych sie do podstepu. Tez przerabialam targowanie sie o pusty talerz, zreszta co ja mowie, pare kesow to juz byl sukces. Przez to wszystkie wycieczki, wizytacje u rodziny, spanie u kolegi albo calonocna opiekunka stresuja mnie. Wiekszosc ludzi tak wlasnie sobie pomysli, a co tam przeciez z glodu nie umrze i olewaja jak dzieciak nie zje. Potem przykro patrzec jak to sie meczy.

Polecę z przykładem nieco dalej - mój pies - też ma dni, że nie chce jeść, trzeba go do tego przekonywać tak długo, aż nie zje choć troszeczkę. I to tez nie jest tak, że trudno, nie umrze z głodu, jak będzie głodny to zje itp. Bo nie zje. A głodny jest. Także no wiem, ze dziecko to nie pies i na odwrot, ale tak mi się skojarzyło.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[natalia_t]

Napisane przez Didalia

Mam watpliwosci. Moje dziecko jest strasznym niejadkiem, do tego nie poprosi o nic do jedzenia, a bedac w gosciach juz w ogole. Nieraz go odbieralam od rodziny w takim stanie, ze wymiotowal na sucho z glodu w samochodzie. Nie powie, ze glodny, jak ktos proponuje posilek to odmawia i co poradzic. Nie wiem co to za perpetum mobile.

Konsultowaliście to z lekarzem, psychologiem?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lightangel]

Napisane przez meliandra

No to jak jest przyrządzone jedzenie ma duży wpływ, bo łatwo się zniechęcić. Ja miałam to szczęście, że u mnie i mama i babcie dobrze gotowały.

Najlepsze jest to że ja całe dzieciństwo uważałam że moja mama gotuje bardzo dobrze, bo jak próbowałam jeść u babci czy w przedszkolu to było dużo gorzej. W przedszkolu wręcz siedziałam kilka godzin nad talerzem, bo trzeba było zjeść żeby iść się pobawić, to czekałam aż rodzice mnie odbiorą. Panie myślały że wygrają próbę sił, ale do dziś jak się uprę to nie ma przebacz.
Dopiero TŻ był w stanie namówić mnie do próbowania różnych nowych smaków, ale przy nim nie wstydzę się wypluć w serwetkę czegoś co mi nie posmakuje. W domu rodzinnym miałabym problem, bo jak było nałożone na talerz to trzeba było wszystko zjeść do końca. To już wolałam w ogóle nie jeść niż spróbować a potem się męczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Didalia]

Napisane przez chwast

Polecę z przykładem nieco dalej - mój pies - też ma dni, że nie chce jeść, trzeba go do tego przekonywać tak długo, aż nie zje choć troszeczkę. I to tez nie jest tak, że trudno, nie umrze z głodu, jak będzie głodny to zje itp. Bo nie zje. A głodny jest. Także no wiem, ze dziecko to nie pies i na odwrot, ale tak mi się skojarzyło.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Tez to przerabialam z czworonogami i wbrew pozorom wcale taki odlegly od dzieci przyklad to nie jest. Miski stoja pelne, nakladam nowe jedzenie. Pies powacha i odchodzi. Jeden dzien mysle sobie przetrzymam go, ale pozniej czlowiek sie martwi i kombinuje co by tu zrobic.

Napisane przez natalia_t

Konsultowaliście to z lekarzem, psychologiem?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W okresie najbardziej nasilonych problemow z jedzeniem akurat duzo siedzialam w domu i mialam mozliwosc podtykania roznych rzeczy pod nos. Wiem, ze kubki smakowe dzieci sa inaczej rozwiniete, bardziej wyczulone na gorzkie nuty. Moze stad awersja do warzyw. Probowalam wymyslac a to ciekawa prezentacje albo inne rodzaje produktow. Nawet sushi robilam od podstaw. Teraz z perspektywy mysle, ze psychologiczne aspekty odgrywaly w tym cyrku duza role.

[natalia_t]

Napisane przez Didalia

W okresie najbardziej nasilonych problemow z jedzeniem akurat duzo siedzialam w domu i mialam mozliwosc podtykania roznych rzeczy pod nos. Wiem, ze kubki smakowe dzieci sa inaczej rozwiniete, bardziej wyczulone na gorzkie nuty. Moze stad awersja do warzyw. Probowalam wymyslac a to ciekawa prezentacje albo inne rodzaje produktow. Nawet sushi robilam od podstaw. Teraz z perspektywy mysle, ze psychologiczne aspekty odgrywaly w tym cyrku duza role.

W takich skrajnych przypadkach wypadałoby to skonsultować z psychologiem i/lub lekarzem. Podtykanie różnych rzeczy pod nos nie jest rozwiązaniem problemu, gdy problem tkwi w czymś innym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Imperfecta]

Napisane przez chwast

Zajmowałam się kiedyś dzieckiem, które miało podobnie. Ono po prostu przez jakiś czas jedlo jedną ulubioną rzecz, matka coś tam mu się starała przemycać, ale przeważnie nie wychodziło. Nikt go jednak do jedzenia nie zmuszał, później mu przeszło.

Ja np jako dziecko nie chciałam jeść w domu, bo moja matka źle gotowała. W przedszkolu zjadalam wszystko.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Jak poznałam mojego TŻta, myślałam że go uduszę, bo on niczego nie lubił. Ogórkowa? Ble. Wątróbka? Ble. Schabowy? Ble. Tylko makaron mniam i tak w kółko, makaron i makaron.
No ale nie zważając na niego zaczęłam gotować ogórkową, wątróbkę i schabowe i wiele i innych dań, które były ble. Okazało się, że nie tyle nie lubi tych potraw, co jego matka robiła je tak fatalnie, że wręcz niejadalnie. Teraz sam mówi, że zjadłby rzeczy, których wcześniej by nie tknął.

U dzieci pewnie działa to podobnie, tylko dwa razy bardziej.

A tak w temacie wątku, serio dziwi mnie, że można tak bardzo spieprzyć ogórkową czy schabowe

[SteveS]

Napisane przez Didalia

Tez to przerabialam z czworonogami i wbrew pozorom wcale taki odlegly od dzieci przyklad to nie jest. Miski stoja pelne, nakladam nowe jedzenie. Pies powacha i odchodzi. Jeden dzien mysle sobie przetrzymam go, ale pozniej czlowiek sie martwi i kombinuje co by tu zrobic.

W okresie najbardziej nasilonych problemow z jedzeniem akurat duzo siedzialam w domu i mialam mozliwosc podtykania roznych rzeczy pod nos. Wiem, ze kubki smakowe dzieci sa inaczej rozwiniete, bardziej wyczulone na gorzkie nuty. Moze stad awersja do warzyw. Probowalam wymyslac a to ciekawa prezentacje albo inne rodzaje produktow. Nawet sushi robilam od podstaw. Teraz z perspektywy mysle, ze psychologiczne aspekty odgrywaly w tym cyrku duza role.

A jednak u psów jest inaczej, bo wiele bazuje na instynkcie. Jeśli miska stale jest pełna, to pies nie czuje drive'u do jedzenia. Nie dawać miski stale pełnej, tylko nauczyć karmienia o określonych porach. Tip - u dzieci też działa.

[lightangel]

Napisane przez Imperfecta

Jak poznałam mojego TŻta, myślałam że go uduszę, bo on niczego nie lubił. Ogórkowa? Ble. Wątróbka? Ble. Schabowy? Ble. Tylko makaron mniam i tak w kółko, makaron i makaron.
No ale nie zważając na niego zaczęłam gotować ogórkową, wątróbkę i schabowe i wiele i innych dań, które były ble. Okazało się, że nie tyle nie lubi tych potraw, co jego matka robiła je tak fatalnie, że wręcz niejadalnie. Teraz sam mówi, że zjadłby rzeczy, których wcześniej by nie tknął.

U dzieci pewnie działa to podobnie, tylko dwa razy bardziej.

A tak w temacie wątku, serio dziwi mnie, że można tak bardzo spieprzyć ogórkową czy schabowe

Jak ktoś panicznie się boi że poda surowe tak jak moja mama to schabowe najpierw smaży a potem dopieka. Mnóstwo innych rzeczy też, ja bym smażyła kilka minut a ona smaży dwa razy dłużej i jeszcze do piekarnika. Nawet jak coś w smaku jest ok, to zazwyczaj jest strasznie suche, a potem zdziwienie że jak je coś u nas to jej bardziej smakuje. Jak jest soczyste to jest dużo smaczniejsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Imperfecta]

Napisane przez lightangel

Jak ktoś panicznie się boi że poda surowe tak jak moja mama to schabowe najpierw smaży a potem dopieka. Mnóstwo innych rzeczy też, ja bym smażyła kilka minut a ona smaży dwa razy dłużej i jeszcze do piekarnika. Nawet jak coś w smaku jest ok, to zazwyczaj jest strasznie suche, a potem zdziwienie że jak je coś u nas to jej bardziej smakuje. Jak jest soczyste to jest dużo smaczniejsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mojej (prawie) teściowej problem leży w nieco innych kwestiach - totalny brak smaku, półprodukty (bo się nie chce robić), kiepska jakoś produktów, bo drogo i zerowy brak zainteresowania w kwestiach kulinarnych.

Pamiętam jak kiedyś, będąc u niej powiedziałam, że muszę sobie zrobić taki prawdziwy, domowy, Śląski obiad, no wiecie - rolada, modra kapusta, kluski śląskie, ale jakoś czasu ostatnio nie mam, bo to jednak pracochłonne. Powiedziała, żebym poszła sobie do restauracji, na co ja, że to nie to samo.
W kolejną niedzielę zaprosiła mnie na ten obiad, zadowolona nawet byłam, tyle że rolady były gotowe z mięsnego, kapusta też gotowa ze słoika, ze sklepu, jedynie kluski były domowe... i fatalne

[andra]

Nie jesteś za bardzo wymagająca do tego jedzenia? Nie wiem co prawda jak ta teściowa gotuje, no ale - jeszcze nigdy ale to nigdy, nie jadłam dobrej domowej rolady. Kapusty też. Ale za tą nie przepadam, musi ją zrobić jakiś kuchmistrz.
Dla mnie właśnie zawsze było lepsze z restauracji i tak bym zrozumiała ten komentarz teściowej?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Paprotka_]

Zdziwiłam się ceną kremu pod oczy. 875 PLN za mały krążek. Dla mnie kosmos. Zastanawiam się czy ktoś to kupuje, bo nawet biorąc pod uwagę solidne zarobki to cena wydaje mi się nieadekwatna.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[kasztanka3]

Napisane przez Paprotka_

Zdziwiłam się ceną kremu pod oczy. 875 PLN za mały krążek. Dla mnie kosmos. Zastanawiam się czy ktoś to kupuje, bo nawet biorąc pod uwagę solidne zarobki to cena wydaje mi się nieadekwatna.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

Co to za krem?

[Didalia]

Napisane przez natalia_t

W takich skrajnych przypadkach wypadałoby to skonsultować z psychologiem i/lub lekarzem. Podtykanie różnych rzeczy pod nos nie jest rozwiązaniem problemu, gdy problem tkwi w czymś innym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tylko ze trudno sie zorientowac ze ma sie do czynienia ze skrajnym przypadkiem. Jak porozmawiasz ze znajomymi okazuje sie, ze ze co drugie dziecko to niejadek. Kolezanki przescigaly sie w opowiesciach o swoich zmaganiach. Powiedzialam mamie o problemach z jedzeniem u dziecka to sie dowiedzialam, ze teraz zobacze jak to jest i cala litania o tym jaka bylam trudna w dziecinstwie. Raczej nie myslisz o wizycie u lekarza skoro caly swiat Ci wmawia, ze to normalne.

[Imperfecta]

Napisane przez andra

Nie jesteś za bardzo wymagająca do tego jedzenia? Nie wiem co prawda jak ta teściowa gotuje, no ale - jeszcze nigdy ale to nigdy, nie jadłam dobrej domowej rolady. Kapusty też. Ale za tą nie przepadam, musi ją zrobić jakiś kuchmistrz.
Dla mnie właśnie zawsze było lepsze z restauracji i tak bym zrozumiała ten komentarz teściowej?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No cóż, uwierz nie jestem
Jej popisowe danie to rosół na pulpetach, albo ryż z gotowanym jajkiem i sosem pieczarkowym z paczki

Może nie jestem zbyt skromna, ale nigdy nie jadłam lepszej kapusty, niż ta którą ja robię (przepis od starej ślązaczki).

Moja teściowa to typ, dla której wszystko jest głupie.

Masz za czysto - to głupie, że tak dużo sprzątasz, chyba masz nudne życie.
Ciasto sama piekłaś - to głupie, przecież w biedronce można kupić pączki (z całą tablicą Mendelejewa)
Gotujesz obiad, który zajmuje dłużej niż pół godziny łącznie - to głupie, przecież teraz wszystko gotowe można kupić.

Mówi kobieta, która nie przepracowała w życiu ani jednego dnia, której w domu sprząta mąż i gotuje właściwie też on, jak już chce zjeść coś normalnego

Dziękuję bogom, że od półtora roku nie mam z nią kontaktu.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Dziwi mnie i wkurza ilość żebraków na ulicach i fakt, że nikt nic z tym nie robi. Mam już po dziurki w nosie tego, że przechodząc przez centrum jestem 5 razy zaczepiana o pieniądze lub jedzenie. Do tego wyzwiska, jak odmawiam - serio nie wiem, po co się tyle straży miejskiej i policji kręci i czym oni się poza pogaduszkami o pogodzie zajmują.

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------

Napisane przez Imperfecta

No cóż, uwierz nie jestem
Jej popisowe danie to rosół na pulpetach, albo ryż z gotowanym jajkiem i sosem pieczarkowym z paczki

Może nie jestem zbyt skromna, ale nigdy nie jadłam lepszej kapusty, niż ta którą ja robię (przepis od starej ślązaczki).

Moja teściowa to typ, dla której wszystko jest głupie.

Masz za czysto - to głupie, że tak dużo sprzątasz, chyba masz nudne życie.
Ciasto sama piekłaś - to głupie, przecież w biedronce można kupić pączki (z całą tablicą Mendelejewa)
Gotujesz obiad, który zajmuje dłużej niż pół godziny łącznie - to głupie, przecież teraz wszystko gotowe można kupić.

Mówi kobieta, która nie przepracowała w życiu ani jednego dnia, której w domu sprząta mąż i gotuje właściwie też on, jak już chce zjeść coś normalnego

Dziękuję bogom, że od półtora roku nie mam z nią kontaktu.

Twoja teściowa brzmi trochę jak Ferdek Kiepski w spódnicy. W sumie zastanawia mnie czasem, co trzyma ludzi przy takich partnerach. Nawet najprzystojniejszy i najinteligentniejszy facet dostałby soczystego kopa w cztery litery, gdybym uznała, że nic nie wnosi do związku poza swoją obecnością.

[natalia_t]

Napisane przez Didalia

Tylko ze trudno sie zorientowac ze ma sie do czynienia ze skrajnym przypadkiem. Jak porozmawiasz ze znajomymi okazuje sie, ze ze co drugie dziecko to niejadek. Kolezanki przescigaly sie w opowiesciach o swoich zmaganiach. Powiedzialam mamie o problemach z jedzeniem u dziecka to sie dowiedzialam, ze teraz zobacze jak to jest i cala litania o tym jaka bylam trudna w dziecinstwie. Raczej nie myslisz o wizycie u lekarza skoro caly swiat Ci wmawia, ze to normalne.

No nie wiem. W dobie internetu można poszukać opinii i rady u kogoś obeznanego w temacie bardziej niż koleżanki. Intuicja i zdrowy rozsądek podpowiada, że wymiotowanie dziecka z głodu i niesygnalizowanie głodu raczej nie jest normalne. Zresztą nawet jeśli cokolwiek co niepokoi faktycznie jest normą, to zapytanie o opinię specjalisty to raczej żaden wstyd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Imperfecta]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89263245]Dziwi mnie i wkurza ilość żebraków na ulicach i fakt, że nikt nic z tym nie robi. Mam już po dziurki w nosie tego, że przechodząc przez centrum jestem 5 razy zaczepiana o pieniądze lub jedzenie. Do tego wyzwiska, jak odmawiam - serio nie wiem, po co się tyle straży miejskiej i policji kręci i czym oni się poza pogaduszkami o pogodzie zajmują.

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------


Twoja teściowa brzmi trochę jak Ferdek Kiepski w spódnicy. W sumie zastanawia mnie czasem, co trzyma ludzi przy takich partnerach. Nawet najprzystojniejszy i najinteligentniejszy facet dostałby soczystego kopa w cztery litery, gdybym uznała, że nic nie wnosi do związku poza swoją obecnością.[/QUOTE]

Ferdek to anioł i mistrz interesu przy niej ona jedyne czym umie rządzić, to innymi ludźmi i ich pieniędzmi, a jak ktoś zwróci uwagę, to od razu płacze. O wszystko płacze, dosłownie.

Jej mąż jest tak przez nią urobiony, że jest to jest dramat. Byłam świadkiem, jak mu wmówiła, że coś było inaczej, niż było naprawdę, było na to pięciu świadków i zdjęcia, a on i tak jej przyznał rację. Co prawda chodziło o głupie drzwi, w którą stronę się otwierały, ale podejrzewam, że tak jest z każdą kwestią w tym związku.

A najlepiej, że próbowała namówić TŻta, żeby mnie rzucił, bo uwaga... Okręciłam sobie go wokół palca i nie ma swojego zdania

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Imperfecta

Ferdek to anioł i mistrz interesu przy niej ona jedyne czym umie rządzić, to innymi ludźmi i ich pieniędzmi, a jak ktoś zwróci uwagę, to od razu płacze. O wszystko płacze, dosłownie.

Jej mąż jest tak przez nią urobiony, że jest to jest dramat. Byłam świadkiem, jak mu wmówiła, że coś było inaczej, niż było naprawdę, było na to pięciu świadków i zdjęcia, a on i tak jej przyznał rację. Co prawda chodziło o głupie drzwi, w którą stronę się otwierały, ale podejrzewam, że tak jest z każdą kwestią w tym związku.

A najlepiej, że próbowała namówić TŻta, żeby mnie rzucił, bo uwaga... Okręciłam sobie go wokół palca i nie ma swojego zdania

Im więcej czytam takich historii, tym bardziej doceniam swoich rodziców. Na miejscy Twojego TŻ po usłyszeniu takiej złotej rady ochłodziłabym kontakty.

[Paprotka_]

Napisane przez kasztanka3

Co to za krem?

The Eye Concentrate La Mer. Rzucił mi się w oczy (lecz nie pod oczy ) w czasopiśmie.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[kasztanka3]

Napisane przez Paprotka_

The Eye Concentrate La Mer. Rzucił mi się w oczy (lecz nie pod oczy ) w czasopiśmie.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

La Mer to IMO mistrzostwo marketingu, kompletnie nie ogarniam dlaczego ich produkty kosztuja tyle ile kosztuja. W skladzie nie ma nic co tlumaczyloby chociaz polowe cen rynkowych tych kosmetykow.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Paprotka_]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

O w mordę jeża... Jednak jestem cebulą bo mam wrażenie, że nawet będąc milionerką nie kupowałabym kosmetyków w takich cenach. Niestety nie mam tego jak sprawdzić ale zakładam, że moje wrażenie jest prawidłowe

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[kasztanka3]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Gdybym juz naprawde nie miala na co kasy wydawac to o milion razy bardziej wolalabym zaplacic +/- $1000 za ten slynny krem La Prairie z kawiorem niz polowe tej kwoty za Creme de La Mer o podobnej pojemnosci.

[Imperfecta]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Nie wiem czy to do mnie, ale jeśli tak to absolutnie nie demonizuję, bo sama czasami kupuję. Zdarza się, że nie mam czasu czy chęci gotować, ale gotowe dania stanowią jakieś 5% mojej diety i jak już je kupuję, to wybieram najlepsze jakie są dostępne, z dobrym składem, a nie najtańsze byle co, bo na gotowanie czasu szkoda, a dobrej jakości gotowiec jednak kosztuje, więc kasy też szkoda.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[lightangel]

Napisane przez andra

Nie jesteś za bardzo wymagająca do tego jedzenia? Nie wiem co prawda jak ta teściowa gotuje, no ale - jeszcze nigdy ale to nigdy, nie jadłam dobrej domowej rolady. Kapusty też. Ale za tą nie przepadam, musi ją zrobić jakiś kuchmistrz.
Dla mnie właśnie zawsze było lepsze z restauracji i tak bym zrozumiała ten komentarz teściowej?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja ogólnie nie przepadam za śląskimi przysmakami (może poza kluskami), ale rolady mojej teściowej to by pewnie sama Gesslerowa wychwalała bo w żadnej restauracji takich nie dają. Kluski też super, mięciutkie mimo że zwarte i po prostu pyszne. Jedynie kapusta mi nie podchodziła, ale ją się standardowo doprawia przyprawami które mnie odrzucają.

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89263245]Dziwi mnie i wkurza ilość żebraków na ulicach i fakt, że nikt nic z tym nie robi. Mam już po dziurki w nosie tego, że przechodząc przez centrum jestem 5 razy zaczepiana o pieniądze lub jedzenie. Do tego wyzwiska, jak odmawiam - serio nie wiem, po co się tyle straży miejskiej i policji kręci i czym oni się poza pogaduszkami o pogodzie zajmują.[/QUOTE]

Też się czasem zastanawiam czym się zajmuje policja i straż miejska. Wczoraj poszłam z TŻ na spacer do miejskiego lasu, ściółka sucha jak popiół więc przy każdym wejściu do lasu wielkie tablice informujące o zakazie rozpalania ognisk. A w lesie oczywiście pełno gości zza wschodniej granicy, wszyscy przy ogniskach i grillach rozpalonych na polankach między drzewami, większość już po spożyciu alkoholu więc o tragedię nietrudno. Minęliśmy dwa patrole policji i straży miejskiej, jak przechodzili obok takich grupek przy ognisku to odwracali specjalnie wzrok żeby czasem nie musieć interweniować i kazać komuś gasić ogień...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Imperfecta

No cóż, uwierz nie jestem
Jej popisowe danie to rosół na pulpetach, albo ryż z gotowanym jajkiem i sosem pieczarkowym z paczki
Może nie jestem zbyt skromna, ale nigdy nie jadłam lepszej kapusty, niż ta którą ja robię (przepis od starej ślązaczki).
Moja teściowa to typ, dla której wszystko jest głupie.
Masz za czysto - to głupie, że tak dużo sprzątasz, chyba masz nudne życie.
Ciasto sama piekłaś - to głupie, przecież w biedronce można kupić pączki (z całą tablicą Mendelejewa)
Gotujesz obiad, który zajmuje dłużej niż pół godziny łącznie - to głupie, przecież teraz wszystko gotowe można kupić.
Mówi kobieta, która nie przepracowała w życiu ani jednego dnia, której w domu sprząta mąż i gotuje właściwie też on, jak już chce zjeść coś normalnego
Dziękuję bogom, że od półtora roku nie mam z nią kontaktu.

Dasz przepis na modrą kapustę?

[Ava_]

Napisane przez kasztanka3

Gdybym juz naprawde nie miala na co kasy wydawac to o milion razy bardziej wolalabym zaplacic +/- $1000 za ten slynny krem La Prairie z kawiorem niz polowe tej kwoty za Creme de La Mer o podobnej pojemnosci.

Jedna z kolezanek pracowala kiedys w luksusowej drogerii, niewatpliwym plusem tej znajomosci byl praktycznie nieskonczony dostep do probek. Po cebulowemu nazbieralam pelnowymiarowe produkty z tych probek. I rzeczywiscie sera La Prairie wspominam bardzo dobrze, tak La Mer ma dla mnie konsystencje starego kremu Nivea, nie wiem nad czym zachwyt, chyba tylko ze wystarcza na bardzo dlugo. Jeszcze Valmont bardzo mi podszedl, ale bez kitu za taka cene wole sie isc ostrzykac i miec efekt od razu.

[kasztanka3]

Napisane przez Ava_

Jedna z kolezanek pracowala kiedys w luksusowej drogerii, niewatpliwym plusem tej znajomosci byl praktycznie nieskonczony dostep do probek. Po cebulowemu nazbieralam pelnowymiarowe produkty z tych probek. I rzeczywiscie sera La Prairie wspominam bardzo dobrze, tak La Mer ma dla mnie konsystencje starego kremu Nivea, nie wiem nad czym zachwyt, chyba tylko ze wystarcza na bardzo dlugo. Jeszcze Valmont bardzo mi podszedl, ale bez kitu za taka cene wole sie isc ostrzykac i miec efekt od razu.

Creme de La Mer i krem Nivea w niebieskiej puszce maja chyba z 15 takich samych skladnikow - z parafina wysoko w skladzie na czele. No kompletnie nic a nic mnie nie przekona, ze kosmetyki La Mer sa warte tych cen.

Najdrozszy krem jaki mialam to Amore Pacific - dostalam do za darmo od drogerii z 3 lata temu. Wtedy tez byl ciut tanszy, obecnie kosztuje prawie $700 za 50ml, czyli jest drozszy od kremu La Mer.
I tez nie jest wart takiej ceny, wyzej w skladzie sa raczej tanie skladniki - maslo shea i gliceryna.
Mialam jeszcze miniature kremu pod oczy Lancome Absolu ktory kosztuje z $450.
I akurat tamten krem bardzo lubilam, ale nie kupilabym pelnowymiarowego opakowania bo Lancome testuje na zwierzetach - staram sie takich marek unikac, jest spory wybor produktow cruelty free.