Zbędny wydatek

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Hej! Nie wiem czy taki wątek już się pojawiał, ale zastanawiam się co stanowi dla Was zbędny wydatek? Zastanawiacie się podczas codziennych zakupów żywieniowych/ciuchowych/sprzętowych nad tańszym zamiennikiem? Nie mam tu na myśli sytuacji, że kogoś nie stać więc nie ma innej opcji. Raczej nie wydawania nadmiaru gotówki na produkty tylko z uwagi na markę czy opinie w internecie Dajecie się ponieść reklamie?
Mnie np non stop dziwi kupowanie rzeczy typu ubrania w regularnych, wysokich cenach (zamiast outletow, wyprzedaży itp). Szczególnie myślę o ubraniach z sieciówek, szytych masowo itp. Czy taki zakup zawsze wiąże się z koniecznością?
Do tych rozmyślań skłoniła mnie ostatnio kumpela z pracy, która takim reklamom ulega i zdaje sobie sprawę, że kolejne trampki za 300 i zwykła kurtka za 800 nie są jej potrzebne, ale nie potrafi się opanować. I nie wie skąd się to bierze bo szafy ma pełne i w sumie nawet już nikt nie zauważa, że ma znów coś nowego (nie kupuje dużo, ale za duże pieniądze).

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Jako osoba, której 90 % szafy składa się z rzeczy używanych też uważam za absurd kupowanie notorycznie nowych ciuchów. Ostatnio chodziłam po sieciówkach z koleżanką - zwykła, codzienna sukienka z poliestru 150 zł. Zgroza. W sensie rozumiem, jak potrzeba mi spodni na już to idę i kupuję, a nie szukam po ciuchach w nadziei, że będzie ok. Chodzi o notoryczne.

Kupowanie nowych książek też uważam za zbędny wydatek ( no chyba, że ktoś buduje własną bibliotekę). Mam koleżankę, która do biblioteki nie pójdzie. Książki musi mieć nowe ( a czyta sporo), a potem idą w pudłach na strych, bo nie ma gdzie tego trzymać.

[_medianoche]

Jak chcę coś konkretnego to poczekam ze dwa - trzy miesiące, może mi się udać wygrzebać w ciucholandzie. Coś, za czym oglądam się miesiącami, kupię na promocji i sprawdzam czy nie mam tych kombinacji kolorów w szafie. Zanim kupię to się pytam sama siebie czy będę w tym chodzić za 10 lat. Jak nie albo się zastanawiam, nie kupuję. Odpowiedź ma być od razu 'tak'. Inaczej nic nie kupię.

Jak jest coś retro na wyprzedaży to biorę, a u mnie to są głównie lata 40 / 50.

Na trendy nie patrzę, bo mi w większości wypadków kroje i kolory nie pasują. I jakość w sieciówkach jest u mnie beznadziejna. Jak ściągnę jakąś bluzkę albo sukienkę z wieszaka to ona jest prawie, że przezroczysta.

Zbędny wydatek to dla mnie tel na abonament z internetem. Bo nie potrzebuję. Mam na kartę, jak mi się skończy kasa to sobie doładuję. I tak zawsze piszę na komunikatorach. W pracy mam wi-fi, w domu wi-fi. Ebooki mam pościągane na telefonie. Jak gdzieś długo jadę to mam ściągnięte wcześniej albumy na Spotify i zabieram też iPoda z wgraną muzyką. Nie kupuję internetu na telefon jak nie podróżuję za granicę.

Książki kupuję w sklepie z używanymi rzeczami (u mnie w ciucholandach są też książki i bibeloty do domu). Mam też wyrobioną kartę do biblioteki. Jak coś chcę konkretnego to mi znajdą, wypożyczą ebooka albo sprowadzą z drugiego miasta.

Nie chodzę do fryzjera na farbowanie. Farbuję się sama w domu szamponetkami.

Jak nie mam vouchera to nie kupuję jedzenia na wynos. Chyba, ze mam mieć gości. Dla siebie nie kupuję, bo jest za drogo. Za jedną pizzę na wynos będę miała zakupy na parę dni.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89338569]Jako osoba, której 90 % szafy składa się z rzeczy używanych też uważam za absurd kupowanie notorycznie nowych ciuchów. Ostatnio chodziłam po sieciówkach z koleżanką - zwykła, codzienna sukienka z poliestru 150 zł. Zgroza. W sensie rozumiem, jak potrzeba mi spodni na już to idę i kupuję, a nie szukam po ciuchach w nadziei, że będzie ok. Chodzi o notoryczne.

Kupowanie nowych książek też uważam za zbędny wydatek ( no chyba, że ktoś buduje własną bibliotekę). Mam koleżankę, która do biblioteki nie pójdzie. Książki musi mieć nowe ( a czyta sporo), a potem idą w pudłach na strych, bo nie ma gdzie tego trzymać.[/QUOTE]Tak, dokładnie to miałam na myśli. Poliester np za 500 zł ze znaną metką jest dla mojego umysłu nie do ogarnięcia Jeszcze rozumiem wełnę, jedwab, handmade itp. Ale sieciówka? Staram się kupować rzeczy na kilka sezonów, też kupuje spodnie Lee czy Wrangler ale wyłącznie w cenach outletowych (szukam tak długo, aż znajdę model i kolor który mnie interesuje).

Z książkami też już to słyszałam - niektórych brzydzi, że są dotykane przez innych ludzi

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[kasiunia788742]

Ciekawy temat

Ja ubrania i dodatki lubię - ale patrzę na składy i jeśli wiem że dany sklep robi promki to czekam. Natomiast torebki lubię bardziej markowe choć doskonale wiem, że przepłacam pewnie, ale cóż na wszystkim nie będę oszczędzać

Jedzeniowe - nie przepłacam za markę, porównuje składy i często wybieram marki własne

Kosmetyki kolorowe - cóż, też pewnie przepłacam ale tu odzywa się mój wewnętrzne snobizm i kupuje, np. szminki Chanel bo podoba mi się estetyka oraz sam produkt.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez _medianoche

Jak chcę coś konkretnego to poczekam ze dwa - trzy miesiące, może mi się udać wygrzebać w ciucholandzie. Coś, za czym oglądam się miesiącami, kupię na promocji i sprawdzam czy nie mam tych kombinacji kolorów w szafie. Zanim kupię to się pytam sama siebie czy będę w tym chodzić za 10 lat. Jak nie albo się zastanawiam, nie kupuję. Odpowiedź ma być od razu 'tak'. Inaczej nic nie kupię.

Jak jest coś retro na wyprzedaży to biorę, a u mnie to są głównie lata 40 / 50.

Na trendy nie patrzę, bo mi w większości wypadków kroje i kolory nie pasują. I jakość w sieciówkach jest u mnie beznadziejna. Jak ściągnę jakąś bluzkę albo sukienkę z wieszaka to ona jest prawie, że przezroczysta.

Zbędny wydatek to dla mnie tel na abonament z internetem. Bo nie potrzebuję. Mam na kartę, jak mi się skończy kasa to sobie doładuję. I tak zawsze piszę na komunikatorach. W pracy mam wi-fi, w domu wi-fi. Ebooki mam pościągane na telefonie. Jak gdzieś długo jadę to mam ściągnięte wcześniej albumy na Spotify i zabieram też iPoda z wgraną muzyką. Nie kupuję internetu na telefon jak nie podróżuję za granicę.

Książki kupuję w sklepie z używanymi rzeczami (u mnie w ciucholandach są też książki i bibeloty do domu). Mam też wyrobioną kartę do biblioteki. Jak coś chcę konkretnego to mi znajdą, wypożyczą ebooka albo sprowadzą z drugiego miasta.

Nie chodzę do fryzjera na farbowanie. Farbuję się sama w domu szamponetkami.

Też mam na kartę, aktywuje sobie co mc jeden z pakietów i mam praktycznie wszystko bez limitu (za 25 zeta).

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 18:58 ---------- Poprzedni post napisano o 18:55 ----------

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Też mam na kartę, aktywuje sobie co mc jeden z pakietów i mam praktycznie wszystko bez limitu (za 25 zeta).

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Jeszcze pomyślałam, że dobrym przykładem może być ☠☠☠☠☠☠☠☠☠ versus lidlomix. Idea gotowania ta sama a jednak cenowo przepaść. Więc w sumie po co przepłacać.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[magbeth]

Jedzeniowo - wszystko w wielopakach, nie przejem zwyczajnie. Promocje tez odpadaja, często nie potrzebuje aż tyle. Podobnie gotowe produkty vide kanapki czy bagietki, które kosztują zazwyczaj sporo. No i odkąd mieszkam w No to jeszcze woda butelkowana.

Abonamenty - zrezygnowałam z wielu gazet/serwisów online bo zwyczajnie nie miałam czasu czytać/oglądać wszystkiego. Teraz mam tylko te, z których korzystam regularnie (czytaj Netflix, hbo i Spotify).

Upiekszanie - nie potrzebuje rzęs, hybryd, farbowania czy wypełniaczy.

I odkad mam Kindle to książki papierowe - zreszta i tak nie mam ich gdzie trzymać.

Aha, jeszcze chemia gospodarcza - nie trybie sensu osobnych płynów do autentycznie wszystkiego, imho trzy rodzaje starczają.

[Paprotka_]

Takim najbardziej dla mnie oczywiste zbędnym są perfumy powyżej 200 zł (jeszcze niedawno było to 100 zł ale przesunęła mi się granica ).
I jeszcze te wszystkie rzęsy, paznokcie hybrydowe i inne poprawia że urody. Ale to w sumie chyba też dlatego że w ogóle nie wyobrażam sobie korzystania z tego, nie tylko że względu na cenę.

[Farquad]

Niektórzy kupują płyty muzyczne, co nie ma sensu.

[_medianoche]

To ja też miałam dopisać perfumy. Mam może z cztery ulubione zapachy, które kupię raz na parę lat w największych pojemnościach i tylko na promocjach.

I zauważyłam, że ich prawie nie używałam od covida. Leżały i się kurzyły.

Jak mi się skończą to się zastanowię czy mi to w ogóle potrzebne.

Mam tak, że używam jak mi się przypomni. To w sumie zbędny wydatek. Jak mam wydać na perfumy to wolę za to kupić sukienkę albo zapłacić za rachunki.

Odkąd prąd i czynsz poszły w górę, większość rzeczy jest dla mnie zbędna. Nawet do fryzjera na ścięcie się umówiłam pod koniec jesieni, bo niech sobie włosy jeszcze rosną. O ile nie są do pasa.

[Pani_Robot]

Ogólnie, to sprawa ma się, do pytania w pierwszym wątku o tyle zabawnie, że większość z nas uważa, iż... jest bardziej odporna na reklamę niż większość Podobnie uzależnienia, manipulacje etc.
"Mnie to nie dotyczy, ja mam kontrolę"
A prawda wygląda dokładnie odwrotnie - większość jest kija, a nie odporna.

[Mijanou]

Wstrzymałam część górnopółkowych zakupów kosmetycznych.
Dla przykładu: podkład, róż i szminka z górnej półki nie są zbędnym wydatkiem, ale mascarę można już kupić w sieciówce. To samo, jeśli chodzi o pielęgnację: przestałam zwracać uwagę na producenta i firmę a patrzę na skład i teraz potrafię kupić dobrą pielęgnację za ułamek ceny, którą musiałabym zapłacić za pielęgnację z górnej półki (wyjątek robię tylko dla korektora Sisleya). Perfumy też wstrzymałam i zużyję to, co mam.

Przestałam też kupować materiały typu jedwab i szukam gotowych sukienek w TKMaxx, gdzie da się trafić naprawdę fajne i w dobrej cenie. Na second hand nie mam niestety ani czasu, ani cierpliwości. W sklepach typu fast fashion i tak nigdy nic nie kupowałam, bo nie stać mnie na ciągłe kupowanie ubrań, które nie tylko są często niestarannie uszyte, ale też po kilku praniach nadają się na ścierki.

[kasiunia788742]

Napisane przez Mijanou

.



Przestałam też kupować materiały typu jedwab i szukam gotowych sukienek w TKMaxx, gdzie da się trafić naprawdę fajne i w dobrej cenie. Na second hand nie mam niestety ani czasu, ani cierpliwości. W sklepach typu fast fashion i tak nigdy nic nie kupowałam, bo nie stać mnie na ciągłe kupowanie ubrań, które nie tylko są często niestarannie uszyte, ale też po kilku praniach nadają się na ścierki.

Hmm często to czytam ale naprawdę Wam się z sieciowki ubrania po paru praniach nadają na ścierki? Dziwi mnie to i ciekawe od czego zależy

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Marcin89]

Wszelka najnowsza elektronika, o ile nie stanowi dla kogoś niezbędnego narzędzia pracy.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez kasiunia788742

Hmm często to czytam ale naprawdę Wam się z sieciowki ubrania po paru praniach nadają na ścierki? Dziwi mnie to i ciekawe od czego zależy

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Może niedosłownie i nie wszystko, ale kupiłam sukienkę w zeszłą zimę. Wyprałam ją 2 razy i już jest wyblakła. To w carry. Za to koszulki c&a nosiły mi się spoko.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89338678]Może niedosłownie i nie wszystko, ale kupiłam sukienkę w zeszłą zimę. Wyprałam ją 2 razy i już jest wyblakła. To w carry. Za to koszulki c&a nosiły mi się spoko.[/QUOTE]U mnie często swetry z Reserved się niszczą (czasem coś wyhacze po sezonie) i potem w kolejnym roku zapominam i znów popełniam ten błąd

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89338678]Może niedosłownie i nie wszystko, ale kupiłam sukienkę w zeszłą zimę. Wyprałam ją 2 razy i już jest wyblakła. To w carry. Za to koszulki c&a nosiły mi się spoko.[/QUOTE]

Sieciówki to loteria. Stwierdzam z przykrością, że taką samą loterią jest kupowanie w polskich firmach szyjących w Polsce (czyli popieranie rodzimej produkcji) i reklamujących się jako właśnie te nie masowe, lepsze. Kiedyś kupiłam bluzkę za - porównując do sieciówek - dość sporą kwotę i trzymała się świetnie przez kilka lat. Natomiast ostatnio wydawałam sporo jak dla mnie kwotę, bo 400 złotych na sukienkę ciążową i tunikę właśnie polskiej firmy... i jestem mocno rozczarowana jakością po kilku praniach. Sukienka jeszcze jako tako, ale tunika zaczyna wyglądać jak szmatka. I w sumie uznaję, że to był zbędny wydatek lub mogłam iść do lumpexu i dużo lepiej bym na tym wyszła. Ale przyznaję się - od czasu do czasu lubię sobie sprawić przyjemność tego typu, bo do fryzjera praktycznie nie chodzę, niczego sobie nie doczepiam, paznokci nie robię, z kosmetyczki zrezygnowałam, bo sama umiem zrobić kilka zabiegów.

W zależności od trybu życia, zasobności portfela, środowiska w którym się pracuje, to właściwie większość rzeczy może być zbędnym lub niezbędnym wydatkiem.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez Paprotka_

Takim najbardziej dla mnie oczywiste zbędnym są perfumy powyżej 200 zł (jeszcze niedawno było to 100 zł ale przesunęła mi się granica ).
I jeszcze te wszystkie rzęsy, paznokcie hybrydowe i inne poprawia że urody. Ale to w sumie chyba też dlatego że w ogóle nie wyobrażam sobie korzystania z tego, nie tylko że względu na cenę.

Mam taką samą granicę A że kocham całym sercem zapachy Bruno Banani (które są tanioszką) i zawsze do nich wracam to przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia. Hybrydy robię na wakacje, przyznaję bez bicia

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[staska_stasia]

Dla mnie zbędnym wydatkiem są telefony za kwotę powyżej 2000 zł (chociaż nigdy za żaden swój nie dałam więcej niż 1300-1400). Nie wiem do czego musiałabym używać telefonów, żeby nie dawały sobie rady.

W temacie torebek- nie kupuję markowych typu Ochnik czy Wittchen, uważam że dobrą torebkę na moje potrzeby kupię w lokalnym sklepie (jest taki jeden w Lublinie, mają jakąś markę własną, torebki służą po kilka lat).

Na rzęsy, hybrydy i inne upiększenia nie chodzę.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez staska_stasia

(...)
W temacie torebek- nie kupuję markowych typu Ochnik czy Wittchen, uważam że dobrą torebkę na moje potrzeby kupię w lokalnym sklepie (jest taki jeden w Lublinie, mają jakąś markę własną, torebki służą po kilka lat).
(...)

Według mnie Ochnik strasznie się zepsuł jeżeli chodzi o jakość.

[staska_stasia]

Napisane przez Ellen_Ripley

Według mnie Ochnik strasznie się zepsuł jeżeli chodzi o jakość.

Nie mam porównania. Dostałam jedną od brata i bratowej 5 lat temu, taka w sumie aktówka. Po kilku miesiącach zaczęła się odpruwać podszewka, później rozłazić zamek Trwałość porównywalna z targowymi.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez staska_stasia

Nie mam porównania. Dostałam jedną od brata i bratowej 5 lat temu, taka w sumie aktówka. Po kilku miesiącach zaczęła się odpruwać podszewka, później rozłazić zamek Trwałość porównywalna z targowymi.

Z takich akceptowalnych jeszcze dla mnie cenowo, lubię Venezie. Nic mi się z tymi torebkami nie dzieje. A i Monnari design też mi się podoba

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

Napisane przez staska_stasia

Nie mam porównania. Dostałam jedną od brata i bratowej 5 lat temu, taka w sumie aktówka. Po kilku miesiącach zaczęła się odpruwać podszewka, później rozłazić zamek Trwałość porównywalna z targowymi.

Nie wiem, czy mam duże porównanie, bo łącznie przez lata miałam od nich 4 torebki (ale opieram się też na odczuciach koleżanki, ich wiernej klientki). Uważam, że kiedyś ich torebki robiły lepsze wrażenie. Z nowszymi modelami takie same doświadczenia, jak opisujesz - prucie się przy zamku, generalnie "rozłażenie" zamka. Jedną z ich torebek sama naprawiłam, druga wylądowała w koszu, a nie była zbyt intensywnie noszona.

A jeżeli chodzi o zbędne wydatki, to moim marzeniem jest włoska torebka dość uznanej marki ze skóry za 5 stów. Choruję na nią już od dawna. Może kiedyś... W sumie jak pomyślę, że mogłam dołożyć i zamiast kupować sukienkę i tunikę ciążową, to mogłam mieć tą torebkę, to jestem zła.

---------- Dopisano o 20:34 ---------- Poprzedni post napisano o 20:33 ----------

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Z takich akceptowalnych jeszcze dla mnie cenowo, lubię Venezie. Nic mi się z tymi torebkami nie dzieje. A i Monnari design też mi się podoba

Moja siostra ma skórzaną tej marki i bardzo sobie chwali. Zresztą bardzo ładna torebka.

[staska_stasia]

Jeszcze ze zbędnych wydatków: kawa na wynos. Ale może to dlatego, że nie jestem kawoszem i poza piciem w domu lub w pracy, to kawę kupuję co najwyżej na orlenie jeśli gdzieś jadę. Ostatni raz kawę na wynos z jakiejś kawiarni kupiłam w 2011 roku w Poznaniu.

[Sybil_]

Napisane przez staska_stasia

Jeszcze ze zbędnych wydatków: kawa na wynos. Ale może to dlatego, że nie jestem kawoszem i poza piciem w domu lub w pracy, to kawę kupuję co najwyżej na orlenie jeśli gdzieś jadę. Ostatni raz kawę na wynos z jakiejś kawiarni kupiłam w 2011 roku w Poznaniu.

podpisuje się pod tym; owszem lubię kawę ale pije w domu a potem w pracy. W zimie przygotowuje sobie do kubka termicznego na drogę.
Dawniej uwielbiałam kupować kawę latte w Costa, ale to jednak za duży i zbędny wydatek.

[kaledonia]

Nie czuję potrzeby chodzić na regulację brwi i hennę ( sama ogarniam i wyglądam tak jak ja chcę, a nie jak się pani widzi ), paznokcie ( jak mnie najdzie to sama pomaluję zwykłym lakierem ).

Nie mam i nigdy nie miałam telefonu komórkowego na abonament.

Ubrania kupuję bardzo rzadko.

Co do kawy to robię ją do kubka termicznego w domu i zabieram na drogę, a potem to samo przed wyjściem z pracy.

Auto... nie mamy i mieć nie będziemy. Dojazd do pracy i tak by był kosmicznie drogi, a czas jest w sumie podobny co transport publiczny.

a tu na co wydajemy
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1285564

[brandie]

Tak na szybko od razu przyszły mi do głowy płyny do płukania i świeczki zapachowe. Większości płynów moim zdaniem nie czuć gdy ciuchy poleżą w szafie. 100 zł za świeczkę bym w życiu nie dała, szefowa kupuje Yankee Candle do biura i moim zdaniem się niczym nie wyróżniają. I choć ogólnie nie jestem wrażliwa na zapachy, to kumulacja właśnie jakichś płynów, perfum, świeczek, odświeżaczy potrafi mnie przyprawić o mdłości. Są ludzie, którzy muszą mieć wszystko wyraźnie pachnące.

Drogie ubrania, bo jestem pierdoła i zaraz z moim szczęściem coś by się stało - plama, rozdarcie, zawieruszona w bębnie farbująca skarpetka, przypalenie żelazkiem. Choć buty kupuję zazwyczaj za kilkaset złotych.

Artykuły do dekoracji wnętrz i żywe kwiaty - średnio mnie kręci urządzanie i zmieniane wystroju, szkoda mi na to pieniędzy. Żywe kwiaty, które mam to prezenty i niektóre ze mną nie przetrwały, nie mam ręki do roślin. Poznałam osoby, które miały fisia na tym punkcie, dla mnie to sam problem.

[kaledonia]

Świeczki o tak, ja to nawet żadnych zapachowych płynów do płukania nie kupuję. Płyny do prania żadne drogie.
Żadne durnostojki sezonowe typu ozdoby na święta, akcesoria pod jeden kolor do kuchni.

Nie inwestuję w gadżety elektroniczne, nie mam airpodsów.

[rukolka]

Napisane przez brandie

Tak na szybko od razu przyszły mi do głowy płyny do płukania i świeczki zapachowe. Większości płynów moim zdaniem nie czuć gdy ciuchy poleżą w szafie. 100 zł za świeczkę bym w życiu nie dała, szefowa kupuje Yankee Candle do biura i moim zdaniem się niczym nie wyróżniają. I choć ogólnie nie jestem wrażliwa na zapachy, to kumulacja właśnie jakichś płynów, perfum, świeczek, odświeżaczy potrafi mnie przyprawić o mdłości. Są ludzie, którzy muszą mieć wszystko wyraźnie pachnące.

Mam tak samo. Potrafi mnie zemdlić na zbyt intensywny zapach płynu do prania. Nie używam płynów do płukania, nie widzę sensu dodawania zbędnej chemii. Nie kupuję żadnych świeczek, kadzidełek, ani odświeżaczy do powietrza. Bardzo nie lubię chemicznych zapachów.
Co też mnie dziwi - kupowanie wielu kosmetyków jednego rodzaju i testowanie wszystkiego naraz. Przecież wtedy i tak nie wiadomo co jak działa, a większość zdąży się przeterminować. Poza tym suplementy. Wypadają komuś włosy to nie szuka przyczyny tylko idzie do apteki i prosi o coś na włosy. I w dodatku oczekuje efektu po miesiącu.

[Mijanou]

Napisane przez kasiunia788742

Hmm często to czytam ale naprawdę Wam się z sieciowki ubrania po paru praniach nadają na ścierki? Dziwi mnie to i ciekawe od czego zależy

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Nie każda. Ale ze trzy razy kupiłam sukienki w H&M skuszona ceną. Już przy zakupie zauważyłam siepiące obrębienie materiału na dole a po dwóch praniach porozciągały się, materiał zaczął się siepać, dalsze szwy puszczać. Najpierw chodziłam w nich po domu no a pozniej pocięłam na ścierki, bo do tego się nadawały po krótkim czasie. Za cenę tych trzech sukienek kupiłabym juz jedną porządną i starannie uszytą, z lepszego materiału. Te z TKMaxx jakoś wytrzymują już w niezmienionym stanie kilka prań. Podobnie jak ciuchy z Selfridges.

Dla porównania: sukienki, ktore kilka lat temu sama zaprojektowałam i dałam do szycia koleżance nadal są jak spod igły i w nich chodzę. No ale porządne materiały kosztują fortunę. Metr jedwabiu zaczyna się od 150 wzwyż. W PL znam sklep z pięknymi jedwabiami, ale omijam już z daleka.