2014-08-23, 22:51 | #181 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Monilovee, jeśli mogę Ci doradzić z własnego doświadczenia to nie nalegaj na kontynuowanie związku jeśli on powie kategorycznie ze ma już dość. Tym tylko się pograzysz i stracisz wiele w jego oczach. Lepiej porażkę przyjąć twardo i z honorem, żeby związek był udany muszą być w nim szczęśliwe obie osoby i nikogo nie można na siłę przekonać. Ja tutaj widzę ze jesteś bardzo emocjonalna, masz swoje humory i tez tak jak ja potrafisz zrobic z igły widły. Przede wszystkim to powinnaś opanować, bo nie dość, że to odstrasza facetów to jeszcze ty pewnie nie czujesz się z tym komfortowo...
Pogadajcie szczerze, czy jest sens to ratować. Powodzenia Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. |
2014-08-23, 23:11 | #182 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Mnie łapią takie stany, że nagle sobie zdaję sprawę, że to naprawdę koniec. Często to do mnie nie dochodzi. Albo inaczej - nie potrafię w to uwierzyć i tylko czasami to do mnie dochodzi..
Np. teraz, w tym momencie.. Wiedziałam, że nie może być długo dobrze. Że coś mu się zje.bać. Edytowane przez nie_powiem Czas edycji: 2014-08-24 o 00:36 |
2014-08-23, 23:58 | #183 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 494
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Myślę, że po prostu masz jeszcze ciągle nadzieje gdzieś w głebi serca, że gdy ''odpocznie" zdystansuje sie to zatęskni i bedzie jak dawniej a nawet lepiej ale czasem wieczorem w weekend gdy telefon nie dzwoni zaczyna dochodzić do czlowieka myśl, że może to już tak naprawdę, może to już faktycznie koniec... Nie wiesz nawet ile razy ja tak mialam i pewnie większość ale to przechodzi, z czasem czlowiek się uspokaja i zaczyna wierzyc w ten koniec, potem już nawet coraz mniej tęskni |
|
2014-08-24, 00:39 | #184 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 847
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Ja właśnie skończyłam pisać z jednym facetem na badoo, naprawdę dobrze się gadalo jego z kolei narzeczona po 7 latach zdradziła i porzuciła. Nie ma to jak pogadać o eksach xD
__________________
Wanna see father raping her stepdaughter? Visit: https://www.pis.wtf/s/pr06 (Tor Browser only) |
2014-08-24, 00:46 | #185 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 1 580
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Ja od kilku dni piszę z takim jednym.. Po zdjęciach strasznie mi się podoba... Dostałam zaproszenie na kawę i do kina... Nie wiem czy iść, boję się, że znowu będzie d.upa bo ile razy można się rozczarowywać... |
|
2014-08-24, 00:49 | #186 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Korzystaj, jeśli wyleczyłaś się z eksa na pewno. Ja mam jednego chłopaka, który się angażuje trochę.. Ma 29 lat. Jest całkiem fajny. Dość specyficzny, całkowite przeciwieństwo byłego.. Chciałabym spróbować, ale nie chcę.. Nie jestem jeszcze gotowa. |
|
2014-08-24, 00:50 | #187 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 847
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Przede wszystkim musisz czuć się wewnętrzne gotowa na spotkanie z kimkolwiek. Jak masz wątpliwości to daj sobie nieco czasu. Musisz mieć do tego odpowiednie podejście. Idziesz na kawę, ślubów tam nie udzielają, jak nie ten to będzie kawa z innym
__________________
Wanna see father raping her stepdaughter? Visit: https://www.pis.wtf/s/pr06 (Tor Browser only) |
2014-08-24, 00:55 | #188 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 1 580
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Czy się wyleczyłam z eksa tak na prawdę to nie wiem. Wiem, że go nie kocham, czasem tęsknię ale to chyba dlatego że mi się nudzi i nie ma innego ---------- Dopisano o 01:55 ---------- Poprzedni post napisano o 01:53 ---------- Cytat:
Wstydzę się tego. Powiedziałam temu koledze o tym, a on odparł, że sam kiedyś miał aparat, że dam rade i że słodko z nim wyglądam (pokazałam mu zdjęcie, gdzie widać tylko dolną część, która wygląda ok) |
||
2014-08-24, 00:59 | #189 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Miałam na myśli, że fajnie byłoby się z tego uwolnić z klinem. Ale jakieś chore nadzieje jeszcze są, znajomi podbudowują, że "to aż niemożliwe, że się rozstaliście. nie mogę w to uwierzyć" i, że powinnam walczyć. Bla bla bla.. I poza tym nie jestem gotowa na paradowanie z nowym tylko po to żeby się wyleczyć/zaleczyć czy pokazać innym jak ja to sobie świetnie radzę (chociaż to nieprawda ). Ten chłopak się na to godzi, ale ja nie. Nie chcę kogoś świadomie krzywdzić. Wchodzę w związek jak już to czuję.. A co do Ciebie.. Jeśli czujesz, że to już nie jest miłość to szalej. Tym bardziej, że mówisz, że być może to wszystko z nudów. Może czas się otworzyć na coś nowego, skoro zamknęłaś już drzwi za poprzednim. |
|
2014-08-24, 01:09 | #190 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 891
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Dzisiaj jest trochę gorzej... Łapie mnie melancholia, choć cały czas powtarzam sobie ile złego się wydarzyło i przypominam sobie ile razy cierpiałam. Śmieszne jest to, że w trakcie związku cierpiałam bardziej niż teraz. Tylko tak po prostu... Brakuje mi nawet tej namiastki ciepła, którą mi dawał. To pierwsza samotna noc od 3 dni, tym razem przyjaciółka śpi u siebie Może to dlatego... Czuję się trochę oszukana przez życie, bo facet który wydawał mi się facetem na całe życie okazał się człowiekiem, który wykorzystał to, jaka jestem, wykorzystał to, że chciałam zrobić dla niego wszystko i wysysał ze mnie tą miłość. I chyba skutecznie, bo niby czemu po nim nie płaczę? Zdążyłam lekko odkurzyć kilka kontaktów, ze znajomymi z dawnych lat, ze znajomymi ze studiów, wszystko się toczy jak powinno, choć cały czas mam wrażenie, że robię coś nie tak, że to za szybko, że może nie powinno mi iść to tak lekko... Co jest ze mną nie tak? Smutno mi, ale nie cierpię. Nie mam złamanego serca. W zasadzie to nie chciałabym, żeby tu teraz był. Mam wrażenie, że to taka fata-morgana i gdzieś czeka mnie coś gorszego. Przecież to się zdarzyło przedwczoraj. A ja nadal się śmieję, czasami jest mi tak lekko... Myślę o tym, że całe życie przede mną i widzę same możliwości. I czuję się z tym nie fair. Jakbym była wobec niego nielojalna.
I jestem w szoku jak wiele życzliwych osób jest koło mnie... Nie wiem czemu tego wcześniej nie doceniałam. Tyle, że on nie wpasowywał się w to grono, nie lubił tych ludzi, niektórych nie znał. Czasem zastanawiam się czy on w ogóle mnie lubił... Krytykował mnie bardzo, ja wiem, że często mi się to należało, ale ja nie robiłam nic takiego strasznego, ot, popełniałam błędy, jakieś drobne faux pas, a on robił z tego tragedię, mówił mi, że wstydzi się mnie przed znajomymi, bo jestem sztywna. Mówił, że jestem próżna, bo kiedyś czasem wspominałam o rzeczach, które robię w życiu. Słyszałam, że jestem spięta, że ludzie źle się czuja w moim towarzystwie, że ON się źle czuje w moim towarzystwie. Zamiast pomóc mi zmienić coś, co było nie tak, on ranił mnie słowami i wkurzał się, że "musi mnie prowadzić za rękę", chociaż ta opinia o mnie była tylko jego, a pytałam się o to osób, które powiedziałyby mi szczerze jak jest. Nie przejmował się tym, że mnie rani. A ranił często. Stawiał swoją przyjaciółkę przynajmniej na równi ze mną. Nigdy nie dał mi odczuć, że to mój komfort jest ważniejszy od jej. A to nie była obca osoba, wokół której trzeba skakać, tylko przyjaciółka, to teoretycznie jak rodzina. Nie musiał tak chuchać na nią, choć czasem mógł dać mi odczuć, że to JA się liczę. Ale nie dał. Zerwałam z nim w dniu gdy wrócił z 3 tyg pracy, a jeszcze dzień wcześniej było dla niego problemem to, że przyjadę do niego na zbyt długo, bo on "chciał pobyć sam na sam z kumplami". Po 3 tyg rozłąki z dziewczyną zadowoliłoby go 3 dni bycia ze mną, bo potem było to nie na rękę. I w ogóle nie dał mi odczuć, że się choć trochę cieszy... Potem się tłumaczył, mówił = "Nie masz pojęcia jak się cieszyłem, że przyjeżdżasz". Masz rację. NIE MAM. Bo NIGDY mi tego nie dałeś odczuć. Nie chciałam całe życie czytać Ci w myślach i dopisywać sobie do tego romantyczną otoczkę. Z resztą, był dobrym kłamcą. Potrafił przez godzinę rozmowy manipulować nią tak, bym nie poznała czy się ze mną zgadza czy podpuszcza mnie bym "pogrążyła się" w jego oczach, bo on zawsze wiedział lepiej, a ja miałam "koleżaneczki" i wiedzę z internetu, gdzie jest wszystko. Gdzieś czeka na mnie ktoś, kto będzie chciał dawać mi siebie, a ja będę mogła dać mu siebie bez strachu, że zostanę wykorzystana. |
2014-08-24, 02:57 | #191 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Wskoczę ze swoim pytaniem jak filip z konopii.. ale teraz uderzyło mnie bo przypadkiem trafiłam (to będzie skomplikowane) na zdjęcie byłej dziewczyny chłopaka pewnej vlogerki, bo zdziwiła mnie różnica wieku między nimi i w ogóle chciałam zobaczyć co to za typ. Była okazała się mieć identyczą karnacje, kolor włosów długość, że o pewnych detalach związanych z brwiami czy oczami nie wspomne, wyglądają jak siostry...Podobnie u koleżanki którą rzucił narzeczony, jego nowa dziewczyna jest bardzo do niej podobna...
I teraz tak myślę, że nawet tej swojej następczyni mogłabym przypisać cechy swojej osoby... Czy to nie jest tak że jednak w wyborze partnerów kierujemy się jakimś typem? Albo tak silnie dana osoba wywarła na nas wrażenie że jak gdyby podświadomie w morzu ludzi dążymy do poznania kogoś z cechami które znamy. Inną teorią jest też znajdowanie partnerów podobnych do nas co też jest częste. Co myślicie? ---------- Dopisano o 03:57 ---------- Poprzedni post napisano o 03:41 ---------- Nephasis to tylko świadczy o tym jak silna i mądra jesteś, że nie rozczulasz się po tym dupku... zresztą wypisz wymaluj osobnik, z którym ja się zadawałam. Dawałam wszystko dostawałam jakieś ochłapy i traktował mnie gorzej niż obcych ludzi... Tylko na początku dajemy się nabrać na to, bo tego typu ludzie to szantażysci emocjonalni, owijają sobie kogoś poczciwego wokół palca, aż im się znudzi i pokazują prawdziwe ja a z Tobą są dla swojej wygody i braku laku. Zasługujesz po stokroć na kogoś innego. Ja lecze się z tego co mnie spotkało nadal i chciałabym przechodzić to tak jak Ty, po prostu zająć myśli czym innym. Edytowane przez change Czas edycji: 2014-08-24 o 02:44 |
2014-08-24, 07:33 | #192 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 847
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Kurcze, rano czuję się jak kupka gnoju, a wieczorem już całkiem nieźle i tak dzień w dzień. Jestem wykończona :-(
__________________
Wanna see father raping her stepdaughter? Visit: https://www.pis.wtf/s/pr06 (Tor Browser only) |
2014-08-24, 07:35 | #193 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 128
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Ja tez, budzenie sie jest przerazajace :/ i uswiadomienie sobie na nowo co sie stalo
|
2014-08-24, 07:49 | #194 | ||||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 284
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Cytat:
[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;47832634]Dzisiaj jest trochę gorzej... Łapie mnie melancholia, choć cały czas powtarzam sobie ile złego się wydarzyło i przypominam sobie ile razy cierpiałam. Śmieszne jest to, że w trakcie związku cierpiałam bardziej niż teraz. Tylko tak po prostu... Brakuje mi nawet tej namiastki ciepła, którą mi dawał. To pierwsza samotna noc od 3 dni, tym razem przyjaciółka śpi u siebie Może to dlatego... Czuję się trochę oszukana przez życie, bo facet który wydawał mi się facetem na całe życie okazał się człowiekiem, który wykorzystał to, jaka jestem, wykorzystał to, że chciałam zrobić dla niego wszystko i wysysał ze mnie tą miłość. I chyba skutecznie, bo niby czemu po nim nie płaczę? Zdążyłam lekko odkurzyć kilka kontaktów, ze znajomymi z dawnych lat, ze znajomymi ze studiów, wszystko się toczy jak powinno, choć cały czas mam wrażenie, że robię coś nie tak, że to za szybko, że może nie powinno mi iść to tak lekko... Co jest ze mną nie tak? Smutno mi, ale nie cierpię. Nie mam złamanego serca. W zasadzie to nie chciałabym, żeby tu teraz był. Mam wrażenie, że to taka fata-morgana i gdzieś czeka mnie coś gorszego. Przecież to się zdarzyło przedwczoraj. A ja nadal się śmieję, czasami jest mi tak lekko... Myślę o tym, że całe życie przede mną i widzę same możliwości. I czuję się z tym nie fair. Jakbym była wobec niego nielojalna. I jestem w szoku jak wiele życzliwych osób jest koło mnie... Nie wiem czemu tego wcześniej nie doceniałam. Tyle, że on nie wpasowywał się w to grono, nie lubił tych ludzi, niektórych nie znał. Czasem zastanawiam się czy on w ogóle mnie lubił... Krytykował mnie bardzo, ja wiem, że często mi się to należało, ale ja nie robiłam nic takiego strasznego, ot, popełniałam błędy, jakieś drobne faux pas, a on robił z tego tragedię, mówił mi, że wstydzi się mnie przed znajomymi, bo jestem sztywna. Mówił, że jestem próżna, bo kiedyś czasem wspominałam o rzeczach, które robię w życiu. Słyszałam, że jestem spięta, że ludzie źle się czuja w moim towarzystwie, że ON się źle czuje w moim towarzystwie. Zamiast pomóc mi zmienić coś, co było nie tak, on ranił mnie słowami i wkurzał się, że "musi mnie prowadzić za rękę", chociaż ta opinia o mnie była tylko jego, a pytałam się o to osób, które powiedziałyby mi szczerze jak jest. Nie przejmował się tym, że mnie rani. A ranił często. Stawiał swoją przyjaciółkę przynajmniej na równi ze mną. Nigdy nie dał mi odczuć, że to mój komfort jest ważniejszy od jej. A to nie była obca osoba, wokół której trzeba skakać, tylko przyjaciółka, to teoretycznie jak rodzina. Nie musiał tak chuchać na nią, choć czasem mógł dać mi odczuć, że to JA się liczę. Ale nie dał. Zerwałam z nim w dniu gdy wrócił z 3 tyg pracy, a jeszcze dzień wcześniej było dla niego problemem to, że przyjadę do niego na zbyt długo, bo on "chciał pobyć sam na sam z kumplami". Po 3 tyg rozłąki z dziewczyną zadowoliłoby go 3 dni bycia ze mną, bo potem było to nie na rękę. I w ogóle nie dał mi odczuć, że się choć trochę cieszy... Potem się tłumaczył, mówił = "Nie masz pojęcia jak się cieszyłem, że przyjeżdżasz". Masz rację. NIE MAM. Bo NIGDY mi tego nie dałeś odczuć. Nie chciałam całe życie czytać Ci w myślach i dopisywać sobie do tego romantyczną otoczkę. Z resztą, był dobrym kłamcą. Potrafił przez godzinę rozmowy manipulować nią tak, bym nie poznała czy się ze mną zgadza czy podpuszcza mnie bym "pogrążyła się" w jego oczach, bo on zawsze wiedział lepiej, a ja miałam "koleżaneczki" i wiedzę z internetu, gdzie jest wszystko. Gdzieś czeka na mnie ktoś, kto będzie chciał dawać mi siebie, a ja będę mogła dać mu siebie bez strachu, że zostanę wykorzystana.[/QUOTE] Nawwt nie wiesz jak dobrze jest mi znana ta sytuacja. Najbardziej bolą właśnie wspomnienia złych chwil. Wspomnienia tego, ile mi zrobił; ile wycierpiałam. To niemożliwe, że osoba, którą kochałam najmocniej na świecie mogła mi tyle złych rzeczy zrobić i tak ranić. Cytat:
Cytat:
Za to rano budzę się strasznie zmęczona, jakby ze łzami w oczach. Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
"Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć." Napoleon Hill
|
||||
2014-08-24, 08:31 | #195 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 2 167
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Z drugiej strony, nie chciałabym się od razu pakować w inny związek... Zresztą może sobie za dużo obiecuję, dzisiaj już na pewno mamy się spotkać, więc zobaczymy. W sumie na żywo to zawsze kompletnie co innego. a ex był u mnie wczoraj i powiedział, że musimy niebawem pogadać . Ciekawe jak i kiedy on chce pogadać, skoro praktycznie się do mnie nie odzywa ostatnio, a jak się spotkaliśmy to na 5 minut |
|
2014-08-24, 08:57 | #196 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 33
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Hej, nigdy się nie udzielałam tutaj, a właściwie b.mało. Ale chyba nadszedł ten czas kiedy pora wylać żale i gorycz U mnie nie jest jeszcze "po", ale cały czas mam myśli, że chyba pora się rozstać. Zacznę od początku. Jesteśmy razem 3,5 roku. On jest ode mnie starszy 7 lat, wobec tego 29 lat zaraz mu stuknie, lada moment. Na początku - jak to przeważnie bywa - było super, fajnie, o Jezusiczku, niewiarygodnie... Baja zaczyna się kończyć kiedy odkrywam jego pierwsze "wybryki" po jakimś niecałym roku bycia razem. Pracowaliśmy razem na dyskotece, ja chcialam dorobić po pracowałam tylko na pół etatu, a on... jakoś się wkręcił. No więc jak to na dyskotece, dziewczyny itp. Odkrywałam, że z niektórymi kręcił, wtedy było jeszcze gadu-gadu. Później jakieś portale typu sexfoty. I zakładanie maili o dziwnych nickach. I żeby tego było mało wchodzenie na fora, na których ogłaszały się kobiety lekkich obyczajów. Zarzekał się, że z żadną się nie spotykał, ale twierdził, że to nic złego "pisać" sobie z kimś w Internecie. Ha-ha. No jakoś mu wybaczyłam. Ale później znowu to się wszystko powtarzało, a on obiecywał, że już nie będzie, co gorsza potrafił powiedzieć, że to moja wina, że ograniczam jego kontakty ze znajomymi w realnym świecie, bo ich nie lubię i on musi jakoś sobie czas zapełniać (?!) Wiem, że to były pierwsze sygnały, że to jest kłamczuch, który się nigdy nie zmieni. Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że to stary koń, stałej pracy nie ma, wszystko co zarobi wydaje na nie wiadomo co, nie umie się posługiwać pieniędzmi... O wspólnym mieszkaniu, przyszłości chyba nie ma mowy, bo jak ktoś potrafi wydać 4 tysiące w 2,5 tygodnia...
Szala się przelała w kwietniu br. Miałam dostęp do jego konta na stronie znanej sieci komórkowej. Spis wysłanych sms, wykonanych telefonów. I bardzo często pojawiał się jeden numer. Zadzwoniłam na ten nr. Odezwała się kobieta. Wiedziałam kto to. To była była dziewczyna jego kolegi. No więc zarzekał się, że się z nią nie spotykał, tylko kilka smsów, a te "kilka" smsów było wymieniane przez dobry miesiąc. Tydzień później okazało się, że to nie były tylko telefoniczne kontakty, ale też takie w cztery oczy. Dałam mu ostatnią szansę. Wiem, że jestem głupia. Moje myśli mnie przerażają, bo liczę tylko na jakąś potyczkę z jego strony, żeby z nim bez bólu zerwać. Boję się z nim teraz tak o, po prostu zerwać. Boję się, bo on się odgrażał że sobie coś zrobi( Ola Boga, facet 30 lat!!!). Mam wrażenie, że tutaj nie ma mowy o wspólnej przyszłości, jest niedojrzały, ma pracę, ale w rodzinnej firmie, w której b.mało zarabia. Ja zostałam urzędnikiem w wieku 20 lat, co jest dla mnie dużym osiągnięciem, a on... NIE WIEM kompletnie, nie wiem czy zerwać, bo on jest już stary, a ja cały czas ciągnę go w górę, żeby coś ze swoim życiem zrobił. Wzięłam nawet kredy kilka tys na to, żeby zrobił prawo jazdy kat D, żeby miał jakiś zawód... I wiecie co? Nic. Tak jest, nic. Przez rok, ponad rok jeszcze nie ma prawa jazdy. Co tu dużo mówić, to wszystko jest tak mega męczące, że mi się już nie chce cały czas myśleć czy on mnie oszuka czy nie, czy okłamie czy nie, czy z tego będzie rodzina czy nie. Od kiedy dałam mu tą szansę, wiem, że tą szansę jednocześnie sobie odebrałam. Co robić? Gryzę paznokcie i nie wiem. |
2014-08-24, 09:07 | #197 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 429
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
|
|
2014-08-24, 10:10 | #198 | |||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 491
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Cytat:
[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;47832634]I jestem w szoku jak wiele życzliwych osób jest koło mnie... Nie wiem czemu tego wcześniej nie doceniałam. Tyle, że on nie wpasowywał się w to grono, nie lubił tych ludzi, niektórych nie znał. Czasem zastanawiam się czy on w ogóle mnie lubił... Krytykował mnie bardzo, ja wiem, że często mi się to należało, ale ja nie robiłam nic takiego strasznego, ot, popełniałam błędy, jakieś drobne faux pas, a on robił z tego tragedię, mówił mi, że wstydzi się mnie przed znajomymi, bo jestem sztywna. Mówił, że jestem próżna, bo kiedyś czasem wspominałam o rzeczach, które robię w życiu. Słyszałam, że jestem spięta, że ludzie źle się czuja w moim towarzystwie, że ON się źle czuje w moim towarzystwie. Zamiast pomóc mi zmienić coś, co było nie tak, on ranił mnie słowami i wkurzał się, że "musi mnie prowadzić za rękę", chociaż ta opinia o mnie była tylko jego, a pytałam się o to osób, które powiedziałyby mi szczerze jak jest. Nie przejmował się tym, że mnie rani. A ranił często. Stawiał swoją przyjaciółkę przynajmniej na równi ze mną. Nigdy nie dał mi odczuć, że to mój komfort jest ważniejszy od jej. A to nie była obca osoba, wokół której trzeba skakać, tylko przyjaciółka, to teoretycznie jak rodzina. Nie musiał tak chuchać na nią, choć czasem mógł dać mi odczuć, że to JA się liczę. Ale nie dał. Zerwałam z nim w dniu gdy wrócił z 3 tyg pracy, a jeszcze dzień wcześniej było dla niego problemem to, że przyjadę do niego na zbyt długo, bo on "chciał pobyć sam na sam z kumplami". Po 3 tyg rozłąki z dziewczyną zadowoliłoby go 3 dni bycia ze mną, bo potem było to nie na rękę. I w ogóle nie dał mi odczuć, że się choć trochę cieszy... Potem się tłumaczył, mówił = "Nie masz pojęcia jak się cieszyłem, że przyjeżdżasz". Masz rację. NIE MAM. Bo NIGDY mi tego nie dałeś odczuć. Nie chciałam całe życie czytać Ci w myślach i dopisywać sobie do tego romantyczną otoczkę. Z resztą, był dobrym kłamcą. Potrafił przez godzinę rozmowy manipulować nią tak, bym nie poznała czy się ze mną zgadza czy podpuszcza mnie bym "pogrążyła się" w jego oczach, bo on zawsze wiedział lepiej, a ja miałam "koleżaneczki" i wiedzę z internetu, gdzie jest wszystko. Gdzieś czeka na mnie ktoś, kto będzie chciał dawać mi siebie, a ja będę mogła dać mu siebie bez strachu, że zostanę wykorzystana.[/QUOTE] Ja się nawet wzruszam, jak pomyślę, ilu ludzi mnie teraz wspiera. Naprawdę warto to docenić. Oczywiście znajomi nie dadzą tego, co partner, ale i tak jest to wielka wartość. Nie wiem, co bym bez tych ludzi teraz zrobiła. Co do drugiej części, to w moim poprzednim związku byłam zawsze na drugim miejscu. Zawsze ważniejsze były koleżanki i przyjaciółki. Po jego zakończeniu stwierdziłam, że więcej nie dam siebie postawić na dalszym planie, ale niestety znów popełniłam błąd. Ty razem numerem jeden była siostra eksa, czasami zachowywali się jak para niż jak rodzeństwo. Ale zauważyłam to dopiero po zakończeniu związku. Eks w towarzystwie znajomych powinien Cię wspierać. Nie każdy łatwo nawiązuje kontakty, niektórzy muszą się oswoić. Ja sama nie jestem tak przebojowa i nie jestem gwiazdą towarzystwa. Mój poprzedni eks też mi to zarzucał, że widać że nie czuję się zbyt dobrze wśród jego znajomych, mam fochy itp. a zamiast mi pomóc, wprowadzić mnie w krąg znajomych, to mnie zostawiał samą z obcymi ludźmi. Cytat:
bloody_hamster, uciekaj jak najszybciej od tego typa! to jest chore! nie dość, że Cię okłamuje, wykorzystuje emocjonalnie i finansowo! to niedojrzały koleś, który nic Ci nie da. wiej, zrób to dla swojego dobra! Edytowane przez She is pink Czas edycji: 2014-08-24 o 10:11 |
|||
2014-08-24, 10:26 | #199 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Miami, FL
Wiadomości: 413
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Ja tez mam juz rozstanie za soba, minal tydzien. tak z biegiem czasu mysle ze dobrze sie stalo, najgorsze jest to ze zaczal mi sie snic. Dzisiaj np mialam sen, ze przyszedl do mnie i mowil ze jestem mu potrzebna a ja mu na to ze dla niego jestem tylko potrzebą? a jak mnie zdradzal to o czym myslal? a on siedzial ze zwieszona glowa... ehh czasem mam takie glupie mysli czy dobrze zrobilam, ale po chwili mowie do siebie : kobito ty jestes powazna czy nie
|
2014-08-24, 10:39 | #200 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Ja dzisiaj średnio na jeża z samopoczuciem. Tragedii nie ma. Ale tęsknię za tym zje.bem moim Najlepiej mi się spędzało z nim czas..
|
2014-08-24, 10:56 | #201 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 33
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
She is pink, że mam wiać to wiem, tylko jak się do tego zabrać? Nie mam na tyle twardego serca, żeby powiedzieć : wiesz, to już koniec ( czy coś w tym stylu). Eh
|
2014-08-24, 11:00 | #202 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
od rana czuje nie pokój i zdenerwowanie (jak przed wielkim egzaminem ŻYCIA)... pojade do niego po 15... boje się
|
2014-08-24, 11:01 | #203 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 891
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
U mnie to było też tak, że on wdrukował mi w głowę, że tak powinno być, że nasz związek jest taki fajny, zdrowy i dojrzały, on się zawsze wydawał taki pewny siebie, a ja się go słuchałam. A masz przy sobie bliskich? Bo z doświadczenia wiem, że to jedno z lepszych lekarstw. Puchatkowa Dama Mnie bolą wspomnienia lepszych chwil. Te gorsze dają mi siłę i świadomość, że zrobiłam dobrze. Wypłakałam swoje wtedy, gdy to robił, teraz tylko patrzę wstecz i nie mogę się nadziwić ile różnych rzeczy bylo źle. Cytat:
Nie wiem co bym wolała... Przykre słowa przy rozstaniu, czy błaganie, proszenie i łzy, jak to było w moim przypadku... Ciężko to było skończyć gdy on po raz pierwszy poprosił mnie o ostatnią szansę (wcześniej dawałam mu szanse sama z siebie, nawet o nie szczególnie nie prosił...) Tyle, że zrozumiałam, że nawet jeśli teraz ulegnę to on i tak będzie taki, jaki jest. Może udawać kilka miesięcy, czy rok. A potem wróci proza życia, a ja nie chcę związku z męczennikiem ustawionym pod moje dyktando. Nie rozumiał tak wielu sygnałów, że nawet nie wiem czy teraz mówił szczerze, czy chwytał się ostatniej deski ratunku by znów mnie usidlić. She is pink Ja mam nadzieję, że uda mi się uniknąć tych błędów, które popełniłam tym razem, wolałabym być teraz szczęśliwa U mnie to było tak, że ja właśnie wcale nie jestem nieśmiała, czy wycofana. Wręcz przeciwnie, jestem bardziej otwarta na ludzi. Moi znajomi nie mają bladego pojęcia, czego on ode mnie wymagał i co mu we mnie nie pasowało towarzysko. Chyba to, że śmiałam mówić o swoich sukcesach, lub śmiałam marudzić, gdy nasz sylwester trwał już 24h, a ja chciałam wracać do domu... Potem musiałam się płaszczyć przed jego przyjaciółką i jej chłopakiem, bo zrobiłam się marudna. No ale kurde, mówię facetowi, że trochę długo to trwa, że chciałabym do domu.... Ale nie. Doba w obcym miejscu (15 min drogi piechotą od domu!) to całkiem w porzo i ja zrobiłam mu wstyd. Edytowane przez 97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10 Czas edycji: 2014-08-24 o 11:08 |
||
2014-08-24, 11:08 | #204 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 491
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Ja się zawsze z moim w niedziele spotykałam, zimą biegłam do niego po kawie z koleżankami, a wiosną i latem chodziliśmy do parku. |
|
2014-08-24, 11:08 | #205 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 33
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;47834913]Ciężko to było skończyć gdy on po raz pierwszy poprosił mnie o ostatnią szansę (wcześniej dawałam mu szanse sama z siebie, nawet o nie szczególnie nie prosił...) Tyle, że zrozumiałam, że nawet jeśli teraz ulegnę to on i tak będzie taki, jaki jest. Może udawać kilka miesięcy, czy rok. A potem wróci proza życia, a ja nie chcę związku z męczennikiem ustawionym pod moje dyktando.[/QUOTE]
Takie proszenie o litośc jest najgorsze, mnie osobiście serce ZAWSZE się łamało, i ulegałam... Jak sobie z tym poradziłaś? Przygotowuje się i myślę o każdym momencie który nastąpi... a z doświadczenia wiem jakby moment zerwania przebiegał w moim przypadku. She is pink, wiem to od dawna, że nie zasługuje, ale pewnie wiesz jak to jest, takie rzeczy w których się dłużej tkwi uwaza się niestety, i to jest przykre - ZA NORMALNE. Poza tym obawiam się, że wyjdę na wariatkę, bo od 3 miesięcy udaję przed nim i co gorsza samą sobą, że jestem szczęśliwa i uśmiechnięta, a tu bach ! dzisiaj zrywam. Edytowane przez bloody_hamster Czas edycji: 2014-08-24 o 11:13 |
2014-08-24, 11:14 | #206 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 891
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
Poza tym... Całowaliśmy się wtedy. I to co wtedy poczułam, to były wspomnienia. Zero nadziei na przyszłość. Nie wyobrażałam sobie jak miałabym z nim być i nie krzywdzić go, nie odwrócić ról. Należy mu się w życiu szczęście, ale prawdziwe, a nie chwycona desperacko uciekająca szansa na związek, który nie miał szansy dać szczęścia mi i jemu. |
|
2014-08-24, 11:23 | #207 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 33
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Powiem tak, wiem, że za miłość chleba się za 5 czy 10 lat nie kupi. Kocham go, ale ja też nie widzę tutaj nic co miałoby sprawić, że będziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę. To co jest teraz jest niestety dobre teraz, no pomijając oczywiście te koszmarne kłamstwa. Ale widzę że on jest po prostu wygodny i nie pali mu się do życia dorosłego człowieka. Mamy inne priorytety.
Nemphasis, podziwiam Cię, że wygrałaś z głupim myśleniem, że "kiedyś się zmieni, i będzie dobrze". Ja cały czas walczę, chociaż zawsze wydawało mi się, że do głupich nie należę. Mam też zagwozdkę, co on widzi we mnie takiego, że mimo tylu innych kobiet, które go "kręciły" cały czas chce mnie? I nie potrafi się, że tak powiem odczepić? Dużo słów które go raniły padły z moich ust, jednak nie przestał. Czasami już jestem za głupia na takie myślenie i rozmyslanie o tym. Edytowane przez bloody_hamster Czas edycji: 2014-08-24 o 11:33 |
2014-08-24, 11:30 | #208 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 891
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Cytat:
|
|
2014-08-24, 11:36 | #209 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 33
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Potrzebuje i to bardzo, ale nie mam. Dlatego szukam mocnego kopa od Was. i licze na niego.
Co rozumiesz poprzez dobry moment? Już pisałam wcześniej, że czekam tylko na jego potyczkę, należę raczej do typu ludzi, którzy wszystko zniosą. |
2014-08-24, 11:45 | #210 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 891
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII
Nie, nie chodzi o moment, gdy on coś zrobi(uwierz, sama czekałam na taki moment długoo, nawet wyobrażałam sobie co wtedy mówię i jak to wygląda. Ale żaden moment nie był wystarczająco dobry), tylko o taki moment w Twoim życiu, że będziesz miała się gdzie podziać jeśli mieszkacie razem, że będzie łatwiej załatwić wyprowadzkę, że nie będzie mógł namieszać Ci w głowie, bo będziesz się miała gdzie przed nim "ukryć". Albo taki, gdy postanowisz - to dzisiaj. Potrzebuję wziąć życie w swoje ręce. I opowiesz o tym bliskim, opowiesz o WSZYSTKIM co złego Ci robił. Tak, żeby było ci głupio znów ulegać. Mi było bardzo głupio, bo moi rodzice dowiedzieli się wszystkiego, moja przyjaciółka też miała dość wyciągania mnie raz po raz, a ja chciałam wyjść tylko do połowy, a potem znów było słodko i rzyganie tęczą. Wiedziałam, że weszłam na drogę bez powrotu. I to nie jest tak, że nie chciałam wrócić. Chciałam, ale wiedziałam, że tym razem już nie mogę.
Edytowane przez 97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10 Czas edycji: 2014-08-24 o 11:46 |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:48.