Czekające na oświadczyny - zniecierpliwione, zdesperowane i wyluzowane! cz. IV

[yoka]

Mi też jest mega zimno teraz, dobrze, że chociaż z wiekiem jestem nieco mądrzejsza i w czapkach latam - umarłabym chyba z zimna, gdybym jej nie wkładała.
Marzy mi się chodzenie w sukienkach w ogóle, nawet teraz, ale raz - nie mam ich za wiele, dwa - podejrzewam, że nawet w grubych rajtkach będę marznąć. Chociaż - znalazłam jakieś 300 den z polarem, może to jest rozwiązanie.

Na Sylwestra też nie mam planów, podejrzewam, że spędzimy go w domu z TŻ po prostu, bo oboje wyprowadziliśmy się do innego miasta, gdzie nie mamy za wielu znajomych i żadnej rodziny.

Teraz też czekam na powrót TŻ - wyjechał na tydzień i mi mega smutno w domu.

Ostatnio coś powiedział takiego, że zrozumiałam jakby w styczniu miał oglądać pierścionki, ale nie wiem czy to miał być żart z jego strony by uśpić moją czujność (albo ja próbuję sobie tak to tłumaczyć) czy rzeczywiście nie zanosi się na nic zbyt szybko.
Ajj... Muszę wziąć się w garść.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Dlatego ja uważam, że kwestie chcę/nie chcę ślubu trzeba ustalić na samym początku. Bo ciągnięcie kogoś na siłę do ołtarza nigdy niestety nie kończy się dobrze...

Chwalę się. Mam promotora, a mój temat czeka na zatwierdzenie

[spinellla]

Napisane przez loloo

argumentów, że zależy od promotora też nie kupuję, bo student na końcu edukacji nie jest jakąś amebą i powinien mieć swoje zdanie.
ja na początku byłam na seminarium z literaturoznawstwa, ale się okazało, że się z promotorem nie umiem dogadać więc zmieniłam w drugim semestrze na językoznawstwo. i też promotorka pod koniec miała jakieś swoje fochy i kazała mi różne rzeczy zmieniać, ale ja nie zmieniłam, bo uważałam że jest dobrze, a poza tym te jej zmiany by mi zmieniły wszystkie wnioski. a obroniłam się na 5.

Tylko nie wszędzie tak łatwo zmienić promotora. U mnie trzeba mieć zgodę tego, od którego uciekasz i tego nowego. Dodatkowo ten nowy musi mieć miejsce, a miejsca nie ma, bo przy wybieraniu są obstawiani na full. Jakby się mojej postawić i nie zmienić czegoś albo nie zrobić miliona ankiet i analiz, to nie podpisze pracy, nie zdasz do dziekanatu, nie obronisz. Serio to taki typ, że nie przepuści. W czerwcu spotkałam osoby, które przychodziły po wpis z warunku z przedmiotu, który był na drugim roku licencjata, więc ich już ciąga 3 lata.

[201801191006]

Napisane przez spinellla

Tylko nie wszędzie tak łatwo zmienić promotora. U mnie trzeba mieć zgodę tego, od którego uciekasz i tego nowego. Dodatkowo ten nowy musi mieć miejsce, a miejsca nie ma, bo przy wybieraniu są obstawiani na full. Jakby się mojej postawić i nie zmienić czegoś albo nie zrobić miliona ankiet i analiz, to nie podpisze pracy, nie zdasz do dziekanatu, nie obronisz. Serio to taki typ, że nie przepuści. W czerwcu spotkałam osoby, które przychodziły po wpis z warunku z przedmiotu, który był na drugim roku licencjata, więc ich już ciąga 3 lata.

ja też musiałam mieć zgody obu promotorów, prosić o miejsce u tego drugiego, prosić w dziekanacie o zmianę w usosie itp, to nie było takie hop siup
a co studiujesz?

[spinellla]

Terha bardzo dobrze Cię rozumiem. Słabe są dla mnie te ich wymówki. Oświadczyn nie, bo praca. Ślubu nie, bo za 20 lata nie będziemy ze sobą rozmawiać. Dziecka nie, bo pieniądze. Trochę mnie dziwi, że tyle ludzi teraz czeka i nie założy rodziny dopóki nie będzie miało mieszkania w centrum, domu za miastem, miliona na koncie i posadki w zarządzie jakiegoś kolosa. Kiedyś tak nie było, a ludzie sobie radzili. Okej, czekać od 1 do 1 i koniec miesiąca na sucharach to też słabo, ale nikt mnie nie przekona, że takie dziecko przejada tysiące miesięcznie. Wydatki zaczynają się raczej w wieku szkolnym, a do tego czasu już się można dorobić. Niemowlę przecież nie musi spać w złotej kołysce.

Jeśli dałaś czas do maja, to raczej obstawiałabym tą graniczną datę. Twój facet pewnie z tego typu, że zawsze na wszystko ma czas. Też się napaliłam, że może nasza rocznica. Były wakacje, razem 4 lata, akurat wypadło, że byliśmy w górach i co? Niczego się nie doczekałam, dosłownie.

---------- Dopisano o 13:35 ---------- Poprzedni post napisano o 13:32 ----------

Napisane przez loloo

ja też musiałam mieć zgody obu promotorów, prosić o miejsce u tego drugiego, prosić w dziekanacie o zmianę w usosie itp, to nie było takie hop siup
a co studiujesz?

Mgr robiłam z zarządzania, specjalność informatyka gospodarcza.

Jak nie ma miejsca, to nic nie wyprosisz. Próbowałam Limit 20 dyplomantów i koniec, nie ma nic do gadania.

[panna_felicjanna]

Napisane przez yoka

Mi też jest mega zimno teraz, dobrze, że chociaż z wiekiem jestem nieco mądrzejsza i w czapkach latam - umarłabym chyba z zimna, gdybym jej nie wkładała.
Marzy mi się chodzenie w sukienkach w ogóle, nawet teraz, ale raz - nie mam ich za wiele, dwa - podejrzewam, że nawet w grubych rajtkach będę marznąć. Chociaż - znalazłam jakieś 300 den z polarem, może to jest rozwiązanie.


Ostatnio coś powiedział takiego, że zrozumiałam jakby w styczniu miał oglądać pierścionki, ale nie wiem czy to miał być żart z jego strony by uśpić moją czujność (albo ja próbuję sobie tak to tłumaczyć) czy rzeczywiście nie zanosi się na nic zbyt szybko.
Ajj... Muszę wziąć się w garść.

Ja ostatnio kupiłam 120 DEN i jest mi w nich względnie ciepło.


No ale przecież do stycznia już mało zostało.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

U nas ostatnio popularna jest zmiana promotora, bo wielu wykładowców zmienia pracę i odchodzi zostawiając doktorantów na łaskę innych wykładowców

---------- Dopisano o 13:43 ---------- Poprzedni post napisano o 13:40 ----------

Napisane przez spinellla

Mgr robiłam z zarządzania, specjalność informatyka gospodarcza.

Jak nie ma miejsca, to nic nie wyprosisz. Próbowałam Limit 20 dyplomantów i koniec, nie ma nic do gadania.

U nas jest tak, że każdy doktor ma obowiązek wziąć 3 dyplomantów, a potem bierze ile mu się podoba, jeśli mu się nie podoba to nikogo więcej nie musi brać

[201801191006]

Napisane przez spinellla

Terha bardzo dobrze Cię rozumiem. Słabe są dla mnie te ich wymówki. Oświadczyn nie, bo praca. Ślubu nie, bo za 20 lata nie będziemy ze sobą rozmawiać. Dziecka nie, bo pieniądze. Trochę mnie dziwi, że tyle ludzi teraz czeka i nie założy rodziny dopóki nie będzie miało mieszkania w centrum, domu za miastem, miliona na koncie i posadki w zarządzie jakiegoś kolosa. Kiedyś tak nie było, a ludzie sobie radzili. Okej, czekać od 1 do 1 i koniec miesiąca na sucharach to też słabo, ale nikt mnie nie przekona, że takie dziecko przejada tysiące miesięcznie. Wydatki zaczynają się raczej w wieku szkolnym, a do tego czasu już się można dorobić. Niemowlę przecież nie musi spać w złotej kołysce.

Jeśli dałaś czas do maja, to raczej obstawiałabym tą graniczną datę. Twój facet pewnie z tego typu, że zawsze na wszystko ma czas. Też się napaliłam, że może nasza rocznica. Były wakacje, razem 4 lata, akurat wypadło, że byliśmy w górach i co? Niczego się nie doczekałam, dosłownie.

a ja chyba rozumiem takie wymówki, bo sama nie chciałabym zaręczyn jeśli tż nie miałby pracy i jeśli ja nie miałabym żadnej perspektywy na pracę. nie zdecydowałabym się też na dziecko jeśli nie mielibyśmy własnego mieszkania.

---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------

Napisane przez panna_felicjanna

Ja ostatnio kupiłam 120 DEN i jest mi w nich względnie ciepło.


No ale przecież do stycznia już mało zostało.

mam na sobie 40 den

[Mojwa]

Napisane przez loloo

a ja chyba rozumiem takie wymówki, bo sama nie chciałabym zaręczyn jeśli tż nie miałby pracy i jeśli ja nie miałabym żadnej perspektywy na pracę. nie zdecydowałabym się też na dziecko jeśli nie mielibyśmy własnego mieszkania.

---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------



mam na sobie 40 den

Ale sytuacja Terhy jest inna. Oboje maja prace, maja pieniadze i to serio sa wymowki.

Czemu tak malo promotorow? U nas kazdy dr hab mozr byc promotorem.

[spinellla]

Napisane przez loloo

a ja chyba rozumiem takie wymówki, bo sama nie chciałabym zaręczyn jeśli tż nie miałby pracy i jeśli ja nie miałabym żadnej perspektywy na pracę. nie zdecydowałabym się też na dziecko jeśli nie mielibyśmy własnego mieszkania.

Nie mieć pracy w ogóle to powód, bo co to za frajda dostać pierścionek od jego rodziców, jeszcze może żeby opłacili imprezę i co miesiąc równowartość czynszu przelewali na konto. Takie coś jest faktycznie słabe. Jeśli ktoś ma pracę, potrafi się sam utrzymać i jeszcze zostaje jakiś grosz żeby na wakacje wyjechać, ale rodzina to nie, bo nie zarabiam miesięcznie 20tys to wg mnie trochę chore.

[201801191006]

Napisane przez Mojwa

Ale sytuacja Terhy jest inna. Oboje maja prace, maja pieniadze i to serio sa wymowki.

tu się zgadzam
odniosłam się tak ogólnie, nie do konkretnej sytuacji.

[spinellla]

A w ogóle miałam zapytać jakie macie preferencje mieszkaniowe?
Dom czy mieszkanie? Nowe czy z rynku wtórnego?

[201801191006]

Napisane przez spinellla

Nie mieć pracy w ogóle to powód, bo co to za frajda dostać pierścionek od jego rodziców, jeszcze może żeby opłacili imprezę i co miesiąc równowartość czynszu przelewali na konto. Takie coś jest faktycznie słabe. Jeśli ktoś ma pracę, potrafi się sam utrzymać i jeszcze zostaje jakiś grosz żeby na wakacje wyjechać, ale rodzina to nie, bo nie zarabiam miesięcznie 20tys to wg mnie trochę chore.

no ale grosz na wakacje raz w roku to jest ile, 1500zł? bo za tyle można lasta kupić
jeśli się tylko tyle odkłada, to dla mnie średnio, bo pojawi się dziecko, wypadnie jakiś niespodziewany wydatek i oczywiści nie mówię, że trzeba 20k, ale najniższa krajowa szału nie robi.

[yoka]

Napisane przez panna_felicjanna

Ja ostatnio kupiłam 120 DEN i jest mi w nich względnie ciepło.


No ale przecież do stycznia już mało zostało.

Ja to jednak chyba za bardzo marznę.

Ale wiesz... W styczniu szukanie. A znając TŻ te szukanie może trochę zająć... Wolałabym, żeby to jednak było powiedzianie dla uśpienia mojej czujności.

Napisane przez loloo

a ja chyba rozumiem takie wymówki, bo sama nie chciałabym zaręczyn jeśli tż nie miałby pracy i jeśli ja nie miałabym żadnej perspektywy na pracę. nie zdecydowałabym się też na dziecko jeśli nie mielibyśmy własnego mieszkania.

---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------



mam na sobie 40 den

Szalona!

A co do sytuacji - uważam, że zaręczyny bez jakiejkolwiek pracy czy poczucia względnej samodzielności i niezależności finansowej to bezsens.
Aczkolwiek - nie chodzi też o to, by pracować wiele lat, czekać na awans, podwyżki, i nie wiadomo co jeszcze zanim zdecyduje się na formalizację związku.
Jestem zdania, że niektóre problemy są niezależne od statusu związku w jakim się znajdujemy - mieć pracę wypada, ale problemy związane z jej ewentualną utratą/zmianą nie znikną nagle, ani się nie pojawią tylko dlatego, że ludzie postanowili się pobrać. Te problemy zawsze będą istnieć bez względu na to czy jesteśmy tylko w "zwykłym" związku, jako narzeczeni czy małżeństwo.
Warto zadbać o to, by mieć z czego żyć i wtedy myśleć o założeniu rodziny, ale nie warto czekać na wielki dorobek - lata życia lecą, coś nam umyka, a później coraz trudniej postawić kolejne kroki w budowaniu rodziny. Młodości nikt nam nie zwróci po latach.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Mojwa

Ale sytuacja Terhy jest inna. Oboje maja prace, maja pieniadze i to serio sa wymowki.

Czemu tak malo promotorow? U nas kazdy dr hab mozr byc promotorem.

Nie trzeba chyba nawet habilitacji mieć
Ja miałam do wyboru 4 dr. na promotora bo tylko tylu jest w mojej katedrze

[201801191006]

Napisane przez spinellla

A w ogóle miałam zapytać jakie macie preferencje mieszkaniowe?
Dom czy mieszkanie? Nowe czy z rynku wtórnego?

mieszkanie
teraz mamy z rynku wtórnego i w centrum, ale jak się skończy kredyt to pewnie zdecydujemy się na nowe budownictwo i trochę za miastem.
domu bym chyba nie chciała, tzn wychowałam się w domu i mama się ze mnie śmiała, że się nie odnajdę w mieszkaniu w bloku, ale odnajduję się bardzo dobrze

[spinellla]

Napisane przez loloo

mieszkanie
teraz mamy z rynku wtórnego i w centrum, ale jak się skończy kredyt to pewnie zdecydujemy się na nowe budownictwo i trochę za miastem.
domu bym chyba nie chciała, tzn wychowałam się w domu i mama się ze mnie śmiała, że się nie odnajdę w mieszkaniu w bloku, ale odnajduję się bardzo dobrze

Ja chciałam na początek mieszkanie, najlepiej min. 3 pokoje, żeby nie zmieniać za 2 lata. Później, po 40. jak już dzieciaki byłyby trochę samodzielne to wyniosłabym się do domu gdzieś za miastem. Zawsze chciałam mieć sypialnię na piętrze z własną łazienką

Przeglądam czasem oferty mieszkań i jeśli coś tańszego z rynku wtórnego, to same z wielkiej płyty blokowiska albo w wieżowcach. Takie trochę nowsze, 2000 rok z cegły są w cenach nowego mieszkania w stanie deweloperskim. Chyba słaby interes kupować mieszkanie z jakąś już tam historią w cenie nowego, bo przecież w obu przypadkach trzeba robić remont żeby zrobić je "pod siebie".

[201801191006]

u nas były pierwotnie 3 osobne pokoje + kuchnia, łazienka. ale po remoncie są dwa pokoje i otwarta kuchnia. i się śmiejemy, że jakbyśmy mieli dziecko, to będzie mieszkało chyba na balkonie

[yoka]

Z jednej strony może i fajnie mieć nowe mieszkanie, ale z drugiej - to, że są w tej samej cenie ma pewien minus.
Mieszkania z rynku wtórnego czasem można znaleźć jako tako umeblowane - co oznacza, że dałoby się w nich żyć przez jakiś czas bez remontu (jeśli komuś chwilowo fundusze na to jednak nie pozwalają i musi nieco odłożyć). A w mieszkaniu nowym, suchym - ciężko jednak przeżyć parę miesięcy chociaż, bo nic w nim nie ma.

Wszystko zależy od podejścia i funduszy.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Ja wolałabym dom, ale wiem, że na razie jest to nierealne i szlag mnie trafia jak myślę, że pewnie będę musiała mieszkać w bloku w mieście. Mam opcję zostać w domu rodzinnym, ale pracy w zawodzie nie znajdę tam ani ja ani TŻ, musielibyśmy dojeżdżać ponad godzinę do 3miasta przewijając się przez straszne korki

[spinellla]

Napisane przez yoka

Z jednej strony może i fajnie mieć nowe mieszkanie, ale z drugiej - to, że są w tej samej cenie ma pewien minus.
Mieszkania z rynku wtórnego czasem można znaleźć jako tako umeblowane - co oznacza, że dałoby się w nich żyć przez jakiś czas bez remontu (jeśli komuś chwilowo fundusze na to jednak nie pozwalają i musi nieco odłożyć). A w mieszkaniu nowym, suchym - ciężko jednak przeżyć parę miesięcy chociaż, bo nic w nim nie ma.

Wszystko zależy od podejścia i funduszy.

Właśnie dlatego ja bym się od razu nastawiała na remont. Mam straszną awersję do używanych rzeczy Muszę mieć wszystko nowe, bo się będę źle czuła z tym. Tak samo jak w lumpku nic nie kupię. Co z tego, że czasem niejedna rzecz jest nieużywana i z metkami albo w idealnym stanie, a te w sklepie były mierzone przez 20 osób. Psychika się blokuje i koniec rozmowy.

[yoka]

Czasem trzeba wybrać niestety. Wiem po sobie.
W rodzinnym mieście też nie mieliśmy szans na pracę, ba, nawet w pobliskich mniejszych miejscowościach nic nie było. No i musieliśmy wybrać.

---------- Dopisano o 14:34 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

Napisane przez spinellla

Właśnie dlatego ja bym się od razu nastawiała na remont. Mam straszną awersję do używanych rzeczy Muszę mieć wszystko nowe, bo się będę źle czuła z tym. Tak samo jak w lumpku nic nie kupię. Co z tego, że czasem niejedna rzecz jest nieużywana i z metkami albo w idealnym stanie, a te w sklepie były mierzone przez 20 osób. Psychika się blokuje i koniec rozmowy.

Każdy ma jakiegoś swojego małego bzika. Jestem zdania, że póki nikomu on nie szkodzi jest to jak najbardziej naturalne i potrzebne.

[panna_felicjanna]

My zapewne będziemy budować dom.


Marzy mi się garderoba.

Napisane przez spinellla

Nie mieć pracy w ogóle to powód, bo co to za frajda dostać pierścionek od jego rodziców, jeszcze może żeby opłacili imprezę i co miesiąc równowartość czynszu przelewali na konto. Takie coś jest faktycznie słabe. Jeśli ktoś ma pracę, potrafi się sam utrzymać i jeszcze zostaje jakiś grosz żeby na wakacje wyjechać, ale rodzina to nie, bo nie zarabiam miesięcznie 20tys to wg mnie trochę chore.

Zgadzam się.

Napisane przez yoka

Ale wiesz... W styczniu szukanie. A znając TŻ te szukanie może trochę zająć... Wolałabym, żeby to jednak było powiedzianie dla uśpienia mojej czujności.

Oj wiesz, można wejść do jubilera, kupić i już. Nie trzeba chodzić i szukać miesiącami.

[yoka]

Napisane przez panna_felicjanna

Oj wiesz, można wejść do jubilera, kupić i już. Nie trzeba chodzić i szukać miesiącami.

Nie mój TŻ... I nie z moim rozmiarem palca.
A nawet jeśli - no co ja poradzę, że chciałabym jeszcze w tym roku?

[201608212239]

Napisane przez spinellla

A w ogóle miałam zapytać jakie macie preferencje mieszkaniowe?
Dom czy mieszkanie? Nowe czy z rynku wtórnego?

Chciałabym kupić mieszkanie 2-3 pokojowe w przyszłym roku, natomiast dom dopiero kiedy będę miała ustabilizowaną sytuację zawodową i życiową. Wolałabym mieszkanie z rynku pierwotnego, ale takie, które już stoi i jest gotowe do zamieszkania. Kupno dziury w ziemi nie wchodzi w grę.

[spinellla]

Napisane przez Dalisa

Chciałabym kupić mieszkanie 2-3 pokojowe w przyszłym roku, natomiast dom dopiero kiedy będę miała ustabilizowaną sytuację zawodową i życiową. Wolałabym mieszkanie z rynku pierwotnego, ale takie, które już stoi i jest gotowe do zamieszkania. Kupno dziury w ziemi nie wchodzi w grę.

tylko takie gotowe już w większości są przebrane. Niektórzy wykupują nawet jak się budowa nie rozpocznie
Ale jeśli ktoś nie ma wymagań by sypialnia była od południa, salon od wschodu a kuchnia od północy to da się coś wybrać. Budują teraz u mnie w mieście wielkie wieżowce po kilkaset mieszkań, już prawie stoją gotowe a tylko 1/3 wykupiona. Ja nie wiem kto to im wszystko kupi. Rynek już 2 lata temu był nasycony a oni dalej budują. Dlatego liczę, że za rok im coś zostanie i zaczną trochę schodzić z ceny

[201801191006]

u nas teraz budują takie piękne zamknięte osiedle, takie full wypas na bogato tż mi obiecał, że jak skończą to pojedziemy oglądać, może za milion lat ceny spadną

[201608212239]

Napisane przez spinellla

tylko takie gotowe już w większości są przebrane. Niektórzy wykupują nawet jak się budowa nie rozpocznie
Ale jeśli ktoś nie ma wymagań by sypialnia była od południa, salon od wschodu a kuchnia od północy to da się coś wybrać. Budują teraz u mnie w mieście wielkie wieżowce po kilkaset mieszkań, już prawie stoją gotowe a tylko 1/3 wykupiona. Ja nie wiem kto to im wszystko kupi. Rynek już 2 lata temu był nasycony a oni dalej budują. Dlatego liczę, że za rok im coś zostanie i zaczną trochę schodzić z ceny

Myślałam, że od wieżowców się odchodzi. Chyba że masz na myśli te ekskluzywne przeszklone apartamentowce w centrum stolicy Fajne, ale raczej poza moim zasięgiem. Mi wystarczy niski blok na przedmieściach

[spinellla]

Napisane przez Dalisa

Myślałam, że od wieżowców się odchodzi. Chyba że masz na myśli te ekskluzywne przeszklone apartamentowce w centrum stolicy Fajne, ale raczej poza moim zasięgiem. Mi wystarczy niski blok na przedmieściach

Hehe, no tak, apartamentowce. Teraz to się tak nazywa Dla mnie bloki wyższe niż 5 pięter to wieżowce. O takich piszę:

[201608212239]

Napisane przez spinellla

Hehe, no tak, apartamentowce. Teraz to się tak nazywa Dla mnie bloki wyższe niż 5 pięter to wieżowce. O takich piszę:

Fajne Jakie to osiedle?